[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4246: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4248: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4249: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4250: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
Multiworld • View topic - Gdzie jest goblin?

Multiworld

Nothing is impossible in the Multiworld
It is currently Thu Apr 10, 2025 2:13 pm

All times are UTC + 1 hour




Post new topic Reply to topic  [ 43 posts ]  Go to page Previous  1, 2, 3  Next
Author Message
 Post subject:
PostPosted: Mon Feb 09, 2004 10:12 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Oct 03, 2003 9:40 pm
Posts: 921
Windukind, przekazawszy ważniejsze informacje Ilveanowi, ulotnił się. Elf zamknął portal. Jak dotąd przysłuchiwał się jednym uchem temu co się działo w drużynie. Teraz zdecydował się zadziałać. Odwrócił się do nie licznych gości i barmana za ladą.
- Ma pan kilka wolnych pokoi na wieczór? 8)
Tamten próbował się powstrzymać od obelg. Jednak był człowiekiem prostym więc:
- Co wy do jasnej anielki robicie?
- Zawsze odpowiada pan pytaniem na pytanie? - Ilveanowi akurat przyszła ochota na żarty. To trochę szynkarza zbiło z tropu.
- Hę.
- Kto mu to wytłumaczy?
Zapadła cisza. Wreście ktoś z drużyny wypchnął Pica.
- Ja? Czemu ja? No dobra. No więc.....

(Tymczasem elf szepnął do Ravena, że niestety Windukind nie zna czaru lewitacji [i tak go już nie ma], ale on, wysoki mag może mu służyć pomocą).

Następne posty będą dłuższe, jak napiszę jutrzejszy sprawdzian z historii dobrze^^.

_________________

Overcoming obstacles is my business. And business is good.



Avatar powstał dzięki uprzejmości tego .


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Feb 09, 2004 10:54 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Jan 31, 2004 9:10 pm
Posts: 760
Location: Rivia...
Geralt zamykał kolejne drzwi i okna. W tym samym czasie Pico tłumaczył karczmarzowi, bardzo delikatnie, że w stronę budynku w którym się znajdują, podąża kilka dziesiątek goblinów, chcących ich zabić.

G_B_W: Rozłożyłem te prochowe pudełka i zamknąłem ostatnie wejście. Mam propozycję; każdy kto potrafi rzucać zaklęcia dalekiego zasięgu, bądź ma przy sobie broń typu łuk, lub kusza, niech idzie na strych. Dobrze by było wybić ich jak najwięcej zanim tu dotrą. Ja moge osłaniać strzelców znakami i mieczem, jeśli jest taka potrzeba.

kurcze... znowu mi krótki post wyjdzie x_X, ale nie znam za dobrze waszych postaci

G_B_W: Karczmarzu, którędy prowadzi ta droga? - Wiedźmin pokazał mężczyźnie mapę, a na niej drogę prowadzącą od karczmy w kierunku przeciwnym od napastników.

K: Tam są jakieś lasy, ale pełno w nich potw...

G_B_W: Dobrze więc! - przerwał mu wiedźmin - w razie czego, możemy tam uciekać... chyba że drodzy magowie będą potrafili nas stąd teleportować. - powiedział i zrobił kwaśną minę w stronę Gola_s'a i Raven'a.

G: Dość tego przkomażania się! Zdaje się, że są już blisko!

_________________
Geralt z Rivii...

"Pragniesz sprawiedliwości, wynajmij wiedźmina."

-Grafitti na murze Katedry Prawa Uniwersytetu w Oxenfurcie

Teraz słucham:


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Feb 09, 2004 11:32 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Feb 01, 2004 8:49 pm
Posts: 1657
Location: Dark Side of The Man
Raven i Ilvean siedli w kącie karczmy. Mag po kolei rzucał na ostrza czar lewitacji. Raven natomiast z niezwykłą wprawą wplatał dusze zabitych przed karczmą hobgolinów w strukturę mieczy. Cała operacja była bardzo męcząca dla Władcy Dusz. Całe szczęście, że nie starał się oddzielić dusz potworów od osnowy ich świata. Wysiłek towarzyszący takiemu oddzielaniu prawdopodobnie przyprawiłby go o utratę postaci materialnej. A czekała go jeszcze bitwa...

Nagle na środku izby otworzyło się przejście. Wypadło z nich kilka goblinów i jeden wielki Trol górski. Trol sięgał głową sufitu pomimo, że sala była nadzywczaj wysoka jak na karczmę.

Całe szczęście, że Raven zdążył zareagować. Chwila koncentracji i przejście, którym dostały się do środka potwory zafalowało i zamknęło się powodując niewielki wybuch. Wyładowanie energii zabiło dwóch z nowoprzybyłych wrogów, którzy mieli pecha i stali zbyt blisko portalu. Ich ciała poleciały pod ściany wywracając w locie stoliki.

- To tyle jeżeli chodzi o ucieczkę drogą teleportu. Musiałem wznieść barierę wokół karczmy - stwierdził zmęczonym głosem Raven - teraz ani oni nie otworzą portalu tutaj, ani my na zewnątrz.

Postać Ravena zaczęła lekko migotać i sprawiała wrażenie, jakby miała się za chwile rozwiać.

- Zostawcie paru przy życiu. Abym mógł się posilić - wyszeptał ostatnim tchem i oparł się o ścianę w rogu pomieszczenia.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Feb 09, 2004 11:43 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Jan 31, 2004 9:10 pm
Posts: 760
Location: Rivia...
uznajmy że zostały jeszcze 3 gobliny i troll

G_B_W: Trolla! Trolla! Gobliny obezwładnijcie! - wiedźmin wyszarpnął z pochwy miecz i rzucił się w stronę olbrzyma. Ciął na odlew od pasu do łopatki. Podłoga pokryła się posoką. W Tym momencie reszta przyłączyła się do walki okładając potwora czym się dało. Ilvean rzucił czary ogłuszenia (jest taki, nie? ;P) na dwa gobliny. Geralt złożył dłonie w znak Aard, skoncentrował się i uderzył ostatniego goblina mocnym podmuchem energii.

