[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4246: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4248: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4249: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4250: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
Multiworld • View topic - Uczta Próżności

Multiworld

Nothing is impossible in the Multiworld
It is currently Thu May 16, 2024 7:30 pm

All times are UTC + 1 hour




Post new topic This topic is locked, you cannot edit posts or make further replies.  [ 38 posts ]  Go to page Previous  1, 2, 3  Next
Author Message
 Post subject:
PostPosted: Sun Apr 16, 2006 9:27 am 
Offline
User avatar

Joined: Fri Jan 28, 2005 11:18 am
Posts: 231
Location: Między smiertelnymi
- Przeciez odradzanie się dusz jest niemożliwe, przynajmiej tak nauczają. Raz się żyje, ale zakladajac ze istnieja takie istoty to lepiej by było dla nich, gdyby nie wiedziały o swym losie. – męzczyzna śię roześmiał.
- A patrząc na to tak, byłbym ciekawy z jakiego powodu zostałem zabity. Choć z drugiej strony jeśli ktos mnie już raz zabił to za drugim razem byśmy pewnie nie zdążyli porozmawiać.

Wiedźma uważnie obserwowła słuchacza, traktował to wszystko jak dobry żart lub jego niewiedza była bardzo porażająca. Skosztowała wina, i zabrała się za jedzenie.

- Odradzanie się po smierci jest mało prawdopodobne lecz i takie rzeczy się zdarzaja, choćby taki feniks. – wtrąciła.
- Pani dla mnie są to mało znane rzeczy, specjalizuje się w trochę innej dziedzinie życia. – pułkownik odtawił puchar, i oparł się wygodnie.
- Niektórzy są tu bardzo sztywni, nie uważasz pani.
- Co niektóre postacie wydają się przykute na wieki do swych zadań.
- Racja, naprzykład służba wszędzie ich pełno, w życiu nie widziałem takiej summienności i oddaniu w pracy. Może piekło ma też swoje plusy. - Obie postacie wybuchneły śmiechem.
- Pani wybaczy ale muszę ja na pewien czas pozostawic samą.
-
Mężczyzna wstał lekko się ukłonił i ruszył w kierunku gospodarza i Gabriela.
Ominął tańczące pary, zwinnnie wskoczył na podest i zatrzymał się przy wymienionych osobach. Gospodarz rozmawiał z gośćmi, Verin poczekał aż ten skończy nie taktem by było wtrącanie się. Podszedł do niego Gabriel, uśmiechnął się.
- Czego pan sobie życzy.
- Możemy porozmawiać?

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Apr 16, 2006 12:41 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.


Last edited by Chimeria on Mon Apr 17, 2006 8:41 pm, edited 1 time in total.

Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Apr 17, 2006 1:09 am 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 10, 2004 6:18 pm
Posts: 222

_________________
Where is a Baby?
There is!


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Apr 20, 2006 5:53 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Jan 28, 2005 11:18 am
Posts: 231
Location: Między smiertelnymi

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Apr 21, 2006 10:27 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Jun 24, 2004 12:21 am
Posts: 608
Location: Faîte, Queher
Image
WWW- Taka jak zwykle - Sirrah wpadła w słowo Gabrielowi. Wolnym krokiem podeszła do obu rozmawiających mężczyzn. - Urżnąć się w trupa, by nie pamiętać tego, czego i tak nie da się zapomnieć - przejechała delikatnie dłonią po twarzy anioła. - Prawda Gabrielu?
WWW- Kim jesteś? - spytał Verin. - I dlaczego nas podsłuchiwałaś?
WWW- Jestem Sirrah - obrzuciła człowieka wzrokiem. - Podsłuchiwać was? Nie bądź śmieszny. Swoją drogą - odwróciła się ponownie do Gabriela i zbliżyła swoją twarz do jego twarzy tak, że mógł poczuć jej oddech. - Widzę, że serafini nigdy się nie zmienią, czyż nie tak bąbelku? - spojrzała w jego błękitne oczy. - Dalej zadufani w sobie, wierzący tylko w to co powiedział im ich Pan - słowo 'Pan' wypowiedziała z obrzydzeniem. Jej dłoń dotknęła piersi anioła, ten drgnął lekko. - Rozsiewający plotki dookoła... - przerwała, ale ręka zjeżdżała niżej. Zatrzymała ją na wysokości pasa.
WWW- Sirrah? - zastanowił się Gabriel. - Nie przypominam sobie, żebym cię widział.
WWW- Oczywiście głąbie - fuknęła odsuwając się od anioła. - Jestem morlockiem, ale urodziłam się na długo po tym, jak twój świat zamienił się w parę. Razem z twoim Panem - uśmiechnęła się niewinnie. - Chciałam tylko, byś nie zapominał o przeszłości, kiedy kolejnej osobie - spojrzała na Verina - będziesz wciskał ten swój kit o upadku Edenu.
WWW- Kłamstwa, kłamstwa i tylko kłamstwa - wycedził Gabriel. - Nic nie wiesz o przeszłości i nie staraj się mnie zwodzić.
WWW- Niedobry aniołek - poklepała go ponownie po policzku. - Pamiętaj o błędach przeszłości bąbelku. Albo skończysz tak jak Asmodeusz - pocałowała go lekko w usta, odwróciła się na pięcie i odchodząc pomachała mu.
WWWGabriel patrzył za nią długo.

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Apr 21, 2006 11:33 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam
- Napije się pani ze mną tego znakomitego miodu pitnego?

Saovine, wybita z poważnego zadumania nad wszystkim i wszystkimi, miała ochotę odpowiedzieć bezczelnie, że ‘nie leci na podobne gadki’ ale przypomniała sobie, że chyba nie wypada być aż tak niemiłą. Wiedziała o układzie, jaki Sereus zawarł z Jedenastą i śmieszył ją fakt, że ów osobnik nie zdaje sobie sprawy z tego, że Jedenasta już nie istnieje, a kolejna śmierć wcale nie ma w obowiązku brać na swoje barki obiecanek swoich poprzedników...chociaż chyba w jego przypadku właśnie to robiła. Poza tym, działała na nią atmosfera balu, która mówiąc krótko: okropnie jej się nie podobała. Tyle zadufanych w sobie i pompatycznych osobowości, tyle szeleszczących sukien i olśniewających błyskotek. Tyle..snobizmu…Już dawno nie czuła takiego obrzydzenia i niechęci, jak teraz. Miała ochotę jak najszybciej się stąd urwać i zanurzyć się gdzieś w ciemnościach Alej w kompletnej ciszy i spokoju – to było jej największe marzenie w tej chwili. Spojrzała na Sereusa niechętnym i mętnym wzrokiem. Wbrew temu, co widział ten mężczyzna, Śmierć siedziała, a nie stała. Być może teraz go to dziwi, ale raczej mało przejmowała się wszystkim, co Sereus może sobie teraz myśleć.

