[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4246: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4248: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4249: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4250: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
Multiworld • View topic - Olore i Tirnesse Sanyeva

Multiworld

Nothing is impossible in the Multiworld
It is currently Thu May 16, 2024 4:33 pm

All times are UTC + 1 hour




Post new topic This topic is locked, you cannot edit posts or make further replies.  [ 81 posts ]  Go to page Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
Author Message
 Post subject:
PostPosted: Sun Sep 26, 2004 8:58 am 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Tue Nov 02, 2004 3:50 pm 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world
Distant pozwolił sobie na lekki uśmiech. Od wieków nie widział czegoś równie nadzwyczajnego. Czegoś, co wprowadziło trochę urozmaicenia to jego obowiązków. Najciekawsze w tym wszystkim było, dlaczego avatar dla tej potęgi był za silny. Wymykał się Wiatrowi Zmian spod kontroli za każdym razem, gdy ten próbował mocniej zacisnąć pętlę. Oczywiście w wymiarze czasu nie miało to znaczenia. Chaos przeważy, lecz jak długo Dark Caibre może opierać się narzuconemu jarzmu.

- Nic nadzwyczajnego, jak na uosobienie podstawowej z sił. - Distant krzyknął w stronę nieustannie zmieniającego się wiru. Wiedział, że avatar przegra, że jest tylko kwestią czasu, gdy umęczona dusza podda się. Mimo to warto było spróbować jawnej prowokacji. Manifestacja Chaosu najwidoczniej posiadały wyjątkowo rozbudowane emocje i mogła zostać sprowokowana do irracjonalnych działań.

Zmiany wiru znów przybrały na gwałtowności. Słowa musiały jednak wyprowadzić Wiatr Zmian z równowagi psychicznej, jeśli w ogóle o takiej można było mówić.
- Manifestacja mocy zależy od avatara głupcze! Ten jest silny, lecz ulegnie naszej woli całkowicie. To tylko kwestia czasu. Wystarczająco silny avatar przeważy szale w całej grze. Zmiażdżę cię jako pierwszego. -

- Oh, więc tak to się nazywa. Toczycie od zawsze grę. A jaka jest stawka? Całe istnienie? - Distant słyszał już kroki Geralta. Wiedźmin był już blisko. Zaraz wychyli się zza rogu ulicy. Distant odwrócił się w stronę, z której miał nadbiec. Tymczasem powietrze wokół niego zaczęło dygotać. Z wiru wynurzyły się ręce - wykrzywione, poskręcane od skurczy i poruszające się jak na linkach. Geralt już widział Distanta. Brakowało mu tchu, lecz musiał się zdobyć na ten ostateczny wysiłek.

- Łap! - Z całej siły rzucił zawiniątko w stronę Distanta. W powietrzu koszula rozwinęła się ukazując błyszczącą klingę miecza. Distant bez trudu złapał nadlatujący miecz i ostrze wykierował w stronę Dark Caibre. Metal rozjarzył się, a powietrze wokół Distanta uspokoiło się.

- Ciekawą walkę byśmy mieli. Ty i ja. Niełatwo byłoby ci złamać symetrię równań rzeczywistości, które stoją w mojej obronie - Z wiru poczęły strzelać czarne iskry. W drodze do Distanta napotykały one białe iskry strzelające z miecza. Łączyły się razem generując świetlistą błękitną ścianę. Obszar ziemi niczyjej, gdzie ani Ład ani Chaos nie były niepodzielnym panem.

Distant cofnął miecz tak, aby mieć dogodne pole do zadania szybkiego przeszywającego pchnięcia. Ubyło trochę iskier, poświata zbladła.
- Pozwól jednak, że tym razem odegram rolę pionka twojego rywala. - Distant odbił się od ziemi. Poszybował w linii prostej w stronę wiru. Wyrzucił przed siebie miecz....

Jak przy napotkaniu jądrowej fali uderzeniowej wir ustąpił ukazując całego Dark Caibre. Dyszał jak człowiek, który właśnie o mało, co nie utonął. Lekko zgarbiony, jedną dłonią ściskał klingę miecza. Ściskał aż do krwi. Druga ręka zwisała bezwładnie. Distant trzymał zaś oburącz miecz, który na wylot przebił ramię demona. Powoli wyciągnął ostrze. Caibre westchnął z bólu i upadł na kolana. Obficie krwawił, lecz na ranach już tworzył się skrzep. Mimo strasznego wyglądu nie były poważne jak na demona. Głębsze musiały znajdować się w jego duszy. Wiatr Zmian nie został unicestwiony tym pchnięciem. Distant przyklęknął przed Caiem. Wziął w dłonie zakrwawiony miecz i położył na ziemi. Demon uniósł wzrok na Distanta.

