[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4246: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4248: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4249: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4250: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
Multiworld • View topic - Sephirroth musi umrzeć

Multiworld

Nothing is impossible in the Multiworld
It is currently Thu May 16, 2024 3:06 pm

All times are UTC + 1 hour




Post new topic Reply to topic  [ 95 posts ]  Go to page Previous  1 ... 3, 4, 5, 6, 7  Next
Author Message
 Post subject:
PostPosted: Sat Feb 04, 2006 7:52 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Tue Feb 07, 2006 1:34 pm 
Offline
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 7:54 pm
Posts: 486
Location: Gdzies w swoich przygodach...
Diabeł, tygrys i Niebieski poruszali się kamiennym korytarzem wewnątrz zamku. Jedynie Niebieski, który włóczył się na końcu podziwiał zły gust, a raczej całkowity jego brak u projektanta. Ściany były całkowicie nagie, okazując spojenia bloków kamiennych. Przysłoniętych warstwą pajęczyn. Na kolumnach, które z jednej strony były złączne z ścianą nie zauważył żadnych dodatkowych elementów które mogłyby posłużyć za podstawę pochodni, niemniej w tunelu nie panowała całkowita ciemność, tak że widoczne było to co znajdowało się jakieś kilka metrów dalej, co w zasadzie było tylko dalszą częścią tunelu...
Diabeł i tygrys ostro parli do przodu w ogóle się nie rozglądając, a Niebieski jakoś nie miał ochoty wdawać się w pogawędkę. Zastanawiało go, co teraz może się dziać z Iskrą.
„Eee.. to zuch dziewczynka. Na pewno sobie poradzi...” pocieszał się w myślach...
„Z drugiej strony... Imperator mnie zabije jeśli choć włos spadł z jej głowy” Zadrżał lekko, ale nie przestawał się poruszać. Nagle coś ukuło go w serce. W tysiącznej częsci sekundy zobaczył błysk, ciało w kałuży krwi i widmowe postacie... nie wiedział co się stało. Z poważnym wyrazem twarzy przystanął. Na to bies i tygrys odwrócili twarze...
-Coś się stało?- zapytał w miarę łagodnie diabeł.
-eee... tak? Znaczy się nic takiego!- odparł lekko roztrzęsiony Niebieski. – Chodźmy dalej- uciął krótko rozmowę.
Ponownie ruszyli, a bies odezwał się cicho do tygrysa
-On też to poczuł...-
-To nie nasza sprawa-
-To może stanowić problem dla celu w jakim tu przybyliśmy-
-Z nie takich „problemów” się wychodziło- odpowiedział od niechcenia tygrys
-Masz rację- przytaknął diabeł.
W korytarzu wreszcie zaszła jakaś zmiana. Z prawej strony zaczynał się dużo większy i zdobiony wykutymi w skale ozdobami. „Wejście” do tego otwartego korytarza stanowiły dwie bogato ozdobione kolumny, przedstawiające nagie kobiety oplecione dzikim bluszczem. Kamień był tak obrobiony iż wydawało się że bluszcz zaraz spełźnie na podłogę i tam będzie kontynuował swój podbój.
Grupa skręciła w ów korytarz. Nie był on długi. Widać było jego zakończenie którym były dwuczęściowe drzwi wykonane z brązu. Były łukowato zakończone u góry, a w całości pokrywał je, wyżłobiony w drzwiach przez artystę bluszcz. Czy jednak całe drzwi? Środek zasłaniała pewna postać. Grupa przystanęła, a tygrys leciutko zjeżył sierść. Postać stała tyłem do grupy, najwyraźniej podziwiając kunszt artysty, który ozdobił owe drzwi. Jego butów nie udało im się zauważyć, gdyż zasłonięte były długimi błękitnawymi spodniami. W okolicach goleni i ud nałożone były złotawe ochraniacze. Na spodniach był przewiązany mało-ozdobny pas, do którego, po lewej stronie postaci, przypięty był miecz, bez pochwy. Górną część odzienia stanowiła srebrna kolczuga, pod którą znajdowała się błękitna bluza z rękawami. Rękawy były szerokie, i ozdobione złotą nicią na końcach, skąd wychodziły blade, podłużne ręce. Prawa ręka spoczywała na boku postaci, lewa zaś na rękojeści miecza. Jego przydługie, błękitne włosy swobodnie opadały na kark, tworząc zwarte i wydające się sklejać z sobą pasemka. Z postaci biła blada, błękitnawa aura. Po chwili delikatnie przekręcił głowę, i patrząc ponad prawym barkiem przywitał się z grupą.
-Jesteśmy daleko w tyle... poowiniśmy się pośpieszyć”



