[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4246: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4248: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4249: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4250: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
Multiworld • View topic - Legendary Apsurt Map

Multiworld

Nothing is impossible in the Multiworld
It is currently Tue Apr 30, 2024 12:00 am

All times are UTC + 1 hour




Post new topic Reply to topic  [ 40 posts ]  Go to page Previous  1, 2, 3
Author Message
 Post subject: Re: Legendary Apsurt Map
PostPosted: Sat Jan 19, 2008 7:49 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam
- ja bym raczej stwierdził, że to w czym się chcecie chluptać jest raczej ogromną kałużą - wycedził rzeczowo Eustachy - tylko ten wodospad trochę psuje moją koncepcję - skrzywił się

Nova wyglądał raczej na absolutnie zmieszanego ..z błotem (dosłownie i w przenośni). Wykaraskał się z 'kałuży' i zastanowił chwilę - ok..więc jakim cudem paniom udało się tą kąpiel wziąć?

- może po prostu zużytą wodę wylały na trawniczek obok za pomocą czajniczka - Eustachy nie tracił 'dobrego' humoru. Uwielbiał momenty, kiedy jego cięty jezyk miał okazję do zademonstrowania swoich możliwości. Spojrzał przy tym wymownie na Edmunda - ty też pewnie nie zajarzysz jak to zrobiły, jak mniemam...
- eee..cóż - Edmund zmieszał się odrobinę (narazie jeszcze nie z błotem) i poprawił grzywkę. Nova, nagi jak go Boginki stworzyły, przy próbie wyjścia z 'jeziorka' zdążył się jeszcze poślizgnąć o maly włos nie tracąc doszczętnie równowagi.

Tymczasem Rody wyglądał na dosyć pewnego siebie i swojej dedukcji.

- mama cię nigdy nie uczyła, że do nieznanej wody się nie skacze na głupa? - zaczął się powoli rozbierać w ruchu - to się kończy raczej nieciekawie. Wiesz, krąg jedną lub w drugą stronę, i więcej ..chociażby nie pobiegasz - to raczej jasne, z czego skorzystały dziewczyny. Może i jest tu sobie płytko, bo woda najpewniej gdzieś szybko spływa - ściągnął górną część odzienia, ukazując wyrzeźbioną klatkę piersiową pokrytą bliznami - ale....wciąż pozostaje wodospad.

- jeden inteligentny... - westchnął Eustachy, po czym udał się na poszukiwanie Miho i Naiee, które po radosnym prysznicu pod wodospadem zniknęły męskiej części drużyny z oczu. Jako, że węch miał raczej dobry, potrafił wyczuć Miho nawet po prysznicu ( nie żeby dziewczyna nie myła się dokładnie, proszę nie zrozumieć mnie źle). Właściwie nie miał ochoty się ruszać, ale apaszka uwierała go odrobinę a nie śmiał wspomnieć o tym nowym 'kolegom.' Wolał delikatne (sic!) dłonie Miho.

Tymczasem Edmund i Nova, tym razem już obaj zmieszani i zakłopotani swoimi zdolnościami dedukcji, udali się za Rodym, który w międzyczasie już korzystał z uroków wodospadu.

**

- Pewnie już skończyli, faceci myją się szybko
- i niedokładnie
- tak

Obie panie parsknęły śmiechem. Właśnie wracały z kupami chrustu, gałązek i suchych liści do rozpalenia ogniska. Nie omieszkały poogbadywać kolegów korzystając z okazji do babskiej rozmowy. Zdążyły powymieniać się uwagami dotyczącymi dalszych przygód i podsumować tę jedną, z której niespecjalnie są zadowolone. Naiee zdążyła też naświetlić Miho kim jest, jak też kim jest Edmund. Sama z zainteresowaniem słuchała krótkiej autoprezentacji panny Etopiryny. Ogólnie rzecz biorąc panie trajkotały jak najęte. Były przecież w szampańskim nastroju po udanym prysznicu, znów czujac się czyste i pachnące.

**

Eustachy tymczasem wyniuchał coś całkiem niepodobnego do Miho.

**

- Hah, już rozumiem, dlaczego panie tak chichotały - Edmundowi najwyraźniej podobała się kąpiel pod wodospadem. Pozostali panowie podzielali jego zdanie, czyszcząc się gdzie popadnie, a promienie zachodzącego słońca pięknie ich oświetlały. Nawet nie zauważyli, ile czasu już minęło odkąd zaczęli kąpiel. No właśnie. A minęło go dostatecznie dużo, aby panie zdążyły wrócić i..

... na widok panów upuścić i chrust i listki.

- .... - po chwili również gałązki

Gdy tak stały zszokowane, zdążył też wrócić Eustachy.

- znalazłem coś, co bardzo przypomina ser w zapachu i wyglądzie..abstrahując od tego że jest fioletowe... - ... cóż, Eustachy swoją zdobycz również upuścił.

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Legendary Apsurt Map
PostPosted: Fri Jan 25, 2008 6:13 pm 
Offline
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 9:03 pm
Posts: 285
WWW- Znalazłem coś, co bardzo przypomina ser w zapachu i wyglądzie.. Abstrahując od tego że jest fioletowe... - Eustachy swoją zdobycz również upuścił.

WWWNa jedną, krótką chwilę Miho i Naiee przestały interesować się panami. Omiotły fioletowe zjawisko wzrokiem i widać nie zauważając w nim nic interesującego – wróciły na powrót do kontemplowania sceny jeziorkowej.
WWWChlup.
WWWRody i Nova nie marnowali tej krótkiej chwili na próżnowanie. Może i nie udało im się odwrócić tyłem czy skoczyć w krzaki. Nie próbowali także zanurzania się w wodzie po samą szyję (z wiadomych powodów), ale zdążyli dłońmi zasłonić to i owo.
WWW…Tak jakby.

WWW- Patrz, Rody’emu wystaje. – Naiee zachichotała.
WWW- Nova też niczego sobie, hohoho… - Miho oblała się leciutkim rumieńcem.
WWW- Czy mogłybyście się odwrócić? – Nova zareagował dość ostrym i rozkazującym tonem.
WWW- Nie. – Miho przytaknęła głową Naiee.
WWW- Nie macie się czego hmm.. wstydzić. – Etopirynka uśmiechnęła się słodko
WWW- W ogole gdzie jest E…

WWWKropelki wody rozprysnęły się na wszystkie strony.

WWW- Słuchajcie tam jest jakiś tunel! – Edmund wybiegł zza wodospadu. Zaaferowany poślizgnąłby się na śliskich kamieniach ale został w porę złapany przez Naiee i Miho.

WWW- Hej! On też jest niczego sobie. – Naiee patrzyła się to na jednego, to na drugiego, to na trzeciego jakby ich wzajemnie porównując.
WWW- Rawr.
WWW- Jak ja cieszę się z tego, że jestem szczurem… - Eustachy westchnął.

WWW***

WWW- A może spojrzycie w końcu na to coś, co przyniosłem? – Eustachy pociągnął Miho za nogawkę. – Co? Nic nie stracicie jak poświęcicie te 3 minuty.
WWWSytuacja była na powrót opanowana. Wszyscy ładnie poubierani, siedzieli czy to stali naokoło przyszłego ogniska. Gałązki ułożone były w coś na kształt namiotu i tylko czekały na podpalenie.
WWW- W ogóle przydałoby się jeszcze sprawdzić co jest w tym tunelu Edmunda… - przypomniał wszystkim Nova.
WWW- To też. - Rody zaczerwienił się lekko, przypominając sytuację sprzed niecałej godziny. - ale do tamtego musimy się znowu zamoczyć. To fioletowe coś tylko pachnie serem. – Zaczął rozpalać ognisko, miał w tym niezłą wprawę więc już po chwili żółty płomień pojawił się i rozszalał na gałązkach.
WWW- No dobra, co my tu mamy… - Naiee wzięła znalezisko do ręki i obejrzała ze wszystkich stron. – Wygląda jak ser pleśniowy i pachnie… Hmm.. - Powąchała ser. – Też jak ser pleśniowy. Mam tylko wątpliwości co do koloru, bo takiej pleśni jeszcze nie widziałam.
WWW- Pokaż. – Miho zabrała jej zdobycz i wyciągnęła nad głowę. Wtedy spojrzała. – Może trzeba to oglądać pod jakimś kątem? Wiecie, jak niektóre z tych nowoczesnych dzieł sztuki.
WWW- Wiecie, że to może być coś niebezpiecznego? Jakaś trucizna czy zabójczy artefakt… - Nova nie kwapił się, żeby wziąć zdobycz do ręki.
WWW- E tam, to zwykły ser. – Edmund wzruszył ramionami. – Gdyby nie to, że jest fioletowy, byłby najnudniejszą rzeczą, jaką do tej pory znaleźliśmy. I nie da się ułożyć o nim żadnej fajnej pieśni.
WWW- Woof!
WWW- O właśnie! – Miho klasnęła. – Mogę go ugotować – Tak szczęśliwego uśmiechu u Miho nikt jeszcze nie widział. Prawdę mówiąc poczuli nagły dreszcz, jakby przewidując, że może stać się coś złego.

