WWW- Wreszcie znalazłem trochę czasu - powiedział Mephis stając za imperatorem. Ten odwrócił się zaskoczony. - Czasu, by móc sobie porozmawiać - uśmiechnął się lekko.
WWW- Lordzie - Faroo odwzajemnił uśmiech. - Mówiono, że nie żyjesz.
WWW- Owszem, zdarzyło się to i owo - diabeł spojrzał dookoła na tańczące postaci. - Przejdźmy się.
WWWImperator spojrzał na niego z byka.
WWW- Wątpisz w moje intencje? - spytał urażony morlock. - Nic ci z mojej strony nie grozi - powiedział. 'Na razie', dodał w myślach.
WWWFaroo odstawił kielich i ruszył za Mephisem. Diabeł zauważył, że imperator jest lekko zszokowany całą obecną sytuacją. Wyczuł też jego zdenerwowanie i gniew. Jednocześnie był zdezorientowany ... Dobrze, odpowiednia chwila.
WWW- To nie tak - zaczął człowiek, kiedy zbliżyli się do jednej ze ścian ozdobionych chorągwiami. - Po prostu ta cała sytuacja...
WWW- Irytuje cię, że zupełnie nie wiesz po co tutaj jesteś? - Mephis wpadł mu w słowo. - To cię stawia w dużym dyskomforcie, prawda? - Poklepał go po ramieniu. - Trochę więcej wiary Imperatorze, odpowiedzi nadejdą. Wkrótce - zatrzymał się. - A teraz... - spojrzał na Faraa, a jego oczy rozbłysły intensywniejszą czerwienią, równie czerwone płomienie otoczyły ciało diabła. - Skończymy z całą tą zabawą - morlock machnął ręką i cała sala zniknęła.
WWWPojawili się w świetlistym ... pokoju? Faroo nie miał pewności.
WWW- Wiem, że uważasz ten cały bal za maskaradę. Za coś, co tak naprawdę nie istnieje. Że wszystko tutaj jest iluzją i ułudą, którą w jakimś celu wcisnęliśmy wszystkim przed oczy.
WWW- Gdzie... - zaczął imperator rozglądając się dookoła. - Gdzie my jesteśmy? Gdzie podziali się ci wszyscy ludzie?
WWWMephis usiadł na jasnym fotelu, który właśnie się pojawił.
WWW- Witaj w jasności Piekła, Imperatorze.
WWW- To jest piekło?
WWW- A co? Brakuje ci płomieni, gorącej lawy i ogólnie wulkanicznego klimatu? Froll... - zaklął.
WWW- Iluzje...
WWW- Bah, myślisz, że jeśli coś pojawia się i znika to jest iluzją?
WWWCzłowiek chciał coś powiedzieć, ale zamknął usta.
WWW- Mądra decyzja - odwrócił głowę. - Pozwól, że o coś cię zapytam. Ile jesteś w stanie poświęcić, by uzyskać żołnierza doskonałego?
WWW- Nic - odparł bez wachania. - Zupełnie nic.
WWW- Nic?
WWW- Tak. Nie potrzebuję żołnierz doskonałego.
WWW- A tak. Dragooni.
WWWFaroo drgnął zaskoczony.
WWW- Skąd wiesz?
WWW- Wiem wiele rzeczy Imperatorze - Mephis pojawił się tuż przy człowieku. - Nawet to, że teraz próbujesz skanować to miejsce - Faroo gwałtownie owrócił się i odsunął od diabła. Morlock uśmiechnął się szeroko. - Ale hmmm... Natasza powie ci to, co już wiesz. Że to wszystko jest iluzją. Bo nic innego nie przychodzi jej do głowy. Bo nie jest w stanie pojąć mocy, jaka jest w tym miejscu. Ot wada dragoona.
WWW- Skąd wiesz, że...
WWW- Czyż ta twoja Natasza nie jest taką twoją osobistą iluzją? Siedzącą w głowie obok, uspokojonej przez moją siostrę, osobowości miecza? - zmrużył oczy. - Przemyśl to sobie, a tymczasem...
WWW- SKĄD WIESZ O NATASZY? - wybuchł imperator. - SKĄD W OGÓLE DO KURWY NĘDZY WIESZ O DRAGOONACH?
WWW- Brawo... złość i gniew są dobre. Powodują, że człowiek czuje, że żyje.
WWW- ZAMKNIJ SIĘ!
WWW- To mam mówić, czy się zamknąć? - diabeł podszedł z powrotem do fotela. - Zabawne, że ludzie w takich chwilach zachowują się irracjonalnie. No nieważne... Jeśli mógłbyś, spójrz do tyłu - wskazał Faroowi coś za plecami imperatora. Człowiek odwrócił się i spojrzał na... ludzką postać. Ubrana w wojskowe rzeczy. Zwykła. Ot, jakiś inny człowiek.
WWW- Nie zbywaj mnie kolejnymi iluzjami, diable!
WWW- Oh, zamknij się z tymi iluzjami wreszcie! - głos morlocka przeszedł w głęboki bass i stał się bardziej ostry i szorstki. - Zaczynasz być nudny. To wszystko tutaj nie jest iluzją, niezależnie od tego, co mówi ci ten ukryty w głowie ludzik.
WWW- Jaki jest cel tej farsy? Kolejnej zresztą? - imperator uspokoił się na tyle by móc myśleć.
WWW- Przedstawiam ci żołnierza doskonałego - głos diabła wrócił do normalnego brzmienia, a sam diabeł pojawił się ponownie obok Faraa.
WWW- To?!
WWW- Owszem.