-Cóż za bezpośrednie przywitanie... Rafliku” odparł sarkastycznie Diabeł
Niebieski słyszał o Rafliku jednym z dowódców wojsk ChaoticAliance, jednak nie spodziewał się go spotkać tutaj...
-Czy wy diabły... jesteście tak waleczne jak mówią?- Raflik odwrócił się i zdjął lewa rękę z rękojeści, natomiast prawa przesunął z boku na rękojeść... Na przód grupy wyszedł zjeżony tygrys.
-Pozwól ze ja zajmie się tobą- warknął.
-Spokój...- powiedział bies głosem spokojnym, ale stanowczym. Stworzenie wycofało się posłusznie. -...Dobrze wiesz ze nie przybyliśmy tu walczyć z sobą, nawet nie mamy Casus Beli* do potyczek...-
-Ja mam.. wszyscy są moimi wrogami...- wtrącił szelmowsko uśmiechający się Raflik.
-Jednak proponuje zakopać topór wojenny na czas osiągnięcia naszych celów.
-On ma rację... nie jesteśmy tu sami... Inni mogą eee.- Wtrącił się Niebieski
Nastała chwila ciszy... atmosfera była gęsta... Diabeł z spokojem patrzył na twarz Raflika, który nadal sięgał ręką po miecz... po chwili ją opuścił, i podniósł w geście wykładania czegoś...
-No dobrze... nie mam nic do was, możemy działać razem...- po czym zrobił głośny wzdech, odwrócił się w stronę drzwi i pchnął je mocno. W międzyczasie miała miejsce taka dyskusja telepatyczna.
-I co… było dwóch na jednego… z dziecinna łatwością pokonalibyśmy tego tu…- narzekał tygrys
-A potem byłby drugi, trzeci, czwarty, piąty… a przy szóstym byłaby zadyszka, a siódmy byłby z ledwością skopany… Wiemy że mamy ogromną moc, ale nie jesteśmy tu sami… lepiej oszczędzać siły…
-Lepiej załatwić go gdy jest sam!- upierał się tygrys
-Oj… oprócz siły ważna jest także umiejętność dyplomacji… Na pierwszy rzut oka widać iż ten osobnik nie stanowi kłopotu POMIMO iż jest jakimś tam dowódcą CA, które jak wiemy opiera się na ilości mięsa wrzucanego do maszynki… Ponadto sam wspomniał iż wszyscy są jego wrogami, a zatem nie widzę powodu dla którego miałby sprzymierzać się z innymi…
- I dla którego miałby trzymać z nami… -wtrącił tygrys
- Tak, ale wydaje mi się że nie jest głupi… zdaje sobie sprawę że lepszy sojusz z nami, niż wojna. A pyzatym i tak gdy będziemy u celu to go sprzątniemy… jak resztę… będzie więcej ofiar przy takim samym zużyciu energii, niż gdyby każdego eliminować osobno- zakończył swój wywód Bokler
-Dzięki ci za światłość zesłaną na ciemną istotę o wielki dyplomato- odparł bardzo sarkastycznie czworonóg.
-Hej wy tam.. idziecie?!- dyskusję telepatyczną przerwał Niebieski który odważył się krzyknąć na diabelską parę.

_________________
" Zobaczyłem Raflika....
*poke*
Dotkłem Raflika.....
...
Moge juz umrzec" Bokler
Morgana's Parapetowa 16 Feb 07


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Feb 26, 2006 8:32 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Lawa była coraz bliżej. Drużyna imała się wszelkich sposobów zabicia czasu.

Renard kończył papierosa.

Lądownik był piętnaście sekund przed czasem. Niewielka maszyna z trudem przeciskała się szybem, co i rusz zahaczając a to gondolą silnika, a to usterzeniem ogonowym o ścianę, powodując potworny hałas i deszcz iskier. W końcu jednak posłusznie zawisła na poziomie tunelu. Dziobowy właz pod kabiną pilota otworzył się zachęcająco.
-No panowie, zbierać tyłki, taksówka przyjechała- zachęcił drużynę Ren, przeskakują półtorametrową przepaść. Szybko wspiął się do kokpitu i zamknął rampę. Po czym ustawił wahadłowiec pionowo i pchnął podwójną manetkę do oporu.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon May 08, 2006 12:22 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 19, 2004 9:10 pm
Posts: 1103
Location: Pola Umysłu
Statek zawył silnikami i ruszył w górę szybu. Kilkakrotnie otarł się o ściany ale nie na tyle poważnie oderwać poszukiwaczy leża Sephirrotha od pokładowego barku.

Z zapalczywością przed którą czapki z głów zdjęliby nawet barbarzyńcy Andriej, Luken i Geralt rzucili się do opróżniania lodówki. Geralt szybko nauczył się jak działają koncentraty i ale nie tracił czasu na szukanie naczynia w którym mógłby je rozmieszać. Po prostu gryzł susz i zapijał wodą z baniaka.

-Niezłe- rzucił pomiędzy jednym a drugim proteinowym batonem- jak paski z wołowiny.

Andriej i Luken jedynie kiwnęli głowami ze zrozumieniem. Ich otwory gębowe miały w kwerendzie jeszcze przynajmniej po kilka zadań.

-Wy tam z tyłu, wracajcie na miejsca i zapnijcie pasy.- rzucił Renard zaabsorbowany konsoletą.

-Tracisz czas- odparł Mroźny- z równym powodzeniem mógłbyś starać się przekonać zombie do jarzyn.

Wahadłowiec wznosił się jeszcze przez chwilę i nagle kamienne ściany szybu zniknęły ustępując miejsca śnieżnej bieli. Wznosili się wysoko ponad studnię w kierunku obłoków.
Arien spojrzał przez okno.
Daleko w dole wylot studni nagle zapadł się i ukrył pod śniegiem.

