(Korm powrócił, a raczej wkońcu zmobilizował się do pisania, niektórzy kojarzą mnie z CoSu a tych co zastanawiaj ą się "kim on u licha jest" miło mi powitać)
1. Dane osobowe:
-Imię- korm (tak nazywa sam siebie, jego prawdziwe imię zostało utajnione, na Cerberusie był znany jako AABAAT13)
-Rasa- Zmieniony genetycznie i chirurgicznie homo sapiens (dokładny spis modyfikacji dalej)
-Miejsce narodzin- Miejsce prawdziwych narodzin nie znane (utajnione a z biegiem czasu utracone). Za miejsce ponownych narodzin uznawana jest placówka badawcza ISCA „Cerberus” znajdująca się w układzie badawczym Kether
-Wiek- około 500 mln. Lat, choć do życia powrócił 13 lat temu
-Rodzina- Informacja utajniona a następnie utracona
-Towarzysze i zwierzęta- brak takowych.
2. Wygląd
-Wygląd Zewnętrzny
Człowiek średniej budowy o wysokości 1,85 m o jasnej karnacji skóry (wręcz blady) o szaleńczym spojrzeniu z szarych oczu i rudych włosach obciętych na styl XVI wiecznego hiszpańskiego łowcy czarownic.
-Cechy nietypowe:
błękitne podskórne przewody znajdujące się na skroni i niknące gdzieś w głębi czaszki.
-Styl ubierania
Korm nosi na sobie mundur, w jaki go wyposażono podczas swej jedynej misji- ciemnozielony ISCA z płytowymi naramiennikami stworzonymi z kompozytów. Jedyny dodatek świadczący o co najmniej szalonym guście stanowią zardzewiałe metalowe pręty tworzące konstrukcje przypominającą układ kostny skrzydeł, które jakiś szalony lekarz-rzeźnik podłączył do rdzenia kręgowego dając mu możliwość poruszania nimi wedle woli (akumulatorki silniczków dających możliwość ruchu metalowym szkieleto-skrzydłą zasilane są przez „wyładowania psychiczne” korma).
3. Charakter:
-Osobowość:
Pierwotnie miał to być doskonały żołnierz w pełni oddany swym przełożonym, w tym jego twórcy Distantowi. Pozbawiony skrupułów, bez litości, bez sumienia czy zadawania pytań. Po prostu maszyna niosąca śmierć i nie pytająca „dlaczego” , nie tracąca czasu na zbędne dylematy moralne.
Taki był, lecz tylko do czasu „incydentu” gdy podczas jego pierwszej misji został starty z powierzchni ziemi. Obecnie w wyniku poznania prawdziwej natury wszechświata można go nazwać „delikatnie” niestabilnym (Nawet sam Distant projektując systemy regeneracyjne i „awaryjnego powrotu do życia” [opartego na świeżym odkryciu ISCA z tamtego czasu dotyczącego „pamięci wszechświata”- zdolności dzięki której można dany przedmiot czy postać zapisać w „matrycy” co powoduje, że w przypadku zaniknięcia przez kompletne zniszczenie wszechświat sam odtwarza obiekt] nie spodziewał się jakie mogą mieć konsekwencje dla psychiki).
Umysł Korma przypomina szaleńczy kalejdoskop chaotycznych myśli wspomnień i postaw. Dla przykładu: może kogoś zaatakować a nagle w samym środku patetycznej pełnej zasad i honorowych zachowań walki schować broń i apelować o pokój jako, że walka sama w sobie jest zła by chwile później rozerwać na strzępy przy pomocy gołych rąk dziecko (takie co znalazło się w złym miejscu w złym czasie) ponieważ wydało mu się to zabawne i chciał poczuć krew na twarzy. Podobnie z przyjaźnią jak i wszelkim współdziałaniem. Może wydawać się przyjacielem idealnym, broniącym zajadle kompanów, lecz tylko do momentu aż inna postawa nie zwycięży w jego umyśle, wtedy to bez oporów obróci się i z śmiechem wymorduje tych, za których przed chwilą był skłonny ponieść najwyższą cenę.
Sam siebie uznaje za jednego z jeźdźców apokalipsy (stąd też te zbrodniczo dopasowane sztuczne szkieleto-skrzydłą) choć tak właściwie jest konsekwencją szalonych badań i posunięcia człowieka o krok za daleko.
