[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4246: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4248: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4249: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4250: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
Multiworld • View topic - Pogoń za marzeniem

Multiworld

Nothing is impossible in the Multiworld
It is currently Fri Nov 01, 2024 1:08 am

All times are UTC + 1 hour




Post new topic This topic is locked, you cannot edit posts or make further replies.  [ 193 posts ]  Go to page Previous  1 ... 9, 10, 11, 12, 13  Next
Author Message
 Post subject:
PostPosted: Fri Feb 03, 2006 10:40 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Szmaragd zamigotał i zadrgał lekko.


-Braciszku? kim jesteś? Gdzie..
-Nie pamiętasz? - źródło głosu powoli materializowało się w ciemności. Sylwetka, bez szczegółów - tak niewiele wystarczyło, by złamać ciebie? Żałosne. Sądziłęm iż moją kreację będzie na więcej stać.
-Co? - Caibre upadł na kolana. Lód był zimny.
-To chyba oczywiste, idioto - głos nabrał siły, roznosząc się po jeziorze, wprawiając lód w drżenie- zapomiałeś? Minęło trzysta lat. Porażka..
Caibre próbował skupić wzrok. Widział jak przez mgłę, niewyraźnie, niemniej rozpoznał w sylwetce mężczyznę o niepokojąco znajomenj twarzy.
-Ja...ja już cię widziałem...dawno..kiedy?
-Nie przypomnisz sobie. Jeśli do tej pory się nie udało...nie przydasz mi się do niczego. Może drugi będzie...bardziej kompletny.

Lis został sam. Sam, na pękającym lodzie.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Feb 04, 2006 5:33 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.
Lód skrzypnął kilka razy więcej niż powinien.
Lis drgnął uchem, rozejrzał się zamglonymi oczyma.
Było mu ciężko, ręce uginały się pod ciężarem ciała.
Biało, zimno, ślisko. Wszędzie.
A szczelina pod nim zaczynała się rozrastać. Lodowa pokrywa okrutnie trzeszczała.
-Lisie!- wściekły krzyk przeszył ostre powietrze i poniósł się po pustkowiu.
Ktoś szedł. Szybko.
Buty uderzały twardo i stanowczo o pękąjące podłoże.
Zatrzymały się gdzieś obok lisa, a przed jego oczami zamajaczyła jakaś sylwetka.
Nagle ciało rudego zostało poderwane do góry i potrząśnięte.
-W sytuacji kiedy mam tyle do zrobienia ty mi tutaj giniesz?!-postać krzyknęła i podniosła zwierzaka na wysokość oczu.
Przed mętnymi ślepiami Caia żywo błysnęły dwie zielone gwiazdy uważnie wpatrujące się w jego twarz.
-Obudź się draniu i wracaj do życia! -nowo przybyła nie szczędziła trudu by rozbudzić rudego gada.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Feb 04, 2006 7:37 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
-...- ręce lisa wyciągnęły się, jakby chciały objąć trzymające go ręce.
-A, byłbym zapomniał - głos powrócił.
Niewyraźna sylwetka nabrała kształtów. Czarnowłosy mężczyzna, z włosami przesłaniającymi twarz. I zdecydowanie za dużym mieczem opartym o ramię.
-Ty umierasz lisie. Marnie.

Wziął szeroki zamach i łupnął mieczem w lód. Potworny łoskot rozszedł się po jeziorze. Łoskot trwał, w nieskończoność zdawałoby się. Lód pękał. A niebieskooki młodzieniec rozplynął się.

-Zrób coś! To twoja dusza!
-Moja? Nie. Caia.

