[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4246: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4248: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4249: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4250: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
Multiworld • View topic - Deratyzacja

Multiworld

Nothing is impossible in the Multiworld
It is currently Thu May 16, 2024 11:29 pm

All times are UTC + 1 hour




Post new topic This topic is locked, you cannot edit posts or make further replies.  [ 25 posts ]  Go to page Previous  1, 2
Author Message
 Post subject:
PostPosted: Tue Apr 20, 2004 4:42 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Dlar obejrzal sie. Jaskinia byla kompletnie zawalona jak na jego gust. Ale cos mu tu nie gralo. A ciezki sprzet zostal w poduszkowcu. Coz, jak sie nie ma, cos sie lubi.
obok niego Quelev spokojnie sprawdzal snajperke. Nieco dalej drugi oddzial szybko zabezpieczal reszte jaskini. W sumie niewiele tego zostalo, rumowisko. A przy samym wejsciu stal cArenath wraz z tymi, hmm, zleceniodawcami. Oraz, jak mu bylo.... najemnik podrapal sie pod helmem..a, Hendrix. Coz, niech dowodcy sie mecza.
Dlar poczlapal w kierunku pojazdu unoszacego sie kawalek dalej. Bez broni jak bez reki, zwykl powtarzac mu ojciec. Od razu poczul sie lepiej, gdy tylko zlapal w swoje rece ciezkiego railguna. Odwrocil sie, by ogarnac wzrokiem okolice i...ujrzal jak kilka maszkar z ktorymi spotkali sie w jaskini doslownie wystrzeliwuje z ziemi przy wejsciu do jaskini.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Apr 29, 2004 8:35 pm 
Offline
User avatar

Joined: Wed Feb 04, 2004 8:55 pm
Posts: 569
Location: Martwa Góra Golgotha
Lunar obserwował jak nagle z ziemi wyskoczyła spora armia potworków. Uśmiechnął się lekko sam do siebie. Spojrzał na żołnierzy którzy wcale nie czekali na zaproszenie. Wyjęli broń i szybko odpalili w przybyłe potworki.

Lunar wycelował w jednego z potworków po czym naciągnął cięciwę. Skrajne płomienie zapłonęły jaskrawym, błękitnym światłem. Powietrze dziwnie zawirowało wkoło łuku, i ci w pobliżu byli to w stanie poczuć. Ręka Lunara zadrżała szarpnięta dziwną mocą.

Żołnierze walczyli zawzięcie, potwory mimo wszystko były bardzo odporne, były w stanie wytrzymać mniej więcej tyle co mały pojazd opancerzony. Nagle potężny wstrząs przesył ziemię, drzewa zadrżały a ptaki wzbiły się do lotu.

Na łuku Lunara zapłonęły środkowe płomienie. W koło powstał już silny wir wiatru, trawa wkoło poduszkowca ugięła się i wskazywała teraz łuk. Ręka snajpera była bardzo napięta. Żyły uwydatniały się na niej a skóra rozciągała się w nienaturalny sposób.

Potwory przeprowadziły zgrupowany szturm na oddziały żołnierzy przy poduszkowcach. Ci z wkładali wszystkie swoje siły aby je zatrzymać, jednak szanse były nikłe. Kolejny, tym razem jeszcze potężniejszy wstrząs przeszył ziemię. Nagle spomiędzy drzew wyszedł ogromny potwór. Wyglądał identycznie jak małe, jednak był nieproporcjonalnie wielki, mierzył ładne pięć metrów wysokości.

Korony drzew nachyliły się w stronę łuku Lunara, ostatnie 2 płomienie zapłonęły jaskrawym światłem. Ręka łucznika była cała pocięta i krwawiła. Puściła cięciwę.

W jednej chwili 5 metrowy potwór został rozerwany na 2 połowy. Dolna połowa jego ciała została po prostu urwana przez strzałę. Przeleciała ona spory kawałek i wbiła się w zawaloną jaskinię, otwierając ją na nowo. Dlar zniknął gdzieś pod zwałami gruzu.

Mimo iż 5 metrowy gad padł, nie było to wcale wiele pocieszające. Z otwartej na nowo jaskini wylały się kolejne potwory...


Dwoje mężczyzn było już daleko od pola walki. Przedzierali się bezproblemowo przez busz, unikając wszelakich potworów. Nie to, że by sobie nie poradzili, po prostu nie chciało im się z nimi walczyć.

- Firthes, myślisz, że Lunar da sobie radę? Wiem, że jest bardzo dobry i w ogóle, ale mimo wszystko jest tylko snajperem. Poza tym zawsze zapomina, że nie może przesadzać z tym swoim łukiem.

- Drogi Taranie – powiedział z uśmiechem „demon” – Sukkub ma go pilnować jak coś, będzie wiedział co ma robić, nie jest w końcu dzieckiem... – Tu zastanowił się chwile – chociaż nie, jest, ale to inna sprawa. Poradzi sobie. Martw się o to co MY mamy zrobić.

niestety, nie załapałem zbytnio tego o uzbrojeniu :D więc nie opisuje dokładnie. Wszelkie formalne zabawy z tą walką pozostawie wam

_________________
When you peer into the darkness, darkness is looking stright back at you!

I'm blind not deaf!


