[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4246: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4248: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4249: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4250: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
Multiworld • View topic - Nadzieja w Piekle

Multiworld

Nothing is impossible in the Multiworld
It is currently Thu May 16, 2024 1:57 pm

All times are UTC + 1 hour




Post new topic This topic is locked, you cannot edit posts or make further replies.  [ 49 posts ]  Go to page 1, 2, 3, 4  Next
Author Message
 Post subject: Nadzieja w Piekle
PostPosted: Tue Apr 11, 2006 9:21 pm 
Offline
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 8:36 pm
Posts: 490
Location: Wrocław
-Nie ma śmierci, jest Moc - ostatnia myśl zielonowłosego, nim zniknął w rozbłysku białego światła, pochłaniającego smoka, jego przeciwników i cały budynek Akademii. Część jest na to odejście z góry skazana, część pragnie go za wszelką cenę uniknąć, i wielu się to udaje, a część sama dobrowolnie tego szuka. I znajduje śmierć, pełną bólu i cierpienia, ale na swój sposób piękną, w walce, dającą spełnienie. Lecz mówią także, że czasem trzeba zginąć, by móc się odrodzić...
Ciemność, znikająca w promieniach błękitnego światła, rozlewającego się leniwie po niczym nieograniczonej przestrzeni. Przestrzeni, która, oświetlona, przywodzi swą zielono-niebieską, falującą barwą ocean Aarthenii w słoneczny dzień, w którego odmętach krążą niewielkie, migoczące wszelkimi kolorami tęczy, magiczne ogniki. W tę toń, otoczona zielonym obłokiem energii, zapadała się powoli sylwetka wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyzny o długich, ciemnozielonych, drgających w rytm wibracji magicznej energii włosach. W absolutnej ciszy, Yuby spadał coraz dalej i dalej. Nie było już szeptów, oddechów, szmeru liści poruszanych wiatrem, ani nawet dźwięku bicia serca galaktyki, w który wsłuchiwał się podczas medytacji.
Tysiące obrazów, zdarzeń z przeszłości, tej odległej i tej bliskiej, z dzieciństwa, lat nauki, wojen, podróży... Matka tuląca do piersi niemowlę o lekko kocich, szarozielonych oczach, w których odbijał się ogień przyszłej siły... Smocze pisklę o zielonym futrze, uczące się latać... Młody, na oko kilkunastoletni chłopak unoszony w powietrze machnięciami potężnych, błoniastych skrzydeł, wyrastających z jego pleców, znikający na moment w rozbłysku jasnozielonego światła, z którego wyłania się po chwili ogromny, zielony smok... Dorosły Górski Smok siedzący ze skrzyżowanymi nogami i zamkniętymi oczami, przed którym unosi się srebrny płomień... Potem ta sama sytuacja, z odleglejszej perspektywy, pokazującej magiczną burzę, szalejącą wokół medytującego Yubego...Krąg wydeptanej ziemi, dźwięk uderzania metalu o metal. Dwóch wojowników, jeden uzbrojony w topór, drugi w miecz, ścierających się ze sobą w jednej z tysięcy walk treningowych... Polana w środku lasu, niewielka skała, stojący na niej góral ubrany w granatowe spodnie i zieloną bluzę. Otwierający się powoli międzywymiarowy portal i moment jego przekroczenia. Bezkresna pustynia po drugiej stronie. Granica dwóch światów, pierwsza samotna podróż po wymiarach... Pomarańczowe ostrze złożone z czystej energii, tnące z cichym sykiem powietrze. Przedmioty lewitujące w powietrzu, poruszane z miejsca na miejsce jedynie siłą smoczej woli. Długie, wielogodzinne medytacje. Zgłębianie tajników Mocy trwało wiele lat. Ale satysfakcja i wewnętrzny spokój, który dzięki tym treningom osiągnął, okazały się później bezcenne... Wspomnienia z wypraw, które odbył. Walk, rozmów, nauki, treningów i tych zwykłych dni, które spędzał w różnych zakątkach wszechświata i w różnym towarzystwie... Wreszcie najnowsze wspomnienia. Dzieje Chaotic Alliance. Układ Takury i Jaszy. Akademia. Wojny, przygody, tysiące czekających na realizację pomysłów... A na wśród tego wszystkie twarze. Setki tysięcy istot, które spotkał na swojej drodze. Przyjaciół, wrogów i tych neutralnych. Tych, których znał bardzo dobrze, i tych, których nie zdążył jeszcze poznać tak jak tego chciał...
Zielonowłosy zawisł swobodnie pośrodku błękitno-zielonej otchłani i otworzył oczy. Na krawędzi świadomości wciąż majaczyły mu te wszystkie wizje, które oglądał jeszcze przed chwilą. Minęło ponad pięć tysięcy lat. A teraz to miał by być koniec? Nie. Sposób na znalezienie spokoju, znalezienie siebie samego i odzyskania pewnych dawno temu utraconych sił i pewnej wiary w siebie i własne możliwości na pewno, ale nie koniec. Zbyt wcześnie jeszcze. Smok uśmiechnął się, szczerząc wrednie zęby. Na dobrą sprawę wiedział od początku, że wcale nie musi w tej walce zginąć. Miał też świadomość ceny, jaką będzie musiał zapłacić za skorzystanie z tak pradawnej magii i reguł z nią związanych, jakiej użył. Tyle, że Yuby należał do tego specyficznego rodzaju istot, których nawet piekło nie mogło zatrzymać na zbyt długo.

