Multiworld

Nothing is impossible in the Multiworld
It is currently Mon Apr 29, 2024 4:32 pm

All times are UTC + 1 hour




Post new topic Reply to topic  [ 37 posts ]  Go to page Previous  1, 2, 3
Author Message
 Post subject: Re: Anyszum - stolica Imperium
PostPosted: Wed Oct 03, 2007 4:33 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 26, 2004 5:37 pm
Posts: 1464
Location: Imperium
Bitwa trwała, rubieże Imperium stanęły w ogniu. Okręty wojenne już wycofały się wobec przewagi liczebnej przeciwnika, wcześniej zadając mu poważne straty - eksplozje min antymateryjnych oczyszczały z okrętów i myśliwców pokaźne połacie przestrzeni.
Jednak brak floty na orbicie nie znaczył, że przeciwnik mógł działać bezkarnie. Między wrogom armadą a planetą wciąż trwała wymiana ognia, gdy planetarne baterie ogniowe zaczęły słać salwy w kosmos. Zarówno powierzchnia ziemi była wypełniona ogniem, jak i przestrzeń kosmiczna.
Tymczasem w miastach rozpętało się istne piekło. Całe dzielnice stały w ogniu, gdy starło się dwóch gigantów - żołnierzy Imperium, z ich wyśmienitym wyszkoleniem, doświadczeniem i uzbrojeniem, oraz Obcych, dysponujących przewagą liczebną i fanatyzmem. Jak dotąd Imperialni utrzymywali się - dysponowali ciężkim sprzętem, nie bali się użyć nawet broni masowego rażenia. Na początku nie uciekali się do tego, ale pierwsze patrole w zajętych przez obcych miastach wykazały, że wszyscy mieszkańcy nie żyją - istoty, nazywane przez żołnierzy 'pijawami', w jakiś sposób wysysały życie z ludzi. Z magazynów zostały wydobyte nawet wyrzutnie mini-plutonów, czyli miniaturowych ładunków jądrowych, przenoszone przez pojedynczego żołnierza. Przez atmosferę mknęły ICBM'y, aby wypalić metropolie opanowane przez Pijawy.
Tymczasem, niedaleko wszystkich zaatakowanych światów ukazały się małe obiekty. Nie było ich wiele - nad każdą planetą nie więcej jak dwadzieścia. Niewykryte zawisły w przestrzeni, oczekując, aż wszyscy ich towarzysze przybędą.
Obiekty wyglądały niczym smoki. Wszystkie miały oznaczenia Imperium na karkach.

__________

Imperator był w swoim gabinecie, zatopionym w ciemności. Stał spokojnie, nie licząc upływającego czasu. Skupiał się.
Każdy człowiek jest telepatą. Oczywiście, telepatą biernym - może pełnić jedynie rolę 'odbiornika'. Jedynie ułamek populacji posiada pełne zdolności. Jeszcze mniejszy ułamek z tej liczby potrafi je okiełznać i ujawnić. Większość umiera, nigdy się nie dowiadując, że są w pewien sposób specjalni.
Jednak gdyby telepata, nie wiedzący o swoich zdolnościach, stał się w części, nawet małej, diabłem, od razu odkryłby swoje zdolności. Zaś one uległyby potężnej intensyfikacji. Tak było z Faroo.
Myśl popłynęła przez przestrzeń, aż do jednego z zaatakowanych światów, Oliveach.
Królowa atakującej grupy zachwiała się na swoim tronie i jęknęła. Jedna z Pijaw obecnych w pomieszczeniu zbliżyła się, zaniepokojona. Akurat na czas, by złapać królową, bezwładnie zsuwającą się z tronu. W tym samym momencie przywódczynią jednej setnej populacji pijaw zaczęły targać drgawki, ciało zareagowało także gwałtownymi torsjami.
Miliony lat świetlnych dalej, w Anyszum, Imperator zerwał kontakt mentalny. Z impetem upadł na kolana. Czuł się strasznie słaby, ale wiedział, że to minie.
Zdobył informacje, które chciał. Miał teraz pewne pojęcie z czym walczy. Kłopot wynikał z tego, że otworzył łącze mentalne na niesamowitą odległość. Oraz, Pijawy były naturalnymi aktywnymi telepatami. Dość słabymi, trzeba przyznać, ale na tym okręcie było ich mnóstwo. I część wyczuła, co się dzieje, wspomagając królową w jej psychicznej walce.
Cóż, Faroo musiał się wycofać szybciej, niż zamierzał - dłużej by nie wytrzymał takiego naporu - ale miał większość informacji, których chciał.
Co do królowej... W pośpiechu nie mógł działać delikatnie. Chyba zupełnie jej przenicował umysł. Ciekawiło go, czy zdoła jakoś się z tego podźwignąć, czy będzie toczyła życie warzywa.

