Drzwi sali nagle otworzyły się, wpuszczając do sali przybysza. Faroo poczuł lekkie zdziwienie, widząc normalnego mężczyznę. Bardziej spodziewał się jakiejś krzyżówki, pół shivanina porośniętego krystaliczną materią. Tymczasem wchodzący był zwykłym, do bólu normalnym człowiekiem. Spokojnie podszedł do Imperatora i bez słowa wyciągnął dłoń na powitanie. - Co cię sprowadza? - Faroo spytał zimno, nie wyciągając dłoni - Wiesz, na jakie ryzyko sie wystawiasz? - Ryzyko jest wpisane w każde nasze działanie - natychmiast odpowiedział tamten - Sprowadza mnie jedynie chęć unormalizowania naszych stosunków. Imperator wyciągnął dłoń w bok, zimno w stosunkach stało sie nie metaforyczne - temperatura w sali zauważalnie spadła. Stojące dalej dwa ciężkie, ozdobne fotele wyrwały sie w powietrze i opadły przed stojącymi. - Usiądźmy. Nie mam ochoty na słowne potyczki i popisy elokwencji. Nie z tobą, Zarov. Przejdź do rzeczy, jeśli potrafisz tego oszczędzić. - A na co masz ochotę Imperatorze? - Zarov siadł - Na pozbawienie mnie życia w ramach zemsty za dawne i ostatnie poczynania? - Nie ukrywam, że tak. Jeśli cel twojej wizyty nie zmieni moich zamiarów, za chwile postaram sie Ciebie zabić. - lekki uśmiech zagościł na twarzy Faroo - Szczerość na pierwszym miejscu. - Rozumiem. - odparł spokojnie Sergiej. - Chce, pragnę by doszło do pojednania miedzy nami. - Pojednanie - Imperator parsknął - Śmieszne! Ale każdemu należy sie szansa... Podobno. Czym chcesz odwieść mnie od mojego postanowienia? - Śmieszne, czemu tak uważasz, wszak sam przed momentem stwierdziłeś że każdemu należy sie szansa. Wyciągam do Ciebie dłoń, to co z nią uczynisz zależy tylko od ciebie oraz od tego jak głęboko zapadłeś w szaleństwo swej zemsty. - Śmieszne, bo praktycznie niemożliwe. Zemsta nie zależy już ode mnie - sam jestem bardziej zrezygnowany, niż wściekły. Jestem już stary, nie mam tej energii co kiedyś. Nie... Zemstę wywiera na mnie kodeks honorowy imperium. Jak mógłbym wymagać od innych przestrzegania czegoś, czego sam nie przestrzegam? - Kodeks, honor, to puste słowa. To frazy którymi wszystkie nacje, ludzie chcą usprawiedliwić swoje czyny, swoje rządy. - prychnął Zarov - Jesteś przywódca, bogiem imperatorem, ty tworzysz i stanowisz prawo. Poza tym o twojej zemście na nas członkach Zgromadzenia wiemy tylko my. - To niczego nie zmienia, Zarov... Nadal nie mam powodu, żeby zmienić postanowienie. Dasz mi taki powód, czy też dalej będziesz próbował mnie omamić swoimi wywodami? Nie jestem jastrzębiem, któremu możesz założyć kaptur ze swoich słów, żeby przysłonić świat - skrzywił się Imperator. - Skoro względy etyczne jak i prawne do ciebie nie przemawiają przejdźmy do technicznych aspektów naszego problemu. -spokojnie odparł - Zabić możesz tylko to ciało, świadomości, dusza czy jak to tam nazwiesz, to co stanowi o nas nie tkniesz. Ja będę dalej istniał zawieszony w pustce miedzy wymiarami, między wszystkimi rzeczywistościami do czasu aż wniknę w nowe ciało. To dar jaki i przekleństwo Shivan które po nich odziedziczyłem - Sergiej westchnął. - Ale to nawet lepiej! Ciało dużo nie wytrzyma, zaś duszę można torturować nawet przez całe eony! - Imperator uśmiechnął się radośnie na sekundę, potem znów spoważniał - Wiesz, może o tym słyszałeś, ale objąłem ciepłą posadkę w Piekle. To daje całkiem interesujące możliwości, tyczące się dusz różnych istot. Jakie jeszcze 'techniczne aspekty' chcesz omówić? - Widać nie zrozumiałeś mnie do końca, moja dusza to dusza Shivanina ona nie wędruje nigdzie do żadnego wymiaru piekła etc. Ona zostaje w pustce scalającej wszystko i jest przywołana do kolektywu, jest jego częścią. Mi udało się pójść o krok dalej, moja świadomość nie musi już wracać... przypominasz sobie nasze ostatnie spotkanie w układzie CA? Tam zginąłem by być szczery moje ciało i powróciłem z Pustki do ciała technika. - Oczy Zarova zwęziły się - W piekle powiadasz, interesujące. - Więc może ciekawym eksperymentem będzie sprawdzenie, czy dam radę wtrącić Cię do któregoś z Kręgów, co, Zarov? - rzucił chłodno Faroo - Podejmiemy się rozwiązania tej zagadki? - Zakładając