[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4246: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4248: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4249: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4250: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
Multiworld • View topic - Zabójcza Pustka

Multiworld

Nothing is impossible in the Multiworld
It is currently Thu May 16, 2024 4:15 pm

All times are UTC + 1 hour




Post new topic This topic is locked, you cannot edit posts or make further replies.  [ 14 posts ] 
Author Message
 Post subject: Zabójcza Pustka
PostPosted: Mon Jun 21, 2004 11:07 am 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Kontynuacja wydarzen z

Demon rozejrzal sie po pustym korytarzu. Juz dobra godzine blakal sie po pokladzie Hary, jak na razie bez sukcesow. Skutecznie unikal spotkan z shivanami, ktorzy chyba postawili sobie za punkt honoru dorwanie go. Tylko wrodzony talent do iluzji pozwolil mu uniknac w kilku momentach konfrontacji. Lecz kazda kolejna iluzja oslabiala go. Juz i tak stracil wiekszosc ze swoich zdolosci.
Cichutko podkradl sie do zalomu korytarza i odetchnal z ulga. Kawalek dalej otwierala sie spora komora pelna dziwnych...urzadzen? Obytemu piromanowi* przypominaly one komory regeneracyjne borgow. I tak jak sie spodziewal, wewnatrz niektorych spoczywaly nieruchomo sylwetki obcych.
Przechodzac przez ciche pomieszczenie az swiezbily go rece, by zatopic ostrza w cialach sheevan.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Jun 24, 2004 3:36 pm 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world
- HA! Wasze nędzne bronie nie są w stanie nawet mnie zadrapać! - Zaraz po transporcie Caibre, Phoenix zasunął tarcze. Na pokładzie nie było nikogo, więc Phoenix mówił sam do siebie. Na ścianach nadal widoczna była projekcja zewnętrznej przestrzeni. Blask promieniowania przyćmiewał wszystko. Komputer nie był w stanie wyłuskać z szumu wyraźnego obrazu, więc ustawił taki obraz, jaki naprawdę był widoczny spod tarcz oczywiście ograniczając maksymalną jasność na poziom najczulszej przebywającej na pokładzie istoty. W głównym pomieszczeniu nie było nikogo, więc wszystkie ściany jarzyły się oślepiającym fioletowym blaskiem.

Z zewnątrz wyglądało to z lekka śmiesznie. Phoenix przypominał jedną świecącą kulę, w której zbierały się wiązki broni aktualnie używanych przez siły Shivan. Hara, na której pokładzie przebywał Cai trzymała bezpieczny dystans. Zapewne Shivanie obawiali się, że ze statku popłynie dalszy desant. Phoenix nie odpowiadał ogniem, nie było takiej potrzeby. Zanim rozpoczął się ostrzał zdążył za pomocą czujników krótkiego zasięgu ocenić uzbrojenie posiadane przez Shivan. Wszystkie konstrukcje rozpoznał jako analogi tych, które w zamierzchłej przeszłości używała ISCA lub też używali jej wrogowie. Federacja w trakcie swojego powstania jak i w trakcie rebelii stoczyła wiele wojen. Nie było się, czego obawiać. Jedyne zaniepokojenie wzbudzał w Phoenixie odkryty generator pola grawitacyjnego. Z oceny zebranych danych sensorycznych pole wytworzone prze generator mogło odkształcać przestrzeń w wyższych wymiarach. Broń była na tyle silna, że mogło to prowadzić do zniszczenia nawet statków Shivan. Na jednym ze statków był Pilot. Ten ciąg przyczynowo-skutkowy nie dawał Phoenixowi spokoju.


- Ptaszynko, zabierz te kraby, zanim połapią się w działaniach. - W statku rozległ się głos Caia. Dzięki łączności kwantowej głos brzmiał wyraźnie i bez zakłóceń.

- Już, się robi! Inicjalizuje kwantową teleportację. - Phoenix odebrał sygnał od czterech załączonych generatorów stazy. Krótki złotawy błysk i w głównym pomieszczeniu stało czterech Shivan w nienaturalnych pozach. Kolejny błysk przeniósł ich do pomieszczenia magazynowego.

- Pole stazy stabilne. Relatywny upływ czasu 1*10^-27 % lokalnej ramki czasowej. - Powtarzał sam do siebie Phoenix. W sumie wszystkie informacje powtarzał tylko z powodu poleceń, jakie zostawił konstruktor, ale nie specjalnie mu to przeszkadzało.

- Caibre Greyblade, jestem gotów by przesłać cię na pokład. - Na słowa Phoenixa nikt nie odpowiedział. Chwilę później stracił również sygnał kontrolny. Najwidoczniej transporter kwantowy został uszkodzony. Lecz po chwili sygnał kontrolny wrócił. Zapewne Cai wyłączył urządzenie, by Shivanie nie odkryli jego obecności po emisji cieplnej. Phoenix szybko zainicjował transport nie czekając aż sygnał zaniknie. Z błysku złotego światła wyłonił się... Shivanin.

W jednych z odnóży chwytnych trzymał malutkie urządzonko wielkości zegarka na rękę, lecz bez paska. Zaskoczony rozglądał się po pomieszczeniu. Phoenix szybko dostosował warunki do tych, które były optymalne dla Shivan.

- Witaj! Jestem AI Phoenix! Niestety nie mamy czasu na rozmowy. - Odezwał się w płynnym Shivańskim bełkocie. Zanim Shivanin zdążył uruchomić swoją broń, Phoenix rozchylił tarcze i przesłał Shivanina na zewnątrz. Na podłogę spadło urządzenie a statkiem wstrząsnęło. Akurat w momencie przesyłania w statek uderzyła torpeda niosąca ładunek antymaterii. Przez nanometrową szparę dostało się całkiem spora ilość energii.