____________

Grupy Seryjnych Dragoonów, czekające nad zaatakowanymi światami, wreszcie otrzymały rozkaz. I od razu przeszły do jego wykonania.
Rozkaz brzmiał: Odnaleźć i zniszczyć.
Maszyny wpadły pomiędzy jednostki Pijaw. Żaden nie miał szans w walce z nimi, ale żaden nie próbował się wycofać. A raczej nie dostał sposobności.
Zwrotniejsze myśliwce były niszczone za pomocą wiązek energetycznych, zaś większe jednostki zwyczajnie rozcinane olbrzymimi ostrzami stworzonymi z energii.
Okazało się, że Imperator nigdy nie dowie się, czy królowa grupy atakującej Oliveach doszła do siebie - jej ponad piętnastokilometrowy okręt opadły cztery dragony. Ósemka ostrzy, każde długości kilku kilometrów, z łatwością pokonało tarcze okrętu. To, co zostało, można by określić mianem wiórów.

_________________
"Przestańmy własną pieścić się boleścią, przestańmy ciągłym lamentem się poić,
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystoi w milczeniu się zbroić"


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Anyszum - stolica Imperium
PostPosted: Thu Oct 04, 2007 8:43 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 26, 2004 9:47 am
Posts: 1249
Location: Ośrodek wypoczynkowy "Nomad"
Tuż po zakończeniu ataku czterech dragonów, na dalszej orbicie pojawiło sie kolejne dziewięć piętnastokilometrowych obiektów. Pewne zwycięstwa imperialne maszyny ruszyły do ataku. Dwa pierwsze niespodziewanie rozprysły się gdy dosięgły ich niebieskie strumienie mające swój początek na kadłubach jednostek obcych. Momentalnie z nanitów tworzących strukturę imperailanych maszyn zostały wyssane wszelkie impulsy energii, zamieniając je w maleńkie martwe cząstki które zasiliły pył kosmiczny w układzie. Dragony poznały smak pod przestrzennej broni EMP.

Pozostałe dwa wykonały serię uników i strzałami dosięgły jednego z kolosów. Osłony nie zdały sie na nic, przednia cześć olbrzyma została pocięta na kawałki. Jednak nieznacznie to uszczupliło zdolności bojowa statku matki. Strumienie EMP ponownie ożyły, a z hangarów wysypały się setki myśliwców. Trzeci dragon długo nie wytrzymał kanonady i podzielił los poprzedników. Ostatni szybko uciekł w podprzestrzeń.

Na obrzeżach systemu krążowniki obcych urządziły polowanie na resztki floty imperialnej, miażdżąca przewaga liczebna spowodowała iż po kilkunastu godzinach cały obszar zaściewały puste wraki jednostek floty imperium.

Nad pozostałymi planetami obcy również użyli swej broni podprzestrzennej. Dosyć późno, przez co ponieśli ciężkie straty, jednak konieczne by poznać maksimum możliwości sił wroga, konieczne również by zachować równowagę we własnej armii.

***

Dziesiątka kobiet utworzyła krąg wokół Królowej która teraz nieprzytomna leżała na posadzce. Asheton jako samiec mógł tylko przyglądać się z boku rytuałowi inicjacji nowe władczyni. Nie był zbytnio nim pochłonięty, czekał na raporty o uszkodzeniach okrętu.
Mimo pocięcia na kawałki statek matka podobnie jak pozostałe duże konstrukcje Pijaw były trudne do zniszczenia i odznaczały się ogromną przeżywalnością. Rozczłonkowany okręt zachował nadzwyczaj duża sprawność, nie doszło do żadnego wybuchu na pokładach, poważnych dekompresji. System antygrawitacyjny działał i każdy z fragmentów zachował pewną dozę manewrowości. Urządzenia bojowe znajdujące sie dalej od miejsc cięć wykonanych przez Dragonów również działały. A co najważniejsze główne komory w których składowano za hibernowane pożywienie – porwanych ludzi.

