[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4246: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4248: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4249: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4250: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
Multiworld • View topic - Aleje Śmierci/Aleje Zmarłych/Pieczara

Multiworld

Nothing is impossible in the Multiworld
It is currently Sun May 18, 2025 3:57 pm

All times are UTC + 1 hour




Post new topic Reply to topic  [ 23 posts ]  Go to page 1, 2  Next
Author Message
 Post subject: Aleje Śmierci/Aleje Zmarłych/Pieczara
PostPosted: Fri Nov 04, 2005 6:24 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam
Aleje Śmierci/Aleje Zmarłych – Pieczara

Witaj zbłąkana duszo! Nie mogłaś wrócić do swojego ciała? Próbowałaś, ale nie chce Cię przyjąć z powrotem? Krzyczysz do wszystkich, że jesteś, a oni Cię nie słyszą? Próbujesz ich dotknąć, a oni Cię nie czują? Zastanawiasz się, co jest nie tak?

A czy gdy Twoje ciało chowają do grobu lub, gdy je palą, jak zaczarowana myślisz o tym miejscu? To zrozumiałe, bo tu jest Twoje miejsce. Chociaż nie do końca. Bo widzisz, czasem jednak zdarzają się dziwne rzeczy. Istnieją dusze, które podążają gdzie indziej i nie zawsze wychodzi im to na dobre. Ty jednak możesz odetchnąć z ulgą. Tu jest odpowiedź na wszystkie Twoje pytania związane z utratą życia. Nie bój nic, już nie może stać Ci się krzywda. Musisz to po prostu pojąć. Nie bój się Cerbera, ale i go nie lekceważ. Nie stoi u bram dla ozdoby. Zdarza mu się wchłonąć nieokrzesane Duszyczki, ale największym i najpewniejszym zagrożeniem jest dla Ciał, dla istot żywych i dla nieumarłych (tych ostatnich szczególnie nie lubi), które do Alej mają wstęp wzbroniony. I pisząc wzbroniony ma dokładnie to na myśli.

Po co Ci o tym mówię, droga zbłąkana duszyczko? Potraktuj mnie jak przewodnika. Bo zanim udasz się w rejs z Przewoźnikiem, przyjdzie Ci tu chwilę zabawić. Śmieszy Cię, że po śmierci też musisz ‘stać’ w kolejce?. Ta kolejka jest niewidoczna, bo teoretycznie w niej nie stoisz, ale się o Ciebie prędzej czy później upomni. Zwykłe kolejki tak nie mają. Twoja szansa na ’załatwienie spraw w okienku’ nie ucieka Ci sprzed nosa. Ona sama się o Ciebie doprasza.

**

Aleje Śmierci nazywane przez tutejszych Alejami Zmarłych to bezkresny mroczny teren położony pod wysoko położonym, równie bezkresnym, skalnym, poszarpanym stropem, z którego zwisają jaskiniowe nacieki przerażających rozmiarów. Stojąc u bram Alej, u boku Cerbera, z trudem można zauważyć cokolwiek przed sobą. By poznać teren lepiej, trzeba ruszyć do przodu. Po kilkuset metrach zaczynamy być w stanie zauważać pewne kształty. Idąc dalej trafiamy na teren przypominający plażę, a raczej jej bardzo niesmaczną i wstrząsającą karykaturę. Piasek przypomina stertę żwiru i popiołu, a sam Styks wygląda na zamulony. Z plaży wystaje coś na kształt Mola, długości kilkunastu metrów. Jego deski wydają się być kruche i łamliwe, ale to tylko pozory. Mimo płowego koloru i niepewnego wrażenia, Molo jest solidne. Po jego prawej stronie znajduje się miejsce na Łódź Przewoźnika. Jest ona jednak rzadko w stanie spoczynku.
Drugi brzeg Styksu jest praktycznie niewidoczny, rzeka gubi się w ciemności i mgle.

Kilkadziesiąt metrów dalej od Mola, gdzie grunt jest już twardszy, zaczyna się brukowana droga bardzo marnej jakości. Patrząc z lotu ptaka droga wygląda jak zwalone drzewo. Szeroki początek drogi przypomina właśnie jego pień, który stopniowo przechodzi w liczne konary, setki gałęzi i miliony gałązek. To właśnie tej drodze to pośmiertne miejsce zawdzięcza swoją nazwę. Drogi wydają się nie mieć końca. Między nimi można uświadczyć wiele kamiennych budowli, czy posągów najczęściej nieokreślonego kształtu. Strzeliste, bądź karłowate, masywne lub na oko kruche. Wchodząc na niektóre aleje bardzo łatwo można się zgubić pomiędzy nimi. W budowlach najczęściej przebywa 8 Cieni. Sługusy Śmierci pilnują tu porządku, zdarza im się doprowadzać zbłąkane, nie do końca świadome swojego stanu, dusze do panicznego strachu. Uciekają wtedy w głąb alej i ..panikują jeszcze bardziej, nie mogąc się odnaleźć w tym pogmatwanym miejscu.

**
Jest jedna, szczególna gałązka naszego ‘zwalonego drzewa’, która prowadzi wprost w stronę niezliczonej ilości zamkniętych ‘na cztery spusty’ Pieczar. Wśród nich znajduje się ta jedna jedyna, otwarta, obszerna Pieczara Śmierci.
W pozostałych znajdują się specjalne nici, posążki, różne artefakty i przedmioty o niezidentyfikowanych często kształtach. Wszystkie wymienione powyżej rzeczy figurują pod jedną wspólną nazwą: ‘Żyły Życia’. Jak widać, taka ‘Żyła..’, wcale nie musi wyglądem odzwierciedlać nazwy. Nad żyłami pieczę sprawują Mojry ( totalnie szkaradne dziewoje, które starają się jak mogą, by pod iluzjami ukryć swój prawdziwy wygląd, najczęściej im się to udaje).
W Pieczarze Śmierci można negocjować o szansę na powrót do żywych, ale trzeba mieć bardzo dobre argumenty.
**

Jak się dostać do Alei Zmarłych?
Proste. Umrzeć.
Ale to najczęściej wycieczka turystyczna bez możliwości powrotu.

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Nov 04, 2005 6:32 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Oct 24, 2005 4:36 pm
Posts: 215
Location: From MY worst nightmares.
Hej! Byłem tu kilka razy! Tyle że tylko na kilka chwil, zwykle w tym czasie odnawiała się moja urwana głowa =='

Tym większe zdziwienie że znowu tu jestem hmhmhmhm...

Co jak co, ale krajobraz jest sweet ^^...

_________________
Have no fear, shadow ass is here!


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Nov 04, 2005 7:17 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam
- *Co robi nieumarły na tym terenie? Wy nie macie tutaj wstępu, jeśli nie kończycie swojego jakże dziwnego żywota permanentnie..* - Helionis usłyszał głos w swojej głowie. Głos należał do jednego z Cieni, który momentalnie okręcił się wokół Arcynekromanty. - *..To powinno wam być jasne..* - Cień zaczął przenikać Helionisa i wywoływać w nim silny niepokój. – *..Nie wiem, jak udało ci się tu pojawić, nie przechodząc obok Trójgłowego Psa..ale zapamiętaj sobie, że to miejsce ma swoje zasady. Wy, nieumarli nie macie tu wstępu. A już na pewno nie bez zgody Śmierci, czy Przewoźnika. Tak więc znajdź sobie inne miejsce-poczekalnie na czas odnawiającego się czerepu – Cień zakończył swój telepatyczny przekaz a Helionis zniknął terenu Alej

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Nov 04, 2005 7:39 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Oct 24, 2005 4:36 pm
Posts: 215
Location: From MY worst nightmares.
... wracając do swego ciała, które zakońzyło proces regeneracji. Bez słowa wysadził w powietrze teren, na którym stała grupka poszukiwaczy, pożal się boże, przygód.
- To gdzie ja teraz będę znikać ><...

_________________
Have no fear, shadow ass is here!


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Nov 05, 2005 2:52 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Jan 27, 2005 5:42 pm
Posts: 646
Location: Częstochowa

_________________
"Czekałam na ciebie cały wieczór!! Spójrz, dobrze mi w tej sukni?? Czy nie moglibyśmy mieć domu? Lubisz dzieci?? Myśl o mnie, a nie ciągle gdzieś znikaj! A mnie to już pewnie nie kochasz!!"
SHREK górą!!


Last edited by Brujah1685 on Sat Nov 05, 2005 3:20 pm, edited 1 time in total.

Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Nov 05, 2005 2:59 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam
- No dobra... ehhh... i tak musze z nią pogadać.. - mruknął duch po czym ruszył w stronę jakichś posągów wzdłuż drogi…w pewnym momencie tuż przed nim pojawiły się trzy cienie.

Zabójca zatrzymał się gwałtownie i ..próbował przetrzeć oczy, ale niestety doznał kolejnego szoku. Jego pięści przeszyły głowę na wylot stykając się ze sobą wewnątrz! – o ja nie mogę, ale motyw!! – zawył i zaczął wkładać sobie dłoń w brzuch, nie mogąc uwierzyć, że cos takiego jest możliwe.

W pewnym momencie jednak uświadomił sobie po raz kolejny, że przecież jest daleko od swojego ciała. Tymczasem Cienie zdążyły otoczyć Brujaha. Dusza przyglądała im się ciekawie od czasu do czasu zerkając w stronę jemu podobnych gdzieś dalej. Dostrzegł między innymi garść agresywnie zachowujących się dusz żołnierzy w dwóch rodzajach mundurów, najprawdopodobniej poległych w tej samej bitwie po przeciwnych stronach. Próbowali skoczyć sobie do gardeł, ale jak na złość przeskakiwali się nawzajem, albo ich pięści płynnie przechodziły przez ciała ich potencjalnych przeciwników. Brujah uśmiechnął się gorzko, poczym znów skupił swoją cała uwagę na Strażnikach Alej. W gruncie rzeczy nie wiedział, że nimi są.