że w wycieczce weźmie udział moje ciało, tak! - krótko odpowiedział. - Mały test? - zaproponował Imperator - Ja pokażę Ci przedsionki Piekła, a ty wreszcie przejdziesz do rzeczy? - Proponuje żebyś zaprowadził mnie prosto do samego serca piekła. - Wysoko mierzymy, co? - zakpił Faroo - Tam żywi nie trafiają. A jeśli trafiają, to już nie wracają. Poza tym... Nie wierzę Ci. - Imperatorze, zdecyduj, chcesz bym dostał sie do piekła czy nie? Daje ci takową możliwość, z własnej woli pójdę tam do samego jądra zła, bólu i cierpienia. - Gdyby Ciebie tam wpuścić, byłbyś gotowy wywołać jakąś rewolucję - skrzywił się Faroo - A teraz... proszę... podejdź do tej konsoli przy ścianie. Steruje ona pancernymi żaluzjami. Odsłoń je. Jeśli chcesz, możesz robić zdjęcia widoków. Zarov roześmiał się lecz był to pusty, bezbarwny śmiech - Imperatorze proszę, zrób to co zaplanowałeś. Myślisz ze nie wyczułem skoków mocy, nikłych fluktuacji podprzestrzeni i materii całego skrzydła pałacu? Gdybym cię nie znał pominąłbym te drobne niemalże niewidoczne nawet dla mnie zmiany. Dalej! Daje ci wolna rękę, nawet nie drgnę. Imperator roześmiał się lekko. Odwrócił głowę i wpatrzył się w ścianę pałacu. - Jak widzę, przed twoimi małymi oczkami nic się nie ukryje, co? - rzucił, rozbawiony. Zapadła cisza, trwająca przez kilka sekund. Nagle Imperator uśmiechnął się drapieżnie. - Niespodzianka! - rzucił. W powietrzu zawirował pył, odłamki zagruchotały na posadzce, huk był ogłuszający. Gdy pył opadł, pierwszą rzeczą, jaką zauważył Zarov, był nikły ślad szronu na mundurze Imperatora. A następną... W ścianie pałacu widniała dziura. W ścianie za nią także. I w następnej. Jakaś potężna siła przebiła się przez wszystkie ściany z plastycznej stali, odsłaniając widok na zewnątrz. Zaś tam... Na zewnątrz Zarov zobaczył Piekło. C914 wstał i podszedł do krawędzi resztek podłogi imperialnego pałacu. Wpatrzony w dal rzekł: - Dosyć ciepło i na mój gust stanowczo za jasno. Przewidziałeś jeszcze dodatkowe atrakcje Faroo? - Nabijanie na pal za kwadrans - rzucił Imperator, oglądając kolekcję broni wiszącą na ścianie - Tyle masz czasu, żeby mnie przekonać do nierobienia tego. - 15 minut to dużo czasu - od niechcenia odparł Zarov dalej patrząc w dal, jego oczy zwęziły sie ponownie. - Oczekiwałem że zabierzesz mnie głębiej. - A ja - zaczął mówić Imperator, majstrując przy wiszącej na ścianie halabardzie - Myślałem, że chociaż raz nie będziesz próbował nić knuć. Chociaż wiedziałem, że to nierealne. - Knuć, doprawdy nie rozumiem cie Imperatorze. Chciałeś żebym znalazł sie w piekle wiec jestem. - nie odwracając się mówił - Jestem cały do twojej jak i ostrza halabardy dyspozycji...przez jakiś czas. - Więc może powiesz mi... - ściągana ze ściany broń brzdęknęła cicho - Jaki jest cel twojej wizyty? A jeśli nie zamierzasz, to ja przejdę do realizacji moich celów. - Skoro nalegasz. Na pewno jest nim to o czym wspominałem na wstępie, drugim jest miejsce w którym się znaleźliśmy. -Sergiej dał pewny krok i zszedł z resztek posadzki - Przypuszczałem że masz kontakty z tym wymiarem, lecz nie sądziłem że aż tak rozległe. Jestem ci za to bardzo wdzięczny zaoszczędziłeś mi mnóstwa problemów. c914 wnikał coraz głębiej w piekło. Zatrzymał sie na moment i odwrócił do Faroo - Chcesz pewnie kilku wyjaśnień, cóż nie otrzymasz ich. Powiedzmy ze cykl dobiegł końca i wracam na stare śmieci, cząstka mnei wszak jest Shivaninem. A teraz żegnaj, nie dane będzie nam nigdy więcej się zobaczyć. - postać Zarova zafalowała i zniknęła. Faroo spokojnie wpatrywał się w miejsce, gdzie zniknął Zarov. Sekundy płynęły powoli. W końcu twarz Imperatora wykrzywił grymas gniewu. Skurczył się i cisnął halabardą. Po chwili w pomieszczeniu pozostała jedynie wciąż wibrująca broń, wbita w ścianę i powoli opadający na ziemię pył w powietrzu. Po nieboskłonie przedsionku Piekła przemknęła czerwona błyskawica - Faroo podążał tropem Zarova.
_________________ "Przestańmy własną pieścić się boleścią, przestańmy ciągłym lamentem się poić, Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystoi w milczeniu się zbroić"
|