Multiworld

Jednym z celów tworzenia religii wogóle było "wyjaśnienie", co się dzieje po śmierci. Wszystkie wierzenia miały na to od samego początku jakąś hipotezę. I tu jest właśnie problem z tym całym mistycyzmem, gdyż nie wiadomo w co właściwie wierzyć. Czy będzie to Reinkarnacja? Może Pratchettowski Pan Śmierć? Albo po prostu tradycyjne, chrześcijańskie Niebo? Wszystkie te wizje śmierci są niewątpliwie interesujące, ale ja wolę przyjmować je jako ewentualność i nie robić sobie zbytnich nadzieii.

Poza tym wiara w mistycyzm śmierci niesie inne, nieco zabawne zagrożenia ^^

Powiedzmy, że jakiś człowiek wierzył przez całe życie, że po śmierci zobaczy tunel ze światełkiem na końcu, a tam będzie stał Bóg Wszechmogący i dokonywał Sądu Ostatecznego. Żył w ubóstwie, wypełniając wszystkie Przykazania, by dostąpić zaszczytu spotkania ze Stwórcą. A tu niespodzianka... gdyż okazuje się, że Grecy akurat mieli rację i Świat Żywych od Świata Zmarłych odgradza Styks. Z tym że nie ma możliwości przebycia go, bo Charon już dawno splajtował, ponieważ tradycja płacenia mu za usługi obolem, wkładanym zmarłym w usta, zaginęła prawie dwa tysiące lat temu...

Robisz pdstawowy błąd, myląc wierzenia z religią. Wierzenia są to po prostu wspólne "prawdy", które popiera pewna liczba ludzi. I właśnie od wierzeń się wszystko zaczęło. Ludzie z nadmiaru wolnego czasu, wieczorami, zaczęli się zastanawiać, kto jest tam na górze i dlaczego świeci. I co się dzieje, jak już Cię tygrys zje. Ale zupełnie nie widzę tu nic z religii. Ona przyszła później, wraz z kapłanami, którzy mienili się wysłannikami tych, którzy siedzą na górze. I straszyli błyskawicami. A ponieważ ludzie byli wtedy jeszcze głupsi niż dzisiaj (chociaż potrafię sobie wyobrazić dzisiejszych ludzi wierzących takim właśnie kapłanom), a nikogo z Góry nie widzieli (błyskawice natomiast wiedzili bardzo dokładnie), to uwiezyli. I tak powstała religia. I od początku powstania do naszych czasów jest to twór, który ma na celu zabranie części władzy "przywódcy" świeckiemu na rzecz kapłana.

Co do drugiej części wypowiedzi, to rzeczywiście, jest to interesująca perspektywa. Jednak dlaczego właśnie ta wersja miałaby być prawdziwa? Pratchet rozwiązał problem iście w swoim stylu. W świecie dysku człowiek idzie po śmierci tam, gdzie wierzył, że pójdzie. Proste...

A i tak naprawdę niewielka ilość osób jest w stanie się pogodzić z tym, że po śmierci po prostu znikną i nic dalej nie ma. Ciekawi mnie, ile osób na naszym forum właśnie tak podchodzi do śmierci...[/i]

Eee tam, jak ktoś jest katolikiem, powinien wierzyć w życie pozagrobowe.
Ja sam w to niewierze, niestety choć jestem jeszcze ministrantem
A co do płci Śmierci, to jest to chyba facet (to wszystko przez Pratchetta ) choć podzielam opinię Cai'a, w wielu światachg może być wiele śmierci...

Na tym kończe niezwykle długi, ineresujący i powalający post...