-Sposób postępowania
W pełni chaotyczny, brak jakichkolwiek zasad czy schematów, wszystko zależy tylko od jego wewnętrznego kalejdoskopu
4.Cechy:
-Umiejętności:
+typowy trening agenta specjalnego ISCA (obsługa większości ówczesnych broni, zdolności do kamuflowania się w niesprzyjającym środowisku itp.)
+perfekcyjnie opanowana walka bronią białą
-Ułomności
+Głosy- Korm czasem słyszy głosy, które przemawiają do niego setką języków, czasem śpiewają a on nie zna ich znaczenia zwykle wtedy pada na kolana i krzyczy by go zostawiły w spokoju
+Wspomnienie własnej śmierci- czasem powraca do niego to wspomnienie, powoduje, chwilowe zasłabniecie kończące się nagłym wybuchem nienawiści względem całego otoczenia.
+skrajne postawy na punkcie ISCA- w jednej chwili jak dostrzeże cokolwiek związane z ISCA może nagle stać się kompletnie oddany i lojalny gotowy wykonać nawet najbardziej absurdalny rozkaz, a innym razem na sam widok czegokolwiek co miało wpływ na jego obecny stan popada w ślepą furie, która zakończyć się może jednym- kompletnym zniszczeniem znienawidzonego celu
-Modyfikacje:
Korm podczas procesu „ponownych narodzin” został poddany wielu operacją jak i machinacją genetycznym mającym na celu stworzenie żołnierza idealnego, oto lista przeprowadzonych zmian:
-Drugie serce- najprostsza z przeprowadzonych machinacji, umożliwia zwiększenie dostaw krwi do tkanek jak i swobodne utrzymanie funkcji życiowych nawet w przypadku zniszczenia naturalnego serca. Jest wymagane ponieważ naturalne ludzkie serce nie jest w stanie zapewnić odpowiedniego ukrwienia dla dodatkowych narządów.
-machinacje genetyczne zmieniające skład chemiczny szkieletu czyniąc go niezwykle odpornym na ostrzał jak i powodujące przekształcenie się żeber w płytki szczelnie chroniące płuca i serce przed ostrzałem
-Haemastaen- organ wszczepiony do aorty, zmienia skład chemiczny krwi czyniąc ją skuteczniejszą w przenoszeniu tlenu jak i wartości odżywczych. Koordynuje prace wszczepionych narządów.
-Organ Larraman’a- wielkości piłki golfowej, wszczepiony w klatkę piersiową, mięsisty wszczepiony razem z skomplikowanym układem naczyń krwionośnych. Narząd ten tworzy i gromadzi komórki Larraman’a. Są one uwalniane w momencie zranienia, „przyczepiają” się do leukocytów wraz z nimi dostając się do rany. Po zetknięciu z powietrzem tworzą podobną do skóry tkankę co blokuje dalszą utratę krwi.
-Multi-płuco- Jest to duży cylindryczny narząd. Krew jest do niego pompowana przez skomplikowany układ naczyń krwionośnych połączony z układem krwionośnym nosiciela. Powietrze pobierane jest przez niewielki otwór w tchawicy. W środowisku o niskiej zawartości tlenu lub toksycznym składzie normalny układ oddechowy zostaje odcięty a oddychanie odbywa się za pomocą multi-p[łuca które dzięki wyspecjalizowanym zdolnością oczyszczającym jak i regenerującym nie ulega uszkodzeniu.
-Catalepsan Node- narząd umieszczony w czaszce przez wywiercony w potylicy otwór. Jest on odpowiedzialny za zmianę zachowania spowodowaną długim brakiem snu. Osoba z tym organem może wyłączyć pewne części mózgu i ich czynności przekazywać innym dzięki czemu nie męczy się i może pozostawać stale w stanie czuwania.
-Occulobe- Organ wszczepiany do wnętrza mózgu, odpowiada on za polepszenie zdolności widzenia (lepszy wzrok przy pełnym oświetleniu, brak pogorszenia widoczności przy oświetleniu minimalnym) jak i odpowiada za aktywacje zdolności PSI
-Ucho Lyman’a- Narząd z wyglądu niczym nie różniący się od normalnego ludzkiego ucha. Pozwala na świadomą filtracje i wzmacnianie wybranych dźwięków, posiada też odpowiednik zwykłego błędnika co sprawia, że posiadacz nie odczuwa podczas nagłych zmian położenia zawrotów czy nudności
-Melanochrom- Inna nazwa to narząd melanochromatyczny. Jego działanie polega na kontroli promieniowania na jakie narażona jest skóra. W przypadku konieczności inicjuje reakcje mające na celu szybkie pociemnienie skóry by chronić przed nadmiernym promieniowaniem ultrafioletowym. Zapewnia również niewielką ochronę przed promieniowaniem przenikliwym.
