pole asteroidów GD5-CA, statek górniczy "Digger"
Na mostku, który mostkiem był właściwie tylko z nazwy, a powinien bardziej nazywać się sterownią, tuż przy głównej konsoli, kapitan Vladimir Ivanowicz przeglądał pliki z danymi. Nie był to prawdziwy Ivanowicz, lecz jego idealna kopia, kapitan Deriveh, dowódca brygady redcollarów Vhirred. Obok, sprawdzając odczyty skanerów statku, stała Susan Volyova, pierwszy oficer "Diggera", będąca tak naprawdę komandor Quah-Glaive. Przy ścianie, nachylając się nad stanowiskiem operatorskim Gus Tarballs, dowódca oddziału Węży, instalował nowe procedury komunikacyjne, modele taktyczne i standardy zachowań kląc przy tym na czym świat stoi. Co chwila ciężkie przekleństwa leciały pod adresem konstruktorów i informatyków oraz ich matek i rodzin, a komentarz, jaki wygłosił na widok jednostki głównej komputera: "wygląda tak, jakby był na pedały" należał do jednej z bardziej spokojnych jego wypowiedzi. "Digger" sprawiał wrażenie, jakby miał z sześćdziesiąt lat. Bo w sumie tyle miał. Była to jedna ze starszych konstrukcji, które charaktetryzowały się czterema rzeczami. Po pierwsze były wręcz oszczędne, jeśli chodzi o miejsce dla załogi. Po drugie posiadały ogromną ładownię, którą uzyskano właśnie kosztem miejsca dla załogi. Po trzecie, montowano na nich bardzo starą wersję napędu nadświetlnego, który zajmował również przestrzeń, jak można się domyśleć uzyskaną po części przez ograniczenie miejsca dla załogi. I wreszcie po czwarte, statki tej klasy już dawno temu wyszły z użycia zastąpione przez bardziej nowoczesne i większe frachtowce. Wycofane jednostki, jak poinformował Ivanowicza/Deriveha komputer zaopatrzony w syntezator mowy, zamiast złomować, przerobiono na statki wydobywcze. I tak dwanaście osób, kapitana, dwóch oficerów, łącznościowca i ośmiu operatorów botów górniczych upchnięto na powierzchni, która była niewiele większa od powierzchni mostka na średniej klasy niszczycielu i posłano na podbój pól asteroidów w poszukiwaniu prawdziwej żyły złota.
Obecnie jednak pokład mieszkalny statku wydobywczego był zdecydowanie za mały dla dwudziestu dwóch osób, dwunastu redcollarów i dziesięciu Węży oraz sprzętu, jaki nowi właściciele "Diggera" przynieśli ze sobą. Skorzystano więc z ogromnej ładowni, którą wcześniej do połowy opróżniono z urobku. Resztę wydobytych surowców, głównie irydu, magnetytu i miedzi, wykorzystano jako izolator, chroniąc w ten sposób przed okiem obcych czujników sprzęt i broń, które w zupełności nie wyglądały na standardowe górnicze wyposażenie.
W sterowni, która obok mesy, była największym pomieszczeniem na "Diggerze", odezwał się interkom.
- Oxean właśnie odzyskał przytomność, kapitanie - głos redcollara był lekko zniekształcony przez głośnik. - Potwierdził tylko fakt zwiększonej mutacji komórek, dlatego jego przemiana trwała dłużej.
- Zrozumiałem - odpowiedział Ivanowicz/Deriveh. Diabły mówiły teraz językiem imperiali dla wygody Węży. Wcześniej posługiwały się językiem, którym powszechnie mówiono w Chaotic Alliance, a którego podstawy lingwistyczne przejęły podczas porwania cywilnego frachtowca. - Jak idą postępy z dirakiem?
- Jednostka nadawczo-odbiorcza złożona i gotowa, kończymy montaż ogniw energetycznych. Za piętnaście minut będzie można połączyć się z dowództwem.
- Dobrze - kapitan rozłączył się i popatrzył na Volyovą/Quah-Glaive. - Jakieś oznaki...
