Forum: Dis, może ty żyjesz w ciasnej klatce idei, która stała za otwarciem tego forum , ale proponuję otworzyć ciasną furtkę swojego pojmowania i spojrzeć na rzeczy jakimi są.
Każda niewielka społeczność internetowa przeżywa podobne etapy ewolucji mniej lub bardziej rozłożone w czasie. Zaczynamy od idei, tu właśnie kreatywne tworzenie multiświata (Jak dziś pamiętam, jak jeszcze na pierwszym moim zjeździe [Kłodno] dużą grupą rozmawiano z wielkim przejęciem na temat wykreowanych postaci i tworzącej się fabuły, jak również prywatne rozmowy Windu, Crowa, Macza i Ajrona <pamięta go kto jeszcze?> na temat rozwoju wydarzeń), następnie ludzie zaczynają się poznawać, tworzyć przyjaźnie, związki lub też dzieląc mniej pozytywne uczucia. Sęk jednak w tym, że to tzw. "real" zaczyna dominować. Coraz bardziej. Dlatego też aktywność na forum spada, a forumowicze się za to spotykają w mniejszych grupach (Trójmiejskie "środy", Warszawskie spotkania itp), odwiedzają się (przyjazd jednego "obcego" do danego miasta mobilizuje od razu całą lokalną społeczność <znowu 3miasto, wizyty Sat, Terci itp> , gadają na GG, grają w przeróżne giery (ot choćby osadnicy w Javie czy też literaki), siedzą na ircu, itp itd.
I to jest normalne. Siedzenie w wykreowanym przez wyobraźnię świecie i przeżywanie tego na poziomie, który jak mi się wydaje, wymagasz, jest dobre w pewnym wieku. Później też nie jest złe. Ale to drugi człowiek, dziewczyna, praca, hobby, czy nawet wyjście z psem będą zawsze miały priorytet. Zakładając oczywiście, że ktoś nie ma żadnych problemów społecznych i problemów z nawiązywaniem i utrzymywaniem kontaktów.
Jedną już taką społeczność przeżyłem. Ba, nawet jej długo "szefowałem" i dzięki niej znam się co nie co na htmlu. Był to klan gry baldur's gate ; oczywiście co sobota spotkania klanowe na ircu obowiązkowe, przyjęcie do klanu wiązało się z napisaniem opowiadania i wiele innych ambitnych idei, na czele z zorganizowanym bardzo dobrze jak na tamte czasy RPGiem mailowym. Z góry zaznaczam, że zdaję sobię sprawę, że oczywiste jest, że żywotność klanu gry RPG, która nie jest nastawiona na multiplay, jest o wiele krótsza niż idei MW, ale dzięki temu lepiej pokazuje ewolucję, którą my przechodzimy. Wracając do rzeczy: Harfa, bo tak się w skrócie nazywał klan, przeżyła 3 zjazdy, stworzyła dziesiątki opowiadań niskich lotów i dostarczyła swoim klanowiczom sporo zabawy i możliwości, że tak powiem, uzewnętrznienia inspiracji, którą była świetna gra. Co dziś zostało dla mnie po harfie? Trochę skilla w htmlu jak już pisałem, Przyjaciel we Wrocławiu, 2 przyjaciół W Chorzowie, kumpel w Wawie. Nikt z nich nigdy nie płakał, że idea klanu odchodziła w cień, wszyscy cieszymy się, że dzięki idei poznaliśmy wartościowych ludzi.
Chcesz zamknąć forum? Twoja wola. Strona może i zniknie, MW jednak nie zamkniesz. Musiałbyś zamknąć ludzi, którzy je tworzą. Powodzenia. Szczególnie, gdy będziesz chciał zamknąć mnie.
Co do zaś wątku religijnego. Ostatnio w moim życiu dużo się na tym polu wydarzyło, z chęcią każdemu kto spyta o tym opowiem, niemniej jednak nie jest to ważne teraz. Co jest ważne, to to, że każdy tak naprawdę jest wolnym człowiekiem i musi być świadom odpowiedzialności za swoje czyny, czy to przed policją jak nie wierzy, czy to przed Bogiem, gdy wierzy.
Ciężko mi to szerzej komentować, nie było mnie tam (Jak zresztą i osoby, która zaczęła ten wątek) i nie do końca wiem co tak się naprawdę wydarzyło. Wygląda jednak na to, że każdy zrobił nie mniej, niż to na ile mu pozwalało sumienie. Osoba, której uczucia religijne zostają obrażone, ma takie samo prawo ich bronić, jak osoba obrażająca, obrażać. Pomijam już zupełnie, że tak naprawdę katolik ma obowiązek sam przed sobą nie dopuszczać do obrażania jego religii. Mówiąc prościej, to tak jakbym kogoś walnąć z piąchy i mieć pretensje, że chce oddać. Gratulacje dla Windu za "analogię" (nie mogę znaleść odpowiedniego słowa) z portretem matki.
Na razie nic więcej nie mam dodania. Na pewno się coś więcej jednak znajdzie.
|