-Nerka Oolityczna- Narząd pełni funkcje nerki, lecz jest o wiele bardziej skuteczny. Jest on konieczny z powodu zwiększonego metabolizmu w krwi (gdyby nie ten organ organizm by zmarł z zatrucia). Wraz z drugim sercem umożliwia szybką neutralizacje trucizn nie wychwyconych przez multi-płuco. Posiadacz organu popada w krótkotrwałe omdlenie a krew krąży kilka razy szybciej będąc filtrowana w Oolitycznej nerce.
-Mucranoid- Narząd wszczepiony w dolny odcinek jelita grubego. Modyfikuje działanie gruczołów potowych, które na wypadek konieczności wytwarzają lepką, przylegająca do skóry warstewkę co częściowo chroni przed wpływem próżni (na wypadek uszkodzenia kombinezonu) jak i przed wpływem skrajnych temperatur.
-świadomość komórkowa- Organizm został poddany modyfikacji po, której posiada wprost nieograniczone możliwości regeneracyjne, nawet zniszczenie głównych organów takich jak mózg czy serca nie powoduje zgonu ponieważ zniszczone tkanki są odbudowywane w zastraszającym tempie
-„Awaryjny Powrót do Życia”- jedno z ówczesnych największych odkryć, zapisanie bytności agenta w matrycy wszechświata jako jednym z kardynalnych warunków istnienia przestrzeni. W przypadku zniszczenia agenta jest on odtwarzany przez sam wszechświat, jak się okazało ten proces regeneracyjny jest niezwykle niestabilny (nie można określić czasu regeneracji) jak i powoduje nieodwracalne zmiany w psychice.
5.Magia:
Korm pochodzi z silnie rzeczywistości stricte technicznej, magia nie miała u niego bytności, jednak w wyniku manipulacji nad zdolnościami ludzkiego mózgu (od wieków znane techniki prania mózgu się kłaniają jak i zaawansowane operacje neurologiczne) posiada kilka zdolności PSI. Są to:
-Priokineza (wzbudzanie ognia siłą woli, może służyć do podpalenia czegoś/kogoś)
-Kriokineza (wysysanie ciepła z przedmiotu za pomocą siły woli [obniżenie szybkości ruchu cząsteczek w obiekcie], może posłużyć do zamrożenia kogoś/czegoś)
-Telekineza
-Akceleracja (możliwość niesamowitego przyspieszenia własnych ruchów i szybkości reakcji)
-zagęszczenie przestrzeni (tworzy to pole, które skutecznie zatrzymuje pociski z broni konwencjonalnej)
-mozliwośc do działań spektralnych poza własnym ciałem
-wyładowania psychiczne (efekt uboczny, nie kontrolowany, przybiera postać wyładowania energetycznego, większość energii wychwytywana przez akumulatorki w szkieleto-skrzydłach, jednak istnieje ryzyko porażenia prądem jeśli ktoś znajdzie się w odległości mniejszej niż 2m od korma podczas wyładowania)
-Aura
Korm roztacza wokół siebie silne uczucie szaleństwa i zagrożenia, jeśli ktoś chce przyjrzeć się jego aurze dostrzeże szaleńczy korowód kolorów i barw które co chwila łączą się z sobą, zmieniają, aura ta dostrzegalna jest na planie spektralnym z daleka.
6.Ataki
-PSI:
+kriokineza
+pirokineza
+wszelkie zabawy z telekinezą
-Style walki:
Ziemski klasyczny [Europejski stanowiący połączenie szkoły niemieckiej, włoskiej i francuskiej] styl walki bronią białą, trening specjalny agentów ISCA do walki bronią improwizowaną i bez broni.