Inicjacja dobiegła końca, nowa królową właśnie zakończyła pożywiać się starą.
- Protektorko podejdź! - z tłumu wypełniającego salę wyszła wytatuowana w jaskrawo niebieskie znaki kobieta. Nowo mianowana władczyni chwyciła nadchodzącą za gardło i w mgnieniu oka wyssała z niej całe życie.
- Mam nadzieję iż kolejny raz nie dojdzie do naruszenia integralności naszej społeczności – spokojnie powiedziała do zgromadzonych. - Skontaktujcie mnie z władczyniami pozostałych rodów. Musimy omówić strategię naszego dalszego działania, wróg mógł poznać nasze plany.

***

Obcy popełnili ogromny błąd lekceważąc determinację i siły wroga na powierzchni planet. Po pierwszych sukcesach nastąpił impas. Trzeba było przewertować taktykę działania i wykorzystać ta dobrze znaną z dawnych wojen domowych – uderz, zagarnij, uciekaj.
Tysiące myśliwców wspierane przez cięższe jednostki atmosferyczne pojawiały się tuż nad celem wylatując z podprzestrzeni. Po kilku minutach zmasowanego użycia promieni ściągających wszelkie żywe istoty były transportowane na pokłady okrętów matek. Taki los spotykał wszystkich, zwykłych cywili, a także siedzących w bunkrach, czołgach czy też okopach imperialnych żołnierzy. Nikt nie był bezpieczny, nikt nie znał miejsca kolejnego precyzyjnego uderzenia.

***

Trzy dni później gdy jeszcze trwały walki na pomniejszych planetach imperium, flota składająca sie z dziesięciu okrętów matek wraz z eskortą pojawiła się na orbicie Tau Ceti trzeciej cod do wielkości pod względem zaludnienia planety Imperium...

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Anyszum - stolica Imperium
PostPosted: Thu Oct 11, 2007 5:50 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 26, 2004 5:37 pm
Posts: 1464
Location: Imperium
Zanim Flota Pijaw pojawiła się w przestrzeni, planeta powinna zostać ostrzelana z podprzestrzeni bronią EMP. I została, jednak nie wszystko poszło tak, jak powinno. Na przeszkodzie stanęła Imperialna technologia podprzestrzenna. Flota i jej torpedy były śledzone przez rozmaite radary już w czasie ich lotu w podprzestrzeni. Gdy tylko pociski wyłoniły się z ciemnogranatowych wirów podprzestrzennych, Imperialni otworzyli takie same przed nimi. Większość torped nieszkodliwie eksplodowała w przestrzeni, pozostałe zostały zestrzelone przez artylerie. Tylko nielicznym udało się dolecieć do celu.
Gdy Pijawy wyszły z podprzestrzeni, od razu powitała je salwa z artylerii planetarnej (notabene, jednej z najpotężniejszych w Imperium), okrętowej, oraz rozmaitych min, zmiatając większość myśliwców i niewielkich jednostek. Większe okręty zdołały się wywinąć niewielkimi uszkodzeniami.
Pijawom nie było dane odpocząć. W jednym momencie dookoła ich okrętów zaroiło się ponad trzysta Dragoonów. Przemykały się między kadłubami, zostawiając za sobą szlak eksplozji. Dookoła maszyn wciąż pojawiały się niebieskie promienie subEMP, co jakiś czas trafiając w którąś. Tym razem piloci byli na to przygotowani; większości udawało się uniknąć spotkania z promieniem, ale gdy do tego dochodziło, człowiek nie umierał po zniszczeniu Dragoona chroniącego go przed próżnią. Każdy z pilotów miał na sobie skafander kosmiczny.