BTW: Tilk, ty przecież jesteś ateistą, nie wierzysz w Boga itd, ale śmierć jako postać jest chyba w zakresie religijnym? Co???

piekło nie istnieje ;P przynajmniej nie w takim sensie jak sie ogolnie podaje. Kociołek, ognie i wieczne męki, też coś. Wg mnie każdy człowiek, ba, każda istota pójdzie do swojego osobistego nieba, lub osobistego piekła, a sędzią będzie sumienie, ale to sumienie jako jedyne będzie obiektywne, sumieniem będzie Najwyższa Istota (juz nie bede mówić głośno, ze Bóg, bo sie ateisci bedą boczyć ;P). Dla jednych piekłem moze być nawet zamkniecie w małym pomieszczeniu (klaustrofobia?) i trwanie w nim przez całą wieczność rąbiac głowa w ścianki i błagajac o wypuszczenie ;P a dla innych stanie na wysokości, najlepiej na stromej krawędzi.
Żywym trudno jest powiedzieć co bedzie po Śmierci, pod tym wzgledem jestem za agnostycyzmem, lepiej sie tym nie zajmować, bo i ta nigdy sie tego nie dowiemy (chyba dawno Biblii nie czytalam==) ;P moja wiara troche kuleje, wzorową wierzącą nie jestem (do kościoła nie chodze==).
***
Dis co do tej uwagi o Życiu i Śmierci (daje i odbiera i wiadomo gdzie sie poniewiera ;P) to dzieki baaardzo XD Nie wiem czy Cie dobrze pojęłam. Płeć brzydka zasługuje na niebo a my, niedobre przedstawicielki płci pięknej na piekło? ;D (kobieta daje Życie, skazuje przez to na cierpienie, Śmierc chce je odebrac też źle). Co do wdzięku Śmierci, a wyobraź sobie że umiera kobieta, i co? Kobieta Śmierć też ją kusi i upaja wdziękiem? :] no chyba ze to lesba _O_ Mimo wszystko i tak uważam że Śmierć to kobieta, nawet sama pod sobą kopiac dołki (patrz poprzednie zdanie XD)
***
Sukkub.............oo siska sie ucieszy.Vanny! mnie też za Sukkuba mają!!_O_
***
Gola_s jednej rzeczy nie rozumiem. Dlaczego jesteś ministrantem?Oo?
W takiej sytuacji Twoje pytanie do Tilka mógłbyś zadać sobie, troszke przeinaczając. Ale nie mnie sie czepiać, sama jestem pod wzgledem religijnym pokręcona ;]
***
Mazoku -> Xeniph probował i nawet mu to wyszło ;]]]
**
Pozdrawiam ;]

"To", o czym mowa w tym topicu, od wielu wieków fascynuje ludzkość i każdy ma prawo do własnej teorii na ten temat; do swojej prywatnej wizji śmierci.
Według mnie to jest podobnie jak z niebem i piekłem. Dla każdego coś innego ;P ( cóż, dla niektórych kąpiel w lawie i gra w karty z diabłem to przyjemność _O_ wiec co to za piekło? cholerni sataniści ;P ...a co do tych sesji o których pisał Ajron..hehehe może są i TACY, dla których to jest raj? _O_ [mało realne ;p ] )
( co do wizji nieba i piekła to odsyłam do filmu z udziałem R. Williamsa "What Dream May Come". Wrażliwym polecam uzbroić sie w chusteczki higieniczne)

Zresztą wizerunek Śmierci, jak i większości innych abstrakcyjnych pojęć i zjawisk metafizycznych, w sumie został niektórym z nas narzucony. Co do śmierci właśnie, ona/on/ono wcale nie musi paradować z kosą.. a to biedne urządzenie troche ucierpiało przez to i zostało po części zaszufladkowane. Mówisz kosa, myślisz śmierć :P ( mi sie juz nawet rzeczownik żniwa nie kojarzy poprawnie, tylko ze śmiercią jako osobą ;P ). Tak samo jak nie musi to być kosciotrup ze zwisajacym mięsem z obojczyka :P nie musi to być nawet piękna kobieta w koniecznie czarnym stroju. Bo jaka jest prawda dowie sie każdy z nas w swoim czasie :D ... ze wszystkimi nurtującymi nas problemami tak bedzie. Właściwie większość osób widzi śmierć w powyższy sposób (no abstrahując od fanów Pratchetta), W Gaimanowym "Sandmanie" też jest czarnowłosa dziewczyna w czarnym stroju.. trzeba by zostać sławnym na cały świat pisarzem, poetą, malarzem i stworzyć nowy zaskakujacy wizerunek śmierci..a nóż sie przyjmie :P

