Nie lubił się tak ukrywać, i miał już dosyć tego całego cyrku związanego z udawaniem trupa, szczególnie trudno było to robić komuś na jego stanowisku, kto mimo wszystko chciał zarządzać firmą. Jednak, w świetle ostatnich wydarzeń na marsie i ziemi, cieszył się, że wpadł na taki pomysł. Miał, bowiem otwarta furtkę do ucieczki, łatwiej mu było również analizować posunięcia jego rywali. Którzy często wybierali sobie właśnie takie momenty na niespodziewane ataki.
Wchodząc do swojego Berlińskiego gabinetu, nie spostrzegł od razu niewielkiego komputera leżącego na biurku. Zauważył go dopiero odwieszając płaszcz. Usiadł przy biurku zastanawiając się, dlaczego nie poinformowano go, że ktoś przyniósł do niego cokolwiek.
Sięgnął ręką w stronę intercomu, chcąc dać ostra reprymendę sekretarce, zanim jednak zdążył to zrobić przemyślał wszystko jeszcze raz.
Nikt nie wiedział, że żyje, oprócz dziesięciu kluczowych osób, dwóch robotów i superkomputera. Włamać się do tej klasy droida graniczyło z niemożliwością, zważając na to że same są systemem bezpieczeństwa. Włamanie do Eda również nie wchodziło w rachubę, żadna z tych osób nie wiedziała, że będzie tu dzisiaj, dzisiaj czy w ogóle tu jeszcze będzie, jakim więc cudem znalazł się tu ten komputer.
Zdecydował się jednak sięgnąć po rzeczony komputer.
Był to niezwykle mały komputer, wyposażony dwa czytniki kryształów, kilka portów i zaledwie dwa czy trzy przyciski. Jeden z nich pulsował zielonkawo.
Nie pozostało chyba Whinterbaumowi nic innego jak wcisnąć ów przycisk.
Po wydarzeniach poprzedniej nocy, kiedy to prawie lunatykował ze zmęczenia, nie był pewny czy robi dobrze.
Przycisk przestał pulsować, a komputer ożył w momencie. Holograficzny projektor rozciągnął się dokoła niego, zaskakując go mnogością paneli kontrolnych i wyświetlaczy.
Na centralnym ośrodku pulsował kolejny przycisk, opcja przyjęcia połączenia.
Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć i B…Whintermarm wcisną holograficzny klawisz, a wszystkie ekrany rozpłynęły się pozostawiając go otoczonego przez jeden wielki ekran, na którym pojawiła się wielka czarna plama.
- Jaki jest status projektów kluczowych? – Ten modulowany elektronicznie głos wbił się w czaszkę Merra jak stalowe ostrze, poczuł, że ma suche dłonie, a po plecach spływa mu zimny pot. Jak mógł zapomnieć o nim? Analizował teraz wszystko, co wiedział o projektach tego człowieka, chyba człowieka. Bo teraz niczego nie mógł już być pewny.
- Raporty jeszcze niezdane w całości, dwa projekty poboczne lekko opóźnione… - Odpowiadał chaotycznie, brakowało mu słów, a język często odmawiał posłuszeństwa.
- Dokładne dane projektów. – Znów mechaniczny głos sprawił że oblał się potem, rzadko zdarzało mu się, aby nie mógł kontrolować swoich odruchów, zawsze był opanowany, jednak już we wczorajszym śnie coś było nie tak, może był zapowiedzią tej rozmowy?
- „Hydra” utraciła element testowy, „Odyseusz” jest w pełni gotowy. „Odkupiciel” natomiast, nie ma pełnej dokumentacji, nie wszystko udało nam się odzyskać z laboratorium teorii, wynikły pewne komplikacje. –
Przez chwilę panowała cisza, z komputera nie dochodził żaden dźwięk, Whinterbaum poczuł, że musi coś powiedzieć, cokolwiek, żeby tylko nie stracić nad sobą panowania.
- Czy macie…czy masz jakieś informacje…jakąś wiedzę na temat ostatnich wydarzeń? –
Nie wiele to zmieniło, enigmat dalej milczał.
- Projekty zostaną wycofane, dziękuję za owocną współpracę, jeśli będzie cokolwiek innego, skontaktuję się. I żądam pełnej współpracy w odzyskiwaniu danych. –
Po tych słowach komputer przestał działać, wracając do głównego ekranu, głównego czekając spokojnie na kolejne polecenia. Przez chwilę Whinterbaum siedział jak sparaliżowany.
Dlaczego wycofują projekty? Wiedzą o czymś, o czym on nie wie?
I czy będzie musiał za to ponieść dodatkowe koszty?
|