Gordon po pierwszych strzałach niemal natychmiast chwycił rączkę drzwi od szoferki i wypadł na plac. Zdążył w ostatnim momencie gdy cała przednia szyba została prze siekana seriami z co najmniej dwóch karabinów maszynowych. - Damn - burknął pod nosem i nie probując nawet podnosić się podczołgał się pod tylną oś. Z kabury wyjoł Glocka. Omal nie wypalił z niego gdy tuż obok miejsca w którym leżał zwaliła się jedna postać, a zaraz za nią druga. Byli to Polacy, lekarka i dowódca wojskowy całej operacji, on padł nieprzytomny ona natomiast skulona cała dygotała. - Do jasn...- Gordon krzyknął po angielsku i szybko dopadł do Woźniaka. - Co mu jest?- spytał pośpiesznie oglądając bezwładne ciało w poszukiwaniu rany. Niczego nie znalazł. -Słyszysz mnie, kobieto! - zapomniał imienia lekarki. Nie czekając na odpowiedź Gordon rozejrzał się po polu walki w poszukiwaniu lepszej pomocy. Odwracając wzrok przypadkiem dostrzegł wgłębienie u podstawy hełmu Woźniaka. - Dobra nasza, zaraz dojdzie do siebie, to tylko rykoszet - Szturchnął dziewczynę - Pomóż zaciągać mi go głębiej pod samochód, gdzie masz apteczkę?
Tuż przy stojącym BRDMie wystrzeliła fontanna ziemi, RPG przeciwnika ponownie odezwały się. Następny strzał z pewnością będzie celniejszy. - Zajmijcie się tymi RPGiwcami bo pozbawia nas sprzętu! - krzyknął Gordon i uuderzył Woźniaka w twarz próbując ocucić go.
_________________
|