----------------------------------------------------------------------

Tymczasem na Foorstin, w ruinach Akademii, nim jeszcze zaczęto jakiekolwiek ceremonie pogrzebowe, doczekano się cudu. A właściwie cudów, i to wielu. A przynajmniej za cud uchodziło w tym wymiarze zmartwychwstanie wszystkich poległych studentów. Większość osób sytuacja ta wprawiła w totalne osłupienie, przechodzące miejscami w euforyczną radość. Wyjątkiem byli magowie, którzy zjawili się na planecie po wybuchu. Ci, jeżeli tylko chociaż odrobinę znali się na swojej profesji, byli przerażeni.

----------------------------------------------------------------------

Lewitując ze skrzyżowanymi nogami w otoczeniu wirujących dookoła niego ogników, zielonowłosy wpatrywał się w zamyśleniu w dwie sylwetki leżące na czymś na kształt astralnej posadzki, zaledwie kilka metrów przed nim. Jedną z nich był pogrążony w głębokim śnie smok. Oczy miał zamknięte, a opuszczona wzdłuż boków ogromne skrzydła przykrywały potężnie umięśnione, pokryte gęstym futrem, tylnie łapy. Przednie wyciągnął do przodu i oparł na nich swój łeb. Druga sylwetka należała do długowłosego, całkowicie nagiego mężczyzny, z parą wielkich, błoniastych skrzydeł, wyrastających z pleców. Kolana miał podciągnięte pod brodę, głowę opartą o nie i pochyloną do przodu, a twarz zasłonięta przez opadające z czoła włosy. Obie postacie miały włosy i skórę barwy bladego, migotliwego srebra. Jednak mimo tego nienaturalnego koloru obie istoty już na pierwszy rzut oka obie te istoty okazywały się kopiami jednej i tej samej osoby - Yubego.

----------------------------------------------------------------------

Foorstin powoli wracało do życia. Zapadały pierwsze decyzje dotyczące dalszej przyszłości planety. Jedną z najważniejszych była jednogłośna uchwała o odbudowie Akademii. Nie miało teraz znaczenia pod czyim przywództwem, ale szkolenia musiały trwać. Ze względu na pamięć, szacunek, wiarę... I zwykłe czynniki strategiczne.