G_B_W: Wszyscy cali? Do diabła! wywalcie gdzieś tego trola, zaraz nam sie tu zaśmierdzi! Gobliny powinniśmy pożądnie związać. Wydaje się, że nasz przyjaciel jest głodny... mam nadzieję, że to mu wystarczy.

_________________
Geralt z Rivii...

"Pragniesz sprawiedliwości, wynajmij wiedźmina."

-Grafitti na murze Katedry Prawa Uniwersytetu w Oxenfurcie

Teraz słucham:


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Tue Feb 10, 2004 2:06 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Feb 01, 2004 8:49 pm
Posts: 1657
Location: Dark Side of The Man
Raven wstał z trudem i podszedł do związanych goblinów. W ręku trzymał jedno z specjalnie przygotowanych wcześniej wraz z Ilveanem ostrzy. Szybkim ruchem podciął gardło pierwszemu stworzeniu. Na twarzy potwora zastygł grymas przerażenia. Ręka Ravena przeszła przez goblina gładko, ciało nie stawiało żadnych oporów widmowej materii. Przez chwilę widoczny był biały blask wokół ręki Władcy Dusz.

Akcja powtórzyła się jeszcze dwa razy, a z każdą pożartą duszą postać Ravena stawała się coraz bardziej materialna, on natomiast zdawał się odzyskiwać siły.

Gdy skończył się pożywiać, ukłonił się towarzyszom w podzięce.

- Nie martw się Geralcie. Na początek to wystarczy. Poza tym mamy jeszcze całą armię na zewnątrz - uśmiechnął się lekko.

- Ale nie czas świętować. Ten portal nie został otwarty przez gobliny. Nie byłyby w stanie posługiwać się tak potężną magią. Nie była to także przestrzeń zagięta przez technologię. Rodzaj zakłóceń osnowy rzeczywistości jestem w stanie stwierdzić bezbłędnie. - popatrzył kolejno na swoich towarzyszy. Ich twarze wyrażały zdziwienie i zniecierpliwienie. Nie wiedzieli za bardzo, co się tu dzieje, jednak już nie mogli się doczekać, aż przeleją krew tej chołoty oblegającej Tawernę. - Ktoś tą bandą dowodzi i nie będzie to łatwy przeciwnik.

W karczmie na chwilę zaległa całkowita cisza. Słychać było tylko znajdujące się już naprawdę blisko głosy goblinów. Bardzo dużej ilości goblinów.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Tue Feb 17, 2004 11:52 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Oct 03, 2003 9:40 pm
Posts: 921
Wszyscy patrzyli z pewną grozą na Ravena. Chwilę ciszy przerwało rozbłyśnięcie amuletu, który Ilvean nosił na szyi. Oczy machinalnie obróciły się w jego stronę, co wywołało u niego pewne zmieszanie. Ściągnął artefakt i, obróciwszy się do reszty plecami, położył go na podłodze. Przed nim pojawił się mglista sylwetka elfa o dostojnych rysach. Ilvean przyklęknął na jedno kolano.
- Musisz wrócić natychmiast na Shiroue, potrzebujemy się.
- Ale nie wykonałem jeszcze mojego zadania, nie odnaleźliśmy goblina.
- Masz ważniejsze priorytety. Bez dyskusji. Masz się stawić w ciągu godziny przed radą.
- Rozumiem - Ilvean niełatwo pogodził sie z rozkazem, choć wiedział, że musi. Postać rzuciła wszystkim przeszywające spojrzenie i znikła.
Mag odwrócił się do towarzyszy, którzy przyglądali mu się w milczeniu.
- Słyszeliście.
- Tak.
- Muszę lecieć, przykro mi, że was opuszczam. Jak tylko znajdę czas i jeśli nie odnajdziecie jeszcze goblina, wrócę, aby wam pomóc.
- Zgoda.
- Wybacz Pico - Ilvean drugi raz przeprosił multimaga. Po czym otworzył błękitny porta, który rzucał światło na sporą część sali - wpadnijcie kiedys na Shiroue, wszyscy goście są mile widziani - po czym zniknął.
Pozostali w karczmie szybko przypomnieli sobie o przeciwnikach słysząc odgłosy ich pisków dookoła karczmy. Ponad nimi przebijał się jednak, jakiś potężniejszy, prawdopodobnie należący do przywódcy.
- Co oni robią - spytał Raven Geralta, ten wyjrzał przez szparę w oknie.
- Chyba próbują podpalić karczmę - po chwili jego własne słowa doszły do niego. Spojrzeli na siebie.

_________________

Overcoming obstacles is my business. And business is good.



Avatar powstał dzięki uprzejmości tego .