- Wypalenie 2 mikrometrowej wierzchniej warstwy zbroi wokół szpary. Oślepienie projektora teleportera. Osmalenia czaszy Stellar Convertera. Sensory teleportera odzyskały "wzrok" po 40 mikrosekundach. Czas naprawy zbroi 15 minut. Czas przywrócenia Stellar Convertera do pełnej sprawności 27 minut. -

Shivanie przerwali ostrzał. Tuż przy statku dryfował ten, który dostał się na pokład Phoenixa. Zapewne ciekawiła ich relacja, a zmarli nic nie powiedzą.

W czasie przerwy ogniowej Phoenix odzyskał doskonały obraz z czujników. Niestety skan pasywny nie dał informacji, gdzie wewnątrz Hary przebywa Cai. Tarcze statku przesłaniały lub zakłócały obraz we wszystkich widmach promieniowania. Ich potencjał był zbyt duży. Program taktyczny właśnie oceniał układ pomieszczeń wewnątrz statku i możliwe drogi ucieczki Caia.

W końcu Phoenix bezgłośnie i powoli ruszył przed siebie prosto w kierunku Hary...

_________________
Nothing is impossible...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Jun 24, 2004 8:01 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Caibre zaczynal miec dosyc tej zabawy w kotka i myszka. Brakowalo mu energii by chociaz uniesc sie, nie mowiac juz o walce. Ponadto shivanie wyraznie oszczedzali na ogrzewaniu i teraz, gdy nawet banka tarczy kinetycznej wokol demona poczela tracic na intensywnosci odczuwal to calkiem wyraznie. Krotko mowiac, siedzial w ciemnym kacie i trzasl sie z zimna.
W koncu podniosl sie, po czym zatoczyl do sciany korytarza. Brak dostepu do planu astralnego byl zastanawiajacy. Widac rasa shivan potrafila sie zabezpieczyc przed mocami nadprzyrodzonymi.
Demon usmiechnal sie, tym razem bez zlosliwosci. Odporni owszem, ale czy na wszystko?
Oparty o sciane zamknal oczy. Dlugie minuty stal tak, nieruchomy. W koncu poruszyl sie. Teraz jego dzialania byly pewne a ruchy szybkie.
Shivanie nie okazali sie spokrewnieni z Yslamirami.
Demon pewnym krokiem ruszyl korytarzem. A kazdym ze skrzyzowan wybieral kierunek bez zastanowienia, prowadzony przewodnisctwem Mocy. W koncu dotarl do miejsca, ktore wydawalo sie odpowiednie do jego planu.
Dotarcie do pokladu hangarowego zajelo mu wiecej czasu niz sie spodziewal. Sam poklad lotniczy Hary nie prezentowal sie zbyt dobrze. ot, niezbyt duze pomieszczenie z kilkoma malymi promami i calkiem spora sluza. Nie zastanawiajac sie, Caibre ruszyl w jej kierunku, przemykajac pod scianami. W momemcie, gdy dotarl do ostatniej przeszkody w drodze na zewnatrz, po drugiej stronie hangaru pojawilo kilku shivan. Demon nawet nie zaklnal, tylko wzial sie do roboty.
Wlaczyl jeden z mieczy swietlnych. Karmazynowa klinga oswietlila korytarz nadajac mu upiorny wyglad. po chwili jednak blask oslabl, gdy miecz zaczal przebijac sie przez krystaliczna strukture sluzy.
Caibre mial nadzieje, iz pomysl, ktory sie zrodzil w jego glowie, mial swoj poczatek w Mocy. Jesli nie byl trupem.
Shivanie wyrazili swoje zainteresowanie dzialaniami demona. Lecz przybyly o kilka sekund za poznio.
Zlowieszczy syk oglaszal ucieczke powietrza. Demon, by nie zostac wyssany, oparl sie noga o wycinany fragment. Chwile pozniej zakonczyl wycinanie. Po czym przecisnal sie przez powstaly otwor.
To, co zobaczyl, przyprawilo go o jek. Jakies trzysta metrow dalej znajdowala sie kolejna sluza. Za nim shivanie dopadli zamknietejnsluzy za jego plecami. Na szczescie, obcy stosowali te same procedury bezpieczensstwa, co inne rasy wobec sluz powietrznych. Po prostu nie mogli otworzyc sluzy ze swojej strony.
Wobec takiego stanu rzeczy zaczeli ja rozcinac na kawalki. Przebili sie, gdy Caibre byl dopiero w polowie dlugosci korytarza.
Demon obejrzal sie. Tuzin shivan pedzil ku niemu, niczym upiorne pajaki pnac sie po scianach. Sytuacja stala sie niezbyt wesola. pozostalo tylko jedno.
Siegnal po ostatnie zasoby energii. Czul, jak jego cialo sie buntuje, ale nie mial wyboru. Nagle pobiegl z nadludzka predkoscia w kierunku jedynego wyjscia. Zatrzymal sie, jego rece trzesly sie. Poczul jak cos wzbiera w gardlle, zakrztusil sie wlasna krwia, ale miecze swietlne juz ciely, rozcinaly sluze szybciej niz oko ludzkie moglo nadazyc.
Upadl chwile pozniej, opierajac sie o uszkodzona sluze. Zlowrogi syk powietrza swiadczyl o tym, iz przebil sie na zewnatrz, lecz sluza wciaz trzymala. Shivanie zwolnili i otoczyli polprzytomnego demona.
Ten moment wybrala sluza, by w koncu poddac sie pustce na zewnatrz. Otwor, odpowiadajacy rozmiarami czlowiekowi, odpadl, a wraz z nim Caibre. Shivanie mieli pecha byc nieco zbyt duzymi istotami, by zmiescic sie w otworze.
Demon wirowal w resztkach atmosfery. Tracac swiadomosc mial nadzieje, iz Phoenix zauwazy przebicie kadluba Hary i wlasciwie zidentyfikuje ten fakt.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Last edited by Caibre on Sat Jun 26, 2004 9:51 am, edited 3 times in total.

Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jun 25, 2004 8:44 am 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world
Plan dostarczony przez program taktyczny był prosty i sprawdzony, lecz nikt nie przewidział takiego biegu wypadków. Na powierzchni kadłuba Hary przeszła iskra i po chwili od statku odpadł walcowaty kawałek pancerza a z wnętrza statku pustka otwartej przestrzeni wysysała wszystko. W tym pewnego również Caia.

- Integralność kadłuba jednostki Shivan naruszona. Wykryto słabą sygnaturę Myrtianina. - Phoenix zmienił kurs. W kilka mikrosekund przebył odcinek dzielący go od Cai'a. Następnie otworzył tarczę i przeniósł go do środka. Shivanie widząc, że Caibre udało się uciec zdwoili swoje wysiłki. Znów rozpoczął się ostrzał. Bezskuteczny.

Nie było już żadnej powodu by tu przebywać, zatem Phoenix przybrał kurs na ucieczkę. Wciągu pierwszej minuty odskoczył od floty Shivan na całe 70 000 kilometrów. Ich statki miały zdecydowanie mniejsze przyspieszenie, lecz gdy już się rozruszały dorównywały prędkością podświetlaną. Program taktyczny zalecał wykonanie skoku międzywymiarowego, jednakże z odpowiednimi zabezpieczeniami. Wcześniejszy skan dostępnych Shivanom technologii wskazywał, że są całkiem zaawansowani w dziedzinie podróży międzywymiarowych i dysponowali niezbędną wiedzą i mocą obliczeniową by śledzić proste trasy poprzez wyższe wymiary. Zatem skok nie mógł być prostą trasą..

Tuż przed statkiem przeskoczyła iskra, potem druga, w końcu wyładowania przeskakiwały po całej powierzchni pancerza i nagle statek rozpłynął się. Docelowa trasa liczyła ponad dwa miliony przeskoków połączonych w jeden wielki labirynt i prowadziła głęboko w stronę wymiarów przesiąkniętych magią. Korzystając nawet z algorytmów działających na komputerach kwantowych czas obliczeń prawdziwej trasy sięgał kilka tysięcy lat. Do tego czasu zdążą zmienić miejsce pobytu wielokrotnie. Phoenix wynurzył się z ostatniego skoku tuż przy zielonym Słońcu. Powoli podążył w stronę gwiazdy i zanurzył się w jej atmosferze. To było doskonałe miejsce na przeczekanie...

- Caibre Greyblade. Brak oznak funkcji życiowych. Skaner medyczny załączony. Raport: Uszkodzenia oczu i bębenków usznych. Krwotok w płucach. Liczne popękane pęcherzyki w płucach. Niedotlenienie mózgu. Drobne uszkodzenia tkanki nerwowej. Liczne mikro uszkodzenia wywołane promeniowaniem kosmicznym i promieniowaniem pochodzącym od wystrzałów broni Shivan. Diagnoza: Pobyt w próżni dłuższy niż 5 minut. Brak nano-systemów wspomagających. System nerwowy obiektu znajduje się w sztucznie zaindukowanym stanie letargu. Symulacja stanu obiektu w najbliższych godzinach......... Niezadowalająca. Prawdopodobieństwo trwałych uszkodzeń...... 89 %. -

W głównym pomieszczeniu statku pogrążony w metalicznej cieczy tak, że wystawała tylko twarz leżał Cai. Co chwile rozlegał się pozbawiony emocji głos Phoenixa raportującego kolejną informację. Cai mimo, że przebywał w próżni ponad 5 minut to był w wyjątkowo dobrym stanie. Przeciętny człowiek najprawdopodobniej już by nie żył.

- Uruchamiam AARS... Zakończenie regeneracji za 5 godzin. Nie ma się, co martwić Cai. Potraktuje cię jak zardzewiały i osmalony kawałek mojego pancerza. - Ostatnie zdanie miało już w sobie nutkę żalu. Cai cały zatopił się w metalicznej cieczy i śnił...

_________________
Nothing is impossible...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jun 25, 2004 12:13 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed Jun 30, 2004 5:16 pm 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world
Minęła godzina nim Cai zaakceptował proponowany krój i założył nowe ubranie stosowne do nowego wyglądu.
- Wywołują nas... - Zakomunikował Phoenix.
- Tak szybko. Spodziewałem się, że zdążymy dolecieć s powrotem do świata Agendy. Połącz nas. - Rzucił od niechcenia Cai.

Obok Caia pojawił się Lykajos. Efekt holograficzny był doskonały. Nie szło stwierdzić czy akurat teraz stoi przed nim prawdziwy demon czy tylko jego trójwymiarowy obraz. Lykajos wykonał gest jakby chciał usiąść. Z podłogi wyrósł słup metalu i uformował się w krzesło w nowoczesnym stylu. Taan'ari rozsiadł się wygodnie.

