Dziwię się, że mimo iż dział RPG istnieje od początku tego forum to nikt nie wpadł na pomysł zamieszczenia tego tematu. Dla tych, co nie wiedzą o czym ten kwiatki traktuje: Tutaj piszemy o sytuacjach na sesji które po prostu zwaliły nas z nóg, o szalonych pomysłach graczy czy też Mistrzów gry, niecodziennych zachowaniach bohaterów, ich gwałtowne zejścia z tego świata itp
Chyba każdemu MGowi się to zdarzyło. Sesja starannie przygotowana przez miesiąc intensywnego myślenia nad fabułą, wystrój pokoju pasujący do klimatu w jakich będzie się działa przygoda, spławienie domowników na jakiś nudny seans w kinie. Idealna przygoda. I nagle podczas trwania rozgrywki ktoś rzuci kawał, który zapoczątkuje salwe śmiechu, ktoś wpadnie na jakiś nieprawdopodobny pomysł, lub sam Mistrz Gry popełni gafe, która rozłoży sesje na łopatki. Właśnie w ten sposób powstają owe kwiatki. Z początku niewinnie, zrozpaczony MG próbuje jeszcze ratować resztki fabuły naprowadzając ją na właściwy tor, lecz zazwyczaj kończy to się tragicznie(oczywiście dla graczy. Prowadzący z reguły za dużo cierpliwości nie ma). Po tym wszystkim jednak pozostają godne zapamiętania dialogi i sytuacje, owe kwiatki
Sam niestety nie pamiętam za bardzo już przygód prowadzonych nam przez Crowa czy Windukinda ale mam nadzieję, że oni odświeżą mi nieco pamięć. Narazie podam kilka przykładów z netu
* * *
Bohaterka narobiła zadymy w zaułku, gdzie uciekł złodziej, który ukradł jej kuszę. Po dłuższej walce wychodzi z walki prawie bez szwanku, lecz zaraz potem wpada tam Straż Miejska. Bohaterka jest córką znanego w okolicy fechmistrza, który zajmuje się szkoleniem.
B: ...i po drodzę rozmawiam ze strażnikiem, który (nawiasem mówiąc) jest uczniem mojego ojca!
MG: ...aaale to może ja będę decydował, kim on jest?
B: Ale to ja go znam!
* * *
MG: Facet z karczmy zaprowadza was do lasu, znajdujecie się na polanie pośród drzew, nagle widzicie jak gość zamienia się w wielkiego ogrzego maga. Zza krzaków wyskakuje jeszcze czterech goblinów.
(gracze siedzą z wywalonymi w strone MG oczmi, po czym patrzą się po sobie. W końcu jednen z graczy przypomina sobie, że jest półelfem łowcą)
GRACZ: Słuchaj no (mówi do MG przyciszonym głosem. Gracz ma nad wyraz poważną mine). Są tu jakieś zwierzęta?
MG: Tak są
GRACZ: Jakie? (patrzy się z nadzieją w oczach)
MG: Wiewiórki (MG zrobił lekki szyderczy uśmiech, licząc na to, że gracz oczekuje jakiegoś fest zwierza)
GRACZ: A mogę jedną zauroczyć? (mówi to bardzo poważnie, z wypiekami na twarzy)
MG: Wiewiórkę??????? (MG popatrzył na gracza jak na debila, zastanawiając się po jaką cholere potrzebne mu są wiewiórki w walce z ogrzym magiem i goblinami)
(Gracz zorientował się, że popełnił gafę. Jednak postanowił się jakoś wyratować)
GRACZ: No nie wiesz??? (i w tym momencie wykonał ruch tak jakby chwycił tę wiewiórkę za ogon i zaczął nią kręcić nad głową, po czym chciał ją rzucić w bliżej nieokreślonym kierunku) WALECZNE WIEWIÓRKI !!!!!!!!!!
* * *
Opis krasnoluda:
Widzisz jakiś mały, niewielki ale w sumie całkiem spory kształt
* * *
Warhammer sesja gracze szukają BN'a już od paru tygodni w końcu go znajdują jeden z graczy podniecony podbiega do niego przedstawiając się
BG: Witaj nieznajomy nazywam się Atli i pochodze z karczmy!
* * *
Bohaterowie próbują wepchnąć się do domu, nie mają pojęcia jaki kit wcisnąć.
Kobieta otwiera drzwi:
- Słucham?
- Jesteśmy ze szpitala położniczego.
- Przecież nie jestem w ciąży.
- To rutynowe badania.
* * *
Gracze wykonuja zlecenie zmuszenia do oddania dlugu. Sprawa sie przedluza,
bo torturowany Fox (dluznik) zarzeka sie, ze kase oddal. Po paru godzinach
Johann, zmeczony torturami postanawia rozejrzec sie po miescie, dajac troche
czasu na zabawy reszcie druzyny. Po powrocie, ze skonsternowana mina
oswiadcza (klient nie ma juz paru palców, w kilku miejscach ma zdarta skore
"do miesa", uszkodzone genitalia itp):
Johann: sluchajcie, glupio wyszlo, on wczoraj zaplacil ...
inny gracz (do foxa): .... aaaa ...... to my przepraszamy .....
* * *