_______________

- Teraz - stwierdził Faroo, stojący na mostku Shaetaana - Dasz radę rozdzielić promień na kilka wiązek?
- Nie. - Odparł hologram przedstawiający młodą kobietę w mundurze admirała. Dowódca Shaetaana, Kaprey, wybrała ten sposób komunikacji, gdyż nie mogła się osobiście pojawić na mostku. Była na stałe połączona z okrętem, stanowiąc jego żywy rdzeń. Ogromny juggernaut był, w pewnym sensie, jej ciałem.
- Zdołam zniszczyć jedynie połowę z nich. Żeby całkowicie odparować jednostkę tej klasy wystarczy trzy procenty mocy, jednak niemożliwe jest rozdzielenie dwóch wiązek na pięć. Wydarzenia nad Oliveach pokazały, że te okręty są niesamowicie wytrzymałe.
- Będziemy musieli wycofać dragoony, aby ich przypadkiem nie zniszczyć.
- Proponuję nakazać im odwrót. Działa są gotowe do strzału, cele obrane.
- Nie można pozwolić wycofać się Pijawom. Aktywuj pierścien neutronowy.

________________


Przestrzeń wokół planety otoczyło blade lśnienie. Pijawy nagle zorientowały się, że ich działa subEMP nie działają. Były odcięte od podprzestrzeni.
W tym momencie, zdawałoby się, że idealnym na atak, dragoony oderwały się od przeciwników i rzuciły się spowrotem w stronę planety.
Obcy nie mieli czasu zanalizować tych wydarzeń. Ich sensory nagle wykryły gwałtowne wyładowanie energetyczne tam, gdzie wcześniej nic nie wykrywały.
Pięć jaskrawych promieni wystrzeliło jednocześnie w stronę wrogich okrętów. Przy trafieniu w okręt-matkę, w którego go wycelowano, momentalnie go odparowywał. Jeden z promieni poleciał dalej, trafiając w księżyc Tau Ceti, i wgryzł się kilkadziesiąt kilometrów w jego powierzchnię. Inny okazał się niedostatecznie rozproszony, i miast odparować cały okręt, wypalił w nim ośmiokilometrową dziurę, zaś reszta okrętu pokryła się lśniącą powłoką stopionego metalu.
Myśliwce Pijaw, będące blisko punktu z którego nastąpił atak, zniknęły. Nagle zalśniły oślepiającym światłem i wyparowały. Wcześniej zdążyły przesłać komunikat:

Coś tu jest.

Chwilę później ożyło ponad pięć tysięcy dział Shaetaana, zaś z jego doków wyleciało siedemset myśliwców i bombowców dołączając do tysięcy okrętów i myśliwców wzbijających się z planety.

_______________


- Ciekawe - stwierdził Imperator, obserwując eksplozje, wyświetlane na hologramie. Okręty Pijaw znów zostały opadnięte przez dragoony. Ogień rozpoczęły także baterie planetarne, jedne z najsilniejszych w Imperium - daje się, że przy ich poziomie technologicznym pancerz Cieni stanowi idealny kamuflaż.
Na chwilę zapadło milczenie. Słychać było tylko odległe dudnienie dział okrętu.
- A gdyby jakoś zdołali użyć swojej broni? Jak uratowałabyś okręt?
- Momentalnie weszłaby w fading. Nie znajdowalibyśmy się ani w podprzestrzeni ani w przestrzeni, więc bylibyśmy dla nich niedotykalni.
Imperator patrzył. Eksplozje układały się w fascynujące wzory.

_________________
"Przestańmy własną pieścić się boleścią, przestańmy ciągłym lamentem się poić,
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystoi w milczeniu się zbroić"


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Anyszum - stolica Imperium
PostPosted: Sun Oct 28, 2007 6:23 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 26, 2004 9:47 am
Posts: 1249
Location: Ośrodek wypoczynkowy "Nomad"
Królowa nawet nie drgnęła gdy trzy okręty matki wraz z eskortą wyparowały, nie zareagowała też gdy dragony wraz z posiłkami rzuciły się do ponownego ataku. Siedziała nieruchomo zafascynowana nowym odkryciem, nowym narzędziem zagłady które zapragnęła posiąść. Narzędziem które zniszczyło jedną trzecią jej sił. Zapragnęła posiąść Shaetaana.
- Zan'na!
- Tak pani? - klękając prze obliczem królowej pokornie odezwała się obca w pancerzu wojowniczki.
- Chce mieć ten okręt. Rozumiesz, ma być mój zanim przyleci druga fala.
- Tak Pani! - wojowniczka odpowiedziała i szybko wydała odpowiednie rozkazy flocie.