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed Feb 18, 2004 1:50 pm 
Offline
User avatar

Joined: Wed Sep 10, 2003 8:51 am
Posts: 932
Location: Lublin
Gola_s dotąd niezruszony sytuacją - bo zdarzały sie gorsze... - wstał z kąta sali.
G: Musimy się stąd wydostać
R: A to mi odkrycie... - Gola_s spojżał na Ravena spod swych pomarańczowo-złotych okularów przeciwsłonecznych wzrokiem dziwnym nawet dla znających Zbrojmistrza od jakiegoś czasu. Oczy świeciły na niebiesko, całe, panował w nihc tylko błekit...
Władca dusz umilkł nagle.
P: Co ci jest?
G: Mam dość... Siedzimy tu jak zwierzyna kryjąca się podczas polowania.
R: A co mamy niby zrobić?
G: Zamnij sie w końcu! Najpierw zabijasz (przez przyapdek?) konie, a teraz zamykasz ostatnią drogę ucieczki!!!
R: Zamk... - Gola_s palnął otwartą dłonią Ravena w twarza, była na tyle materialna, by go to zabolało.
G: Nie mam zamiaru tu siedzieć... Wyjdę z tad choćby sam przeciwko tej hordzie goblinów i KAMI wie czego jeszcze!!!
G_B_W: Ale to szaleństwo, zginiesz nim dojdziesz do pierwszego przeciwnika...
G: Ne martw się, jak zginę, to pewnie ten samozwańczy władca dusz mnie zaklnie do jakiegos miecza... - Raven chciał coś powiedzieć ale Gola_s spojrzał tymi swoimi oczkami i odechciało mu sie oddzywac...
G: Ja ide, Pico a ty?
P: Ale nie mamy szans!
G: Skąd wiesz?! Ja nie wierze w przeznaczenie czy jakies szansy, nie tego uczył mnie Hekke, Krótki i Achaja! Idę tam i nikt mnie nie zatrzyma! Jeśli ktoś jest na tyle szalony by iść ze mną, to teraz ma to szalona szanse.
P: Pojde, i tak nic tutaj nie zrobimy. - nagle przez zamkniętą okiennice wleciała butelka ze smołą, zapalona butelka...
G_B_W: No to teraz nie mamy wyjścia...
G: Ja idę! - Gola_s zdjął belkę podtrzymującą drzwi i wyciągnął rękawicę...
R: Co chcesz z tym zrobić? Palnąć ich po ryju?! - Gola_s założył rękawicę na prawą dłoń, zbrojna siatka otoczyła go całego, po chwili przeistoczyła się w zbroję, hełm trzymał w ręce... Raven zamilkł nareszcie...
G: Idziemy! - drzwi otworzyły się i do sali wpadł goblin, trzasnął zbrojmistrza w leb, zbij jego okulary... Pico doskoczyl i zmiazdzyl swym mlotem leb przeciwnika... Gdy spojrzal na Gola_s'a, struchlal nagle i odsunął sie od niego...
G_B_W: Co ci jest? - zwrocil sie do Pica
P: Okulary...
G_B_W: No to co?
P: Zbyt dużo jak na Gola_s'a... Teraz to już mają przesrane... Lepiej zejdźmy mu z drogi... - Geralt nie ukrywał zdziwienia, jednak gdy zobaczył Gola_s'a stojącego z ORK'iem (Ojciec Rydzyk Killer miecz dwuręczny) w drzwiach, nic nie robiącego sobie ze strzał goblinów, które odbijały się od pancerza zbrojmistrza...
P: Właśnie dlatego mam dla niego szacunek... - przelknal sline...
G: Stand... - zaczal nucic piesn bojowa gdy ruszyl na szeregi goblinow - and fight! - miecz byl juz w obu dloniach - Say what you feel! - kontynuował Gola_s gdy wpadł na pierwszego goblina odcinajac mu glowe - On with a heart of steel - kolejne glowa lezala na ziemi - Stand and fight! - teraz na ziemi lezalo juz 5 glow - Lead by your heart! - dwoch goblinow, przepraszam dwie gobinskie klatki piersiowe lezalyt kolo nog swych bylych wlascicieli - Always one more try! - tym razem przeciwnik byl w dwoch niesymetrycznych czesciach - I'm not afraid to die! - Pierwsza linia goblinow lezala pokotem pod stopami Gola_s'a, ten jednak skinał na pozostałych i wrzasnal: Chodźcie psie syny!!!
Około setka goblinów ruszyła do przodu... Nagle koło Gola_s'a stanął Pico i Geralt.
P: Takiej imprezy nie można przegapic...
G_B_W: Szkoda ze bedziemy musieli ich zabic... - grymas pojawil sie na twarzy wiedźmina...
G: Zatem wysieczmy ich co do jednego!!!
Trzech ludzi kontra setka goblinów... male szanse... dla goblinów :P
Gola_s jako pierwszy w szeregu (strasznie durzym :P ) skosil trzech, Pico zmiazdyl jednemu glowe, a Geralt cioł dwóch napastników. Raven stał koło drzwi karczmy... nie robij nic...
G: Zostao najwyzej 90...

*** teraz robcie dalej tloczke, bez strat wlasnych, moge posluzyc za taran an wroga :P ****

_________________
może to jej urok... może to photoshop? ^^


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed Feb 18, 2004 2:07 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Jan 31, 2004 9:10 pm
Posts: 760
Location: Rivia...
mały edit do tego co napisał Gola_S - jak już mówiłem, takich szczególików się lubię czepiać :P

Pico szybko poderwał się do biegu, by pomóc przyjacielowi. Wiedźmin widząc to, łyknął elixir i zrobił to samo. Nagle, gdy Geralt rozciął kolejnemu goblinowi brzuch, jego amulet silnie rzucił się pod koszulą. *co to jest?...* Zatrzymał się, spojżał ponad tłum przeciwników. Dowódca goblinów, rosły szaman, wymawiał jakieś zaklęcie. Długie zaklęcie. *tak długa inkantacja może oznaczać tylko... coś bardzo dużego* pomyślał. Chwilę potem już skakał po łbach goblinów, jak po palach w mordowni. Byleby tylko dostać się do szamana. Wyglądało na to, że mag kończy rzucać zaklęcie... ale nie skończył. Nigdy. Wiedźmin ciął szerokim uderzeniem, wzmacniając je skrętem bioder. Szaman natychmiast padł na ziemię, a gobliny otaczające go, rzuciły się na Geralta. Wiedźmin uderzył znakiem, odrzucając kilku przeciwników do tyłu. Zaczął siec na lewo i prawo, a jucha tryskała na wszystkie strony. Sytuacja była podobna po drugiej stronie tłumu, gdzie Pico i Zbrojmistrz tłukli przeciwników jak najszybciej tylko mogli. Gobliny widząc szał, i zalane czernią oczy Wiedźmina, zaczęły się cofać. Geralt zatrzymał się nagle.