-Twój statek zniszczył szyb.- rzucił Arien do Renarda.- Mamy odciętą drogę powrotu.

-Jeżeli chciałeś się jeszcze pobawić w lawie wystarczyło powiedzieć.-odparował Renard.- Zająłeś cenne miejsce które mogły wypełnić azot, tlen i dwutlenek węgla.

-Tam na dole została Iskra. Może dla ciebie nie ma to znaczenia ale Jedi nie zostawiają towarzyszy na pastwę losu.

Wyczuwając napiętą atmosferę do przodu wychylił się Mroźny.

-Nasza towarzyszka Iskra będzie musiała przez pewien czas radzić sobie sama. Stamtąd i tak nie mieliśmy żadnej szansy by do niej dotrzeć. Tutaj możemy zastanowić się w spokoju i…

Nie zdołał dokończyć ponieważ na połowie ekranu pojawił się jakiś symbol i w całym kokpicie rozdzwoniły się alarmy. Niezrozumiałe dla nekromanty ciągi cyfr zalały monitory.

-Bogowie chaosu...-zdążył szepnąć Renard.

Zaraz potem wszystkie okna na prawej burcie wypełniły się piórami. Nastąpiło straszliwe uderzenie. Bok wahadłowca wgniótł się i pękł. Wycie powietrza towarzyszące dekompresji sprawiło, że nie usłyszał krzyków reszty drużyny. Statek stracił moc i wirując spadł z nieba.

*************************************************************

W podziemiach.

Iskra pokonywała kolejną komnatę upiornego zamku. Metodę miała prosta ale skuteczną. Za każdym razem gdy pokój okazywał się naszpikowany pułapkami uwalniała moc płomieni i wypalała go doszczętnie. Jedyne co pozostawało po jej przejściu to dym i zeszklone ściany. Niedawno leżała na posadzce śmiertelnie ranna. Chwilę później była Panią Destrukcji. Ucieleśnieniem mocy płomieni.
Upajała się swoją potęga przechodząc jak feniks się bez szwanku przez każde inferno.

Wreszcie osiągnęła swój cel. Przeczucie jej nie myliło. W ostatniej Sali za długim korytarzem znajdował się Portal. Gigantyczny łuk z kamienia miał przynajmniej 20 stóp średnicy. Na jego brzegach wykuto pieczołowicie pędy winorośli. Przed portalem stał podest z mównicą.

Iskra podeszła bliżej. Ostrożnie badając otoczenie swoimi nowymi zmysłami ifryta weszła na podest i przeczytała napis w otchłannym.

„The way is shut. It was built by those who dwell under the Hill. Only they use it. The way is shut."

-To się okaże- powiedziała zadziornie i zaczęła splatać zaklęcie.

*************************************************************

-Czujesz dym?- spytał Niebieski jednego ze swoich mrocznych kompanów.

-Bezustannie.- Odparł Baatezu skutecznie ucinając rozmowę.

Nie miał ochoty wyjaśniać czegokolwiek śmiertelnikowi. Jego rola była właściwie skończona, doprowadził ich w podziemia. On i Behemoth mogli teraz bez trudu utrzymać się na tropie drużyny. Interesowały ich jedynie artefakty zdeponowane w skarbcu smoka. Niebieski utracił status quo i Bokler sam sobie zadał pytanie dlaczego wciąż pozwala mu żyć. Może to jak ze szpargałami które walają się po szufladach- szkoda wyrzucić, bo a nuż się jeszcze do czegoś przydadzą?

-Przed nami długi wąski korytarz, moi weseli towarzysze- rzucił Raflik wyłaniając się zza zakrętu.

-Rewelacja –odparł telepatycznie Behemoth - aż mi się włoski zjeżyły.

-Może zainteresuje więc was fakt że jego środkiem wiodą ślady stóp.-kontynuował generał CA –Są wypalone w podłodze…

_________________
Image
They call me Sami the Sick. And I'm spitting fire with might.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Tue Jun 20, 2006 8:27 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 26, 2004 5:37 pm
Posts: 1464
Location: Imperium
Dłonie same się poruszają, kreśląc w powietrzu symbole zapisane w podświadomości. Usta wypowiadają słowa, wcześniej nie znane. Skąd je zna? Czy to wspomnienia ifryta? To zresztą i tak nieważne. Zaklęcie jest gotowe, już wplecione w strukturę Portalu.

Iskra zmęczone opadła na kolana, oddychając ciężko. Droga rzeczywiście była zamknięta i zabezpieczona, jednak co to było dla niej? Teraz Portal stał otworem, wnętrze kamiennego łuku było wypełnione, zdawałoby się, płynnym ogniem. Tworząc zaklęcie nadała taki wygląd teleportowi. Ot, bo się jej to podobało, a po części aby udowodnić, że da radę to zrobić.
Spokojnie wstała z kolan. Siły szybko wracały; ifrycia część osobowości nawiązała połączenie z Astralem i czerpała z niego energię.
- No to hop - roześmiała się wesoło, głos zadźwięczał w zakamarkach sali, zrzucając trochę kurzu z sufitu. Ruszyła w stronę Portalu, jednak niemal od razu się zatrzymała. Lekko przekrzywiła głowę, jakby nasłuchując. Wróciła się do wejścia do sali, przyklęknęła na jedno kolano.
- Pościg? Konkurencja? Przyjaciele? A co to za różnica dla mnie?
Sięgnęła do cholewki buta, aby wyjąć sztylet. Zaklęła cicho, gdy zorientowała się, że go zgubiła.
Włożyła palec dłoni do ust i mocno ugryzła, metaliczny smak krwi wypełnił jej usta. Chwilkę poczekała, aż czerwona ciecz zacznie mocno płynąć, po czym narysowała kilka znaków na podłodze w drzwiach wejściowych do sali. Symbole przez chwilę jarzyły się purpurowym światłem, po czym zniknęły beż śladu. Zupełnie, jakby wsiąkły.
Wstała i ruszyła do Portalu. Nie przejmowała się leczeniem rany, ani krwią z niej cieknącą.
Gdy zniknęła w teleporcie, poinformował o tym tylko krótki błysk.