-, Jeśli nie chcesz by opanował cię Chaos to twój jedyny ratunek. Dzierż ten miecz, póki nie znajdziemy innego rozwiązania. -

Dark Caibre sięgnął po miecz zdrową ręką, lecz zatrzymał się w połowie drogi. Wahał się czy aby to jest słuszna decyzja albo to Wiatr Zmian próbował go odwieść od tej decyzji.

- Będziesz słyszeć je oba. Strażnik Praw kusił mnie bym przebił ci serce... - Distant pokręcił lekko głową - Na szczęście pokusy władzy i mocy nie są dla mnie. -

Demon chwycił miecz. Przypatrywał się ostrzu przez chwilę a następnie wstał.
- Teraz słyszę je oba. Sprzeczne nakazy, sprzeczne przymusy. Lecz, żaden z nich nie jest wystarczająco silny. - Dark Caibre wstał z ziemi. - W takim stanie chyba szybko postradam wszystkie zmysły... -

- Mówiąc szczerze, był już taki przypadek. Mieszkaniec tego świata był posiadaczem obu tych mieczy. -

-, Co się z nim stało? - Demon nie odzyskał jeszcze w pełni sił i wspierał się na mieczu.

- Dokładnie to, o czym mówisz. Oszalał i spalił to miasto... - Distant uśmiechnął się, widząc, że Dark Caibre nie wykazuje już żadnych oznak utraty kontroli - Hmm, a tak wracając do spraw przyziemnych...Czy jesteś nudystą? -

- -_- -

_________________
Nothing is impossible...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Nov 21, 2004 3:52 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
-Co, nagosc Cie razi?- Cai usmiechnal sie wrednie. Bol glowy, ktory mu dotad towarzyszyl, jakby slabl...albo to on dostrajal sie do miecza.
Wolac nie ryzykowac magii w takim stanie podniosl walajacy sie plaszcz gwardzisty i zawinal sie w niego.
-Lepiej?
- Przynajmniej nie straszysz juz....no, sam wiesz czym.
- och, to ty sie takich rzeczy boisz?- riposta na uwage Distanta wywolala lekki smiech w tylnych rzedach..
-Coz, co teraz?
- Teraz pojdziemy tam- Distant wskazal okazala budowle w glebi miasta- i pogawedzimy sobie jak uwolnic Cie od mieczy.
-Po moim trupie.
-Calkiem mozliwe >]
Demon wykonal kilka ruchow reka, ktorym towarzyszyly ciche slowa. Plaszcz, ktory mial na sobie, przeksztalcil sie w ciemnoszary szate maga.
-No dobrze. Pokazecie mi droge to szefa tego bajzlu, czy mam sam poszukac?
Miecz, wciaz znajdujacy sie w rekach Caia, zdawal sie wibrowac.
Sam demon, choc robil dobra mine do zlej gry, tez ledwo zachowywal kontrole.
Musze szybko zsyhnronizowac sie z TYM mieczam, pomyslal, albo bedzie zapozno. Dla mnie i dla ...innych.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Nov 21, 2004 5:51 pm 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world
- Mieliście, nie ruszać miecza! - Grzmiał Najwyższy. Chwilę po tym jak wrócili z magazynów, otoczyła ich straż pałacowa. Dark Caibre chciał ich pozabijać, lecz odpuścił, gdy zobaczył, że Dis kiwa przecząco głową. Teraz znów stali w znajomej Sali Zgromadzenia i w spokoju ducha i całkowitym lekceważeniu wysłuchiwali uwag zaniepokojonego Najwyższego.
- Mieliśmy nie robić tego, jeśli nie będzie takiej potrzeby. - Zauważył słusznie Geralt. Dis pozwolił sobie na lekki uśmiech. Najwyższy już chciał kontynuować, gdy do sali wbiegł posłaniec.

- Plaga ruszyła! - Krzyknął na całą salę. Wszyscy dobiegli do okien. Na horyzoncie widać było maszerującą po lodzie ciemną masę. Posłaniec klęknął przed Najwyższym.