----------------------------------------------------------------------

Wyciągnął rękę w kierunku własnej duszy. Bo tym właśnie były obie sylwetki. Niemal śmiertelnie zranionym, uśpionym, otoczonym potężnym polem ochronnym, mającym zatrzymać jego powolny upadek za cenę odcięcia od setek wciąż niepoznanych możliwości i doznań duchem. Najczarniejsza z przepowiedni musiała się kiedyś spełnić. Zbyt wiele magicznych i fizycznych ciosów. Zbyt wiele walki i razy, kiedy czerpał z sił leżących na granicach jego zasięgu. A teraz mógł obejrzeć tego efekt… Rozerwaną na kawałki duszę. W wielu światach na opis podobnej dolegliwości można było natrafić w legendach i opowieściach starych bajarzy mieszkających w zapomnianych przez bogów i historię górskich wioskach. Jakkolwiek rzadka by ta choroba nie była, stanowiła prawdopodobnie element ryzyka, które podejmował każdy, kto decydował się na życie międzywymiarowego podróżnika. Rozwój talentów, umiejętności i własnej siły, kontakt z różnymi anomaliami i źródłami magii oraz tysiące pojedynków, tak fizycznych jak i magicznych, odciskały swoje piętno. Nadmiar energii przelanej przez żywą istotę nigdy nie pozostaje dla niej obojętni.

-No cóż… Trzeba będzie to jakoś naprawić.– Mruknął do siebie Górski Smok wpatrując się w srebrzystą poświatę. – Tylko, że pewnie jak zwykle łatwiej będzie powiedzieć niż zrobić. – Uśmiechnął się krzywo. Unosząc się w przestrzeni zbliżył się powoli do uśpionych postaci. Wyciągnął przed siebie rękę i dotknął, a właściwie zanurzył dłoń w jednym z wizerunków. Nagły blask mlecznobiałego światła oślepił zielonowłosego i zmusił do zamknięcia oczu. Gdy je ponownie otworzył, wokół niego rozpętała się burza. Chmury wielobarwnego pyłu unoszone szalejącym magicznym wiatrem zderzały się ze sobą w towarzystwie ogłuszającego huku. Smok stał w samym oku tego cyklonu, z wciąż wyciągniętym przed siebie ramieniem, oplecionym przez dwie zlewające się ze sobą wstęgi, powstałe z rozmywających się sylwetek smoka i mężczyzny. Kolejny błysk. Wstęgi oplatają całą swoją długością ciało górala. I znów światło. Srebrzysta materia przenika przez jego skórę do wnętrza. Huragan wokół momentalnie zamiera. Górski Smok otwiera oczy i przeciąga się. Dziwne uczucie, pulsująca w żyłach płynna energia, jak gdybym krew płonęła w nich żywym ogniem. Delikatny, cichy dźwięk na krawędzi słyszalności, miarowe uderzenia bijącego serca. Zielonowłosy zamknął ślepia i wsłuchał się w ten rytm, z jednej strony spokojny, z drugiej niosący w sobie ślady drzemiącej w nim siły. Tak brzmiało bicie serce pompującego płynną magię. Na twarz Yubego zawitał szeroki uśmiech, odsłaniający ostre jak brzytwa kły. Rozłożył ręce i ogromne skrzydła, które przed kilkoma sekundami wyrosły mu z pleców. Czuł każde, najmniejsze nawet napięcie mięśni. Czuł jak umagiczniona krew rozlewa się po całym jego ciele, pobudzając do pracy wszystkie tkanki.
-Wygląda na to, że mi się udało... Mam nadzieję... – Przejechał dłonią po głowie, natrafiając momentalnie na dwa średniej wielkości, pochylone do przodu, niemal leżące, rogi. – Tia... Tego mi właśnie brakowało. – Odrzucił głowę do tyłu i ryknął. Czysty, smoczy ryk, który przedostał się poza granice jego więzienia.