- powiem krótko Sereusie – syknęła surowo – jedenasta odeszła w niebyt i jej obiecanki są już z deczka bez pokrycia – dotknęła plecami oparcia za sobą – i nie, nie mam ochoty na żaden trunek. Chyba, że jest to zielona herbata śmierdząca jak pety

Sereus stał chwilę oszołomiony, już chciał coś powiedzieć, gdy Saovine wznowiła monolog

- ‘’Sereus nie umrze póki nie znajdzie swojego szczęścia w zamian udzieli każdej informacji, o jaką zapyta ta, która go wyprawi na druga stronę Styksu’’ ..nie wiem czemu, ale mam te słowa w głowie odkąd cię zobaczyłam, brzęczały mi w uszach i wprawiały o mdłości, więc musiałam je wyksztusić, wybacz. Słyszałam o tym i stoi mi to ością w gardle... te wszystkie układy i inne politykowania ze Śmierciami to jednak chory proceder – chwyciła się za głowę, łokcie miała oparte o stół i wyglądała na wycieńczoną myślami
- Wybacz, pani..ale
- eh eh – machnęła jedną dłonią i wskazała mu miejsce koło siebie – siadaj i mów, co ci leży na wątrobie, bo długo tu nie zabawię.

Saovine nie czuła się najlepiej, miała wrażenie, że jej znajomość z diabłami na dłuższą metę jest zła i nie powinna w ogóle pojawiać się na żadnych tego typu ‘imprezach towarzyskich’. Już nawet straciła jakąkolwiek ochotę na rozmowę z Mawią. ‘To i tak nie ma sensu’ – zadźwięczało jej w głowie – ‘Nie powinnam się kompletnie mieszać w to wszystko, jedyne co to powoduje to zamęt i niepotrzebne troski. Niech robią, co chcą. Nie moja broszka. A do tego nie podoba mi się wzrok Mephisa….on już wie, że tu jestem, czuje to i nie podoba mi się to…sama nie jestem pewna jeszcze czemu…

Sirrah…mam wrażenie, że wdepłam w niezłe gówno z pomocą tej cholernej kosy…no i co tu robi Gabriel!!?’ – Myśli kłębiły jej się w głowie i miała wrażenie, że o czymś, lub o kimś zapomniała.

- um..Śmierci?.. – Sereus siedział obok niej i przyglądał się zatroskany – widzę, że wiele rzeczy cię trapi
- oj chłopie – machnęła znów ręką – widzisz, nawet nie mam siły na bycie wytworną, martwą damą, jeszcze raz wybacz – westchnęła – wiesz, nie wymagaj ode mnie zbyt wiele, ja się szybko irytuję i nie lubię spełniać czyichś zachcianek, a ostatnio chyba ciągle to robię. Stąd mój nastrój. Chcę się szybko z tego miejsca wyrwać i chyba mi w tym przeszkodziłeś.

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Apr 23, 2006 1:41 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Jan 28, 2005 11:18 am
Posts: 231
Location: Między smiertelnymi
Veri namyślił się troche odprowadzając diablice wzrokiem, zasmakował znów w wytwornym śłodkim winie.
- Gabrielu ja wiem, że to co mówisz to są bajki dla śmiertelnych, ale rzadna ze stron nie chce powiedzieć co było prawdą, jak to było, z jakich powodów i jaką rolę w tym miał człowiek.
- Czy wierzysz w coś wogóle. – Verina zdziwiło to pytanie.
- No ja ...
- Nie wiesz co masz mówic.
- Chce dowodów, jeśłi to możliwe chce obejrzec piekło i cała resztę. Przejść przez nie jak przez zwykły świat bezpiecznie spokojnie zobaczyc co czym jest i zdecydować.
- Myślisz żer jesteś na to gotowy. A jakbys się dowiedział czegos czego nie powinieneś wiedzieć.
- Obecnie mam to gdzieś. Jak trzeba będzie poniesie się konsekwencje ale zaspokoje ciekawość. - Anioł się namyślił.

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Tue Apr 25, 2006 5:09 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Jun 24, 2004 12:21 am
Posts: 608
Location: Faîte, Queher
Image
WWW- Gdzieś ty ją znalazł? - spytał Mephis zaskoczony jej pojawieniem się.
WWW- To ona znalazła mnie - odparł spokojnie Bokler. - Mówiłem ci, że kiedy przyjdzie pora, ona się pojawi.
WWW- Myśleliśmy, że nie żyje.
WWW- Znasz ją?
WWW- Tak.
WWWTym razem Bokler popatrzył na morlocka zaskoczony.
WWW- Nie pytaj, to długa... - Mephis przerwał i spojrzał na salę. Dostrzegł Śmierć i... postać, która zupełnie tutaj nie pasowała. - Zaprosiłeś go?
WWW- Nie. Przebywa tutaj czasowo.
WWWMorlock warknął.
WWW- Czas właśnie mu minął.
WWW- Lordzie... - zaczął Bokler, ale Mephis zniknął.

