Ja również nie płaczę, że mój quest się nie rusza. Jak chcę go ruszyć, to sam piszę posta.
Dodatkowo, mógłbyś czytać, co piszę do ciebie. Nie chce mi się, owszem, ale GMować w stylu gry RPG. Nie chce mi się wymyślać wam fabuły, nie chce mi się grać i konstruować charakterów wszystkich napotkanych postaci. Po prostu mam lepsze rzeczy do roboty, a gdybym chciał, poprowadziłbym sesję RPG.
Natomiast jak najbardziej chce mi się w tej przygodzie uczestniczyć. Jako gracz. I jako gracz WSPÓLNIE tworzyć fabułę.
I wybacz, ale ja robię albo to, za co mi płacą (chyba, że to mi akurat nie odpowiada, pieniądze nie są dla mnie najważniejsze) albo akurat to, na co przyjdzie mi ochota. Nie mam zamiaru wysilać się dla kogoś kiedy nic z tego nie mam, ani przyjemności, ani nawet ciepłego słowa podziękowania. Natomiast od ciebie, jak podejrzewam, takiego słowa bym nie usłyszał. Może łaskawe: "dzięki że w końcu ruszyłeś dupę" ale raczej nie ciepłe dziękuję. Widać to doskonale po twoim podejściu zarówno do tego questa, jak i sposobie wypowiedzi w tym temacie.
Mam nadzieję, że to tyle, jeżeli chodzi o wycieczki osobiste pod moim adresem? Według mnie nie jesteś osobą odpowiednią, aby oceniać mój charakter, podejście, jak i samopoczucie, więc, proszę, abyś tego nie czynił publicznie.
Idźmy dalej. Może i jesteś pomysłodawcą jakiejś tam idei jakiegoś tam Strażnika Questa. Good for you. Jednak to nie znaczy, że moje podejście do tego zagadnienia jest dokładnie zgodne z twoim pomysłem. Nie znaczy też, że moją koncepcję rozumiałeś w pełni. A o jej niezrozumieniu świadczy poprzedni post.
Odpowiedzialność, jaką na siebie biorę za quest jest raczej natury dobrowolnej. Ja się nie deklaruję: "będę obowiązek mój czynił póki tchu w piersi stanie...". Ja stwierdzam: "Dobra chłopaki, ktoś musi od czasu do czasu tego kramu pilnować, więc będę to ja."
I owszem, kramu pilnuję, niczym pies ogrodnika. Owszem, czytam wszystkie post w queście i tupię groźnie nogą w glan obutą na wszystkich skorych od tworzenia plot-holi i innych dziur najróżniejszej maści.
Zaznaczam jeszcze raz, nie mam OBOWIĄZKU pchać akcji do przodu, tak samo jak gracze nie mają OBOWIĄZKU pisać w queście. Jesteśmy tu na zasadzie dobrej woli, i jeżeli nie mam ochoty czy weny, jakby tego nie zwał, to nie piszę i już. Sprawa prosta i łatwa.
I nie, nie jestem tutaj sprzeczny z oskarżeniami graczy o lenistwo, które wysunąłem w jednym z porzednich postów. Wena to jedna sprawa, a włączanie couterstrike'a czy Ragnaroka zamiast przysłowiowego edytora, to zupełnie inna. Zwę to lenistwem, bo w pewnym stopniu są to rzeczy podobne. Zamiast wysilić się i napisać posta, łatwiej pograć sobie dla przyjemności w CS lub RO. Sam też tak czynię i bynajmniej nie uważam takiego podejścia za zbrodnię przeciw ludzkości. Celem wyrzutów o lenistwo było poruszenie sumienia osób grających. Jak widać, udało się zrobić to bezbłędnie, bo inaczej nie usłyszałbym tylu wyrzutów pod adresem mojego questa. Szkoda że energia poszła na ten topic akurat, zamiast na quest.
Dalej, nie widzę w jaki sposób można obrazić kogoś książką. Ja rozumiem, że jak Crow dostał ode mnie na urodziny Encyklopedię Głupoty, to mógłby się obrazić. Ale obrażać ludzi książkami na forum? Jakoś wątpię.
Jednak jeżeli chodzi ci o moje wyrzuty na temat stylu pisania pewnych osób, to traktować je należy jako narzekania osoby, która coś tam przeczytała, coś tam napisała i teraz się wymądrza. Nie uważam tego za prawdę absolutną, nie objawiam jej światu niczym dekalogu na górze Synaj. Osoby, które spośród ostrej krytyki wyłapią wartościowe rady, skorzystają na tym, lub nie. Ci, którzy zatrzymają się tylko i wyłącznie na ostrych słowach... przykro mi, ale życie różami usłane nie jest, a doświadczenie wynosimy z bólu i porażek, a nie ze zwycięstw.
Natomiast stylu oceniania czyjejś literatury nie zmienię, bo mi on bardzo odpowiada i go lubię. Jeżeli ktoś nie potrafi poradzić sobie z krytyką, powinien zamknąć się w domu, wyrwać kable od internetu i nigdzie nie wychodzić. Nie zabraniam również odpłacić mi pięknym za nadobne, i bezlitośnie i cynicznie skomentować moje wypociny.
Wracając ponownie do questa, dajesz przykład bossa, uciekiniera. Już sobie wyobrażam reakcję graczy: "Nie no, kurwa, my się tyle nałaziliśmy, a on znowu nam spierdolił". Ja to widzę, nie wiem, dlaczego nie ty.
Do tego, czy ktoś z was próbował POROZMAWIAĆ z Malekiem? Człowiek jest od wieków zamknięty w tej pieprzonej zbroi, może ma dość? Może sam zacząłby walczyć przeciw woli Cambrio? Pomógł wam zwyciężyć samego siebie, aby w końcu zaznać ulgi i móc iść się odlać po tylu latach?
Więc proszę, na bossów nie narzekaj. Są tacy, jak do nich podchodzicie. Pierwsze, co zrobiliście z Malekiem, to popatrzyliście na niego i porozważaliście, jak go najłątwiej sklepać. Drugie, kiedy nie wymyśliliście nic szczególnego (poza pomysłem roztopienia metalu zbroi za pomocą ogniska z gobelinów), zaczeliście z nim walczyć i podczas walki szukać słabych punktów. A nawet Son Goku wiedział, że z przeciwnikiem należy porozmawiać, zanim mu się przypierdoli, że tak to kolokwialnie ujmę.
Na koniec, o poprawkach... Je jestem leniwy, nie kryję i wstydzić się nie będę. Naprawdę nie lubię przeczesywać swoich postów w poszukiwaniu jednej przekręconej litery. Ludzie na forum walą byki ortograficzne co trzecie słowo, a ty się czepiasz o jedno a zamienione na e?
Ostatni komentarz pozostanie... w pewnym stopniu nie skomentowany. Widocznie uraziła cię moja krytyka twojego pomysłu. Cóż, każdy ma swoje zdanie.
_________________ A dark knight is sworn to power.
His heart knows only hatred.
His blade destroys his foes.
His word speaks what he desires.
His wrath brings ethernal damnation.
|