Wszechobecny lód. Białe piekło, gdzie, gdzie wiecznie pada śnieg. Po środku skutego lodem morza wznosi się wysoka góra. Gładka, zamarznięta woda pokrywa ją niczym szkło. W lodowcu wykuto schody, prowadzące na sam wierzchołek szczytu. Tam, uwięziony w oszlifowanej, misternie zdobionej bryle lodu, spoczywa zamrożony górski Smok w ludzkiej postaci. Powierzchnię lodu pokrywają całe wersy magicznych runów i jeden tekst:

Na mocy pradawnych praw,
Z czasów narodzin wszelkiej magii,
Jeden poświęca siebie,
I pogrąża w otchłani piekieł,
By zwrócić życie tym, którzy je stracili,
W nierównej walce w imię własnych ideałów,
Jeden za dziesiątki, setki, lub tysiące,
Dla nas to bez znaczenia,
Cena, którą ten zapłacił,
Jest naszą nagrodą,
Za misterny plan, który realizowaliśmy,
I symbolem naszej potęgi,
Na wieki.


Zaś wewnątrz bryły lodu odradzała się smocza świadomość. Budząc się z głębokiego snu, Yuby dopiero powoli zdawał sobie sprawę z ryzyka, jakie podjął, decydując się na poświęcenie siebie w zamian za ocalenie setek istnień w Akademii. Wiedział, że nie może się stąd ruszyć. Prawa tak stare jak sama magia były jednymi z niewielu, które okazywały się dla niego wiążące. Nie miał wyboru, musiał czekać. Mimo że był wściekły. Każde zaklęcie można złamać. Każdemu prawu z czasem można się przeciwstawić. Przypomniał sobie słowa starej smoczej pieśni.

Pod lodem uwierzysz,
Pod lodem będziesz wolny.

_________________
Sometimes you just need to,
Level everything with the ground to,
Make room for all the things,
You wanted somehow,


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat May 06, 2006 8:43 am 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 19, 2004 9:10 pm
Posts: 1103
Location: Pola Umysłu

_________________
Image
They call me Sami the Sick. And I'm spitting fire with might.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun May 14, 2006 9:59 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 19, 2004 9:10 pm
Posts: 1103
Location: Pola Umysłu

_________________
Image
They call me Sami the Sick. And I'm spitting fire with might.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed May 17, 2006 7:36 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Szalony lot przez wymiary. kobiecy krzyk i blask klingi. Urywanie obrazy, nie powiązane ze sobą.
Brama rozwarła się ponad lodowym pustkowiem, na skraju pionowej ściany. Z zanikającego szybko wypadł Caibre, koziołkując w mroźnym powietrzu pomknął w dół z wyjątkowo głupią miną. Utrzymał ją, wbijając się w zaspę zmrożonego śniegu na dnie kotlinki.

Lodowe diabły, rozsądnie odskoczywszy od przybysza, teraz zbliżały się do parującego krateru znaczącego miejsce lądowania śmiałka. Były głodne, jak tylko nieśmiertelni są zdolni.

Pierwszy diabeł pochylił się nad nieruchomym ciałem. Z jakby wahaniem zacisnął szponiastą łapę na ramieniu lisa, po czym w piskliwym wrzaskiem odskoczył. Kończyna dymiła, poważnie poparzona.

Lis odzyskiwał świadomość opornie i powoli. Myśli, jakby ktoś wymoczył je w oleju, poruszały się ociężale. Zimno. Bardzo zimno.
Caibre powoli podniósł ciało do pozycji wyprostowanej. Powiódł nieprzytomnym wzrokiem po lodowym pustkowiu, ścianach z brudnego lodu. Zdawał się nie zauważać wpatrzonych w niego wygłodniałym wzrokiem diabłów. Do chwili przynajmniej, gdy te nie postanowiły schłodzić posiłku do bardziej cywilizowanej, według ich miary, temperatury.


Samuel zatrzymał się w swej wędrówce. Grunt pod jego stopami wyraźnie zakołysał się. Od strony urwiska dobiegł głuchy grzmot i mógłby przysiąc iż ponad krawędzią dostrzegł czerwoną łunę. Jednak gdy przez następne minuty nic się nie wydarzyło, wzruszył jedynie ramionami i kontynuował marsz.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed May 17, 2006 8:24 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Feb 19, 2004 9:19 pm
Posts: 1234
Location: Ośrodek wypoczynkowy "Nomad"
Lisi demon zdążył zauważyć lodo - stworki , jednak zanim doszło do jakiejkolwiek wymiany "uprzejmości", coś uderzyło go w kark i rudy znów wbił się twrzą w śnieg.