I w tym momencie lód się załamał. Lis wpadł pomiędzy zwały nagle spiętrzonego lodu..pozostawiając pewną wiedźmę zawieszoną w ciemnościach.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Feb 04, 2006 9:32 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.
Wiedźma poczuła się dziwnie lekko, gdy zawisła w próżni. Ciemność na chwilę zamroczyła ją.
Po chwili jednak nisko zamajaczyła biała plama, która z czasem zaczęła nabierać ostrości.
Popękany lód głucho trzeszczał, gdy twarde kry obijały się o siebie.
Mętna woda pluskała, wyrywając się z basenu na białą powierzchnię.
Wiedźma wylądowała, a właścicie zatrzymała się nad lodem. Zbliżyła się do roztrzaskanego miejsca i zanurzyła dłonie.
Czuła jak ręce otacza jej dziwna energia. Nie było jej zimno, więc czym prędzej zanurzyła się cała.
Światło zostało stłumione, a piersi z trudem wypełniały się powietrzem.
Ruchami, opóźnianymi przez opór otoczenia rozejrzała się niemal klnąc na lisa, który gdzieś przepadł.
W mętnej toni zdawała się być ślepa.
-Na co czekasz?- usłyszała znajomy głos.
-Szukam go.
-Pośpiesz się lepiej. Nie zostało ci dużo czasu.- głos demonki napierał na nią ze wszystkich stron.
Właściciel głosu parsknął pogardliwie.
-Bawię się kulą. Nawet nie zdawałaś sobie sprawy jakie ma możliwości.
-Później mi opowiesz w szczegółach, o wskazówki proszę.
-Zejdź niżej. Czas się kończy.

Wiedźma opadła w dół, a forma kształtująca jej duszę zmieniła się w lśniące ciało.
Przez chwilę, w głębi mroku dostrzegła płonącą plamkę.
Przyśpieszyła i niewielki kształt przybrał konkretny wymiar.
-Lisie! Draniu! -wydarła się, korzystając z całej mocy swojego gardła.
Mimo tego, iż jej głos był zdławiony otoczeniem dotarł do uszu lisa.
-Wracaj do życia!
-Po co?- zdawało się jej słyszeć.
-Potrzebuję cię do pewnych celów na ziemi!- przyznała bez ogródek.
-...
-Za wynagrodzeniem.==' Porządnym.Niech stracę!
-...
-Za co wrócisz?!
Z twarzy Caia nie dało się nic wyczytać. Ani emocji, ani zamiarów.
-...damn...- warknęła do siebie.- Masz obowiązki wobec mnie, więc się mnie posłuchaj. Choć raz!

Przy większości propozycji Lis nie raczył się odezwać. Wiedźma nie traciła czasu na dochodzenie dlaczego milczy. Starała sie tylko jak najmocniej poruszyć Caia.
Nim wiedźma zdołała złapać rudego za kark usłyszał przerywane zdania, które zawierały w sobie słowa głowa i ucięta.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Feb 04, 2006 9:43 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Czuliście kiedyś, jak coś, o czym zapomnieliście, nagle wraca, by kopnąć was w tył głowy? Coś, o czym wiedzieliście, lecz woleliście zapomnieć?

Chimeria bardziej poczuła, niż zobaczyła ruch. Cofnęła się.. a ramię lisa zacisnęło się drapieżnie jedynie na pustce. Wiedźma odskoczyła. Jezioro, pokryte grubą krą lodową, zaczęło się burzyć. Nie, nie burzyć. Gotować.
Coś rudego wystrzeliło z dołu. Chimeria krzyknęła, gdy silne ramię szarpnęło nią i rzuciło na największy w okolicy fragment lodu, mogący iść w zawody z boiskiem. Boleśnie uderzyła, odbiła się parokrotnie i zwinęła w kłębek. Zatrzymała się po chwili dopiero, na krawędzi samej.
Dziwne, pomyślała. Przecież to nie rzeczywistość. CZemu więc boli.. Czemu lód jest ciepły?

Caibre był spokojny. Wiedział co się teraz stanie. Tak jak wtedy. Pokonał ją. Zabije ją.
Kryształowa klinga zalśniła, odbijając błękitny blask bijący od wody. Podświetlone, ostrze wydawało się świecić.
Lis poczekał, aż podniesie się. Poczekał, aż spojrzy na niego. Po czym uniósł miecz. Długi, niemożliwie długi miecz. Za długi, mówili. Za ciężki.

I będzie tak jak kiedyś.

Klinga opadła, iracjonalnie powoli.

Tak jak kiedyś.

Ale to przecież wspomnienie, prawda? Tylko wspomnienie..

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Feb 04, 2006 10:41 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.
W Mgielni Axe z niemałą paniką próbowała dojść co się stało Chimerii, która spadła z wysokości metra i skuliła się na ziemi.
-Partacz, co za ciało nowe.- warknęła agresownie obchodząc ciało, które drżało. Oddech stał się płytki, oczy szeroko rozwarte, a silnie zaciskane palce darły ziemię.
Po kilku chwilach, w których Axe panikowała wszystkie czynności życiowe wróciły do normy.
Ciało dziewczyny przymknęło powieki, rozluźniło napięte mięśnie.
Axe odetchnęła z ulgą. Wiedziała jednak, że musi teraz opuścić towarzyszkę. Miała dostarczyć pewną rzecz człowiekowi, z którym Chimeria miała ostatnio jakieś kontakty.
Z ciężkim sercem, korzystając z klucza, wyszła z Mgielni. Jak najszybciej załatwić swój obowiązek i wrócić.


