<Po wyjściu z sali Sagi Irian rozejrzała się niepewnie, nie wiedząc, gdzie właściwie pójść. Ruszyła w stronę windy, mając nadzieję, że będzie tam plan Żyrandola. Zrobiła jednak zaledwie kilka kroków, kiedy z lewej strony podszedł do niej dość groźnie wyglądający smok, najwidoczniej robiący tu za ochroniarza.>
S. - Przepraszam bardzo, ale nie wyczuwam w pani smoczej krwi. Czy...
<Irian odwróciła się do niego tak, żeby mógł dostrzec siedzącą jej na prawym ramieniu Narth.>
I. *Twoja kolej, mała.*
N. *Pan wybaczy, czy ma pan coś do zarzucenia mojej ludzkiej służącej?* <Smoczyca zrobiła najbardziej niewinną minkę, na jaką ją było stać> *Starałam się wybrać jak najlepszą... A może...* <zawiesiła na chwilę głos, jakby taka możliwość była dla niej nie do pomyślenia> *służba nie jest tu dozwolona?*
<Smok-ochroniarz z dość głupkowatą miną wymamrotał pod nosem niewyraźne przeprosiny i w ramach zadośćuczynienia zaofiarował, że zaprowadzi 'smoczą damę' do wybranego miejsca. Irian, starając się nie wybuchnąć śmiechem, wyjaśniła, że jej 'pani' miałaby ochotę skorzystać z onsenu; smok wskazał drogę i ulotnił się jak najszybciej. Gdy tylko zniknął z pola widzenia i dziewczyna, i smoczyca odetchnęły, spojrzały na siebie, po czym zaczęły się szczerze śmiać.>
N. *Ale przynajmniej raz to ty robisz jako dodatek do mnie, a nie na odwrót...*
I. *... A ciekawe, czy łóżka też mają na smoczy rozmiar...*
|