- Nasi najlepsi zwiadowcy zauważyli ich już dzisiaj rano, lecz zatrzymali się trzydzieści kilometrów od stolicy. Posłano mnie gdyż łączność innego typu nie była możliwa. Cały ranek leciałem na skrzydłach z powrotem do stolicy. Ich liczebność ocenia się na dziesięć tysięcy umarłych do tego dwieście straszniejszych istot: smoki-szkielety, smoki cienia i inne plugawe istoty. Dowodzi nimi licz.

- Licz!? - Krzyknął ktoś w tłumie - Żaden licz osobiście nie kierował armią od wielu wieków.

- Cisza! - Najwyższy nadal był nie w humorze. - Ogłaszam powszechną mobilizację. Poinformujcie Lorda Simiusa niech rozpocznie przygotowania do obrony. Wysłać posłańców do sąsiednich miast z prośbą o pomoc. -

Najwyższy obrócił się w stronę pozaświatowców. - Oto, do czego doprowadziliście. Zginie wielu niewinnych -

- Inaczej zginęliby wszyscy. - Dis podszedł do okna. Daleko na horyzoncie widział licza jadącego na szkielecie konia. Widział piekielne machiny stworzone przez potężną nekromancką magię. Zło wyszło w końcu z cienia i postanowiło uderzyć otwarcie.

- Jako, że liczebność wroga znacząco przewyższa naszą a i po naszej klęsce czekałby was marny los. Podobnie jak inni więźniowie zostajecie zwolnieni od kary i przymuszeni do wzięcia udziału w obronie miasta. –

- W którym momencie z gości staliśmy się więźniami... – Mruknął pod nosem Geralt.

_________________
Nothing is impossible...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Nov 22, 2004 9:04 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Jan 31, 2004 9:10 pm
Posts: 760
Location: Rivia...
*Chędożone umarlaki... dlaczego mnie to zawsze spotyka?*. Wiedźmin miał skwaszoną minę, lecz hardo patrzył na Starszego.

-Skoro już jesteśmy waszymi... gośćmi, możemy jakoś pomóc? Bronić cię osobiście, lub pomagać dowodzić armią? Myślę, że kilka taktycznych umysłów w naszej grupie znajdziesz, panie. - Geralt oddychał szybciej, kątem oka widział czarną masę, pełznącą niczym zatruta mgła, po lodowej czapie. Choć był podenerwowany, nie zapominał o dworskich manierach.

-Poza tym - Mazoku wydawał się nie przejmować ciszą, która zapanowała wśród zebranych - ktoś musi stoczyć walkę z Kapłanem boga Necro... no boga nieumarłych.

-Tak. - tym razem w zdanie wpadł mu Distant - Na kogoś takiego, nie wystarczy armia i maszyny bojowe. - Mówił to z zimnym spokojem. Zimnym tak, że aż czuło się chłodną aurę od niebieskoskórego. Geralta przeszły ciarki na karku.

-Wybaczcie. Muszę wydać rozkazy moim dowódcom... - Najwyższy zdawał się trząść. Wyraźnie bał się...

-Postaramy się pomóc, jak tylko potrafimy najlepiej. - Biały Wilk nie mógł uwierzyć we własną dobroduszność... To co powiedział, było tak... tak... nieludzko dobre... - Myślę, że każdy z nas zajmie się tym, co najlepiej potrafi. Idę się przygotować...

Odwrócił się bez słowa. Wyszedł z pomieszczenia. Nie spiesząc się, podążał ku stajniom. Odnalazł Płotkę dość szybko - w środku nie było zbyt wiele koni. Odjuczył sakwy i rozłożył je na belce. *Taaak... Czeka mnie dziś walka. Straszliwa walka...*. Wyciągnął wąski, długi kształt, zawinięty w skórę jakiegoś futrzastego zwierzęcia. Rozwinął 'futerał' i wydobył dużej wielkości, potężny miecz, o dość długiej rękojeści. Długiej na conajmniej trzy męskie pięśći. Złapał go oburącz i wykonał kilka młynków. *O tak... nadal świetnie leży...* Wąskie wstążki światła, wpadające przez drewniany strop, odbijały się od klingi niczym światło słoneczne od lustra. Wiedźmin odłożył broń na belkę. Wyciągnął małą skrzyneczkę, wykonaną z ciemnego drewna. Usiadł po turecku na słomie. Wyjął buteleczkę z brunatnym płynem, wypił ją. Odłożył pojemnik na bok, złożył ręce i siedział tak z zamkniętymi oczyma. Mijały minuty, wydające się być godzinami...