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Apr 30, 2004 2:25 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Dlar z niedowierzaniem spojrzal na resztki bestii. Cos uderzylo i przepolowilo giganta, po czym zachowalo dosc energii by wywiercic calkiem gleboki otwor w skale za nim. Lecz to byla kropla w morzu. Robale wyskakiwaly spod ziemi wszedzie wokol nich. Teraz oba oddzialy strzelaly ze wszystkich luf, lecz efekty byly niezbyt budujace. Wtem w ciche wystrzaly broni energetycznej wdarlo sie charakterystyczne lupniecie.
Quelev spokojnie przeladowal rusznice. moze te mutanty, pomyslal, sa odporne na bron energetyvczna, ale na klasyczne pociski juz nie. Z satysfakcja spojrzal na dopiero co trafiona przez siebie sztuke. Strzal byl celny, a pocisk gladko rpzebil sie przez organiczny pancerz.

Q: Dlar! Bierz Railguna!

Najemnik nie zastanawial sie dlugo. Rzucil karabin, ktorym do tej pory sie poslugiwal i pobiegl w kierunku jednego z poduszkowcow. pdoal go w tym samym momencie, gdy kolejny gigantyczny zerg wygrzebal sie spod ziemiu.

Przywitala go oczywiscie salwa z broni recznej, lecz okazala sie nieefektywna wobec zdecydowanie grubszego pancerza monstrum.

Dlar probowal wyjac obrotowe dzialko. niestety, skutecznie zaklinowalo sie, jak to zwykle bywa w takic h chwilach. Nie namyslajac sie podciaganl sie na kadlub i szybko zajal miejsce za sterami. nigdy nie latal hoverem, ale nie sadzil by bylo to zbyt skomplikowane.
Obie grupy powoli cofaly sie w kierunku poduszkowcow. Zergi szly teraz zwartymi szeregami, ciasno otaczajac ludzi. ci nie ustawali sztrzelac,. Nagle rowny szyk broniacych sie zafalowal, gdzy za ich plecami jeden z hoverow uzyl i nisko sanac, popedzyil w kierunku zywej machiny oblezniczej. Dlar dokladnie wycelowal dziobem w maszkare. nastepnie docisnal pedal akceleratora swoim karabinem i wyskoczyl. Poduszkowiec ruszyl i po krotkim locie uderzyl w szeregi robali, rozgniataja ich calkiem sporo, nim uderzyl w swoj wlasciwy cel.
Gigant zachwial sie, gdy kilkanascie ton metalu i kompozytow uderzylo w niego. lecz lekka maszyna nie byla wstanie go przewroci. Wydajac ryk wscieklosci, gigant poczal odsuwac od siebie przeszkadzajacy pojazd.
Quelev strzelal caly czas ze swojego antycznego karabinu. Wysokokalibrowe pociski okazaly sie skuteczne, ale mial ich juz tylko dwa.

Wtedy wlasnie poduszkowiec uderzyl w najwiekszego przeciwnika. Quelev widzial, jak potwor powoli, lecz sukcesywnie odsuwal hovera od siebie. Patrzac tak, zorientowal sie, ze ma piekny widok na reaktor pojazdu, chroniony tylko cienkm pancerzem. Usmiechajac sie krzywo, zaladowal przedostatni pocisk i starannie wymierzyl. Po czym nacisnal spust.

Polanke wypelnil huk eksplozji i pomieszne szczatki poduszkowca i robali. ludzie, dzieki pancerzom, jedynie poprzewracali sie. Gdy lekki wietrzyk rozpedzil tumany kurzu i pylu, ujrzeli jedynie spory krater i pojedyncze sztuki robali, wycofujace sie z pola bitwy.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Tue Jun 15, 2004 4:20 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Eksplozja obudzila Elscol. Z pewnym oporem ze strony obolalego ciala wydostala sie poduszkowca. Widok na zewnatrz byl jednak niezbyt zachecajacy.

Wszyscy najemnicy zyli i nawet byli w stanie ustac. W tle dopalal sie wrak jednego z hoverow, a ubrane w pancerze sylwetki chodzily po pobojowisku, co chwile dobijajac ktoras z wciaz ruszajacych sie maszkar.
i oczywiscie Carenath, ponownie uzerajacy sie z Agenda, przy wykorzystaniu przesadnie uglaskanych zdan. niestety, natezenie glosow obu stron psulo wrazenie rozmowy gentelmenow. w koncu najemnik odwrocil sie i gwizdnal.
Na ten sygnal podniesli sie pozostali czlonkowie jej druzyny. Quelev, jak zauwazyla, zamiast oddanej im do dyspozycji broni sciskal swoj antyk.. A Dlar przypominal bardziej jeza, tak byl obladowany bronia.
- posluchajcie. Ci tam - Carenath wskazal pare przedstawicieli Agendy - chca bysmy dalej szli. Probowalem im to wybic z glowy, ale upieraja sie przy swoim. Idziemy wiec dalej, ale najpierw.. Dlar, mamy polaczenie?
- Tak. Wzywamy kapsule?
- Dawaj.
Najmnik wyciagnal nacisnal cos na ekranie notatnika, ktory trzymal.


nic sie nie stalo

- I? - Quelev spojrzal na dowodce - doleci?