WWWAle zadziałało.
WWWTak jakby Miho powiedziała magiczne słowo. Ser nagle zamigotał złotym blaskiem, potem drgnął a już po chwili zaczął wibrować na dłoni Miho.

WWW- Erw…- Dziewczyna zdziwiła się nieco ale nie wyrzuciła sera z ręki. – Nie takie rzeczy się już gotowało! – Złapała ser mocniej. – W sumie to nawet fajnie wibruje.
WWW- Niewątpliwie. – Mruknął pod nosem Eustachy.
WWW- NIEJEDZCIEMNIENIEJEDZCIEMNIENIEJEDZCIEMNIEPROSZĘPROSZĘPROSZĘ!!!!!

WWW- Erw. – Nad głową Etopirynki pojawiła się charakterystyczna łezka.
WWW- Gadające żarcie też przygotowywałaś? – odgryzł się Nova
WWW- Okej, zaczęłam wątpić w możliwość ugotowania tego…! – Miho całkiem głośno krzyknęła, próbując przebić się przez ogłuszający bełkot sera.
WWW- …OSZĘPROSZĘPROSZĘPROszęproszę…. Nie chcecie mnie jeść?
WWW- Przekonałeś nas, żeby jednak tego nie robić. – Naiee warknęła a serek zeskoczył z dłoni Miho.
WWW- Jestem zaczarowanym chochlikiem książkowym. – Serek ukłonił się. – Jedno ze znalezionych zaklęć zaczarowało mnie w tę oto Świąteczną Edycję Serka Pleśniowego Hohland i musiałem uciekać z miasta, żeby bibliotekarki mnie nie zjadły. Dziwne, że nie zauważyły, że ich ulubiony chochlik nagle zniknął. – Ostatnie zdanie mruknął już do siebie, bardzo zawiedziony.

WWWJak gadający serek nie wydawał się nikomu jeszcze tak dziwaczny, tak przy stwierdzeniu, że w rzeczywistości jest on chochlikiem, zamienionym w coś o bardzo długiej nazwie – większość nie wyrobiła psychicznie. Potrzebowali dłuższej chwili spokoju i cichy, żeby przetrawić wiadomości i przyjąć je do siebie.
WWWChochlik zaczekał chwilę i przedstawił się wszystkim. Nazywał się Ghraae. Jego historia była długa, ale pozbawiona dynamizmu. Monotonnia jego życia przyprawiła naszych dzielnych bohaterów o lekki dreszcz, w niektórych przypadkach nawet przerażenia. Naiee przecież dokładnie przed czymś takim uciekała. Miho nie mogła wyobrazić sobie życia aż tak nudnego. Potrzebowała czegoś, co mogłaby gonić. Edmund rozumiał, że mając tak puste życie – nie byłby w stanie stworzyć żadnej powalającej na kolana pieśni. Novie – przyzwyczajonemu do wojaczki, takie życie wydawałoby się zbyt nudne. Rody stwierdził, że byłoby to przyjemne, spokojne życie. Ale on też dobrze wiedział, że nie wytrzymałby tak długo. Eustachy… Coż. On był specyficznym szczurem.
WWWW każdym razie drużyna szanowała fakt, że nie każdy potrzebuje rozrywki. Obiecali chochlikowi pomoc w dostaniu się z powrotem do biblioteki, w znalezieniu księgi i w odczarowaniu go. Ghrae obiecał im możliwość późniejszego dostania się do biblioteki i na usilne namowy Naiee obiecał też, że da jej dostęp do paru bardziej strzeżonych tomów.
WWWZgodnie postanowili wyruszyć rano. Zaraz po obejrzeniu tajemniczej groty za wodospadem…

WWW***

WWWNastał poranek…
WWWPtaszki ćwierkały….

WWW- Zamknąć dzioby.. – ktoś mruknął przez sen i machnął ręką.

WWW…Buty latały po drzewach.

WWW***

WWW- CO? JUŻ POŁUDNIE!!!!!! – Wrzask Miho zbudził wszystkich momentalnie. – WSTAWAC WSTAWAĆ. Bo nie dojdziemy do miasta i będziemy musieli znowu spać na łonie przyrody. – Zaczęła biegać wokół obozowiska i szturchać wszystkich w losowej kolejności.
WWW- Spokojnie kobieto. – Mruknął Nova i zaczął przecierać oczy.
WWW- Ej, gdzie są moje buty?
WWW- Erw, Naiee jeśli masz ciemne, wysokie oficerki to wiszą na drzewie. – odpowiedział jej Rody. Chłopak pierwsze co zrobił to umył twarz w jeziorku i wydawał się być najprzytomniejszy.
WWW- Że co one niby tam robią?!

WWWI tak minęła im godzina…

WWW***

WWW- Hmm.. Macie jakiś plan jak tam wejść? – Zapytała Miho maczając palca w jeziorku. – Nie mam ochoty moczyć ubrania a goła tam nie przejde. – Spojrzała na chłopaków spode łba.
WWW- Prawdę mówiąc gdy się szykowałyście, rozejrzeliśmy się po okolicy i znaleźliśmy fajne przejście. – Edmund uśmiechnął się zadowolony.
WWW- Mhmm.. Po prawej stronie wodospadu jest taki nieduży przesmyk, którego prawie nie widać. Spokojnie przejdziecie jeśli umiecie utrzymać równowagę. – Nova wykazał się w miarę racjonalnym komentarzem sytuacji
WWW- Tylko trzeba uważać, żeby nie ześlizgnąć się z tych śliskich kamyków i nie wpaść do wody. – Naiee zamyśliła się.
WWW- Przecież to jeziorko to kałuża. Można najwyżej buty zamoczyć… - Rody westchnął zrezygnowany.
WWW- Ej, racja. – Naiee uśmiechnęła się na swoją głupotę.
WWW- Woof!
WWW- Ty zostajesz pieseczku. – Miho pogłaskała zwierzaka. – W sumie może ja też zostanę. Ktoś powinien pilnować obozowiska.
WWW- Woof!
WWW- Może zostać z Tobą? – Rody lekko zmartwiał.
WWW- Nie, spokojnie. Podróżowałam już długi czas i potrafię sobie poradzić.
WWW- No i ma psa. – Nova poprawił miecz przy pasie.
WWW- Myślę, że mimo wszystko warto z nią zostać. – Edmund dorzucił swoje trzy grosze.
WWW- Nie nie, naprawdę nie trzeba! – Etopiryna zamachała rękoma, równocześnie łapiąc Eustachego.
WWW- Ej co je… - Szczur był lekko zezłoszczony. Już nawet z chochlikiem nie mógł spokojnie porozmawiać!
WWW- On mnie obroni! – Miho podniosła Eustachego na wysokość twarzy. Grupa zaliczyła glebę. Eustachy się załamał. Etopirynka uśmiechała się wesooooło.
WWWZbyt wesoło.
WWW- Ok. Nie zróbcie sobie krzywdy. – Nova odwrócił się w stronę ścieżki do przesmyku
WWW- Szybko wrócimy – Rzuciła jeszcze na odchodne Naiee.

WWWKiedy tylko zniknęli za ostatnim załomem, Miho zaczęła rozmowę z chochlikiem. Zapytała o księgę opisującą sposób odczarowania zaczarowanego księcia. Eustachy powtórzył raz czy dwa ale ja nie jestem księciem nadaremno. Nie został usłyszany.

