"Uwaga, za chwilę się obudzi."
Faroo ocknął się. Leżał gdzieś, nad sobą widział stalowy sufit. A więc znajdował się na jakimś statku. Rozejrzał się, aby dostrzec mówiącego. Po lewej od łóżka, na którym leżał stało dwóch ubranych na biało lekarzy. Chciał otworzyć usta, aby coś powiedzieć, jednak nie udało mu się to.
- Proszę nie próbować mówić, jest Pan osłabiony. - niższy lekarz, a może technik, nachylił się nad nim. - Podaliśmy kilka specyfików, mowa powinna wrócić za kilka minut. Przeprowadziłem także naprawy uszkodzonych części cybernetycznych.
Technik zamilkł. Teraz odezwał się drugi z obecnych. Mówił cichym, łagodnym głosem.
- Zapewne Pan nie pamięta, ale wykonał Pan awaryjny skok podprzestrzenny ze świata Morlocków. Dzięki temu zdołał Pan ujść śmierci. Niestety, zapewne nie miał Pan czasu ustalić dokładnych koordynatów. Uderzenie, jakie dostał Pan przy lądowaniu, zabiłoby każdego człowieka. Na szczęście zadziałały cybernatyczne wszczepy, które ocaliły ciało przed śmiercią. Być może Pana zainteresuje, ale Pański miecz, Ainkurn, uległ zniszczeniu. Niestety, odkryliśmy, iż istota, która go zamieszkiwała, zdążyła dokonać czegoś na kształt 'uploadu' do pańskiego cybermózgu, używając go tak, jak poprzednio miecza. Nasi spece od zjawiska nadprzyrodzonych orzekli, iż wciąż musi pan zachować ostrożnośc przy obcowaniu z tą istotą. Wciąż możliwe jest opanowanie.
Faroo wstał. Bolały go wszystkie mięśnie. Mieli racje, musiał porządnie przywalić w coś. Spróbował się odezwać, jednakże dalej nie dał rady. Przez infolink podpiął się do głośników z pokoju. Jednocześnie rozpoznał znajomą sieć - był na Orionie.
- Dziękuję wam, panowie. Doskonale spełniliście swoje obowiązki.
Oboje lekko drgnęli, zaskoczeni, jednakże zaraz się otrząsneli. Pochylili się w ukłonie i wyszli.
- Orion? Jesteś? - Imperator nawiązał łączność z SI okrętu.
- Nigdzie się nie ruszałem. Wiesz, nie mam nóg. Jestem tylko biednym okrętem na który nikt nie zwraca uwagi.
- Wiesz, jaka jest sytuacja na Skalnym Świecie?
- Sonda jest tam od dziesięciu naszych minut.
- Daj obraz.
Faroo zobaczył, jak pokój rozpada się na kawałki niczym cienka szyba, po czym spoglądał 'oczami' sondy. Widok, który rozciągał się dookoła był zadziwiający.
Miejsce, w którym wcześniej znajdowała się czarna dziura świaciło teraz hipnotyzującym białym światłem. Zaś dookoła, tam, gdzie wcześniej żyli Morlockowie, rozciągała się błękitnawa fala, przywodząca na myśl morze.
- Co to jest? I czemu sonda reaguje tak wolno?
- Najpierw prostsze pytanie. Sonda reaguje wolno, gdyż między naszymi wymiarami występuje różnica w upływie czasu. Wszystko, co się dzieje tam wydaje nam się wolniejsze niż tutaj. Bo i tak jest.
- A to niebieskie coś?
- Powstało, gdy czarna dziura skolapsowała. Zniszczyła cały Skalny Świat. Następnie znacznie zwolniła, ale wciąż się roznosi.
- Czyli, że już nie ma nic? Nie ma już... Czekaj! Co to?
W polu widzenia sondy unosił się mały czarny punkcik. Faroo zarządził zbliżenie.
- Rozpoznanie: Dziewiędziesiąt siedem procent pewności, iż jest to myśliwiec Morlocków. - stwierdził orion.
Imperator ustawił maksymalne powiększenie. Bez wątpienia, coś ruszało się w kabinie. Głowa pilota wypełniła cały obiektyw. Rozległo się piszczenie, informujące, że systemy sondy sa przeciążone. Morlock odwrócił głowę i spojrzał w obiektyw... Zapadła ciemność. Faroo znów widział tylko pokój.
- No to ładnie, spaliłeś sondę - z udawanym wyrzutem powiedział Orion.
- Przygotuj mi bombowiec, muszę tam polecieć. Rozpoznałem go, zanim wysiadły systemy. To był Lord Roevean.
- I co zrobisz? Będziesz mógł latać na obrzeżach fali, ale jeśli w nią wlecisz, zginiesz.
- Nieważne. Coś wymyślę.
Pięć minut potem z doku Oriona wyleciał jeden bombowiec Imperium. W środku płaskiego, białego kadłuba napędzanego silnikiem antygrawitacyjnym siedział Faroo i myślał, że Orion chyba miał rację. Nie mógł nic zrobić.
_________________ "Przestańmy własną pieścić się boleścią, przestańmy ciągłym lamentem się poić, Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystoi w milczeniu się zbroić"
|