Naraz spokojna i nikomu nie przeszkadzająca dotychczas czarna, lekko pulsująca purchawka rozerwała się, a z jej wnętrza wytrysnęły w górę nieprzenikniono-czarne macki najczystszej esencji EMO. Tej, której sam wielki przepak Distant bał się i odczuwał dyskomfort. Kilkanaście macek z odległego końca areny smagnęło w powietrzu i z zadziewającą szybkością zbliżało się ku walczącym.
Macki czarnej plamistej kwintesencji EMO nie napotykały żadnego oporu. Wszystko z czym się stykały, ulegało pierwotnemu rozkładowi EMO, pokrywszy się wpierw w całości dziwną ciemną substancją, a następnie wyjąc z żałości podcinało się srebrzystymi żyletkami. Nawet przedmioty nieożywione, stękały jakby z żałości po czym rozpadały się na malutkie kawałki, niezdolne do ponownego odtworzenia.
Macki za główny cel obrały sobie diabły, których obecność tutaj była całkowicie paranormalna. Demony z piekła rodem ginęły jeden po drugim, rozpaczliwie próbując wszystkich metod obronnych. Niestety ani miecze ani płomienie nie imały się macek nieskończonej nicości EMO.
Widowie patrzyli się w osłupieniu, ale kiedy niewielkie krople czarnej substancji spadły na trybuny, wywołując dokładnie taki sam efekt jak na arenie, przerażenie wdarło się w rzesze NPC-tów oglądających pojedynki. Wielu z nich wpadło w nieskończoną otchłań rozpaczy. wywołując coraz większe przerażenie wśród reszty...
Kiedy zdecydowana większość diabłów była unicestwiona, Macki nieprzeniknionej ciemności EMO zwinęły się niczym ślimak, i powolnym dostojnym ruchem schowały się wewnątrz spokojnej purchawki. A ta dalej żyła swoim pasożytniczym życiem, stopniowo trawiąc adamentową posadzkę areny...
_________________ " Zobaczyłem Raflika....
*poke*
Dotkłem Raflika.....
...
Moge juz umrzec" Bokler
Morgana's Parapetowa 16 Feb 07
|