Tymczasem dusza Chimerii leżała na lodzie. Na cholernie zimnym lodzie. Czuła jak mocno uderzyła o lód.
Kątem oka dostrzegła jak lis wyskoczył z wody i stał patrząc tym lodowatym spojrzeniem.
Uniosła się na łokciach i skrzyżowała spojrzenia. Wtedy to, tym błyskawicznym skokiem znalazł się tuż obok niej. Wtedy, metalicznie lśniące ostrze uniosło się do góry, gdy nieznanego źródła podmuch odsłonił jej szyję z włosów, jakby oddając do cięcia.
Mimo, iż rudemu zdawało się to dziać w zwolnionym tempie, miecz poleciał prędko w dół.
Nawet jako dusza, nie wymawiajac obolała, dziewczyna nie mogła się umknąć. Rzuciła się tylko z krzykiem w drugą stronę.
Jej głos teraz zdawał się być jednak zdecydowanie mocniejszy. Fale poniosły się po powierzchni, wprawiając lód w drżenie.
-CAI!!! Opanuj się!


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Feb 05, 2006 5:01 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Czerwone krople trysnęły na lód.


Chimeria zamrugała.

Lis zamarł, z kryształową klingą wbitą w lewe przedramię. Ostrze wbiło się głęboko, niemalże odrąbując kończynę. Krew leciała wartkim strumieniem opuszczała tętnicę, zalewając lód, miecz i Chimerię.

-Cai?

-Cai nie żyje - wyszeptał rudy - jestem Caibre. Nie Cai.

Powoli wyprostował się. Lewe ramię zwisło bezwładnie przy boku. Dłoń, zaciśnięta na mieczu, rozluźniła uchwyt. Klinga z łomotem upadła na krę, zsuwając się w wzburzone wody jeziora.

Chimeria poczuła na policzku ciepło. Bezwiednie sięgnęła i starła krew lisa.
Krew parowała. Nie. Dymiła. Ta na lodzie również.

-A ty, nie jesteś tą, która powinna umrzeć - zabrzmiało to strasznie patetycznie, lecz lis odzyskał pewny głos, a upiornie zielone ślepia trudno było nazwać pustymi i bez wyrazu. Szybkie spojrzenie po otoczeniu upewniło go w jednym. Jego własna dusza była raczej nudnym miejscem. Była pusta.
I co z tego? Była jego. Niczyja inna.
Caibre Greyblade wyszczerzył się radośnie. Nie był to uśmiech wieszczący Multiversum niczego dobrego.

-Dziękuję za uratowanie, piękna pani - wyciągnął rękę do wciąż marznącej na lodzie Chimerii - przepraszam za niewygody. Musiałem...dogadać się. Sam ze sobą.
-Lisie? O czym ty mówiłeś, wariacie? - Chimeria odzyskała werwę i każde słowo podkreślała dźganiem drania w pierś - I co ty sobie myślałeś! Mogłeś mnie zabić! Ty....ty...Wariacie!
-Miło mi. A teraz, jeśli pozwolisz. Chciałbym odzyskać, co moje- nie czekając na pozwolenie, rudy objął wiedźmę i przyciągnął do siebie.
-Co?! Puszczaj, zboczeńcu jeden!
- Mowy nie ma. To ty, kochanie, trzymaj się.
-Kochanie?! Już ja ci durne pomysły z łepeeeeeeEE!!!


Wiecie, co się stanie, gdy do szklanki wody wrzucić kulkę płynnego żelaza? Nie wiecie? Opowiem wam.

Woda znika. Szklanka też. Odparowane.
To mniej więcej stało się z jeziorem.

Bo lis nie znosi pustki.

Zamiast ciemności była jasność. Zamiast chłodu, żar.

A pośród ognistej burzy dwie dusze.


W świecie, który można było nazwać fizycznym, szmaragd drgnął. Rozświetlił się wewnętrznym ogniem. I pękł.

