<Tymczasem armia dowodzona przez Dźwiedzia w końcu odnalazła drzwi do labolatorium>
Dź: Dobra chamy! Tam musi kryć się piwsko!
<Na te słowa cała hołota poczęła ochoczo brać się do rozwalania jedynej przeszkody dzielącej ich od ich nopoju bogów o___O -- Dźwiedź w myślach modlił się aby napój tam był^^ - przetarł ponownie czoło, mokrą od krwii i jego potu, chusteczką -- taaak służba u Dzika to nie był łatwy kawałek chleba ;] Jeśli ktoś o tym wiedział to z pewnością on>
Dź: Ruszać się dziewczynki!
Jeden z "ekipy": Ale one nie chcą się otworzyć o___O!
Dź: Huh?
Jeden z "ekipy": Próbowaliśmy wszystkiego! tatan, ogień, podkop, przekleństwa, modlitwy i obietnice - i nic o___O!
Dź: Niech no sprawdzę!
<Dźwiedź wykazał się nietypową dla niego inteligencją i spojżywszy na klamkę pociągnął ją - drzwi się otworzyły z ponurym piskiem>
<Cała ekipa Dźwiedźa spojżała na niego z szacunkiem jakby odkrył nową ważelnię piwa>
Dźwiedź: o____O......heh;]
Dobra! Wtłaczamy się panowie! Atak!
<I cała horda, z wrzaskami radości i rządzy krwii, zaczęła wciskać się w wązki otwór prowadzący do labolatorium mając tylko trzy cele: Pobrać wszelki informacje warte zgarnięcia, Zniszczyć całe labolatorium i odnaleźdź piwo...ten odstatni cel był dla nich najważniejszy^^>
***
<Po wkroczeniu do labolarotium ujrzeli standardowe wyposarzenie labolatoriów średniowiecznych...probówki, butle, płyny...komputery, turbiny, parę szafek z chemikaliami o___O ale nie widzieli nigdzie TEGO płynu - znów poczęły odzywać się pomruki buntu - tym razem Dźwiedź nie wykręciłby się tak łatwo, ale nadeszło jego jedyne wybawienie: Dzik...krocząc majestatycznie wszedł do labolatorium, a jego twarz wykrzywiła się w niesmaku - jego sługi widząc go w paskudnym chumorze natychmiast stracili jakiekolwiek chęci do buntu, a Dźwiedź wiedząc, że dziś jego futrzasta skóra została uratowana rzucił się na kolana przed Dzikiem całując jego stopy>
Dź: Panie...prowadź nas *___*
<Łzy pojawiły się w oczach miśka, ale Zwierz tylko bezlitośnie posłał go ciosem w odległy kąt komnaty i skupił swą uwagę na labolatorium>
Dzik: Heh ;] - brać wszystkie zapiski i próbki! Niczego nie uszkodźcie, albo wasze łby się potoczą...gdzieś tu musi być osobna komnata...nie wierzę aby to labolatorium było tak małe - szukać przejścia!
<Ekipa natychmiast wzięła się do wykonywania poleceń, a Zwierz tymczasem przeglądał zapiski>
Wszystko to tylko marne wróźby i prototypy jakiś marnych urządzeń...teraz to pewne że znajduje się podziemne labolatorium, to niemożliwe aby nikt go nie strzegł!
Tana'ri: Panie... JEST!
<Odsunąwszy potężnych rozmiarów komputer - oczom Dzika ukazały się schody prowadzące do prawdziwego labolatorium...odgłos pracujących urządzeń tylko go w tym upewnił...splunął na swoją kosę i począł powoli schodzić, a jego horda wraz z nim...paskudny uśmiech przeciał twarz Dzika...to będą dobre łowy i doskonała okazja na uzyskanie odpowiednich komponentów do jego zaklęć^^>
Mwuhahahaaaa^^ - śmiech Dzika przeszedł przez korytarze ;]
_________________ Jako w starożytnych runach, w kamieniu wyryte zostało:" Rezo nie był kontrolowany!"
A gdy lud te słowa usłyszał i prawdę pojąć zdołał, wtedy to bowiem opadł na ich lica promień zbawienia i wiedzy, a na świecie nastał pokój i zgoda...
|