- no dobra, co to ma być..jakiś lokalny gang? Nie pozwolę się wam nade mną poznęcać dziwadła – znów uśmiech, tym razem ironiczny – a drobnych też nie mam, sorry. Nie miałem żony, więc obola mi nikt do gęby nie włożył, takie ży… - w momencie, gdy kończył przemowę, jeden z Cieni przeszył go w mgnieniu oka i znalazł się po przeciwnej stronie. Brujah zgiął się w pół i wybałuszył oczy. Nie myślał, że może jeszcze coś poczuć, nie mając ciała!

Dwa pozostałe cienie oddaliły się, skupiając swoja uwagę na kolejnych przybywających duszach. Zabójca domyślił się, że to musi być jakiś rodzaj ‘stempelka’ ( jak to sobie ładnie określił). Chciał odetchnąć z ulgą, jednakże mierziła go ciągła obecność Cienia przy nim. Otaksował go wzrokiem niczym potencjalna ofiarę i prychnął:

- czego jeszcze chcesz, maszkaro!
- zmierzałeś do Pieczary – ze spokojem odpowiedział Cień
- no i? Masz z tym jakiś problem?
- nie, twoje intencje są ciekawe, ale musisz poczekać w kolejce
- że w czym? – oburzył się zabójca – to tu też są kolejki? – teraz z kolei się załamał – ale mi się do ch***ry spieszy! I to bardzo! – zamachał rękami

Cień zaśmiał się serdecznie i wskazał mu chmarę dusz, krzątającą się pomiędzy posągami i budowlami. Część wyglądała jak najprawdziwsze zmory z koszmarów. Inna z kolei przypominała skupisko przekrzykujących się przekupek. Gdzieś dalej latały dusze..raczej niepoczytalne, za którymi uganiały się Cienie.

- im też się śpieszy, Brujahu – po tych słowach wskazał mu Styxowe molo – część z nich czeka, aż przewoźnik wróci z drugiego brzegu. Tamci mają ‘interes’ do Śmierci. Tak, jak ty
- no zajeb..
- poczekaj – Cień mu przerwał – myślę, że twoje intencje plasują cię we wczesnej części kolejki’
- hola hola.. – zabójcy zmętniała mina – ja jestem człowiek honorowy, nie wpycham się do..
- nasze kolejki ustalane są na pewnej zasadzie. Nie jest nią pierwszeństwo przybycia, ale między innymi intencji, tych najbardziej interesujących i oryginalnych. Poza tym zasady ulegają zmianom od czasu do czasu.
- no, tak mi mów – Brujah, wciąż niepewny, splótł ręce na klacie i przyglądał się tym samym żołnierzom co wcześniej – jeszcze im mało, już się powyrzynali w doczesności..
- to naturalna reakcja pierwszych dni. Mimo zmiany otoczenia i braku ciała, świadomość nie może się przyzwyczaić do tak skrajnej sytuacji
- wiem coś o tym – Brujah przecinał sobie tułów dłonią i uśmiechnął się dziko – ale wiesz, ten brak ciała to jest jednak ciekawy bajer!

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Nov 19, 2005 7:16 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam
Mephis przez chwilę nie do końca widział, co się dzieje, podróż ze śmiercią nie należała do typowych. Po pierwsze miał wrażenie jakby trzymał w ręce sopel lodu a nie dłoń. Byłą strasznie zimna i to chyba było jedyne uczucie, jakie towarzyszyło mu przez tą krótką, nieokreśloną podróż. Straszne zimno. Szybko się jednak przyzwyczaił. Nawet nie wiedział, kiedy znaleźli się na miejscu. Miejscu? Co to właściwie jest? Wszędzie panowała rażąca biel. Tak jakby znajdowali się w jakiejś luce we wszechświecie. Morlock zaczął się spokojnie rozglądać. Jedyne, co teraz widział to sporych rozmiarów kamienne wrota lewitujące jakiś metr nad tak zwaną podłogą-której-nie-ma. To dziwne wrażenie, że stoi lewitując zarazem nie podobało się za bardzo Morlockowi. Po chwili zobaczył Saovine. Dziwne, wyglądało to tak jakby pojawiła się tu dużo później niż on.

- jak nazywacie to miejsce – zagadnął ze stoickim spokojem
- niezbyt oryginalnie – śmierć prychnęła śmiechem –w każdym razie, musisz wiedzieć wcześniej, że to nie mój pomysł – tym razem się skrzywiła i wycedziła - to nijakie miejsce nazywa się Kagankiem i zniosę twoje drwiny

Wrota zaczęły się otwierać, więc Morlock postanowił zostawić swoją drwinę z nazwy na później. Teraz jego uwagę skupiały Aleje, a wcześniej, ich Strażnik. Ogromnych rozmiarów pies o trzech ohydnych paszczach uzbrojonych w ostre jak brzytwa kły i o długim wężowym ogonie, zakończonym czymś na kształt ogromnych kleszczy, którymi nie omieszkał kłapać na widok Mephisa. Kiedy para ostrych oczu jednej z jego strasznych głów zauważyła ‘swoją panią’ Usiadł pokornie i położył ogon na podłogę. Pozostałymi dwoma wciąż przypatrywał się Morlockowi, co chwilę ukazując wachlarz kłów w obu paszczach. Całe ciało psa wyglądało jakby było przypalane, wręcz zwęglone, przednie łapy wyposażone były w ostre szpony, które teraz, dla opanowania na widok gościa zapewne, wbijał w podłoże przed sobą.

- Wybacz, ale muszę cię prosić abyś tu chwilę pozostał. Myślę, że się nie pogryziecie – uśmiechnęła się ledwo zauważalnie na widok wyrazu twarzy Morlocka.


***

Śmierć ruszyła szybkim krokiem w stronę Mola. Pierwsze, co rzuciło jej się w oczy to nieobecność Leyhona. Jeden z jej przybocznych Cieni musiał się zainteresować jakąś Duszyczką i zapewne oprowadza ją po miejscu, albo nawet daje już wskazówki jak dojść do głównej Pieczary. Interesujące to jest dla niej z tego względu, że Leyhon ostatnio nieczęsto urywał się ze swojego stanowiska. Mimo wszystko w tym momencie nad brzegiem Styksu panował porządek. Widać było, że część Cieni porusza się wolniej, musiały mieć dużo pracy przed jej przybyciem. Pseudo plaża pod nogami Śmierci była ostro wydeptana. Stanęła na Molo i wypatrywała łodzi. Przewoźnik właśnie wracał w samotności. Odczekała chwilę aż Charon dopłynął i w wolnym tempie wszedł na Molo, poczym zaczęła rozmowę.

- Mam nadzieję, że nie było dziś żadnych większych problemów
- Gdyby były dostałabyś o tym wiadomość, Pani. – Charon ściągnął ogromny kaptur ukazując śmierci swoje chude, lecz wcale nie odpychające oblicze. – Przed moim ostatnim Rejsem zdążyłem dostrzec, jak Trzeci Cień zabierał ze sobą pewną zakapturzoną postać, przypuszczam, że to ktoś z mrocznego światka.
- podejrzewałam, że Leyhon się kimś zainteresował… nieważne, zajmę się tym.
- kolejka do pieczary zmniejszyła się z powodów bardzo różnych. Głównie z powodu oczekiwania, nie każdy ma tyle cierpliwości..
- ale i nie każdy ma dobry powód żeby dostać drugą szansę – śmierć odpowiedziała z sarkazmem..
- prawda.. – Charon patrzył teraz w stronę zdezorientowanych Dusz, które przed poprzednim rejsem wyznaczył do kolejnej wyprawy. Teraz wpatrywały się z przerażeniem w kobietę, z którą rozmawiał. – dziwne, nie wyglądasz aż tak strasznie, Pani, a jednak twój widok ich paraliżuje
- AŻ TAK strasznie.. – śmierć parsknęła śmiechem – no dobrze, mam ciekawego gościa dzisiaj. Czeka przy Cerberze a ja muszę się widzieć ze wszystkimi Cieniami teraz. Możesz ich dla mnie przywołać? Nie chce mi się nadwyrężać telepatycznie, lenistwo – szybko dodała – bez Leyhona, z nim już się sama skontaktuję. Reszta niech się pojawi.

Charon kiwnął głową i ruszył na krawędź Mola. Uniósł prawą dłoń, a gdy to robił jego szeroki rękaw osunął mu się na ramię. Bladoszara chuda ręka zakończona dłonią ściśniętą w pięść przywołała pozostałe 7 Cieni, niezależnie od tego gdzie się teraz znajdowały.

Zerwał się dziwny wiatr, mocno szarpnął płaszczem śmierci i habitem Charona. Dusze czekające na brzegu Styksu schowały się za najbliższymi głazami. Charona otoczyły zjawy. Wirowały tak wokół niego chwilę, aż wskazał im Saovine.

- Nie chcę widzieć nikogo w pobliżu pieczar, Dusze krzątające się po Alejach nie mogą znaleźć się dalej niż kilometr od brzegu. W razie problemów z dużą ilością dusz, standardowo: dołączyć Łódź z dwóch Cieni. – zjawy zawirowały nad głową kobiety, dwa w sposób bardzo agresywny – tak wiem, że ostatnio na was padło – żachnęła się – ustalcie to między sobą. W każdym razie na drogach ma panować pustka.