Image

WWWSereus chciał odpowiedzieć śmierci, ale świat dookoła niego jakby zamarł. Tańczące postaci zszarzały i nabrając metalicznego połysku zamarły. Mistrz Zakonu spojrzał na Saovine, ale ona również zmieniła się w posąg. Rozejrzał się lekko przestraszony. Całą salę, wypełnioną posągami, spowił półmrok. Delikatny, prawie niesłyszalny szum dotarł do jego uszu. I odgłos kroków.
WWWStuk, stuk.
WWWW tych krokach było coś złowieszczego. Czyżby to miała na myśli Śmierć? Tak miał wyglądać koniec jego duszy? Ciemnoszary świat wypełniony posągami znanych i nieznanych mu istot? Nie tak sobie to wszystko wyobrażał.
WWWStuk, stuk... kroki zatrzymały się. Sereus próbował przebić wzrokiem ciemność, ale niewiele widział.
WWWKroki zatrzymały się. Gdzieś.
WWW- Sereusie - szept pojawił się tuż koło jego ucha. - Ośmieliłeś się pojawić w tym miejscu - znał ten głos. Należał do... ale to niemożliwe.
WWW- Lord Roevean?
WWW- Nie jesteś zbyt spostrzegawczy. Jak na członka Zgromadzenia.
WWW- Nie należę do Zgromadzenia.
WWW- A ja nie nazywam się Roevean.
WWWŚciany zaczęły pulsować czerwienią. Sereus kątem oka dostrzegł nrastające światło. Wtem błysk pochłonął całą salę. Mistrz Zakonu obrócił się i zobaczył postać przypominającą człowieka. Czarne spodnie z bocznymi kieszeniami wpuszczone w wysokie buty, ciemna koszulka rozpięta pod szyją i skórzana kurtka. Krótkie, ciemne włosy, zamknięte oczy. Zupełnie inna postać, niż się spodziewał.
WWW- Nie jesteś Roeveanem.
WWW- Rozwijasz się w postępie geometrycznym, jak widzę - odezwała się postać i otworzyła oczy. Sereus cofnął się do tyłu. I to nie ze względu na czerwone źrenice. W tych oczach było coś czającego się niczym strach z szafy w ciemnym pokoju, niczym pierwotne podkłady złości i nienawiści drzemiące w każdym. Czekające tylko by móc się wydostać. - Roevean umarł.
WWW- Więc kim jesteś?
WWW- Roeveanem. Mephisem. Dziadkiem Mrozem. Diabłem. Kimkolwiek. Nie powinno cię to interesować.
WWW- Ale... gdzie jestem?
WWW- DOŚĆ! - całe otoczenie zadrżało. - Jeszcze się nie domyśliłeś? Aż dziwne, że przyjeliśmy cię do Zgromadzenia. Nawet nie próbuj... Otóż robaczku, jesteś w piekle.
WWW- To jest piekło?
WWWMephis momentalnie pojawił się przy nim łapiąc go za szyję.
WWW- Za dużo pytań - odezwał się szeptem. - Nie jesteś tutaj, by zadawać pytania. Jesteś tutaj, bo... - zawachał się. - Bo mam taki kaprys. I byłeś na tyle głupi, żeby tu przyleźć - rozluźnił uścisk i Sereus upadł. Diabeł kucnął przy nim. - Tak, to jest piekło. Całemu choremu światu wydaje się, że piekło to jakiś zapyziały zakątek gdzieś, niewiadomo gdzie, cuchnący siarką i dusznymi oparami, gorący i wypełniony stopioną skałą. A tak nie jest - spojrzał gdzieś w dal. - Ale dość. Szukałeś szczęścia, by móc elegancko odejść. No cóż.
WWWBiel zniknęła zastąpiona obrazem Ih Masil. Świata Sereusa. Potem obraz zmienił się i teraz znajdowali sie na orbicie Czerwonej Planety otoczonej setkami okrętów. Potem pojawił się Punkt Zero. Potem znów Ih Masil. Potem planeta Agendy.
WWW- Juz wiesz, gdzie jesteś? - Mephis zmrużył oczy. - Wszystko tutaj pochodzi od ciebie. Lecz jest takim, jakim być powinno, a nie takim, jakim tobie się wydawało - poklepał Sereusa po ramieniu. - Przywyczaj się. Bo w twojej drodze ku szczęściu skazuję cię na życie. Wieczne. W piekle twojego umysłu.
WWWDo Sereusa powoli zaczął docierać sens wypowiedzianych przed chwilą słów.
WWW- NIE..... - ale był już sam.

Image

WWW- Co z nim zrobiłeś? - spytał Bokler.
WWW- Dałem mu to, czego szukał.
WWW- A czego szukał?
WWW- Jak każda śmieszna forma życia, szukał szczęścia.
WWW- Dałeś mu szczęście?
WWW- Szczęście w możliwości popełnienia samobójstwa - Mephis zawahał się. - O ile się domyśli... jak znaleźć tę możliwość.

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Apr 29, 2006 3:43 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 26, 2004 5:37 pm
Posts: 1464
Location: Imperium
Faroo rozejrzal się lekko zdziwiony dookoła.
- Co ja tu robię? - cicho spytał się sam siebie.
Pamiętał, że minutę wcześniej tańczył z Noire. Nie wiedział, co się stało później, ale jakoś znalazł się tutaj.
- Plot-hole, bez wątpliwości - podsumował. Wrócił do bufetu, kelner nalał mu lampkę wina. Upił trochę, tym razem było doskonałe.
- Natasza? Jak tam?
Dragoon momentalnie pojawił się koło niego. Co dziwne, nikt z obecnych w pobliżu nie poświęcił ani trochę uwagi młodej dziewczynie w prostym, wojskowym ubraniu. A jakby nie patrzeć, taka osoba się dosyć wyróżnia w takim miejscu jak bal.
-Wyniki są dosyć dziwne - powiedziała - Większość z obecnych tu zdaje się nie dawać żadnych znaków życia.
- Zaskakujące, ale to rzecz, jakiej można było się spodziewać po diable. Sztuczne towarzystwo z potępionych dusz... Coś jeszcze?
- Tak. Przed chwilą na sali pojawił się osobnik, który zgodnie z moja bazą danych jest Sereusem. Pewność identyfikacji dziewiędziesiąt dziewięć i siedem dziesiatych. Także u niego nie wykryłam znaków życia.
- Zgromadzenie... - mruknął Imperator - Gdzie on jest?
Natasza nie odpowiedziała od razu, zdziwienie odbiło się na jej twarzy.
- Więc? - ponowił pytanie Faroo.
- On właśnie... zniknął. Podszedł do niego Lord Mephis i zniknął.
- Diabelskie sztuczki. Dobrze się spisałaś, Natasza.
Zniknięcia dragoona też praktycznie nie zauważył. Z westchnieniem upił wina. Niepewność co do celu balu i atmosfera tajemniczości drażniły go, jak mały kolec tkwiący w ciele.