WWW***

WWW- Ciemna ta grota, ma ktoś latarkę? – Zapytała Naiee
WWW- Skąd ja Ci wezmę jakąś latarkę…
WWW- To taki tajemniczy artefakt opisywany w pradawnych księgach. Daje światło bez używania ognia.
WWW- Tym bardziej skąd Ci takie coś załatwię. – Nova się troszkę podłamał
WWW- Najważniejsze to wierzyć, że jest to możliwe. – Naiee westchnęła niechętnie. – Chciałabym mieć wszystkie artefakty tego świata! – Tak naprawdę wiedziała, że powinna iść pierwsza. Koci wzrok sprawiał, że tylko ona się nie potykała i była pewna swoich ruchów. Widziała zdecydowanie dużo. Ale to w końcu faceci powinni iść pierwsi w takich chwilach.
WWW- Auć. Ktoś na mnie nadepnął! – Lekki ból w kostce przerwał jej wesołe rozmyślania.
WWW- Przepraszam ale tutaj nic nie widać - w tym momencie Edmund potknął się i prawie przewrócił i siebie i idącą przed nim Naiee. Rody w porę go złapał a Nova przytrzymał Naiee.
WWW- Nie masz jeszcze trochę tego świecącego proszku?
WWW- Mam ale nie wiadomo kiedy zdobędę go więcej, więc jest na szczególne sytuacje.
WWW- Mhmm..
WWW- Słuchajcie, tam jest światło – Edmund przerwał rozmowę. – Widzicie? Cos migocze tam za załomem.
WWW- Może to tajemnicza LATARKA? – Naiee uśmiechnęła się ironicznie ale w ciemności i tak nikt nic nie zauważył.
WWW- Wątpię…

WWW- Whoaaa…

WWWZa załomem rzeczywiście było światło. Niebieska poświata rozlewała się po całej grocie. Widok był naprawdę niesamowity. Nie rozumieli jakim cudem coś takiego mogło się tu znaleźć. Bo to nie była zwyczajna grota. Na podłodze leżał gruby, miękki, granatowy dywan. Miał nieregularny, falisty wzór z różnych odcieni granatu i w paru miejscach przetykany srebrną nicią. Toaletka z drewna wyglądającego na wiśniowe, obok niski, szklany stolik a na nim parę książek i kubek po kawie. W głębi pomieszczenia stała niebieska kanapa. Wszędzie walały się błękitne poduszki. Ściany wyłożone były jakimś błyszczącym materiałem podobny do atłasu. Sięgały wysoko, wysoko i…
WWWWtedy właśnie człowiek zauważał skąd wzięła się ta poświata. Ze stropu zwieszały się kryształy. Podobne do kwarcu, półprzeźroczyste. A każdy wielkości ludzkiej ręki. Było ich przynajmniej sto. Każdy błyszczący, emanujący światłem.
WWWNiesamowite.

WWW- Dlaczego myśmy tu nie spali…? – W końcu zapytała Naiee
WWW- Nie powinniśmy tutaj wchodzić – napomknął cicho Rody. – To czyjaś własność
WWW- W ogóle kto zrobił sobie tutaj taką niesamowitą kryjówkę. – Nova go zignorował
WWW- Przecież tu jest niesamowicie! – odezwała się artystyczna dusza Edmunda.
WWW- Może znajdziemy tutaj coś, co przyda nam się w dalszej podróży. – Nova zaczął się rozglądać.
WWW- Nie powinniśmy nic ruszać. – Rody powiedział ostatnie zdanie ostro i głośno ale chyba nikt nie chciał go usłyszeć.

WWWMineło parę minut…

WWW- Spójrzcie jakie niesamowite lustro. – Naiee przywołała wszystkich i odsłoniła zasłonę.

WWWLustro było wielkie. Stało na podłodze ale sięgało prawie stropu. Srebrna rama zdobiona były we wzory jednorożców wśród fal. A samo lustro… wyglądało jak woda. Jak spokojna tafla jeziora nocą. I odbijały się w niej gwiazdy. Wzbudzało chęć sprawdzenia, czy na pewno jest szkłem. Chciało się je dotknąć… Chociażby jednym paluszk…

WWW- Brrrr… Jakie zimne. - …szkiem. Naiee nie potrafiła się powstrzymać

WWWCzy im się tylko wydawało, czy gwiazdy na lustrze zaczęły migotać i przesuwać się?

WWW- Idźmy już stąd… - Rody zasłonił je z powrotem materiałem. – Nie podoba mi się tutaj coraz bardziej. Jakby to miejsce wiedziało, że nie możemy tu być.
WWW- Huh. Co prawda nie mam takiego uczucia, ale Rody ma rację, pora wracać. – Nova znowu pierwszy skierował się ku wyjściu.
WWW- Pyzatym Miho na nas czeka. – Edmund jeszcze spojrzał na książki na stoliku. – Hej! Tutaj leżą harlekiny!.

WWW***

WWW- Kawa to jest tooo.. co warto mieć… - Krystaliczny głos dobiegał znikąd. Jakby echo odbijało się od kamieni. – Czym warto żyyyyć… Co warto śniiiić… Lalalalaaaa. – Ostatnie „a” już zabolałoby uszy przypadkowego przechodnia. – Czas na popołudniową sjestę po dobrze wykonanej powodzi. – Głos był coraz donośniejszy. – Gdzie moja książka…

WWWNagle tajemnicze lustro zaczęło się wybrzuszać i po chwili wyszedł z niego pewien kształt. Półprzeźroczyste materiały może i otulały całą postać ale nie zasłaniały niczego. Granatowe wstążki na ubraniu mieniły się ślicznie w świetle kryształów… Takie same wplecione były w gruby i długi, błękitny warkocz, grzecznie spoczywający na lewym ramieniu dziewczyny. Oczy… No cóż. Oczy wyglądały jak tafla jeziora. I nie miały źrenic.

WWW- Kto tu był?!

WWW***

WWWGdzieś niedaleko krawędzi, ogromne tsunami zalało niedużą wyspę. Wyspa przestała istnieć. Świat miał potem usłyszeć o legendzie Atlantydy. Oh well…

WWW***

WWWSpacer był przyjemny a towarzystwo wesołe. Przyroda naokoło zieleniła się i pachniała przyjemnie drażniąc nozdrza. Ktoś kichnął parę razy, ktoś zawołał Na zdrowie!. Nasza dzielna drużyna zaczynała się ze sobą dogadywać.
WWWNaiee miała już dwie tajemnice. Szła do miasta z przeświadczeniem, że tajemnica świstka papieru schowanego za pazuchą w końcu się wyklaruje. Wierzyła, że dowie się w końcu czegoś i będzie mogła podzielić się tą wiedzą z całą resztą. Wiedziała też, że ma jeszcze jeden malutki sekret. Z tajemniczej groty zabrała ułamany kawałek kryształu. Miał nieregularny kształt i mógł trochę poranić, ale najważniejsze było dla niej to, że wyglądał jak gwiazda. Trzymała kryształ w kieszeni i jakoś coraz pewniejsza była tego, o czym zawsze marzyła.

WWW…Że dotknie kiedyś gwiazd.

_________________
"Ach, przecież to tak nie było! Tysiąc radości zrzucono na zawsze w doły grobowe, a Ty stoisz tu sam i przeliczasz je. Nienasycony! Nienasycony! Nie otwieraj całkowicie podartej księgi przeszłości!... Czyż nie dość jeszcze jesteś smutny?"


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Legendary Apsurt Map
PostPosted: Wed Jan 30, 2008 9:16 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Nov 15, 2003 4:56 pm
Posts: 1141
Kontynuacja wydarzeń opisanych

WWWAsmodeusz w myślach podziękował swojemu mimowolnemu dobroczyńcy za poczęstunek i podwiezienie do pobliskiego miasta. Poczekał chwilę, aż umilknie turkot kół bryczki starego rybaka, po czym rzucił obgryzione ości swoim mniejszym podwórkowym kuzynom. Poprawił blond grzywkę by nie wpadała mu do oczu po czym swobodnym acz eleganckim krokiem ruszył w stronę całkiem sporego rynku Hareeean.