Kiedy Śmierć machnęła ręką, Cienie rozproszyły się a ona ruszyła w stronę początku dróg, na Konar.

- to wszystko? – Charon założył kaptur i nie patrząc na nią wsiadł na pokład i zaprosił nań czekające dusze.
- tak, jeszcze tylko Leyhon.

***
Nie musiała długo szukać. Zauważyła Trzeci Cień po kilku chwilach. Z kimś konwersował ‘żywo’ a ten ktoś wydawał się być rozmową zainteresowany. Jednego nie mogła pojąć - ten ktoś miał splecione na klatce piersiowej ręce. Opanowanie świadomości w tak szybkim tempie nie było normalne dla świeżo przybyłych Dusz. To musiał być ktoś bardzo opanowany i pewny siebie, nic dziwnego, że Leyhon zainteresował się nim.

Tymczasem Cień już dobrze wiedział, że śmierć zawitała do domu…wyczuł jej wzrok na sobie, toteż…zamroził Brujaha..Zabójca zamarł w kompletnym bezruchu, jak posąg. Czas, jakkolwiek płynący całkiem inaczej w Alejach, stanął dla zabójcy kompletnie.

- to zapewne Brujah – śmierć powitała Leyhona
- tak, to bardzo interesująca postać, warto zająć się jego przypadkiem, Pani
- skoro tak twierdzisz.. ale Brujah musi chwilę poczekać. Mam wcześniejszą sprawę do załatwienia, dlatego chcę cię prosić abyś wytłumaczył mu to. Jest tu ktoś, kto czeka na mnie przed wrotami. Niech nikt, łącznie z Brujahem, nie zbliża się do Pieczar, dopóki tego nie odwołam. Możesz go czymś zająć, skoro tak ci się spodobał.
- zająć? A moje obowiązki? – Cień zalewitował nerwowo
- twoja niezależność jak do tej pory nie wpędzała nikogo w kłopoty, poza tym możesz zabrać go między Dusze i wypełniać swoje obowiązki przy okazji dotrzymując Brujahowi towarzystwa. W najbliższym czasie pojawi się tu też pewna atrakcyjna postać, którą również masz się zająć. Będziesz wiedział, o kogo chodzi.
- rozumiem..jak każesz, Pani
- Wszystkich trzymać z dala od Pieczar w każdym razie. Pozdrów ode mnie Zabójcę – zamyśliła się i zaśmiała, jakby zakłopotana tym co powiedziała – jakkolwiek to pozdrowienie teraz brzmi…pozdrawiać umarłych..sheeesh…

Kiedy zniknęła, Leyhon wrócił do Brujaha i kontynuowali rozmowę. Saovine tymczasem już zbliżała się do wrót…mocno zdziwiona.

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Nov 20, 2005 8:19 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Jan 27, 2005 5:42 pm
Posts: 646
Location: Częstochowa

_________________
"Czekałam na ciebie cały wieczór!! Spójrz, dobrze mi w tej sukni?? Czy nie moglibyśmy mieć domu? Lubisz dzieci?? Myśl o mnie, a nie ciągle gdzieś znikaj! A mnie to już pewnie nie kochasz!!"
SHREK górą!!


Last edited by Brujah1685 on Tue Nov 22, 2005 7:24 am, edited 1 time in total.

Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Nov 21, 2005 4:59 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Jun 24, 2004 12:21 am
Posts: 608
Location: Faîte, Queher
WWWMephis nawet nie zauważył, kiedy Śmierć zniknęła. Całą swoją uwagę skupił na cerberze. Spoglądał na trzygłowego zwierza, a przez głowę przemykały mu wspomnienia. Obraz Caranq, jego poczciwego towarzysza, diabelskiego cerbera, który był z nim przez ponad czterysta lat, pojawił mu się przed oczami. Na tą myśl uśmiechnął się. Widział jak razem polowali na równinach Pól Upadku, a wiatr szumiał pośród szablotraw. Pamiętał jak wspinali się na szczyty Masywu Grand, widział jak... a potem zginął wraz z innymi w początkowej fazie Asylium. I... DOŚĆ! Teraz Caranq jest częścią Queheru, jego częścią.
WWWMorlock przekrzywił głowę i delikatnie uśmiechnął się do psa. Lewa i prawa głowa zwierza rozglądały się na boki, środkowa zaś patrzyła na niego, zwierz odsłonił kły, a z gardła dobiegł warkot. Ale Mephis miał wrażenie, że ten dźwięk nie ma na celu go odstraszyć. Bardziej oznaczał zdenerwowanie i zaskoczenie. Nic dziwnego, w tym miejscu, Kaganku, jak go określiła Śmierć, pojawiały się dusze martwych, a on, diabeł, żył. Stąd ten niepokój w oczach cerbera.
WWWDiabeł usiadł powoli na przeciw psa. Cerber cały czas śledził go środkową głową, zmrużył oczy i warknął.
WWW- Spokojnie - powiedział Mephis. - Nie mam zamiaru ci nic zrobić.
WWWCisza i parsknięcie.
WWW- Dobrze, twój punkt. Powinienem powiedzieć, nie mam zamiaru próbować ci nic zrobić.
WWWCerber zastrzygł uszami.
WWW- Mam nadzieję - morlock uśmiechnął się. - Wiesz, kiedyś towarzyszył mi cerber, bardzo podobny do ciebie...
WWWKręcenie głową.
WWW- Nie jesteś, nie byłeś jedyny - diabeł przekręcił głowę. - Jednakże tamten gatunek miał tylko jedną głowę. Co czyni z ciebie okaz unikalny.
WWWSpojrzenie z byka.
WWW- Nie żartuję sobie - Mephis podniósł rękę w geście uspokojenia. Cerber cofnął się kawałek. - Spokojnie.
WWWPies przysiadł na zadzie oczekując.
WWW- Przypominał bardzo ciebie.
WWWWyszczerzone kły.
WWW- Tak, nawet podobnie się uśmiechacie - diabeł przekrzywił głowę i również się uśmiechnął.
WWWTeraz cerber przekrzywił głowę.
WWW- Co się z nim stało? Nie ma go już - odpowiedział ze smutkiem.
WWWCerber podniósł głowę.
WWW- Nie, nie. Nigdy by się tutaj nie pojawił.
WWWKręcenie głową.
WWW- To tak samo jak ze mną. Żyję a mimo to Śmierć mnie tu przyprowadziła.
WWWKolejne kręcenie głową.
WWW- Owszem, ale ona z pewnością chce paru wyjaśnień.
WWWKiwniecie głową.
WWW- Cieszy mnie to - Mephis zmrużył oczy. - A ty?
WWWZdziwienie.
WWW- Nie udawaj głupka - diabeł się uśmiechnął. - Jesteś tu zawsze?
WWWSkinięcie.
WWW- Długo?
WWWPonowne skinięcie.
WWW- Biedak.
WWWCerber spróbował wydąć wargi.
WWW- No wiesz, najwyraźniej ktoś musi - morlock wzruszył ramionami. - Założę się, że dawno z nikim nie rozmawiałeś.
WWWPies przekrzywił głowę.
WWW- Dusze wydają się być małomówne ogólnie - zgodził się z cerberem.
WWWCerber wstał i podszedł parę kroków w stronę diabła. Obie boczne głowy rozglądały się dookoła. Najwyraźniej zwierz miał dużą podzielność uwagi. POnownie przysiadł, tylko że prawie przy Mephisie. Zmarszczył czoło i kiwnął środkową głową.
WWW- To dość trudne do wyjaśnienia - odparł diabeł.
WWWCisza przerwana chrząknięciem.
WWW- Wiem, że mamy tutaj dużo czasu - morlock podniósł rękę i sięgnął w stronę głowy psa. Ten odsunął ją w pierwszym odruchu, ale po chwili dał się pogłaskać. - Widzisz, ten cerber jest we mnie...
WWWZdziwienie.
WWW- Tak - Mephis roześmiał się. - Nawet bardzo debilnie to brzmi.
WWWW tym momencie obok nich pojawiła się Śmierć. Spojrzała na cerbera i diabła z lekkim zaskoczeniem. Pies, gdy tylko zobaczył ją, szybko podniósł się i odsunął od morlocka. Diabeł również wstał.
WWW- Poczciwa psina - powiedział do kobiety.

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Nov 21, 2005 10:25 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam
- doprawdy? - uśmiechnęła się gorzko i surowo spojrzała na Cerbera, kręcąc głową niedowierzaniem - zostawić cię na kilka minut z gościem i już spoufalanie? – Cerber na dźwięk słów swojej pani spuścił środkową głowę (bo pozostałe wciąż się rozglądały). Ogon położył po sobie.
- Zawsze taka jest? – Mephis szepnął w stronę Cerbera, ale ten nie reagował w tym momencie na słowa Morlocka - …zawsze – w końcu odpowiedział sobie sam a Śmierć zjechała go wzrokiem.
- Mephisie, póki co jesteś naszym gościem. A Cerber ma tu swoje obowiązki – pies wciąż nie podnosił wzroku ani na jedno ani na drugie.
- sama mnie tu z nim zostawiłaś, poza tym należy mu się chyba trochę wytchnienia…chociaż jednej głowie – spojrzał na zwierza
- Zapewniamy mu rozrywki, niech cię o to twoja własna, jedyna głowa nie boli – Śmierć podeszła do Cerbera i wyciągnęła w jego stronę dłoń – no już… nie smuć się tak. Mephis ma racje, sama go tu z tobą zostawiłam. Mam tylko nadzieję, że przez ten czas nikt żywy, czy też nieumarły się tu nie prześlizgnął.
- .. - Morlock chrząknął - …powiedz mi Śmierci, czy ty masz nas za idiotów czy kompletnych ignorantów? W momencie, gdy cię tu nie było, wrota miały nawet dwóch strażników, łącznie 4 głowy były na służbie – syknął Morlock.