- Dzięki ci Agendo za łącza kwantowe. - Rzekł na powitanie. - Już przeczytałem raport ze stanowiska w świecie P2G37 a mówiąc w slangu podróżników tamtych rejonów Punktu Zero. Domyślam się, że misja się powiodła.... -
Cai również przysiadł na swoim krześle - Mam cztery ptaszki w klatce. Dowiozę je wam a wy uwolnicie mnie od tego jaja. -
- Hahah, jaja powiadasz. To ci się udało - Lykajos machnął łapą jakby odganiał natrętnego owada. Z nikąd wyjął fajkę i chuchnął w nią (w ten sposób zapalił). Zapewne miał ją na stole po swojej stronie. A teraz, gdy ją podniósł algorytm wizualizacyjny dodał ją do projekcji. Cai poczuł w powietrzu słodkawy zapach. - Nie możesz dostarczyć ich do świata Agendy. Właśnie przekazałem koordynaty spotkania Phoenixowi. To dość odludny świat z racji niestabilności praw fizyki. W ciągu ostatnich lat nie zanotowaliśmy żadnych podróżników w promieniu do 500 skoków między-wymiarowych. Nie ma tam ani gwiazd, ani planet. Nic tylko pusta zacieniona powierzchnia obleczona wokół całego tego Wszechświata. Nazwa kodowa Skraj Chaosu.... -
- Nie interesują mnie szczegóły. Chce się tylko uwolnić... - Cai przymrużył oczy. Zaczynał mieć wątpliwości czy to w ogóle mu się kiedyś uda.
Lykajos niezrażony kontynuował - Dokładnie na Morzu Płaczu znajduje się Wyspa. Tam postawiliśmy obóz przygotowawczy, który wyruszy dalej wraz z ptaszkami...
Tam też znajduje się tymczasowy portalowy węzeł komunikacyjny, poprzez, który Pilar nawiąże fizyczny kontakt z Phoenixem. Kiedyś ich łącza komunikacyjne były już kwantowo-splątane, lecz z nieznanych przyczyn zerwano je. -

- Tylko, po co aż otwierać portal... -

- Nie powinny cię interesować szczegóły techniczne. - Lykajos ukrócił ciekawość Caia - Wystarczy ci wiedzieć, że musi nastąpić fizyczny kontakt przy ponownym nawiązaniu splątania. W czasie, gdy my zabezpieczymy ładunek, Pilar przekaże Phoenixowi listę poleceń od konstruktora o najwyższym możliwym priorytecie. Niestety aktualnie tym tylko dysponujemy. Z racji, że będziesz zawadzał w ich wypełnieniu Phoenix zwolni siebie z przyrzeczenia.

- Program taktyczny ocenia na 78 % powodzenie tego biegu wydarzeń. - Odezwał się Phoenix.

- Hmm, Pilar dał nam 96 % pewności. Musisz się mylić... - Mruknął Lykajos i rozpłynął się w powietrzu.

Cai warknął niezadowolony, że czeka go kolejny przymusowy lot.

- Czy masz te koordynaty? -

- Jak najbardziej. - Odpowiedział Phoenix - Czy mam wyznaczyć kurs na Skraj Chaosu - Morze Płaczu?
- Masz talent do zadawania pytań retorycznych.... -
- To dość niebezpieczny rejon. Można łatwo wykonać miss-jumpa. Trochę się namęczę nim wyliczę kurs dla odpowiedniej ramki czasoprzestrzennej tak byśmy u celu nie pojawili się z atypowym wektorem prędkości tuż przy jakimś obiekcie o dużej masie i nie doprowadzając do spontanicznego rozpadu tamtejszej próżni w kontakcie z tarczami. O właśnie już! Kurs wyznaczony. Seria 400 tysięcy skoków między-wymiarowych wyznaczona. Rozpoczynam serię za 10 sekund, 9,8,7... -

Cai patrzał na ścianę a raczej na pustą przestrzeń postrzępioną światłem gwiazd. W sumie czuł się tak jakby unosił się w pustce. Odliczanie dobiegło końca. Widok ukazywany przez ściany pogrążył się w niebieskim świetle....

_________________
Nothing is impossible...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Jul 01, 2004 11:34 am 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Caibre staral sobie przypomniec niedawne sny. Zwykle nie snil, a nawet jesli, nie potrafil sobie tego przypomniec. Ktos zreszta powiedzial mu, iz demony nie maja snow... ale to bylo cos innego.
To, co zapamietal, nie napawalo go optymizmem. We snie widzial myyrt, byl tego pewien. Widzial siebie...i....siebie? Nie wiedzial. Cos mowilo mu, iz tak naprawde nie chce wiedziec.
Niestety, lis byl nieuleczalnie ciekawy.
Zaglebial sie wiec w swoja podswiadomosc, korzystajac z technik, ktorych nauczyl sie w Akademii. Odrzucal marzenia, pobozne zyczenia i kilka niezbyt przyzwoitych mysli na bok, drazac swoja swiadomosc w poszukiwaniu odpowiedzi.

Jedyne co zyskal, to bol glowy i niejasne poczucie straty.

Wlasnie w tym momencie Phoenix oglosil przybycie do celu.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jul 16, 2004 5:06 pm 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world
Phoenix w całkowitej ciszy unosił się nad wyspą. Właśnie rozładowywano ładunek. Ptaszki teleportowano na zewnątrz statku i powędrowały do metalowych pojemników. Następnie zapakowano je do na zaparkowane w pobliżu poduszkowce. Cała baza była niewielka i wyglądała raczej jak tymczasowy obóz gotowy do dalszej wyprawy. Obóz był w pełni zautomatyzowany i zarządzany tylko przez jednego Agenta z krwi i kości, który nie był zainteresowany ich przybyciem. Cai nudził się....

- Caibre, wywołują nas - Rzekł sucho Phoenix.
- W końcu.. -

- Witaj Caibre Greyblade. Jestem Conai. Odpowiadam za łączność ze światem Agendy. Za chwilę ustalę warunki ponownego splątania. Sama natura procesu technicznego przerasta twoją zdolność pojmowania. -

- Słucham!? - Cai aż, wstał z miejsca.

