Widzę, że moje ogólne odczucia na temat BAKI nie odbiegają szczególnie od tych przedstawionych już przez pozostałych forumowiczów. Zamieszczę jednak krótkie sprawozdanie i wrażenia z BAKI. Zaznaczę jednocześnie, iż jako punkt odniesienia mam tu jedynie bakę 2k4.
Lokacja i dojazd
Poprzednia baka była ulokowana w bardzo atrakcyjnym miejscu. Blisko dworca, blisko centrum Wrocławia i w przestronnym budynku. Miałem pewne obawy na temat nowej lokacji, ale na szczęście okazały się bezpodstawne.
Po pierwsze opis dojazdu do szkoły w której odbyła się baka był bardzo dobrze opisany na stronie konwentowej. Podejrzewam, że nikt nie miał większych problemów z dotarciem właściwe miejsce. W okolicy szkoły znajdowały się duże sklepy spożywcze, więc z zaopatrzeniem nie było również problemów. Jedyną wada był brak sensownej jadłodalni w pobliżu szkoły.
Sam budynek w którym odbył się konwent był całkiem przyzwoity. W przeciwieństwie do poprzedniej baki pokoje sypialne znajdywały się w oddzielnej części budynku. Brak zamków w drzwiach do toalet i pryszniców był na pewno odrobinę stresujący, ale poza tym pomieszczenia te trzymały standard. Jeśli się wiedziało, gdzie szukać, na konwencie nie brakło również papieru toaletowego, co było miłą niespodzianką.
Pomieszczenia były wysprzątane, w miarę dobrze opisane i nie było w nich przeciągów. W wielu miejscach znajdowały się regularnie opróżniane worki na śmieci. Wielką zaletą były również dwa bufety na terenie konwentu, otwarte przez cały czas trwania baki. Oczywiście Usie i spółce należą się gorące podziękowania za zajęcia całego pokoju specjalnie dla MW.
Podsumowując – położenie baki i przygotowanie budynku niewątpliwie należy uznać za sukces organizacyjny.
Gorączka zakupów
Moją pierwszą aktywnością po ulokowaniu się wygodnie w naszym sleeping roomie było udanie się w stronę stoisk handlowych. Na poprzedniej bace można było dostać naprawdę dużo fajnych gadżetów, które jednak zniknęły z półek bardzo szybko. Korzystając więc z doświadczeń sprzed dwóch lat chciałem szybko zaopatrzyć się w jakąś atrakcyjną pamiątkę (i upominek dla nieobecnego Ravena). Niestety – spotkał mnie duży zawód. Na tegorocznej bace było chyba o połowę mniej wystawców niż poprzednim razem. Jedna kobieta sprzedawała bardzo ładne figurki przywiezione prosto z Japonii (szkoda, że miała ich tak mało), na jednym stanowisku sprzedawano wisiorki i zegarki z serii Final Fantasy i to w zasadzie wszystkie interesujące rzeczy. Poza tym standardowo – mangi, które ukazały się w Polsce, bardzo niskiej jakości karty z nadrukowanymi rysunkami z anime, koszulki, przypinki, zakładki i plakaty.
Niestety żadne z wymienionych powyżej gadżetów nie rzucały na kolana. Wyglądały raczej jakby ktoś wszedł na images.google.pl , wpisał hasło anime i zaczął nadrukowywać pierwsze lepsze znalezione grafiki. W dzisiejszych czasach można sobie zrobić koszulkę z porządnym nadrukiem (nie takim, jak koszulki zjazdowe, ekhem) po dużo niższej cenie i z wybraną przez siebie grafiką. Podobnie z podkładkami pod myszki, kubkami itp. Jeśli wystawcy nie mogli zachęcać do zakupu gadżetów ani niską ceną, ani wysoką jakością materiałów, z których wykonane zostały wystawiane produkty, to mogli chociaż popracować więcej nad doborem grafik. Podpisuję się więc pod opinią Arii – stoiska z gadżetami były raczej zawodzące.
BAKA TV ?
Po zakończeniu rushowania stoisk z gadżetami przyszedł czas na zwiedzanie właściwego konwentu. Poprzednia baka była utrzymana bardzo udanie w konwencji korporacyjnej. Organizatorzy poprzebierani byli za pracowników korporacji, opis sal i panele były utrzymane w konwencji korporacyjnej, przeprowadzono bardzo fajnego larpa korporacyjnego, a za krawat dostawało się zniżkę na bilet wejściowy.
Gdyby nie informacja na stronie SWATu nie miałbym natomiast zielonego pojęcia, że tegoroczna baka miała być utrzymana w konwencji telewizji kablowej. Być może organizatorom zabrakło czasu na ‘zabawę z takimi szczegółami’, ale uważam, że tegoroczny konwent dużo na tym stracił. Brakowało mi również jakiejś prelekcji otwierającej tegoroczną bakę.