WWW- I co w nim takiego niezwykłego?
WWWW odpowiedzi Mephis po prostu podał mu pistolet.
WWW- Zabij go.
WWW- Co?!
WWW- I skończ wreszcie z tymi pytaniami. Nie jesteś dzieckiem.
WWWFaroo spojrzał na trzymaną w dłoniach broń.
WWW- Chcesz, żebym zabił...
WWW- Dokładnie.
WWW- Ale dlaczego?
WWW- Czy musi być jakiś powód?
WWW- Owszem dla mnie musi.
WWW- Przecież zabijanie sprawia ci przyjemność, prawda? Setki razy posyłałeś swoich żołnierzy do boju. Kiedy byliśmy w Zgromadzeniu cieszyłeś się z każdej okazji, by pokazać siłę swojej machiny wojennej.
WWW- Tamto miało cel.
WWW- To też ma. Zabijając go, dowiesz się na czym polega jego doskonałość - diabeł zamyślił się. - A może po prostu boisz się zabić kogoś z zimną krwią?
WWW- Nie... po prostu.
WWW- Po prostu co?
WWW- Po prostu nie chcę.
WWWMephis roześmiał się.
WWW- Najwyraźniej... jak to mówicie, nie masz jaj, by pociągnąć za spust. Nawet strzelając do iluzji, skoro twierdzisz, że wszystko tutaj nią jest.
WWW- Przestań. Po prostu, kiedy nie muszę, nie zabijam. Jaki by miało to cel?
WWW- Przyjemność. Możliwość ujrzenia, jak czyjeś życie przecieka ci przez palce. I setka innych powodów.
WWW- Jesteś chory.
WWW- Według twoich kategorii, czy według moich? - morlock wzruszył ramionami i usiadł w fotelu. - Powiedziałeś, że nie zabijasz, kiedy nie musisz. Cóż... - wzruszył ponownie ramionami. Ludzka postać poruszyła się i z niewiarygodną prędkością dobiegła do imperatora. Zamachnęła się i tylko nabyty instynkt pozwolił Faroowi o milimetry uniknąć dłoni ściskającej nóż. Odskoczył gwałtownie i ścisnął pistolet. Wypalił z biodra nie celując, huknęło. Kula o dużej prędkości wylotowej trafiła atakującego w pierś tuż koło lewego obojczyka. Odrzuciło go do tyłu, ale po chwili napastnik był na nogach i ruszył znów. Faroo stanął na nogach i wycelował.
WWW- Nie podchodź! - krzyknął i zaczął się powoli cofać. Atakujący zbliżał się. Tym razem powoli. Z rany sączyła się krew.
WWW- Mephis!
WWWNagle huk. Człowiek przeszedł jeszczę parę kroków po czym zwalił się na podłogę z raną głowy prawie w samym środku czoła. Imperator spradził tętno. Nie żył.
WWW- Brawo - powiedział diabeł. - Piękny strzał - stał tuż obok z kryształowym pucharem absyntu.
WWW- Zmusiłeś mnie, żebym go zabił! - krzyknął Faroo i wycelował w diabła.
WWW- Spokojnie. I tak byś go zabił. To była kwestia czasu. Za bardzo ciekawi cię ta jego doskonałość.
WWW- Nie zabił bym go do cholery!
WWW- Jasne, jasne.
WWW- Za kogo ty się uważasz? Za jakiegoś bożka, nędzny diable?!
WWW- Dobrze - morlock uśmiechnął się. - Pofolgujmy nienawiści. Poczuj jej siłę. Poczuj odwagę, jaką ci daje. Odwagę by pociągnąć za spust i wpakować mi kulę prosto w między oczy.
WWWMiał go na muszce. Celował w sam środek czoła tego płonącego diabła. Mógł jednym strzałem zakończyć całą tą farsę. Ale czy aby napewno? Jednakże coś odwróciło jego uwagę. Ciało zabitego zaczęło świecić, tak jakby spalał je wewnętrzny płomień.
WWW- Oho... - zaczął Mephis. - Dobre wyczucie chwili.
WWWFaroo przestraszony, ale i zafascynowany obserwował makabryczne zjawisko. Wypalane od środka mięso żółkło i zwijało się w zastraszającym tempie. Mignęła biel kości i po chwili też zniknęła w jaskrawym błysku. Wbrew temu co oczekiwał, ciało nie zniknęło. Wręcz przeciwnie. Było całe. I żyło. I było tym samym ciałem, które przed chwilą zabił.
WWW- Co do...
WWW- Jego ciało i dusza zostały naprawione.
WWW- Ale...
WWW- Skończ z pytaniami, już ci to mówiłem - diabeł zgrzytnął zębami. Po chwili jednak spojrzał spokojniej na imperatora. - Oferuję ci żołnierza, który nie będzie bał się śmierci, który bez strachu wykona każdy rozkaz. Bokler zdążył pokazać ci ich oddanie, ja pokazuję tajemnicę, jaka tkwi w owym oddaniu.
WWWFaroo zorientował się, że dalej mierzy w diabła. Opuścił broń. Cała jego złość uleciała.
WWW- Powiedzmy, że ci wierzę. Że to nie jest kolejna sztuczka. Że jestem zainteresowany. Pytanie tylko, co wzamian?
WWWDiabeł nie odpowiedział. Z powrotem pojawili się w sali balowej, gdzie nieustająca muzyka ciągnęła zgromadzonych do kolejnego tańca. Mephis spojrzał na Faraa.
WWW- Dowiesz się. W odpowiednim czasie - odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę podwyższenia w głębi sali, zostawiając imperatora z własnymi myślami.