[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 456: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/bbcode.php on line 95: preg_replace(): The /e modifier is no longer supported, use preg_replace_callback instead
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4246: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4248: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4249: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
[phpBB Debug] PHP Notice: in file /includes/functions.php on line 4250: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /includes/functions.php:3685)
Multiworld • View topic - Shiroue - Dom Psiej Ligi

Multiworld

Nothing is impossible in the Multiworld
It is currently Sun May 18, 2025 7:25 pm

All times are UTC + 1 hour




Post new topic Reply to topic  [ 328 posts ]  Go to page Previous  1 ... 18, 19, 20, 21, 22  Next
Author Message
 Post subject:
PostPosted: Wed Aug 30, 2006 12:28 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Oct 11, 2003 8:54 am
Posts: 109
Location: Gdynia
Na wyspach Fenicjan dało sie wyczuc ogólne poruszenie. Wszyscy mówili o oświadczeniu, które wydano tego ranka. Feniks zrzekł sie przywódctwa na rzecz Vertisa. Wiekszość ludzi przyjęła te wiadomość z ulgą - czas namiestnictwa sie skoczył, w końcu zycie zacznie toczyć się normalnie. Jak w każdym społeczenstwie, znaleźli sie oczywiście niezadowoleni...
- To już ich problem. Przywykną. - Powiedział ze spokojem Vertis. Było to pół godziny przed rozkazaniem Feniksowi zrzeczenia się władzy. Tamten miał pewne wątpliwości, ale po namysle zgodził się, że było to najrozsądzniejsze ,co mogli zrobić. Ludzie rzeczywiście musza perzywyknac. Do wielu zmian.

Po przejeciu władzy Vertis sam wydał orzeczenie. Mówił w nim o poszerzeniu współpracy z resztą frakcji, rozwinięciu traktów handlowych, rozwoju gospodarczym i inwestycjach. Główny nacisk połozył na plan wybudowania kosmoportu. Ludzie od dawna zdawali sobie sprawę, że była to konieczność i nareszcie rząd postanowił sie tym zajać.
Kolejną istotną zmianą było powstanie Uniwersytetu Magyi i Technikum Gwiezdnego. W tym roku obie placówki miały przyjąc w sumie 354 osoby, jednakże zainteresowanie przerosło wszelkie oczekiwania. Mieli nabór na następne dwa lata, chociaz skład kadry nauczycielskiej nie był jeszcze do końca ustalony.

W trzy tygodnie później pojawiła się delegacja Myrmidian...
***

Młody książę An Khalu siedział w sali audiencyjnej. Nie było tutaj nikogo poza nim i Vertisem. Feniks był zawalony robotą przy kosmoporcie. Nareszcie znaleziono odpowiednie miejsce i robota miała ruszyć pełna parą. "Zawalony robotą" - też mi wymówka, pomyślał Vertis.
- Tak więc, książe, co cię tutaj sprowadza?
An Khalu otworzył szerzej swoje, już i tak dosyć, wyłupiaste rybie oczy. Pewnie nie przywykł do tak bezpośredniego traktowania. Cóż, nie mam zamiaru zmieniac swoich przyzwyczajeń, pomyślał Vertis.
Ksiazę skinął głową w ludzkim gescie, po czym przemówił.
- Cieszy mnie, że możemy ominac te durne ceremoniały... - Vertisa zdziwiło, z jaka biegłoscią Myrmidianin posługiwał się ludzkim językiem. Po tej jaszczurzo-rybio podobnej postaci spodziewał się raczej bulgotu, niz ludzkiej mowy. - Czy coś się stało?
Vertis otrząsnął sie ze zdziwienia. Pośpiesznie przeprosił:
- Wybacz, ksiażę. To pewnie niestrawnosć - usmiechnął się - Proszę, kontunuuj.
- Właśnie ten problem pragne poruszyć. Napewno trudno o zywność teraz, kiedy tak mało pól zostało pod uprawę?
- Dajemy sobie radę, ale mogłoby być lepiej, przyznaję.
- Pod powierzchnią wody natomiast życie kwitnie, jedzenia jest więcej, niż jesteśmy w stanie spożyć. Moglibyśmy was wspomóc w zamian za przysługę...
- Jestem otwarty na propozycje, czego oczekujesz?
- Poszerzenia współpracy, oczywiście. Słyszeliśmy o projekcie budowy kosmoportu i bardzo nas to zainteresowało. Wiatr zmian nadszedł, pragniemy brać w tym udział.
- Tylko tyle? - usmiechnał sie cynicznie Vertis.
- Na poczatek, owszem. Mamy wiele do zaoferowania Bezmiarowi.
- Bezmiarowi? Ach... kosmos, to masz na myśli? Owszem po wybudowaniu kosmoportu handel rozwinie się bardzo szybko. Ale żywność to za mało, żeby mnie przekonać, ksiażę. Po wybudowaniu kosmoportu bedziemy w stanie sami zapewnić sobie dostateczną ilość jedzenia.
Teraz to książę usmiechnął się cynicznie, szczerząc jaszczurze kły.
- W razie konfliktu zbrojnego dostawy szybko się skończą.
- Touche! - Vertis coraz bardziej zaczynał skurczybyka lubić - Zagrajmy więc w otwarte karty. Myrmidianie zajma sie piractwem na wodach Shiroue, współpracujac z Kłami, oczywiście... Oraz dostarczycie nam żywność, a my w zamian podzielimy się nasza wiedzą techniczną. Jak zapewne słyszałeś, książę, niedawno powstały dwie placówki naukowe.
- Tak...

