[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4246: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4248: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4249: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4250: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
Multiworld • View topic - Dom lalek.

Multiworld

Nothing is impossible in the Multiworld
It is currently Thu May 16, 2024 10:23 pm

All times are UTC + 1 hour




Post new topic Reply to topic  [ 11 posts ] 
Author Message
 Post subject: Dom lalek.
PostPosted: Sat Jun 25, 2005 1:46 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 19, 2004 9:10 pm
Posts: 1103
Location: Pola Umysłu

_________________
Image
They call me Sami the Sick. And I'm spitting fire with might.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Jul 14, 2005 9:42 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Jan 27, 2005 5:42 pm
Posts: 646
Location: Częstochowa
W słuchawkach walkmena dąło sie słyszeć brzmienie jakiego spokojnego zespołu. Gitara brzmiąca dos nisko. Perkusja i bass grające identycznie mimo różnicy w działaniu i wyglądzie. Keyboard który wydawał z siebie dżwięki najdziwniejsze i najbardziej wciągające. Spokojny głos wokalisty. Piosenka o jakiejs zabawie. Nuty zlewajas ie w całość. To jest brzmienie.
Samotny młodzieniec przemierza ulice miasta. Jego cel jest nieiwdomy nawet jemu samemu. W domu znowu były kłutnie, krzyki. Znowu cos trzaskało. Jakieś meble były łamane a w brzędku talerzy nikły wrzaski jego młodszej siostrzyczki. Nie mogl juz tego wytrzymać. Poprostu założył buty, chycił plecak, gitare i wyszedł. Chce uciec? moze i tak. uciec od rzeczywistosci która została wykreowana prze zten chory świat. Swiat pełen przemocy, alkoholu, chorych myśli i wrogi słów. Zapalił następnego papierosa.
- Dobrze... uciec... - mowił do siebie - Uciec i nie przejmowac sie nieczym... Ale... gdzie?
Jego głos był nader spokojny, ruchy opanowane i powolne. Zawsze tak było kiedy opanowywała go złość. Nie pozwalał uczuciom wyjsć na zewnątrz. Nie pozwalał im górować nad nim. jedynie jego oczy zdradzał to co chował w sobie. Złość, beznadziejna złość. taka której nie mógł ukierunkować i której sam nie chciał.
Dwa razy w życiu pozwolił sobie na to aby uczucia nim zawładneły. I to własnei o te dwa za duzo. Raz oszukany... otępiony... zakochany. Został wtedy złamany jak sucha gałązka. Patyk, który wystarczy zgiąć dwoma palcami aby sie ukruszył. Drugim razem pozwolił, aby własnie taka złośc jak dzis nim zawładneła, wyszła na wierzch. Skrzywdził swojego jedynego przyjaciela wtedy. Od tamtej pory sie nigdy nie spotkali...
To własnie dzięki tym sytuacja nauczył sie nie okazywac nikomu zbytnio swoich uczuc. A juz na pewno nie tych uczuć. Zamknął je w sobie niczym w klatce po czym wyrzucił klucz w bezkresne morze myśli.
Ponownie minął go jakis samochód. Jego świała szybko znikły za zakretem.
- Gdzie ja wogóle teaz ide? - to pytani ewpadło do jego głowy niczym grzmot błyskawicy, która własnei rozbłysła na niebie. Rozejrzał sie dookoła. Stare budynki. Wszystkie okna ciemne. Nikogo dookoła. To własnei lubiał w nocy. Nikt nie był w stanie zagłuszyć jego spokoju. A gdyby ktoś spróbował.... mogło by sie źle skończyć. Przestał sie interesowac miejscem w którym własnei przebywał. W jego głowie ponownie pojawiła sie ta dziwna postać. Umysł wypełniła swoimi wołaniami. Krzyk tak ostry że przebijał sie przez wszystkie mozliwe poziomy swiadomosci. nigdy nei mógł zrozumeic tego krzyku. Wiedział tylko że kryje on w sobei wielką złość i pragnienie krwi. Z czasem zaczął uwarzac ze to on sam tak woła. Że jago dusza chce czegoś od niego samego. Ale nigdy nie mógł dowiedzieć sie nic więcej.
- Kurwa! Znow... - w tym momencie padł z bólu na kolana. Krzyk nasilał sie wiercac mu w głowie dziure - Nie... - powiedział cicho jeszcze młodzieniec zanim padł nieprzytomny na twarz.