-Mniejmy nadzieje, iz Agenda jej nie zestrzeli.
Dlar sledzil wykresy na ekranie - poki co wyglada niezle. Bedzie tu za 3 minuty. O ile cos jej nie zezre po drodze.

Trzy minuty pozniej matowoszara kapsula zakonczyla lot w gestym poszyciu lesnym kilka kilometrow od grupy.

- Ruszamy! Musimy dotrzec do niej przed zmrokiem- Carenath wydal rozkaz, ktorego o dziwo wszyscy posluchali.
Ruszyli zolwim tempem, ocalale pojazdy, teraz mocno obciazone, poruszaly sie wolniej w trudnym terenie.
W koncu dotarli do szerokiej wyrwy w dzungli. Po krotkich poszukiwaniach wyciagneli poobijana kapsule z plytkiego jeziorka, pozbywajac sie przy okazji jego zebatego lokatora.
W koncu, ze spora satysfakcja Dlar wskutal na panelu kapsuly sekwencje otwierajaca.

W srodku znajdowalo sie, co nastpepuje:
- 3x AVRiL
- 6x karabin szturmowy ZCM AMG1A
-1x CVR-3 E.B.A
-1x marchewka
-4x setry guns
-6x M-41A Image
-2x motion sensor http://www.inetres.com/gp/sf/aliens/tracker04.jpg
- i oczywiscie gory amunicji >]

Dlar tylko wyszczerzyl sie na widok arsenalu. Carenath byl mniej optymistyczny.
- Poszukac miejsca na nocleg. Szybko, mamy godzine swiatla.
Oddzialy rozproszyly sie, w poszukiwaniu schronienia. szczesliwie, po pol godzinie Hendrix zameldowal odkrycie jaskini wystarczajaco duzej, by ukryc w niej siebie i pojazdy. Te pol godziny Carenath poswiecil na zalozenie CVRa.
Tuz przed zachodem slonca (?) wszyscy bezpiecznie (!) schronili sie w jaskini. chronieni przez dzialka wartownicze i Carenatha z wykrywaczem ruchu.

<Wejscia do jaskini chronia wszystkie dzialka i Carenath. Dzialka posiadaja kamery wykrywajace ruch w pasmie widzialnym i poczerwieni. Wykrywacze ruchu sa natomiast czule na zmiany pola grawitacyjnego.>

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jun 25, 2004 10:57 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Feb 01, 2004 8:49 pm
Posts: 1657
Location: Dark Side of The Man
Łowca przez cały czas śledził poczynania najemników. Nie mógł pozwolić sobie na utratę panowania nad sytuacją. Jego niesamowite zdolności, będące owocem lat spędzonych pośród zabójczej dżungli oraz modyfikacji własnego ciała, zapewniały mu prawie calkowitą niewykrywalność. Siedział teraz na gałęzi wielkiego drzewa i obserwował wejście do jaskini.

Miejsce było świetnie wybrane. Wejście do jaskini było na tyle szerokie, aby wprowadziać do środka hoovera, jednak wystarczająco wąskie, aby znacznie ułatwić obronę obozu. Pozatym najemnicy ustawili działka strażnicze. Prawdopodobnie wyposarzone w wykrywacze ruchu działające w paśmie widzialnym i może jeszcze podczerwonym. Nic, czego jego termooptyczny kamuflarz nie mógł oszukać. Jednak istniała szansa, że posiadają bardziej zaawansowany sprzęt. Szansa, której nie mógł zignorować.

Oczywiście, nie musiał atakować obozu. Nie było w nim nic, czego by potrzebował. Jednak potencjalne opóźnienie, które byłby w stanie spowodować, było bardzo kuszące.

W umyśle kiełkował mu już plan, gdy nagle świadomość przeszył sygnał z komunikatora.

Łowca wszedł w zaślep, uruchomił VR. Natychmiast pojawił się w pustym pokoju. Ściany były drewniane, zbudowane na kształt średniowiecznych, japońskich domostw. Drzwi, zdobione niezwykłymi i przyciągającymi wzrok ornamentami, rozsunęły się powoli, lecz zdecydowanie. Do pomieszczenia wszedł człowiek.

Nie ukłonił się nawet.

Łowca lekko skłonił się jednak, przymykając oko na ten wyraźny brak szacunku.

- Zmiana planów, Łowco. Nowe zadanie.
- Dlaczego?
- Ponieważ zmieniam zdanie!
- To cię będzie kosztowało, i to drogo. Zrywasz umowę!
- Tak, wiem - rzucił zirytowany gość - zapłacę umowną karę i podpiszę nowy kontrakt. Na sumę dwa razy większą, niż poprzednio.