W tym samym czasie, na piaszczystym wybrzeżu wyspy, ustawiały się lądowe wojska Verdrhyn. Załogi powietrznych żaglowców przygotowywały się do wzbicia w przestworza. Kilkanaście ogromnych katapult i mobilnych wierz ustawiało się na całej linii brzegowej... Na plażę powoli wylewali się żołnierze. Distant, nadal stojący w głównej sali oglądał tą krzątaninę. Śmiał się w duchu *Jest ich tak mało... tak mało...*. Istotnie. Wojska lądowe Verdrhynu nie były zbyt imponujące - niecałe trzy tysiące piechoty i może półtora tysiąca ciężkiej jazdy. Cóż to jest, w porównaniu z dziesięciotysiączną armią nieumarłych istot? Wskrzeszeńców?



Wiedźmin koncentrował się... jeszcze nawet nie wyczuwał negatywnej aury znad oceanu. Medalion nawet nie wibrował.



Przy dokach wydawano rozkazy dość sprawnie. Już po chwili można było zobaczyć około trzydziestu paru wielkich żaglowców. Zwykle żaglowce tego typu zrzucały bomby płonące greckim ogniem; taka mieszanka zwykle masakrowała przeciwników. Tym razem jednak, zrobiono wyjątek i na pokład każdego z nich wprowadzono conajmniej po dwóch adeptów sztuk tajemnych. Mieli oni razić swymi zaklęciami co niebezpieczniejsze stwory. Przygotowywano miniaturowe ballisty na dziobach do strzałów. To miała być naprawdę krwawa bitwa...

_________________
Geralt z Rivii...

"Pragniesz sprawiedliwości, wynajmij wiedźmina."

-Grafitti na murze Katedry Prawa Uniwersytetu w Oxenfurcie

Teraz słucham:


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed Nov 24, 2004 11:36 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Demon tymczasem.....ruszyl na poszukiwanie kuchni.
Co nie bylo latwe, zwazywszy, ze Najwyzszy postanowil nie spuszczac z oka de facto nosiciela obu mieczy.
- Sluchaj, dziadku, odczep sie, dobra?
- Nie moge, przekleta duszo. Za wielke stanowisz zagrozenie.
- Pochlebiasz mi. A teraz powiedz, gdzie jest kuchnia.
- Nie mam pojecia.
- >/
Na szczescie dla Najwyzszego pierwsza spotkana sluzka po drobnej perswazji ze strona Caia zgodzila sie ich zaprowadzic.
- Wow - wyrwalo sie demonowi, gdy w koncu dotarli do ogromnej komnaty - wykosztowales sie na lokal, papciu.
- Nigdy tu nie bylem.
Cai ruszyl w kierunku archetypowego grubego kucharza. Ten defensywnie zaslonil sie zakrwawionym tasakiem.
-O, co tu oprawiasz? Wola? Doskonale, doskonale...Biore calosc. I dostarczcie garniec krwi do portu.
-Co ty planujesz, potworze bezbozny? - Oczy Najwyzszego rozszeszyly sie, gdy nagla mysl odnalazla droge do jego swiadomosci - czynic bedziesz zaklecia umarlych?
- Gdzie tam. Lubie kaszanke. A na glodnego nie bede przeciez walczyc >D
- _O_

Gdy juz wymiesli zszokowanego starca Cai spokojnie posilil sie. Gdy skonczyl, kawalkiem kredy wyrysowal na kamiennej posadzce krag i podgryzajac zdobyczne jablko rzekl.
-Srebrna sciezka. Distant. - i znikl, by pojawic sie obok wspomnianego w zakleciu osobnika.
-Cos przegapilem?