*************************************************************

Weszła cichym krokiem do pokoju. Nie chciała zbudzić goscia.
Ciągle sie zastanawiała co sie stało wtedy na ulicy. Własnie wracała do domu kiedy usłyszała ciche jęknięcie tuz obok siebie. Kiedy sie obróciła w kierunku, z którego padł głos, zobaczyła jakiegoś młodzieńca z gitara. leżał on tawrzą na ziemi. Nie ruszał sie, nawet nie odzywał. Pomyślała, ze to następny pijaczyna. W nocy mozna ich tu było wielu spotkac. Niejeden próbował ją poderwać. Jednak zdecydowanie nie byli w jej typie... Zakładała nawet ze nei sa oni w typie jakiejkolwiek kobiety. Kiedy juz miała skierowac sie ponownie do domu cos ja tknęło. Podesżła do chłopaka. Z trudem przewróciła go na plecy. Kiedy zobaczyła jego twarz wzdrygnęła sie lekko. On na pewno nie był pijakiem. Był ogolony, zadbany, jednak jego oczy... Oczy... Tętno! Sprawdziła szybko tętno. Dało sie wyczuc, słabe ale było.
Wiedziała ze nei uniesie jjego i jego rzeczy. Odłozyła wiec gitare i plecak nabok i zaczęła ciagnąć chłopaka do swojego domu. Na szczescie miałą tylko do przebycia dwadziescia metrów. Kiedy juz go wciągnęła do przedpokoju wróciła biegiem po jego rzeczy. Nie rozbierajac go ani nawet nei zdejmujac butów, wciągnęła go na łóżko, sama zaś wzięła jego plecak i poszła do kuchni. Nie znalazła żadnych dokumentów, troche pieniędzy i pare innych nieciekawych rzeczy. była zdziwniona. Nigdy wczesniej go tu nie widziała. A zazwyczaj każdy nowy nieznajomy przyciągał jej uwage. miała pamięć fotograficzna ale nawet twarzy nie kojarzyła. Obejrzała gitare. W sumei też nic ciekawego. pare naklejek, struny nawet nowe i troche obdarć.
Stojac w pokoju przygladała mu sie uwarznie. na ulicy kiedy spojrzała w jego oczy, poczuła sie jakby miała przed soba osobe uwięzioną. tera znawet mino iz nieprzytomny ciągle miał je otwarte.
Nieoczekujac odpowiedzi zapytała.
- Kim jesteś?

_________________
"Czekałam na ciebie cały wieczór!! Spójrz, dobrze mi w tej sukni?? Czy nie moglibyśmy mieć domu? Lubisz dzieci?? Myśl o mnie, a nie ciągle gdzieś znikaj! A mnie to już pewnie nie kochasz!!"
SHREK górą!!


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Oct 06, 2005 12:21 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 19, 2004 9:10 pm
Posts: 1103
Location: Pola Umysłu
Siedzieli na gołej podłodze oparci o siebie nawzajem plecami. Mężczyzna około trzydziestki o bursztynowych oczach ubrany w długi ciemnozielony płaszcz płożący się po ziemi. Trzymał na kolanach okuty kij. Ciemność była wszędzie dookoła jaśniejącego kręgu w posadzce, na którym siedzieli. Krąg dawał mdłe światło i nie wydzielał ciepła. Przybysz spod półprzymkniętych powiek wpatrywał się w nieokreślony punkt w ciemności.
Dudniący głos z tyłu. Plecy wibrują. Głos, który brzmi jak lawina.:
-Rosnę.

-A, kto na to Ci pozwala?

-Ten sam, który próbuje tego uniknąć.

-Wiesz, że próbuję cię zniszczyć Władco Skał?

-Od czterech eonów nie myślę o niczym innym.
Przybysz przesuwa palcami po kamiennej posadzce w dziwny, kreskowy wzór.
-Tu twoje ramie rozsypało się w proch.

-Czas się zbliża. Odzyskam je. Będę żył, raz jeszcze.

-Twoi bracia cię zdradzili, gdy pocięli rysami twoją domenę. Tylko jeden w rozpaczy jest ci wierny. Każdy chce się ciebie pozbyć.