G_B_W: No co szkarady? Boicie się mnie??

Gobliny popatrzyły po sobie i rzuciły się na człowieka. Wiedźmin zakręcił się w piruecie i cztery goblińskie głowy spadły na ziemię.

_________________
Geralt z Rivii...

"Pragniesz sprawiedliwości, wynajmij wiedźmina."

-Grafitti na murze Katedry Prawa Uniwersytetu w Oxenfurcie

Teraz słucham:


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed Feb 18, 2004 8:16 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Feb 01, 2004 8:49 pm
Posts: 1657
Location: Dark Side of The Man
Bohaterowie dzielnie bronili się przed wciąż napierającą hordą wrogów. Na ziemi leżały ciała zarąbanych goblinów. Trawa przed karczmą była ubabrana krwią, fekaliami i fragmętami ciał przeciwników. Mieszanka ta czyniła grunt niezwykle śliskim i niebezpiecznym. Każdy nieostrożny krok mógł się skończyć upadkiem. Upadek w ciężkiej zbroi musiał skończyć się śmiercią.

Osamotniony Wiedźmin dzielnie bronił się przed otaczającymi go zewsząd goblinami. Walczący w pierwszej linii Pico z przerażeniem zauważył, jak gobliny powoli ich otaczają. Walka z przeważającym liczebnie wrogiem stawała się powoli desperacką próbą zachowania życia. Tylko Gola_s walczył z niesamowitą furią, nie zwracając uwagi na to, co się działo wokoło. Siekł potwory swym ciężkim, dwóręcznym mieczem i nic innego dla niego się nie liczyło.

Raven nie pobiegł na pomoc Gola_sowi, gdy ten sam rzucił się na wroga. Nie uważał zbrojmistrza za przyjaciela i nie miał zamiaru umierać za jego bezmyślność. Jednak nie mógł pozwolić, aby zginęli pozostali członkowie wyprawy. Wiedźmina zdążył już polubić, a Pico musiał przecież wypłacić nagrodę za goblina, którego podjęli się odnaleźć.

Skoncentrował się. Deski w ścianie gospody zaczęły najpierw lekko dygotać. Dygotanie wzmogło się. Kawałki drewna wyrywały gwoździe i wzlatywały w powietrze. Ostrzeliwani nieustannie przez łuczników bohaterowie nagle odczuli wielką ulgę. Strzały przestały ich dosięgać. To właśnie deski ze ścian zajazdu utworzyły nad nimi tarczę. Strzały goblinów wbijały się w drewno nie dosięgając walczących o przetrwanie bohaterów.

Jednak sytuacja wcale nie była wesoła. Wiedźmin ostatkiem sił bronił się przed goblinami. Jego ciało było poznaczone ranami, zadanymi przez przeciwników. Żadna z nich nie była poważna, jednakże wszystkie razem groziły wykrwawieniem się na śmierć.

Nagle Geralt usłyszał za sobą przerażony wrzask potwora. Goblin miał zadać szermierzowi cios w plecy, jednak teraz z jego piersi wystawał nagi miecz. Biały wilk zmieszał się trochę, walka na chwilę przystanęła. Wszyscy przyglądali się z przerażeniem martwemu goblinowi. Miecz z jego piersi wysunął się i począł krążyć wokół wiedźmina. W tym samym momencie z nieba spadły na gobliny kolejne ostrza. Podobnie jak pierwsze, wydostały się z ciał zabitych wrogów i zaczęły obracać się wokół wojownika. Utworzyły tarczę ostrzy, nieprzenikalą dla żadnej broni białej. Każdy atak ze strony goblinów kończył się zbiciem jego broni. Co chwila z tarczy wylatywało ostrze i zabijało goblina, który choćby odrobinę opuścił gardę.

I wtedy Geralt rozpoznał w otaczających go ostrzach miecze, które Raven i Ilvean przygotowywali przed bitwą. Te same, w których zaklęcia własnej duszy tak bał się zbrojmistrz. Wiedźmński talizman Geralta zaczął drżeć a w jego umyśle pojawił się tajemniczy głos.

- W stronę karczmy, szybko!! - głos zamilkł, jednak Geralt wiedział, kto mu pomógł. Ruszył niepewnie w stronę karczmy, nie wiedząc, co się stanie z płaszczem ostrzy. Ten jednak zareagował na ruch szermierza i poruszył się razem z nim.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Feb 19, 2004 12:49 am 
Offline
User avatar

Joined: Sun Feb 01, 2004 8:49 pm
Posts: 1657
Location: Dark Side of The Man
Miecze, których władca dusz nie wysłał na pomoc wiedźminowi, teraz wspomagały walczących bohaterów, nie pozwalając, aby otoczyły ich gobliny. Pico zaczął powoli cofać się w stronę karczmy. Latające miecze osłaniały jego flankę. Geralt powoli, acz konsekwentnie zliżał się do pierwszych linii gobliniej armii. Płaszcz ostrzy siał spustoszenie w szeregach wroga. Jednak sam szermierz, znajdujący się wewnątrz osłony z żywego metalu, nie mógł pozwolić sobie na odpoczynek. Każdy jego krok był ostrożny i dokładnie przemyślany. Nieostrożny ruch na mokrej od krwi trawie mógł oznaczać fatalny w skutkach upadek.