- Nie ma się co denerwować. Connection AI w skrócie Conai wie co mówi... - Rzekł Phoenix. Następnie zapadła cisza.

- Już. -

- Już? -

- A czego się spodziewałeś błysku tysiąca światełek i tajemniczych komunikatów? Jestem zwolniony z przysięgi i otrzymałem misję. Mogę cię odstawić do jakiego świata zechcesz lub zostawić tutaj, chodź to dość dalekie i odludne miejsce. - Odpowiedział Phoenix.

- A gdzie to twoje poczucie przywiązaniai wrodzona zarozumiałość? - Cai patrzał z pod oka na ściany.

- To jest tylko wzorzec osobowy, przyjęty pod twój. Sprawdził się doskonale. A teraz podaj mi swoją decyzję.

_________________
Nothing is impossible...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jul 16, 2004 5:28 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Caibre- mozesz mnie przetrasportowac w dowolne miejsce?
P- Praktycznie tak.
Caibre- Namierz wiec moj krazownik. Powinien teraz znajdowac sie w okolicy Myyrt.
P- Szukam.....Znalazlem. Uwaga, wykrywam silne anomalie czasoprzestrzenne niewiadomego pochodzenia. Zalecane rozpoznanie..- statek zamilk, widzac gest demona.
C- Tak, wiem. Namierzyles moj statek?
P- Potwierdzam.
C- Zabierz mnie tam. To moj ostatni rozkaz.
P-Wykonuje.
W jednej chwili lisi demon zniknal, by pojawic sie na mostku "pozyczonego" Obertha ZCMu. Chwila dezorientacji byla wszystkim, co spotkalo Caibre'a. Jego cialo zle znosilo takie podroze. mimo zawrotow glowy spojrzal przez iluminator. Na niesamowita sfere potrzaskanych odlamkow, ktore kiedys stanowily jedna calosc. Niesamowity blask wydobywal sie z wnetrza sfery, co chwile przeslaniany przez wiekszy fragment skaly.
- ... a czego sie spodziewalem, cudu?..komputer, namierzyc potrojna emanacje o charakterystyce zapisanej w pliku JT-1

Po czym wszedl do windy, majacej goz awiesc na poklad rekreacyjny. Mial ochote na goraca kapiel.
Po blisko trzech dniach czujniki Obertha zdolaly przebic sie przez zaklucenia, by zdolac namierzyc stosunkowo niewielka sfere, jak podawaly wskazania. lodu, orbitujaca w odleglosci odpowiednij dla ksiezyca. Zblizajac sie, krazownik zaczal zwalniac, by ostatecznie zatrzymac sie kilka metrow od perfekcyjnej kuli zamarznietej wody.
Caibre przebral sie w skafander. majac w pamieci niedawna wycieczke w prozni bez skafandra wolal pomeczyc sie z nieprzystosowanym dla niego ubiorem ochronnym. Przy okazji, pomyslal, trzeba pozbyc sie tych ogonow.

Opuscil poklad krazownika przez jedna z wielu sluz. Poslugujac sie wlasnymi zdolnosciami, powoli podpynal do lodowej sfery. Z wnetrza wydobywal sie slaby niebieski blask, podswietlajac lod. Demon polozyl dlon na powierzchni sfery. Ta pod jego dotykiem zaczela natychmiast sie topic.
Wkrotce idealana powierzchnie szpecil otwor pozwalajacy pomiescic sylwetke demona. Otwor siegal do powierzchni obiektu zamknietego wewnatrz sfery.
Caibre zdjal rekawice. potworny chlod kosmosu zaatakowal konczyne, lecz demon niezrazony tym szybko dotknal kadluba Salema, ostatniego z myyrtanskich okretow.W tej samej chwili zniknal.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Tue Aug 10, 2004 10:30 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Sfera pekala, gdy okret uwalnial sie ze swojego dotychczasowaego schronienia. Osiem skrzydel przebilo resztki lodu, formujac w przestrzeni surrealistyczny, przejrzysty wzor wokol kadluba.
Salem przebudzil sie.
A na mostku korwety Caibre zwijal sie z bolu wypelniajacego jego glowe. wrocil. A caly bol, ktory temu towarzyszyl, dzielil z nim.
W koncu demon zdolal przerwac polaczenie. Jego odbicie bylo daleko, wiec poki co nie musial sie nim zajmowac. Zreszta, jego mysli nie swiadczyly o checi pojawienia sie tych rejonach Multiswiata.
Caibre podniosl sie. Zlokalizowanie Sayi nie trwalo dlugo. Upewniwszy sie, iz dragoon wciaz towarzyszy shivanom demon zwizualizowal miejsce, do ktorego chcial sie udac. Wzgorza cierpienia i rozpaczy. Coz za nazwa, pomyslal.
Przed dziobem korwety otworzyl sie planarny portal. Podroz przez nie trwala moze dluzej, ale byla rownie skuteczna. I nie pozostawiala sladow w podprzestrzeni.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Aug 12, 2004 8:38 pm 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world

_________________
Nothing is impossible...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed Sep 29, 2004 10:49 pm 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world
Po trzech godzinach, wszystko było gotowe. Czterech Shivan w stazie stało pośrodku komnaty. Wokół stołów znajdowało się pełno cybernetycznej maszynerii. Na wpół-żywej, rozwijającej się, pulsującej niczym żyły wyrwane żywcem z żywej tkanki. W komorach na boku stały pojemniki ze zwiniętymi w kłębek puszystymi zwierzętami.

- Conai, przygotuj wzorzec 5.0.3.1 do testów na jednostce I1. - Na słowa Waritha w stronę pierwszego pojemnika popłynęła kałuża metalicznej cieczy i oblała pluszaka. Z pozoru nic się nie stało...