WWWPlan działania miał stosunkowo prosty. Pobieżna lektura przygód pewnej niezbyt rozgarniętej czarodziejki i towarzyszącego jej jeszcze mniej rozgarniętego wojownika zaowocowała prostym pomysłem. W powszechnym mniemaniu wszelakich awanturników, obieżyświatów i innych poszukiwaczy przygód miejscem, które obowiązkowo należy odwiedzić przed jakąkolwiek wyprawą po skarby jest biblioteka. Crow na pewno zacząłby wymieniać milion argumentów kwestionujących zasadność takiego postępowania, ale dużo bardziej praktyczny od swego ojca i twórcy kot postanowił po prostu wykorzystać tą wiedzę.

WWWChłopak rozłożył się wygodnie na dachu wysokiej kamienicy i pomrukiwał z zadowolenia, gdyż ciepłe słońce przyjemnie grzało w grzbiet. Nie spodziewał się większych problemów z rozpoznaniem odpowiednich osób. Ciężkie, słabo naoliwione i widoczne bardzo dobrze z jego kryjówki drzwi bibliotecznego gmachu otwierały się rzadko, ukazując zazwyczaj sylwetkę szacownego starca lub uginającego się pod ciężarem elementarzy żaka. Tymczasem należało wyglądać jakiejś hałaśliwej grupki zupełnie z pozoru do siebie nie pasujących indywidualności. Być może tajemniczego nieznajomego, ukrywającego twarz pod kapturem długiego podróżnego płaszcza. Być może ciężkozbrojnego wojownika, dziarsko wkraczającego w świętą domenę jajogłowych. Może jakiegoś brudasa, co właśnie przybył po długiej podróży do miasta i niecierpliwie rusza w stronę świątyni wiedzy, by zaspokoić swój głód informacji… Zdecydowanie kogoś, kto nie będzie wyglądał jak osoba spędzająca dużo czasu nad księgami. Asmodeusz przeciągnął się, przymrużył jedno oko i obserwował. Teraz, pozostawało czekać.


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Legendary Apsurt Map
PostPosted: Wed Feb 13, 2008 12:38 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.
Po zebraniu się do kupy i wymienieniu zdobytymi informacjami, grupa zdecydowała się wyruszyć do miasta. Szczególnie dopingowała do marszu Naiee nie mogąc się doczekać odwiedzenia biblioteki i odkrycia trzymanych w sekrecie przed innymi tajemnic.
Schodzili ze wzgórza oblanego złotym, typowo letnim słońcem.
Zdecydowawszy się na porzucenie epickiej trasy przez pole zboża sięgającego Edmundowi mniej więcej do pasa, a całkowicie pokrywającego Eustachego, dreptali ubitym szlakiem, który zwężał się wraz z odległością, by na końcu, delikatną nicią wpleść się w mury otaczające miasto.

Wspomniane w czasie podróży wątpliwości Eustachego, dotyczące bezproblemowego wpuszczenia bez strażników okazały się zbędne. Strażnicy sprawdzali tylko wozy przewożące żywność, zwierzęta i surowce, nie wpuszczając tylko bardzo podejrzanych ludzi.
Takoż wstąpiwszy w progi miasta zachwycili się brukiem odbijającym refleksy, jasnymi ścianami domów i centralnie ustawioną, bijącą tysiącami barw fontanną. Kolorowe stragany prowadziły do apopleksji i oczopląsu, lecz nie przeszkadzało to naszym damom wpatrywać się w najróżniejsze świecidełka.
Od hipnotyzującego widoku najszybciej oderwała się Naiee gnana żądzą odnalezienia biblioteki.

- Proponuję się rozdzielić. – zaczęła sprytnie. – Trzeba się jakoś… zorganizować.
- Czy poza znalezieniem noclegu, przywiodło nas tu coś innego? – spytał Edmund.
- A czy to nie jest wystarczający powód? – żachnęła się nieco za szybko Naiee.
- Myślę, że to podstawowy powód. – wtrąciła się Miho. – Jak się umyjemy, wyśpimy i najemy będziemy lepiej myśleć i wtedy pomyślimy nad dalszym planem działania.
Naiee niewidocznie pokręciła nosem. Chciała już, teraz natychmiast iść do biblioteki.
- Ja mogę iść poszukać jakiejś gospody. – zadeklarowała się właścicielka szczura.
- Więc ja sprawdzę okoliczne tawerny i karczmy. Ich jakość, co oferują i wrażliwość na piękno muzyki. – uśmiechnął się Edmund pieszczotliwie dotykając mandoliny.
Nova westchnął.
- Niech będzie, że zrobię rekonesans miasta.
- Nie zamierzam przeszkadzać. – powiedział prawie zalotnie Eustachy wietrząc okazję dla siebie. – Zbadam, więc potencjalne miejsca, gdzie mogę się dowiedzieć więcej niż wy.
- Znów będziesz szukał szczurów w ściekach. – rzekła z wyrzutem Miho, na co Eustachy prychnął z pogardą. - Ty Rody mógłbyś rozejrzeć się za punktem skupu map. – dodała po chwili.
Naiee cieszyła się, że wszyscy są już rozdzieleni. Nie musiała sama kombinować jak się im wymknąć.

- Naiee. A ty? – niespodziewanie zapytał Rody.
- Em… tak Rody? Przepraszam, zamyśliłam się. – wymigała się na prędce myśląc, czego ona może poszukać. Oficjalnie.
- Gdzie ty pójdziesz?
- A… em… no… - zastanowiła się na ile powiedzenie im ogólnie o bibliotece będzie podejrzliwe. – Ogólnie… rozejrzę się po mieście, gdzie, co można dostać… co by, nam się przydało…

Już zaczęła się pogrążać w niejasnych wyjaśnieniach, gdy zupełnie nieświadomie, z pomocą przyszła jej Miho gwałtownie uderzając dłonią o swoje czoło.

- Zapomnielibyśmy o czymś! – sięgnęła do płaszcza i wyciągnęła fioletową kulkę, którą był śpiący chochlik. - Obiecaliśmy pomóc Ghraae. – Stworzenie przebudziło się i marudząc starało dojść do stanu pełnej świadomości.
Naiee w duchu pobłogosławiła Miho, za przypomnienie o ich znalezisku.

- O właśnie! Pójdę go odstawić do biblioteki, jak obiecaliśmy.
- E? – Miho spojrzała z żalem. – Też chciałabym pójść!
- Także chętnie odwiedzę bibliotekę. – wtrącił się Edmund – Z pewnością mają jakieś pieśni regionalne.
Zanim jeszcze Rody zdążył zadeklarować chęć odwiedzenia przybytku wiedzy i mądrości, Naiee, dla dobra wszystkich, a zwłaszcza jej samej, zgodziła się prędko.

-Dobra, to zróbmy tak. Ja pójdę znaleźć samą bibliotekę, a jak już się urządzimy to pójdziemy wszyscy odstawić naszego znajomego, co?

Propozycja wydała się jej mało podejrzana i stosunkowo fair wobec innych. Sama przejrzy na szybko to, czego potrzebuje, a potem najwyżej niewinnie skorzysta z wiedzy Ghraae.

- W porządku. – zgodziła się Miho, i Naiee, widząc milczącą aprobatę odetchnęła z ulgą.
- Więc do roboty! – rzuciła dziarsko.

***

Umówili się o zachodzie słońca przy fontannie, co dawało im, co najmniej 5 godzin swobody i odetchnięcia od siebie.

Eustachy piorunem znalazł najciemniejsze zakamarki miasta, te mniej i te bardziej obleśne, spotkał kilka szczurów, z którymi powymieniał się, mniej lub bardziej prawdziwymi, informacjami, a gdy zdobył poczucie spełnionego obowiązku dał się zaprosić jakiejś wyjątkowo atrakcyjnej szczurzycy na obiad.


Miho, której optymizm rósł z każdym krokiem stawianym między bajecznymi straganami, nie przejmowała się drobnymi niepowodzeniami, jakimi było przepełnienie wszystkich napotkanych gospod.
Z tego co się zdołała dowiedzieć, jutro rozpoczynał festiwal Jabłka W Miodzie I Kremowego Piwa, skąd zresztą wziął się taki nadmiar ludności.

Dopiero po dłuższej wędrówce i wyraźnym przerzedzeniu tłumu odnalazła wtopioną w ścianę, niewielką gospodę, której wisząca nad wejściem lampa, zachęcająco do niej mrugała.