Prośba do następnego piszącego - PM do mnie

_________________
"Przestańmy własną pieścić się boleścią, przestańmy ciągłym lamentem się poić,
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystoi w milczeniu się zbroić"


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed Jun 28, 2006 9:36 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Lewy silnik pracował jednak wciąż pełną mocą. Przeciążenie wbijało wszystkich w lewą ścianę przerobionej na salonik ładowni, za wyjątkiem Rena - on wbił się w konsolę nawigacyjną, popękaną owiewkę i drążek ciągu pionowego.

Ziemia była coraz bliżej. Pasażerom w większości nie przeszkadzało to. Uderzenie rozbiło obudowę syntetazora i teraz suszki w szczelnych saszetkach poniewierały się po całym wraku.

Renard, ogarnąwszy chaos za plecami, wzruszył z wysiłkiem ramionami. I pociągnął dwie pętle u szczytu fotela. Te od katapulty.

Nic się nie stało.

Przeklinając, pociągnął ponownie. I jeszcze raz. I jeszcze.

Nic.

Ponieważ jednak w międzyczasie grawitacja przybliżyła naszych bohaterów do niechybnej śmierci, no dobrze, w niektórych przypadkach do pewnych niedogodności, pora skrócić narracyjne majaczenie.

Renard w akcie desperacji pociągnął manetki do siebie. Ocalałe silniki ustawiły się w pozycji startowej, odpaliły mocą startową, wprowadzając w pijany tor lotu wraku zupełnie nowe zmienne.
Następnie, pokonując pewne trudności w pierwszej ładowni (suszki się skończyły), przedostał się do drugiej. Tam, przypięty do standartowej palety transportowej, stał niewielki pojazd. Co ważniejsze jednak, paleta miała spadochron.

Pięć sekund później wrak, pokonawszy w końcu narracyjny bełkot, wbił się w pokryty grubą warstwą lodu szczyt jakiegoś dawno zapomnianego szczytu.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Jul 03, 2006 12:55 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.
-Nie zniosę tego dłużej!- krzyknęła ze złością. - To wszystko nie tak miało być!!!
-To twoja wina! - ryknęła wyciągając palec wskazujący ku bestii. Pająk powolnym kłusem ruszył ku wiedźmie. - Masz mnie stąd wypuścić cholero! - niebywale silnym ruchem cisnęła nierdzewnym czajnikiem +5 w czoło pająka. O dziwo, trafiła.
Zdziwiony potwór zwolnił, potoczył wzrokiem ośmiorga oczu za toczącym się czajnikiem, by po chwili znów ruszyć ku małej wiedźmie.
-Fireball!!!- potężnie machnęła reką.
Mały, pluszowy i różowy miś z naszytym sercem na stopach uderzył potwora w oko.
-Graur! ==' -warknął pająk.

-Firebal! Firebal! Firebal! - Chimeria ciskała czarami zaciskając w złości oczy.
Po kolei w stronę potwora pomkneły męskie slipki, odblaskowa patelnia i pampersy.
Zrezygnowana istota przystanęła, poczekała aż przedmioty głucho się od niego odbiją i powolnym krokiem ruszyła do przodu.
-Nie chcę tu być! -krzyknęła wiedźma i osunęła się na kolana. Na chwilę opuściła głowę, by po chwili podnieść ją i spojrzeć wielkimi, wilgotnymi oczami w przeciwnika.

-Plosie... -zachlipała zmuszając się do uwolnienia drobnych kropelek łez w kącikach oczu.- Baldzio plosie...

Pająk był blisko. Bardzo. Niemal na wyciągnięcie łapy.
Osiem oczu wpatrywało się ze zdumieniem w słodkie oczy psiaka.

-Nio bardzio proszę.- pisnęła składając łapki.

"Bo cię pogryzę cholero ostatnia! -dodała w myślach."


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Jul 06, 2006 1:05 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon May 15, 2006 4:43 pm
Posts: 9
Location: 100lica


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Jul 06, 2006 3:54 pm 
Offline
User avatar

Joined: Wed Sep 10, 2003 8:51 am
Posts: 932
Location: Lublin
Nikt z obecnych nie zauważył małego kokonu zwissającego pod brzuchem pajaka...
Znajdowały się w nim dwie istoty zyjące, Gola_s i jego xenomorph Shadow, nie wiadomo jak się tam znaleźli, choć w tej chwili nie wiadomo było nawet, że tam są, pogrążeni w letargu powodowaym trucizną znajdującą się w kokonie pająka...