- Mów więc - odezwał się niedbale Łowca, nie dając po sobie poznać, że jest naprawdę zainteresowany tym, za co jego klient chce zapłacić aż tak wielką sumę - czekam!

- W dżungli, niedaleko miejsca, gdzie znajduje się ekspedycja ZCMu, znajduje się ukryte laboratorium. Schemat L34. Znasz ten typ?

- Tak, znam - rzucił Łowca, ponownie nie zdradzając się, jak wiele sprzecznych uczuć rozbudziła w nim ta informacja - mam odpowiednie plany.

- To dobrze. Podeślę Ci lokalne uaktualnienia. W laboratorium prowadzono badania, których wyniki mnie niezmiernie interesują. Włamiesz się do głównego klastra i odzyskasz je. Podeślę fragment klucza. Zakodujesz dane. Klucz generowany ziarenkiem, które będzie załączone do planów. Dane muszą dotrzeć do mnie jak najszybciej, więc nie trać czasu. Przeciw tobie będzie działał obcy agent. Wiem, że pewni ludzie wysłali kogoś, by zniszczył dowody. Musisz być szybszy.

- Zrobi się, czekam na dane - rzucił Łowca. Wyglądało, jakby miał coś jeszcze dodać, kiedy jego postać nagle zniknęła.

W głowie rozbrzmiewał sygnał alarmowy, wysłany przez systemy skanujące. Wojownik wyszedł z zaślepu i zobaczył stojącą obok Trate. Uśmiechnął się z ulgą. Chyba tylko ta kobieta potrafiła podejść tak blisko, oszukując jego skanery. Każda inna istota uruchomiła by alarm, gdyby zbliżyła się choćby na sto metrów.

- Nowe zadanie. Muszę iść sam - rzucił

Jej spojrzenie wydawało się lusrować go dokładnie, a ona sama wydawała się nad czymś zastanawiać. Po chwili, wiedząc, że nic nie może poradzić, przytaknęła ruchem głowy.

- Ale, ale. Mam dla Ciebie zadanie, które na pewno sprawi Ci przyjemność... - dodał szybko, widząc jej zmartwioną minę.

Jego ścigacz przydryfował do gałęzi, na której oboje się znajdowali. Łowca otworzył niewielką skrzynkę, pełniącą prawdopodobnie rolę bagażnika, i wyjął z niej kilka pasów z granatami termicznymi.

Twarz Trate od razu się rozpromieniła.

--------

Łowca przemierzał dżunglę na swoim motorze. Drzewa migały obok niego, a on sam, wydawałoby się, prawie cudem unikał zderzeń. Jednak nie było w tym nic niezwykłego. Systemy bezpieczeństwa w pojazdach, używanych w enklawie, były kawałkiem niezłej technologii. Automatycznie skanowały teren i ostrzegały przed kolizjami, a po włączeniu trybu aktywnego, przejmowały kontrolę nad pojazdem i same omijały przeszkody. Prędkość pojazdu była również dopasowywana do warunków wokół panujących.

Po chwili pojazd gwałtownie zahamował i zarzucił, zatrzymując się przed wielką jaskinią. Nieopodal dymił wrak Hoovera. To właśnie tu odbyła się niedawna bitwa. Łowca zsiadł z pojazdu i rozejrzał się wokół. Cóż za ironia losu. Gdyby najemnicy rozłożyli obóz tutaj, byliby dość kłopotliwą przeszkodą do pokonania. Teraz ta misja zdawała mu się już znacznie łatwiejsza...

Zdjął ze ścigacza swoją Naginatę, wziął niewielki pakunek, przypiął do pasa i ruszył w stronę wejścia do jaskini.

Nadeszły dane. Znalazł w sztucznej pamięci plany labolatorium, nałożył na nie plany z poprawkami. Mapa była gotowa, on też. Zagłębił się w ciemność i zniknął pośród cieni.

--------

Trate stała na skale, nad wejściem do jaskini. Stała parę metrów poza zasięgiem czujników. Albo miała niezwykłe szczęście, albo wiedziała, jaki jest zasięg sensorów. Może wiatr jej podpowiedział.

Usiadła na ziemi, skrzyżowała nogi. Włócznię położyła sobie na kolanach. Zamknęła oczy i skoncentrowała się. Wyczuła wodę, płynącą wewnątrz skały, zakamarki, którymi podążała, źródła i ujścia. Zmusiała ją, aby płynęła wbrew prawom fizyki. Aby płynęła tam, gdzie ona chce. Strumienie wody porywały porozmieszczane wcześniej detonatory termalne, niosąc je ze sobą do punktu przeznaczenia.