- Auuuuu ... - dobiegło spod białej czapy zmrożonej wody
- Powinieneś sięcieszyć że zostałeś moim materacem demonku - dobiegł go kobiecy głos. Caibre zerwał się na równe nogi, zrzucając intruzke ze swoich pleców
- Znam ten głos ... chyba .... - brew sama powędrowała rudemu do góry kiedy zobaczył drobną elfkę siedzącą na śniegu i przypatrującą mu się.
- Pewnie że znasz sklerotyku, zrobiłeś ze mnie ostatnio szaszłyk brutalu - naburmuszyło się dziewcze
- Aaaaha .... tak jakbyś nie pozostała dłużna ... pozostał dłużny ..... właściwe jesteś "on" czy "ona"
- A cio ? Chcesz sprawdzić osobiście ? - dziewczynie na usta wpełzł szelmowski uśmieszek.

Dalszą rozmowę przerwały jednak pocharkiwania i piski lodowych diabłów ....

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed May 17, 2006 9:30 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Feb 19, 2004 9:19 pm
Posts: 1234
Location: Ośrodek wypoczynkowy "Nomad"
Podczas gdy rudy radośnie tażał się w śniegu i obściskiwał z dwoma lodowymi poczwarkami, elfka z siłą zupełnie do niej nie pasującą trzymała trzeciego na wysokości twarzy i przeglądała jego uzębienie

- Wyglądają jak Crittersy nie uważasz - powiedziała gładząc się palcem po brodzie w "profesorkim stylu", podczas gdy tubylec kłapał paszczą tuż przed jej nosem.

Z tyłu zamiast odpowiedzi doszło ją coś na kształt bulgotania, a chwilę później odgłos przypominający ogryzanie kości. Caibre desperacko okładał jednego z adwersarzy ramieniem jego towarzysza, które odgryzł chwilę wcześniej, odnosząc przy tym niejakie sukcesy.

Odwróciwszy się , ujżała jak diabełek próbuje zawzięcie doprowadzić do pocałunku z lisem ... lub do odgryzienia mu twarzy. Dziewczę westchnęło, podreptało w kierunku "pary kochanków", złapało lodowe cholerstwo za futro na karku, po czym wyrzuciło oba szamoczące się w jej w łapkach stwory za siebie.

- Wstawaj kochasiu, masz tu taką laske, a ty mi się z tym - wskazała na próbujące przebić się przez niewidzialną barierę diabły - obściskujesz ?! - ofukała rudego udając naburmuszoną.

- Jesteś gorsza niżChimera ..... - wymamrotał demon

- Ale i tak mnie kochasz prawda? - po czym elfka puściła do rudzielca oczko. W tym momencie lisowi opadła szczęka .....

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed May 17, 2006 10:04 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
- Nie, zarazo uszata- lis odrzucił zmaltretowaną diabelską kończynę i uskoczył w tył, unikając szponów kolejnego diabła. Ten był jednak szybszy i zdołał drapnąć Caia po twarzy.
Miast jednak fontanny krwi, której podświadomie elfka się spodziewała, sypnęły iskry.
-To jasnej, niespodziewanej, urokliwej i cholery! Nienawidzę zimy!- wrzask rudego nabierał mocy, gdy emocje brały górę. Powietrze momentalnie zagotowało się, krajobraz jakby stracił na ostrości, a elfowata poczuła na cały ciele potężne uderzenie niezbyt ukierunkowanej lecz bardzo entuzjastycznej i wkurzonej mocy.