Śmierć zaśmiała się i pogłaskała Cerbera po spuszczonej głowie. Gdy skończyła, poczciwe zwierzę uniosło ją i spojrzało na Mephisa jakby spokojniejsze, czy pewniejsze.

- nie da się ukryć, że cię polubił, a to straszna rzadkość
- dziwisz się? Większość osób pewnie odskakuje na sam jego widok czy rzuca niepochlebnymi epitetami w jego stronę. Nie ma się co dziwić, że okazanie zainteresowania kogoś nie z waszej świty wywołuje w nim agresję czy nieufność.
- tak właśnie powinno być drogi Morlocku. To jest częścią jego pracy, jego esencją. Niestety taką rolę wyznaczył mu los…Los..ehh – śmierć splunęła, autentycznie splunęła, aż się Mephis zdziwił. – nie pytaj – dodała szybko. – chyba czas na nas tak w sumie.
- gdzie mnie zaprowadzisz tym razem, Śmierci? – Morlock podszedł do Cerbera i nie pytając nikogo o zgodę poklepał go po wielkiej łapie. Cerber był bowiem sporej wielkości nawet jak dla Morlocka, toteż Mephis nie mógł dosięgnąć jego grzbietu znajdującego się dużo wyżej.
- no patrzcie, nadal się jawnie spoufala – cichy śmiech – zabieram cię do swojego mrocznego gabinetu bardzo daleko od miejsca, w którym stoimy. Czeka nas niemały kawałek do przejścia. Musze jednak przed drogą zaznaczyć, że ścieżka, którą przebędziesz będzie mogła być znana tylko tobie. Uznaj to za pierwszy warunek naszego układu. – Morlock kiwnął głową poczym wtrącił
- Śmierć nie lubi niezapowiedzianych wizyt?
- bardzo – ucięła krótko

W momencie, gdy rozmawiali, wrota przekroczyła jakaś młoda osobniczka. Elfka. Na widok wyprostowanego Cerbera taksującego ją wzrokiem prawej głowy krzyknęła donośnie i przestała kontrolować swój chód. Potknęła się o zdeptaną ziemię upadając twardo na pośladki. Zaczęła poruszać się sposobem raka aż plecami wyrżnęła w najbliższą skałę. W oczach miała absolutne przerażenie. Cerber wyszrzeczył kły i zawarczał złowrogo. Elfka dopiero po chwili zauważyła Morlocka i ubraną na czarno kobietę. Ta pierwsza postać wprawiła ją w jeszcze większe przerażenie. Śmiercią nie przejęła się wcale.

- nie budzisz strachu, Śmierci – parsknął Morlock i spojrzał na Elfkę z łobuzerską mina. Ta, usłyszawszy wyraz ‘ Śmierci’ zaczęła najzwyczajniej w świecie płakać. Szybko wstała i uciekła gdzie ją tylko oczy poniosły. Morlock był świadkiem jak w ciemnościach dziewczynę dopada jeden z cieni, ‘stempelkując’ ją podobnie jak uczynił to z Brujahem. – Twoje sługusy nawet na mnie nie patrzą.
- to zrozumiałe, nie jesteś tu samą duszą. Przebywasz tu w powłoce cielesnej, dodatkowo czymś chronionej. Da się to wywnioskować właśnie przez brak ich reakcji na twoją osobę. Czas na nas
- owszem, chodźmy. Do zobaczenia psino – rzucił Morlock na odchodnym do Crebera poczym ruszył za śmiercią w ciemność.

**

Ich oczy były już od dawna przyzwyczajone do mroku. Miejsce wcale nie przyprawiało ich o dreszcze. Śmierć i ..Diabeł. Takie postaci miałyby się bać? Morlock nie szedł za Śmiercią - szli ramię w ramię, droga była póki co szeroka, więc mogli sobie na to pozwolić.
Mephis przyglądał się otoczeniu. Widział lawirujące pomiędzy posągami Cienie, filtrujące teren chwilowo niedozwolony dla Dusz. Widział też dziwne posągi o niezidentyfikowanych kształtach i dziwnych runach. Niektóre wydawały mu się dziwnie znajome. Wysokie od kilku, później do kilkunastu, aż do kilkudziesięciu metrów posągi i dłuższe ściany kamienne, skutecznie muszą dezorientować każdego, kto nieopatrznie zapuści się w głąb Alej. Tak uważał Morlock. Jemu orientacja w terenie nie sprawiała większych problemów. Śmierć szła dziwnie spokojnie z wyrazem twarzy, z którego Morlock nic nie mógł wyczytać. Szli już dosyć długo…
Zastanawiał się, czy rozpocząć rozmowę czy iść z tą kobietą w ciszy do końca drogi. Wreszcie Saovine sama się odezwała.

- przeszkadza ci cisza?
- … - Morlock nie odpowiedział
- a mi kurde bardzo – żachnęła się i oparła pięść na biodrze a Morlock parsknął śmiechem.
- tracisz na tym swoim majestacie takimi reakcjami
- uodparniam się na docinki – zmarszczyła brwi – jeszcze spory kawał drogi przed nami. Może uraczysz mnie w tym czasie jakąś zapowiedzią tego, o czym będziemy rozmawiać?
- tak w drodze?
- jeśli nie chcesz to możemy rozmawiać o czymkolwiek, albo po prostu iść w ciszy i dalej mnie irytować. – uśmiechnęła się najkwaśniej jak potrafiła – no więc? – nie czekając na odpowiedź, dodała - Zamieniam się w słuch.

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Dec 16, 2005 4:20 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam
- czego chciałbym się dowiedzieć? – zabójca zadał sam sobie pytanie, które w innej formie skierował do niego Cień. – powiedz mi na przykład, czy odpowiesz mi na pytania, na które moim zdaniem tylko Śmierć mogłaby mi odpowiedzieć?
- to zależy – westchnął po chwili Leyhon – jesteśmy mentalnie złączeni z każdą kolejną Śmiercią. Dla przykładu: wiemy, że ktoś umiera, tak samo jak Śmierć. Jej zadaniem jest tak zwana pierwsza filtracja uwolnionej Duszy, naszym zaś druga, jak i wcześniejsze dopilnowanie, aby Dusza tu dotarła.
- to bez sensu..w tym momencie mam wrażenie, że ona wcale nie ma aż tak wielkiej władzy nad życiem
- śmiertelnikom zawsze się wydaje, że to Śmierć ma nieograniczoną władzę nad nimi. To naturalne, ale w praktyce wygląda to trochę inaczej. Nie mogę ci powiedzieć o wielu rzeczach, gdyż nie wiem, czy wrócisz między żywych…
- a kto by mi tam uwierzył, jakbym zaczął ględzić o tym, że Śmierć jest przereklamowana? – skrzywił się zabójca
- zawsze może się ktoś taki znaleźć …
- w każdym razie..czy to Śmierć decyduje o zakończeniu czyjegoś życia?
- to pytanie brzmi iście śmiesznie, prawda? Bo tak właśnie powinno być..ale jest jednak troszkę inaczej. Poczynaniami Śmierci rządzi Przeznaczenie..bądź Los..jak kto woli.
- nie ma czegoś takiego jak Przeznaczenie – zaprzeczył Brujah - przynajmniej tak mi się zawsze wydawało
- czegoś? Chyba kogoś. To on decyduje, czyj żywot dobiega końca. On sam nie podlega absolutnie nikomu, to największy samowolnik, jakiego zna świat. Oczywiście w naszym mniemaniu.
- jeszcze mi powiedz, że Miłość, Nienawiść i Frustracja też są osobami …
- owszem – Cień uśmiechnął się ..omal się nie roześmiał – poza Miłością
- paranoja.. istna paranoja.. poza miłością?
- to zbyt skomplikowane, by tłumaczyć..

Leyhon i Brujah przechadzali się wolno drogą powrotną. Brujah był tak pochłonięty rozmową, że dopiero teraz to zauważył.

- mówiłeś, że Śmierć jest zajęta..ale mieliśmy iść w stronę pieczar..
- dostałem rozkazy, Saovine będzie miała gościa w Pieczarze. W takim przypadku nikomu nie wolno krzątać się w tych okolicach. Proszę, zadawaj pytania, w miarę możliwości postaram się udzielić ci na nie odpowiedzi. Śmierć kazała mi dotrzymać ci towarzystwa.

Tymczasem w okolicach mola panowało poruszenie. Plaża była prawie pusta, większość dusz została już fachowo przeprowadzona na drugi brzeg Styksu, dusze z ‘kolejki’ do pieczary błąkały się po innych częściach Podziemnego Terenu. Cienie były niespokojne. Sam Leyhon tez to odczuł i zaczął się intensywnie poruszać, wręcz wirować.
Brujah przyglądał się chwilę zjawisku. Doliczył się pięciu Cieni w okolicy, cztery z nich wyglądały teraz jak małe tornada.

