Multiworld

idealizacja świata, doskonały ład, utopia, eden... i wieeele innych określeń. Tak, "świat doskonały" do którego niby dążyli dyktatorzy i inni im podobni. Nikomu sie nie udało i nigdy się nie uda... czemu? to proste: jeden woli truskawki, a drugi... schabowego. Zawsze znajdą się zwolennicy i przeciwnicy czegoś. Czegokolwiek. Nigdy nie uda się pogodzić ludzi/istot żywych razem... Ja to tak widzę. Nawet zaczynając... "od początku" o ile wiecie o co mi chodzi.

Hm... jeśli Caibre ma atrybuty władzy, można się porwać i mu je odebrać...


Niee... bo i poco, ja się przyłączam do Imperium Caibre... [jesli owe istnieje...]

I raz jeszcze nawołuje do pomysłu na stworzenie questu Imperium vs. Rebelia... Jedi vd. Dark Jedi.

Albo sam je założę, działania na wykończenie jednej ze stron, najemnicy i walne bitwy kosmiczne i atmosferyczne, znaczy się na planetach. Ktoś chętny?