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Jan 31, 2005 10:03 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Mar 27, 2004 12:55 am
Posts: 847
Location: Osrodek wypoczynkowy Nomad - Rajski Ogrod
Tuz nad miastem otworzyl sie czarny portal. Wyplul z siebie ciemna sfere po czym ponownie sie zamknal. Dwumetrowa kula poszybowala w strone najwyzszej wiezy miasta i zawisla nad nia.
Rozciagal sie z tad widok na cala wyspe i morze.
Dzieki wzmocnieniu zmyslow przez sfere REnler mogl obserwowac jak na nabrzezu ludzie pospiesznie organizuja linie obrony i czarna mase sunaca powoli po lodzie. Przy zacumowanych w powietrzu statkach takze biegali ludzie, ladujac pospiesznie amunicje i kompletujac zaloge. Pierwsze z nich odbijaly juz od mostow i sunely w strone morza.
-Cale miasto az smierdzi od strachu - odezwal sie Ling z rozbawieniem
- Taa, nie dziwie im sie. To tylko zwykli ludzie. - odpowiedzial REn
-Nie maja najmniejszych szans - Spojzal w strone morza, gdzie armie nieumarlych od brzegu dzililo juz tylko kilka metrow. - Moze gdyby bylo to zwykle mieso, ale scierwojady musialy sie dorwac do jakiegos kurhanu - wskazal zwarte szeregi wielkich szkieletow zakutych w zbroje i dzierzace olbrzymie miecze i topory. Tuz za nimi otoczeni przez podobna swite kroczyli nekromanci. Z mgly sunacej za armia i z chmur wylonily sie olbrzymie krztalty.
- Smoki...Robi sie ciekawie - Renler usmiechnal sie lekko
-I gargulce... - Tuz nad glowami nekromantow dziwne poskrecane krztalty zataczaly ciasne kregi - Nie maja szans - Ling usmiechnal sie w duchu.

Gdy pierwsi nieumarli stali juz praktycznie na brzegu, lod pod nimi zaczal pekac. Olbrzymia lodowa kra przechylila sie na bok, po czym uniosla w powietrze. Nieumarli zsuwali sie z niej i spadali do wody. Po chwili kra runela w dol. Uderzajac o dno zmiazdzyla wszystko co przed chwila wpadlo do wody i nie zdazylo sie odsunac.
-Ooo. Bedzie ciekawiej niz przypuszczlem[i] - REnler przygladal sie teraz grupce istot, ktore nie poddawaly sie ogolnemu zamieszaniu panujacemu w miescie. Bily od nich potezne aury, az dziw, ze nie zauwazyl ich wczesniej.
Skupil sie na niewielkiej postaci. Trzymane przez nia miecze emanowaly dziwna energia.
- To chyba jeden z twoich.
[i]-Prawie...demony niewiele sie od siebie roznia, niezaleznie z jakich swiatow sa.

-Pomozemy?
-Komu ? - zapytal ironicznie Ling - Zobaczymy jak sie rozwinie sytuacja. Potem moze sie wlaczymy do zabawy. Po za tym ciekaw jestem co pokaza ONI.
- W kazdym razie miesa do rabania nam nie zabraknie - Renler usmiechnal sie lekko.

Tuz nad miastem pojawily sie nagle dwa kosciane i jeden smok cienia.
Jeden z okretow, ktore juz szybowaly w powietrzu odwrocil sie burta w strone bestii i oddal salwe. Dziesiatki kul odnia i blyskawic przeciely powietrze. Pierwszy smok uniknal trafienia, jednak drugi, ktory lecial za nim zostal trafiony kilkoma pociskami. Nad miastem rozlegl sie ryk, ktory po chwili zamienil sie w loskot burzonych budynkow.
Smok cienia zanurkowal nad miasto, a kosciany, zaatakowal strzelajacy okret od dolu. Uderzenie ogromnego cielska szarpnelo nim. Z dziury ziejacej w prawej burcie wypadlo kilku ludzi i z krzykiem runelo w dol. Smok zrobil nawrot i zaatakowal z gory. Pikujac z ogromna predkoscia zostal zmieciony ogniem z drugiego okretu. Na uszkodzonym statku rozlegly sie okrzyki radosci.
Tymczasem w dole rozlegly sie krzyki przerazenia.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Jan 31, 2005 11:12 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
-Te smoki sa za trudnym przeciwnikiem dla nich- Distant z uwaga obserwowal bitwe powietrzna. Wlasnie kolejmy okret, wziety w dwa ognie przez olbrzymie bestie, rozpadal sie, sypiac szczatkami i zaloga na miasto.
- Mam pewien pomysl- Caibre oparl sie o miecz. Czar telekinezy, samo w sobie niezbyt trudne, wymagalo ogromniej koncentracji, co dosc powaznie naruszylo zasoby demona- pozwolisz.
-Dragu slave?
-Cos bardziej oryginalnego.
Mag wyprostowal sie i skoncentrowal na nowym zakleciu.
W miedzyczasie hordy pomniejszych umarlych rzucily sie na rumowisko przy samym brzegu. Skalne bloki, sterczace pod najdziwniejszymi katami, skutecznie utrudnialy przeprawe, co pozwolilo obroncom dziesiatkowac atakujacych przy pomocy lukow i machin oblezniczych.
Wszystko to dalo Caiowi czas na zakonczenie nowego czaru, daleko bardziej skomplikowanego niz poprzedni.
- Zrobione- demon chyba bardzo lubil maniakalne usmiechy, gdyz ponownie uraczyl takowym Distanta.
-Wspaniale. Ale co zrobiles.
- Zaraz zobaczysz.

