Myślę, że szybciej skłoniłbym się do opinii Samuela w kwestii pierwszego błędu Ratio. Celem Kiry nigdy nie była ucieczka przed wymiarem sprawiedliwości. Kira chciał utworzyć nowy świat, w którym obawiający się śmierci ludzie staliby się lepsi. Nie da się ukryć, że zareagował impulsywnie, ale jeśli chciał osiągnąć swój cel nie mógł sobie pozwolić na to, by publicznie kompromitowano jego wizerunek.
Co więcej L nie uzyskał dzięki temu pokazowi wcale aż tak dużej przewagi. L udowodnił publicznie, że Kira istnieje, ale to (podobnie jak wymaganie względem imienia i twarzy) mógł wywnioskować ze śmierci kryminalistów. L poznał też przybliżone miejsce w którym przebywa Kira. Również tą informację byłby w stanie zdobyć w prosty sposób (chociażby stosując tą samą metodę manipulowania telewizją na wybranym obszarze, ale tylko w kwestii ogłaszanych tam zdjęć przestępców). Z drugiej strony natomiast Ratio podczas całego zajścia został ostrzeżony o możliwościach L. Dzięki temu zaczął bardziej się pilnować i traktować przeciwnika poważnie. Można więc powiedzieć, iż to L popełnił błąd, pozbawiając się elementu zaskoczenia - mógł tropić Kirę bardziej dyskretnie.
Gwoli ścisłości można tu również założyć, że L chciał, by Kira zaczął się go obawiać i w rezultacie mylić się. Moim zdaniem żadna ze stron nie popełniła tu istotnego błędu.
Zdecydowanie natomiast śmierć agentów FBI ułatwiła L dotarcie do Ratio. Zgodzę się z Samuelem, że postępowanie Ratio było tu zbyt pochopne i niepotrzebnie spektakularne. W serii wytłumaczono to tak, że Ratio chciał pozbyć się agentów, póki ich śledztwo było pobieżne (obawiał się 'drugiej serii' w której dochodzenie byłoby bardziej szczegółowe, a grono podejrzanych - zawężone). Powiedzmy, że nieco na siłę, ale mogę się z takim wytłumaczeniem zgodzić.
(ten tekst na prawdę zawiera spoilery (również z zakończenia serii), jeśli nie zauważyłeś w topicu)
W samym pojedynku z L moim zdaniem Kira nie popełnił jednak większych błędów, których łatwo można było uniknąć. Jeśli L zdobywał przewagę, to wynikało to z jego sprytu, a nie z błędów Ratio. Na prawdę duże błędy popełniał Ratio dopiero podczas starcia z Mello i Near. Niepotrzebnie zabijał swoich popleczników (zwłaszcza Takadę), stracił trzeci zeszyt (powiedzmy, że mógł nie chcieć robić sobie wroga z Shikigami...), dał się wciągnąć w grę Near, a przede wszystkim - stał się zbyt pewny siebie. Jego ostateczna porażka wynikła właśnie z nadmiernej pewności. W żaden inny sposób nie jestem w stanie wytłumaczyć, po jaką cholerę kazał wrócić Mikamiemu do magazynu po wpisaniu imion do zeszytu. Gdyby Mikami po prostu odszedł po wpisaniu imion do zeszytu plan Near by nie wypalił (chociaż rzeczywiście Near zapewne kontrolował już wtedy Mikadę. W tym wypadku Ratio mógłby jednak łatwo wykazać manipulację Near odczekawszy 21 dni). Z resztą wyraźnie w miarę zbliżania się do końca serii było widać, że Kira odchodzi od zdrowych zmysłów.
Myślę, że drobnym błędem Ratio, który to błąd się jednak na nim nie zemścił, był jego stosunek do Misy. W pewnym momencie była mu na prawdę potrzebna. Mogła być również dla niego niebezpieczna. Uszczęśliwienie jej nie sprawiło by mu większego wysiłku. Na miejscu Ratio w pewnym momencie serii zacząłbym obawiać się, że Misa może się przeciwko mnie obrócić. Zranione uczucia, zawód miłosny itp mogłyby ją poprowadzić do nieprzewidywalnych zachowań. Mogłaby zorientować się, że nie zdobędzie Ratio i wpisać do zeszytu, żeby kochał ją przez 21 dni. To akurat mało prawdopodobne, ale tak jak pisałem - Misa mogła by się stać nieprzewidywalna. Oczywiście na ten zarzut można odpowiedzieć, że Ratio był w stanie przewidzieć, że Misa jest do niego przywiązana na tyle, że nie zrobi nic głupiego, nawet jeśli będzie ją traktował jak śmieć.
Samo zakończenie nie sprawiło mi zawodu. Co prawda łatwo było przewidzieć, że Kira przegra, ale do ostatniego momentu nie było to pewne i nie wiadomo było kto kogo przechytrzył. Tak jak już pisałem wcześniej - gdyby nie głupi błąd Ratio spotkanie zakończyłoby się w najgorszym razie 'remisem'. To co najbardziej mi się podobało w zakończeniu to konkluzja na temat Near i Mello. Przez całą serię uważałem ich za strasznych cieciów, nie dorastających do pięt L. Tymczasem nie pomyślałem o tym, że ich na prawdę było dwóch (lol, jak braci Kaczyńskich), co w sumie powodowało, że mogli L przewyższyć.
I na zakończenie - nagrodę dla najgłupszej postaci serii otrzymuje ... Rem. Bez komentarza.
|