_________________
"Przestańmy własną pieścić się boleścią, przestańmy ciągłym lamentem się poić,
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystoi w milczeniu się zbroić"


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon May 01, 2006 9:53 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Jan 08, 2005 10:46 am
Posts: 657
Location: Baator
- Widzę, że powoli zaczynają wracać troski o losy imperium, czyż nie? – Faroo odwrócił głowę spostrzegając stojącego za nim Bokler. Jeszcze prze chwilą wydawało mu się, że siedział obok Lorda Mephisa, coraz mniej podobało mu się to miejsce.
- Owszem, jest to dość nieprzyjemny moment dla Imperium. – Faroo przepłukał gardło resztą wina, obecność diabła sprawiała, że czuł się lekko nieswojo.
- Imperatorze, czas nie ma znaczenia, tylko moc się liczy. – Bokler przysiadł się do badającego go znowu wzrokiem imperatora, wydawał się ignorować jego obecność podziwiając kolejne tańczące pary.
- Co daje ci władze nad ludźmi? – Spytał w końcu. Imperator zastanowił się chwilę podążając za wzrokiem diabła, wodząc po tańczących postaciach.
- Władza nad ich życiem, nad tym, jak potoczą się ich losy jak sądzę. – Bokler pokiwał głową.
- Czy nie marzyłeś kiedyś poddanych, którzy bez najmniejszej trwogi rzucą się na wszystko, i wykonają najgroźniejszy rozkaz? – Faroo spojrzał na diabła zaintrygowany, lecz z lekkim uśmiechem.
- Lojalność już mam, tak więc jeśli to był cel…-
- Nie wiesz co to lojalność, nie widział tego żaden z was. – Diabeł tał się poważny, wstał i podszedł do krańca podium, rozglądał się przez chwilę po komnacie, aż zatrzymał wzrok na tańczącej parze, ci zatrzymali się natychmiast skłonili mu uroczyście. Bokler zaprosił gestem ręki oboje do siebie, ci podeszli bez ociągania się.
- Ot, imperatorze, para kochanków, w której jedno dla drugiego porzuciło wszystko. – Diabeł podszedł i ściągnął im balowe maski. Ich twarze były młode i pełne radości, ubrani w szykowne stroje, on przystojny, ona piękna i młoda.
- Zawsze tak jest, kiedy masz nad… - Faroo odezwał się, lecz przerwał, kiedy zobaczył, że diabeł podaje mężczyźnie nóż.
- Zabij ją. – Faroo zamarł, jak może nalegać żeby on zrobił coś takiego? Jednak w tej samej chwili, mężczyzna bez wahania wbił kobiecie nóż w gardło, ta przerażona złapała za broń, próbując bezskutecznie zatamować upływ krwi. Padła na kolana w agonii, patrząc już czerwonymi oczyma na stojącego przed nią diabła. Bokler pochyli się nad nią z dzikim uśmiechem, po czym z spojrzał na Faroo.
- To jest władza, nie wojsko, nie zależność, nie pieniądze czy broń, lecz oddanie. – Diabeł przysiadł się powrotem do Imperatora, który dalej patrzył na kobietę, z której uleciał już prawie ostatek życia, mężczyzna trzymał ją za rękę, płakał, ale nie zawahał się uderzyć.
- Wyobraź to sobie Imperatorze, możemy ci to dać. – Faroo spojrzał na diabła, teraz uśmiechniętego, podekscytowanego.
- Ileż ludzie by dla ciebie zrobili, kiedy prócz życia doczesnego, możesz im zaoferować wieczność? Któż nie odda wszystkiego, dla kogoś, kto jest ich nadzieją na tym świecie, i wrotami na tamten? – Faroo nie odpowiedział, nigdy nie zastanawiał się nad tym, co ludzie by oddali dla czegoś takiego, nie musiał.
- Pomyśl imperatorze, możemy ci dać więcej niż myślisz, możemy tak wiele...jeśli zechcesz. – Faroo zamyślił się, wybiła go jednak z tego stanu muzyka, która stała się głośniejsza. Oderwał wzrok od martwego punktu Sali, w kielichu znów było wino, lecz jego rozmówca rozmył się gdzieś w powietrzu, pozostawiając tylko niespodziewaną ofertę.



Wiedźma tańczyła z nowo poznanym diabłem, który wydawał się jej całkiem przystojny, jak na przedstawiciela tej rasy. Przestała po chwili zwracać na niego uwagę, przyglądając się sąsiednim parom.
- Czyżbyś szukała kogoś znajomego moja droga? – Znajomy głos wybił ją z rytmu, potknęła się lekko, partner podtrzymał ją przed upadkiem.
- Dziękuję, coś mnie… -
- Rozproszyło? – Przerwał jej.
- Tak… -
- Może zechce pani usiąść? – Zasugerował.
- Tak, z miłą chęcią. – Szybko znaleźli się przy jednym ze stołów, Chimeria usiadła wygodnie zdobionym krześle, wyściełanym delikatnymi poduszkami.
- Uprzejmie z … - Jej partner zniknął, nim zdołała mu podziękować za pomoc, rozejrzała się kilka razy, szukając go między tańczącymi, nikogo tam jednak nie było.
- Troszkę zbyt męczące zajęcie? – Usłyszała za sobą ten sam głos, co wtedy, odwróciła głowę by ujrzeć stojącego za nią diabła. Bokler uśmiechnął się szyderczo.
- Nie wyglądasz na zbyt zadowoloną moja droga. Widzę, że poznałaś już część gości, jak znajdujesz się w tym towarzystwie? –
- Ja niezadowolona? Zdaje ci się. – Wiedźma uśmiechnęła się lekko mrużąc oczy.
- Czyżby, wydajesz się dość, roztrzepana. –
- Nie dziw się. Zostałam tu przeniesiona z zaskoczenia. –
- Jak wielu. –
- Dobrze, ale JA czuję się jednak nadal nieco zagubiona, zwłaszcza, iż niepokoi mnie towarzystwo niektórych osób. – Wiedźma przestała się uśmiechać.
- Mawii jakoś to nie przeszkadza. – Lekki sarkazm diabła poruszył wiedźmą, ale nie dała specjalnie tego po sobie poznać.
- Zawsze szybko przyzwyczajała się do otoczenia. Jak się sprawuje? – Spytała chcąc skierować dyskusję na bardziej odpowiadający jej temat.
- Doskonale, naprawdę wspaniale. – Na twarzy diabła zagościł szeroki uśmiech.
- Rozumiem, więc że nie przeszkadza, cieszę się z tego powodu. –
- Ależ moja droga, taka wspaniała istota nie mogłaby przeszkadzać. –
- Wspaniała? Cóż takiego w niej widzisz? - Spojrzała podejrzliwie.
- Jej młodość, młodość i otwartość na świat. Wielu mogłoby się od niej uczyć. -
- A nie przypadkiem jej zdolność do chłonięcia wiedzy? Wiedzy, którą jej podsuwasz?- Uśmiechnęła się kącikami ust
- Nie tylko moja droga, ona potrafi zrozumieć. – Diabeł miał kamienną twarz, z której mimo usilnych prób nie mogła nic wyczytać.
- Taak. Na swój sposób... Bądź jej zaproponowany. –
- Czy mi się wydaje, czy nie masz do mnie zaufania. –
- A o co pytasz? –
- O wszystko moja droga, o wszystko… -
- Połowicznie. Mimo mojej naiwności potrafię uczyć się na błędach. - Uśmiechnęła się.- Wiem, że dotrzymasz umowy.
- Oczywiście, nie stanie jej się krzywda, i będę ją uczył wszystkiego, czego zechce. – Diabeł uśmiechnął się znów szyderczo.
- Nie wątpię. Jednak moje obawy budzi sposób nauczania i kierowanie jej myśli. Ale mam pewność, że nauczy się... wielu rzeczy. -Zamyśliła się chwilę.- Chciałabym jednak cię uświadomić, że niedługo ją odbiorę. –
- Ależ oczywiście, jednak, nie powinno się małej traktować tak przedmiotowo. –
- Tego niestety wymagała ode mnie sytuacja. Nie jestem w stanie wszystkiego naraz zrobić.- Jęknęła czując na sobie ciężar odpowiedzialności za małą. –
- Ależ moja droga, nie wszystko musi takie być. – Wokół wszystko zaczęło się rozmywać, muzyka stawała się głośniejsza, a atmosfera dziwnie ciężka.
-Wiem.- Powiedziała twardo.- Wiele rzeczy chcę. Niestety moją wadą jest permanentne mieszanie uczuć i interesów. -Mruknęła niezadowolona.- Muszę przyznać, że cię lubię, ale jestem świadoma, że przynajmniej na razie będę musiała odwiesić nasze kontakty na kołek, dlatego staram się większość osiągnąć idąc własną drogą.
- To już twój wybór moja droga, już tylko twój.- Kiedy odwróciła głowę tylko na chwilę, diabeł zniknął jej z pola widzenia, i znów została sama w tym całym zamieszaniu.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Tue May 02, 2006 9:33 am 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat May 06, 2006 9:46 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 26, 2004 5:37 pm
Posts: 1464
Location: Imperium