Pająk dalej ciągnął ku Tetsu i Chimi stojących najbliżej...

_________________
może to jej urok... może to photoshop? ^^


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Jul 20, 2006 5:52 pm 
Offline

Joined: Tue May 16, 2006 2:45 pm
Posts: 5
Location: Podmrok
Chimeria posłuchała się Tetsujina i zaprzestała swych próśb oraz magicznych zaklęć, zaś sam Tetsujin domyślił się, że nawet jego śrut nie zdziała tu wiele. Nim oboje zdążyli wymyśleć cokolwiek pająk już zaczoł atakować pół anioła, który próbując grać na zwłokę odskakiwał od bestii zwracając na siebię uwagę. Pomimo wielkiemu strachowi, Chimeria przyklękneła w najbliższym kącie i zaczeła grzebać wsród swych laleczek VooDoo próbując coś ulepić, podczas gdy Tetsujin biegał i skakał do okoła strzelając do pająka. Jego strzały były nieskuteczne, każdy odbijał się od pancerza wielkiego robala
Skoro nie śrut, to musi być coś innego - pomyślał i schował pistolety za pas, pogrzebał chwile w kieszeni i wyciągnoł kastet, który odrazu wsunoł na dłoń.

Chimeria niemalże skończyła swą laleczkę, lecz potrzebowała jeszcze jednej rzeczy, jakiegoś kawałka ciała lub włosu pająka.

Tetsujin stanoł w miejscu i czekał aż stwór się do niego zbliży, stąpał z niezwykłą furią i złością, toczył truciznę i pianę z mordy, gdy był już nie cały metr od mężczyzny Tetsujin przeturlał się pod pająka i z całej siły walnoł go w brodę kastetem, potwór odsunoł się i zawył, Tetsujin długo się nie namyślając podbiegł i z wyskoku udeżył go w łeb.

Wiedźma starała się podnieść z ziemi jakikolwiek włos, lub odłamek z pancerza, lecz strach i wstręt do pająków jej to skutecznie uniemożliwił, usiadła i podwineła kolana do brody próbując myśleć jak dokończyć swą laleczkę.

Lekko oszołomiona bestia szybko obróciła się o 360 stopni i odwłokiem walneła atakującego wojownika tak, że ten odleciał na kilka metrów i udeżył plecami w najbliższą ścianę. Lecz on nie był priorytetem, pająk czuł strach w Chimerii i szybko ruszył w jej stronę dopóki Tetsujin próbował wstać po udeżeniu.
Pająk stanoł przed wiedźmą, szeroko rozstawił swe kły i z wielkim rykiem zamachnoł się na kobietę.
Nie całe 10 centymetrów przed jej głową stwór zawył, gwałtownie się odwrócił i w biegu ruszył do innej ściany, Tetsujin wstał powoli i zobaczył jak pająk pędzi z wbitym diamentowym sztyletem w korpus, który wsunoł się idealnie pomiędzy płaty jego skorupy
Daj mi kawałek ciała! - Wykrzyknęła Chimeria, Tetsujin niewiedział na którym punkcie ma się skupić, czy krzyczącej wiedźmy czy pędzącym pająku
Przynieś mi kawałek jego ciała! - Ponownie wykrzyczała.

Nagle z cienia, w strone gdzie biegł pająk wyskoczyła zakapturzona, czarna postać trzymająca w ręku kilka diamentowych sztyletów
No chodź tu robaczku - wyszeptał, odskoczył do tyłu i cisnoł kolejny sztylet, który wbił się w jedną z odnóż pająka.

Tetsujin nie był głupi i szybko podbiegł w miejsce gdzie odstrzelił bestii oko, zabrał kawałek ciała i sprintem ruszył do wiedźmy.

Bestia zachwiała się, lecz to była tylko jedna z wielu nóg i ruszyła w strone postaci, wyczekał i w odpowiednim momencie odskoczył rzucając kolejny sztylet w kolejne odnóże. Pająk był pozbawiony obu przednich nóg, co bardzo utrudniało mu już utrzymanie równowagi, gdyż jego łeb i przednia część korpusu przechylały go.
Wciąż do tyłowiu pająka były przyczepione dwie postacie, zakapturzony mężczyzna dostrzegł to i każdy jego atak był przemyślany i wykonany tak by nie zranić żadnej z nich.

Tetsujin dał Chimerii kawałek pająka, która złapała koszulkę mężczyzny i przez nią dołączyła powieke bestii do swej laleczki. Tetsujin był troche zniesmaczony faktem, że jego koszulka została zapaskudzona, lecz wiedział, że gadanie może tylko spowolnić zabicie pająka.

Czarna postać staneła kilka metrów od bestii, spojżał za siebie i zobaczył, że wiedźma zaklina figurke pająka, stał jak wmurowany patrząc się na podążającą ku niemu bestię, ze złowieszczym uśmiechem na twarzy. Sfrustrowany pająk był już kilka centymetrów od postaci, gdy nagle padł z hukiem na ziemię. Mężczyzna przykucnoł, wyjoł sztylet i odcioł kokony znajdujące się na brzuchu pająka. Tetsujin z roztrzęsioną wiedźmą delikatnie podeszli do tajemnicznej postaci
Kim jesteś i...dzięki za pomoc - powiedział pół anioł.
Postać odwróciła się i ściągneła kaptur i chustę, na twarzach pojawiło się zdziwienie
Jestem Mrocznym Elfem i nazywam się Xaido Mehrunes...