- Conai zagięcie czasu.. Przyspieszenie 2 dni/min. - Pole temporalne generowane przez pojemnik objęło zwierzątko. Zaczęło się poruszać niezwykle szybko. Czas musiał dla niego płynąć znacznie szybciej.

- Wyłącz pole przy pierwszych objawach... - Pole wyłączone zostało po pięciu minutach od uruchomienia.

- Niezwykłe... Skanery nie wykazują obecności pola. - Warith patrzał na wskazania przyrządów - Conai przeprowadź dokładną diagnostykę pola Mocy oraz samej istoty. - Pojemnik na krótką chwilę objęła błękitna poświata.

- Nie wykrywam żadnego pola zakłócającego. Wzorzec 5.0.3.1 Wprowadził istotne zmiany w kod genetyczny zwierzęcia. Nie wykrywam obecności wzorca 5.0.3.1. -

- Dobrze, właśnie tak miało być.... Teraz potrzebujemy próbek... - Warith obejrzał się w stronę pierwszego Shivanina. - Pełny skan, obniżyć poziom stazy by umożliwić teleportacjaę próbek.. -

- Skanery pokazują nierówne odczyty integralności lokalnej przestrzeni wokół Shiv.. - Laboratorium wstrząsnął wybuch. Całe wzgórze zadrżało. Do pomieszczenia wpadł zaniepokojony Damal.

- Co to było do cholery! - Spojrzał na najbliższy pojemnik z Shivaninem a raczej z tym, co z niego zostało i zrozumiał. Zobaczył otoczoną polem siłowym rozgrzaną do białości kulę ognia.

- Dokonał autodestrukcji, nie mogąc nawiązać kontaktu z pobratymcami. Standardowa procedura u istot kolektywnych. Nie pozostawiać informacji dla potencjalnych wrogów - Warith wyjaśnił Damalowi pobieżnie zajście. - Z następnym będziemy ostrożniejsi i dokonamy teleportacjai próbek przy wyższym stopniu stazy.

***

Teleportacja przebiegła pomyślnie. Warith mógł przysiąść nad księgami i notatkami. Dalsza praca należała do Conai, który dokonywał optymalizacji czynnika 5.0.3.1. Warith, co chwilę kiwał głową, przeglądając strony ręcznie pisanej księgi. Wreszcie spojrzał na podpis na kartce z notatkami: "Haritsuke".

- Z pozoru absolutnie bezsensowne, ale muszę zaufać moim ludziom w tej kwestii... - I powrócił do notatek.

_________________
Nothing is impossible...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Oct 24, 2004 7:14 pm 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world
Wokół Waritha leżały już trzy stosy pootwieranych ksiąg. Tuż nad stołem unosił się hologram przedstawiający świetliste ciągi znaków. Co jakiś czas przejeżdżał palcem po jakiejś linijce w książce i ta pojawiała się na hologramie. Minęło tak, co najmniej pół dnia, jednak Warith nie przejawiał oznak zmęczenia czy znużenia. Miał misję do wykonania i na razie bagatelizował potrzeby swojego organizmu. Mógł spokojnie tak postąpić. Już wcześniej zdarzało mu się pracować bez przerwy dwanaście- trzynaście dni. Poza tym jego praca zbliżała się już ku końcowi. Warith sięgnął po ostatni tom. Zajrzał na spis treści i przerzucił na odpowiedni rozdział. Zaznaczył fragment tekstu i odłożył księgę na bok. Spojrzał na wygaszony, holograficzny terminal Conai. Czas poznać postępy w pracach...

- Conai, zdaj raport z optymalizacji czynnika 5.0.3.1. -

- Czynnik 5.0.3.2 pomyślnie przeszedł symulacje holograficzne i testy na próbkach tkanek w roztworze dumpującym. -

- Rozumiem, że zmiana wersji oznacza pełny sukces? - Warith spojrzał podejrzliwie na wykresy rozwoju czynnika.

- Dokładnie. W pełni rozwinięty czynnik zainfekuje organizm Shivanina nie zabijając go w wyniku mutacji. Jednakże zdolności mutagenne czynnika nadal stanowią zagrożenie dla innych form życia i urządzeń o cechach warunkujących podatność na zakażenie. -

- Doskonale. Dokładnie taki jest plan. W takim razie możemy przystąpić do ostatniego etapu wzmacniania czynnika, czyli obdarzenia go ciałem astralnym. Conai przeanalizuj na głos zebrane fragmenty tekstów i dopasuj je do danych dostarczonych nam przez Departament Sił Nadprzyrodzonych. Tymczasem ja przyszykuje odpowiedni ekwipunek... -

- Przyjęte. Dostarczone fragmenty stanowią imiona i przydomki potężnych istot i sił planu astralnego. Zgodnie z dostarczonymi materiałami: Zaklęcie magiczne, które zamierzamy użyć należy do typu mówionych wierszów - próśb zapisanych metaforami z użyciem tak zwanych Słów Chaosu. Słowa ta stanowią swego rodzaju kody dostępowe uprawniające do skorzystania z tych sił. By odniosły jednak skutek musimy dysponować odpowiednią siłą magiczną początkową... -

Warith nie słuchał już dalszych wywodów. Wrócił się do poduszkowca, gdzie w przedziale magazynowym spoczywała duża, pokryta jadowicie zielonym materiałem skrzynia. Naukowiec wyjął z kieszeni klucz o skomplikowanej konstrukcji i wsunął do zamka. Przekręcił... Usłyszał ciche stęknięcie. Otworzył skrzynię i wyjął z zamocowania oszlifowany i oprawiony szmaragd. Z boku skrzyni znajdował się pręt. Warith wysunął pręt a następnie na jego końcu zamontował klejnot. Bardzo ostrożnie wyniósł z poduszkowca magiczną laskę.... Conai tymczasem kończył wywód.

