W chwilę po zniknięciu Ravena przestrzeń w karczmie została brutalnie rozerwana. Na środku pomieszczenia, w którym się aktualnie znajdowali bohaterowie, powstał wielki portal koloru kości słoniowej. Wydawałoby się, że jest jednolity i nieruchomy. Jednak było to tylko wrażenie niezwykle mylne. Wystarczyło się przyjrzeć dokładniej, by dostrzec nieustannie przemieszczajace się czarne plamki i rozmycia. Ruch był bardzo powolny i trudny do zauważenia.
Z portalu wyszła postać z rozwianymi, srebrnymi włosami. Na jej prawym ramieniu spokojnie siedział kruk. Wyglądał jak kukła, jednak to także było wrażenie mylne. Gdy oczy obserwatorów spoczęły na nim, kruk zakrakał przeciągle. Mężczyzna spokojnie omiótł pokój wzrokiem, zatrzymując sie jedynie chwilę na każdej z siedzących w środku osób. Jego wzrok spoczął dopiero na martwym ciele ułożonym na stole.
Osobnik, patrząc swoimi dwukolorowymi oczami na ciało, oblizał się perfidnie. Podrapał się lekko w głowę.
- Więc to jest ta ciota, co sie zabić dała? Ehhh... no, gdyby on mnie o to nie prosił, to bym nawet okiem nie mrugnął... Ma na co zasłużył swoją głupotą - postać znowu majestatycznie sie oblizała. Podeszła spokojnie do okna i wyjrzała na pole po niedawno stoczonej bitwie - Oczywiście! Zero szacunku dla nekromantów! Za co mam go wskrzeszać? - zapytał żałośnie mężczyzna - Za co?
Nekromanta spokojnie odszedł od okna i podszedł do ciała. Przyjrzał mu sie uważnie. Dokładnie zanalizował jego budowę, rozmiary oraz kształty. Spojrzał na środek pomieszczenia.
- Po pierwsze: miejsce - to mówiąc postać lekko musnęła pierścień na prawej dłoni, unosząc jednocześnie ręce. W jednej chwili jakby zerwał się wiatr. Ogień w kominku gwałtownie się poruszył, jakby targany wiatrem. Wszystkie stoły momentalnie odsunęły się pod ściany pomieszczenia.
Przybysz odwrócił sie do ciała ponownie unosząc ręce. Ciało oderwało się od powierzcni stołu, ciągle jednak pozostając w takiej samej pozycji, w jakiej zostało położone. Powoli przesuwając rękoma nekromanta umieścił ciało na samym środku pokoju.
- Ty masz go wskrzesić? - zapytał nagle ni z tego, ni z owego Geralt.
- Taaa... niestety. Wiem, że pewnie też żałujecie, ale to mój przykry obowiązek. Teraz sorki, potrzebuję miejsca - mówiąc to postać wyjęła zza pasa spory kawałek białej kredy. Podrzuciła go lekko w dłoni, po czym poczęła rysować oktagram wokół martwego ciała. Gdy skończył, zwieńczył dzieło okręgiem łączącym wszystkie ramiona wielokąta.
Rozprostował się lekko i czym rychlej przystąpił do dalszej części działań. Spokojnie, nucąc dziwną melodie pod nosem, wpisał tajemnicze runy w każde z ramion gwiazdy. Gdy tylko skończył rysować runy, wyjął zza pasa świeczki i osadził każdą z nich na szczytach ramion. Dalej nucąc melodię pod nosem, niezauważalnie wręcz potarł pierścień na jego lewej ręce.
Nagle świeczki zapłonęły. Jednakże każda paliła się inaczej. Każdy płomień miał inny kolor. Zgodnie z ruchem wskazówek zegara: stały, kwitnący, mroczny, wilgotny, zmienny, tańczący, łagodny, płonący.
Nekromanta uniósł ręce stając obok leżącego ciała. Melodia, którą nucił, stała się teraz głośniejsza, coraz bardziej zajmująca i hipnotyzująca. Oktagram i runy na ziemi nagle zajaśniały tajemniczym światłem, które po chwili wystrzeliło w górę. Nad głowami zgromadzonych pojawił się kolejny oktagram będący dokładnym odbiciem tego na ziemi. Z jednym wyjątkiem: W miejscu gdzie na ziemi paliły sie świece, w powietrzu znajdowały się intensywne światła o kolorach identycznych jak płomienie świec.
Zebrani patrzyli na to z przejęciem, ich zmysły były lekko otumanione przez pieśń nekromanty. Pierwszym, który odzyskał mowę, był Geralt.
- Czy te rysunki są naprawde konieczne? - zapytał
- Nie - odpowiedział prosto z mostu przybysz - ale fajnie wygląda - skwitował podejżliwe spojrzenia i uśmiechnął się.
- A pieśń? - zapytał Pico
- A pieśń dla dramatyzmu - padła kolejna odpowiedź, po której nekromanta uśmiechnął sie ponownie spoglądając na bohaterów z błyskiem w oku
- Dobra, dobra, już się biorę...
Uniósł spokojnie ręke nad ciałem zbrojmistrza, wnętrze dłoni skierował do jego klatki piersiowej. Jego oczy jakby zaszła mgłą.
- Odejdź - mruknął, po czym z jego ręki wyleciała biała wiązka energii uderzając w klatke piersiową Gola_sa. W jednej chwili jego ciałem targnął potężny impuls. Ciało uniosło się nad ziemię wygięte w łuk. Nagle wokół niego zaczęło coś krążyć. Najpierw były to nieznaczne białe plamki, jednak z czasem zaczęło być ich coraz więcej i więcej. W końcu wokół ciała krążyła ogromna kopuła niebieskich światełek, wciąż przyśpieszających.
- Ja, będący notraiuszem w tej umowie.. poświadczam! - słowa nekromanty były dudniące, odległe, twarde i zimne niczym potężne lodowce Mroźnej Iglicy. Mroźne aż tak, iż obecni odczuli realny chłód. Swiatełka w jednej chwili przylepiły się do Gola_sa i powoli zaczęły w niego wsiąkać - Umowa została zawarta!
Nagle ciało Gola_sa upadło na podłogę. Jego głowa przecyliła się na bok. Kolory powróciły na jego twarzy. Wszyskie części ciała sprawiały wrażenie, jakby były żywe. Z wyjątkiem oczu. Oczy były puste. Patrzyły pusto przed siebie.
Zebrani dostrzegli coś jeszcze, coś czego nie było. Bardzo dziwny znak pojawił sie na szyji Gola_sa. Żaden z nich nie widział tego znaku wcześniej.
- No.. to pozostaje czekać na Ravena... - powiedział spokojnie nekromanta i siadł do stołu przewracając po drodze jedną ze świeczek, zupełnym przypadkiem. Świeczki już dawno sie nie paliły.