-Z każdym dniem przybywa mi sił. Rosnę.

Z niewidocznego sufitu na włosy Samuela posypał się pył.
-Pamiętasz...Nasz upadek?
-Pamiętam każde wydarzenie, każde słowo i każdą myśl.
-Ja nie, i nie potrafię sobie tego przypomnieć.
Na długo zapadła cisza.

-Daleko stąd krople kapią z lodowych sopli, serca rozmarzają, jeśli dać im dość czasu.-Powiedział wreszcie Kalkin wbijając wzrok w punkt posadzki. Odpowiedź była prawie natychmiastowa:
-Nie dla nas. Mamy swój obowiązek.
-Nie masz już prawa mi go narzucać.- Przez ułamek sekundy oczy Samuela zalśniły bursztynowym światłem – Ile razy trzeba płacić za jeden błąd? Co znaczy dla nas ten obłęd, po co mi twoja prawda i pamięć?
- Jest w tobie silniejsza ode mnie wola - głos beznamiętnie kontynuował. –On nad nią nie zapanuje, żelazna obręcz obejmuje mu myśli i kieruje go na nasz trop -głos brzmiał jak osypujący się piasek.

-On, My, Ja- czy istnieje jeszcze jakaś różnica?

-Od czasu, gdy wracając odmówiłeś- tak.

-Czy nie dość było ciągłej walki, nienawiści, polowań, nim zatonąłem w dzikich snach? –Przesunął dłonią po szczerbach w kaflach podłogi. -Po tej stronie wszystko ma gorszy smak, gorzki.

-Zbyt wielu zniewoliłeś. Zbyt długo czeka na ciebie świat. Będziesz cierpiał dopóki nie przyjmiesz na siebie przeznaczenia. Aż nie będziesz Płomieniem, Mieczem, Szaleństwem.

-Wiem, co tobą kieruje, ale nie pamiętam już twoich myśli, nasze ciała nie są jednym, nie czujemy tego samego.

-Wybór w strzępy podarł psyche.
Mimo tego Potęgi, które powinny wyblaknąć i zgasnąć wieki temu kurczowo trzymają się tego świata, pożerają kolejne dusze, sycą się podsycanym nienaturalnie ogniem wiary. Kiedy umiera jedno z nich nienawiść budzi kolejne. Tarraka odradzał się sto razy po tysiąc. Jeśli to będzie trwać kolejne dusze będą trafiać w ich paszcze zamiast żyć w wolnym świecie. Możesz uciekać od prawdy, możesz siebie i jak trup wędrować w nieskończoności światów szukając nieistniejącego odkupienia. Ale nawet w rozbitej skorupie zostają krople esencji.
On, ty, my na jakimś poziomie istnienia, pragniemy powrotu do uprzedniego stanu. Nirriti fanatykiem jest, ale nie głupcem, ofiara demona była mu miłą, ale zobaczył też możliwości, które niesiesz ze sobą, i zapragnął je wykorzystać dla swojej dżihad. Powrócisz ty. Wrócimy wszyscy.

-Bywa, że żałuję, że wysłałem tamte sny po ciebie. Czy znajdą cię? Czy zrozumieją, co trzeba zrobić? Okowy lodu i spiżu, bramy z kości i rogu...Czy ma to jeszcze jakiś sens?
Przybysz powstał pozostawiając za sobą kamiennego rozmówcę. Ani razu podczas całej tej rozmowy nie spojrzał za siebie. Nim otworzył drzwi zapytał jeszcze:

-Czy będziesz na mnie czekać?

-Dzień po dniu przez wszystkie czasy jestem tu, w tym pomieszczeniu, każdego dnia wydrapując kolejną kreskę na ścianach za każdą myśl i uczucie, które straciło dla ciebie znaczenie. Kiedy dla pustych słów zabraknie ścian, skazy zrobię na swoim ciele.- Odparł Cronos.

_________________
Image
They call me Sami the Sick. And I'm spitting fire with might.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Nov 26, 2005 9:42 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 19, 2004 9:10 pm
Posts: 1103
Location: Pola Umysłu
W jednym z pokoi domu lalek rozległ się przeciągły jęk. Wszystkie One podniosły głowy nasłuchując jakby były dzikimi zwierzętami które wyczuły niebezpieczeństwo. Coś rozszarpywało połączenie które nigdy nie miało zostać zniszczone. Następnie krzyk rozniósł się po korytarzach i brzmiało to jakby milion ptaków zerwało się do lotu. Drapieżnych, mięsożernych ptaków.