As u can see...
it's all in your head ;P

No to SAo na c czekasz? ubieraj jakies inen ciuchy a nie tylko czarne, zmien kose na sierp i zmieniaj stereotypy .
Ale absolutnie sie z toba zgadzam. Zadza nami stereotypy ukrztaltowane z naszych lekow. Czlowiek zawsze bal sie smierci. Automatycznie uosabial ja z trupem i dlatego sam<a> Smierc jest...hmm wizualizacja smierci, czyli szkieletu czy innego zombie .
Przyjelo sie ze Smierc jest 'ponura zniwiarka' nie majaca skrupolow i 'zabiera' jednakowo dzieci, krolow jak i zebrakow. Wiec i wygladac musi ponuro. Trzeba trzymac poziom

Ja tam nie wiedze smierci jako nic strasznego. Smierc jest wyzwoleniem z tego bagna. Byc moze furtka do wyzszego stanu umyslu < cholera zapomnialem jak to 'fachowo' sie okreslao >
Ktos kiedys napisal :
'Smierc jest lekka. Tylko chwila przed zgonem jest straszna'

Hari:
rozmnazaja sie przez paczkowanie
Dla mnie to wraz z narodzinami powstaje nowa dusza powstala z wymiesznia sie dusz rodzicow. Czyli w kazdym z nas sa dusze naszych przodkow. Nie tylko rodzicow, ale i dziadkow, pradziadkow itd.
Plodzac potomka sami stajemy sie< a raczej nasza dusz> czescia dziecka. W ten sposob nawet gdy nasza powierzchownosc obraca sie w pyl, dusza 'zyje' polaczona w jedno z setkami/tysiacami dusz naszych przodkow. Gdy zyjemy 'nasza' dusza jest rozciagnieta miedzy nami a dzieckiem, gdy umieramy, niknie blokada ktora ja trzyma w ciele i moze w calosci polaczyc sie z... hmm 'macierza'

Lifestream.
I tak oto teoria z gier przenika do swiata rzeczywistego.

i jeszcze a propos stereotypow, dwie sprawy:
- Czemu nie roz?
- Co z mezem?

to są pytania czysto retoryczne chyba ;P odpowiedz: BO TEMU juz wole zieleń
*
Co do dusz, REn ciekawe to jest, ale teraz dusza zaczęłą mi sie kojarzyć z genami ^^''

zaraz, czyli twierdzisz że w tym momencie siedzi w nas cała, caluśka wiedza naszych przodków? Ciekawe by było posiadanie do niej dostępu.. (co prawda w dzisiejszych czasach wiemy wiecej niz oni ;P ).
Trudno jest zdefiniować duszę..ale nie przejdzie mi przez gardło stwierdzenie że pojecie duszy wiąże się z naukami ścisłymi ( a taka niewątpliwie jest biologia ;P ).. to jest dusza a nie aminokwas ;/

---------

a tak w sumie to my, forumowicze, potrafimy zjeżdżać na inne tematy w bardzo gładk isposób ^^'' przydałby sie topic o duszy ;P

że niby dusza t oteż wymysł człowieka? T__T wszystko sobie wymyśliliśmy i teraz sie głowimy jak to zdefiniować... człowiek to chora istota..
----
żyć, żyje, ale wypowiedzi nie odnoszą sie do tematu i pewnie zaraz tu Disu wkroczy i nas nanitami popruszy ;P