-, Zatem dopasowując końcowe metafory pełny tekst zaklęcia będzie brzmiał:
" Wy, którzy żeglujecie poprzez astralne morza, przybądzcie na me wołanie.
Niechaj światło jadowitej gwiazdy prowadzi was do mnie.
Oto składam przed wami dar nowego życia.
Żeglujcie po morzach świata żywych ponownie. "

Warith stał przez dłuższą chwilę w ciszy....

- Analiza została zakończona. Czy udało ci się odkryć błąd w moim toku rozumowania? -

Warith popatrzał na linijki tekstu na holo-terminalu...

- Nie jestem pewien, ale ci magowie zawsze starali się układać bardziej poetyckie kwestie. Ta nie posiada ani odpowiednich rymów ani żadnego ukrytego znaczenia... -

- Nie posiadam modułu literackiego... Jestem systemem komunikacyjnym a nie AI naukowym... -

- Mimo, wszystko warto było spróbować trochę się wysilić.... -

Warith sięgnął po laskę. Wyrecytował pierwszy wers. Nic się nie stało. Wyrecytował drugi. Szmaragd zaczął świecić jadowitym zielonym światłem. Warith dokończył całe zaklęcie komputerowego-maga amatora. Z laski wystrzelił zielonkawy promień i trafił w stojącą w rogu pracowni miotłę. Frrr..... Miotła poruszyła się. Na drewnianym trzonku otworzyła się para oczu... Miotła rozejrzała się podejrzliwie po pokoju. W tym momencie otworzyły się drzwi. Do pracowni wszedł Damal. W pokoju rozległ się pisk. Miotła uformowała dwie nibynóżki z włosia i wybiegła z pracowni. Dość niefortunnie przebiegając między nogami Damala. Miotła miała około półtora metra długości, więc ten dostał trzonkiem w czułe miejsce...

- Co to było k... - Rzucił piskliwym głosem Damal. - Bawicie się magią? -

- Hmm, sadzę, że to jest doskonały moment, aby poprosić o pomoc. - Odrzekł suchy głos, Conai. Damal rozejrzał się po pomieszczeniu. Zobaczył laskę z jadowitym szmaragdem.

- Zaraz! Czy to, aby nie jest laska wykonana przez boga świata podziemnego ludów A... -.. Nie zdążył dokończyć, gdyż Warith wszedł mu w zdanie.

- Skoro tak twierdzisz zapewne tak jest. Nie jestem aktywny magicznie i jedynie dzięki potężnym magicznym artefaktom mogę korzystać z magii. Mimo to nie posiadam żadnego doświadczenia. Potrzebujemy kogoś by rzucił jedno zaklęcie. -

- Ależ oczywiście, mój Pan kazał pomagać Wam na wszelkie sposoby w granicach moich możliwości - Damal podniósł się z krzesła. – A poza tym zawsze chciałem mieć w ręku jedną z tych zabawek. – Damal delikatnie gładził szmaragd ręką.

Cały czas dziwnie się uśmiechał, gdy czytał zaklęcie z terminala. Ani Conai ani Warith nie rozumieli skąd czerpał taki ubaw. Zapewne tylko przez czystą grzeczność był to tylko uśmiech a nie szczere uśmianie się po pachy z ich magicznej twórczości. Damal rzucił zaklęcie nie wypowiadając nawet słowa. Światło szmaragdu uderzyło w fiolki pełne zielonkawego płynu.

- Magia myśli. Przekształciłem wasze metafory na obraz rzeczywistości, który chcieliście uzyskać. Z tak potężnym artefaktem byłem w stanie tego dokonać.- Damal zadowolony z wykonanej pracy zaczął się przyglądać lasce.

- Dziękujemy ci. Jeszcze jednak, potrzebujemy przeprowadzić ostatni test. - Warith podszedł do terminala. - Conai odizoluj stazą tkanki odpowiedzialne bezpośrednio za autodestrukcję u Shivan. Podaj czynnik 6.0.3.2 obiektowi I2. Przyspieszenie 1000 krotne 5 minut. -

Wokół klatki z drugim Shivaninem powstała znajoma błękitna łuna. Shivanin poruszał się, a raczej drgał. Damal odłożył laskę i z ciekawością zerkał na istotę. Nawet nie zauważyli, gdy minęło 5 minut.

- Wykonaj wstępny skan. - Warith załączył na holoterminalu wykresy rozwoju czynnika. Po chwili pojawiły się szybko pnące się linie, które nagle załamywały się przy czasie równym 500 minut od zakażenia.

- Analiza struktury oraz analiza pola mocy potwierdza pełen sukces czynnika 6.0.3.2. Nie wykrywam obecności czynnika 6.0.3.2.-

- To wszystko?! - Damal aż podniósł się z miejsca. - Spodziewałem się, że będzie ciekawej! -

- Conai przyspieszczenie do naszego czasu. Zachowaj blokadę autodestrukcji. To jeszcze nie wszystko panie Damal... Zabij go. - Warith podał mu laskę.

- Zabić? - Damal wyszczerzył zęby. W jego oczach pojawił się ten charakterystyczny błysk występujący u drapieżców. Bez słowa podniósł laskę i wycelował w Shivanina. – Nie wiem, w jakim celu, ale zrobię to z przyjemnością. -

- Zaczekaj... To ma być coś amatorskie. Coś, co potrafi rzucić ktoś, kto dopiero uczy się magii. Nie korzystaj również z ułatwień dostarczanych przez laskę. - Damal przytaknął na prośbę Conai.