-Jesteś wolny -szepnęła Lotos- nareszcie cię uwolnił ale ciągle cię kocha.
Po jej bladym policzku przemknął błękitny przebłysk światła. Zastępcza łza.

-Braciszku! Nie zostawiaj mnie!- rozpaczliwy krzyk dziecka zabrzmiał jednocześnie z hukiem walącej się w gruzy ściany domu tak, że znów został zagłuszony.

-Wrócisz...- rzekła kamienna postać wpatrując się w pęknięcia we wnętrzu swojej gigantycznej dłoni.

-..Albo my pójdziemy za tobą.- spomiędzy zaciśniętych warg trupa dobiegł nieprzyjemnie brzmiący charkot.

-Któż to? -Błazen nadstawił komicznie uszu nasłuchując- To jakby my a nie my! -Wykrzywił twarz w parodię przerażenia-Czy to my czy nie my...- po czym zaraz podłapał melodię z dziecinnej wyliczanki jak zwykle zmieniając słowa:

Czy toniemy czy rośniemy,

Przybędziemy czy zginiemy?
Jak będziemy czy wzejdziemy?
Jak padniemy czy zgaśniemy?

Czy zabijesz czy przeżyjesz?
Pętlę kładziesz na swą szyję,
Lecz czy skórę coś przebije?

Blizny moru, żądne oczy
Dziki duch ku Śmierci kroczy.


-Hmm...Ale to wszystko to i tak tylko sen wariata...-coś rozproszyło uwagę jego podczas gdy zbierał się do wygłoszenia lirycznego monologu.-O! Winogronko! Chaps!
Udało mu się skoncentrować jeszcze na jedna linijkę tekstu więc odwróciwszy się mniej więcej w kierunku z którego dobiegł huk przekrzywił złotą koronę na bakier
-Nie masz ucieczki więc dobrze się zabaw!

_________________
Image
They call me Sami the Sick. And I'm spitting fire with might.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Jan 23, 2006 6:18 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 19, 2004 9:10 pm
Posts: 1103
Location: Pola Umysłu
Pokój ze złotą koroną na drzwiach.


Kiedy wszedł do środka zobaczył pod ścianą buzującą materię, która na krótko przybrała kształty ludzi, a teraz rozpływała się w niebyt. Muzykanci?
-Zdziwiony? A co mam robić w tym kurwidołku?-Uśmiechnięta od ucha do ucha a nawet nieco dalej, (co sprawiało wrażenie nieudanej operacji chirurgicznej) postać wbiła wzrok w przybysza.
Błazen nie doczekał się odpowiedzi.

-Ta jak zwykle wiele robisz mało mówisz, zło-to cię czeka.
Jego biała rozciągnięta bluza trzepotała nienaturalnie jakby znajdował się na porywistym wietrze. Dzwoneczki przy czapce milczały jak zaklęte. Może nawet takie były?

-Ależ proszę, proszę siadaj, napij się czegoś, ukradnij krzesło.-Pstryknął palcami a na środku pokoju pojawiło się biurko a przed nim fotel stojący na kurzej nóżce. Przybysz usiadł.

-Witaj.-Powiedział Samuel.

-Po cóż powitania? Czy kiedykolwiek się rozstaliśmy? Nie, czekaj, chwila, było coś... Jakies takie...Tysiąclecie? Dwa? A może osiem? No tak: nie piszesz nie dzwonisz a teraz nachodzisz. I pewnie jeszcze sobie wyobrażasz, że dostaniesz prawa do opieki nad dziećmi? Co to to nie mój panie! -Po czym odwrócił się i wskoczył na biurko by stamtąd pogrozić palcem.

-Nie kpij.-Odparł przybysz.

-To nie w porzadku skazać na piekło, kiedy tobie się upiekło nie sądzisz?- Payatz przykucnął i pochylił się nad nim a oczy daimona stały się nagle wyłupiaste. -Zabawa w rozmawianie świetnie nam się przysłużyła: "Przez piekło i dalej!" Tak to szło?