Dlar obserwował wyjście jaskini. Nagle z sufitu zaczęła lać się woda. Wprost na działka. Dziwne zjawisko wcale nie zdziwiło najemnika. Wiedział, że działka strażnicze są wodoodporne i właściwie nic więcej go nie obchodziło. Mina zrzedła mu, gdy słupy wody zamarzły, zamykając działka w lodowych kolumnach. W tym samym momencie lunęły w dół strugi wody, natychmiast zamarzając i odcinając najemników o wyjścia.

Wszyscy patrzyli, a zdziwienie było wyraźnie widoczne na ich twarzach. Najszybciej otrząsnął się Dlar, gdyż nie przywykł do myślenia o wilkich lodowych ścianach zagradzających wejścia do jaskini. Prawdę powiedziawszy, wogóle nie przywykł do myślenia. A widział już sposób wydostania się z jaskini. Podniósł wielkie działko, które właśnie co czyścił i skierował w lodową ścianę.

- Ja to załatwię - rzucił i nacisnął spust.

Ktoś rzucił się na niego popchnął z wielkim impetem i przewrócił. Strzał trafił w ścianę jaskini, obok lodowej blokady.

- IDIOTO! Ta ściana jest ZAMINOWANA! Strzelisz w nią, to rozpierdoli całą jaskinię, razem z nami! - wrzasnął Carenath - A nawet, jeżeli nie całą, to na pewno zawali wejście. Musimy ją przebić delikatnie.

Trate uśmiechnęła się lekko, wstała i ruszyła w stronę, gdzie zniknął wcześniej pojazd Łowcy. Miała złe przeczucia.

-------

Łowca biegł korytarzami laboratorium. Co chwila na jego drodze stawały dziwne potwory, które widocznie miały tutaj gniazdo. Odruchowo, prawie nie zwracając na nie uwagi, zarzynał je, nawet nie zwalniając biegu. Jego ciało działało automatycznie podczas gdy jego myśli błądziły gdzieś daleko.

L34.

Znał ten schemat. Kompleksy budowane przez Agendę wznoszone były według opracowanych, ogólnych schematów. Każdy ze schematów miał własny numer. Było to niezwykle przydatne. W momencie, kiedy człowiek wiedział, gdzie co się znajduje, bez wcześniejszego studiowania mapy właśnie tego jednego spośród tysiąca innych kompleksów, praca i życie stawały się znacznie łatwiejsze. Oczywiście, zawsze były wprowadzane pewne modyfikacje, jednak były one niewielkie.

Stanął w końcu w sali z jedynym terminalem dostępowym, mającym bezpośrednie i niezrywalne połączenie z głównym klasterem. Zdjął niewielki pakunek i rozstawił wokół siebie pole ochronne. Powinno wystarczyć na czas łamania kodów dostępowych, powiedział do siebie.

Wraz z danymi, otrzymał także część klucza. Jednak pozostałe jego fragmenty musiał sam rozszyfrować. Podłączył się do terminala, włączył osłonę i wszedł w zaślep.

_________________
A dark knight is sworn to power.
His heart knows only hatred.
His blade destroys his foes.
His word speaks what he desires.
His wrath brings ethernal damnation.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Jul 01, 2004 12:02 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jul 16, 2004 4:51 pm 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world
Łowca przesunął dłonią nad panelem terminala. Ekran holo nad panelem rozbłysnął zapełniając ponure, surowe wnętrze sali kolorowym światłem. Łowca patrzał przed siebie szklistym wzrokiem. Jego interfejs VR nawiązał już połączenie z terminalem. Pomocnicze AI terminala w ciągu kilku nanosekund rozpracowało protokół komunikacji VR i było w stanie dokonać emulacji środowiska cybersieci bazy na standard ograniczany przez technologię Łowcy.
Teraz unosił się tuż przed olbrzymim ekranem dającym trójwymiarowy obraz. Wewnątrz widział masę walców opisanych w nieznanym mu języku. Łowca machnął ręką i tuż przy nim pojawił się mniejszy ekran. Pomyślał "Translacja z Queenya" i na jego ekranie pojawił się podobny mały walec opisany "Moduł Translacyjny", Wskazał go ręką a następnie wskazał duży ekran. Napisy rozbłysły i zaczęły płonąć a następnie jak za dotknięciem magii zmieniły się w znany mu język wspólny ( oficjalny język Imperium Anoliańskiego). "Wyszukaj..." Rzekł w myślach, lecz napotkał opór. Ekran stał się jak ze stali i wszelka ingerencja manualna lub samą myślą była jak walenie pięściami w stalową ścianę. Lecz i na to łowca był przygotowany. Na czarnym rynku w przedmurzu Enklawy szło dostać najnowocześniejsze nowinki z dziedziny komputerów. W tym najnowsze udostępnione przez Agendę kwantowe procesory do łamania kodów metodą brute force w czasie wielomianowym wraz z urządzeniami do sprzętowego podsłuchu komunikacji. Łowca zapuścił, więc tylko program Agenta i czekał. Najwidoczniej Agenda przeszła już na bardziej wyrafinowany sposób kontroli dostępu skoro postanowili sprzedawać tak nowoczesne urządzenia. Ta baza jednak była stara bardzo stara. Z nudów Łowca załączył schemat bazy. Ukazał mu się trójwymiarowy obraz wszystkich pomieszczeń i korytarzy, do których miał dostęp. Nie było tego wiele. Jednak jego uwagę przykuł podpis "Poziom L34", nie baza...