Ogniste warkocze, niczym jakieś mityczne węże oplotły bezwładne ciało Chimerii. Podniosły je i otoczyły ognistym kokonem. Same utworzyły drugi, pusty.

To prawda, iż ogień niszczy. Pali, spopiela, rani. Ale też daje życie. Albo, w tym wypadku, oddaje je z powrotem.

Ciało lisa uformowało się z żywego ognia. Po prostu. Nie było kształtowania warstwa po warstwie. Nie było śpiewów. Po prostu był ogień, jest lis.

I wiedźma. Choć niezupełnie.

Caibre otworzył oczy. Naprzeciw niego wiedźma łapała równowagę, gdy ostatni z żywych ogników znikał. Ona również rozejrzała się, chwilę zatrzymała wzrok na lisie, po czym...spojrzała na siebie. I jeszcze raz.
Po czym przywołała wielkie lustro. Spojrzała w nie.

-LIIIIIIIISIIEEEEE!!!!!!!!!

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Feb 05, 2006 6:54 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.
-Słucham?- spytał z uśmiechem.
-Odwróć się!- krzyknęła, w pierwszym odruchu chcąc rzucić lustrem. Zdecydowała się jednak nim zasłonić.
Znów w jej wyglądzie zaszły... zmiany. Pomijając te, wprowadzone przez jej nauczyciela.
Po pierwsze, była bardziej kudłata niż wcześniej.
Po drugie, była zdecydowanie bardziej ruda niż zwykle.
Po trzecie, była kolorowa... A w zasadzie...paskowana...
Jednakowoż najbardziej przeszkadzał jej fakt iż bogato odziana zdecydowanie nie była.
Nie szczędziła więc magii by szybko naprawić owe niedopatrzenie.
Potem przejrzała się ponownie w zwierciadle.
Prócz dyskretnych pasków na policzkach zauważyła drobne ciemne kreseczki wydłużające jej oczy, po zewnętrzych stronach.
-No dobrze.- powiedziała niepewnie. Jeszcze nie czuła się stabilnie po zdarzeniu jakie miało miejsce. Za dużo jak na jeden dzień. Stanowczo.
Obróciła się do Lisa i zmierzyła go groźnym spojrzeniem.
-Caibre, tak?- to w zasadzie nie było pytanie, a niepewne stwierdzenie.- Świetnie, ale powiedz mi teraz... kim w zasadzie jesteś?