-A wiesz, że nie mogę spać?- Z nienacka zmienił temat Payatz- Próbowałem wszystkiego, nawet pić ciepłą krowę, ale nie pomogło. Masz jakiś pomysł, czemu tak jest? No oczywiście, że masz!
Jakbyś TY mógł nie mieć? To właśnie robisz, myślisz, że masz zdanie na każdy temat. Jak maleńkie robaczki...

-Może, więc zainteresuje cię, że wracacie.

-Połazimy razem po pustych ulicach, co? Pobawimy się w speleologów? Mikrobiologów? Demonologów? A może teraz się mówi, demonologistów? Jak jest politycznie poprawnie? Już mi tętno skoczyło. Szybko, pociągnij mnie za palec.

Propozycja została zignorowana.Payatz w odwecie kompletnie zignorował tę nieuprzejmość i przejrzał się w ręcznym lusterku. Pogłaskał się po krótkiej bródce i wyrwał włos z nosa.

-A jak to jest, że jest nas tu dwóch? Sam byś przecież nie przyszedł. Taka ważna persona? Co to to nie! Ktoś cię porządnie rąbnął, co? Nawet nie pamiętasz? Oj, co z ciebie wyrośnie za Pogromca Zła jak będziesz dawał się zabić pierwszej lepszej laboratoryjnej bestyjce? Jak zatańczysz w błękicie chaosu dzieciaku? A właśnie jak już tam będziesz pozdrów ode mnie Azathota, wciąż wisi mi stówę.

-Bredzisz demonie. Mam dość sił.

-To może nawet nie wiesz, że jesteś tylko fantomem? Nie, to zbyt śmieszne...Pfff!-Payatz zaniósł się tak potężnym śmiechem, że spadł za biurko. Po chwili wyskoczył stamtąd jak sprężyna i hałaśliwie wydmuchawszy nos wyciągnął z powietrza kredową tablicę. Kichnął dwa razy i nasadził na głowę biret.

-No dobra ja ci to wszystko wyłożę powoli...-Zerknął na spływający mu z ręki zegarek- o ile czas nam pozwoli.

-W tym domku siedzi nas sporo, ja jestem oczywiście najładniejszy i najinteligentniejszy, ale, mimo że nie wszystkim zdarzyło się urodzić pod tak szczęśliwą gwiazdą to i tak trzeba się z nimi liczyć. Zwłaszcza, że wśród tych frajerów jest prawda. Uuuh, jakie to poważne słowo. Brrr! Atmosfera aż przymarzła. Lepiej wytłumaczą to te slajdy.

Na biurku pojawił się włączony rzutnik i zaczął pokazywać.
Na ekranie wyświetliła się scena spotkania w akademii jedi.

- Tu widzisz jakiegoś obdartusa przed tronem żałosnej zbieraniny zapaleńców. Bogowie, jaki brak stylu, ten facet zasłużył na kilkanaście lat za sam ten płaszcz. Czekaj to ty? Ha ha! Dobra teraz już na poważnie.

Pojawił się kolejny obraz ten sam mężczyzna obok fontanny na placu z siedmioramienną gwiazdą.

-Drugi slajdzik- łazisz sobie miastem. Czego szukasz w takiej kupie gruzów nawet nie będę pytał.

-To jest miejsce, które widziałem w snach. Jakaś siła przyciągnęła mnie tam.

-Dobra, dobra. Jaaaaasne. -Payatz ziewnął- Obserwowałbyś uważnie jak ci już to puszczam?

Kolejny slajd pokazywał wędrowca w ciemnym korytarzu z kulą światła za plecami.

-A cóż to za postać przemyka po korytarzach? No tak, to znooooowu TY. Co za niespodzianka! Tak byłeś pewny siebie panie Zbyt-pewny-siebie, że nawet nie zauważyłeś, że coś idzie twoim śladem, co? No, ale oczywiście nie weźmiesz pod uwagę, że dopiero, co wróciłeś i nie masz nawet milionowej części swoich mocy ne? -Twarz Payatza pokryła się zmarszczkami a w kąciku ust pojawiło się cygaro

-Pieprzone dzieciaki!-ryknął daimon- Mają się za zbawców świata a nawet się nie obrócą i nie popatrzą za siebie! Za moich czasów młodzież zauważała takie zagrożenia z 30 kilometrów i radziła sobie z nimi dwoma strzałami z procy!gotowanym makaronem rzecz jasna!