Negocjacje potrwały kilka godzin, po których obie strony z grubsza wiedziały, na czym stoją. Biurokrację i wszelkie formalności Vertis zrzucił na barki gryzipiórków z Zamku. Sam oprowadził goscia po terenach przeznaczonych na budowę kosmoportu. An Khalu był tez bardzo zainteresowany Uniwerytetem Magyi, a jeszcze bardziej Technikum Gwiezdnym.
Obaj byli zdziwieni, że tak dobrze się dogadują. Pół-ryba, a gada z sensem, myślał Vertis.
Nareszcie jakiś normalny ssak, myślał An Khalu.

A to był dopiero początek...

_________________
"...niepowodzenie uderza w nas bardziej,
kiedy jest rezygnacją."

Gichin Funakoshi


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Sep 01, 2006 2:10 pm 
Offline
User avatar

Joined: Thu Feb 19, 2004 9:19 pm
Posts: 1234
Location: Ośrodek wypoczynkowy "Nomad"
Wysoko nad chmurami Shiroue, na obrzeszach jej macierzystego systemu gwiezdnego zacząło dziać się coś nowego. Twardy dotychczas pancerz ochronny Shadow Storm zmieniał konsystencję. Najpierw powoli, potem coraz szybciej. Kolce wypuszczone niedawno w przestrzeń systemową nigdy nie zdołały odnaleść anomalii, którą wykryła SS. Cała ich spójność prysła, a one same zamieniły się znów w czarny obłok.

Zmieniwszy się całkowicie, obłok bio-roju zaczał opuszczać normalną przestrzeń i przenosić się na inną płaszczyznę. Tam zaś ruszył w stronę innego świata.

Na powierzchni planety, ludność ze zdziwieniem przyjęła fakt iż na nieboskłonie znów widać gwiazdy, jednak przywykłszy do wielkiej różnorodności niecodziennych wydarzeń, jakie miałby miejsce na ich świecie nie przywiązali do tego zbytniej wagi.

Godzinę po rozpoczęciu procedury, czarny obłok opuścił całkowicie system, zać niebo Shiroue znów było czyste.