Niestety, mimo niepozornego wyglądu, tu również wszystkie pokoje były zajęte.
Ciężko westchnąwszy, Miho usiadła przy wolnym stoliku (pora obiadowa skończyła się parę godzin temu) i zamówiła czekoladę.
Starowinka prowadząca gospodę zmarszczyła w trosce czoło.
- Wie panienka…- zaczęła siadając obok niej. – Co prawda pokoje są zajęte, ale mamy strych na górze… Są tam trzy łóżka, na ziemie można by dołożyć materaców… koce zapasowe mamy…
- Naprawdę!? – Miho mało nie wrzasnęła, a babcia podskoczyła na krześle. – To cudownie!
- Na wieczór Milion przygotuje wam, więc miejsce. Ale nie jest to specjalny luksus…
- Nie szkodzi. Nie jesteśmy aż tak wymagający. – Miho uśmiechnęła się promiennie, po czym spytała. – Milion?
- Mój wnuk. Razem prowadzimy gospodę. – starowince jakby się cieplej na sercu zrobiło. – Milton!

Przez drzwi prowadzące do sieni wypadł chłopiec, na oko dwunastoletni, ze zmierzwioną burzą czarnych włosów.
- Przygotujesz damie i jej towarzyszom strych?
- Strych? – mały był zaskoczony. – Lol?
Zanim babcia zdążyła cokolwiek powiedzieć, Miho dopadła chłopca kucając przed nim i uważnie wpatrując się w jego ręce.
-…- chłopak nie zdążył się odsunąć.
- Masz… masz… masz KARTY. – dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.- Znasz jakieś sztuczki?
- Emm… w sumie tak… - jęknął speszony. – Ale babcia zawsze mnie za nie gani. – spojrzał z prowokującym wyrzutem na starowinkę.
- Pokaż mi!
Miho wręcz zażądała tego, z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Jasne! – podchwycił chłopak ciesząc się, że wreszcie ktoś docenia coś takiego jak karciane sztuczki.



Naiee szybko odnalazła budynek biblioteki i wpadła do niego, niemal trzęsąc się z podniecenia.
Kot na dachu uniósł leniwie powiekę, po czym ją zamknął i przewrócił się na plecy grzejąc grzbiet.
- Kolejna studencina… ah… słoneczko... mrrrr....


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Legendary Apsurt Map
PostPosted: Fri Feb 15, 2008 2:44 am 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam
Podczas, gdy Miho załatwiała miejscówkę (a jak się okazuje również napastowała małolatów), niepozorny Eustachy spędzał (zapewne) miło czas z przedstawicielką swego gatunku, Naiee z wypiekami na twarzy wkraczała do swojej mekki pełnej książek, a Rody, Nova i Aicha zastanawiali się, co ze sobą zrobić, Edmund przysiadł chwilowo na pobliskiej drewnianej ławeczce i westchnął teatralnie.

- moment, by odetchnąć i rozsupłać splecione myśli! - rzekł jakby do siebie, opierając się o ławkę i patrząc w niebo. Po chwili obiema dłońmi przeczesał rozwichrzone włosy, wyprostował się i położył swą skórzaną torbę na kolanach.

Można by spokojnie rzec, iż zapomniał o pozostałych członkach drużyny. No może poza jednym..Panna Etopiryna nie opuszczała myśli młodego muzyka. Wpatrując się w torbę na kolanach nie omieszkał przypomnieć sobie wszystkich momentów, którymi raczej nie zapunktował u swojej najnowszej muzy..WRÓĆ! Nie! Nie może jej tak nazywać. Panna Etopiryna jest inna niż jego muzy. Jest..jest..taka..no właśnie..trudno mu opisać jak działa na niego czajnik Miho. W zasadzie poszukując odpowiedniego przysłówka w głowie często trafiał na 'miażdżąco, ‘ jednak brzmiał on zbyt mało abstrakcyjnie, a raczej dosłownie.
Myśląc tak o całym szaleństwie, z jakim miał do tej pory do czynienia, doszedł do wniosku, że przydałoby się sprawdzić, czy przypadkiem nic ważnego mu nie wypadło. Pierwsze, co sprawdził to obecność fletu i wisiorka z szafirem. Na szczęście oba ukochane przedmioty nadal były w jego posiadaniu, z czego drugi szybko znalazł się na jego szyi chowając się pod odzieniem. Na swoim miejscu odnalazł też resztę przedmiotów łącznie z sakiewką pełną pieniędzy-zaskórniaków, za które miał zamiar kupić sobie w mieścinie jakaś błyskotkę...a może nie sobie..może Panna Etopiryna by się ucieszyła..hmm...

***

Rody, Nova i Aicha już dawno się gdzieś wynieśli, zauważając dziwne zamyślenie Edmunda. Poza tym możliwe, że każdy z nich obmyślił swój własny niepowtarzalny plan wykorzystania pozyskanych pięciu godzin.

***

Edmund przechadzał się uliczkami miasta. Na szczęście jego ubranie było w miarę czyste. Zakurzone, ale jednak bez bardziej widocznych, rzucających się w oczy plam. Dumnie kroczył ze swą mandoliną w dłoni i fletem wystającym z torby, jakby obserwującym otaczający świat jednym ze swoich otworków. Cała ta przechadzka wydawała się Edmundowi dość melancholijna i romantyczna. Dodatkowo wyobraźnię jego dopingowały spojrzenia przechodzących obok pięknych niewiast. Co prawda wydawały się bardzo urodziwe, jednak nie potrafił oprzeć się wrażeniu, iż żadna nie dorównuje urodzie...no tak..stajemy się monotematyczni. To może wydawać się przeciętnemu czytelnikowi żałosne, ale Edmund momentami mylił kosze pełne owoców trzymane w dłoniach dziewcząt z czajnikami najróżniejszych rozmiarów.

Gdy właśnie dostrzegł w tłumie brązowy czajnik wypełniony gruszkami, potknął się o wystającą kostkę brukową. Flet wypadł mu z torby i po turlał się nieco w lewą stronę, kończąc swój mini exodus pod drzwiami z wywieszką

* BRANSOLETKI ~ WISIORKI ~ I INNE ~ DUPERELE *

Edmund w duchu podziękował kostce brukowej i fletowi jako, że miał dość emocjonalne podejście do przedmiotów, a następnie wszedł do środka.
Sklep okazał się być wcale nieźle wyposażony w przeróżnego rodzaju akcesoria. Szczególną uwagę młodego śpiewaka przykuły krwistoczerwone cienkie bransoletki (3 w zestawie) oraz zielona przechodząca w granat apaszka.

Z nimi też wyszedł ze sklepu. Oczywiście zapłacił. Dużo. W zasadzie to sporo. Tak właściwie to wszystko, co miał. Gdy z nietęgą miną potrząsał prawie pustą sakiewką, coś pociągnęło go za nogawkę.

- um..proszę pana..

Edmund spojrzał w dół i ujrzał śliczną małą dziewczynkę o włosach czarnych niczym smoła i oczach wielkich niczym genetycznie modyfikowane śliwki. Była ubrana w kremową sukieneczkę pełną falbanek a w dłoni trzymała okrągłego lizaka swoimi barwami przypominającego 'Krzyk' Muncha (nie, na lizaku nie było tego ufo z obrazu).

- umie pan na tym grać? - wskazała niegrzecznie palcem na flet wystający ponownie z torby.
- owszem panienko, i to wcale nieźle - uśmiechnął się łagodnie do dziecka i przykucnął - na tym też - zaprezentował mandolinę
- e tam, na mandolinie to każdy w tym mieście potrafi, ale ja uwielbiam flety. Nikt tu na nich nie gra, nie to co w moim mieście!
- ...Diano!!! - nim dziewczynka zdążyła zakończyć myśl, podbiegła do niej równie elegancko odziana dama.
- najmocniej przepraszam za nią - pociągnęła dziecko za rękę
- ależ nic się nie stało - Edmund wyciągnął flet z torby a zmutowane śliwki dziewczynki zabłysły i podskoczyła wyrywając się kobiecie z uścisku.
- zagraj zagraj zagraj!! - zaczęła podskakiwać wokół Edmunda
- Diano nie mamy na to czasu! Papa na nas czeka! Diano! - siłą rzeczy kobieta również zaczęła krążyć wokół Edmunda, próbując złapać chociaż jedną kremową falbankę z sukienki dziecka.

