Multiworld

I : Czekam a boskiego miszcza dalej nie ma... jeszcze herbatki ? ^^
C: najpierw zliż swoją krew z podłogi bo się w niej utopimy.
I : no tak... - bierze wielki szamański kołek i...
Wszyscy : O_O
S: czy ciebie porąbało ?= =''''
I : hmm czemu ? już nie krwawię ! ^^ ,ale trochę mi dokucza ten ból w głowie - wyciąga aspirynę .
S: GLEBA !!!!!!!!!

<z kłębów dymu, ciemności odchłani, siedmiu kryształowych kól i czego by tam jeszcze nie było, wyłania się postać odziana w czarne szaty>

BM: Hail and Kill! Przybyłem na to wyzwanie z takim opóźnieniem ponieważ... o Herbatka! Mogę się dołączyć??? i aspiryna na zagrychę, ale faj...

<nagle Boski Miszcz dostaje butelką po głowie>
N: OOOOOOOOHOHOHOHOHOHO!!! Oto mój wielki kombek! Myślałeś, że się mnie pozbyłeś, co? Naga, Biała Wężyca wraca do gry! A w ogóle to ktoś tu miał się napażać.
BM: czekaj, dopiję herbatkę

C: to ja sie moze usune...
I: Nawet o tym nie mysl.
C: ale ja sie jednak pozegnam...
S: Zostan z nami, zostan. Herbatki niewypiles.
C:Coz, racja.
Demon ponownie usiad na krzesle. Na nieszczescie nadziak, ktory trzymal w rekach, zatoczyl luk i ponownie wbil sie w glowe maga, tuz obok aktualnej zatyczki.
C: Ups....dajcie mu reszte aspiryny.....
S: Tu raczej aspiryna nie pomoze
BM: Cos szarego mu wyplywa.
C: Ups....

Saovine wciąż rozjuszona tym, co zmajstrował jej młodszy brat wstała od stołu. Popatrzyła krzywo w stronę Nagi wzrokiem " shoot, kolejna babka z płucami średnicy 20 cm==" i wycedziła

- hmmm teges, coś mi sie zdaje że stępiły mi sie kosy - spojrzała w stronę Caia wzrokiem mówiącym z kolei " i ani sie waż mnie halabardami poprawiać Kitsune" - poza tym, zbiera mi sie na hafta ==
- oj Sao, masz słabe nerwy ;]
- huh, to nie to, może herbatka mi zaszkodziła
- też coś, moja herbatka szkodzi tylko tym, którym chce, zeby zaszkodziła siostrzyczko.
- anyway, nie wygląda mi to zachecająco, chciałam tylko obczaić co sie tu wyprawia, Boski przybył, więc nic tu po mnie ;] - przeszyła wzrokiem towarzyszy - hmmm, róbcie co chcecie, wracam na Ziemię, mam do załatwienia jeszcze pare spraw.

<W lapce lisa pojawil sie nagle mop....czerwony oczywiscie. Rudzielec chwile popatrzyl na robocza koncowke, po czym bez wachania wreczyl calosc urzadzenia Irenecusowi>
C- Krew. Twoja. Do wiaderka. Przyda sie.
I- Ale tu nie ma wiaderka.
C- Sluszna uwaga. Ale jest dzbanek po herbacie.

BM: Dzbanek-kun jest nieobecny, został wzięty w posiadanie tawerny "Pod białą Żmiją, ale patrz tam...
BM wskazuje w stronę Nagi, widać ciągnący się rządek butelek
I: Może być i to...
Ire napełnia butelki
I: No to możemy zaczynać...
C: Dobra, ale kto to posprząta?
BM: Mi się nie chce, ty to zrób
I: Ej, co ty sobie myślisz, niech posprząta Caibre
C: Wy lenie! A guzik! Nie posprzątam!
Podczas trwającej kłutni z tyłu dobiega głos
N: O!<Hik!>Więcej wina! Wiśniowe chyba!

Wędrowiec spojrzał z zarzenowaniem na to co się ty wyprawiało. Był wprost zniesmaczony. Miał gdzieś te flaki czy krew, w swoim życiu widział ich na tony. Jednak zachowanie obecnych jak najbardziej go niesmaczyło.

-żenada, po prostu żenada - Powiedział i wstał od stołu. Nie przełknął ani łyka herbatki - od samego początku miał złe przeczucia co do towarzystwa. Poziom tego akurat mu nieodpowiadał.

Obrócił się tanecznym krokiem i ruszył przez pustynię, z dala od miejsca zdarzeń.

C-Mieeczaaak!! A to dopiero poczatek....
S- Bawisz sie w proroka, lisie?
C- obym okazal sie kiepski w te klocki..

- no dobra chyba jednak zostane to 5 minut jeszcze. Z waszymi chorymi mozliwosciami to nawet w tak krótkim czasie niejedno sie zdarzy - podsumowala Sao
- Naga wypiła krew Irenciusa? Oo
- geeez..co z tego wyniknie - Sao spojrzała na Nagą..e tfu Nagę XD leżącą na podłodzę z zezem rozległym - wyjdzie z tego?
- hmmmm Ire jaką masz grupę krwi?
- Cai..a co to ma do rzeczy?
- nie wiem, pytam z ciekawości ;P

I : Niech umiera ; P , chciała pochłonąć mój kochany zielony napój
N : *ociężałym głosem* daj trochę...
I: NIE !!! WON ! KUP SE !!!
N : DAWAJ !!! *wzrok Zombie*
I: a jak mnie zmusisz ? ]:- )
N : Zobaczysz najstraszniejsze rzeczy jakie kiedykolwiek widziałeś ! >: )
pojawia się Zellgadis odziany w różowy kostium kąpielowy ,we włożonymi sylikonowymi piersiami na klatce , ,z opaską na głowie z króliczymi uszami .
Zell zaczyna machać tyłkiem i tańczyć kankana na zmianę .
N: no może nie AŻ tak straszne , ale ciągle straszne ...
I: _^_

Wszyscy zaszokowani tym nagłym aktem agresji ze strony Nagi zaczeli zachowywać się jakby zamienieni w kamień

Z: Ej co to za bezczelne aluzje?!
N: Spadaj, już nie jesteś mi *HIK* potrzebny!
Zel rozmywa się w powietrzu
N: Dobra, nie chcech dać po dobroci, to wezmę siłą!
Naga bieże do rąk dwie butelki po winie i jednym ruchem przemienia je w śmiercionośne tulipany
BM: Ouuuuuuuuu!!! Debilko, nie robijaj o mnie tych butelek!
N: Żamknij się *HIC* śmieciu!!! A ty Irererenikkusie pszykotuuj się na szmierrr...
Naga padła na ziemię schlana i nieprzytomna

BM: Ale czad! Krew z opóźnionym zapłonem!!! Odpal trochę Ire, bendę miał spokój do końca życia!

BM: Ty, dawaj założymy rozlewnię! Ty produkujesz, ja sprzedaję, zyskiem i wszechświatem dzielimy się po połowie, tylko te nieprzytomne trupy trzeba będzie zaciągnąć do jakiejś przetwórni, będziemy z nich robić korki! Ale najpierw, czy można jeszcze herbatki?
I: Spoko, zaraz będzie.
Na miejscu zakrwawionego stołu pojawia się nowy, czysty w pełni zastawiony
BM: No i co z tą walką?
I: Jak dla mnie to możemy zaczynać.
BM: Okej , pierwszy ruch dla ciebie, ale załatw porządne nagłośnienie i kometatora, by w całym multiświecie o nas wiedzieli!