7.Ekwipunek
-miecz przypominający ziemskiego flamberga wykuty z jakiegoś tajemniczego czarnego metalu (korm lubi go „zapalać” podczas walki korzystając z swych zdolności)
-prosty blaster znajdujący się zwykle w kaburze przy pasie zdobyty na jednej z planet a z powodu na archaiczną konstrukcje nie przysparzający kłopotów w używaniu
-zardzewiałe metalowe szkieleto-skrzydła trwale połączone z rdzeniem kręgowym
-mundur operacyjny ISCA
8.Inne:
-Historia postaci:
Każdy posiada granice, cienką czerwoną linie w swym umyśle, przekroczenie jej zawsze oznacza szaleństwo, lecz czym ono jest... Co się za nim kryje, może to właśnie z niego płynie prawdziwa mądrość i geniusz... Krew na mym policzku... słodka... Najsłodsza krew nienarodzonego dziecka wydartego przemocą z łona tej oto co leży pod mymi stopami... Jak śmiesznie ma wygięte kończyny... Cóż popełniłem.. zbrodnie.. straszliwą zbrodnie na matce i nienarodzonym... Jestem potworem... Nie to na mnie popełniono największą zbrodnie, lecz otworzyła mi oczy i poznałem prawdę.
Działo się to dawno.. poza granicami pamięci, w najplugawszym zakątku wszechświata, opuszczonym przez wszelakich bogów a będącym pod władaniem najgorszego z demonów- człowieka. O ironio układ ten zwał się Kether, do dziś nie wiem jaki spaczony umysł nazwał tą Golgotę ówczesnych czasów „oświeceniem”. Nazwa stacji kosmicznej... Nie miejsca kaźni była adekwatna „Cerberus” nienaturalna bestia chroniąca wstępu do piekieł, zaiste ten Cerberus nie był strażnikiem, był bramą... Głosy... Głosy!... Nie, zostawcie mnie, Nie chce was słyszeć... Nie, nie róbcie tego zaprzestańcie szeptów, opuście moją głowę już mnie tam nie ma już się stamtąd wydostałem, zostawcie mnie w spokoju... spokoju... <postać padła na ziemie i drgała w konwulsjach po czym powoli podniosła się> Wstań i idź.. Niegdyś byłem żołnierzem, nie takim jakich wielu. Niesamowicie „oddany sprawie”, ukończona akademia z wyróżnieniem... Malowała się przed TĄ postacią świetlana przyszłość... Lecz popełniła błąd, jeden prosty kardynalny błąd. Została poproszona o wzięcie udziału w tajnej misji przeciw ISCA- wrogom narodu, oczywiście przymus milczenia i te sprawy. To był jej największy błąd, w tym dniu umarła po raz pierwszy... Cieniu odejdź... Nie chce spoglądać w twą twarz... Pozostaw mnie... Nadal nie wiem czemu się zgodziła, dla dobra narodu? Dla przestrzeni życiowej? Z racji zagrożenia? Nie, to bez znaczenia jest jak jest nic tego nie odmieni.
Znów widzę tę stacje wielki plugawy wydarty ziemi kawał żelaza unoszący się w niebiosach. Wciąż mam obraz personelu w białych kitlach, gorącego powitania tamtej osoby, wyjaśnienia zmian i prośby o podpis... Cyrograf... Wybór między życiem a śmiercią, ciężki ołowiany los jeńca... Nie to nie mogło się stać, czemu on się poddał a nie walczył do śmierci! Dlaczego! Śmierć wtedy byłaby lepsza... Zaprowadzono mnie do białego pokoju, pozbawiono ubrania następnie podano jakiś gaz i zasnąłem... obudziłem się podczas operacji.. nieludzki ból jednoczesne machinacje na mym genotypie, umyśle, jakieś tajemnicze naczynia wypełnione płynami, podobno musiałem być świadomy, w przypadku narkozy nie powinienem się obudzić... rzeźnia, żelazne pasy, machineria co mimo nieludzkiego bólu miała za zadanie podtrzymywać mnie w świadomości.. Nieskończonego bólu... krojenia żywego mięsa... zmian.. nowych organów... Wciąż pamiętam twarz tego co wszystko projektował... Tą nieludzką zbrodniczą twarz.. W imię wyższych racji... Był silnie zmodyfikowany.. błękitna skóra.. to nienaturalne... Lecz twarzy nigdy nie zapomnę, przyglądającej się mej kaźni i spokojnie coś notującej. Spokojną dłonią wydającej polecania cóż jeszcze uczynić, jakimi toksynami wypełnić me ciało.. o nieistniejący bogowie światła i nocy... Te narzędzia chirurgiczne.. Ten ból... Wielki ołtarz ku chwale człowieka