Joined: Sat Oct 11, 2003 8:54 am Posts: 109 Location: Gdynia
|
W nieprzeniknionej ciemności błysnęła niebieska iskra, rozświetlając mrok szafirową poświatą, kóra odbiła się od ścian kryształowej groty. Po chwili iskra znów przepędziła mrok, i następna, jeszcze jedna! Magiczne wyładowania wirowały w jednym punkcie, poszerzając swój zasięg. Mały portal otwierał się coraz to szybciej, aby po chwili rozewrzeć się na dobre trzy metry. Z glębi hiperprzestrzeni dało sie słyszeć jakiś głos: -Aaaaa! Niech cię szla...! Jakiś cień mignął przez portal z wielkim impetem i runął o kryształową ścianę, powodując małe pęknięcie. Za nim wypadł mniejszy cień, tak samo krzycząc i uderzając w poprzednika z równie wielkim impetem! Portal zamknął się prawie natychmiast i przez kilka chwil było zupełnie cicho, jakby nic się nie wydarzyło. Jednakże... - Zejdź ze mnie, głupcze... - Oj, przepraszam mistrzu! Niech bogowie nad tobą czuwają, złagodziłeś mój upadek! Khry..! Już się ruszam...
Kryształową grotę rozświetlił blask płomienia metalowej zapalniczki, Vertis zapalił papierosa i wypuścił smugę szarego dymu w powietrze, nie gasząc płomienia, który poruszał się, niby ciekawy zaistniałej sytuacji... - Psia kość! Gdzieżmy wylądowali tym razem? Trzymaj- rzucił zapalniczkę chochlikowi- poświeć. Z jednej z wielu wewnętrznych kieszeni płaszcza wyciągnął dwie przezroczyste kostki do gry. Pochylił się i rzucił... Obaj nachylili się, jakby w wielkim niedowierzaniu. Rzucił jeszcze raz... i jeszcze... - Psia kość... - Vertis mruknął pod nosem i wypuścił powoli smugę dymu. Obie kostki stanęły na krawędziach. Po miesiącach poszukiwań, ucieczek, bójek, zagadek... - Khrak! Sprowadź sprzęty, tutaj zbudujemy bazę wypadową... Tam ma być barek, tam stoły... scena! Szybko, głupcze! I zawieś mi tu jaką lampę! - Robi się, szefie!- Chochlik wyrzucił w powietrze zapalniczkę, wskazał ją palcem i pociągnął za "cyngiel". Ta stanęła w powietrzu i zmieniła się w wielką żarówkę, lewitującą nad głowami podróżników. Po chwili Khrak podzielił swoją istotę na cztery klony mu podobne i zaczął prawdziwą wojskową odprawę. Vertis jednak nie interesował się już działaniami swego małego sługi, odszedł kilka kroków, wyciągnął staroświecki komunikator i zaczął z kimś rozmawiać... skończył: - Góra tydzień, tak. Myślę, że lepiej trafić nie mogliśmy, powiedz chłopakom, żeby się tu pakowali. Tak, przesyłam koordynaty... Uważaj na siebie.
I w ten sposób narodziła sie nowa siła... Psia Kość.
_________________ "...niepowodzenie uderza w nas bardziej,
kiedy jest rezygnacją."
Gichin Funakoshi
Last edited by Vertis on Mon Nov 10, 2003 11:52 am, edited 6 times in total.
|
|