- co się dzieje Leyhonie? – próbował przekrzyczeć chwilowy hałas, jaki wytworzyły cztery ‘tornada’, ale chyba za pierwszym razem mu nie wyszło. Cienie wywołały niemałe zamieszanie na plaży. Piasek, żwir i popiół unosiły się coraz gwałtowniej w miejscach, gdzie wirowały. Gdyby poruszały się one jeszcze intensywniej, widoczność na plaży mogłaby sięgnąć zera. Piach i popiół unosiły się chaotycznie i rozsypywały w kierunku przeciwnym do miejsca niepokojącego wirowania sługusów Śmierci.
- szukają kogoś

Brujah początkowo nie usłyszał tych słów. Dopiero, gdy Dusza, która to wykrzyczała podleciała do niego bliżej i powtórzyła, zareagował.

- jak to szukają?
- zawsze się tak zachowują, gdy ktoś tu z niewyjaśnionych powodów nie dotrze. Tak samo wirowały jak ten wielki diabeł, który przyszedł tu ze Śmiercią, nie trafił tu przepisowo jak wszyscy. – Dusza się skrzywiła – tak przynajmniej mi się wydaje
- mam rozumieć, że jakaś Duszyczka błąka się po świecie żywych i nie wie jak tu dojść?
- coś w tym rodzaju – Dusza podrapała się po głowie, była to postać niskiego karłowatego staruszka z okrągłą łysiną na środku głowy. Włosy Duszy były całkowicie białe. Miała zawadiackie spojrzenie i kartoflany nos. Ubrana była w staromodny bawełniany garnitur z naszywkami na łokciach. Wyglądała na bardzo pewną siebie. – tyle zachodu o jakąś Duszę bez intuicyjnej mapy drogowej, kiedy inne, ważniejsze sprawy, czekają. – Dusza westchnęła i poprawiła garnitur.
- na przykład jakie? Tez stoisz kolejce do pieczary?
- nie interesuj się!! – ryknął staruszek, po czym zakaszlał ostro o mało nie wypluwając swoich wyimaginowanych płuc – stary na..nawyk – odkaszlnął jeszcze raz – niby jestem martwy a ciągle mi się zdaje, że te pieprzone płuca mnie dalej zabijają. A oni – wskazał Cienie - śmieją mi wmawiać, że mam zwichrowaną psychikę i sobie ten kaszel sam wmawiam! Dobre sobie! Wmawiać sobie coś, czego ma się absolutnie do ..doo – porządnie odkaszlnął – syć..uh..myślą, że są kij wie czym. Wystarczył mi pieprzony psychiatra wśród żywych! Uh! – skrzywił się i zamruczał coś niezrozumiałego pod nosem
- spokojnie szefie – Brujah uspokajał swojego rozmówcę spoglądając na wirujące Cienie.
- spokojnie spokojnie! Zobaczysz jak to jest, jak posiedzisz tu sobie tyle, co ja! Za krótko tu jesteś, żeby mnie uspokajać smarkaczu!! Bezczelność umarlaków nie zna granic!

Dusza zbulwersowała się wielce, prychnęła, wykonała gest splunięcia i energicznie ruszyła w inną stronę. Brujah tylko westchnął i pokręcił głową. Zauważył też, że Dusze, obecne w okolicach plaży kompletnie się zachowaniem Cieni nie przejmują. Spojrzał jeszcze w stronę Cerbera, który bacznie obserwował teren i przechadzał się po swoim stanowisku majestatycznie wymachując swoim egzotycznym ogonem. Kiedy hałas wywoływany przez Cienie trochę przycichł, odwrócił się z powrotem. Leyhon wrócił do swojej zwykłej postaci. Jeszcze tylko jeden Cień wirował.

- co się dzieje? – zabójca ponowił swoje pytanie a Cień wykonał gest, na znak, że zaraz wróci i pomknął w stronę Cerbera.

***

Śmierć zatrzymała się na moment, zaraz po niej przystanął również Mephis. Kobieta miała minę jakby się czemuś przysłuchiwała.

- coś się stało?
- Dusza pewnej ciekawej damy nie dotarła do pieczary a Cienie nie mogą jej znaleźć, bo połączyła się..z inna Duszą..…

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed Jan 04, 2006 7:50 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Jun 24, 2004 12:21 am
Posts: 608
Location: Faîte, Queher
WWWPrzez chwilę szli w milczeniu. Mephis przyglądał się Śmierci.

* * * * * *

WWW- To, co powiem - spojrzał na kobietę. - Nie będzie krótką opowieścią. Nie będzie też przyjemnego zakończenia. Możesz nazwac ją jak chcesz, my nazwaliśmy ją Drogą Trzech Wyborów.
WWWŚmierć skinęła tylko głową. Szli ramię w ramię, diabeł wykonał delikatny ruch ręką i otoczenie przyblakło, stało się delikatnymi, szarymi liniami. Nadeszła ciemność. Pierwotna czerń, która pochłonęła ich. Kobieta rozejrzała się. Wyraźnie wyczuwała promieniującą energię oraz byty, które stanowiły jej esencję. Oraz pełną gamę emocji.
WWW- Witaj w moim świecie - głos Mephisa zmienił się, stał się głębszy, niższy. - Miejscu, do którego zmierzał każdy diabeł. Witaj w Queherze - morlock uśmiechnął się. - Żeby wyjaśnić ci istotę tego miejsca, sens jego istnienia, a zarazem odpowiedzieć na najbardziej frapujące cię pytanie, muszę opowiedzieć ci całą historię mojego świata.
WWW- Zamieniam się w słuch - powtórzyła Śmierć. Powoli przyzwyczajała się do owego osobliwego miejsca, które istniało równolegle do drogi, która się poruszali.
WWW- Na początku nie było nic oprócz ciemności, takiej jaką widzisz. W owej ciemności istniał tylko Bóg. I jego ciemna strona. Lilith, która rzadko kiedy się objawiała. Aż wreszcie któregoś dnia Bóg stworzył światło - otaczająca ich ciemność powoli się rozjaśniała, delikatny świetlny punkcik pojawił sie przed nimi i powoli ogarnął ich postaci. - Jednakże światłość nie była wystarczająca, by Bóg poczuł się zadowolony. Zamienił światło w bardziej fizyczną formę i na nieboskłonie pojawiła się ognista kula zwana Słońcem. Potem stworzył Pozaświat. Moją planetę. Zapełnił ją roślinami, zwierzyną, dodał niebo, chmury, deszcz, burze, wiatry, powietrze. Słowem powołał ją do życia - obok ognistej kuli pojawiła się błękitno-zielona kula. - Jak nam później tłumaczył zrobił to w siedem dni. Na końcu stworzył pierwszego anioła. Lucyfera. Tego, który niesie światło.
WWWObraz planety przybliżył się. Śmierć mogła dostrzec szczegóły powierzchii, wijące się pośród zielonych połaci łąk i lasów błękitne wstążki rzek, rdzawoczerwone góry otaczające przepiękną dolinę pełną roślin. Eden. Delikatne szklane pawilony. I On. Bóg. Ubrany w prosty strój starzec. Oraz klęczący przed nim anioł. Jaśniejąca światłem postać o lśniących skrzydłach i łagodnym obliczu.
WWW- Potem Bóg stworzył kolejne anioły. Mieliśmy tylko jeden cel. Cieszyć sie z tego, co dał nam Bóg, żyć i wielbić jego chwałę - Mephis zamilkł na chwilę. - Przyszedł jednak dzień, kiedy Bóg oznajmił aniołom, że zamierza stworzyć człowieka i umieścić go na naszej planecie. Oraz oznajmił, że człowiek stanie się jego oczkiem w głowie, a my mamy dbać o to, by było mu dobrze. Pokornie skinęlismy głowami przyjmując ten fakt. Jedynie Lucyfer zaprotestował. Poczuł się odtrącony przez Stwórcę, zdradzony i nawet nie wiedział dlaczego. Zbuntował się, a wraz z nim jedna trzecia anielskich zastępów. Niosący Światło dokonał Pierwszego Wyboru... - urwał. Śmierc spojrzała na niego, ale nic nie powiedziała. Dookoła nich Eden zmieniał się, zapłoneły ognie, nad cała doliną unosił sie krzyk konających, cześć pawilonów zmieniła sie w ruiny, cześć drzew spłonęła, ziemię pokryła krew, ciała aniołów zalegały dookoła, reszta walczyła. Anioły wierne Bogu powoli otaczały legiony Lucyfera. Aż wreszcie pierwszy anioł przegrał. Bóg wrzucił go do jeziora lawy, z którego wyszedł jako Szatan. Po czym wraz ze swoja pokonaną armią został wygnany na południe, w stronę Piekła Pustyń.
WWWŚmierć przygladała się jak osmalone, poranione, w podartych łachmanach anioły bezładnie uciekające z Edenu, a reszta przygląda sie im z szyderczym wyrazem twarzy. Zauważyła Szatana, który zatrzymał się i spojrzał na raj, po czym uniósł zaciśniętą pięść w górę i poprzysiągł zemstę.
WWW- Skoro człowiek jest teraz twoim oczkiem w głowie - usłyszała jego chrapliwy głos. - Ja będę tym, który to oko wykole!

* * * * * *

WWWPrzez chwilę szli w milczeniu. Mephis przyglądał się Śmierci.

