Wszystko zaczęło się przez tego cholernego ogra, nie ma przecież żadnych cholernych ogrów na forum! Ciężko jest cokolwiek wymyślić gdy nie istniejący ogr sapie nad historią, którą śmierć próbuje unormalnić.
Tak więc, kiedy nastały owe racjonalne pięciowyrazowe części, śmierć odsapnęła, tak samo jak odsapnął ogr.
- Cholerni Forumowicze! Niech zacznie się ten drugi rozdział! - Zawył Ogr, po czym niewiadomo dlaczego ruszył przed siebie, napotykając ścianę. Byla ona taka szorstka i ładna, że Ogryzek od razu przytulil sie do niej cala twarzą.
- Kocham Cię - wyszeptał - Zostań ze mna na zawsze!! BŁAGAM!!
- Dobrze - odpowiedziała Ściana - Ale musisz bardziej tynkować ściany, bo inaczej będą się sypały i nie będę racjonalna, jak ta dziwna opowieść.
Ogryzek otrzasnal sie i ruszyl sam właściwie nie wiedząc gdzie.
- Mam dla ciebie zlecenie ogrze- Powiedzial brat blizniak niezidentyfikowanej formy, który okazał sie cieniem ogra
- a wyglądam na Skrytobójce? - zironizował
- Nie, na zielonego, paskudnego, śmierdzącego ćwierćinteligenta - rzekł prawdziwy właściciel cienia. Powoli nastawała ciemność, ogarniając swą niezmierzonością cały malutki rozumek ogra. - niemniej jednak, padło na ciebie moj drogi ogrze. Celem jest...
- Zamilcz! Kim w ogóle jesteś?!
- Jestem wszechwładnym narratorem historii i nie mam tutaj co robić a forumowicze najwyraźniej sie nudzą
- My się nudzimy?! - wrzasneli forumowicze, po czym każdy ziewnął przeciągle - My tu twórczo tworzymy historie!!
Rok później, godzina dwudziesta, Teheran.
KABOOOOM!!!
Ogr wybiegł z ambasady śmiejąc się.
- Czemu się śmieję?! Bo wysadziłem się pod ambasadą! - zaświeciła się żarówka nad głową, szybko zgasła i spadła na niego takie wielkie pudło...
- Przykro , że czytasz tylko ostatni wyraz, przez co drugi rozdział kuleje.
Informatorka odłożyła książkę.
- Już jesteś?
- zawsze mogłem nie przychodzić - zironizował bo tak napawdę był Ironman-em.
- Jesteś mięski jak terminator. Idziemy.
- niby dokąd? I jaki mięski? - krzyknął za znikającą w kłębach dymu informatorką. Nie usłyszawszy odpowiedzi złapał się za głowę mówiąc - chyba nie mam innego wyjścia..
Cel jego misji był prosty, bo o dziwo go zrozumiał, gdyż Szatan go kochał.
Ruszył.
...sprostowanie, Szatan go nie kochał...
...no chyba go nie okłamywał?...
...nie mówił mu całej prawdy...
- Słyszałam, że masz piekielne kontakty.
- Bo jestem piekielnie dobry, mała.
- to się dopiero okaże, cwaniaczku!
- Patrz tylko - ogr pocałował bicepsa
- Zielona wersja Schwarzeneggera? - skrzywiła się.
- Rzekłbym bardziej, brat samego Hulka.
Samouwielbieniom nie byłoby końca, gdyby ogrowi nie wyskoczyła opryszczka. Wtedy też narcystyczny ogr spokorniał, stając się ucieleśnieniem rzymskiego chłopca.
- A gdzie mój barbarzyńca? - Ogr
_________________ Nothing is impossible...
|