Samuel wbił wzrok w falujący kadr a ściślej w jego brzeg. Rzeczywiście było tam coś, jakiś zarys..

-No, ale nie mamy całego wieczoru żeby się na to gapić prawda? -Rzekł Payatz z zamachu wbijając buzdygan w skrzynkę wyświetlacza.

Obraz zamigotał, ale wbrew logice nie spłonął wraz ze skwierczącą taśmą. Pojawiły się na sekundę pasy a potem jakby zaczął się obracać. Coraz mniej w kadrze było postaci Samuela a coraz więcej ciemności i prawej ściany korytarza.

-Starczy! -Daimon poślinił palec i wetknął w szczelinę, w której trzaskała elektryczność. Obraz zamigotał i zatrzymał się. Kłąb ciemności zmienił się w rozmazaną twarz potwora. Zapadnięte policzki obciągnięte na nienaturalnie wydłużonej czaszce nadawały mu pozorów nieumarłego. Z nienawiścią w oczach wpatrywał się w oglądających.

-Słodki prawda? A to trzecie oko na czole! Po prostu majstersztyk demonologi.. Demonologiki...A w pytę z tym! Ogólnie majstersztyk przyzywania! Sprawia, że wręcz się zastanawiasz czy aby naturalny neh? No popatrz tutaj na przykład. -Payatz zawirował i już w laboratoryjnym fartuchu ze wskaźnikiem w ręce zbliżył się do płachty.

-Zauważ then otho khod kreskowy na skroni.

Przybysz spojrzał ale zobaczył tylko dziwny tatuaż.

-Tha rzecz- podjął z karykaturalnym niemieckim akcentem daimon- wskazuje że to nie jest zwykhła karykatuhura żywej istoty mein Herr. Thę rzecz zrobiono na zamhówienie. Slajden bitte!

Na ekranie wyświetliła się gigantyczna machina przypominająca klepsydrę zrobioną z wielkich kół zębatych.

-No i ostatnia scena- Payatz w nie do końca wyjaśniony sposób zmienił położenie i siedział teraz w czapce z dwoma puszkami w fotelu obok. -Teraz patrz bo będzie fajnie. Chcesz popcornu? -Podsunął mu gigantyczny ociekający masłem kubeł pełen czegoś wyglądającego jak...wyrwane zęby. Samuel odtrącił go zniecierpliwiony.

-Taśma w ruch!

Statyczny obraz ruszył i...

Nad ramieniem stojącego w sali mężczyzny pojawiła się grupa świecących punktów. Podszedł bliżej do środka sali. Przyklęknął aby je obejrzeć coś na podłodze. Pojawił się potwór. Długie macki wystrzeliły w kierunku Samuela. Uniknął czterech ramion, kolejne cztery zmiażdżył kijem. Czarna posoka trysnęła mu na ubranie. Świetliki, rozbiegane chaotycznie zebrały się w grupę i ruszyły na wroga by rozjaśnić ciemność wokół niego, ale w tym samym momencie jedna z macek która zaszła wędrowca od tyłu i uderzyła go w potylicę. Upadł na posadzkę.
Payatz wcisnął guzik pilota.

-No i do tego momentu znasz. Chcesz resztę? Nie mów nic, wiem że chcesz. Ugryzł pilota, film ruszył.

Nad ciałem Samuela leżącym na podłodze kłębiła się ciemność. Potwór jedną z dwóch par szponiastych dłoni chwycił płaszcz leżącego i podniósł go z posadzki. Kamera wykonała obrót tak że obydwoje byli widoczni z boku.

Podobne igłom zęby monstrum wyszczerzyły się w uśmiechu. Wysuszone macki które miał zamiast nóg poruszyły się w oczekiwaniu na ucztę. Stwór nie jadł już bardzo długo. Oko na jego czole otworzyło się. Było czarne jak atrament, bez krztyny bieli. Twarz Kalkina zaczęła szarzeć, półotwarte oczy zmętniały, skóra zapadła się. Macki stwora wyprężyły się i nabrały kolorów, jej oblicze napełniło się życiem. Jej oblicze. Pięknej kobiety, o skórze niczym śnieg, ustach koloru świeżo zakrzepłej krwi i włosach jak węgiel. Złożyła na jego ustach pocałunek, zaśmiała się perliście i rzuciła odarte z energii ciało na ziemię. Trzecie lśniące oko zamknęło się. Odwróciła się by odpełznąć gdzieś w mroki swojego leża i tam napawać się wchłoniętym życiem.