Poczatkowo nic sie nie dzialo. Jednak nagle Dis uswiadomil sobie, iz slyszy narastajacy lomot. A i ziemia drzy mu pod nogami coraz bardziej.
-Cos ty zrobil!?
-Zobaczysz ^^
Na oczach zdumionego Distanta, jeden z 'mniejszych' odlakow na lodowym rumowisku drgnal, obrocil sie,, zrzucajac kilku umarlych.
Po czym...polecial w gore.
Nie- Dis szybko przeanalizowal parametry jego ruchu- spadal. W gore.
Podobnie jak niemalze caly zamarzniety lod w zatoce.
Wraz ze spora czescia armi -prawie-licza.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Jan 31, 2005 11:31 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Jan 31, 2004 9:10 pm
Posts: 760
Location: Rivia...
Geralt na początku nie wiedział co się dzieje. Złapał za swą ogromną broń oburzącz, stanął w pozie defensywnej... I opamiętał się. W zasadzie nic mu nie groziło. Od bardzo długiego czasu medalion wręcz wariował na szyi Wiedźmina. Jak gdyby usiłował się zerwać. Ale teraz, Wilk wręcz poczuł magię prawie wszystkimi zmysłami... Zapach ozonu unosił się w powietrzu.

Popatrzył w stronę plaży, ponad budynki. Widział, jak masa lodu i ciemnego mięsa wzlatują ku górze... *Ta magia... Odwrócona grawitacja!* Źrenice Wiedźmina zwężyły się. Dopiero teraz zauważył, że patrzy prawie pod słońce. *Ale jak to możliwe, że tutaj tego nie odczuwam?...*

Znów opuścił miecz. Srebro klingi błyszczało w słońcu niczym lustro. Złote pasma reflektowanego światła widać było z dość daleka...

_________________
Geralt z Rivii...

"Pragniesz sprawiedliwości, wynajmij wiedźmina."

-Grafitti na murze Katedry Prawa Uniwersytetu w Oxenfurcie

Teraz słucham:


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Tue Feb 01, 2005 12:01 am 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world
Prawie-Licz wyszeptał formułkę Rozproszenia Magii i wszystko spowrotem runęło z hukiem w dół.

- Ok starczy tej gry w głupiego. Pomysł z odwróceniem wektora grawitacji był tandetny. Spójrz na statki obrońców! Im też zaszkodziłeś! Czy naprawdę sądzisz, że pokonamy prawie-licza tanimi sztuczkami? Wystarczył jeden dispel. - Dis poruszył głową zdezaprobatą. - To jest poważne zagrożenie i ... -

- Rooooarr ! -
- Arghh ! - Usłyszał krzyk Caibre pochwyconego w szpony smoka cienia. Smoki te niosły za sobą aurę mrozu i zepsucia. Wyssysały życie ze wszystkiego dookoła. Cai, prawie pół-przytomny szamotał się w szponach bestii. Wyrwał się i poleciał w dół lecz w połowie drogi do ziemii złapał go drugi smok.

- Arghh... nie teraz gdy wyjaśniam czym jest ignorancja! - Dis wskazał oskarżycielsko dłonią bestię, która upuściła Caia. Przestrzeń wokół istoty cienia poczęła się załamywać a rzeczywistość rozpadać. Promienie światła biegły po nienaturalnych torach porzez kulę, która powoli czerniała aż w jednym krótkim błysku wyparowała wraz ze smokiem... Drugi smok cienia korzystając z okazji czmychnął w stronę armii nieumarłych. Dark Caibre pochwycony w szpony dalej się szamotał chyba bardziej w szoku czując jak odpływa z niego życie.