Wymachy mieczem Gola_sa przestały być tak energiczne i silne, jak na początku. Gniew opadł a ciało zakute w ciężką zbroję dawało znać, że jest u granic wytrzymałości. Gobliny jakby zauważyły osłabnięcie przerażającego wroga i ze zdwojoną energią rzuciły się na zbrojmistrza. Jednak Gola_sowi udało się obronić przed napierającym tłumem. Ostrza włóczni ześlizgiwały się po zbroi a wielki, dwóręczny miecz nadal siał śmierć w szeregach wroga. Jednak zbrojmistrz zorientował się, że nie jest w stanie opierać się dłużej tej hołocie i zaczął również się cofać. Jego flankę, tak jak flankę Pica, osłaniały lewitujące ostrza. Jednak nie było ich wiele. Od razu można było zauważyć, do kogo władca dusz, którego wola kierowała tancerzami śmierci, czuje największą niechęć.

Geralt i Pico byli już prawie przy drzwiach, kiedy nagle zbrojmistrz, zakuty w ciężką zbroję, wykonał nieostrożny krok w tył i nadepnął na wątrobę jednego z zarąbanych wcześniej goblinów. Nad polem walki rozległ się wielki brzdęk. To słusznej postury wojownik w swej ciężkiej i nieporęcznej zbroi, poślizgnął się i upadł. Gobliny wrzasnęły w euforii. Ten, który zabił najwięcej ich towarzyszy, leżał teraz bezbronny na ziemi i nie był w stanie się podnieść. Zbroja ważyła zbyt dużo. Gobliny z wrzaskiem rzuciły się na leżącego przeciwnika.

Większość ostrzy goblinów odbiła się od zbroji leżącego bohatera, jednak nawet najdoskonalsza zbroja ma swoje słabe punkty. Ramię musi się zginać a tułów obracać. Wojownik musi mnieć możliwość poruszania się. Musi widzieć co sie wokół niego dzieje. To własnie te miejsca: zgięcia oraz szpary na oczy są słabymi punktami zbroi. I to tam spadły ciosy przeciwników. Włócznie goblinów przebiły zbroję Gola_sa. Jeden z goblinów wyciągnął zza pasa sztylet i wbił go w wizjer zbroji. Zardzewiałe ostrze poprzez oko dosięgnęło mózgu.

Raven nie czekał. Skoczył do przodu. W jego rękach znalazły się natychmiast dwa ostrza. Nie były to zwykłe stalowe miecze. Sprawiały bardziej wrażenie wiązek energi. Wiązek nieco pofalowanych, na kształt dymu uchodzącego z komina. Niebieski blask bił od niematerialnego oręża. Władca dusz wskoczył między wrogów. Jego ostrza, mimo że widmowe, zadawały śmierć przeciwnikom. Trafiały celnie i bezbłędnie. Szybkie ruchy szermierza nie dawały goblinom szans na trafienie go. On zabijał wrogów jednego po drugim. Trafione niezwykłą bronią gobliny nie odnosliły żadnych fizycznych obrażeń. Ostrza raniły dusze przeciwników. Od tej broni nie chroniła żadna zbroja...

Jednak samotny szermierz nie ma szans wobec przeważającego liczebnie wroga. Zwycięztwo takie jest niemożliwe. Raven podzieliłby los współtoważysza, którego życie postanowił ratować, gdyby nagle wokół niego nie pojawiły się ostrza. Wszystkie miecze, jakie władca dusz zaklął przed walką, teraz otoczyły go i ciało leżące na ziemi. Pozostali bohaterowie zdążyli juz schronić się w gospodzie.

Władca dusz pochylił się nad ciałem zbrojmistrza i rzekł cicho, ale zdecydowanie.

- Nie pozwalam Ci odejść!

Po tym geście wydawał się znacznie bardziej wyczerpany, a jego postać znowu poczęła migotać. Zmusił się jednak do wysiłku. Wiedział, że nie ma wiele czasu. Ostrza słuchały się go tylko, gdy był wystarczająco silny, aby im rozkazywać.

Pochylił się więc i podniósł z ziemi rękę goblina. Ciało zmieniało się powoli aż przybrało kształt ptaka i stało się czarne. Kruk otworzył oczy, rozłożył skrzydła i zakrakał. Raven machnął ręką w powietrzu. Pojawiło się niewiekie przejście międzywymiarowe. Za małe dla człowieka, jednak w sam raz dla ptaka.

- Sprowadź pomoc... Wiesz kogo!

Kruk zakrakał ponownie, zatrzepotał skrzydłami i wzbił się do lotu. Po chwili zniknął w przejściu, które natychmiast się zamknęło.

Ostatkiem sił, które nadwrężone zostały przez otwarcie przejścia, rzucił czar lewitacji na ciało zbrojmistrza i pod osłoną ostrzy wrócili do gospody. Deski, chroniące walczący od strzał, wróciły na swoje miejsce.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Feb 19, 2004 1:07 am 
Offline
User avatar

Joined: Sun Feb 01, 2004 8:49 pm
Posts: 1657
Location: Dark Side of The Man
Bohaterowie siedzieli wyczerpani w karczmie. Ciało Gola_sa leżało na jednej z ław. Rozebrano go z jego zbroi i opatrzono rany.

- On nie żyje. Ale to przecież nic nie znaczy. Jego dusza nie odpłynęła. Kazałem jej pozostać z ciałem - powiedział Raven kiedy Pico i Geralt ze zdziwieniem patrzyli na martwego zbrojmistrza zaraz po tym, jak wniósł go do karczmy - co prawda mógłbym jego dusze zakląć w jeden z mieczy - uśmiechnął się do siebie - może lepsza byłaby maczuga. Ale podjęłem się uratowania go, więc doprowadzę sprawę do końca. Nie mogę przywrócić duszy martwemu ciału. Wezwałem więc nekromantę, który powinien przybyć lada moment. Jak tylko ciało Gola_sa odzyska życie, zwiążę jego dusze na powrót z ciałem.