_________________
"Przestańmy własną pieścić się boleścią, przestańmy ciągłym lamentem się poić,
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystoi w milczeniu się zbroić"


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed May 24, 2006 10:42 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Jun 24, 2004 12:21 am
Posts: 608
Location: Faîte, Queher
Image
WWW- Wreszcie znalazłem trochę czasu - powiedział Mephis stając za imperatorem. Ten odwrócił się zaskoczony. - Czasu, by móc sobie porozmawiać - uśmiechnął się lekko.
WWW- Lordzie - Faroo odwzajemnił uśmiech. - Mówiono, że nie żyjesz.
WWW- Owszem, zdarzyło się to i owo - diabeł spojrzał dookoła na tańczące postaci. - Przejdźmy się.
WWWImperator spojrzał na niego z byka.
WWW- Wątpisz w moje intencje? - spytał urażony morlock. - Nic ci z mojej strony nie grozi - powiedział. 'Na razie', dodał w myślach.
WWWFaroo odstawił kielich i ruszył za Mephisem. Diabeł zauważył, że imperator jest lekko zszokowany całą obecną sytuacją. Wyczuł też jego zdenerwowanie i gniew. Jednocześnie był zdezorientowany ... Dobrze, odpowiednia chwila.
WWW- To nie tak - zaczął człowiek, kiedy zbliżyli się do jednej ze ścian ozdobionych chorągwiami. - Po prostu ta cała sytuacja...
WWW- Irytuje cię, że zupełnie nie wiesz po co tutaj jesteś? - Mephis wpadł mu w słowo. - To cię stawia w dużym dyskomforcie, prawda? - Poklepał go po ramieniu. - Trochę więcej wiary Imperatorze, odpowiedzi nadejdą. Wkrótce - zatrzymał się. - A teraz... - spojrzał na Faraa, a jego oczy rozbłysły intensywniejszą czerwienią, równie czerwone płomienie otoczyły ciało diabła. - Skończymy z całą tą zabawą - morlock machnął ręką i cała sala zniknęła.
WWWPojawili się w świetlistym ... pokoju? Faroo nie miał pewności.
WWW- Wiem, że uważasz ten cały bal za maskaradę. Za coś, co tak naprawdę nie istnieje. Że wszystko tutaj jest iluzją i ułudą, którą w jakimś celu wcisnęliśmy wszystkim przed oczy.
WWW- Gdzie... - zaczął imperator rozglądając się dookoła. - Gdzie my jesteśmy? Gdzie podziali się ci wszyscy ludzie?
WWWMephis usiadł na jasnym fotelu, który właśnie się pojawił.
WWW- Witaj w jasności Piekła, Imperatorze.
WWW- To jest piekło?
WWW- A co? Brakuje ci płomieni, gorącej lawy i ogólnie wulkanicznego klimatu? Froll... - zaklął.
WWW- Iluzje...
WWW- Bah, myślisz, że jeśli coś pojawia się i znika to jest iluzją?
WWWCzłowiek chciał coś powiedzieć, ale zamknął usta.
WWW- Mądra decyzja - odwrócił głowę. - Pozwól, że o coś cię zapytam. Ile jesteś w stanie poświęcić, by uzyskać żołnierza doskonałego?
WWW- Nic - odparł bez wachania. - Zupełnie nic.
WWW- Nic?
WWW- Tak. Nie potrzebuję żołnierz doskonałego.
WWW- A tak. Dragooni.
WWWFaroo drgnął zaskoczony.
WWW- Skąd wiesz?
WWW- Wiem wiele rzeczy Imperatorze - Mephis pojawił się tuż przy człowieku. - Nawet to, że teraz próbujesz skanować to miejsce - Faroo gwałtownie owrócił się i odsunął od diabła. Morlock uśmiechnął się szeroko. - Ale hmmm... Natasza powie ci to, co już wiesz. Że to wszystko jest iluzją. Bo nic innego nie przychodzi jej do głowy. Bo nie jest w stanie pojąć mocy, jaka jest w tym miejscu. Ot wada dragoona.
WWW- Skąd wiesz, że...
WWW- Czyż ta twoja Natasza nie jest taką twoją osobistą iluzją? Siedzącą w głowie obok, uspokojonej przez moją siostrę, osobowości miecza? - zmrużył oczy. - Przemyśl to sobie, a tymczasem...
WWW- SKĄD WIESZ O NATASZY? - wybuchł imperator. - SKĄD W OGÓLE DO KURWY NĘDZY WIESZ O DRAGOONACH?
WWW- Brawo... złość i gniew są dobre. Powodują, że człowiek czuje, że żyje.
WWW- ZAMKNIJ SIĘ!
WWW- To mam mówić, czy się zamknąć? - diabeł podszedł z powrotem do fotela. - Zabawne, że ludzie w takich chwilach zachowują się irracjonalnie. No nieważne... Jeśli mógłbyś, spójrz do tyłu - wskazał Faroowi coś za plecami imperatora. Człowiek odwrócił się i spojrzał na... ludzką postać. Ubrana w wojskowe rzeczy. Zwykła. Ot, jakiś inny człowiek.
WWW- Nie zbywaj mnie kolejnymi iluzjami, diable!
WWW- Oh, zamknij się z tymi iluzjami wreszcie! - głos morlocka przeszedł w głęboki bass i stał się bardziej ostry i szorstki. - Zaczynasz być nudny. To wszystko tutaj nie jest iluzją, niezależnie od tego, co mówi ci ten ukryty w głowie ludzik.
WWW- Jaki jest cel tej farsy? Kolejnej zresztą? - imperator uspokoił się na tyle by móc myśleć.
WWW- Przedstawiam ci żołnierza doskonałego - głos diabła wrócił do normalnego brzmienia, a sam diabeł pojawił się ponownie obok Faraa.