***

Tymczasem Negril przemykał już po korytarzach Poziomu L35. Od czasu do czasu przysmażając plazmą jakiegoś zabłąkanego Zerglinga. Nikt nie zauważył, gdy odłączył się od grupy i na polecenie dowódcy udał się na rozeznanie placówki. Było to poprawne taktycznie rozwiązanie na wypadek gdyby baza skrywała jakieś zbyt cenne tajemnice. Negril wiedział o tym. Ostatni meldunek złożył Thufirowi pół godziny temu, zapewniając, że baza jest do końca pusta. Dostał dwie godziny na powrót. Było to aż zanadto czasu. Dotarcie na najniższy poziom L40 zajęło Negrilowi zaledwie 15 minut. Udostępniono mu wszystkie potrzebne kody. Właśnie tak, udostępniono. Jego obecność w grupie ratowników nie była przypadkowa. Komandosi Zielonej Elity często byli wykorzystywani do tajnych operacji. Tym razem otrzymał rozkaz zlikwidowania niewygodnej placówki i posprzątania po wyjątkowo ohydnym i nieudanym eksperymencie. Jak się sam domyślał zapewne ktoś z rządu prowadził własne badania na boku i coś poszło nie tak. Negril przystanął. O tak, był już na miejscu. Stał w sali dowodzenia bazy. Stąd miał dostęp do wszystkiego. Negril machnął ręką i wyciągnął fiolkę z błękitną krwią.

- Demonia posoka... - Negril splunął i wylał krew na blat ze wzorem dłoni. Cała maszyneria odpowiedziała blaskiem tysiąca kontrolnych, kolorowych diod i paneli.

- Identyfikacja kodu biologicznego pomyślna... -
- Identyfikacja wzorca istoty astralnej pomyślna... -
- Proszę, podać hasło... -

" Już czas. " - Pomyślał Negril i nawiązał przez komunikator kwantowy implantowany w jego ucho łączność z "górą".

- Wszystko gotowe. Może Pan podać hasło... - Rzekł w myślach Negril. - Przełączam Pana na komunikację z główną jednostką.

- Hasło - tajemniczy głos odczekał chwile - I padną rażeni od Mocy, której się opierają -

- Głos rozpoznany, hasło potwierdzone. Witam, Panie... -

- Utrzymaj moją tożsamość w tajemnicy. - Przerwał tajemniczy głos.

- Rozumiem. -

- Przekazuje wszystkie uprawnienia na Elfa Negril Thasso Starszego. Niech Zona spoczywa w spokoju. -

- Przyjąłem. -

- Negrill wiesz, jakie jest twoje zadanie... Żegnaj. - Głos się rozłączył.

***

Łowca już uzyskał prawa dostępowe dla kierownika projektu. Projektu nazywał się Utracony Potencjał i jego zleceniodawca był wyjątkowo zainteresowany danymi zgromadzonymi w tym projekcie. Jeden z programów Agentów podszył się za proces zbierający dane z czujników bazy i uzyskał dostęp do kilku znaczących węzłów komunikacyjnych. Tam nasłuchując zaszyfrowanej przy użyciu RSA komunikacji kolejne klony Agentów zebrały wystarczająco dużo informacji by uzyskać prawa dostępu a następnie i kontroli, nad co niektórymi węzłami kontroli nad bazami danych.Komunikacja była zaszyfrowana gigantycznym 4 milionowo bitowym kluczem, lecz była to błahostka dla wielomianowych kwantowych algorytmów. Dalsza droga była już prosta. Podszycie się pod proces ochrony i wszczęcie alarmu o włamaniu do projektu. Proces nadzorujący wysłał odpowiednich Agentów by przejrzeli projekt. Agenci Łowcy przechwycili je i podszyli się pod nie. "Kopiuj projekt" łowca wydał polecenie a jako, że dziesiętne procentów szły wyjątkowo leniwie..."Wygeneruj wprowadzenie dla nowego pracownika projektu" pomyślał łowca.
Pustka i ekrany ustąpiły miejsca pomieszczeniom laboratoryjnym. W plastikowej klatce spoczywało małe futrzane stworzenie. Miało zwinięty ogon i całe drżało. W jego stronę pełzało metaliczna kałuża.

- Mimo, braku logicznego wyjaśnienia dla tak zwanych mocy nadprzyrodzonych i ich natury jesteśmy w stanie w sposób ilościowy mierzyć ich możliwości, a także posiadamy wystarczające środki, aby stawiać opór ich wpływowi. - Łowca obrócił się i spostrzegł niebiesko-skórą postać otoczoną grupą elfów, kilku Taanari oraz ludzi w białych kitlach za sobą. "Distant" pomyślał. To musiał być naprawdę ważny projekt. Tymczasem Distant kontynuował wykład.