- Ale teraz mamy poważniejsze problemy. Ten szaman, którego zabiłeś. - Raven spojrzał na Geralta - Nie on dowodził tymi goblinami. On nie byłby w stanie otworzyć przejścia między wymiarami. Czuję, że to znaczmie potężniejszy przeciwnik.

- A teraz odpocznijcie trochę - powiedział rozluźniając się troche. Przez drzwi od piwnicy wleciała beczka piwa - zaleczcie rany i zrelaksujcie się. Miecze pilnują, żeby nikt nam kanjpy nie podpalił. Ja się wybiorę na polowanie i rekonesans. Dusze słabszych istot, które zginęły, pozostają w swerze astralnej. A ja potrzebuję się posilić. I jakby przybył nekromanta, to będzie wiedział, co robić...

Zanim przebrzmiały ostatnie słowa, Ravena już nie było...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Feb 19, 2004 9:07 pm 
Offline
User avatar

Joined: Wed Feb 04, 2004 8:55 pm
Posts: 569
Location: Martwa Góra Golgotha
W chwilę po zniknięciu Ravena przestrzeń w karczmie została brutalnie rozerwana. Na środku pomieszczenia, w którym się aktualnie znajdowali bohaterowie, powstał wielki portal koloru kości słoniowej. Wydawałoby się, że jest jednolity i nieruchomy. Jednak było to tylko wrażenie niezwykle mylne. Wystarczyło się przyjrzeć dokładniej, by dostrzec nieustannie przemieszczajace się czarne plamki i rozmycia. Ruch był bardzo powolny i trudny do zauważenia.

Z portalu wyszła postać z rozwianymi, srebrnymi włosami. Na jej prawym ramieniu spokojnie siedział kruk. Wyglądał jak kukła, jednak to także było wrażenie mylne. Gdy oczy obserwatorów spoczęły na nim, kruk zakrakał przeciągle. Mężczyzna spokojnie omiótł pokój wzrokiem, zatrzymując sie jedynie chwilę na każdej z siedzących w środku osób. Jego wzrok spoczął dopiero na martwym ciele ułożonym na stole.

Osobnik, patrząc swoimi dwukolorowymi oczami na ciało, oblizał się perfidnie. Podrapał się lekko w głowę.

- Więc to jest ta ciota, co sie zabić dała? Ehhh... no, gdyby on mnie o to nie prosił, to bym nawet okiem nie mrugnął... Ma na co zasłużył swoją głupotą - postać znowu majestatycznie sie oblizała. Podeszła spokojnie do okna i wyjrzała na pole po niedawno stoczonej bitwie - Oczywiście! Zero szacunku dla nekromantów! Za co mam go wskrzeszać? - zapytał żałośnie mężczyzna - Za co?

Nekromanta spokojnie odszedł od okna i podszedł do ciała. Przyjrzał mu sie uważnie. Dokładnie zanalizował jego budowę, rozmiary oraz kształty. Spojrzał na środek pomieszczenia.

- Po pierwsze: miejsce - to mówiąc postać lekko musnęła pierścień na prawej dłoni, unosząc jednocześnie ręce. W jednej chwili jakby zerwał się wiatr. Ogień w kominku gwałtownie się poruszył, jakby targany wiatrem. Wszystkie stoły momentalnie odsunęły się pod ściany pomieszczenia.

Przybysz odwrócił sie do ciała ponownie unosząc ręce. Ciało oderwało się od powierzcni stołu, ciągle jednak pozostając w takiej samej pozycji, w jakiej zostało położone. Powoli przesuwając rękoma nekromanta umieścił ciało na samym środku pokoju.

- Ty masz go wskrzesić? - zapytał nagle ni z tego, ni z owego Geralt.

- Taaa... niestety. Wiem, że pewnie też żałujecie, ale to mój przykry obowiązek. Teraz sorki, potrzebuję miejsca - mówiąc to postać wyjęła zza pasa spory kawałek białej kredy. Podrzuciła go lekko w dłoni, po czym poczęła rysować oktagram wokół martwego ciała. Gdy skończył, zwieńczył dzieło okręgiem łączącym wszystkie ramiona wielokąta.

Rozprostował się lekko i czym rychlej przystąpił do dalszej części działań. Spokojnie, nucąc dziwną melodie pod nosem, wpisał tajemnicze runy w każde z ramion gwiazdy. Gdy tylko skończył rysować runy, wyjął zza pasa świeczki i osadził każdą z nich na szczytach ramion. Dalej nucąc melodię pod nosem, niezauważalnie wręcz potarł pierścień na jego lewej ręce.

Nagle świeczki zapłonęły. Jednakże każda paliła się inaczej. Każdy płomień miał inny kolor. Zgodnie z ruchem wskazówek zegara: stały, kwitnący, mroczny, wilgotny, zmienny, tańczący, łagodny, płonący.

Nekromanta uniósł ręce stając obok leżącego ciała. Melodia, którą nucił, stała się teraz głośniejsza, coraz bardziej zajmująca i hipnotyzująca. Oktagram i runy na ziemi nagle zajaśniały tajemniczym światłem, które po chwili wystrzeliło w górę. Nad głowami zgromadzonych pojawił się kolejny oktagram będący dokładnym odbiciem tego na ziemi. Z jednym wyjątkiem: W miejscu gdzie na ziemi paliły sie świece, w powietrzu znajdowały się intensywne światła o kolorach identycznych jak płomienie świec.

Zebrani patrzyli na to z przejęciem, ich zmysły były lekko otumanione przez pieśń nekromanty. Pierwszym, który odzyskał mowę, był Geralt.

- Czy te rysunki są naprawde konieczne? - zapytał

- Nie - odpowiedział prosto z mostu przybysz - ale fajnie wygląda - skwitował podejżliwe spojrzenia i uśmiechnął się.