WWW- To?!
WWW- Owszem.
WWW- I co w nim takiego niezwykłego?
WWWW odpowiedzi Mephis po prostu podał mu pistolet.
WWW- Zabij go.
WWW- Co?!
WWW- I skończ wreszcie z tymi pytaniami. Nie jesteś dzieckiem.
WWWFaroo spojrzał na trzymaną w dłoniach broń.
WWW- Chcesz, żebym zabił...
WWW- Dokładnie.
WWW- Ale dlaczego?
WWW- Czy musi być jakiś powód?
WWW- Owszem dla mnie musi.
WWW- Przecież zabijanie sprawia ci przyjemność, prawda? Setki razy posyłałeś swoich żołnierzy do boju. Kiedy byliśmy w Zgromadzeniu cieszyłeś się z każdej okazji, by pokazać siłę swojej machiny wojennej.
WWW- Tamto miało cel.
WWW- To też ma. Zabijając go, dowiesz się na czym polega jego doskonałość - diabeł zamyślił się. - A może po prostu boisz się zabić kogoś z zimną krwią?
WWW- Nie... po prostu.
WWW- Po prostu co?
WWW- Po prostu nie chcę.
WWWMephis roześmiał się.
WWW- Najwyraźniej... jak to mówicie, nie masz jaj, by pociągnąć za spust. Nawet strzelając do iluzji, skoro twierdzisz, że wszystko tutaj nią jest.
WWW- Przestań. Po prostu, kiedy nie muszę, nie zabijam. Jaki by miało to cel?
WWW- Przyjemność. Możliwość ujrzenia, jak czyjeś życie przecieka ci przez palce. I setka innych powodów.
WWW- Jesteś chory.
WWW- Według twoich kategorii, czy według moich? - morlock wzruszył ramionami i usiadł w fotelu. - Powiedziałeś, że nie zabijasz, kiedy nie musisz. Cóż... - wzruszył ponownie ramionami. Ludzka postać poruszyła się i z niewiarygodną prędkością dobiegła do imperatora. Zamachnęła się i tylko nabyty instynkt pozwolił Faroowi o milimetry uniknąć dłoni ściskającej nóż. Odskoczył gwałtownie i ścisnął pistolet. Wypalił z biodra nie celując, huknęło. Kula o dużej prędkości wylotowej trafiła atakującego w pierś tuż koło lewego obojczyka. Odrzuciło go do tyłu, ale po chwili napastnik był na nogach i ruszył znów. Faroo stanął na nogach i wycelował.
WWW- Nie podchodź! - krzyknął i zaczął się powoli cofać. Atakujący zbliżał się. Tym razem powoli. Z rany sączyła się krew.
WWW- Mephis!
WWWNagle huk. Człowiek przeszedł jeszczę parę kroków po czym zwalił się na podłogę z raną głowy prawie w samym środku czoła. Imperator spradził tętno. Nie żył.
WWW- Brawo - powiedział diabeł. - Piękny strzał - stał tuż obok z kryształowym pucharem absyntu.
WWW- Zmusiłeś mnie, żebym go zabił! - krzyknął Faroo i wycelował w diabła.
WWW- Spokojnie. I tak byś go zabił. To była kwestia czasu. Za bardzo ciekawi cię ta jego doskonałość.
WWW- Nie zabił bym go do cholery!
WWW- Jasne, jasne.
WWW- Za kogo ty się uważasz? Za jakiegoś bożka, nędzny diable?!
WWW- Dobrze - morlock uśmiechnął się. - Pofolgujmy nienawiści. Poczuj jej siłę. Poczuj odwagę, jaką ci daje. Odwagę by pociągnąć za spust i wpakować mi kulę prosto w między oczy.
WWWMiał go na muszce. Celował w sam środek czoła tego płonącego diabła. Mógł jednym strzałem zakończyć całą tą farsę. Ale czy aby napewno? Jednakże coś odwróciło jego uwagę. Ciało zabitego zaczęło świecić, tak jakby spalał je wewnętrzny płomień.
WWW- Oho... - zaczął Mephis. - Dobre wyczucie chwili.
WWWFaroo przestraszony, ale i zafascynowany obserwował makabryczne zjawisko. Wypalane od środka mięso żółkło i zwijało się w zastraszającym tempie. Mignęła biel kości i po chwili też zniknęła w jaskrawym błysku. Wbrew temu co oczekiwał, ciało nie zniknęło. Wręcz przeciwnie. Było całe. I żyło. I było tym samym ciałem, które przed chwilą zabił.
WWW- Co do...
WWW- Jego ciało i dusza zostały naprawione.
WWW- Ale...
WWW- Skończ z pytaniami, już ci to mówiłem - diabeł zgrzytnął zębami. Po chwili jednak spojrzał spokojniej na imperatora. - Oferuję ci żołnierza, który nie będzie bał się śmierci, który bez strachu wykona każdy rozkaz. Bokler zdążył pokazać ci ich oddanie, ja pokazuję tajemnicę, jaka tkwi w owym oddaniu.
WWWFaroo zorientował się, że dalej mierzy w diabła. Opuścił broń. Cała jego złość uleciała.
WWW- Powiedzmy, że ci wierzę. Że to nie jest kolejna sztuczka. Że jestem zainteresowany. Pytanie tylko, co wzamian?
WWWDiabeł nie odpowiedział. Z powrotem pojawili się w sali balowej, gdzie nieustająca muzyka ciągnęła zgromadzonych do kolejnego tańca. Mephis spojrzał na Faraa.
WWW- Dowiesz się. W odpowiednim czasie - odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę podwyższenia w głębi sali, zostawiając imperatora z własnymi myślami.
Image