Gdy tak wokół niego chwilę podskakiwały, Edmund stał w bezruchu miejąc nadzieję, że zarówno one jak i on nie padną od zawrotów głowy.

- pani pozwoli, że coś zaimprowizuję. Na pewno się uspokoi - wtrącił między kolejnymi obrotami wokół jego osoby.
- hee..hee - kobieta zatrzymała się, dając za wygraną. Dysząc jeszcze, poprawiła misternie ułożoną fryzurę, z której wypadło kilka kruczoczarnych loków - ale błagam, coś krótkiego. Bardzo nam się spieszy.
- niech pani potrzyma moją mandolinę.

Po chwili w powietrzu unosiła się niezwykle przyjemna melodia. Edmund czarował dźwiękami wydobywającymi się z jego małego fletu. Wyglądał przy tym na bardzo szczęśliwego i pewnego siebie. Co ciekawe, sceptycznie nastawiona kobieta przypatrywała się grajkowi z coraz to większą uwagą. Skoczna melodia odgrywana przez Edmunda sprawiała, że zaczynała delikatnie kiwać głową w jej rytm. Diana tymczasem podskakiwała z radości klaszcząc i tańcząc wokół Edmunda. Nie minęła dłuższa chwila, gdy wokół całej trójki zbierał się coraz to większy tłum. Niektórzy wychodzili z innych gospód, aby dla odmiany posłuchać fletu miast najwidoczniej oklepanych dźwięków mandoliny. Gdy tak grał, coraz więcej gapiów poklaskiwało razem z Dianą a on przyspieszał melodię najwidoczniej zbliżając się do finału. Gdy spektakularnie zakończył grę nie zauważywszy nawet, że sam zaczął do niej wcześniej podskakiwać, w dłoniach Diany wylądował zamszowy woreczek wypełniony monetami, który krążył wśród gapiów przez cały czas gry.

Po skończonej grze Edmunda nagrodzono gromkimi brawami, którymi chłopak bardzo się uradował. Już dawno nikt w tak znaczący sposób nie docenił jego starań. Po chwili tłum zaczął się rozrzedzać i wszyscy wracali do swoich zajęć. Niektórzy kłaniali się Edmundowi, inni patrzyli wilkiem na jego flet.

- wydaje mi się, że to należy do pana - czarnowłosa kobieta wyciągnęła do niego mandolinę, którą chwycił w dłonie niczym matka, swoje nowo narodzone dziecko.
- dziękuję i przepraszam, jeśli to trwało zbyt długo
- cóż, przynajmniej będę mogła wreszcie spokojnie zabrać moją małą tancerkę do ojca..ah ..to też jest zdaje się dla pana..Diano..
- proszę - dziewczynka posłusznie obiema dłońmi podała grajkowi nagrodę od publiczności uśmiechając się szeroko. Kiedy Edmund już ją trzymał, Diana dygnęła i podbiegła do matki chwytając ją za dłoń. - myślisz, że papie by się spodobało?
- zapewne Diano, zapewne. A teraz już pójdziemy, bo nasz muzyk chyba jest w szoku i nawet nas nie słyszy

Dwie czarnowłose postaci uśmiechając się na widok oszołomionego Edmunda ruszyły w stronę ozdobnej karocy. On sam spoglądał na ciężki woreczek w lewej dłoni. Był co najmniej 4 razy cięższy niż jego sakiewka przed wizytą w sklepie z duperelami.

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Legendary Apsurt Map
PostPosted: Fri Feb 15, 2008 10:30 pm 
Offline
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 7:54 pm
Posts: 486
Location: Gdzies w swoich przygodach...
Rody nie zastanawiał się długo. Nim jeszcze przekroczył bramy miasta wiedział co musi załatwić "przy okazji", ale z danego obrotu spraw, mógł je załatwić w pierwszej kolejności.
Udał się natychmiast w swoją stronę, szukając wolnego stolika, przy którym mógłby rozłożyć swoje papiery. Z racji natłoku tłumu, zadanie okazało się trudniejsze niż sądził, ale w końcu dostrzegł wolny stolik na altanie jednej z kawiarenek. Uśmiechnął się pod nosem, gdyż przy stoliku było tylko jedno krzesło, czyli mógł spokojnie usiąść i zająć się mapami bez ryzyka że dosiądzie się jakiś niechciany natręt. Szybko dopadł do upatrzonego miejsca w obawie aby nie zostało zajęte przez kogoś innego, co było bardzo prawdopodobne. Jednak kiedy rozsadowił się wygodnie i przycisnął swoje pośladki do ciemnego, malowanego drewna, odetchnął z ulgą i rozejrzał się po ludziach.
W większości podróżni z okolicznych miast. Gdzieniegdzie mógł zauważyć przybysza z dalszych krain, ale nikogo znajomego. Obecni w większości paradowali w odświętnych ubraniach, głównie młode kobiety, i sunące za nimi ,niczym ciągnący się smród po gaciach, matrony które spod swej niskiej i zgarbionej sylwetki i twarzy pokrytej milionami zmarszczek, bystrym wzrokiem szukały majętnego kandydata na męża swojej latorośli, i wręcz bazyliszkowym spojrzeniem zabijały wszystkich natrętów, którzy pomimo wielkiego i czułego serca, mają pustki w kieszeniach.
Ciało Rody-ego przeszyły dreszcze gdy jedna z matron przesunęła wzrokiem niczym tnącym laserem po młodzieńcach na altance na której się znajdował, i zatrzymała na ułamek sekundy wzrok na nim. Pech chciał iż Rody akurat patrzył w tym kierunku. Uczucie jakiego doznał, gdy ich spojrzenia skrzyżowały się, było zdecydowanie gorsze od kilkunastu jaskiń z goblinami. Czuł się jakby spotkał się twarzą w twarz z legendarną Medusą. Na szczęście wewnętrzny radar matrony zadziałał prawidłowo, i wyczuła na odległość stan sakiewki oswajacza. Przesunęła tylko dalej wzrokiem, a doznający uczucia wielkiej ulgi Rody z litością spojrzał na gładkiego młodzieńca w nienagannym garniturze siedzącego kilka stolików dalej, jak kurczy sie pod bystrym okiem uśmiechającej się straszliwie matrony.

"Czuwajcie bogowie nad jego duszą... no, ale to już nie mój problem... do robotyyyy" Pomyślał i sięgnął po torbę. Wyjął z niej ampułkę z atramentem, pióro, czystą kartkę oraz nieuzupełnioną mapę.

Należy się małe wyjaśnienie. Choć Tataiel jest dosyć rozwiniętą planetą, i istnieją w niej królestwa, księstwa i tym podobne polityczne bezdziety, proces tworzenia map dopiero się kształtuje. Ludzie do tej pory nie mieli zbytnio potrzeby znać dokładnie geografii. Wystarczyło im wiedzieć pod czyim są zwierzchnictwem, komu płacą podatki i którego władcę wyzywać od najgorszych mend. Nawet Kupcy podróżujący to tu to tam, dowiadywali się na mieście w którą stronę do najbliższego punktu handlowego. Wiele wiosek żyło w całkowitej izolacji od świata, i tylko z powodu zabłądzenia królewskiego poborcy podatków, zostały odnajdywane... zazwyczaj w takim momencie ów poborca znikał z niewyjaśnionych okolicznościach, ale zostawmy to... Zupełnie niedawno ludzie zdali sobie sprawę że mapy mogą być przydatne... do powieszenia na ścianie... poznawania nowych krain... wytarcia du... no ogólnie przydatne, jednak nikomu, ale to absolutnie nikomu nie chciało przemierzyć z buta całego świata, od jednej krawędzi do drugiej, opisując dokładnie wszystkie miejsca jakie tylko spotkał.. a że ludzie są piekielnie cwanymi bestiami, uznano iż Mapy będzie mógł robić każdy "przy okazji" swoich podróży. Toteż wielu nieco-lepiej wykształconych ludzi zawsze miało przy sobie kilka arkuszów papieru i pióro, i rysował krainy przez które przechodził. Oczywiście aby zminimalizować różnego rodzaju oszustów, w miastach, tych wielkich jak i średnich, przy urzędach władzy, były stanowiska w których uzyskiwało się stemple, potwierdzające prawdomówność mapy. Oczywiście za cały "trud i wysiłek" było wypłacane wynagrodzenie, aby zachęcić jak największą możliwą liczbę osób. System okazał się na tyle skuteczny że szybko poszczególne księstwa szybko miały odwzorowanie swoich terenów na papierze. Niemniej ciągle istniało wiele białych plam, które ciągle czekały na ich eksploracje...