- A pieśń? - zapytał Pico

- A pieśń dla dramatyzmu - padła kolejna odpowiedź, po której nekromanta uśmiechnął sie ponownie spoglądając na bohaterów z błyskiem w oku

- Dobra, dobra, już się biorę...

Uniósł spokojnie ręke nad ciałem zbrojmistrza, wnętrze dłoni skierował do jego klatki piersiowej. Jego oczy jakby zaszła mgłą.

- Odejdź - mruknął, po czym z jego ręki wyleciała biała wiązka energii uderzając w klatke piersiową Gola_sa. W jednej chwili jego ciałem targnął potężny impuls. Ciało uniosło się nad ziemię wygięte w łuk. Nagle wokół niego zaczęło coś krążyć. Najpierw były to nieznaczne białe plamki, jednak z czasem zaczęło być ich coraz więcej i więcej. W końcu wokół ciała krążyła ogromna kopuła niebieskich światełek, wciąż przyśpieszających.

- Ja, będący notraiuszem w tej umowie.. poświadczam! - słowa nekromanty były dudniące, odległe, twarde i zimne niczym potężne lodowce Mroźnej Iglicy. Mroźne aż tak, iż obecni odczuli realny chłód. Swiatełka w jednej chwili przylepiły się do Gola_sa i powoli zaczęły w niego wsiąkać - Umowa została zawarta!

Nagle ciało Gola_sa upadło na podłogę. Jego głowa przecyliła się na bok. Kolory powróciły na jego twarzy. Wszyskie części ciała sprawiały wrażenie, jakby były żywe. Z wyjątkiem oczu. Oczy były puste. Patrzyły pusto przed siebie.

Zebrani dostrzegli coś jeszcze, coś czego nie było. Bardzo dziwny znak pojawił sie na szyji Gola_sa. Żaden z nich nie widział tego znaku wcześniej.

Image

- No.. to pozostaje czekać na Ravena... - powiedział spokojnie nekromanta i siadł do stołu przewracając po drodze jedną ze świeczek, zupełnym przypadkiem. Świeczki już dawno sie nie paliły.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Feb 19, 2004 10:30 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Jan 31, 2004 9:10 pm
Posts: 760
Location: Rivia...
Wiedźmin puścił talizman na szyi. Myślał, żeby go wogóle zdjąć, ponieważ o mały włos, a byłby kolejnym klientem nekromanty... *Po co Vesemir tak go wzmacniał?...*.

G_B_W: No tak... ciało zdaje się być żywe. Ale pozbawione duszy. Raven ma przywrócić duszę jego ciału i zakończyć to... to ożywienie?

H: Tak.

G_B_W: Powiedz mi, nekromanto, przybyłeś tu na prośbę Revana. Zamierzasz zaraz po jego powrocie odejść, czy chcesz przyłączyć się do nas? To już nie jest zwykłe poszukiwanie małego zwierzątka. - Wiedźmin wskazał ręką przez okno karczmy - to już jest mała wojna! Wątpie żeby któryś z tych goblinów przeżył, lecz ich dowódca zbierze nowe siły. Niepokoi mnie to... zresztą, skąd tu wzięła się ta armia? Pico, kim w tej społeczności byli rodzice tamtego goblinka? Wiesz może?

P: No... chmmm...

nie mam na to pomysłu, mam nadzieję, że wstawisz coś co będzie się wiązało z resztą i pchnie troszkę akcje do przodu

_________________
Geralt z Rivii...

"Pragniesz sprawiedliwości, wynajmij wiedźmina."

-Grafitti na murze Katedry Prawa Uniwersytetu w Oxenfurcie

Teraz słucham:


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Feb 19, 2004 10:54 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Feb 01, 2004 8:49 pm
Posts: 1657
Location: Dark Side of The Man
Medalion Geralta zaczął drgać niesamowicie intensywnie. Wiedźmin syknął, przeklął pod nosem Vesemira i schował medalion do plecaka. Właściwie - pomyślał - po cholerę komuś medalion wykrywający magię, kiedy nikt nic innego nie robi, tylko czaruje.

Nagle wszyscy poczuli dziwną obecność w karczmie. Powietrze stało się niezwykle gęste. Po chwili w karczmie pojawił się Raven. Jego postać była nienaturalnie wyraźna i rzeczywista. Wydawała się ostrzejsza niż otoczenie.

- Heh, teraz jestem w pełni sił - uśmiechnął się do siebie, jednak mina zrzedła mu momentalnie - I wiem, co tu się dzieje. A przynajmniej wydaje mi się, że wiem...

- Ale o tym później. Witaj Haritsuke - Raven skinął na nekromantę siedzącego przy stole. Tamten odwzajemnił powitanie - Najpierw pozbędziemy się goblinów. Haritsuke poradzi sobie z nimi spokojnie. Biorąc pod rozwage te wszystkie ciała leżące wokół karczmy, będzie to dla niego pestka.

- Ja w tym czasie zajmę się Gola_sem. To, czemu czoła będziemy musieli stawić, będzie wymagało każdej dostępnej pomocy - rzekł enigmatycznie Władca Dusz.

Podszedł do ciała Zbrojmistrza i zanurzył rękę w jego klatce piersiowej. Zamknął oczy i skoncentrował się...

W pomieszczeniu wyczuć można było wielką moc i wielkie napięcie. Działo się coś niezwykłego, naginano prawa natury.

Po chwili Raven cofnął rękę. Gola_s zamrugał oczami oszołomiony. Usiadł i nieobecnym wzrokiem rozejrzał się po karczmie.

- Minie jeszcze chwila, zanim dojdzie do siebie. Mamy teraz ważniejsze zmartwienia - to mówiąc Władca Dusz spojrzał się na nekromantę - załatwisz tą hołotę na zewnątrz? Będziemy wdzięczni.