- Flare Arrow! - Damal wrzasnął i oskarżycielsko wskazał laską Shivanina. Z klejnotu w stronę obcego poszybowała świetlista strzała. Nie zrobiła jednak dużej krzywdy. Przypalając lekko ciało uwięzionej w polu istoty i topiąc w niektórych miejscach wierzch pancerza.


- Chyba potrzebujemy większej mocy... Z czysto fizycznych przyczyn. Ten pancerz wytrzymuje spore temperatury. - Warith zaczął robić jakieś kalkulacje. - Fireball powinien wystarczyć. -

Damal, przytaknął głową. Znów wykonał gest laską. Tym razem jednak zrobił to dość nonszalancko. W stronę Shivanina poszybowała kula ognia przebijając jego pancerz i wybuchając od środka. Wnętrzności rozbiły się o momentalnie załączone przez Conai pole siłowe.

- Hehe, to by było chyba na tyle. Niezła ta zabawka. - Damal odłożył laskę. - Rozumiem, że skończyliście swoją pracę panowie? -

- Tak, zakończyliśmy nasze badania. Gdy tylko będzie to możliwe - Warith wskazał na porozrzucany w pokoju sprzęt - Natychmiast wyruszymy. -

- Miło było mi was poznać, chodź dość sztywni z was goście i niecodzienni czarodzieje. - Damal klepnął Waritha przyjacielsko po plecach i zaśmiał się szczerze. Zorientowawszy się, że tylko sam się śmieje szybko przestał. - No nic, w takim razie idę złapać miotłę. Zapłaci za ten ból. - Pewnym krokiem, niczym pan tych włości, Damal zanurzył się w ciemnym korytarzu.


***

Już nie spotkali go więcej. Warith wraz z Conai wyruszyli bez pożegnania dwie godziny później. Najpierw poduszkowcami, potem, gdy przebyli już odpowiednią odległość od niestabilnych światów niewidzialną fregatą. Zdążali poprzez międzyświatową przestrzeń w ustronne miejsce. Jedno z takich, gdzie typy z pod ciemnej gwiazdy zawierają swoje podejrzane interesy...

_________________
Nothing is impossible...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Nov 14, 2004 6:32 pm 
Offline
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 7:06 pm
Posts: 337
Location: White Purgatory
- Jesteśmy u celu. Spotkamy się z fregatą za kilka minut. Nawiązałam połączenie i są gotowi, by nas przyjąć - rozległ się nieco przytłumiony głos Lynx dobiegający z małego głośniczka zawieszonego w rogu ściany jednego z korytarzy. Seymour nie mając nic lepszego do roboty przechadzał się w tym czasie po korytarzach statku doglądając każdego pomieszczenia z osobna. Wpatrywał się przez chwile na pusty pokój w którym się teraz znajdował analizując usłyszane przed chwilą słowa. Statek? Nienawidził tej tony żelastwa unoszącej się w kosmosie. Nie czuł się tutaj pewnie, praktycznie swoje życie powierzał otaczającej go wokoło bezdusznej maszynerii, urządzeniom odpowiedzialnym za ich dalszy żywot. Na samą myśl poczuł się nic nie znaczącą istotą, która polega na czymś, co jest mu zupełnie obce. Myśl o wodnistej Kyosan nigdy nie przepełniała go specjalnym optymizmem, lecz teraz poczuł, że naprawdę brak mu twardego gruntu pod nogami

Nie można powiedzieć, że mostek kapitański był pomieszczeniem przestronnym. Może nieco mniej klaustrofobicznym niż inne miejsca na statku. Wokoło dziewczyny siedzącej na trójkątnym fotelu porozmieszczane były liczne pulpity sterownicze, ekrany najrozmaitszych rozmiarów, które mrugały dziesiątkami świateł i światełek czekając na odpowiednią komendę. Lynx jak na znak wystukała sekwencję, co spowodowało, że dotąd panujący na mostku półmrok rozjaśnił się barwą kolorów bijących z monitorów. Rozległo się charakterystyczne popiskiwanie elektronicznych sygnałów, delikatny trzask przełączników, szum rozprawiających ze sobą urządzeń. Z zewnątrz dało się słyszeć prace mechanizmu, który powoli przesuwał rękaw na spotkanie fregaty przycumowanej obok.

Syk pompowanego do śluzy powietrza ustał. Po chwili drzwi drgnęły i zaczęły się powoli otwierać wyłaniając postać, która zdecydowanym krokiem podążała w stronę drugiego końca korytarza. Lynx pozostała na statku z rozkazem by dopilnowała ładunku, który miał być przetransportowany na ich frachtowiec podczas gdy on utnie sobie formalną pogawędke z ich gośćmi. Kolejny pasaż otworzył się przed jego oczyma, by po chwili ukazać sylwetkę człowieka, który przedstawił się jako Warith. Korytarz na nowym statku prowadził do pokaźnej sali w której wnętrzu mieścił się okrągły stół. Zapach gryzącego w oczy dymu rozniósł się po pomieszczeniu gdy obie postaci przystąpiły do rozmów...

Po kilku godzinach wszystko było już gotowe do drogi. Oba statki zniknęły tak szybko jak się pojawiły nie pozostawiając po sobie żadnego śladu, który sugerowałby, że cokolwiek zaszło w tych odległych rejonach komosu

_________________

http://iojacket.hp.infoseek.co.jp/IOSYS ... kitoro.swf
Ehhh? Maji easy modo?


Top
 Profile  
 
Display posts from previous:  Sort by  
Post new topic This topic is locked, you cannot edit posts or make further replies.  [ 14 posts ] 

All times are UTC + 1 hour


Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 3 guests


You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot post attachments in this forum

Search for:
Jump to:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group