Larp WH4k
Z baki sprzed dwóch lat najlepiej wspominałem przeprowadzone na niej larpy. Na poprzednim larpie WK4k bawiłem się bardzo dobrze, pomimo pewnej wady w konstrukcji planszy. Tym razem larp WH4k, w którym uczestniczyłem, udał się również bardzo dobrze. Organizatorzy przygotowali duże ilości kartonowych akcesoriów, za co należą im się dodatkowe podziękowania.
Sama gra jest dość prosta i niespecjalnie dynamiczna, ale dostarcza wielu emocji. Przynajmniej gdy gra się po stronie marines, bo podejrzewam, że dla drużyny przeciwnej rozgrywka może być odrobinę nudna.
Zdaje się, że tegoroczne larpy WH4k były połączone w jedną nić fabularną, co dodatkowo zwiększało grywalność. Pomimo anihilacji mojej drużyny, cieszyliśmy się z wykonania misji, która ułatwiła zadanie kolejnym drużynom.
Główne eventy
Niestety, ze względu na odległość od centrum Wrocławia, ominęła mnie główna atrakcja konwentowa, czyli cosplay. Niektóre z zeszłobakowych scenek odegranych przez uczestników cosplaya potrafiły rozbawić nawet takiego zgreda jak ja. Nie wiem, jak było w tym roku, ale jeśli zabrakło większych grup zorganizowanych to na pewno nie było tak zabawnie jak ostatnio. Drugi z ważnych dla mnie eventów – Karaoke – też ponoć wyszedł niespecjalnie, natomiast na koncertach było słabe nagłośnienie.
Główne eventy musiały wypaść w porównaniu do poprzedniej baki dość blado, chociaż to oczywiście wina uczestników, nie organizatorów.
Event poboczny – konkurs wiedzy o RO
Oczywiście nie sposób było ‘zaliczyć’ wszystkich paneli i eventów dodatkowych. Najwięcej czasu spędziłem na konkursie wiedzy o RO, który niestety nie był przygotowany najlepiej. Organizatorzy nie byli sobie w stanie poradzić z ilością ludzi na sali, a hałas wytwarzany przez widownie zagłuszał zarówno zadawane pytania, jak i udzielane odpowiedzi. Sam dobór punktacji do trudności pytań również wzbudzał pewne kontrowersje. Mam nadzieję, że organizatorzy panelu wyciągną pewne konsekwencje na rok przyszły.
Game room
Game rooma starałem się wystrzegać, aby nie dać się pochłonąć zgubnym zjadaczom czasu. Ogólne wrażenia z organizacji były jednak dość dobre. Bardzo dobrym posunięciem było umieszczenie DDRa w osobnym pomieszczeniu, niż pozostałe gry. Brakowało mi jedynie Sing-stara i innych ciekawostek, z którymi spotkałem się na ostatniej Bace – ‘ddr’ w wersji bębenkowej, czy ręcznej.
Alien larp
To był chyba mój największy zawód na tegorocznej bace. Pomimo szybkiej śmierci dwa lata temu uznałem alien larpa za największy sukces baki 2k4. W stosunku do tegorocznego miałem wielkie oczekiwania, więc rzeczywistość okazała się tym bardziej bolesna.
Na początku było nieźle – ‘hardcore’owi’ gracze poprzebierani w mundury i z bronią automatyczną, klimatyczne wprowadzenie i uzgodnienia z Gmami na temat uczestnictwa w alien larpie większą Multiświatową grupą. Tu niestety pierwszy i pewnie największy zgrzyt – organizatorzy jakoś się nie dogadali i po trzech godzinach szykowania uzbrojenia i oczekiwania okazało się, że część z nas nie została wpuszczona na larpa. Zawiódł tu niejaki Yoko (sp?), którego postawa z resztą wpłynęła później między innymi na niski poziom dalszej części larpa.
Osobom, którym nie udało się zagrać mogę na pocieszenie powiedzieć, że niewiele stracili. Być może, gdybyśmy zagrali razem wyglądałoby to inaczej, jednak alien larp w którym brałem udział mówiąc najkrócej po prostu się nie udał.