Nieumarli podnosili się z ziemii, wyłazili ze wszystkich dziur. Bynajmniej obrażenia fizyczne nie mogły ich zabić. Pierwsze odziały weszły już na trakt nadbrzeżny. Do boju ruszyły odziały obrońców. By zabić jednego zombie trzeba było go conajmniej podpalić, by zniszczyć szkielet połamać w drobny mak. Szanse nie były wyrównane, więc część oddziałów martwiaków przebiła się przez trakt w stronę drugiej linii strzegącej dostępu do drogi prowadzącej do dzielnicy rządowej. Linii, którą strzegł Geralt.
Tymczasem na niebie trwał niesamowity spektakl. Kościane smoki niczym wilki odrywały z szyku kolejne statki. Nie było to łatwe zadanie i co jakiś czas, któryś rażony magicznymi pociskami z hukiem spadał w pole lodu. Przewaga leżała jednak po stronie nieumarłych bestii i niełatwo było przewidzieć kto uzyska kontrole nad przestrzenią powietrzną. Zarówno z miasta jak i od strony morza poszybowały pociski katapult. Oprócz tego z morza uniosła się zielona mgła. Zapewne trujące gazy.


Dis chciał gonić smoka, więc wzniósł się w powietrze jak najwyżej by z góry uderzyć i... lecz na szczycie wieży dojrzał tajemniczą postać. Zatrzymał się tuż obok.

- Witam Pana, panie... REnler jak sądze. - Jego informacje zawsze były aktualne - Bynajmniej nie w celach turystycznych... - Dis skinął głową.

REnler uśmiechnął się.

- Można tak to nazwać -

_________________
Nothing is impossible...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Tue Feb 01, 2005 12:22 am 
Offline
User avatar

Joined: Sat Jan 31, 2004 9:10 pm
Posts: 760
Location: Rivia...

_________________
Geralt z Rivii...

"Pragniesz sprawiedliwości, wynajmij wiedźmina."

-Grafitti na murze Katedry Prawa Uniwersytetu w Oxenfurcie

Teraz słucham:


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Tue Feb 01, 2005 9:39 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Mar 27, 2004 12:55 am
Posts: 847
Location: Osrodek wypoczynkowy Nomad - Rajski Ogrod
Bitwa rozgorzala juz na dobre. Czarna masa nieumarlych otaczala powoli wyspe rozdzielajac i tak niewielkie sily obroncow.
Okrety walczyly w powietrzu ze smokami, sypiac dookola pociskami. Niektore zrzucaly w dol, na nieumarlych bomby. Jednak wyrwy w pelznacej masie byly po chwili uzupelniane.
Niedaleko wiezy, wielki gad, pikujac z ogromna predkoscia, doslownie przebil sie przez poklad okretu. Statek przelamal sie na dwoje i eksplodowal zanim smok zdolal odleciec. Kula ognia pochlonela bestie i resztki okretu. Fala uderzeniowa i pchane nia strzepy kadluba zmiotly z nieba kilka gargulcy i uszkodzily dwa sasiednie statki.
W dole popekany lod skutecznie spowalnial marsz nieumarlych. Jednak z kazda chwila coraz wiecej wychodzilo ich na brzeg zblizajac sie powoli do pierwszej lini obrony.
Pociski wystrzeliwane przez magow i machiny bojowe odciazaly troche wojownikow walczacych na murach i barkadach.
Nad calym miastem unosila mieszanina woni zgnizlizny, potu i krwi, a takze krzyki mordowanych ludzi.

Od obserwowania bitwy oderwala REnlera postac, ktora nagle uniosla sie z ziemi.
Wygladalo to tak jak by chciala leciec w strone morza jednak zatrzymala sie gdy go dostrzegla.
- Witam Pana, panie... REnler jak sądze. - podlecial troche blizej - Bynajmniej nie w celach turystycznych...
-Mozna tak to nazwac - Teraz gdy juz go rozpznano nie bylo sensu kryc sie za calunem ciemnosci. Sfera rozjasnila sie troche, by po chwili stac sie polprzezroczysta. - A ty jak mniemam jestes Distant... Coz, co nieco sie slyszalo o Agendzie. - usmiechnal sie i uklonil lekko.
- Co cie zatem sprowadza w te strony? - spytal niebieskoskory
-Powiedzmy, ze interesy - usmiechnal sie enigmatycznie - a po za tym zadko w dzisiejszych czasach widuje sie takie spektakle. - skinal w strone morza.
- Moze sie Pan przylaczy?
-Do kogo? - spytal z usmiechem, jednak zawiodl sie bo twarz rozmowcy ani na chwile nie zmienila wyrazu. Dodal wiec po chwili - Rozwazam to, choc musze przyznac, ze propozycja jest kuszaca. Zdaje sie jednak, ze mial Pan inne plany niz rozmowa ze mna - Smok cienia z Caibrem w szponach odlecial juz na spora odlegosc.
- Racja. Niech Pan pamieta, ze kazda pomoc bedzie mile widziana. - Dis skinal w jego strone po czym odwrocil sie i polecial za smokiem.