wzniesiony wypełniony krwią i cierpieniem jednego z nich... By przekroczyć barierę człowieczeństwa, by przekroczyć cienką granice oddzielającą człowieka o boga... Zabawa w boga... prototyp AABAAT13... Agent do zadań specjalnych... Niech ten co czuwał nad tym cieszy się, że jest tyko cieniem minionym... Jego krew byłby słodsza niż tego nienarodzo.... CIENIE zostawcie mnie nie podchodźcie w tych kitlach nie już się nie dam, już nie jestem bezbronny i zaślepiony pustymi ideami, nie skuty kajdanami... Niech samo piekło was pochłonie... <burza ognia otoczyła postać> Na czym ja to, ach tak. Po zabawach z mym, nie z jego ciałem przyszedł czas na psychikę. Na szczęście nie brał w tym udziału ten błękitny. Pozbawiono go strachu, pozbawiono go dylematów, nauczono nowej moralności do nowych panów. Od wieków znane techniki prania mózgu jak i najnowsze sondowanie zapewniły zmianę w człowieczą fabrykę śmierci nie pytającą jak, nie stawiającą sobie pytań... Wstań i idź... Wstań i idź... Narodziła się kolejna istota, feniks z popiołów ludzkich. Nauczony nieśmiertelności, pozbawiony człowieczeństwa, feniks co niósł zgubę w ogniu wrogom narodu... Ogień... Lubię ogień niech płonie, niech płonie... Ironio, niebieski rzeźnik, pan świata podziemnego, nieludzki Hades o twarzy Demigorgony został dowódcą teko zapomnianego przez dobre anioły projektu, rozporządzał i dowodził. Rządził i dzielił. Ma misja prosta. Wrogowie narodu stworzyli maszynę o analitycznym umyśle zdolnym wykraść najszczersze sekrety wszechświata, statek badawczy USS Hope, zniszczyć maszynę, napotkaną załogę... Eksterminacja to takie słodkie słowo, lecz wole Holocaust... Jego brzmienie jest słodkie. Misja do wykonania przez jednego agenta, jednoosobowa lodź, abordażowa, doczepienie do powierzchni przecinany pancerz i biały korytarz. Okazało się, że statek był wypełniony dziećmi, małe geniusze opracowujące najnowsze technologie dla wrogów narodu, holocaust... Holocaust... Zgrzeszyłem straszliwy grzech ludobójstwa by tylko dotknąć wyklętej maszyny, jestem potworem a narodziłem się człowiekiem... Tyle krwi... Zmarnowałem tyle krwi a można było namalować nią tyle obrazów uwidaczniających kaźnie plugawych nieludzkich wrogów, cóż za marnotrawstwo. Nie dość dywagacji, maszyna znajdowała się w centralnej części statku niczym dziecko w łonie matki skrzętnie skryte przed światem. Mi przypadła rola dokonania zbrodni gwałtu na tym technicznym dziecku człowieka... On popełnił błąd, straż i służby porządkowe nie były dziećmi, kapitan też i cóż za głupiec... Zamiast ratować siebie postanowił umrzeć dla idei kiedy okazało się, że kolejni żołnierze znikają tak samo jak młodociani naukowcy, plugawy przycisk autodestrukcji... Mission Accomplite. Maszyna zniszczona, lecz tamten agent stracony. Cóż powróci do życia. Pewnie takie słowa padły w sztabie dowodzenia. Błąd... BŁĄD. Ten wspaniały APdŻ był zbyt piękny by być prawdziwym... Niezapomniane uczucie trwające kilka chwil, lecz dla niego wieczność, mimo zaprogramowanego braku strachu poczuł największy z nich... Lęk przed nieistnieniem, rozmyciem się, utraceniem swego jakże ułomnego i nic nie znaczącego ego... Błysk i znikające ciało, gasnący umysł, mniej niż sekunda a dla niego wieczność... O źli bogowie świtu czemu nie mogłem się rozmyć, czemu nie mogłem przestać istnieć tylko musiałem tego doznać... Była ciemność i brak ciała, ciemność, następnie korowód barw i świateł, tysiące głosów śpiewających w religijnej ekstazie, wykrzykujących bluźniercze teksty, modlących się, oskarżających siebie nawzajem... Głosy... Głosy w wszelkich istniejących językach tych co istniały i będą istnieć, wypowiadane przez wszelkie istoty należące do dni przeszłych jak i tych których gwiazda jeszcze nie wzeszła.. Przepływały przez mą dusze napełniając ją lękiem i odrazą... Lecz gorsze były Oczy... Miliony