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun May 28, 2006 9:19 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Jan 08, 2005 10:46 am
Posts: 657
Location: Baator
Stał na uboczu przyglądając się po kolei każdemu z obecnych, każdemu, kto wart był jego uwagi. Imperator, tyleż posiada władzy, a tak niewielkie ma pojęcie, co może dzięki niej osiągnąć. Czasem zastanawiało Boklera, jak ludzie i im podobni mogą żyć, niezdolni do planowania nawet na tak śmieszny okres jak tysiąc lat. Śmierć, trochę zagubione na swoim miejscu, inne były…mniej niezależne, miały mniej siebie, a jednak ta jest od nich silniejsza, gdyby tylko pozwoliła sobie otworzyć oczy. Jego wzrok przeszedł na przedstawicielkę Agendy, również oceniającą zgromadzonych gości, zachowywała pełną powściągliwość, chłodna, kalkulująca, jak cała Agenda. Nikt tam nie wierzył na słowo, wszystko musiało być poparte niezbitymi dowodami. Uwielbiał takich ludzi, zawsze szło się z nimi dogadać, nie było tam fanatyków czy szaleńców, świętych czy zbawców świata, zainteresowani tylko zyskiem i potęgą, własna osoba. Cudowne. Wiedźma, przedstawicielka CA, jednaj z najgroźniejszych organizacji, nieprzewidywalni, tak trudno ich kontrolować, tak trudno ich przewidzieć. I wreszcie Verin, ta zagubiona istota, pogrążona w swoim własnym świecie, niemająca pojęcia o swoich możliwościach. Ruszył między tańczących, przemykając między parami, nawet raz nie dotykając żadnej osoby na parkiecie, przemierzał niezauważony całą komnatę, aż dotarł do podium orkiestrowego, wszedł na nie powoli, dając orkiestrze znak, aby nie przerywała tańca, przyglądał się jeszcze przez chwile wszystkiemu. Z gości tylko Norie zauważyła jego pojawienie się na scenie, reszta zbyt była zajęta swoimi chwilowymi rozważaniami. Kątem oka dojrzał Margane, przechodząca pod ścianą w kierunku największego z posągów przedstawiającego spętanego łańcuchami anioła, grożącego niebiosom pięścią. Lord Mephis stanął z szerokim uśmiechem przy stołach, patrząc na Boklera, obaj wiedzieli, co ma się teraz wydarzyć. Powoli wszystko to, o co tak długo walczyli stawało się rzeczywistością. Orkiestra grała dalej, muzyka nabierała szybszego tempa. Ludzie zaczynali spostrzegać poruszenie wśród gospodarzy. Ustawał taniec i zabawa. Faroo rozejrzał się dokoła. Chimeria podeszła bliżej podestu, przepychając się przez stojący na bokach tłum. Dojrzawszy ją Verin ruszył w jej kierunku. Nim się spotkali orkiestra przerwała grę. W Sali zapadła cisza. Norie rozejrzała się chcąc ustalić położenie wszystkich kluczowych osobistości. Nim dane było komukolwiek zareagować, tłum rozstąpił się. Gwałtowny szelest ubrań i stukot butów zdezorientował trochę Verina i wiedźmę. Pozostawiając ich teraz samych na środku Sali. Wokół śmierci również zrobiło się pusto, nie spostrzegła nawet, kiedy miało to miejsce. Imperator zdołał umiejscowić się obok Norie, lecz również był teraz na widoku. Nikt nie pozostał już anonimowy. Tak jak miało być.
- Witam jeszcze raz wszystkich tu zaproszonych gości. – Bokler stanął na środku podestu, kłaniając się nieznacznie.
- Dobrze widzieć tyle ochoczych osób do współpracy. – Wtrącił stojący z tyłu Mephis.
- Mam nadzieję, że był to odpowiedni wstęp do tego, co mamy zamiar teraz uczynić. – Morgana oparła się wygodnie o posąg, uśmiechając się psotliwie.
- Długo trwało, zanim wszyscy się odnaleźliśmy, świat jest, bowiem niezmierzony. – Bokler ciągnął dalej. Orkiestra powoli zaczęła rozpływać się w szarej mgle. Zgromadzonych pod ścianami ludzi objął cień. Pozostawiając widoczne tylko ich maski. Czerwone oczy pod złotymi osłonami. Ciemność w miejscu światłości.
- Jednak teraz już wszystko będzie inaczej, wszystko będzie tak, jak być powinno. – Lord Mephis zszedł z podwyższenia na parkiet, patrząc w stronę śmierci.
- Droga Saovine, wiem jak bardzo nie lubisz zajmować się duszami tych, co to są przeklęci, zniszczeni czy potępieni. Boli cię tyle straconych dusz, prawda? – Śmierć nie odpowiedziała spoglądała tylko na Lorda wyczekując, cóż ten ma zamiar powiedzieć. Wpierw kosa. Aleja. Teraz to, działo się tu coś nietypowego.
- Imperatorze. – Morgana pojawiła się nagle obok Faroo, kłaniając się mu nisko.
- Wiesz teraz jakie są nasze propozycje dla ciebie, czyż nie mogą stanowić zalążka nowej potęgi? – Morgana roześmiała się szeroko, kłaniając się jeszcze raz przed imperatorem.
- Czego możemy dokonać, jeśli przyjmiesz nasze propozycje, łącząc je z nasza mocą. – Urwała. Imperator wiedział już, co zrobić.
Bokler roześmiał się na głos. Diabelski rechot odbijał się komnaty. Dziesiątki gości powoli dołączało do drwiącego chóru. Morgana pozostawiła Imperatora samego po raz kolejny. Wróciła do stołów i cicho siedzącej Norie. Obserwującej spokojnie wszystkie wydarzenia.
Mephis ruszył w jej stronę. Sędzia zszedł z podestu, obserwując zmieszanie gości. Niepewnych co ma się teraz wydarzyć. Światła powoli przygasały, a tańczące za pomnikami cienie zdawały się żyć własnym życiem. Chimeri wydawało się, że pojawiają się nawet w blasku światła. Nagle wszyscy zamaskowani goście znikneli. Ich ubrania powolnie opadały na ziemię. Setki cieni zaczęły tańczyć pod sklepieniem Sali. Znów dała się słyszeć muzyka, szybka. Mocna.