Okręty matki Pjaw jak i krążowniki wypuściły ostatnie zalegające w hangarach Ridery Wraithy. Liczone w setkach tysięcy niczym rój owadów rzucił się na zmierzającą w ich stronę armadę Imperium. Miejsce kontaktu pojaśniało od setek eksplozji, serii z borni pokładowych. Po kilku minutach zaciętego starcia z pokładów jednostek imperialnych zaczęły dochodzić niepokojące raporty. Dowódcy tracili kontakt z eskadrami myśliwców, a nawet sekcjami własnych okrętów. Powoli strefa walki zaczęła wypełniać się bezwładnie dryfującymi jednostkami imperium.

Jako pierwszy w całym zamieszaniu zorientował się kanclerz Rajak:
- Szybko wycofaj okręt ze strefy walki – W duchu przeklął własny pomysł by towarzyszyć flocie imperialnej. Chciał pokazać jak bardzo zależy mu ludziach służących w armii, chciał zarobić kilka punktów poparcia wśród admiralicji. I doigrał sie, na poczatku przypisali go do okrętu którego dowódca był jakiś Xedonita, parszywy obcy do tego jeszcze zagorzały wielbiciel imperatora. Teraz w samym środku bitewnego piekła zmierza ku własnej zagładzie.
- Słyszałeś ty... - Rajak ugryzł się w język.
- Kanclerzu proszę pana o opuszczenie.... - Obcy w służbie imperium nie dokończył. Tuż nad kadłubem w okolicach mostka pojawiło się kilkanaście Raiderów. Uruchomiły swoje promienie ściągające. Wszystkie żywe istoty będące w ich zasięgu natychmiast przetransportowały na pokłady okrętów matek Pijaw.

***

- Imperatorze, straciliśmy kontakt z pilotami dwustu dragonów, i ponad połoąa jednostek. - hologram pilota Sheetana zakomunikował.
Faroo milczał.
- Pijawy porywają załogi naszych okrętów. - dodała Kapery po czym ze zdenerwowaniem w głosie rzekła – Obcy przebili linie obrony planetarnej, większość z nich kieruje sie w stronę Shaetaana. Nie zdołam zestrzelić wszystkich nim dotrą w pobliże kadłuba... Mam kontakt, wykrywam braki w załodze w sektorach dziobowych... Dokonano aobrdazu w wielu miejscach. Liczba intruzów na pokładzie wzrasta. - niewzruszenie komunikowała.

***

As'heton wyczuła nikłe nici telepatycznych impulsów sączące sie z komór zapełnianych przez nowe okazy pożywienia. Obudziła się w nim ostra, trawiąca niczym kwas trzewia rządzą zaspokojenia głodu. Podszedł do pierwszego kokonu zawierającego jeszcze nie w pełni zahibernowanego człowieka. Brutalnie rozerwał błonę, zawartość bezwładnie wysunęła się na zewnątrz. As'hetonowi nie spieszył się, cierpliwe zaczekał aż pożywienie obudzi się. Do konsumpcji podchodził praktycznie, w pełni świadome dostarczało znacznie więcej sił witalnych.

Rajak gwałtownie ocknął sie ze snu, i jak rażony prądem wstał. Z ciemności które go otaczały wynurzyła się silna masywna dłoń i chwyciła go za gardło. Nazbyt dobrze znał raporty o sposobie postępowania ze schwytanymi przez Pijawy, wiedział co za moment się stanie.
- Zaczekaj! – krzyknął najgłośniej jak potrafił – Jestem Wielkim Kanclerzem Imperium. - uścisk nie zelżał. - Prawą ręką Imperatora... Możemy się dogadać...Czy ty obca kreaturo w ogóle mnie rozumiesz?!

As'heton doskonale rozumiał co Rajak mówił, ścisłej wyczuwał w jego umyśle co też Kanclerz ma do powiedzenia. Zaciekawiło go to.

- Nie komunikujemy sie z pożywieniem – Rajak usłyszał w umyśle po czym jego ciałem wstrząsnęły torsie od strzału z broni obezwładniającej. Leżąc nieruchomo w ciemnościach dostrzegł zarys sylwetki Pjawy rozdzierającej kolejny kokon. Później był tylko nieludzki ryk istoty z której As'heton wyssał życie. Był nim Xedonita, dowódca statku Rajaka. Przynajmniej jednego gównojada mniej – w duchu nieco pokrzepił sie kanclerz.