Niedaleko od niego kolejny okret zachwial sie od uderzenia poteznego gada. W rufie i burcie zialy spore dziury. Przechylony na bok, statek opadal powoli nad miasto, jednak caly czas sie ostrzeliwal. Zalodze udalo sie nawet stracic gada atakujacego sasiedni okret. Nie zauwazyli jednak innego smoka, ktory lecial w ich strone. Potezne pazury wbily sie w deski poszycia i wyrwaly wielka dziure. Zanim zaloga zdolala sie zorientowac w sytuacji kolejny gad dokonczyl dziela zniszczenia. Statek rozpadl sie w powietrzu sypiac na miasto swoimi resztkami i ludzmi.
Kilka gargulcy krazacych w poblizu lapalo w powietrzu spadajacych ludzi, czesto tuz nad ziemia, wynosilo ich w powietrze, a potem zrzucaly na pozycje obroncow, wzniecajac tam zamet.

Wznoszacy sie w powietrze, po kolejnym ataku smok, musial dostrzec dziwne zjawisko wiszace w pwietrzu nad wieza bo skierowal sie w jego strone.
REnler mogl dostrzec czerwone slepia bestii i lsniace kly. Gad atakowal z gory. Tuz przed uderzeniem sfera cofnela sie troche i obnizyla pozycje. Lsniace ostrze trzymane przez slepca zagrzechotalo na kosciach smoka. Renler w milczeniu obserwowal jak gad bezwladnie spadal na ziemie i jak tuz nad ziemia wyrownuje lot bo po chwili wzbic sie z powrotem w powietrze. Jednak jego ponowny atak przerwala srebrna blyskawica wystrzelona gdzies z dolu. Bestia ponownie runela w dol, teraz jednak nie zdazyla juz sie pozbierac. Gdy tylko uderzyla o ziemie podbieglo do niej kilku zolnierzy z mlotami bojowymi i dobili ja.
-Hmmm... Scierwojady moga potem utrudnic sprawe - mruknal Renler do siebie.


Tymczasem w Punkcie Zero, na "Tej cholernej czerwonej skale" w siedzibie REnlera zerwal sie wiatr.
Niedawno wyrosle pedy czarnej trawy zafalowaly i zaszumialy. Nie bez powodu miejsce to nazywalo sie Hsunbs O'seut - morze szeptow. Wieze M'ustwer egso - Domu dusz rozswietlily sie jasniejszym blaskiem. Po niedlugim czasie z ziemi uniosla sie mgla i zaczela formowac sie w coraz bardziej znajome sylwetki, ktore unosily sie coraz wyzej.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Feb 14, 2005 1:46 am 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world

_________________
Nothing is impossible...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Feb 24, 2005 2:17 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Mar 27, 2004 12:55 am
Posts: 847
Location: Osrodek wypoczynkowy Nomad - Rajski Ogrod


Last edited by REnler on Thu Feb 24, 2005 8:39 pm, edited 1 time in total.

Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Mar 06, 2005 5:56 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
-Uwolnij mnie.
-Nie.
-Uwolnij. Wtedy i ty bedziesz wolny. Bedziesz mogl niszczyc, palic..
-Nie.
-Zrob to.
-Nie.
-Przeciez chcesz to zrobic.
-Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie teraz.
Caibre znieruchomial, spetany lancuchami. Gdyby nie powolny ruch klatkie piersiowej, moznaby sadzic, iz umarl.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
Display posts from previous:  Sort by  
Post new topic This topic is locked, you cannot edit posts or make further replies.  [ 81 posts ]  Go to page Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

All times are UTC + 1 hour


Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest


You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot post attachments in this forum

Search for:
Jump to:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group