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Feb 05, 2006 7:10 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
-Usiądziemy? - każdy ruch lisa, jak zauważyła Chimi, pozostawiał po sobie ślad w powietrzu. Jasną, czerwonawą smugę. Sam lis wydawał się niewyraźny, tak jakby..
-Ty nie masz fizycznego ciała, prawda? - bardziej stwierdziła, niż zapytała wiedźma.
-O co mnie posądzasz? Oczywiście, mam - zrobił obrażoną minę.
-Więc skąd te...efekty?
-Powiedzmy że pewne ograniczenia odeszły z moim dawnym ja. Powiedz, urocza wiedźmo, można tu dostać herbaty?
-Ja co dam urocza...nie weźmiesz sobie? Kuchnia, wieża,korytarzem, trzecie drzwi po lewej.
-....też chcesz?
-Poproszę..albo pójdę z tobą. Jeszcze coś zepsujesz.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Feb 05, 2006 8:15 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sun Feb 05, 2006 8:24 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
-No więc, futerkowcu, mów.
-A więc...
-Nie zaczyna się od "A więc"!
-.. Zacznijmy więc od początku. Nazywam się Caibre od Szarych Ostrzy, dla ułatwienia Greyblade. O ile pamięć mnie nie zawodzi, pochodzę z planety zwanej Myyrt. Rozmiar mojej stopy to 45, a długość mo..
-Daruj sobie takie szczegóły. Dlaczego nie Cai?
-Gdyż to nie jest moje imię. Cai zginął na Myyrt. Sześćset lat temu.
-Więc czym ty jesteś? Klonem?
-To proste pytanie i skomplikowana odpowiedź- - można ująć to w ten sposób - skorumpowana kopia zapasowa.
-Co?
-Moje istnienie zostało wywołane sztucznie. To, co stanowi moją duszę, zostało połączone z żywiołem ognia, ukształtowane. Następnie zaszczepiono temu tworowi wspomnienia...kilku istot, mówiąc szczerze. Następnie pozostawiono nas..Ja nie mogę powiedzieć. Na jak długo? Dobre pytanie. Mniej niż czterysta lat.
-Zostaje dziura dwustu lat.
-I tak, i nie. To nieważny szczegół, póki co. O czym mam opowiedzieć teraz, piękna gospodyni?
-O sobie. A później o historii.
-Cóż mogę dodać. Jak spędziłem te czterysta lat? Miotałem się od jednej osobowości do drugiej. Raz byłem bogiem, raz żebrakiem. Doprawdy, nie ma o czym mówić. A historia.. nie pamiętam.
-Nic? Ale..
-Pamiętam Myyrt. Pamiętam kryształowe serce. Pamiętam, by nie życzyć sobie zbyt wielę. I imiona. Cai, Ezekiel, Merkash...Saya. Pamiętam twierdzę na wzgórzu, na świecie pod parą słońc. Pamiętam rzeźnię, zdradę. Bezgłowe ciało kobiety. Martwego demona. Obrazy i oderwane słowa. I wiem, że nie są to moje wspomnienia.
-Więc czyje? Caia?
-Na pewno. Nie tylko. Uczucia im towarzyszące są skrajnie różne. Ból. Samotność. Wściekłość. Bardzo dużo wściekłości i nienawiści. To chyba było to, co zapoczątkowało...mnie.
-I co teraz zrobisz?
-Przede wszystkim, rozwiążę Twój problem - pochylił się w przód i złapał szmaragd na szyi Chimerii. Kamień wyglądał teraz, jakby ktoś rozpalił wewnątrz ogień - klejnot duszy. Sprytna zabawka, niemniej nieporęczna. Cai Ci dał to?
Chimeria skinęła głową, z zaskoczeniem odkrywając, iż nieświadomie przybliża się do lisa. Nie było w tym żadnej romantycznej tajemnicy. Wieża była zimnym miejscem, Caibre grzał jak piec.
-Zobaczymy, co da się zrobić - Oczy lisa zalśniły, gdy ten zacisnął pięść na szmaragdzie. Coś trzasnęło. Chimeria poczuła tylko ciepło na dekolcie i...

Fakt, iż ręka lisa była zagłębiona w jej klatce piersiowej dotarł do niej po chwili.

-Co ty wyrabiasz!? Zabieraj tą łapę!
-..mogłabyś się nie miotać? To jest już samo w sobie wystarczająco trudne.
-CO, na dziewięć kręgów?!
Równie nagle Caibre wycofał rękę, nie pozostawiając na skórze wiedźmy najmniejszego śladu.
-Coś ty zrobił?!- Chimeria krzyknęła Chimeria...czemu towarzyszył mały ognik, wylatujący jej z ust- Co?
-Przyczyna i skutek- lis rozsiadł się w fotelu, bawiąc ognistym wyobrażeniem kota, hasającego w powietrzu - Cai użyczył Tobie duszy. Mojej duszy. Samo w sobie nie jest to ani niebezpieczne, ani w jakikolwiek sposób nieprzyjemne - wymaga jedynie okresowago odnawiania kontaktu fizycznego "dawcy" i tego psychokorpusu, jak z braku lepszego określenia nazwę Twoją aktualną formę.
-Ale czemu..ja ogniem zieję?! ==
-Bez paniki, już wyjaśniam - najpierw jednak pociągnął solidny łyk herbaty z filiżanki - Jestem istotą duchową. W skrócie, oznacza to tyle, iż moja fizyczna forma jest w pełni poddana duszy. Ergo, cokolwiek sobie zażyczę - uśmiechnął się spod grzywki nagle czarnych włosów - staje się ciałem, że tak powiem. ty, zyskując moją duszę....bo dusz nie da się dzielić...nazwijmy to esencją. A więc..no dobrze-urwał pod mrocznym spojrzeniem wiedźmy- tak więc zyskując esencję ognistego lisa, sama się po części stałaś ognistym lisem.
-To tłumaczy ogień - tym razem płomyczek był zdecydowanie mniejszy - ale jaki cel miał ten akt perwersji przed chwilą!?
- Zapewnienie niezależności nas obojga od siebie. Nałożenie permanentnego stanu na Ciebie - inaczej moja dusza mogłaby skazić Twoją. I tak pewnie będziesz miała przez pewien czas moje sny.
-I co ja mam z tym wszystkim zrobić? Z tym...futrem! Ogniem..i paskami!
-Nie uważałaś. Twoje ciało jest TWoje. W każdym aspekcie. I w każdym aspekcie jest podatne na zmiany, które Twoja wola nakaże.
-Wszystko?
-Wszystko ^^

Chimeria zastanowiła się chwilę. Po czym pomyślała o pewnym przedmiocie i skoncentrowała się na prawym ramieniu.
-Co do..- lis nie skończył. Oberwał DTM.