Pijawa po skończonym posiłku podeszła do pozostawionego człowieka.
- Co masz nam do zaoferowania? – Podnosząc jeszcze obezwładnionego Kancerza telepatycznie zakomunikował Ah'heteon. - Streszczaj się, dalej jestem głodny!

***

Tymczasem ogromny, pozbawiony jednolitego kształtu obiekt ukazał się na tarczy słońca. Nie minęła minuta i swym cielskiem zaćmił blask białej gwiazdy układu Tau Ceti. Ciemne smugi niczym macki wyciągnęły się na orbitę imperialnej planety. Okryły ją, jak i roztaczającą się nad globem strefę walki czarnym kokonem. Tuz po pojawieniu się obiektu nawigatorzy okrętów w systemie spostrzegli iż jednostki w których przebywali straciły możliwość wykonywania podroży międzygwiezdnych.
Nieliczni imperialni dowódcy rozpoznali w obiekcie koszmar o którym opowiadali załoganci bazy na księżycu Shirue.

Shoadow Strom Pijaw rozpoczął bombardowanie powierzchni Tau Ceti mulit-kinetycznymi głowicami.

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Anyszum - stolica Imperium
PostPosted: Sun Nov 18, 2007 9:19 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 26, 2004 5:37 pm
Posts: 1464
Location: Imperium
- Próbują przejąć okręt - syknął Faroo - Liczba napastników?
Głos kapitan był spokojny jak zwykle:
- Tysiąc i rośnie.Systemy obronne aktywowane. Ponoszą ciężkie straty, ale wciąż posuwają się naprzód. W tym tempie opanują cały okręt za trzy godziny.
- A straty w załodze?
- Dochodzą do czterdziestu procent. Porywają ludzi z pokładu teleporterami, na razie nie mogę ich zablokować.
- Ale w jaki sposób ich lokalizują? Pancerz Cieni powinien nas ekranować.
- Na podstawie dostępnych wiadomości o Pijawach oraz właściwościach pancerza sądzę, że wykrywają ludzi, korzystając ze swoich umiejętności telepatycznych.
- Przejmij dowodzenie - mruknął Faroo, siadając na fotelu i zamykając oczy - Ja muszę się zająć abordażem i porywaczami.
Po chwili całą postać Imperatora pokrył szron.

__________

Czarny kształt, zewsząd otoczony maleńkimi Riderami i Wrathami. Maleńkie kadłuby już po minucie przebywania w obszarze działania Lightning Field Shaetaana pokrywały się warstwą roztopionego metalu, stając się dryfującymi w przestrzeni wrakami. Obfite żniwo zbierały także baterie dział samotnego okrętu - każde trafienie i towarzyszący mu wybuch wyłączały z walki kilkanaście maleńkich jednostek wroga.
Jednak przeciwnicy wciąż przybywali, były ich setki tysięcy. Dlatego Shaetaan ruszył po wsparcie.
Siedmiokilometrowy kadłub drgnął i zaczął sunąć do przodu, roztrącając i niszcząc tarczą dziobową okręty Pijaw. Nawet go nie spowalniały.


__________

Imperialni ponieśli duże straty w pierwszej fazie bitwy, ale zorientowali się już w słabościach, wcześniej nie znanych, teleporterów. Okręty i dragoony oderwały się od sił Pijaw i prowadziły walkę z odległości, spoza zasięgu działania wrogich urządzeń. Inwazja wciąż była skutecznie odpierana, jednak siły Imperialnej Terrańskiej Floty wciąż malały.
Tymczasem Pijawom atakującym imperialnego juggernauta nie było wcale łatwiej - chociaż po ich stronie była duża przewaga liczebna, wciąż posuwali się wolno. Co prawda większość załogi została porwana na ich okręty, ale wciąż zostało dużo ludzi poddanych procesowi cyborgizacji, prawie niemożliwych do wykrycia przez ich sensory działające w paśmie psi. Do tego obrońców wspierały systemy obronne, takie jak automatyczne wieże strzeleckie, androidy serii 'Silver' a w najszerszych korytarzach nawet lekkie czołgi.
Jednak sytuacja Imperialnych była daleka od dobrej. Ich zorganizowany opór, połączony z doskonałym wykorzystaniem dostępnych im środków walki bez przerwy spowalniał Pijawy, jednak co chwila tracili kontakt z którymś z posterunków bezpieczeństwa...