* * * * * *

WWWObraz dookoła nich zmienił się. Eden znów był taki, jakim stworzył go Bóg. Anioły żyły w nim wspólnie z ludźmi. Sielanka powróciła do raju. Na dalekim południu zbuntowane anioły, nazywające już siebie diabłami, ze wzgledu na kolor skóry, który pod wpływem słońca ściemniał, starały się stworzyć nowy dom pośród niegościnnych ziem.
WWW- Niech cie nie zwiedzie cały ten słodki obraz - powiedział diabeł. - To tylko ogólne wrażenie. Pośród ludzi i aniołów w Edenie zaczeło dochodzić do zatargów, zwłaszcza dlatego, iż ludzie chcieli więcej służalczości ze strny aniołów. Po części dała się we znaki również działalność Lilith, która uwiodła Abei, i z tego związku narodził się Kain, pierwszy wampir.
WWW- A co z Szatanem?
WWW- Widzisz, Bóg miał pośród ludzi swoją najbardziej ulubioną parę, Adama i Ewę, Szatan wślizgnął się do Edenu po postacią węża, uwiódł Ewę i skalał Adama tak, że ten wyrzekł się Stwórcy, za co ludzie zostali wygnani. Jak sam przysiągł, wkół znienawidzone oko - uśmiechnął się. - Zemsta jest czasem słodka. Nowy gatunek, wampiry stanął po stronie ludzi, widząc w nich potencjalne źródło pożywienia i możliwość rozwijania swojego gatunku. Wydali wojnę aniołom, którzy w międzyczasie podzielili się na trzy oddzielne frakcje. Cherubini stali najbliżej Boga i stanowili jego gwardię, uważali, że należy wyplenić zarówno diabły, jak i wampiry. Serafini byli zdania, że ród ludzki również powinien zostać zgładzony, jako niegodny istnienia na Pozaświecie. I Archaniołowie... - zamyślił się dotykając Anielskiego Kamienia, który zawsze wisiał mu na szyji, a który jego ojciec otrzymał od Tymoteusza, przywódcy archaniołów. - Archaniołowie chcieli zjednoczyć się z diabłami, gdyż widzieli jak rak zaczyna toczyć społeczność anielską. Za co również zostali wygnani do Piekła Pustyń. Ale nigdy nie zmienili się w diabły, do końca pozostali odrębną kastą, co w tym przypadku nie było łatwe i przez to zyskali nasz wielki szacunek.
WWW- Jak na razie opowiadasz historię, ale jeszcze nie usłyszałam nic, co miało by związek...
WWW- Mówiłem, że to wszystko ma znaczenie - przerwał jej Mephis. - Zastanawiałaś się, dlaczego żadna z anielskich bądź diabelskich dusz nigdy nie trafiła do Aleji? A tylko pojawiały się tam dusze ludzi?
WWWNie odpowiedziała.
WWW- Bóg je zatrzymywał w sobie. Szatan przypadkiem się o tym dowiedział podsłuchawszy rozmowę Lilith z Kainem. Przez co Lilith starała się go zgładzić, jako że poznał sekret, którego nie powinien był poznać. Nie udało sie jej to, ale zdołała przekonać ludzi i wampiry, by stanęły po stronie cherubinów i serafinów. Ale żeby zmusić anioły do współpracy uwiodła jednego z cherubińskich przywódców, Łukasza i z tego związku narodził się demon. Haibane Aion - zamilkł. W tym momencie obraz dookoła nich zmienił się. Pojawiła się wielka równina, leżąca między Północnymi Ziemiami a Piekłem Pustyń, nad którą górowała wielka góra, Golghota. Po chwili Śmierć dostrzegła olbrzymie armie nadciągające z północy oraz wielkie armie nadchodzące z południa. Popatrzyła ze zdziwieniem na twarz Mephisa. Ten tylko pokiwał smutno głową.
WWW- Tak, wszystko co się wydarzyło doprowadziło do tego, co teraz widzisz. To ostateczna bitwa, a równina na której się to wydarzyło zwie sie Polami Armaggedonu. Bylismy na to przygotowani od momentu, kiedy Bóg wygnał nas z Edenu. Wiedzieliśmy, że prędzej czy później dojdzie do ostatecznej konfrontacji. I wiedzieliśmy również, że jesteśmy w stanie wygrać. Jedyne czego się obawialiśmy, to demonów. Bóg zezwolił na ich istnienie i obdarzył ich potężną mocą, bowiem z całego serca pragnął zniszczyć diabły. Musisz wiedzieć, że mimo swojej potęgi, Stwórca nie był w stanie nas pokonać sam.
WWWSpojrzeli znów na dziejąca się przed nimi akcję. Wojska wciąż przybywały. Na północy pod dowództwem Michała stała pięciusetyseczna armia serafinów w wypolerowanych stalowych zbrojach. Obok, stanowiący trzon niebieskiej armii ustawili się cherubini w sile siedmuset tysiecy pod dowództwem Łukasza. Flanki zabezpieczali po prawej ludzie z Janem De Tokenville na czele i wampiry pod berłem Kaina. Po drugiej stronie, w cieniu Golghoty w równych szeregach czekały demony z Haibane Aion, Bargothem i Arghaelem.
WWWNa południu ustawiały się legiony diabelskie pod dowództwem Szatana, Mephista, Baala i Behemota. Nadciągały jeszcze skrzydła archanielskie pod dowództwem Tymoteusza. I Athrion. Jedyny demon, który się zbuntował przeciw swoim braciom i sojuszowi z aniołami, ludźmi i wampirami.
WWW- Athrion... - Mephis wykrzywił wargi. - Mój przodek. Na szczęście, już nim nie jest. Mimo wszystko jednak dzięki niemu wiedzieliśmy jak walczyć z demonami.
WWWNa obrazie czas przyspieszył. Niebo zasnuły dymy, ognie rozświetlały mroki, błyski broni energetycznych mieszały się z blaskiem odbitym od zbroji i oręża. Wybuchy bomb tłumiły krzyki konających i walczących. Archaniołowie starli się z cherubinami i serafinami i byli w stanie przeciwstawić się ich sile. Cześć diabłów pod dowództwem Szatana i Mephista związało walka wampiry i ludzi. Baal i Asmodeusz wraz z Athrionem natarli na demony i zmusili je do wycofania się na Golghotę.
WWW- Byliśmy bardzo blisko, by osiągnąć zwycięstwo - powiedział Mephis. - Udało nam się wybic w pień wojska wampirów oraz ponad połowę ludzkich oddziałów, demony przy naszych ogromnych stratach wysłaliśmy do Podmroku, jednakże Haibane Aion zdołał ukrzyżować wcześniej Athriona - diabeł zacisnął pięści. - Nie doceniliśmy ich. Bóg i Lilith stanęli sami na polu bitwy by wspomóc swoje siły. Pierwszy zginął Mephisto, zabity przez Jana De Tokenville, Asmodeusza pokonał Łukasz, który zginął za chwilę przebity strzałą Szatana. Nowa energia wstąpiła w szeregi naszych przeciwników, zaczęli nas spychać spowrotem w stronę Piekła Pustyń. Stwórca i Lilith osobiście natarli na Szatana i po chwili pierwszy anioł, diabeł padł na ziemię - morlock spuścił głowę i zamilkł. Obraz przedstawiał całkowitą porażkę diabłów, archaniołowie jeszcze walczyli, ale duch walki również ich zaczął opuszczać. Przegrali.
WWW- Musisz wiedzieć - zaczął na nowo Mephis. - Że potajemnie, zanim rozpoczęła się bitwa na Polach Armaggedonu, rozpoczeliśmy projekt zwany Argentum, który miał na celu osiągnięcie mocy równej boskiej łacznie z możliwością oszukania śmierci, ale nie śmierci stricte fizycznej, bo diabły jak i anioły były nieumierające, ale tej duchowej, tej która należy do twojej domeny pani Saovine - kiwnął jej głową, ona się uśmiechnęła, ale był to chyba jeden z tych zimnych uśmiechów. - Mimo wszystko jednak, Szatan wahał się użyć tego projektu, być może tym samym czuł sie bardziej litościwy niż sam Bóg? Jednakże w obliczu porażki, w momencie kiedy oba miecze Boga i Lilith trafiły go w brzuch i pierś, zanim padł, zdołał wydusić z siebie trzy słowa "Niech się stanie!", chwilę później już nie żył. To był jego Drugi Wybór.
WWWNa obrazie walczący walczyli dalej, ale coraz więcej zaczęło spoglądać na nieboskłon, gdzie pojawił się świetlisty punkt rozszerzający się bardzo szybko. Nagle wszystko pochłonęła fala oślepiającego światła i momentalnie zamieniła cały świat w popiół.
WWW- Zniszczyliśmy swój świat pani Saovine - powiedział cicho diabeł. - Zabilismy ich wszystkich. Bóg zginął. Lilith została uśpiona. Reszta zginęła. Przeżyła tylko garstka morlocków. Jak można się domyśleć, projekt się nie udał. Zamiast oczekiwanego Queheru pojawił się Skalny Świat, z wielką czarną dziurą po środku. Jak szczury w ruinach domu, żylismy w takim świecie przez dwa tysiące lat, starając się samemu dojść do tego, co tak naprawdę się stało. Jednak jedna rzecz się udała. Po śmierci kazdego z diabłów jego dusza była wolna, nikt jej nie był w stanie przechwycić - przerwał na chwilę, a obraz zniknął. Szli chwilę w milczeniu. - Paradoksalnie - zaczął znów, ale zupełnie zmieniając poprzedni wątek - wojna Zgromadzenia z Chaotic Alliance, o których zapewne słyszałaś, dostarczyła nam brakujących elementów w łamigłówce. Obie te organizacje dostarczyły nam zarówno Haibane Aiona oraz Athriona zwanego również Haritsuke. Oraz Ravena, Władcę Dusz - Śmierć drgnęła słysząc ten tytuł. - Tak, dość uzurpatorski tytuł i dość wkurwiająca postać. Od momentu kiedy mnie zabił w tym jego cudacznym świecie, nie potrafi się pogodzić z faktem, że nie ma nade mną władzy i tak naprawdę nigdy jej nie miał. Nawet teraz miota się jak ryba w sieci starając się uwięzić dusze diabłów, chociaż nie był nigdy w stanie tego zrobić a tym bardziej teraz, kiedy dusze moich braci są bezpieczne na Queherze - dotknął dłonią swojej piersi. - Ale odbiegam od tematu. Na początku powiedziałem, że nazywamy tą opowieść Drogą Trzech Wyborów. Dzieki temu, że Athrion nas zdradził pozwalając Haibane Aion na dotarcie do Golghoty, gdzie jak się okazało spoczywało ciało Lilith, pozwolił na ponowne rozpoczęcie Argentum. Okręty rasy zwanej przez nas Xenami, a przynależącej do Zgromadzenia, używając wiązek skanujących zakłóciły amplitudę czarnej dziury, co początkowo uznaliśmy za całkowite zachwianie procesu, a jak się później okazało było bardzo potrzebne. Jednak brakowało ostatniego elementu, który odkryłem pod koniec. Trzeci Wybór. Pierwszy był wyborem między lojalnością a wolnością, drugi między śmiercią a życiem a trzeci, którego ja dokonałem, dotyczył wyboru między miłością a nienawiścią. Jednocześnie muszę zaznaczyć, że każdy z tych wyborów wiązał się z zachowaniem równowagi pomiędzy poszczególnymi składowymi. Za pierwszym razem wybraliśmy wolność ale starciliśmy boskie wsparcie i zostaliśmy wygnani, przy drugim wybraliśmy życie, ale ocalała tylko garstka. Trzeci wybór był najtrudniejszy, gdyż powodzenie zależało od tego by wybrać zarówno miłość jak i nienawiść, inaczej proces nie zakończyłby się sukcesem. A to łączyło się ze śmiercia wybierającego. Ja wybrałem nienawiść, moja siostra wybrała miłość. Oboje umarliśmy i tylko ja wróciłem.
WWWNie odezwała się.