<pięć razy edytowany, a ja dziś po trzech zaliczeniach jestem. Gomen i ścigać za nieścisłości>

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Mon Feb 06, 2006 4:28 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Apr 17, 2004 4:46 pm
Posts: 925
Location: Z krain, których nie ma na mapie.
-Wybacz.- uśmiechnęła się nad leżącym lisem.- Przyzwyczajenie.
Caibre mruknął coś pod nosem z wyraźnym niezadowoleniem.
Gdy podniósł się i usiadł z powrotem na fotelu dolała mu herbaty.
-Wracając do tematu ratunku...- wiedźma uśmiechnęła się nieco inaczej niż wcześniej.- Rozumiem, że mogę liczyć na pewnego rodzaju... zadośćuczynienie?
Lis znacząco spojrzał na dziewczynę.
-Inaczej powiem.- spoważniała i oparła się łokciem o blat stolika.- Mam parę ważnych rzeczy do zrobienia, w tym priorytetem jest znalezienie pewnej, prawdopodobnie porządnie rozwydrzonej, dziewięciolatki. Jest mi potrzebna... szybko. Natomiast z racji tego iż wiele się ostatnio, w dość krótkim czasie, oraz po zmianach jakie zaszły mogę mieć problemy ze odszukaniem jej.
-Zmiany powiadasz?- Caibr wiedział, że nie chodziło jej o fizyczny stan.
Włosy wiedźmy gwałtownie ściemniały,a kolor stał się bardziej intensywny.
-Kontroluj się.^^
Chimeria przygryzła wargę i sporzała zwężonymi oczyma w jadowicie zielone ślepia gościa.
-Tak. Mam pewne problemy z pamięcią. Nie powiem ci nawet jak ona wygląda.
-...
Dziewczyna wykonała ręką krótki i gwałtowny ruch, a przez drzwi, pociągnięta siłą, wleciała z impetem Axe, kilka razy koziołkując i zatrzymując się na nodze stołowej.
-Pokaż mi zdjęcie i nie podsłuchuj więcej.- mimo zmarszczonych brwi, uśmiechała się szoroko. Serdecznie.
Axe przetarła twarz i z niezadowoleniem spojrzała na wiedźmę. O dziwo, bez słowa, wyciągnęła z kieszeni płaszcza pogniecione zdjęcie.
Chimeria wyprostowała je i położyła na stół. Fotografia przedstawiała pięcioletnią dziewczynkę o białych włosach, z elfimi skrzydłami i uszami.
-To Mawia. Z tego co mi wiadomo, moja siostra. Eks-biologiczna.
-Czy ja się na cokolwiek zgodziłem?
-Jeszcze nie. -uśmiechnęła się przymilnie.


-Chi.
-Nie przeszkadzaj jak negocjuję.- fuknęła na demonkę wiedźma.
-Mam ważną informację.-Axe trzymała dłoń przy skroni jakby cierpiała na ból głowy.
-Co?
-Akademia zniszczona.
Wiedźmę na chwilę zatkało.
-Jakim cudem?- jeknęła.-A...
-Nie żyje.- beznamiętnie powiedziała Axe. Zupełnie jakby odczytywała zwykłą informację.
Chimeria nachyliła się and stołem i spojrzała Caibrowi w oczy.
-Teraz musisz mi pomóc w pewnej sprawie.- powiedziała z wyjątkowym naciskiem na słowo 'musisz' -A Mawią zajmie się kto inny.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed Feb 08, 2006 7:43 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Oct 03, 2003 9:40 pm
Posts: 921

_________________

Overcoming obstacles is my business. And business is good.



Avatar powstał dzięki uprzejmości tego .