Kilometry dalej Samuel ponownie przerwał swą wędrówkę i z niejakim zainteresowaniem podziwał ognistą kolumnę, strzelającą w niebo z rozpadliny. Tym razem lodowa skorupa, po której szedł nie tylko zatrzęsła się. Wyraźniej popękała, a ze szczelin buchnęła para.

Sekunda i znowu spokój, absolutna cisza, przerywana teraz jedynie trzaskami gwałtownie zamarzającej wody.


Roztrzęsiona elfka podnosiła się z nagiej skały. Z niejakim ździwieniem stwierdziła iż skała, nie dość że jest sucha, to jeszcza parzy.

Po lodowych diabłach nie pozostał nawet ślad. Takoż lód w zasięgu wzroku zniknął, nie pozostawiając nawet pojedyńczej kałuży. Dalsze oględziny podsunęły inne spostrzeżenia - w promieniu dwóch metrów od elfki skały były względnie chłodne - poza tym kręgiem powoli traciły wiśniowy blask.
-Nadal masz ochotę na gorący towar, mała?- chrapliwy głos dobiegł elfkę zza pleców. Ta odwróciła się i spojrzała na rozmówcę.

Caibre siedział na głazie, ciężko opierając plecy o skalną ścianę. Wydawał się gwałtownie postarzały i jakby skurczony. Resztki mocy otaczały go zanikającymi płomyczkami. Lecz szelmowski uśmiech nie schodził z pyska lisa.
-A teraz, zanim Cię usmażę, moja droga, wytłumacz się ze swojej tu obecności. I mojej też.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed May 17, 2006 10:58 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
-Czy ty mnie przypadkiem w konia nie próbujesz aby zrobić?
-No skądże. No, wstawaj staruszku!
-...jesteś elfką. Pewnie jesteś starsza odemnie ^^
-Coś ty powiedział?!

Caibre westchnął w duchu. Schizofrenia okazywała się przydatna, gdy jedna osobowość użerała się z wyszczekaną elfką, a druga spokojnie analizowała sytuację. Co robiła trzecia, z racji na możliwą obecność nieletnich czytelników, przemilczę.

Gdzie jestem? Elementarny plan lodu. Któryś z kręgów piekieł. Kieszonkowy wymiar. A olać, nieistotne.

Broń? Żaden problem. Żadnych wybuchów. Ostatni poważnie nadwyrężył rezerwy.

- No dobrze, przedyskutujmy to jeszcze raz - powiedział lis, przeciągając się - jesteśmu tutaj. Tutaj jest bliżej nieokreślonym pustkowiem, pełnym wygłodniałych diabłów i bogowie upadli wiedzę czego jeszcze. Nie mamy broni, żywności, odpowiedniej odzieży, nie znamy drogi powrotnej i się wzajemnie nie lubimy. Tak?
-Wspaniale podsumowałeś sytuację, o wszechpotężny.
-Słodko- Caibre zakreślił w powietrzu krąg. Dłoń zostawiła w powietrzu ognisty ślad. Lisowaty zgarnął go i owinął się nim wokół szyi.
-Co to? - wyraziła zainteresowanie elfka o iskrzącym charakterku.
-Szalik. Idziemy?
I nie czekając na odpowiedź, zaczął mozolną wspinaczkę po niemalże pionowym urwisku.
-E, to zły kierunek, stary dziadzie - darła się z dołu namolna zaraza. Konsekwentnie ignorował ją, zgodnie z zasadą "jak zgłodnieje, sama przyjdzie"[/url]

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu May 18, 2006 10:29 am 
Offline
User avatar

Joined: Thu Feb 19, 2004 9:19 pm
Posts: 1234
Location: Ośrodek wypoczynkowy "Nomad"
Lisi demon miał racje, elfka zgłodniała. W pięć minut po tym jak ruszył w górę urwiska, mało z niego nie spadł, gdy długoucha uwiesiła się na nim.