-, Co więcej wykształcenie się naturalnej odporności jest tylko kwestią czasu. Jest to naturalny bieg ewolucji. Szczególnie w światach gdzie moce nadprzyrodzone są również domeną przyrody. Pewnego dnia na świat przychodzi bardziej odporny mutant i przekazuje swoje geny potomstwu. W ten sposób na Moc uodporniły się Islaimiry. - Distant wskazał ręką na małe zwierze w pojemniku - Lokalne drapieżniki używały Mocy by na nie polować, skończyło się wraz z przyjściem na świat pierwszego Islaimira generującego pole rozpraszające Moc. Podobne przykłady możemy znaleźć również dla światów magii czy psioniki. Niewątpliwie dla nas jest to zjawisko pozytywne, lecz niekoniecznie dla naszych sojuszników. Dlatego też kazałem podjąć badania zmierzające do ustalenia źródła tej odporności. Jak się okazało przy wystepowaniu wrodzonej odporności jest ono wspólne dla wszystkich Mocy i wynika ze stawiania oporu na zmiany podstawowych stałych fizycznych w środowisku uniemożliwiając modyfikację praw przyrody, czym cechują się wszystkie Moce. - Hologram zniknął..

" A więc to był tylko hologram. "

Do pomieszczenia wszedł Demon w cylindrze i binoklach. Podpierał się na lasce. Wydawało się, że jest wyjątkowo zmęczony. Podszedł do elfa - szefa projektu. Wymienił kilka uwag.

- Dziękuje wszystkim to było wprowadzenie wygenerowane na podstawie wykładów naszego szlachetnego przywódcy. Proszę wszystkich teraz o przejście do cybernetu do sali konferencyjnej. Wszyscy usiedli i przycichli. Łowca domyślił się, że przenieśli się teraz do cyberprzestrzeni. Obraz zawirował i znalazł się tam również on. Z miejsca na środku wstał szef projektu.

- Jak sami rozumiecie to, czemu się poświecimy jest kwestią wrodzonej odporności. Wiemy, że takowa istnieje i dzięki udostępnionym badaniom z innych projektów znamy już jej źródła. Przed projektem Utracony Potencjał postawiono zadanie opracowania czynnika biologiczno-astralnego zdolnego zniwelować.....

***

- Sporządzić kopię zapasową projektu Utracony Potencjał i przesłać ją moim łączem kwantowym pod adres Góra. Usunąć trwale wszystkie dane z projektów prowadzonych w bazie. Otworzyć pozostałe nie otwarte wybiegi dla istot agresywnych. Uruchomić sekwencję Świt. Ciche odliczanie 15 minutowe - Wydawał rozkazy Negrill.

- Wszystkie rozkazy zostały przyjęte. Pomijam ciche odliczanie. -

Źrenice Negrilla rozszerzyły się. W pośpiechu rzucił się w stronę zamykających się drzwi. Udało mu się przeturlać pod nimi. Teraz zauważył, że nie wziął ze sobą broni. „Trudno” – pomyślał. Liczyła się każda sekunda. Szybko wstał na nogi i rzucił się w stronę korytarza prowadzącego do windy. Dotknął panelu, lecz ten nie zareagował.

- Cholera! - Wrzasnął. – Nie zginę tak łatwo!

Wydobył z wewnętrznej kieszeni kurtki fazer i wyciął w drzwiach dziurę, następnie wziął się za wycinanie dziury w suficie windy. Tymczasem pomieszczeniem centralnym wstrząsnął już wybuch. Negrillowi udało się jakoś dostać do szybu. Teraz korzystając z pasa antygrawitacyjnego, mknął do góry. Na dole doszło do kolejnego wybuchu. Ogień buchnął u dołu i fala rozpalonych kawałków żelaza pędziła w górę szybu. Negrill chciał znów wypalić dziurę fazerem na poziomie L37 lecz fazer przegrzał się. Z całej siły zaparł się o ścianę i ostatkiem sił rozwarł drzwi. Przecisnął się przez szparę i upadł na kolana. Poziom L37 już trawiły płomienie buchające z otworów wentylacyjnych.
Był zbędny. Czuł to teraz. Postanowiono go poświęcić. Jego! To z pewnością była nieautoryzowana misja. Ale nie podda się tak łatwo. Nie tego go uczono. Udało mu się opanować strach, zmieszanie, złość i zaskoczenie. Znów był spokojny i opanowany. Taki jaki powinien być komandos Zielonej Elity. Za sobą z szybu windy usłyszał ciche skrzypienie. Nie zdążył się obrócić, gdy podmuch ognia buchnął z rozwartych drzwi i odrzucił go w przeciwną stronę, prosto na plexiglasową ściankę działową. Ze środka wybuchu wyrzuciło również źródło niepokojącego dźwięku. Całe poparzone, ściekające krwawą posoką zbliżało się do Negrilla. Zabłąkany hydralisk wyglądał na wyjątkowo rozwścieczonego. Zapewne utracił już połączenie z kolektywem i był całkowicie na wolności. Cały poparzony, poważnie poraniony ostrymi kawałkami metalu i głodny... Negrill nie miał już przy sobie żadnej broni. Rzucił się do góry korzystając z pasa antygrawitacyjnego, lecz hydralisk był szybszy i nadział go na swoją szablę-szpon. Negril krzyknął z bólu, zakrztusił się krwią i stracił przytomność. Hydralisk rzucił go na ziemię i zaczął rozkawałkowywać swoimi szponami. W tym momencie poziomem L37 wstrząsnęła seria wybuchów i Hydraliska i ciało Negrilla pochłonął ogień.