Mam już pomysł, kto jest generałem armii goblinów, więc proszę was, żebyście nie pisali nic o nich. Na generałów przyjdzie pora, gdy pozbędziemy się goblinów...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Feb 20, 2004 2:50 pm 
Offline
User avatar

Joined: Wed Feb 04, 2004 8:55 pm
Posts: 569
Location: Martwa Góra Golgotha
Haritsuke siedział spokojnie przy stole jeszcze przez chwilę. Nie odpowiadał, nawet sie nie ruszał. Wydawał sie nad czymś zastanawiać.

Nagle wstał i spojrzał spokojnie na resztę zgromadzonych. Napierw zwrócił się do Geralta.

- Nie rozumiem jednego: Co będe miał z tego że zostanę? Jestem dość zajętym człowiekiem, do tego materialistą - uśmiechnął sie, dając znać że to był żart - Mój czas też jest cenny. Nie wiem dlaczego miałbym zostawać i szukać jakiegoś goblina. No może poza faktem że można mu potem poderżnąć gardziołko - uśmiechając sie wykonał gest podcinający gardło - jego wnętrzności mogą być ciekawym materiałem do badań.

Zignorował gniewny wzrok Pica. Niby czemu miałby go obchodzić los goblinka, poza takim, który kończyłby się na jego nekromanckim stole. Zwrócił się do Ravena.

- Co do armii: Jest ich jeszcze jakieś sto dziewięćdziesiąt - Nekromanta uśmiechnął sie perfidnie - i żaden nie ma topora. Ale oczywiscie! Musieliście zniszczyć większość ciał doszczętnie! Co ja mam niby ożywiać?! Już widze jak latające wątroby dziesiątkują armie goblinów! No, może poza Ravenem - zwrócił się z uznaniem do Władcy Dusz - jak zwykle, perfekcyjne ciała.

Nekromanta zerknął przez okno. Ujrzał zbierającą sie na nowo armię. Zaklęte miecze nie zdołają jej zatrzymać na długo.

Haritsuke otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz. Musnął po drodze lekko pierścień na jego prawej ręce. Wokół pierścienia nagle coś zawirowało, na gładkiej jego powierzchni pojawiły się dziwne znaki. Wystawił prawą ręke do przodu, otwartą dłonią w stronę armii. Lewą w tym czasie zaczął zawiązywać dziwne znaki w powietrzu.

Armia goblinów ryknęła, gdy tylko zobaczyła nekromantę. Coż za idiota! Wychodzić samemu przeciw takiej armii?! W jednej chwili wszyscy goblińscy łucznicy unieśli łuki i wystrzelili. Niczym rój, strzały wzbiły się w powietrze i wyleciały w stronę nekromanty.

W tym momęcie Gobliny ujżały jak Haritsuke unosi dłoń. Wszystkie strzały w jednej chwili, jakby pchniete potężnym impulsem, odbiły się w powietrzu i odlatując w tył wylądowały na ziemi.

Ziemia nagle zadrżała. Ciała martwych goblinów uniosły się w powietrze bez konkretnego powodu. Powietrze przeszył poteżny pisk. Z ziemi nagle wyleciały widmowe czaszki. Każda miała długie, widmowe włosy i kolor kości słoniowej. Ich krwistoczerwone ślepia omiatały całe pole. Gobliny przerażone cofnęły się.

Czaszki poczęły krążyć wkoło unoszących się ciał. Po jednej czaszce na ciało. W chwilę później wszystkie wsiąknęły w ciała. Martwe goblin opadły na ziemię. Chwile potem wstały. Dwadzieścia martwych żołnierzy wstało i zwróciło swój pusty wzrok w stronę gobliniej armii.

Nekromanta zniknął w drzwiach gospody. Armia goblinów stała nieruchomo jeszcze tylko chwilkę. W końcu rzucili się na nieumarłych z potężnym rykiem. Mieli w końcu kilkakrotną przewage liczebną.

Deszcz strzał spadł na głowy zombie. Tylko kilka trafiło. Zombie nie przejęły się wystającym z ich ciał drewnem. Ruszyły naprzód z niesamowitą szybkością. Chwilę później zdeżyły się z szarżującą armią goblinów.

Goblińskie włócznie przeszyły ciała martwych żołnierzy. Jednak żaden z goblinów nie zdołał ich już wyrwać. Utknęły w ciałach zombie.

I wtedy zaczęła się rzeź. Martwe gobliny zaatakowały. Kilka pierwszych goblinów skończyło z wyrwanym sercem. Kilka innych straciło głowę. Bronie goblinów nie skutkowały na martwe ciała zombie. Byli w końcu uzbrojeni głównie we włócznie. Nieliczni mnieli miecze.

Każdy goblin, zabity przez armię nieumarłych, wstawał by się do niej przyłączyć. Strzały wbijały się w ich ciała. Bezskutecznie. Nie miało to żadnego skutku na nieumarłych. Armia goblinów była szybko acz systematycznie dziesiątkowana. Armia nieumarłych odniosła niewielkie straty własne. Nawet możnaby rzec, iż nie odniosła żadnych. Nawet jeśli któryś z nieumarłych starcił głowę i kończyny odcięte przez goblińskie miecze, na jego miejsce wchodziły świeżo zabite gobliny.

Gobliny nie uciekły jednak do samego końca. Widać było, iż stało za nimi coś bardzo potężnego. Coś, czego gniew był bardziej przerażający niż śmierć z ręki swoich własnych, martwych towarzyszy.


Top
 Profile  
 
Display posts from previous:  Sort by  
Post new topic Reply to topic  [ 43 posts ]  Go to page Previous  1, 2, 3  Next

All times are UTC + 1 hour


Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 3 guests


You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot post attachments in this forum

Search for:
Jump to:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group