- HEJ! Złaź z mich pleców cholero, nie będę za winde robił - nie mogąc urzyć rąk, Cai próbował ruchami ramion pozbyć się jakoś dodatkowego ciężaru

- Ciii .... sam sobie jesteś winien, nie trzeba było mi pokazywać tej sztuczki, a teraz siedź cicho i daj mi zjeść w spokoju! - fuknęło dziwcze

Rudy nie zamierzał bynajmniej siedzieć cicho, jednak wszelkie myśli o jakiejś ciętej ripoście umknęły mu z głowy wraz z pojawieniem się języka elfki na jego szyi. Na początku tok myślowy zawierający słowo "zjeść", uwieszenie się na kimś i liźnięcie go w szyje nieodparcie kojarzyło się lisowi z jednym: wampir, co sprawiło że stanęły mu na głowie wszystkie włosy. Jednak kiedy drugi, trzeci i czwarty raz elfka tylko liznęła go, nie pozostawiając żadnych śladów, a zaraz po tym poczuł na szyi jej oddech jego włosy powróciły do stanu normalnego .... natomiast stanęło co innego.

- Ermmm ... wiesz ... nie żeby to nie było miłe, ale co ty właściwie robisz ?
- Jem misiaczku, a teraz nie przeszkadzaj - odpowiedziała dziewczyna dotykając policzkiem jego ucha

Po kilku minutach elfka oderwała się od szyi lisa i oblizała wargi
- Mniam, smaczniutki jesteś - powiedziała z uśmiechem

- Aaaaaha - twarz rudego miała dziwny wyraz.
Dziewcze puściło nagle demona i opadło w dół urwiska paredziesiąt centymetrów, by następnie zawisnąćw powietrzu.

- EJ, to nie fair, skoro potrafisz lewitować to po jakie licho uwiesiłaś się na mnie !? Wiesz jak cięzko jes ... - rudzielec przerwał w pół zdania zobaczywszy mine długouchej

- ... mówiłeś coś misiu? - ton jej głosu aż ociekał lukrem

Cai wymusił uśmiech i przybrał najmilszy wyraz twarzy jaki potrafił

- Nic nic, naprawdę - kropelka potu spłynęła po jego twarzy

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu May 18, 2006 8:03 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
I zamarzła. Takoż Iskra, nagle sparaliżowana przejmującym zimnem absolutnym.

- Korzystając z faktu, iż tak sobie wisisz jeno - zaczął lis, zahaczając stopami o występy skalne i pochylając sie ku pokrywającej się powoli warstewką szronu elfce - wyjaśnijmy sobie parę punktów. Raz, nie jestem szwedzkim stołem. Jak chcesz skosztować, złóż zamówienie.
-Dwa - dodał z wilczym uśmiechem, widząc w oczach dziewczyny zalążki paniki - zaraz umrzesz. Zamarzniesz, a całe twoje ciepło zdobędę ja.
-Trzy - zawiesił dramatycznie głos - bądź grzeczna.
Skończywszy tyradę, Caibre wypuścił przemarzniętą elfkę.
Osłabiona, nie utrzymała lewitacji i roztrzaskałaby się o skały u podnóża, gdyby nie lis. Ten bezceremonialnie złapał niedoszłą smakoszkę za kłaki i dwoma susami pokonał resztę urwiska.

-Pięknie. Lód, mróz, upierdliwy dzieciak i ani jednej sauny w zasięgu wzroku. Czyli nie Finlandia. Damn ==

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu May 18, 2006 9:11 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Feb 19, 2004 9:19 pm
Posts: 1234
Location: Ośrodek wypoczynkowy "Nomad"

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu May 18, 2006 9:22 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
-Tak. I co mi zrobisz?

W odpowiedzi rudy wystawił język.

-Czep się, zarazo.

-Nie. Ty. I lepiej mocno ^^

Elfka zastanowiała się nad słowami rudego o sekundę za długo....gdy leciała w górę przygnieciona do skrawka lodu, wyrzuconego w górę przez kolumnę przegrzanej pary, mogła jedynie prychać i wyobrażać sobie kolejne sposoby ukatrupienia Caia. Znaczy, jak przyspieszenie przestanie przerabiać ją w dwuwymiarowy ornament na odrzutowej krze.