Kiedy sytuacja była wyjaśniana, Rody ukończył aktualizację mapy z kilku ostatnich dni. Trochę problemu sprawiło mu odtworzenie terenu, kiedy uciekali pod ziemią przed szwadronem Goblinów, ale stwierdziwszy iż odrobina bajania nikomu krzywdy nie zrobi, pieprznął w to miejsce jakąś rzeczkę, spakował się i poszedł do Ratusza, aby przedstawić swoją mapę. Mógł liczyć na zyski gdyż miał dosyć duży obszar Puszczy Eltandzkiej, którą poznał dzięki druidom. Pamiętał również rozmieszczenie niektórych miast na pustyni. Kiedy wyszedł był bogatszy o niewielki mieszek pieniędzy. Z radością podrzucał go w dłoniach i pomyślał
"No.. wystarczy na tydzień obfitych posiłków, albo..."
Humor mu z lekka siadł
"...jedną noc w karczmie razem z czterema głodo... tfu towarzyszami.
...
...
A niech zarabiają sami na siebie. Ja muszę utrzymać siebie i zwierz...."
Chłopak zamarł. Sakiewka w zwolnionym tempie spadała na ziemię. Z głuchym brzękiem uderzyła o bruk.


"Zwierzęta... Oh jaki ja jestem niedobry... zły... okrutny... nie zasługuję na miano oswajacza" Pomyślał ponuro Rody i schylił się po sakiewkę.
"Mam nadzieję że mają się dobrze..." pomyślał kiedy podnosił woreczek.

----------------------------------------

Daleko dalej, w pewnej małej drewnianej chatce, ukrytej wśród drzew, całkowicie odizolowanej od reszty świata siedział śliczny kilkuletni chłopczyk. Czarujący uśmiech chłopca powaliłby nawet największego i najbardziej bezlitosnego woja na kolana. Nie można było o nim powiedzieć nic więcej iż był kochany i słodki. W swojej uroczej rączce miał drewnianą łyżkę, a przed nim na stole była porcja bardzo aromatycznie pachnącego obiadku.
- Mamooooo - zawołał swoim nieskazitelnym pięknym głosikiem. - Mamooooo... ale ja już nie chcę tego konika co go znaleźliśmy w lesie... -
- Zamknij się gówniarzu i jedz to co ci przygotowałam!-

---------------------------------------------------------

"Co by tu teraz zrobić..." Rody podrapał się po głowie.. mineły zaledwie dwie godziny, a on nie ma bladego pomysłu co potrzebowałby załatwić w mieście...

-Wiem! - uderzył pięścią w dłoń - Pójdę do Biblioteki, zobaczyć co porabia Naiee..

_________________
" Zobaczyłem Raflika....
*poke*
Dotkłem Raflika.....
...
Moge juz umrzec" Bokler
Morgana's Parapetowa 16 Feb 07


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Legendary Apsurt Map
PostPosted: Thu Feb 21, 2008 10:42 am 
Offline
User avatar

Joined: Mon Sep 06, 2004 7:00 am
Posts: 676
Location: Sleepless lands...
"No to cześć" - pomyślał Nova i swoim zwyczajem oddalił się bez słowa w głąb miasta. Na jego nieszczęście w mieście trzeba było większych pieniędzy niż w wioskach, w których zwykle przebywał. Musiał znaleźć swój bank.

Kiedy zakładał konto chciał mieć pewność, że jego pieniądze będą spoczywać na nim spokojnie. Tak na wszelki wypadek. Po kilku godzinach kluczenia po stolicy znalazł niepozorny, krasnoludzki bank o nie przykuwającej uwagi fasadzie. Bank Fellinich. A tenże bank miał renomę najbezpieczniejszego, najtrwalszego, najsolidniejszego i najbardziej bezsensownie umiejscowionego w każdym mieście.

Dobrą godzinę zajęło mu wyszukanie charakterystycznego szyldu z młotem i sakiewką na tle wielkiej tarczy. Oczywiście któż mógłby się domyślać że bank umieszczony będzie... obok urzędu kanalizacji.

Pobrał trochę grosza i wypytał o to, co najbardziej go nurtowało. Czy znajdzie w mieście jakiegoś maga.

Po otrzymaniu szczegółowych instrukcji wyszedł z budynku i już miał się skierować ku wskazanemu obszarowi miasta, gdy drogę jego zastąpiło trzech jegomości wyglądających dosłownie przedziwnie. Ubrani byli w stylowe garnitury wskazujące na przynależność do arystokratycznej cyganerii, wysocy i postawni, ale mordy mieli tak zakazane że Nova dałby po pięć lat za sam wygląd. Gdyby nawet do niego nie podeszli - na pewno zwróciłby uwagę.

-Pan Nova...
-Tak - nasz wojownik nie dał mu dokończyć.
-Pan zechce pójść z nami.
-Zapewne nie zechcę.
-Bardzo bym był rad gdyby jednak. Nie chciałbym musieć używać siły.
-Faktycznie. Wolałby pan nie próbować jej użyć.

Gdyby byli w środku miasta to jakakolwiek walka odpadałaby - tłum nigdy nie jest idealnym kompanem do bitki. Ale teraz znajdowali się w miejscu totalnie odosobnionym, nawet nie było przechodniów.

-To jak, pójdzie pan po dobroci?
-W ogóle gdzie wy mnie chcecie zabrać?
-Nasz pracodawca, Piotr Pietrowicz Fireball niecierpliwie oczekuje spotkania z panem.

W głowie Novy błysnęła myśl - podane nazwisko należało do maga, którego szukał.

-Trzeba było tak od razu. Chodźmy.


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Legendary Apsurt Map
PostPosted: Fri Sep 19, 2008 1:59 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Nov 15, 2003 4:56 pm
Posts: 1141
WWW Nic się nie działo. Przed kamienicą próżno było szukac jakichkolwiek przechodniów. Krzyki kramarza zachwalającego swoję duperelowatą biżuterię umilkły Bóg jeden wie jak dawno temu. Turkot kół ostatniej karocy zdążył już niemal zniknąć z pamięci Asmodeusza. W tych okolicznościach nawet obserwowanie wirującej po dachu w przedśmiertnych konwulsjach muchy zdawało się interesującą rozrywką. Niestety – owad bzyknął po raz ostatni po czym znieruchomiał.

WWW Nuuuuudno - kot przewrócił się na drugi bok - Potwornie nuuuuuudno – znów zmiana boku i niezadowolone mruczenie – Mówi się truuudno, ja mogę .... aaaaa nie zniosę tego ani chwili dłużej.

WWW Asmodeusz zerwał się na równe nogi. Stwierdził, że jeśli nie opuści dachu w tej chwili, to nigdy już go nie opuści. Biedny – gdyby czytał to forum wiedziałby jak blisko był prawdy. Trybiki w ociężałym umyśle powoli zaczęły się obracać i kot przypominał sobie ‘niedawne’ wydarzenia. Jedna osoba przebywała w bibliotece zdecydowanie za długo.

WWW W kilku kocich ruchach znalazł się wewnątrz budynku. Prawie nie zwracając na siebie uwagi przeczołgał się pod biurkiem kustosza i zaczął się rozglądać między niezbyt zapełnionymi ciężkimi tomiskami regałami. W końcu ją dostrzegł.

WWW Zdawało się, że dziewczyna ... straciła poczucie czasu. Kolorowy pająk pracowicie tkał pajęczynę między regałem a kostką niewysokiej nieznajomej. Nawet związane w luźny kok granatowe włosy zdawały się być przykurzone. W zasadzie, ciężko było powiedzieć, czy czyta trzymaną w rękach grubą księgę, czy po prostu śpi z otwartymi oczami. Jedynie regularne falowanie niewielkich piersi zdradzało, że dziewczyna jest żywą istotą a nie woskową figurą. Asmodeusz z trudem powstrzymał się od pomachania jej dłonią przed twarzą.

