WWWMuzyka ucichła, pary rozeszły się do stołów, a orkiestra sposobiła się do kolejnego tańca. Diablica, ocierając chustką lekki pot z czoła, podeszła do brata i Boklera.
WWW- Nie tańczysz bracie? - spytała zaczepnie. - Ah tak, przecież ty nie umiesz tańczyć - roześmiała się lekko. - A ty, Boklerze? Nie masz ochoty na małe harce? - puściła mu oko.
WWWMephis spojrzał na diabła i wzruszył ramionami.
WWW- Nie teraz droga Sirrah. Nie wszyscy, którzy mieli przybyć, już tutaj są.
WWW- Tak... - Sirrah spojrzała w stronę Chimerii. - Ta małą mi nie ufa, mogę wyczuć to ze sposobu w jaki na mnie patrzy, w jaki sposób ze mną rozmawiała.
WWW- Ci z CA tak mają, nie ufają nikomu i niczemu, sobie również.
WWW- Założę się, że z przyjemością wbiłaby mi tą swoją śmieszną szpilę do włosów prosto w gardło.
WWW- Nie przesadzajmy pani Sirrah - odezwał się baatezu.
WWW- Swoją droga to dziwne, nieprawdaż? - morlock sięgnął po kryształowy puchar z jakimś czerwonym płynem. - Mieni się wiedźmą, a nie ufa diabłom. To ciekawe skąd czerpie swoją moc. Z baterii? - diabły roześmiały się. - Chyba, że to wiedźma bazująca na białej magii.
WWW- Fuj - powiedziała tylko Sirrah, Bokler się skrzywił.
WWW- Zreszta nieważne - Mephis spoważniał. - Wiem, że o tym wspominałeś Boklerze, ale nie spodziewałem się, że rzeczywiście spotkam tutaj Gabriela.
WWW- Ani ja - dodała Sirrah. Skinęła głową w stronę Faroo, ten uśmiechnął się na jej widok po czym zagłębił w rozmowie z jakimś adwersarzem. - Panowie wybaczą.
WWW- Pani - Bokler skinął głową.
WWW- Tylko nie przesadzaj siostrzyczko, tak jak ostatnim razem - powiedział kąśliwie. Pokazała mu język.
WWW- Cóż Mephisie, Gabriel jest tutaj już jakiś czas.
WWW- Nic dziwnego. Raczej trudno było mu się pozbierać, po tym jak jego poprzedni, że się tak wyrażę, pracodawca... - morlock zrobił pauzę. - Zmienił formę egzystencji. Jak widać, najwyraźniej, gdy zabraknie alternatywy, piekło pozostaje jedyną opcją.
WWW- Czasem zdarzają się złe cuda - podsumował Bokler.
WWW- One dzieją się cały czas Boklerze, cały czas - diabeł łyknął solidny haust wina. - My po prostu przechodzimy nad nimi do porządku. Nic więcej.
WWWTymczasem Sirrah podeszła do imperatora.
WWW- Faroo, drogi Faroo - uśmiechnęła się do człowieka. - Nie zmieniłeś się przyjacielu - nachyliła się i pocałowała go w czoło. - Ale to dobrze.
WWW- Ty za to... - spojrzał przypadkiem na jej dekolt i głębiej. - Zmieniłaś się bardzo - przełknął ślinę i zaraz opanował. - Ostatnim razem byłaś trochę jakby bardziej przeźroczysta.
WWWSirrah uśmiechnęła się i nachyliła bardziej.
WWW- Ale jak widać imperatorze, wolisz żeby mój strój był bardziej przeźroczysty niż ja sama - roześmiała się. - Uroczy jak zawsze - rozejrzała się po sali. - Jak podoba ci się bal?
WWW- Przyjemny, jak na razie. Nudny jak sto diabłów... uhh, przepraszam, przyzwyczajenie do powiedzonek.
WWW- Nic nie szkodzi, najwyraźniej ludzie nigdy się nie zmienią - roześmiała się. - A jak tam tajemniczy towarzysz? - wskazała imperatorskie czoło.
WWW- Nie dał znaku życia - odparł. - Dziękuję.
WWW- Przyjemność po mojej stronie - diablica zmrużyła oczy. Poklepała go po ramieniu. - Naprawdę miło cię widzieć - powiedziała i podnosząc się ruszyła w stronę parkietu, po drodze porywając jakiegoś zaskoczonego mężczyznę.