***
Łowca poczuł drgania gruntu. Wyszedł z Cybernetu. Udało mu się skopiować tylko najważniejsze informacje w tym prototyp istoty. Brakowało jedynie danych o kontroli i hodowli. To jednak powinno wystarczyć zleceniodawcy. Podniósł broń, którą położył obok terminala i ruszył w stronę wyjścia tą samą drogą, którą tu przyszedł. W tym samym czasie komputer kodował dane wraz z dostarczonym przez zleceniodawce kluczem.

***
Wysoko w Dolnym Ryleh w Pałacu Penty w swoim zacienionym gabinecie zasiadał Lykajos. Zerkał od czasu do czasu na rozpalony kominek. Z pół-snu wybudził go sygnał udanego transferu. W końcu udało mu się odzyskać dane projektu. Być może oficjalne cele projektu były słuszne, lecz to, w co on przekształcił całość mogło wzbudzić kontrowersje i za wcześnie ujawnić jego ambicje.
- Jesteś pewien Panie, że wszyscy świadkowie nieżyją? - Z fotela naprzeciw odezwał się dziwny smukły osobnik, o szponiastych dłoniach.
- Jak najbardziej. Zniszczyłem nawet narzędzia... - Lykajos zatwierdził odebranie na panelu - Jak tylko odnowimy zapas. Dostaniecie ostatnią partię towaru i zakończymy Wojnę Krwi w naszych światach. Mam nadzieje, że i Asmodeus dotrzyma swojej strony umowy... Drażnią mnie te wasze machinacje i subtelne gry słów. - Lykajos zagryzł z niepokojem wargę.
- Jak najbardziej zależy nam na powodzeniu misji, jak najbardziej... -

_________________
Nothing is impossible...


Last edited by Distant on Fri Jul 16, 2004 8:10 pm, edited 5 times in total.

Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jul 16, 2004 5:59 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Carenath po calej nocy stania w wejsciu do jaskini mial dosyc. Nie pytajac sie o zgode "przelozonych" wykorzystal komunikator skafandra, by polaczyc sie z promem w Enklawie.
Potezny, kanciasty pojazd ozyl. Pozbawiony zalogi gwaltownie poderwal sie z wyznaczonego ladowiska i pomknal tuz nad dzungla w kierunku sygnalu pozycyjnego.
Gdy oddzialy najemnikow poczely zbierac sie do drogi, cisze poranka przerwal ryk silnikow promu. Pojazd wyladowal na sporej polanie, kilka kilometrow od ich aktualnej pozycji.
Dlar- Szefie, czy to dobry pomysl? Zakaz lotu.
Carenath- Nie beda strzelac do pustego pojazdu, na dodatek nieuzbrojonego, prawda? Zbieramy sie. Wy- wskazal opancerzona reka przestawicieli Agendy - skorzystacie z nadajnikow na promie i wynegcjujecie pozwolenie na przelow. Joel, Dlar, wezmiecie hovera i poszukacie tego cholernego statku. Nie zatrzymywac sie, standartowa siatka poszukiwawcza. Jakies watpliwosci? nie. RUSZAC!!

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Sep 20, 2004 4:13 pm 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world

_________________
Nothing is impossible...


Last edited by Distant on Tue Sep 28, 2004 3:06 pm, edited 1 time in total.

Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Sep 26, 2004 10:21 am 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Zaskakujace, ale Dlar zobaczyl na skanerze hovera ludzi po zaledwie godzinie poszukiwan w gestej dzungli. Po nastepnych dwudziestu minutach kluczenia hover doslownie wpadl na rozbity wrak okretu.
-Coz, chyba ich znalezlismy- Dlar nie kryl entuzjazmu- Jo, wezwij szefa, przekaz radosna nowine. I warto by bylo zorganizowac jakis Medevac....
Coz, rozbitkowie nie przedstawili soba zbyt budujacego widoku, zwlaszcza, ze lokalna fauna i flora zidentyfikowala ich jako latwo dostepne zrodlo protein.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
Display posts from previous:  Sort by  
Post new topic This topic is locked, you cannot edit posts or make further replies.  [ 25 posts ]  Go to page Previous  1, 2

All times are UTC + 1 hour


Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest


You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot post attachments in this forum

Search for:
Jump to:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group