Multiworld

Obszar działania I Floty

- O, doskonale - Luciolla poruszył się w fotelu, przybierając wygodniejszą pozycję - Jeden wszechświat mniej do czyszczenia z tego robactwa. Otworzyć szerokopasmowe łącze komunikacyjne z Phoenixem. Szyfrować.
- Tak, sir. Wykonuję... Mamy połączenie.
- Tutaj Pierwszy Oficer Taktyczny Luciolla z okrętu ITS Shaetaan. Obecnie zastępuję Imperatora na stanowisku Dowódcy Floty. Co proponujesz?
- Zarządzić natychmiastowy odwrót i wycofać się na pełnej prędkości. Elektra blokuje wasze możliwości skoków podprzestrzennych, ale tylko na obszarze dwóch godzin świetlnych stąd. Chcieli was zmusić do starcia z większymi siłami bez możliwości odwrotu.
- Rozumiem. Po opuszczeniu tego obszaru natychmiast wykonamy skok międzywymiarowy.
Komunikacja się urwała. Phoenix uznał sprawę za załatwioną.
- Zarządzić odwrót. Wycofujemy się związkami taktycznymi, kapitanowie każdej z grup uderzeniowych niech zorganizują odwrót swoich sił.
Przez chwilę w zamyśleniu wpatrywał się w olbrzymi przestrzenny hologram, przedstawiający sytuację na polu bitwy. Z sił Elektry niewiele pozostało, bitwa była przesądzona.
- Nasi... sojusznicy... sami sobie poradzą, ale wypadałoby się pożegnać. Wyślijcie wiadomość na wszystkich kanałach...
Na chwilę zamilkł, obserwował małą kropkę oznaczającą okręt CA, która walczyła na raz z kilkoma jednostkami liniowymi Elektry.
- Treść wiadomości: Powodzenia. Być może spotkamy się przy okazji kolejnej bitwy.

Piętnaście minut później wszystkie okręty Imperium pędziły przez przestrzeń z szybkością zbliżoną do światła. Cała energia reaktorów, która nie była potrzebna do zasilania silników, została skierowana do przednich tarcz, aby osłonić kadłuby przed niezwykle groźnymi zderzeniami z pyłem międzygwiezdnym.


Obszar działania II Floty
- Wciąż nie mamy łączności z pozostałymi flotami - mruknęła Haale - Nie możemy się wycofać przez podprzestrzeń... Musimy postawić wszystko na jedną kartę.
- Sir?
- Prześlij wszystkim dragoonom pozwolenie na użycie pełnych możliwości ostrzy energetycznych.
- Admirale, kadłuby naszych okrętów mogą nie wytrzymać, jeśli użyjemy ostrzy tak blisko! - zaprotestował Shee'ash.
- Nie mamy wyboru. Wykonać rozkaz.
- Tak jest.
Upłynęło kilka sekund. Admirał z niepokojem rozejrzała się po mostku swojego drednota. Nagle poczuła niewytłumaczalny lęk. Spojrzała w drugą stronę.
- Zaczęło się - westchnęła, obserwując siebie przy jednej z konsol. Pamiętała ten moment, to było godzinę temu - Zakrzywienia czasoprzestrzeni...
Nie wiedziała, jak długo trwało to, co następnie się działo. Kilka minut, godzin, lat? A może sekund? Okrętem trzęsło i rzucało, po jego korytarzach przewijały się niesamowite istoty i ludzie, którzy już umarli bądź jeszcze się nie narodzili... Członkowie załogi to starzeli się, to młodnieli, gdy olbrzymia moc setek ostrzy energetycznych wykrzywiała rzeczywistość.
Wszystko skończyło się... nagle. Lot okrętu się ustabilizował, dziwne zjawiska zniknęły.
- Straty!
- Gdzieś zniknęło ponad tysiąc naszych okretów! Chyba wyparowały przy użyciu ostrzy!
- Wróg?
- Brak odczytów na sensorach! Czysto!
- Wycofujemy się. Pełna prędkość, musimy jak najszybciej opuścić to miejsce...

Obszar działania III Floty
- No sorry, Józek, ale muszę lecieć, właśnie dostaliśmy rozkaz odwrotu. Jak będziesz jeszcze w pobliżu, to wpadnij na kawę z rumem bez kawy!

Przez długą chwilę Prime po prostu stał w bezruchu analizując najbardziej bezsensowne zachowanie jakie , kiedykolwiek widział u przedstawiciela gatunku Homo Sapiens. Z zamyślenia wyrwał go ponowny głos tegoś osobnika

- No sorry, Józek, ale muszę lecieć, właśnie dostaliśmy rozkaz odwrotu. Jak będziesz jeszcze w pobliżu, to wpadnij na kawę z rumem bez kawy!