Nie zdążył dokończyć, a pierwszy oficer pokręciła głową.
- Nic. Jesteśmy tak samo prawie niewidoczni dla kogoś, jak ten ktoś dla nas. Musielibyśmy wyjść z tego pola.
- Ujmę to tak - wtrącił się Gus. - Jeśli nie uda mi się w tej puszce - walnął pięścią w obudowę terminalu - zmodyfikować algorytmów wykrywania, to jakieś statki prędzej zobaczę przy pomocy lunety stojąc w bocianim gnieździe, o ile ta kupa złomu takowe by posiadała.
- Siejesz defetyzm Gus - skwitował to dowódca redcollarów. - Ta jednostka to złom jakich mało, ale to lepiej dla nas. Z tego co przeczytałem w manifeście statku, "Digger" jest własnością konsorcjum wydobywczego, którego siedziba znajduje się na trzecim satelicie planety zwanej Cydią...
- Też czytałem dane zebrane przez federalnych zanmim ich statek został zniszczony - przerwał mu dowódca Węży modulując czestotliwość na podręcznym skanerze. - I wiem, że Cydia nie ma znaczenia. Właź szmato! - ostatnie słowa skierował do wtyczki, którą wciskał do teoretycznie odpowiedniego gniazda w terminalu. Po chwili udało się i stanowisko operatorskie rozbłysnęło szeregim światełek. - Jakie urocze - parsknął z sarkazmem. - Modyfikacje właśnie są wczytywane do rdzenia komputera statku.
Redcollar kiwnął głową a Volyova/Quah-Glaive podeszła do Tarballsa, ten wstał robiąc jej miejsce.
- Zdecydownie lepiej wyglądasz jako diablica - powiedział spoglądając na rude włosy kobiety i szarą koszulę zasłaniającą niewielkie piersi.
- Ranisz moje serce Gus - kobieta odparła bardzo poważnie. - Przystaw swój łeb do konwertera masy i naciśnij spust, zaoszczędzisz sobie bólu a nam cierpień.
- Mówisz to jako ty, czy jako ta Volyova?
- Jako ona, chociaż muszę przyznać, że przypomina mnie.
Dowódca oddziału Węży zaczął zbierać sprzęt.
- Cholera, nigdy nie rozumiem do końca tego, jak to robicie.
- Chodzi ci o przejmowanie cech fizycznych? - spytał kapitan.
- O osobowość - Gus spojrzał na Ivanowicza/Deriveha.
Diabeł w postaci mężczyzny parsknął.
- Wszystko sprowadza się do informacji, jaka zapisana jest w DNA. Czytałeś ogólne informacje na nasz temat, w dokumentacji, jaką Triumwirat przesłał Imperatorowi.
- Owszem - szturmowiec zamknął torbę. - I to jest właśnie część, którą nie do końca rozumiem. Co jest przejmowaniem a co przemianą? Po co mówiłeś mi tam, w mesie, żeby nie uszkadzać mózgów i wątroby?
- Wyjaśnię ci pokrótce, jako że o szczegółach dowiesz się sam podczas szkolenia w Oku Morlocka - na wspomnienie nazwy ośrodka treningowego redcollarów Ivanowicz/Deriveh uśmiechnął się cierpko. - Wszystko opiera się na krwi. Krew istot, zbudowanych na bazie węgla, składa się z trzech rodzajów komórek, trombocytów, erytrocytów i płytek krwi. U redcollarów jest jeszcze jeden rodzaj, morfocyty, które posiadając budowę zbliżoną do pozostałych trzech są praktycznie niewykrywalne - kapitan zastanowił się przez chwilę. - To morfocyty, nie mówiąc o tym, że uodparniaja nasze organizmy na większośc znanych trucizn i środków chemicznych, dokonują przede wszystkim przemiany genomu. Ale żeby to osiągnąć należy dostarczyć im w miarę czysty materiał genetyczny. I tu pojawia się kwestia komórek macierzystych. W najczystszej postaci komórki te można znaleźć we krwi i szpiku kostnym.