-Niezłe co? Nie co dzień miewasz okazję obejrzeć własną śmierć do końca. Ale nie widzę byś był szczególnie zaszokowany...-wtrącił Payatz.

W rzeczy samej siedzący obok Samuel musiał przyznać, że w jaki dziwny sposób był spokojny. Nie czuł ani strachu ani szoku, nawet żalu za, wydawałoby się utraconym, życiem. Czuł za to jakąś uczucie. Intensywne uczucie które nie opuszczało go od pewnego czasu, coś co dawało mu jakby margines błędu. Nie w typie wiary w życie pozagrobowe, bardziej życie bezgrobowe. Coś co czujemy kiedy odcinek serialu kończy się w beznadziejnym momencie więc kiedy pojawiają się napisy wciąż siedzimy przed ekranem czekając aż spiker ze wstydem wywlecze się na środek, przeprosi za usterki i zapowie resztę. On nie tylko czuł że będzie druga część. Był pewien.

-Taaa pewnie sobie wyobrażasz że to dlatego że jesteś jakimś supergościem? -zaczął znów Payatz z wyraźnym zamiarem rozwścieczenia Samuela- Nie skarbie powiem ci czemu nic nie czujesz patrząc jak cholerny mięczak wysysa cię jak ostrygę. Masz tak bo jesteś najbardziej popieprzonym skurkowańcem jakiego ten wszechświat widział. Ot co! I nie zasługujesz na moje towarzystwo. Więc spadaj.

I rzeczywiście daimon obrócił się na krześle ewidentnie uznawszy rozmowę za zakończoną bo zaczął bawić się w wydłubywanie żył ze swojego nadgarstka scyzorykiem i skręcanie ich w warkoczyki.

-Tracę czas.-odparł Kalkin odwracając się na pięcie.

-Co takiego jest w cierpieniu, że potrzebne jest istnieniu?- dobiegło zza oparcia fotela.- Głupota, szaleństwo to prawdziwe męstwo. By spojrzeć na chaos i pomachać ręką...

-Bredzisz jak leci, szukasz odpowiedzi, gdybasz, nudzisz ludzi. Idźże precz rozmawiać bo zaraz znów się obudzisz.-warknął Payatz do zamykających się drzwi.

_________________
Image
They call me Sami the Sick. And I'm spitting fire with might.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Feb 20, 2006 5:19 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 19, 2004 9:10 pm
Posts: 1103
Location: Pola Umysłu

_________________
Image
They call me Sami the Sick. And I'm spitting fire with might.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed May 03, 2006 12:47 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 19, 2004 9:10 pm
Posts: 1103
Location: Pola Umysłu

_________________
Image
They call me Sami the Sick. And I'm spitting fire with might.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jun 02, 2006 4:43 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 19, 2004 9:10 pm
Posts: 1103
Location: Pola Umysłu

_________________
Image
They call me Sami the Sick. And I'm spitting fire with might.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Jun 16, 2006 2:31 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 19, 2004 9:10 pm
Posts: 1103
Location: Pola Umysłu
Równolegle w innym pokoju dziecko krzyknęło.

- Nie zostawiajcie mnie! -połknąło łzę- Dlaczego odchodzicie?

Chłopiec z całych sił wpatrywał sie w ścianę czerwonymi od łez oczami. Otarł buzię rękawkiem zostawiając na niej brudne smugi.

-Jesteśmy rodzeństwem, rodziną. Jak możecie mnie tak zostawiać? Znów będę sam. Co zrobiłem źle? Nie chcę żebyście odchodzili! Nie wierze w to. To niemożliwe! Ja..ja..

Przyspieszony oddech zmienił się w szloch który zaczął targać jego małym ciałem.

Jego mała sylwetka napęczniała i rozerwała ubranie, skóra pokryła się futrem i owłosiony, kolosalny Niedźwiedź zaryczał.

-NIE POZWALAM WAM ODCHODZIĆ!

