-Smierdzi tu braciszku....
-Siostrzyczko, sama tu wlazlas, to cierp- sin z zadowoleniem poprawil maske na twarzy.
Pierwszy poziom kanalow byl jeszcze znosny. Ogromna przestrzen, ktora sluzyc miala w zamierzeniu do gromadzenia wody deszczowej zebranej z ulic stolicy Midgardu, przypominala labirynt waskich kanalow, skutecznie utrudniajacych szybkie poruszanie sie. Trzeba bylo kluczyc i unikac spadajacej w losowych miejscach z sufitu wody, ktorej zapach i kolor...no coz, nie byla to woda mineralna (choc mineraly pewnie tez zawierala.)
Nigdzie nie bylo widac zlodziejskich chrzaszczy*. Jedynie kilka malych, myszopodobnych stworzen przygladalo sie z ciemnosci grupie intruzow.
- Co to? -Cardimores zadal pytanie, naciagajac luk.
-Tarou. Nieszkodliwe o ile mi wiadomo- Dynast popisal sie wiedza z zakresu flory kontynentu- ich skory wykorzystuje sie do..
ZIUU!!
ZIUU!!
Para strzal przemknela obok niego i wbila sie w niczego nie podejrzewajace stworzenie, przyszpilajac je do filara.
-Mowiles cos?^^
-Nic....
- Ciszej- Caerth bezszelestnie stanal za oboma- jesli chcecie sie klucic, robcie to na gorze. zblizamy sie.
Fakt. Przed nimi majaczyla klapa do wlasciwego systemu kanalow, solidny kawal stali, teraz odwalony na bok. Jego rozmiary, grubosc i stan zardzewienia zawiasow nie wskazywal, by klape dalo sie zamknac bez trudnosci.
-Coz, zelki przodem- zabojca zlapal poringa, wzial zamach i rzucil galaretka w ciemny otwor.
_________________ A little overkill won't hurt anyone
|