Lis usiadł ciężko na śniegu. Słowne utarczki z wiedźmowatą zarazą Zgromadzenia kosztowały go dużo. Zbyt wiele.

A Robiło się coraz zimniej...

Westchnąwszy, powlókł się w kierunku jedynego punktu orientacyjnego - strzelistej wieży gdzieś hen na horyzoncie. Alternatywą był Mcdonalds po drugiej stronie doliny, lecz lis nie zamierzał iść na pewną śmierć.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu May 18, 2006 9:39 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Feb 19, 2004 9:19 pm
Posts: 1234
Location: Ośrodek wypoczynkowy "Nomad"
Nie uszedł nawet dziesięciu metrów kiedy usłyszał odgłos bryły lodu rozbijającej się o grunt, a zaraz potem poczuł uderzenie w tył głowy.

- Co ja mówiłam ? - łup w głowe lisa - Miałeś przestać szaleć - łup w głowe - a ty jeszcze bardziej zaczynasz sobie pozwalać - trzy łupnięcia w głowe rudego - Jeśli będę musiała się jeszcze tobą zajmować to cie chyba wykastruje. - opieprzała go równo - Jak chciałam iść w stronę tej iglicy, robiłeś wszystko żeby mi to utrudnić, a teraz sam tam leziesz .... masz schizofrenie czy po prostu jesteś taki wredny ? ><

- Zgadnij - Cai wyszczerzył zebiska

- Współczuje światu, w którym będą żyły twoje dzieci ..... - elfka już nic nie powiedziała. Złapała lisa za kołnierz i powlokła za sobą

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu May 18, 2006 9:43 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
W sumie nie protestował. Przynajmniej iść nie musiał. I zdrzemnąć się można..

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu May 18, 2006 9:50 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.
-Dość!- powietrze zadrżało od piskliwego krzyku. Caibre i elfka zamarli szukając źródła dźwięku.
-Cholery jedne! Ty zamiast działać w imię organizacji puszczasz się z jakąś elfką!
-To ktoś z twoich...- warknęła oburzona określeniem długoucha istota.
-Ale...
Caibre nie dokończył. Elfka wstrzymała oddech odskakując od lisa, na którego spadła bryła lodu.
-Aghr...-zawarczał rudzielec wydostając się spod ciężaru.- Toż do cholery idę po Yuba!!! Tak mi się wydaje...
-A ty!
Elfka nie zdążyła się usunąć, gdy i na nią spadła równie wielka i ciężka bryła. O dziwo nie przygniotła jej, a wchłonęła uniruchamiając.
Przed zebranymi pojawiła się mikrej postury demonka owinięta czerwonym szalikiem. Błoniaste skrzydła lekko falowały na chłodnym wietrze.
-Na górze ważą się losy dalszej istoty organizacji, a ty się liżesz z elfką!
-Przepraszam bardzo, ale to ONA mnie lizała!
-Uważasz to za argument?
-Owszem.
-Szkoda, że nie komenda 'siad' nie działa we wszystkich ustach.- demonka zapiekliła się.
-Zamarźnie...- Cai wskazał na elfkę w pół zgiętą z zimna.
-I?- obojętnie spytała Axe.- Zaraz się roztopi. Może przynajmniej jej temperament ochłonie.- westchnęła, po czym znikła.
Zdezorientowany lis podskoczył niemal, gdy poczuł ugryzienie w ucho.
-Precz zarazo!
-Jasne.- usłyszał głos ponownie niosący się w powietrzu.- Ale uważaj ze zbereźnymi myślami.- nastała cisza, a klatka elfki zaczynała topnieć.


Top
 Profile  
 
Display posts from previous:  Sort by  
Post new topic This topic is locked, you cannot edit posts or make further replies.  [ 49 posts ]  Go to page 1, 2, 3, 4  Next

All times are UTC + 1 hour


Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 2 guests


You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot post attachments in this forum

Search for:
Jump to:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group