Włochata masa uderzyła o ścianę domu Lalek. Raz za razem gigant rzucał się na mur wstrząsając fundamentami. Z sufitu zaczęły spadać wielkie fragmenty tynku. Połamane lalki na podłodze toczyły się i podskakiwały na kikutach. Piłka poturlała się pod ścianę.

-SŁYSZELIŚCIE?!

Pazury niedźwiedzia wbiły się w beton i rozerwały go jakby to był karton.
Gruz poleciał w wszystkich kierunkach a chmura pyłu ze zwalonej ściany zasnuła ogród na tyłach domu.
Kiedy kilka minut później ściana zrastała się jak żywy nienaturalny organizm na ziemi byly tylko odciski małych stóp.

_________________
Image
They call me Sami the Sick. And I'm spitting fire with might.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Dec 15, 2006 12:11 am 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 19, 2004 9:10 pm
Posts: 1103
Location: Pola Umysłu

_________________
Image
They call me Sami the Sick. And I'm spitting fire with might.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Dec 24, 2006 2:04 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 19, 2004 9:10 pm
Posts: 1103
Location: Pola Umysłu
Bam! Wrota do Domu Lalek otworzyły się na oścież. Wytrzymały potężny cios z zaledwie kilkoma wgnieceniami. Brama uderzona w ten sam sposób nie miała tyle szczęścia. Wyrwana z zawiasów leżała kilkanaście metrów dalej w głębi uschniętego ogrodu.

Rozległ się psychotyczny chichot. Wiatr załopotał włosami lalek, których głowy nabito na ogrodzenie wokół Domu.

Dziki duch wyjąc i ujadając wpadł w korytarz prowadzący do środka. Jak kometa przemknął pomiędzy rzędami pokoi ciągnących się bez końca i wleciał na piętro. Eteryczne języki płomieni wciąż omiatały jego postać.

-To się może przydarzyć zawsze, skarbie. Każdemu? Bum skarbie, bum! –Kaprys zachłysnął się śmiechem i mignął obok pokoju ze złota korona namalowaną na drzwiach.

Minął setkę innych nim rozekscytowany mnogością doznań przypomniał sobie, czego szuka. W chwili obecnej każdy fibr, każda cząsteczka jego jestestwa kipiała podnieceniem. Wibrowała od spełnionych pragnień. Przemoc, śmierć, ogień!

-Czego nam brak? Czego nam brak do tej mieszanki? Szukajmy jej skarbie! Szukajmy!

Płonące żółcią oczy w nierealnej twarzy szaleńca omiatały wszystkie pokoje za nic mając sobie drzwi. Widział wijące się w męczarniach Aspekty i rechotał.

-Kto z was jest najbliżej głupki, kto mnie zaprowadzi?

W szaleńczym pędzie Daimon nie dotykał nawet nogami podłogi. Jego włosy wiły się i skręcały jakby były kłębowiskiem węży.

Wtem zauważył coś.

-Braciszek już wyszedł? Podejrzanie wcześnie. Czyżbyś znów bawił się czasem? –Zapytał niewiadomo, kogo zatrzymując się obok pewnych drzwi. Drzwi z bliska okazywały się granitowe kołem, na którym narysowano kredą zarys słojów drewna i klamki, na ich środku narysowano symbol klepsydry w centrum siedmioramiennej gwiazdy. Aby dostać się do pokoju trzeba by było przesunąć ten głaz. Kaprys nie tracił na to czasu. Zmrużył oczy, uśmiechnął się i oblizał kły. Głaz drgnął i powoli przetoczył się w lewo.

Daimon wtargnął do pokoju i zobaczył, że jest pusty. Rozejrzał się uważnie przyglądając ścianom.

-Miejsca zabrakło? Już? Och jakże mi przykro. –Wyszczerzył kły.

Spojrzał w dół i zauważył otwór w podłodze.

-Voila, skarbie! Ścigajmy się. Zakład, że będę miał Ją szybciej niż ty?

Chwycił upazurzonymi dłońmi brzegi dziury i rozwarł je szeroko, po czym rzucił się wgłąb chichocząc.

_________________
Image
They call me Sami the Sick. And I'm spitting fire with might.


Top
 Profile  
 
Display posts from previous:  Sort by  
Post new topic Reply to topic  [ 11 posts ] 

All times are UTC + 1 hour


Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 1 guest


You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot post attachments in this forum

Search for:
Jump to:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group