_________

Imperator nagle wygiął się w pałąk, niemalże spadając z fotela. Palce wbiły się w podłokietniki jak szpony. Usta rozwarły się niczym do krzyku, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Wylała się z nich czarna jak smoła substancja, która po chwili oplotła Imperatora na sposób dymu. Czarny obłok zaczął krążyć wokół niego, stopniowo przyśpieszając. Co kilka chwil odrywał się od niego mały kawałeczek dymu, który później nabierał kształtu. Fragmenty te przypominały zwierzęta, ale nie jakiekolwiek zwierzęta znane komukolwiek... Po prostu zwierzęta. Niektóre miały niewielkie skrzydła, inne nogi. Gdzieniegdzie można było zauważyć ogon czy rogi. Co do zębów i pazurów... Nie miały ich. Te, z braku lepszego określenia, stworzenia, same były zębami i pazurami. Ich esencją.
Gdy tylko przybierały finalną formę fizyczną, wyruszały. Błyskawicznie przemierzały korytarze, kierując się w stronę Pijaw. Nie powodowały żadnego dźwięku. Był ich równy tysiąc.
Napotkani żołnierze obych nie mieli szans, ich broń nie była w stanie wyrządzić istotom utkanym z cienia żadnej szkody. Ginęli więc, rozrywani i pożerani przez stwory z Piekła.
Ale niektóre z cieni zaczęły znikać, dawały przecież sygnały psi i stały się celem dla teleporterów. Nie zmieniło to jednak niczego. Łowcy dostali się na liczne Raidery, rzeź rozpoczęła się także tam. Pijawy zaprzestały porywania załogi.

_________

Faroo powoli otworzył oczy. Uśmiechnął się.
- Takie jesteście głodne? Jedzcie do woli...
- Czym są te istoty? - spytała kapitan okrętu - Liczba napastników szybko spada...
- Nie mają nazwy, jednak ja nazywam ich Akbar Bhok. To istoty żyjące przed bramami Piekła.
- Największy Głód? Ale czy... - kapitan nagle urwała, po czym szybko zameldowała:
- Przy gwieździe wykryłam sygnały zgodne z Shadow Stormem!
Faroo nie odpowiedział. Wyglądał na zszokowanego.
- Imperatorze, nie dysponujemy odpowiednią siłą ognia do pokonania obłoku, sugeruję odwrót!
- Wydaj odpowiednie rozkazy. Natychmiast oderwać się od wroga, pełna moc w silniki, uciekamy poza obszar blokady podprzestrzennej i obieramy kurs na Anyszum. Ich okręty są wolniejsze od naszych.
Wszystkie jednostki Imperium zaczęły się oddalać od Tau Ceti. Powierzchnia planety stała w ogniu...

_________________
"Przestańmy własną pieścić się boleścią, przestańmy ciągłym lamentem się poić,
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystoi w milczeniu się zbroić"


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Anyszum - stolica Imperium Muzeum technmiki
PostPosted: Tue Jul 29, 2008 9:13 am 
Offline
User avatar

Joined: Sun Sep 24, 2006 1:32 am
Posts: 161
Location: Z niebiańskich zastępów
Dugo flota przemierzała przestrzeń. bez celu. A właściwie z celem. tylko jeszcze o tym nie wiedziała. Kupiła z magazynu stary, krążownik, który wprawdzie maila imponujący wygląd, mógł prowadzić równorzędną walkę co najwyżej z niszczycielem, a i to tylko dzięki doskonałej odmłodzonej załodze, która została obdarzona takimi mocami przez zamieszkanie w Świecie aniołów. Co pozwoliło im na wchłonięcie tej właśnie siły.