Niedługo potem okręty imperium zaczęły nawracać i pospiesznie opuszczać okolice przemorfowanego konstruktu Elektry. "Morlock" przekrzywił głowę w drugą stronę obserwując oddalające się zgrupowanie. W pewnym momencie część rzeczywistego dna morlocków dała o sobie znać. Szybie zdublowanie i bezcielesna kopia świadomości Prima pomknęła w kierunku Harybdia. Przeniknąwszy poprzez layery opancerzenia, grodzie i pola siłowe, zespoliła się ze ścianą na mostku. Teraz pozostało tylko obserować jak też imperium ma zamiar wydostać się z małej pułapeczki, jaką zastawiła na nie Elektra.

Tymczasem instalacja, którą był teraz inny odłam świadomości prime`a zaczęła rozpadać się na miliardy miliardów malutkich kuleczek. Niewiększe od główki szpilki znaną tylko sobie metodą rozpoczęły rozmieszczanie po całym wszechświecie. Może było to przyspiesznie temporalne, może nieznana innym podpłaszczyzna tego wymiaru, może coś jeszcze innego, a może wszystkie te rzeczy razem. Liczył się efekt, a był on bardzo prosty - siatka, którą stworzyły te mikroskopijne sfery odbierała bodźce dosłownie zewsząd.

Główny trzon świadomości w tym świecie trwał natomiast dalej na miejscu instalacji Elektry. Otoczony "negacją", a przez to niewrażliwy na zmiany jakie zachodzą w wymiarze jako takim, zbierał dane i przesyłał co jakiś czas do innej części psyche rezydującej w układzie CA.

Jednocześnie wytwór bio - roju wprawił w ruch potężną sieć zaklęć, które wchłonął podczas zwiedznia piekła. Skoro ten wymiar i tak umrze, Prime postanowił wypróbować kombinacje, przy których wszystkie inne zaklęcia ofensywne jakie dotąd widziała społeczeność multiświata, wyglądały jak petarda przy supernovej.

Mistyczne sploty już rozpoczęły zasysanie energii ze wszystkich dostępnych źródeł ..... Siły grawitacyjne planet słabły, by w końcu zatrzymać swe olbrzymie cielska w miejscu, generatory okrętów Elektry, Imperium, CA, nawet dragonów zaczęły w niebezpiecznym tępie tracić moc utrudniając tym samym ich próby ucieczki. Po pewnym czasie słońca zaczęły tracić swój blask, ich monstrualne piece wygasały, instalacje pobierające z nich moc zamarły.

Jednym słowem prawie wszystko stawało w mijescu, pozbawione energii, niezdolne ruszyć z miejsca, mogło tylko obserwować, jeśli oczywiście miało świadomość, to co miało stać się dalej.

W centrum tego wszystkiego zawisł Prime. Sploty zaklęć rozprzestrzeniały się dalej i dalej, obejmując coraz większy obszar. W końcu dotarły do granicy. Teraz pozostało tylko nacisnąć "spust". Postać morlocka zmieniła się. Na jego miejscu lewitowała teraz otoczona światłem "negacji" elfka. Spojrzała w lewo. Rzeczywistość zmieniła się, by ukazać jakby za szybą drobną postać Caibra. Uszata uśmiechnęła się do niego słodziutko i pomachała. Jednocześnie do lisa dotarła króciutka wiadomość:

- Zaczynasz, czy ja mam zacząć zabawę ?

Golas patrzył z lekkim niedowierzaniem na to co się dzieje... Postać Caia..

G: Rozkaz do wszyskich, odwrót z wykorzystaniem portali ciapoprzestrzennych, brak organizacji, wszyscy jak najszybciej opuścić ten wymiar, powiadomić placówki ZCMu, niech wszyscy się wynosza w dziury ciapoprzestrzenne do NORN...
T: Ale dlaczego?
G: Nie wiem... takie mam przeczucie... wszystko... zabrać całą bazę Neew Myrt i wszystko co się daj! WSZYSTKO!

Adam patrzył przerażony na wściekłego Golasa... poświata wokół zbrojmistrza robiła się coraz bardziej widoczna, to już nie był normalny człowiek... Nie taki jakiego znali, coś się działo, coś na co Golas nie mógł sam poradzić, ZCM nie mógł poradzić... Coś... Coś strasznego musiało się dziać i tylko on to zauważył...

T: ODWRÓT! Operacja EXODUS! Rozpocząć NATYTCHMIAST! Wszystkie jaednostki rozpocząć operację EXODUS!