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jul 21, 2006 9:55 am 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.
Chimeria przygryzła wargi.
Nie miała pojęcia jakiego zaklęcia użyć. Wiedziała wszak, że nie zadziała tak jak powinno. Żeby chociaż jeszcze panowała zasada odwrotnego skutku, to jeszcze można było sobie poradzić.
Obłąkańczo zaklęła laleczkę pierwszym lepszym zaklęciem destruktywnym. Pająk zatrzymał się i zaczął dygotać.
Chimeria wraz z nowo poznanymi przybyszami spojrzeli ze zdziwieniem na przeciwnika.
-Co się z nim dzieje?- zapytał Tetsujin.
-Nie mam pojęcia...- mruknęła wiedźma.- Ale wygląda...jakby się śmiał...

Pająk dygotał coraz bardziej, wydając przy tym nieartykułowane dźwięki przypominające zakrztuszenie się orka miodem pitnym lub krzyki godowe przedstawicielki goblinów.

Pająk zaczął się miotać. We wszystkie strony poleciały strugi jadu przepełnionego śmiercionośną trucizną.
Chimeria i Tetsu stojący obok siebie, odskoczyli w przeciwległe strony unikając zabójczej substancji.

-Może na wszelki wypadek rzuć coś jeszcze...- powiedział niepewnie Tetsu widząc jak pająk szaleje nie mogąc wyswobodzić się z opętańczej klątwy śmiechu.

-Wolisz jakby nagle zaczął ci cytować encyklopedię umarłych?- zapytała Chimeria grzebiąc po kieszeniach.
Wyciągnęła długą szpilę i przebiła nią laleczkę na wylot.

W miejscu gdzie tułów kończy swą szlachetną nazwę pająkowi wyskoczył różowy, puchaty ogon z jadowicie zieloną kokardka.

Wiedźma nie mogła uwierzyć własnym oczom.
Co się tu u diaska działo?

Pająk spojrzał na nowy nabytek i ponownie zaczął rechotać.
Był wściekły. Szalenie.
Pokonując słabnące zaklęcie, wciąż drżąc od śmiechu ruszył powoli w kierunku Xaido.

-Nosz gadzie parszywy umieraj!- wrzasnęła Chimeria, po czym zaczęła robić istne sito z laleczki.

Pająk zatoczył się pękając ze śmiechu.
Dosłownie.
Jego gruba skóra zaczęła przepuszczać nieznany płyn, a w podbrzuszu, tuż obok kokonu Golasa pojawiło się pęknięcie, przez które widać było wnętrzności bestii.

Wściekła wiedźma w końcu wtarła laleczkę w ziemię obcasem.
Nie było to jednak potrzebne.
Potwór nie wytrzymał takiego wysiłku mięśni padł z hukiem tuż przed Xaido, który bez zbędnych emocji podszedł i odciął kokony.


Zgrywanie roztrzęsionej kobiety potrzebującej ratunku nie było już potrzebne.
-Miło poznać. – rzuciła Chimeria przyglądając się pająkowi. – Ciekawe. Pierwszy raz widziałam, by zabić kogoś śmiechem. Również dzięki. Dobra z ciebie przynęta.- uśmiechnęła się spoglądając na Mrocznego Elfa.- Jak z każdego drowa.- dodała nieco złośliwie.

Tetsujin był zaskoczony nagłą zmianą humoru wiedźmy, która przedtem panicznie uciekała przed potworem.

-Chociaż...- mruknęła pod nosem rudowłosa i podeszła do Xaido. Położyła dłoń na jego policzku i dokładnie przyjrzała się twarzy. –Lubię mroczne elfy.

Xaido był zaskoczony.

Krępującą niektórych ciszę przerwało podejrzliwe bulgotanie. Chimeria obróciła się przez ramię i dostrzegła pająka, którego bezwładne ciało miotane było konwulsjami.

-Szit...

Xaido czekało kolejne zaskoczenie.
Nie każdemu, kto pomaga przypadkowo spotkanym istotom zdarza się by wiedźma rzucała się szczupakiem między nogi i zaciągała jego peleryną.
Drow chciał westchnąć. Tak dziwacznych stworzeń jeszcze nie spotkał.

Nie było mu to jednak dane.

Pająk zawrzał. Dosłownie.
Skóra zaczęła parować wypuszczając siwy dym, a po chwili pęknięcie w podbrzuszu powiększyło się. W ciągu ułamka sekundy bestia wybuchła oblewając Tetsujina oraz Xaido kleistą mazią niewiadomego składu i treści.

Co więcej różową.

Wiedźma delikatnie wyszła spod ubrudzonej peleryny Xaido i z szerokim uśmiechem podziękowała za schronienie.

-Dziwne. Spodziewałam się raczej budyniu. – przeciągnęła palcem po twarzy Tetsunijego ściągając trochę mazi i pozostawiając mu na policzku wąski ślad.- Ale kisiel też może być.