- Dzisiaj wreszcie przywrócimy porządek starożytności. Kiedy to nie było jednego miejsca dla wszystkich. – Głos Mephisa przypominał grzmot, przedzierający się przez burzowy szum muzyki.
- Wreszcie odzyskaliśmy dawna moc. – Cienie zaczęły krążyć wokół Morgany, bawiącej się jednym z nich jak naszyjnikiem. Delikatnie okręcając go sobie wokół palca. Saovine wiedziała czym są te cienie. Czym kiedyś były.
- Więcej szacunku dla duszy przeklęta. Nie należy do ciebie. –
- Ależ należy, należy. – Przerwał śmierci Bokler.
- Tak było w starym porządku, i tak będzie znowu. – Saovine zatkało.
- Wiesz już co się ma stać, chociaż jeszcze nie dopuszczasz tego do siebie. Tak moja pani, Triumwirat znów się odrodził. Po tylu latach, kiedy to podobni tobie, odebrali diabłom władzę nad potępionymi, my wracamy. – Mephis uniósł rękę, sufit komnaty zaczął błyszczeć purpurową poświatą. Przez która przebijały się niewielkie odblaski światła. Powoli zaczeły pojawiac się obrazy. Obrazy z przeszłości.
- Tak jak było zapisane także w twoich księgach… -
- Gdy sprawiedliwi powrócą na Zion, a mrok i cień przepełnią gwiazdy… – Morgana urwała nie kończąc frazy.
- …Nowe imperium Rzymskie powstanie, a każdy z was, pozna istnienia kres… - Mephis roześmiał się kończąc kolejne zdanie.
- …Z morza wieczności oni powstaną, tworząc armię pośród żywych… –
- …Brata zwrócą przeciw bratu, aż nastanie ludzkości koniec. – Saovine skończyła frazę, znana jej z ksiąg śmierci. Nastała chwila milczenia.
- Tak więc, teraz już oczywiste jest, dlaczego was tu zebraliśmy. – Przerwał ciszę Mephis.
- Każdy, każdy kiedyś umrze, a i ci potępieni trafiają do ciebie śmierci. Nie lubisz ich, nie chcesz mieć z nimi nic wspólnego. – Bokler zaczął lekko ironizować. Przerwał jednak szybko.
- Uwolnimy cię od tego ciężaru, przyjmuj tylko tych co zasłużyli na spokój. Resztę, oddaj naszemu dziedzictwu, które należy się nam z racji tego, kim jesteśmy! – Diabeł pojawił się momentalnie przy śmierci, podając jej dłoń. Zapraszając, by do niego dołączyła.
- Imperatorze. – Morgana pojawiła się tuż przy skołowanym Faroo.
- Bądź dla nas ambasadorem, bądź dla nas przyjacielem w twoim świecie, a wiele ci damy. Więcej niż możesz chcieć w tym, czy w kolejnym z setek żywotów, jakie możemy ci okazać. –
Mephis pojawił się przy Norie pochylając się nad nią lekko.
- Agenda tez nie powinna stać na uboczu. Jesteście inni niż wszyscy, rozumiecie czym jest włądza, i jak ostrożnie trzeba ją rozdawać. Spróbujmy dalej iść tym kursem, bo tylko mu zostaliśmy z tych, którzy mogą rozdawać karty. –
Verin i Chimeria stojący teraz po obu stronach diabła spoglądali to na niego to na Saovine, zimno patrzącą na boklera.
- Nie. Was nie pomnieliśmy moi drodzy goście. – Diabeł spojrzał na chimerie nienaturalnie wykrzywiając przy tym kark.
- Czego pragniesz dla swojej siostry, czego pragniesz dla siebie? – Jego czerwone oczy wpatrywały się w nią.
- Nie odzyskasz straconego czasu, ale możesz zrobić więcej. Stań przy nas, a zyskasz największego sprzymierzeńca jakiego możesz. Twoja siostra już wybrała. A ty? – Chimeria rozejrzała się w panice szukając Mawii. Bokler natomiast przechylił głowę w stronę Verina, który do tej pory stał nie bardzo wiedząc, co się dzieje.
- Szukasz siebie, a czego szukasz tak naprawdę? Miejsca, osoby, czasu. To wszystko nie ma znaczenia. Tylko życie się liczy. A twoje jest już długie. – Nim Verin zdołał cokolwiek powiedzieć Diabeł znów spojrzał na Saovine. Nie cofnął oferty. W głowie Verina pojawiło się wiele, wiele głosów.
- „Bądź tym, co będzie patrzył na wszystko, co będzie niósł prawdę do ludzi. Bądź narzędziem stworzenia nowego ładu. Nowego porządku.” – Głosy zanikały, jednak wiedział, że to wszystko jest prawdziwe. Mephis wzniósł puchar do góry.
- Wypijmy razem, za przyszłość wynikłą z przeszłości. A wy podejmijcie właściwe decyzje. Tak naprawdę nie ma smutku, żalu czy moralności. Jest tylko nienawiść, strach i zniszczenie. I to będzie trwało wiecznie! – Muzyka znów zagłuszyła wszystko. Taniec cieni zmienił jasność sali w lekki półmrok. Chimeria szukała Mawii wzrokiem po każdym koncie. Miała wrażenie, że każdy cień. Przelatujący jej przed nosem zakrywał ją przed jej wzrokiem.
Faroo natomiast zachowywał spokój, wiedział, czego chce, i co chce zrobić. Teraz, kiedy usłyszał o co naprawdę chodzi. Mógł też zrealizować własne plany. W komnacie rozpoczął się prawdziwy bal. Bal poświęceń i bal próżnych starań.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun May 28, 2006 10:51 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
Display posts from previous:  Sort by  
Post new topic This topic is locked, you cannot edit posts or make further replies.  [ 38 posts ]  Go to page Previous  1, 2, 3  Next

All times are UTC + 1 hour


Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest


You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot post attachments in this forum

Search for:
Jump to:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group