Cisza w komunikacji... Wszystkie statki momentalnie zaczęły zapdać się w dziury ciapoprzestrzenne, bez ładu i składu, kto szybciej, mimo wszystko, okręty ZCMu nie odniosły żadnych uszczerbków...
Bazy ZCMy i platformy też zniknęły, na New Myyrt pozostały tylko ślady w ziemi po budynkach... Wszystko... Wszystko powędrowało do NORN, tylko Ebony i Ivory zostały... A na ich pokładach, załogi, Deunan, Miles, Max, Golas i Lockwood...

Czekali... Sami nie wiedząc na co...

Lis nie uśmiechnął się w odpowiedzi. Zamiast tego spojrzał z pogardą na zgrabne ciało, które Prime przywdział. W spojrzeniu tym było coś, co zmusiło twór do zastanowienia się..
Magia. Prime użyło magii.
Zapominając o drobnym szczególe.

Niby szyba pomiędzy lisem a Prime najpierw popękała niczym skorupka jajka, a następnie rozpadła się bezgłośnie. Chwilę później szczupłe palce zacisnęły się na wyobrażeniu dziewczyny, zaciskając się na gardle.

Magia była marną osłoną wobec istoty która dla niej nie istniała.


-A kto Ci rączki rozbuja, maleństwo? - zapytał zmienionym głosem rudy.

"Negacja" otoczyła teraz elfkę niczym kokon, odcinając ją od warunków zewnętrznych. Caibre jedynie przechylił głowę w bok, jakby nasłuchiwał..
i rzeczywistość zmieniła się. W tej wersji "negacja" nie istniała.
Prime mogło się dostosować. Ale zmiana wymagała czasu. A ten się właśnie skończył.

Lis pociągnął za spust. Dodając conieco od siebie.

Przemykali poprzez abstrakcyjne wymiary międzywszechświatowej pustki. Tam gdzie nie istnieje żadne prawo, gdzie żadna boska istota nie narzuciła rzeczywistości swej woli, lub też nie zadziałały prawa przypadku. Cai dalej wpatrywał się w ciemność. Salem dzielnie dotrzymywał im kroku. Phoenix z uwagą śledził myśli swojego nowego kapitana. Poszukiwał odpowiedniego avatara...

***

Caibre usłyszał za sobą kroki. Lekki, niemal bezszelestny chód. Wiedział, kto to, chodź zdawał sobie sprawę, że jest to niemożliwe. Odwrócił się. Obraz był zamglony. Tylko po konturach można było poznać, że jest to kobieta.

- Zmierzasz ku zagładzie... - Rzekł cień.

- Zmierzam tylko tam, dokąd chce. - Obruszył się Caibre. - Ile razy cię prosiłem, byś nie grzebał w mojej głowie. -

- Nie dajesz mi, więc wyboru, jak wykonanie rozkazu Starożytnych. -

-, Jakiego rozkazu? Czy chcesz mnie zdra... - Lis padł nieprzytomny na ziemię. Neurotoksyna opracowana na podstawie kodu DNA Caibre'a zebranego przez nanity zadziałała bezbłędnie.

***

Phoenix zatrzymał się na granicy nadprzestrzeni jednego z mijanych światów. Salem wyczekiwał dalszych decyzji, co do kursu. Nie doczekał się. Phoenix rozpłynął się w jasnobłękitnej mgle. Salem zdążył jeszcze namierzyć 15 kolejnych skoków i stracił namiar.

Zgarbiony Luciolla wpatrywał się w obraz holograficzny, spis poniesionych przez Imperialną Terrańską Flotę strat. Wysokie już liczby wciąż rosły, siły ekspedycyjne straciły niemalże 30% stanu. Straty był poważne, na kilka miesięcy zastopuje to dalszą ofensywę. Ale jednak udało im się zniszczyć cały wszechświat opanowany przez Elektrę... A raczej doprowadzić do tego, żeby Elektra sama go zniszczyła.
- Przekaz dźwiękowy - usłyszał - Najwyższy priorytet. Opatrzony sygnaturą Imperatorską.
- Hm? Sygnatura Imperatorska?
Przypomniał sobie nagłe zniknięcie Faroo z okrętu flagowego, Shaetaana. O tym, jak mówił coś o jakimś ważnym spotkaniu...
- Skąd została nadana?
- Dziwna nazwa... Midian.
- Odtwórz mi tę wiadomość.
"Do dowódcy naczelnego ITF. Zneutralizować aktualne zagrożenie ze strony sił Elektry, następnie przerwać ofensywę. Pozostawić w systemach macierzystych siły konieczne do obrony przed ewentualnymi zagrożeniami ze strony Elektry. Resztą sił dokonać dyslokacji do stolicy, tam otrzymacie dalsze polecenia"
- Przygotować się do przelotu.