Kiedy tak przemieszczali się, nie wiedząc po co, Aszera odczula coś dziwnego. Poszła coś dziwnego. Kiedy była na mostku to uczuci nie chciało jej opuścić. Wydała polecenia i poszła do ładowni. Tam zaraz po tym kiedy została sama, zwróciła się do swej rodziny, wszystkich gwiazd.
Usłyszała od nich straszną opowieść o planetach w ogniu, o robactwie, które nie wyplenione ongiś dziś jak zmarznięta żmija odradza się. Tak jak tylko poczuje ciepło, kąsa tego kto ją przytuli. A Ona władała i znowu chce władać wszystkim. Nie mogła więc tego wyniszczyć, bo jak by wtedy władać wszystkim, mogła by władać prawie wszystkim! Pozwolić żyć wszystkim stworzeniom. Ale te nie chcą pozwolić żyć innym. Rozejrzała się dookoła, otaczały ją zewsząd biegnące cieniutkich jak nić jedwabiu nici. Światło to łączy ją z wszystkimi gwiazdami, tak jak Imperator łączy się z piekłem, tak ona z niebem. Ale bez przymuszania kogokolwiek. Pomyślała zaraz zresztą o tych gwiazdach które świecą na niebem imperium, to też jej gwiazdy. I zaraz przeszła przez wrota do świata Aniołów. Poszła do kamiennej wierzy, i zadała w róg. Udała się szybko z powrotem na okręt. I znowu stała wśród czegoś co nieco przypominało mapę całego uniwersum. Okręt wraz z eskortą wyszedł z nad przestrzeni i wszedł na orbitę planety. Jej powierzchnia płonie. Z wnętrza ładowni wyleciało kilka jednostek, które zwykle były używane do desantowania i abordażu. Dziś jednak wraz z jednostkami pomocniczymi sprawdzały stan zniszczeń. Okręt flagowy pozostał sam. Na mostku toczyła się rozmowa, o jakimś dawnym wrogu, o okręcie którego nazwy nie wymieniają a z którym mieli kiedyś walczyć, a którego nigdy nie widzieli. Kiedy tak w ciszy obserwowali jak niebieskie, i na niebiesko ubrane regimenty walczą z pożogą, ewakuują resztki ludności zbierają dane. Z podprzestrzeni wyłonił się olbrzymi okręt. Miał z 5x większą długość niż niż okręt Aszery. Błysk, i na pokładzie pojawili się wrogowie. Tak jak na okręcie który został zaatakowany jako pierwszy, ale tym razem obce formy źle trafiły. Stały przez krótką chwile i zaatakowały Dwie pierwsze złapały Aszerę. Wpierw przygasły jej niebieskie oczy, ale tylko na moment. Człowieka już by pozbawiły życia, ale człowiek, jak bateria, a Ona, anioł jak transformator, stale podłączona do źródła życia. Więc pijawy były zachwycone. Przez moment ssały jej energię, lecz po chwili już miały dość, a nie mogły przestać. Aszera dotknęła jednej dłonią, a ta pęka jak bańka mydlana. Wpierw na jej ciele pojawiły się rysy, które rozbiegały się we wszystkich kierunkach a po chwili pozostałości spłonęły jak kupka czarnego prochu. Tak samo postąpiła z drugą. Tylko pył unoszący się wskazywał że coś się stało. Pijawki nie mogły wchłonąć całego życia które zdolne było utrzymać istnienie wszechświata. Wielki okręt uciekł, porzucając desant.

_________________
http://i104.photobucket.com/albums/m173 ... eatday.jpg

http://stasila.startowy.com


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Anyszum - stolica Imperium
PostPosted: Sun Nov 16, 2008 6:03 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Sep 24, 2006 1:32 am
Posts: 161
Location: Z niebiańskich zastępów
Stary okrent zaczol z wolna przesukiwac przestrzen, aby trafic na slad napastnika. po dlugim czasie znalazl trop i wyslal sonde aby ta wysledzila baze wroga. Po tym starciu wyslano jeden niewielki okrent z zadaniem odszukania imperatora. Zly dzien nadszedl ale to wlasnie moze pomuc naprawic swiat. teraz po prostu nalezy zewrzec szyki i wypleni zaraze. Wojownicy impratora nie zdolaja pokonac tego wroga, aly po szkoleniu i transformacii. bedom juz jak anioly, a zatem beda odporni na odessanie z nic zycia.

_________________
http://i104.photobucket.com/albums/m173 ... eatday.jpg

http://stasila.startowy.com


Top
 Profile  
 
Display posts from previous:  Sort by  
Post new topic Reply to topic  [ 37 posts ]  Go to page Previous  1, 2, 3

All times are UTC + 1 hour


Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest


You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot post attachments in this forum

Search for:
Jump to:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group