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Feb 11, 2006 3:57 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Jan 08, 2005 10:46 am
Posts: 657
Location: Baator
Nie lubił się tak ukrywać, i miał już dosyć tego całego cyrku związanego z udawaniem trupa, szczególnie trudno było to robić komuś na jego stanowisku, kto mimo wszystko chciał zarządzać firmą. Jednak, w świetle ostatnich wydarzeń na marsie i ziemi, cieszył się, że wpadł na taki pomysł. Miał, bowiem otwarta furtkę do ucieczki, łatwiej mu było również analizować posunięcia jego rywali. Którzy często wybierali sobie właśnie takie momenty na niespodziewane ataki.
Wchodząc do swojego Berlińskiego gabinetu, nie spostrzegł od razu niewielkiego komputera leżącego na biurku. Zauważył go dopiero odwieszając płaszcz. Usiadł przy biurku zastanawiając się, dlaczego nie poinformowano go, że ktoś przyniósł do niego cokolwiek.
Sięgnął ręką w stronę intercomu, chcąc dać ostra reprymendę sekretarce, zanim jednak zdążył to zrobić przemyślał wszystko jeszcze raz.
Nikt nie wiedział, że żyje, oprócz dziesięciu kluczowych osób, dwóch robotów i superkomputera. Włamać się do tej klasy droida graniczyło z niemożliwością, zważając na to że same są systemem bezpieczeństwa. Włamanie do Eda również nie wchodziło w rachubę, żadna z tych osób nie wiedziała, że będzie tu dzisiaj, dzisiaj czy w ogóle tu jeszcze będzie, jakim więc cudem znalazł się tu ten komputer.
Zdecydował się jednak sięgnąć po rzeczony komputer.
Był to niezwykle mały komputer, wyposażony dwa czytniki kryształów, kilka portów i zaledwie dwa czy trzy przyciski. Jeden z nich pulsował zielonkawo.
Nie pozostało chyba Whinterbaumowi nic innego jak wcisnąć ów przycisk.
Po wydarzeniach poprzedniej nocy, kiedy to prawie lunatykował ze zmęczenia, nie był pewny czy robi dobrze.
Przycisk przestał pulsować, a komputer ożył w momencie. Holograficzny projektor rozciągnął się dokoła niego, zaskakując go mnogością paneli kontrolnych i wyświetlaczy.
Na centralnym ośrodku pulsował kolejny przycisk, opcja przyjęcia połączenia.
Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć i B…Whintermarm wcisną holograficzny klawisz, a wszystkie ekrany rozpłynęły się pozostawiając go otoczonego przez jeden wielki ekran, na którym pojawiła się wielka czarna plama.
- Jaki jest status projektów kluczowych? – Ten modulowany elektronicznie głos wbił się w czaszkę Merra jak stalowe ostrze, poczuł, że ma suche dłonie, a po plecach spływa mu zimny pot. Jak mógł zapomnieć o nim? Analizował teraz wszystko, co wiedział o projektach tego człowieka, chyba człowieka. Bo teraz niczego nie mógł już być pewny.
- Raporty jeszcze niezdane w całości, dwa projekty poboczne lekko opóźnione… - Odpowiadał chaotycznie, brakowało mu słów, a język często odmawiał posłuszeństwa.
- Dokładne dane projektów. – Znów mechaniczny głos sprawił że oblał się potem, rzadko zdarzało mu się, aby nie mógł kontrolować swoich odruchów, zawsze był opanowany, jednak już we wczorajszym śnie coś było nie tak, może był zapowiedzią tej rozmowy?
- „Hydra” utraciła element testowy, „Odyseusz” jest w pełni gotowy. „Odkupiciel” natomiast, nie ma pełnej dokumentacji, nie wszystko udało nam się odzyskać z laboratorium teorii, wynikły pewne komplikacje. –
Przez chwilę panowała cisza, z komputera nie dochodził żaden dźwięk, Whinterbaum poczuł, że musi coś powiedzieć, cokolwiek, żeby tylko nie stracić nad sobą panowania.
- Czy macie…czy masz jakieś informacje…jakąś wiedzę na temat ostatnich wydarzeń? –
Nie wiele to zmieniło, enigmat dalej milczał.
- Projekty zostaną wycofane, dziękuję za owocną współpracę, jeśli będzie cokolwiek innego, skontaktuję się. I żądam pełnej współpracy w odzyskiwaniu danych. –
Po tych słowach komputer przestał działać, wracając do głównego ekranu, głównego czekając spokojnie na kolejne polecenia. Przez chwilę Whinterbaum siedział jak sparaliżowany.
Dlaczego wycofują projekty? Wiedzą o czymś, o czym on nie wie?
I czy będzie musiał za to ponieść dodatkowe koszty?


