Nikt tego nie zauważył, nawet Golas.
W jednej sekundzie, gdy strumień energii wystrzelił z main cannona Ebony Lockwood spowolnił świat naokoło. Mógłby w tej jednej sekundzie zrobić dosłownie wszystko. Poderżnąć gardło komukolwiek, wykorzystać każdą z obecnych na mostku kobiet, dać każdemu w pysk... wszystko. Ale kto by myślał o tak przyziemnych rzeczach gdyby mógł oglądać to, co widział Lock.
Przed nim o to rysował się cudowny spektakl. Nie chodziło o samo dzieło zniszczenia. Generał Lockwood nie był takim obłąkańcem w sprawach rozwalania jak mogłoby się zdawać. On po prostu zwyciężał. Kompletnie, bezkompromisowo, nieodwołalnie. Gdy to robił, robił to dokładnie, do końca. Stacja ta nie przedstawiała żadnej wartości taktycznej. Mogła przestać istnieć.
I przestawała istnieć. W tej jednej lub dwóch sekundach, które dla poruszającego się i obserwującego z nieprawdopodobną szybkością Locka dłużyły się niemiłosiernie.
Stacja uderzona świetlistym, mlecznobiałym promieniem, który nie był idealnie prosty, jak to widzieli postronni (wokół faktycznie prostego beamu krążyły fluktuacje energii wyglądające niczym aura mocy), począł rozrywać instalację na kawalki, majestatycznie wbił się w zbrojenia bezpardonowo rozdzierając hangary, pokłady mieszkalne, stołówki i medlaby.
Rozwalił ją na kawałki. Rozdrobnił na atomy. Przerobił na gwiezdny pył.
-Nie lubię jak to robisz. Czuję się wtedy taki... niespokojny.
A jednak zauważył. Zbrojmistrz stojący obok musiał zwrócić uwagę na nienaturalnie oddychającego podopiecznego. Na jego drżenie gdy stał prawie nieruchomo.
-Wybacz, musiałem na to popatrzeć z... innej perspektywy. To jest w pewnym sensie piękne.
-Maniak.
-Kurs 6/38/162. Ustawcie nas w sektorze theta 7. -Lock się w końcu rozkręcił.
-Yes sire! - służbiście odezwał się nawigator.
-Eratel, przygotuj kompanie pierwszą i drugą. Poza tym... kiedy tylko oczyścimy przestrzeń przed nami chcę zobaczyć jak te planety zmieniają się w zergowego grilla. Bombardowania na wszystkich planetach. Wszystkich. Oprócz Ziemi. Z nią poczekajcie.
-Zrobi się, szefie. Jakieś specjalne życzenia?
-W sumie... zrobiłbyś mi kawy?
-...?
-Dobra, jaja sobie robię. Dismissed.
-Tak jest... a, właśnie. Mogę o coś spytać?
-Tak?
-Na stacji... słyszałem że zacząłeś się przebijać przez tą chmarę zergów. Nie wnikam jak. Ale czemu zostawiłeś z tyłu swoich żołnierzy?
-Wiedziałem że za mną pójdą.
-A gdyby ich okrążyli?
-Nie okrążyliby.
-Ale...
-Eratel - Golas wtrącił się czysto w swoim stylu -, uwierz mu. Zobaczysz jak będziemy walczyć na... -urwał.
-Właśnie. Zobaczysz. A Ty Golas się nie wygadaj bo straci chłop niespodziankę