- Paradoksalnie jednak komórki macierzyste w najczystszej postaci są w stanie zachwiać równowagą genetyczną organizmu - powiedziała pierwszy oficer. - A co za tym idzie spowodować śmierć. Żeby więc tę równowagę zachować potrzeba również komórek macierzystych z dużą ilością mutacji i zmian nowotworowych, a takie najlepiej znaleźć w wątrobie i mózgu. W mózgu również, w sieci neuralnej i neuronach, znajduje się holistyczna fala stojąca, będąca zapisem osobowości i wspomnień danej istoty, która podczas przemiany naszego genomu zostaje nam niejako wszczepiona.
- Czyli mówiąc prościej, możesz udawać, że jesteś Volyovą i nikt, nawet najbliżsi nie rozpoznają, że to nie ona tylko ty.
- Nie, nie muszę udawać, ja nią jestem - odparła diablica w ciele kobiety. - Żaden skan, nawet najgłębszy, łącznie z rozłożeniem na atomy, nie będzie w stanie wykryć tego, że ja to nie ona.
- To co w takim razie powoduje, że dalej myślicie jak diabły?
- Po przemianie nie myślimy jak diabły, myślimy jak osoby, których genom i osobowość przejeliśmy. Z przyczyn psychologicznych istnienie dwóch lub więcej w pełni wykształconych osobowości w jednym ciele może doprowadzać do zaburzeń, dlatego stara osobowość jest, mówiąc krótko, kasowana. Pamiętamy tylko o tym, że jesteśmy diabłami i jak nas wyszkolono, resztą zajmują się morfocyty.
- Gus - odezwał się kapitan. - Musisz zrozumieć, że my stajemy się tymi osobami. Rzecz jasna, oryginały są eliminowane.
- Ale czy przez to nie tracicie swojego własnego ja?
- Tak, ale zyskujemy nowe i ... - urwał, bo odezwał się interkom:
- Montaż diraka zakończony. Standardowy meldunek o wykoniu pierwszej fazy planu został wysłany. Odpowiedź nadeszła prawie natychmiastowo. Oprócz rozkazu rozpoczęcia fazy drugiej, przesłano nam również nowe wytyczne związane z wprowadzanym przez shivian planem operacji Szpica.
- Zrozumiałem - powiedział Ivanowicz/Deriveh i spojrzał na dowódcę Węży. - Wrócimy jeszcze do tej rozmowy Gus. Przygotuj ludzi do fazy drugiej.
Nie minęło dużo czasu, a statek górniczy "Digger" obrał kurs prowadzący do systemu Chaotic Alliance. Uruchamiając napęd zamigotał w pseudoruchu i zniknął w nadprzestrzeni.
* * * * * *
skraj systemu Chaotic Alliance, pas Kupiera
W odległości niecałej minuty świetlnej od shiviańskich jednostek pojawiło się dwieście siedem morloskich okrętów Zgrupowania Demi-Jour pod dowództwem lorda Quertha. Trzy helliumery, HD "Quantum Norum", HD "Estin Suni" i HD "Lorelay" z dwunastoma nostriumami w pierścieniach lądowniczych zajęły miejsca z tyłu grupy, natomiast pozostałe sto dziewięćdziesiąt dwa statki, podzielone na cztery floty, rozproszyły się, ustawiając się na pozycjach dogodnych do przeprowadzenia translacji.
Morlockowie przybyli zgodnie z wytycznymi trzeciej fazy operacji Szpica.
Zgrupowanie Demi-Jour odebrało od shivian kodowaną, wąską transmisję, zawierającą dane taktyczne i wytyczne. W tym samym czasie Ferroxy, myśliwce, których macierzystym okrętem był HC "Estin Suni", a prowadzące do tej pory wraz z shiviańskimi bombowcami akcję przeciwko bojom granicznym, wróciły do nisz lądowniczych niszczyciela w celu uzupełnienia uzbrojenia.
Na pozostałych okrętach posłano pilotów do maszyn, myśliwce odrywały się od kadłubów i czekały na rozkaz ataku.
_________________
|