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed Mar 01, 2006 12:06 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Oct 26, 2003 1:27 am
Posts: 2039
Location: neverwhere
Powrót do Ragnaroka okazał się małym wyzwaniem. Sześcian był, używając słów Sid "cholernie wielki". A jego mieszkańcy nie ułatwiali życia.

Sean został de facto sam. Samo w sobie ni było to złe, lecz otoczony przez obcych, gdzieś w pustce kosmosu, czuł się conajmniej niepewnie. Należało ten problem rozwiązać. Szybko.

Podłączona do obwodów AP Sid najpierw zajęczała, potem zresetowała się. Stopień skomplikowania, architektura systemu i parę innych czynników skutecznie uniemożliwiło shakowanie sześcianu. Ale Sean dysponował przynajmniej planem okrętu.

Zadziwiające, lecz mógł się poruszać po niemalże całym okręcie swobodnie. Owszem, maszynownia, zbrojownia, pomieszczenia taktyczne i inne podobne miejsca były poza jego możliwościamy, lecz hangar w którym umieszczono pokiereszowanego Ragnaroka nie. Wykorzystał tą wolność by conieco podpatrzeć. Oprócz promu stało tu kilka innych jednostek, o charakterze zdecydowanie zdobycznym.

Trzy dni zajęły przeróbki i naprawy. Technologia Roju okazała się bardzo przydatna, a przy tym zupełnie niekompatybilna z systemami czerwonego promu, opartymi na przestarzałym okablowaniu i elektronice połączonych zaawansowanymi układami optycznymi.
Sean zagłębił się jednak w tą plątaninę, nie mając i tak nic innego do roboty. Podczas gdy on bawił się w fizyczne łączenie układów, Sid przepisywała główne programy sterująco-decyzyjne. Samemu nie mając dość mocy obliczeniowej, podpięła się pod komputer nawigacyjny, na nim wykonując wszelkie operacje.
Po trzech dniach Ragnarok był gotów do lotu.

Szkot spał w fotelu pilota, gdy natarczywe bipnięcie wyrwało go z niezwykle przyjemnego snu. Zaspany, rozejrzał się po hangarze przez przezroczystą kopułę. Był pusty.

Bipnięcie informowało o pełnym naładowaniu kondensatorów silnika skokowego, działka laserowego. Przekonstruowane silniki miały dać osiem minut ciągu - tylko na tyle zostało paliwa.

Sean wiedział, iż gdy tylko włączy silniki, zwróci na siebie powszechną uwagę. Ale miał już zdecydowanie dość tego miejsca A na Ziemi czekały na niego niedokończone sprawy. Pacnął więć przełącznik.


Boot....
Ragnarok Online.
Silniki.........................OK
Reaktor.........................Ok
Tarcze ablacyjne................Ok
uzbrojenie główne...............Ok
Uzbrojenie drugorzędne..........Dmg
Integralność kadłuba............56%
Nawigacja.......................OK
Warp............................OK



Z cichym pomrukiem turbin Ragnarok budził się do życia. W porównaniu z wcześniejszą wersją, był cichy. Śmiertelnie cichy. Przez kadłub przebiegło wyładowanie elektryczne. Zmienił się kolor poszycia, jaskrawą czerwień zastąpił przytłumiony akwamaryn.

Seana korciło by przelecieć się korytarzami AP. Były dość szerokie.

- Ziemski okręt Ragnarok, uprzejmie proszę o otwarcie hangaru - odzyskawszy odrobinę dobrego humoru Sean wysłał prośbę na standartowej częśtotliwości. Nie wątpił, by jego gospodarze mieli jakikolwiek problem ze zrozumieniem.

Cichy zabójca. Silniki wydawały jedynie cichy pomruk, zagłuszany przez pędzące powietrze z dysz wylotowych.I pomruk. Zwierzęcy, pełen hamowanej złości.

Sean czekał. Nie zamierzał czekać długo.

_________________
A little overkill won't hurt anyone
Image


Top
 Profile  
 
Display posts from previous:  Sort by  
Post new topic This topic is locked, you cannot edit posts or make further replies.  [ 193 posts ]  Go to page Previous  1 ... 9, 10, 11, 12, 13  Next

All times are UTC + 1 hour


Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 0 guests


You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot post attachments in this forum

Search for:
Jump to:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group