WWW Zamiast tego postanowił jeszcze chwilę przyjrzeć się nieruchomej postaci. Czy strzepnie insekta z nogi? Czy przewróci następną kartkę? Może chociaż mrugnie powieką? Po długim czasie wylegiwania się w słońcu te pytania zdawały się być niezwykle intrygujące i zajmujące.

WWW Usiadł przy pobliskim stoliku, kartkując bogato ilustrowaną księgę o dziwnym tytule ‘Błąd Dnia’. W historii występowały koty bez wąsów i tygrysy bez pasków. Asmodeusz miał nadzieję, że dziewczyna wykona jakiś ruch, nim zbyt głośnym parsknięciem śmiechu on sam zwróci na siebie uwagę. Zaczął więc intensywnie do niej myśleć

WWW- HELLLLOŁ? ŻYJE PANI JESZCZE?? -


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Legendary Apsurt Map
PostPosted: Sun Sep 21, 2008 6:09 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam
Gdy siedzisz w nudnej pracy i światło jarzeniówki wwierca Ci się w mózg, zmywasz brudne jak w reklamie naczynia, słuchasz reprymendy matki za syf w pokoju i playboye pod łóżkiem/tudzież syf w pokoju i pikantne szczegóły wpisu w pamiętniku (który Twoi troskliwi rodzice czytają gdyż zrobili sobie zapasowi do niego kluczyk) z ostatniego spotkania z kolegą z równoległej klasy gimnazjalnej - to czas dłuży Ci się niemiłosiernie, prawda?

Otóż naszym bohaterom czas się nie dłużył. Wręcz przeciwnie - nawet nie zauważyli, jak szybko minął, w przeciwieństwie do osób, które już Bóg jeden wie ile czasu czekają na dalszy rozwój wydarzeń.

Słońce już powoli zaczynało się żegnać z koleżeńskimi pojedynczmi chmurkami na niebie, z kluczami kaczkopodobnego ptactwa zmierzającego na wakacje (dam głowę, że na imprezową Ibizę) i mieszkańcami miasta. Innymi słowy, Ognisty olbrzym już prawie stykał się z horyzontem i zamierzał sobie zajść (nie w tym sensie, zresztą nie bardzo miał z kim...poza tym jest raczej rodzaju nijakiego, więc nie wiem, czy w ogóle to by było możliwe...aaa dygresja >< )

Wszystkim członkom naszej wesołej gromadki ten fakt uświadomił, lub powinien uświadomić, że gdzieś w okolicach tej godziny umówili się pod strategiczną fontanną.

Fontanną, pod którą jeden z nich, Edmund, już się wygodnie usadowił.

A tak w sumie to jadł też precla.

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject: Re: Legendary Apsurt Map
PostPosted: Wed Sep 24, 2008 6:12 pm 
Offline
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 9:03 pm
Posts: 285
WWW …na temat tej tajemniczej mapy wiadomo jednakże niewiele. Informacje na jej temat pojawiają się na kartach historii prawie od początków świata. Wiele razy pojawiała się i znikała jako niedoścignione marzenie każdego poszukiwacza przygód. Podobno stworzona przez samego Władcę Kontrastów, nasycona jest prawdziwą magią. Słynny Arc’Tenhe pisał, że mapę tę może odczytać tylko osoba o czystym sercu, w której myślach nie goszczą plany zapanowania nad światem czy zdobycia wielkiego bogactwa. Może zostać odczytana tylko przez osobę prawdziwie wierzącą w przygodę.
WWWNależy pamiętać, że do ostatniego dnia swojego żywota, naukowiec ten próbował udowodnić, że świat porusza się dlatego, że kierowany jest przygodą, która jest zarazem najważniejszym składnikiem istnienia świata. Arc’Tenhe był także ostatnią osobą, która widziała mapę…

WWWLegenda głosi, że ten, kto zdoła rozszyfrować Tajemniczą Mapę Apsurtu i odnajdzie ukryty skarb – tajemniczy BOZ, będzie miał otwartą ścieżkę do spełnienia wszystkich swoich życzeń.


WWWGdy czytała, oczy błyszczały jej coraz jaśniej i groźniej. Pojawiała się w nich pewna determinacja, i pewność tego, że da sobie radę.
WWWNaiee rozejrzała się po ciemnym pomieszczeniu, czy nikt jej nie obserwuje. Z ukrytej kieszonki peleryny wyciągnęła złożony na trzy pergamin. Nieznacznie drżącymi dłońmi rozłożyła pergamin obok księgi. Przejechała palcem po częściowo startym napisie w lewym dolnym rogu mapy.

WWW Strzeż się stagnacji drogi podróżniku;
WWWApsurt doprowadzi Cię do gwiazd…


WWW***

WWWEtopiryna była z siebie dumna. Biorąc pod uwagę fakt, że jutro zaczynał się festyn, znalezienie dla nich jakiegokolwiek miejsca noclegowego wydawało się wręcz cudem. A co dopiero w takiej porządnej i zadbanej karczmie, a do tego w tak niskiej cenie! Co z tego, że na jakimś stryszku. To w końcu bardzo ładny stryszek. I pajęczyn też nie było jakoś szczególnie dużo.

WWWSpokojnie i bez nerwów dostała się w okolice fontanny, gdzie czekali już na nią Rody i Edmund. Panowie żywo o czymś dyskutowali ale umilkli od razu po zauważeniu jej bujnej czupryny.
WWW- A gdzie Nova?

WWW***

WWW …do gwiazd”
WWWZimne igiełki przechodziły jej po karku. Kocia intuicja krzyczała do niej „jesteś obserwowana!”. Szybko schowała mapę do kieszonki przy pasku i rozejrzała się po pomieszczeniu.

WWWCzytelnia znajdowała się w podziemiach budynku. Na każdym stole stała przynajmniej jedna lampa oliwna i kilka świec. Książki rozstawione były na półkach zajmujących wszystkie ściany, a także w oszklonych komodach rozrzuconych nierównomierni po pomieszczeniu. W pomieszczeniu nie siedziało wiele osób, raptem cztery i żadnej z tych twarzy nie pamiętała. Czyżby przesiedziała tu aż tak długo…?
WWWJej wzrok spoczął na prawie wypalonej świecy.

WWW- Szlaaaaag…. – Nie zwróciła uwagi na to, że trzy osoby podniosły głowy i ułożyły na ustach palec wskazujący w jakże charakterystycznym znaku. Cicho! W tym momencie była już przy wielkich, dębowych drzwiach przy wyjściu z biblioteki…

WWW***

WWWAsmodeusz polizał rękę i przejechał nią po uchu. Przyglądał się pająkowi snującemu swoją sieć pomiędzy nogami stołu i krzesła.

WWW- Jak zwykle uparte. – Miauknął cicho i wyszedł z biblioteki.

WWWW lekturze, którą czytał w drodze na planetę, nie było co prawda historii żadnych dziwnych map, ale pomysł wydał mu się jak najbardziej prawidłowy. A to, co dziewczyna tak niedyskretnie schowała, z całą pewnością mapą było.
WWWAsmodeusz szedł przed siebie. Po kilku minutach marszu trafił na rynek. W świetle zachodzącego słońca, rozbryzgujące się naokoło krople wody z fontanny, wyglądały jak czyste złoto. A pod fontanną stał jego obiekt zainteresowania.
WWWZ trójką innych ludzi.

WWW***

WWWTrzech jegomości prowadziło Novę krętymi, ciemnymi uliczkami. Ze stosunkowo bogatego rynku, przechodzili w coraz to biedniejsze części miasta, aż doszli do slumsów, najbiedniejszej części miasta. Mrocznej, brudnej i takiej, w której przeciętny turysta na pewno nie chciałby się znaleźć. Nova wietrzył podstęp.
WWWPodstęp śmierdział bardzo mocno.

_________________
"Ach, przecież to tak nie było! Tysiąc radości zrzucono na zawsze w doły grobowe, a Ty stoisz tu sam i przeliczasz je. Nienasycony! Nienasycony! Nie otwieraj całkowicie podartej księgi przeszłości!... Czyż nie dość jeszcze jesteś smutny?"


Top
 Profile  
 
Display posts from previous:  Sort by  
Post new topic Reply to topic  [ 40 posts ]  Go to page Previous  1, 2, 3

All times are UTC + 1 hour


Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest


You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot post attachments in this forum

Search for:
Jump to:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group