Po pierwsze nasz dowódca był niestety dość niekompetentny. Już samo wyprowadzenie nas z rozbitego lądownika zajęło mu chyba z pół godziny. Następne pół godziny straciliśmy na standardowe ‘sesyjne zagrywki na noob-graczy’ – próby otwarcie zamkniętych drzwi, badanie kapiącej z sufitu cieczy, czy badanie czemu sensory ruchu wskazują na aktywność w windzie. Takie typowe zagrywki ‘postaw im trywialny problem i zobacz, co z nim zrobią’, a nas zablokowały na długi czas. Może mam coś z Kresowego kota, ale jeśli orientujemy się, że z rury kapie na podłogę smar, to jak dla mnie oznacza to, że z rury kapie na podłogę smar. Nasz dowódca natomiast zatrzymał nas na próbach analizy co to za smar, czemu kapie z rury, co znajduje się nad pomieszczeniem, w którym smar kapie z sufitu itp. Miałem nadzieję, że uśmiechający się z załamaniem prowadzący po prostu uśmierci go jak najszybciej. Tak się jednak nie stało.
Zabójczym ciosem dla larpa był też brak żywych alienów. Walka z opisami w jasno oświetlonym pomieszczeniu to po prostu nie to samo, co skradanie się w ciemności, ze świadomością, że gdzieś tam jest drugi gracz, który po prostu zrobi wszystko, aby Cię zabić. W pewnym momencie w charakterze alienów zaczął występować wspomniany już wyżej pan Yoko, ale zamiast poprawić nastrój gry, tylko go pogorszył. Albo wypadał na nas zagłuszając opisy prowadzącego i bez żadnego z nim uzgodnienia (prowadzący nie miał pojęcia, że zabiliśmy w pewnym momencie już z pięć alienów). Później łaził pomiędzy graczami ni to będąc alienem, ni to nim nie będąc. Pokazuje się zza rogu, puszczamy w jego kierunku serię z broni maszynowej, a on idzie sobie z uśmiechem dalej do przodu. Podchodzi do nas i zaczyna nas ‘atakować’ jako alien. Kolejna porażka.
Sam prowadzący musiał być już dość zmęczony, czemu z resztą, chociażby ze względu na ślamazarność naszej drużyny, wcale się nie dziwię. W pewnym momencie po prostu pozwolił nam szybko się wydostać i zakończyć misję. Przy takiej organizacji drużyny, jaką mieliśmy, powinniśmy tam byli zostać wyrżnięci w pień przy pierwszej lepszej okazji – tak jak na poprzedniej bace, czy larpie poprowadzonym przez Nitopira. Tymczasem straty w ludziach były znikome (zginął chyba jedynie Windu i dowódca naszego oddziału).
Bardzo żałuję, że na pewien pomysł wpadłem dopiero w czasie drogi powrotnej do domu. Jeśli larp nie jest ciekawy i coś idzie nie po Twojej myśli, trzeba to po prostu zmienić. Na razie powiem tylko, żeby forumowicze, planujący pokazać się na przyszłorocznej bace, szykowali się na udanego alien larpa. Tym razem w pełnym składzie, niezależnie od dziwnych decyzji organizatorów.
MW
Na koniec kilka słów na temat Baki dla przeciętnego użytkownika MW. Nasza bakowa frekwencja była całkiem przyzwoita. Było sporo okazji by zamienić parę słów z każdym forumowiczem, któremu chciało się poświęcić parę chwil. Wahania dobrego samopoczucia były obecne u wielu osób, ale generalnie większych napadów emo, jak stwierdził Maczer, nie dało się zaobserwować.
Nasze uczestnictwo w eventach było co prawda dość skromne. Największe sukcesy to chyba zwycięstwo w larpie wh4k drużyny w dużej części Multiświatowej, awans GvSa do przedostatniej rundy konkursu wiedzy o RO, i awans Zelota do ćwierćfinałów turnieju Tekkena. To dość mało jak na tak wszechstronne towarzystwo. Mam nadzieję, że na przyszłorocznej bace osiągniemy więcej

.
Dużą niespodzianką było wydanie MWPRESS, które okazało się o wiele obszerniejsze i lepiej dopracowane niż się spodziewałem. Pomimo drobnych niedociągnięć w składzie (zbyt mały kontrast między literami a tłem w kilku miejscach), gazetkę czytało się z dużą przyjemnością. Ciężko było się dopchać do pojedynczego egzemplarza, ale można było za to odpocząć przy nim chwilę od ogólnego gwaru i bieganiny. Najbardziej zapadł mi w pamięci test na przywódcę Agendy. Dziwię się, że nikt tego jeszcze nie napisał – duże gratulację dla zespołu redakcyjnego MWPRESS. Czekamy na wersję elektroniczną i kolejne numery.
Na pewno na Bace pojawiło mi się w mojej MW-liście parę questów, które trzeba będzie zrealizować w czasie sylwestra. Jako zjazd forumowiczów BAKA była chyba bardzo udana, chociaż nadal chętnie popracowałbym nad naszą integracją.