Strząsnęła kleistą substancję z palca i zwróciła się do zrezygnowanego Xaido.

-Proponuję zwierzyć się z naszych historii życiowych podczas jakiegoś marszu w miarę sensowną stronę. Proponuję wyjście.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jul 21, 2006 11:53 am 
Offline
User avatar

Joined: Mon May 15, 2006 4:43 pm
Posts: 9
Location: 100lica
Chimeria, Tetsujin i Xaido zauważyli wąski, ciemny korytarz. Ku końcowi korytarza było widać malutki, świecący się obiekt.
Prawdopodobnie tam jest wyjście... – powiedział Xaido wskazując palcem na małe światełko.
Wchodząc do korytarza Chimeria usłyszała cichy śmiech Tetsujina.
- Co cię tak śmieszy? – spytała.
- Niesamowite – mówił śmiejąc się – gdzie ja do cholery jestem? Jakiś przedsionek, mistyczny wielki pająk… Czy to oby na pewno nie sen? Czy ja jestem na jakiejś innej planecie? – roześmiał się głośno.
Chimeria ze zdziwioną miną popatrzyła na śmiejącego się Tetsujina.
- Jeżeli myślisz, że jesteś na innej planecie, to z jakiej ty pochodzisz? – zapytała.
- Oczywiście, że Ziemia – odrzekł.
- Więc pozwolę sobie uświadomić ciebie, że na takowej nie jesteś – powiedziała.
Tetsujin stanął w miejscu. Na jego uśmiechniętej twarzy pojawiło się zdziwienie. Zamilkł. Popatrzył na Chimerę oraz Xaido i zaczął wykrzykiwać.
- Co wy mi tu jakieś bajki opowiadacie?! Na haju jesteście?!
Na twarzy mrocznego elfa jak i wiedźmy pojawił się uśmiech. Obydwoje zdali sobie sprawę, że Tetsujin z wychowania to zwykły zacofany Ziemianin.
- Wogóle, co to ma być?! Tu wielki, krwiożerczy pająk i po rozwaleniu go okazuje się, że był pełen kiślu!? – krzyczał dalej.
Uspokoił się. Oparł się obok ściany i pomyślał:
- Cholera, ktoś mnie czymś naćpał…

- Nie panikuj. Jesteś w rzeczywistości. Przyzwyczaj się – rzekł Xaido.
Tetsujin wstał i ze zniesmaczoną miną dołączył i zaczął iść z pozostałymi.
- Tak, więc może mi wytłumaczycie obydwoje skąd się tu wzięliście? – spytała Chimeria. – Tetsujin skąd się wziąłeś?

Ten wciąż niedowierzając, że jest czysty jak łza popatrzył się na wiedźmę i zaczął opowiadać:
- Pewnego dnia siedząc przy komputerze dostałem maila od pewnej osoby. W treści było wszystko o mnie. Kim jestem, czym się zajmuję… Zaproponował mi on spotkanie pod starą opuszczoną fabryką flamastrów. Podjechałem tam swoim ukochanym samochodem. Wysiadłem i tajemniczy, dziwny głos wołał mnie do środka opuszczonego budynku. Wszedłem tam. Zapanowała ciemność. Pojawił się, jak to w grach komputerowych nazywają - portal, a obok niego zakapturzona postać.
- Mogę ci pomóc – powiedziała postać.
- W czym? I kim ty do cholery jesteś – zapytałem.
- To, kim jestem jest najmniej teraz dla ciebie ważne. Ważne dla ciebie jest to, kim byli twoi rodzicie.
Popatrzyłem na niego przez moment i z niedowierzaniem zapytałem:
- Znałeś ich? Kim byli?
- Wiem, że przez bardzo długi już czas poszukujesz swoich rodziców, ale ja odpowiedzi udzielić ci nie mogę, ponieważ sam tego niewiem. Jednak jestem tu, aby ci pomóc. Jest jedna osoba, która może ci na te pytanie odpowiedzieć. – odpowiedziała postać.
- Więc zaprowadź mnie do niej! – krzyknąłem.
Zakapturzona postać podeszła do świecącego jasnym blaskiem portalu i rzekła:
- Osoba ta, jest za tym portalem. Jeżeli przez niego przejdziesz, przeniesiesz się do zupełnie innego świata.
Pomyślałem wtedy sobie o tym świece. Co za jakiś piernik mi gada głupoty o światach? Bez zastanowienia podszedłem do portalu. Mając zamiar już do niego wchodzić, nieznajomy w kapturze wyciągnął rękę przedemną i powiedział:
- Pamiętaj, że jeśli przejdziesz, znajdziesz się w bardzo nie zręcznej sytuacji. A osobie, która może ci pomóc, będziesz musiał uratować życie.
Tak, więc przeszedłem przez portal i znalazłem się właśnie tutaj.


Tetsujin spojrzał na Xaido i Chimerię. Podszedł do mrocznego elfa i nachalnie ściskając go za rękę powiedział:
- A czy ty jesteś prawdziwy?
Mehrunes wyrwał rękę z łap Tetsujina, przyjął wroją postawę i krzyknął:
- Zabieraj łapy, śmieszny ziemianinie…


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jul 21, 2006 1:15 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.
Na ten widok Chimeria zaczęła się śmiać.
-Przeurocze. – stwierdziła.- Przyznaję, że i w mojej karierze jest to pierwszy pająk pełen kiślu, ale śmieszniejszej istoty od ciebie nie widziałam.
Tetsu ściągnął brwi wrogo patrząc na Chimerię.