* * * * * *

WWWMrok Queheru ustąpił. Na powrót pojawiły się zarysy drogi, którą przez chwilę szli w milczeniu. Mephis przyglądał się Śmierci.

_________________
Image


Last edited by Roevean on Thu Mar 30, 2006 8:31 pm, edited 2 times in total.

Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Feb 06, 2006 1:05 am 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam
Tym razem przyglądał się trochę dłużej, bo śmierć chwilowo nic nie mówiła. Zdawała sobie sprawę, że Mephis zakończył opowieść, ale jakoś tak nie mogła nic z siebie wykrztusić. Morlockowi wydawało się to nawet wskazane – taka przejmująca cisza i kontemplacja .. ale po chwili trochę się skrzywił.

- wybacz tą ciszę..to była naprawdę pasjonująca opowieść. Potrafisz wspaniale opowiadać Morlocku – przyznała Śmierć a jej rozmówca ukłonił się lekko – Wciąż miałam wrażenie, że gdzieś już tą opowieść słyszałam, nie wiem tylko czy z tej samej perspektywy. Oczywiście, muszę przyznać ci rację… nigdy w Pieczarze nie miałam do czynienia z twoją..rasą.
- to chyba staje się już zrozumiałe
- Owszem..co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Szkoda, ze Władca Dusz tego nie wie. Oszczędziłoby mu to wielu bólów głowy – uśmiechnęła się gorzko a Mephis parsknął śmiechem.
- jak już mówiłem..to bardzo wku.. – śmierć zjechała Morlocka wzrokiem - ..Denerwująca osobistość – zakończył z uśmiechem.
- jedno mnie zastanawia już od czasu, kiedy zginąłeś w Saku – spojrzała pytająco na Morlocka – czego chcesz ode mnie?
- to bardzo rozległe pytanie..ale ja bym je raczej przeinaczył
- na?
- czego ty możesz chcieć ode mnie, pani Saovine

Śmierć zrobiła wielkie oczy i zastanowiła się. Po części to pytanie wydawało jej się bardziej sensowne od poprzedniego. Nie miała władzy nad duszą Morlocka. Jedyne, co jej się udało, to pomoc w wyzwoleniu jego ciała z przeklętego Saku. Możliwe było, że Mephis sam by tego nie dokonał. Jednakże, to były tylko spekulacje w głowie kobiety. Queher zaczynał ją powoli fascynować.

Coś trywialnego jednak zaprzątało jej głowę równolegle z opowieścią Mephisa, który nadal się jej przyglądał.

- powiedz mi, skąd znasz moje..
- Cerber się wypaplał, nie miej mu tego za złe
- ah..bo widzisz..jakoś tak dotarło do mnie, że nawet się oficjalnie nie przywitałam z twoją osobą

Śmierć i Morlock ruszyli bezwiednie w stronę Pieczary, byli już prawie na miejscu. To była trochę dziwna sytuacja; Morlock czekał na dalsze pytania Śmierci. Role się dziwnie odwróciły i Śmierć była poniekąd zakłopotana. Myślała o Queherze, o tym dziwnym zjawisku wewnątrz Mephisa i chciała się przekonać jak ono funkcjonuje. Tym bardziej, że nie ma nad nim absolutnie żadnej władzy. Diabeł zdawał się prawie czytać w myślach Sao, gdyż uśmiechał się zagadkowo i podziwiał widoki. Po chwili jednak znów zaczął się jej przyglądać.

- powiedz mi, o śmierci – zaczął spokojnie – nie myślałaś nigdy o wakacjach? – wyszczerzył się nieoczekiwanie a śmierć zrobiła bardzo wielkie oczy i parsknęła bezwarunkowym śmiechem. Po chwili jednak zasłoniła usta dłonią i chrząknęła przywołując się do porządku
- nie miałam nigdy okazji się nad tym zastanowić drogi diable. Ale jak tak wspomniałeś, to już wiesz co chodzi mi po głowie
- to zrozumiałe, Queher będzie fascynował każdą istotę, która się dowie o jego istnieniu.
- nie sądzisz, że mówisz to niewłaściwej osobie? Tak po krótce – Queher kłóci się z profesją wszystkich istot przebywających w Pieczarze i mi służących. Ba, żeby mi – Fate’owi. – zastanowiła się chwilę - Jednak chyba jest coś, czego możesz oczekiwać ode mnie, a nie ja od ciebie. – stanęła na moment i splotła ręce pod piersiami. – tylko istoty, które wymieniłeś w swojej opowieści trafiają bezpośrednio do Queheru?
- .. – Mephis nie odpowiedział, odpowiedz wydawała mu się oczywista, a raczej nie lubił się powtarzać
- A gdyby tak ..stworzyć przepustkę?
- co masz na myśli? – Diabeł zmarszczył brwi
- no..jakbyś na przykład chciał, nie mówię teraz, ale kiedyś, w pewnym momencie, aby ktoś znalazł się w Queherze…
- I myślisz, że się nie znajdzie? – spytał zagadkowo
- oczywiście, że nie. Dowody chodzą o tam – machnęła głową w stronę, z której przyszli.
- póki co, nie zanosi się na taką potrzebę, ale rozważę to..zastanawiam się tylko, dlaczego mi to proponujesz?
- cóż…chce zagrać na nosie pewnemu przełożonemu. Jemu się nie uśmiecha budzenie Trzynastej Śmierci. Gdyby chciał ją obudzić, zrobiłby to setki lat temu, kiedy doprowadzałam go swoim zachowaniem do szewskiej pasji. A Tak Fate nie będzie wiedział, co się dzieje, a egzystencja po śmierci stanie się o wiele ciekawsza. Oczywiście dana Dusza musi mieć wolny wybór…a ja nawet nie wiem do końca, co taki Queher ma do zaoferowania..Pokazałeś mi chyba tylko jego cząstkę. ..czy ja znów mówię chaotycznie?
- troszkę. Nie wiem, dlaczego miałbym komukolwiek pozwalać na przebywanie w..we mnie – zrobił wielkie oczy, trochę się natrząsając ze śmierci, co jej nie umknęło
- nie mówię o kimkolwiek! No zobacz, może jednak znajdzie się w Multiuniwersum ktoś, kogo chciałbyś tam zabrać, ale nie możesz, bo na drodze stoję ci ja.
- Musiałbym się zastanowić – Mephis trochę zmieszało, Ale tylko trochę

Jesteśmy na miejscu.

Śmierć zatrzymała się a Mephis stanął obok niej i przekręcił głowę w bok.

- to tu?
- tak
- a która? Bo szukanie chyba zajęłoby mi trochę czasu

Istotnie. Pieczar, w miejscu, w którym się znajdowali, było naprawdę sporo. Niezmiernie szeroka, nierówna ściana skalna, na którą patrzyli wyglądała jak podziurawiona multibazooką. Dziur w niej było do ogromu. Rozmieszczone były nierównomiernie, a i ich wielkości były równie zróżnicowane. Mephisowi wydawało się jakby każda z nich była otwarta, a szukanie tej właściwej, gdyby miał jej szukać, wzbudzałoby w nim wysokiej klasy irytację.