Oczu nie miliardy spoglądających bezdusznie i pusto na mnie, nie z wyrokiem nie decydując po prostu spoglądały mrożąc pustką grobu i te barwy, światło ciemność, lód i ogień, czułem na sobie żar z dna piekieł jak i chłód zapomnianego grobu, mój umysł.. te obrazy... to wszystko... O dobrzy bogowie dlaczego was zabrakło, dlaczego musiałem to widzieć, przez wieczność w tym miejscu przepełnionym prymitywnym lękiem i grozą, wypełnionym dźwiękiem bluźnierczych fletów szaleńczych bębnów i milionów szeptających głośnym krzykiem głosów... Dobra gwiazdo czemu zgasłaś... Udręka nie znała końca, morze bólu i obrazów których nie jestem w stanie nawet sobie przypomnieć bo na samo wspomnienie tracę przytomność, wieczna zmiana i Oczy i Oczy... Obudziłem się na pustyni, w swym mundurze, na pustyni spalonej słońcem a w mym umyśle dźwięczały pradawne słowa błękitnego „Wstań i idź, wstań i idź”... teraz wiem... Życie jest karą... wszechświat chce umrzeć, lecz nie może, zbyt wiele istot chce żyć przez co on nie może zgładzić sam siebie, oto Szalony Ojciec nas Wszystkich, który widząc swoje dzieło zapragnął śmierci, lecz zbyt kochał to co powstało by tego dokonać... Przez dotychczasowe istnienie niosłem nienawiść, teraz niosę miłość... Cóż może być większym darem miłości od jeźdźca apokalipsy niż śmierć... Jeźdźca stworzonego, nie zrodzonego z ludzi... Tak i inni powstaną, świat umrze bo taka jest jego WOLA. Ścisz ten umysł... zakończ tę modlitwę...
Andrew był dobrym policjantem, widział już wiele, w Metropolis, mieście zajmującym pół kontynentu działy się różne rzeczy, tym bardziej na jego półdzikich obrzeżach. „Głupia moczymorda” pomyślał. Tak został tu zesłany za niewielkie problemy z alkoholem a teraz musi patrolować śmigaczem teren, na którym diabeł nie mówi dobranoc bo po prostu boi się przyjść. Nagle dostrzegł płonący wrak cywilnego śmigacza znanej firmy i leżące, wyciągnięte na jezdnie zwłoki. „Bogaty burżuj miał wypadek” pomyślał patrząc w przednią szybę na której HUB pokazywał dane osobiste leżącej nieopodal kupki mięsa co prędzej była biznessmanem. Dzięki szybom działającym w podczerwieni dostrzegł stojącą nieopodal w krzakach postać.. „Dziwne” ,mruknął bo postaci nie było w bazie danych a o wiele dziwniejsze było żelastwo które przypominało skrzydła. „Pewnie znów jakiś psychol” westchnął. Wiedział, że w takich chwilach się najpierw strzela a później zadaje pytania, gwałtownie zahamował i jak opętany wyskoczył z kokpitu oddając z służbowej broni trzy strzały w kierunku nieznajomego. Dziwne nie wywarły na nim wrażenia, tylko się obrócił. „cholera” przeklął i władował cały magazynek w spoglądającą na niego istotę, wiedział, że znów przełożeni będą się czepiać nadmiernemu zużyciu amunicji, tym bardziej, że celem był jakiś ześwirowany żebrak co pewnie szukał kosztowności w płonącym nieopodal śmigaczu. Żebrak padł, na twarzy Andrew’a pojawił się delikatny uśmiech, był bezpieczny. Podszedł sprawdzić co tak właściwie stało się celem „przymusowego użycia broni”. Podszedł, to był jego największy błąd, nagle postać mimo iż sprawiała wrażenie pobytu „po tamtej stronie” się zerwała. Chwyciła go za szyje i uniosła. Andrew dostrzegł kontem oka coś upiornego. Nieopodal leżały zwłoki kobiety w zaawansowanej ciąży z rozprutym łonem.. „O dobry boże” pomyślał, bo dostrzegł wystająca z łona oświetlaną przez płomienie zmasakrowaną czaszkę płodu czaszkę płodu. Znów spojrzał na tego, którego uznał za żebraka a on wypowiedział słowa „jestem alfą i omegą, pierwszy i ostatni”. Nie Andrew nie chciał widzieć tego grymasu twarzy, tych zakrwawionych zębów i o niebiosa oczu wypełnionych miłością. Krzyk był ostatnią dokonaną w jego życiu rzeczą, była to piękna noc, lecz nawet cykady zaprzestały swej pieśni...
-szkic postaci
<dajcie mi normalny aparat cyfrowy arrgh>
_________________

|