-Cóż. Nie śnisz, zapewniam cię. A obok masz drowa. Przed sobą zaś wiedźmę. Wilkołaka zarazem. – uśmiechnęła się szczerząc kły, stawiając uszy i wesoło merdając ogonem.- I urzekła nas twoja historia. W moją zapewne nie uwierzysz. – wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się bezradnie. – W największym skrócie: wracałam z wyprawy do Sephirota... to taki smok...-dodała po chwili niepewności. Tetsu patrzył sceptycznie.- Zostawiłam tam swoją smoczycę i chciałam dotrzeć do domu, lecz coś się mi z wymiarami porypało. Po czym trafiłam tu. - stwierdziła z niezadowoleniem po czym zerknęła ze zdziwieniem. – Przestań go szarpać, na bogów on istnieje!

-Nawet na solarium nie można się tak opalić.- mruknął Tetsu po godzinie wyjaśnień dlaczego Xaido ma czarną skórę. – Pochodzisz z Afryki?
-Skrzywdzę go...
-Spokojnie panowie.- westchnęła Chimeria. –Ty.- wskazała palcem na Tetsujiniego i pyknęła go czubkiem w pierś. – To co widzisz jest teraz twoją rzeczywistością i musisz się z tym pogodzić. Z ty, że Xaido jest czarny też. A ty.- Zwróciła się do Xaido i również go poknęła.- Spokojnie. Z tego wszystkie zapomnieliście o kokonach. Przydałoby się po nie wrócić.

-I wyławiać je z kiślu, w którym jest cała ta...dolina?- jęknął Tetsu.

-Jestem skatowana walką.- teatralnie osunęła się na kolana i zrobiła wykończoną minę.- Przynieście je, przecież trzeba nieszczęśników uwolnić.

Po następnej godzinie negocjowania Chimeria wypchnęła panów po kokony.
Wrócili jeszcze bardziej brudni niż wyszli.

-Świetnie.- wiedźma wyjęła z buta sztylet i wbiła w powłokę kokonu.

-Nie uważasz, że mogła być tam czyjaś głowa?- zauważył Xaido.

-Crap. Kto by się przejmował. – z wysiłkiem przeciągnęła ostrzem brutalnie rozdzierając niemal gumowatą substancję.

-Ciekawe.- wiedźma rozszerzyła oczy. Xaido z zainteresowaniem zajrzał do kokonu. Tetsuijn zaś zakrył oczy dłonią i westchnął.

-Mam dość. Nie wierzę.

-A uwierzysz jak poczujesz ten sztylet między czwartym, a piątym kręgiem szyjnym?- fuknęła Chimeria.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jul 21, 2006 6:06 pm 
Offline
User avatar

Joined: Wed Sep 10, 2003 8:51 am
Posts: 932
Location: Lublin
Gola_s trwał w stanie odrętwienia... Shadow wogóle nie dawał znaków życia...
Jedynie drobne drgawki na ciele zbrojmistrza dawały znać, że jeszcze żyje.

- Co mu jest? - Tetsu spojrzał uważnie na powoli rozchylające się powieki człowieka,
- Nie wiem, może jest pod wpływem tego czegoś co było w kokonie? - Wiedźma zwróciła uwagę na błyskawicznie wyparowywujacy płyn, który po rozcięciu powłoki zaczął się intenstywnie wylewać...

Gola_s momentalnie otworzył oczy, całe aż się lśniły na niebiesko, ciało wygięło się w mostek, opadło, zbrojmistrz sapnął gwałtownie, a z nosa wyleciało jeszcze trochę tej dziwnej cieczy.

- Słyszysz mnie? - Chimi pochyliła się nad Golasem.
Oczy rozbłysły takim blaskiem, że niemal oślepił, wiedźma i dwójka pozostałych osób cofneły się, Chimi nieszczęśliwie wpadła pupą w kupkę budyniu z pająka...

Gola_s wstał, shadow momentalnie także odzyskał pełnię sił...
- Gdzie ja jestem!? - furia w jego głosie brzmiała bardziej złowieszczo niż dźwięk rogu oznajmiającego ragnarok... - Kto smiał? Jak? grrr.....
Zbrojmistrz wyjął z jednej z licznych wielowymiarowych kieszeni granat zapalający i rzucił w największą kupkę budyniu, ten niespodziewanie zapalił się i cała sala stanęłą w płomieniach, pośrdoku niej stali Chimi, Xaido i Tetsu, przez płomienie szedł w ich stronę Gola_s z shadowem...
A w oczach swych miał żadzę zemsty i mordu...

_________________
może to jej urok... może to photoshop? ^^


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jul 21, 2006 6:28 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.


Top
 Profile  
 
Display posts from previous:  Sort by  
Post new topic Reply to topic  [ 95 posts ]  Go to page Previous  1 ... 3, 4, 5, 6, 7  Next

All times are UTC + 1 hour


Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest


You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot post attachments in this forum

Search for:
Jump to:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group