- Te wszystkie otwory, na które patrzysz, to miejsca gdzie umieszczone są ‘ żyły życia’
- zwykłe linki?
- o nie, one się tak tylko oficjalnie nazywają. Każda Istota ma swoja prywatną ‘ oryginalną żyłę życia’. Jej wygląd jest zależny od osobowości, jaką dana istota ma..tak wiec żyły czasem ewoluują na naszych oczach. Żyłą może być posążek, statuetka, coś nieokreślonego słowami, może to być zwykła linka, jak zdążyłeś zauważyć, ale tez może to być ciecz. Słowem, cokolwiek.
- ciecz? – Diabeł nie krył zdumienia
- Owszem. Jak ktoś, kogo żyła życia była cieczą, umrze – ona paruje, lub któraś z Mojr rozlewa ją po pieczarze. Statuetki są rozbijane. Linie przecinane.. i tak dalej.
- trochę dziwaczny proceder
- no co ty nie powiesz..ale to naprawdę pasjonujące, tak patrzeć na te żyły, wierz mi.
- można je zobaczyć? – zaciekawił się Diabeł

Śmierć pokręciła głową i gestem nakazała Mephisowi udanie się za nią. Szli wzdłuż skalnej ściany z masą dziur. Szli dość blisko niej, a Diabeł zauważył, że otwory ..tak naprawdę nimi nie są. Wydawały mu się teraz iluzją, bo gdy je dotykał, czuł po prostu ścianę. Każdy otwór jaki mijali, był dla niego niedostępny.

- jak widzisz, nie każdemu dane jest tam wejść – śmierć nie patrząc na gościa, stwierdziła fakt. Po chwili marszu stanęła. – tu – obróciła się przodem do Diabła – zapraszam do środka. Chciałabym abyś mi opowiedział o swojej siostrze, o której na złość mojej ciekawości tylko wspomniałeś ..no i naświetlił co możesz mi zaoferować.

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Feb 12, 2006 7:41 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Jan 27, 2005 5:42 pm
Posts: 646
Location: Częstochowa
- Jak myslisz Leyhon? Czy Smierc zgodzi sie mi pomoc? - zapytał sie zabójca patrząc na cienia.
- Nie wiem. Pomysł jest ogólnie ciekawy. Ale czy jej sie spodoba to tego ja sam nie wiem.
- Wiesz pytam, bo nei wiem czy czekać. Męczy mnie ta moneta - dokończył Brujah wyciagajac z kieszeni monete, która do tej pory bawił się. Przekrecił ja pare razy w palcach i spojrzał na molo - Tam chyba powinienem być.
- Tutaj masz wieczność. Mozesz poczekać. Przecież ci tutaj nic nie ucieknie.
- Tutaj tak... ale czy świat żywych bedzie na mnie czekał tak spokojnie? Przecież oni pewnie tam nie marnuja czasu. Chyba ze można im powiedzieć żeby grzecznie na mnie poczekali bo ja mam cos ważnego do zrobienia...
- Dla ciebie czas sie zatrzymał. Dla ciebie na pewno - cień wyczuł, ze cos jest nie tak jak powinno być - Czyżbys miał naprawde zamiar zrezygnować? Przecież cierpliwosć jest jedna z głównych cech w tym co robisz.
- No tak, masz racje. I to nawet dosć sporą. Ale eni chce jej poprostu przeszkadzać. W sumie i tak juz umarłem wiec nei będe również nic psuł z tego co dzieje sie w tamtym swiecie. A jestem pewien, ze pewien pan - Bru ponownie spojrzał na molo do którego własnie przybijała łódź - Na pewno będzie zawdowolony z mojej obecności - uśmiechnał sie - Moze mnie odprowadzisz kawałek? I tak masz chyba wolne dzięki mnie.
- No dobrze. W sumei nie powinno byc teraz problemu. Juz tu troche ejsteś wiec pewnie przewoźnik przyjmnie cie odrazu - Leyhon odpowiedzieł lekko zrezygnowany - Aczkolwiek nie podoba mi się to ze rezygnujesz z tego dość ciekawego zamierzenia.
- Tobie nie, innym tak. Juz kiedys ktos mówił że trzeba patrzeć na reszte ludzi i działac tak zeby nie zaszkodzic całosci. Jednostki są wazne, ale nie tak samo jak większość - kontynuował Brujah kiedy szli juz w stronę łodzi.
- Dobro ogólu ważniejsze niz jednostka... cos jak Stalin?
Zabójca zaczął sie śmiać.
- Tak... mozesz to tak nazwać. Hehehe. Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób ale moze byc.
Obydwaj przystaneli na końcu mola. Głowa przewoźnika obróciła sie w strone zabójcy, jednak nie podniosła. Kaptur ciagle ja zakrywał. lekki dreszcz przeszedł po plecach Brujaha. Przez chwile sie jeszcze wachał.
- Mozna panie tobei towarzyszyc na drugi brzeg? - zapytał przewoźnika mimo sciśniętego gardła.
Przewoźnik nawet sie eni poruszył. Jednak zadne inna dusze nie wsiadała wiec zabójca wsiadł do łodzi. Spojrzał na Leyhona.
- Moze kiedyś sie jeszcze zobaczymy - powiedział z usmiechem.
- Nie sądze, ale do zobaczenia - odpowiedział poważnie cień.
Moneta trafiła na dłoń przewoźnika, który po chwili odbił od przystajni. Brzeg oddalał sie powoli. Zabójca siadł, przez chwile zastanawiałs ie jeszcze czy dobrze zrobił, jednak szybko opusciły te myśli. Przecież i tak juz nie było odwrotu. Obejrzałs ie jeszcze za siebie. na molu było pełno dusz czekajacych na powrót przewoźnika, jednak cienia juz tam nie było.
- ciekawe co jest po drugiej stronie tej rzeczki?

_________________
"Czekałam na ciebie cały wieczór!! Spójrz, dobrze mi w tej sukni?? Czy nie moglibyśmy mieć domu? Lubisz dzieci?? Myśl o mnie, a nie ciągle gdzieś znikaj! A mnie to już pewnie nie kochasz!!"
SHREK górą!!


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Feb 12, 2006 8:58 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam
- tak się nie godzi – szepnął do siebie Leyhon i zawirował ponad plażą. Decyzja Brujah w gruncie rzeczy mu się nie podobała. Postanowił więc, jako że był nietypowym spośród wszystkich cieni, narazić się Śmierci.

Tymczasem Brujah i Charon wcale nie oddalali się jeszcze od brzegu, Brujah chciał, żeby tak było. Charon przystanął na skraju łodzi i patrzył w stronę zabójcy. Nie podobało się to Brujahowi, nie widział nawet wyrazu twarzy Charona. W gruncie rzeczy nie chciał i to jeszcze bardziej go mierziło. ‘Dlaczego on do cholery nie rusza, już postanowiłem’.

***

Saovine stała przed wejściem do pieczary. Wyczuła Leyhona, który mimo zakazu, usilnie chciał jej poprzeszkadzać. Kobieta wzięła pod uwagę fakt, że Pieczara i tak będzie w środku wyglądała tak, jak będzie życzył sobie tego jej gość. Postanowiła więc dać Memphisowi pole do popisu i poprosiła o odrobinę cierpliwości na czas jej nieobecności. Przeprosiła Morlocka a on wzruszył ramionami, uśmiechnął się lekko i wszedł w głąb dziwnego pomieszczenia. Śmierć tymczasem szybkim krokiem ruszyła w stronę plaży.

***

- czy to jakaś przerwa na ..kawę? – zawahał się przed dokończeniem swojej ironicznej kwestii zabójca, a Charon w odpowiedzi spojrzał w stronę Styksu. – hę?
- mam czekać – rzekł lakonicznie Przewoźnik
- ale już nie ma na co czekać, już postanowiłem
- nieprawda
- ehh – zirytował się i oparł dłonie o kolana – znaczy się, mam zejść?
- czekać
- .. no tak, wieczność jest długa..

Minęła chwila, gdy wreszcie Śmierć pojawiła się na molo. Oparła ręce na biodrach i pokręciła głową

- a tak ci niby zależało!!! – zawołała niegrzecznie a Brujah na widok śmierci wstał i wybałuszył oczy, tylko na chwilkę.
- wybacz pani, jestem niecierpliwym duchem – zaśmiał się próbując ukryć swoje zaskoczenie.
- właśnie widzę! Proszę, zejdź z łodzi – rzekła dość władczo, ale zabójca usłuchał i zrobił co mu kazano.
- Pani..ja przemyślałem sprawę, myślami już byłem na drugiej stronie
- bujdy, ja najlepiej wiem co masz teraz na myśli, to moje królestwo więc nie okłamuj mnie i siebie przy okazji, ok? Chodź, przejdziemy się.

Śmierć i zabójca zeszli z molo i ruszyli po alejach. Z dala od Pieczar i z dala od plaży. Śmierć chciała, by zabójca zaczął opowiadać jej swój plan. Mijał czas a ona słuchała cierpliwie i przytakiwała co kilka zdań. W głębi swojego martwego jestestwa i tak postanowiła dać Brujahowi szansę, ale chciała go do końca wysłuchać. Widziała, że opowiada jej to wszystko z niejaką niechęcią, ale wierzyła, że gdy już wróci pomiędzy żywych, nabierze większej ochoty do działania. A Leyhon dostanie reprymendę później.

***

Zabójca obudził się w karczmie z lekkim bólem głowy.. cały, zdrów i żyw..ku swojemu zdziwieniu. Nie pamiętał jednak, w jaki sposób wrócił pośród żywych.

***

Śmierć tymczasem wróciła do głównej Pieczary..

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
Display posts from previous:  Sort by  
Post new topic Reply to topic  [ 23 posts ]  Go to page 1, 2  Next

All times are UTC + 1 hour


Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 0 guests


You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot post attachments in this forum

Search for:
Jump to:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group