_________________
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Sep 02, 2006 11:42 am 
Offline
User avatar

Joined: Sun Jan 11, 2004 8:10 pm
Posts: 231
Location: RYBNIK!
Nastał jasny, trochę mglisty, lecz piękny poranek. Statki bezpiecznie kołysały się w pirackiej zatoczce.
Piraci leniwie wyszli ze swoich kajut na świeże powietrze. Ktoś zagrał jakąś nutę,


Siedzieliśmy Pod Jodłą i dobrze nam się wiodło
Kapitan Ferrel stary zgred postawić nie chciał whisky
Trzy razy mu mówiłem uprzejmie go prosiłem
Lecz pycha rozpierała go a nam już wyschły pyski

Więc dałem jemu w nos co myśli sobie
Co myśli wredny typ postawić nie chciał nam

Wybrałem się do Mary chodziłem tam dni cztery
Ekonom Paddy suczy syn wciąż dawał jej robotę
Trzy razy mu mówiłem uprzejmie go prosiłem
I nie posłuchał łobuz mnie do dziś ma Mary cnotę

Więc dałem jemu w nos co myśli sobie
Co myśli wredny typ pozwolić nie chciał nam


Ktoś zaczął śpiewać, co kompletnie wybiło Wszystkich ze snu.
- cholera zamknąć się! Nienawidzę tych cholernych szant! Nienawidzę tego pieprzonego morza. Śpiewacie tą przeklętą szante każdego dnia!
- ciesz się, że nie śpiewamy „marko polo”
- tego jeszcze brakowałobym wam za cokolwiek dziękował!

****
- wszystko jest już przygotowane jak należy?

- Tak, nasi żołnierze i piraci już są gotowi do walki, teraz jest tylko kwestia podejścia bliżej do zamku. Jakbyś pytała co z szefem to siedzi u siebie i cos tam czaruje, będziesz musiała tam do niego dojść za 5 minut- Gligamesh westchnął i opadł ze znużenia na krzesło obok Arii.- Mam dosć utrzymywania tej ludzkiej postaci, nie umiem na siebie w lustro spojrzeć…

-ŁOHOHOHOHO ludzka postać, pomyśl sobie jak ja cierpie, musze cały czas na ciebie patrzeć.

- wiesz, wolałbym ochraniać jakąś powabną goblinkę albo bystrą trollkę a nie…

- Uważaj na siebie Wielki G, ok.? Smutno mi będzie bez twoich komplementów-Aria strzeliła jedną ze swoich tysiąca min że Gligamesha aż wzdrygnęło.

(ah, jak wyszło romantycznie, wcale tak nie chciałam)
***

Żołnierze byli w największej gotowości. Statki leniwie płynęły ku zamkowi w chmurach. Piraci wiedzieli ze to będzie największy skok w historii tej planety. Ci którzy bardziej realistycznej patrzyli na świat podejrzewali że to może być ich ostatni skok na cokolwiek.

(ah, jak wyszło patetycznie, wcale tak nie chciałam)

***
- To co idziemy?

- ech.. czuje że to będzie dłuuuugi dzień, Idziemy >.>’

_________________
kto znalazł ten trzyma, kto zgubił ten ni ma


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Tue Sep 12, 2006 10:58 pm 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world
Płynęli już od paru dni do ich ostatecznego celu pod osłoną sztucznej mgły. Ostatni wielki skok był już bliski realizacji. Czuć było ogólne podniecenie. To była już ostatnia noc podróży. Dochodził ranek.

W ładowni „Przedsięwzięcia” znajdowało się pięć osób. Dżin, złotowłosa piratka, Gilgamesh oraz elf i elfka ubrani na modłę członków Psiej Ligi średniej rangi. Thrawn, co chwile nerwowo zerkał na strój kobiety. Skrzywił się na myśl o totalnym bezguściu psioligowych krawców. Jak takie coś można nosić?! Kobieta kończyła pakować plecak.

Vera zasunęła zamek torby - Panie Gilgamesh, jesteśmy gotowi! Szkoda tylko, że nie ruszasz z nami, ale zwracałbyś na siebie uwagę. -

Gilgamesh stanął na środku ładowni, warknął pod nosem coś o opiekanych elfach i przystąpił do inkantacji. Tak prosił o przydział do misji, lecz Dżin odmówił. Miał wracać do Świata Agendy. Nie będzie krwi elfów. Na podłodze znikąd pojawiły się magiczne symbole wpisane w koncentryczne okręgi. Moce otchłani odpowiedziały na wezwanie demona. Formował się portal.

- Mam nadzieję, że wybrałeś dla nas dobrą lokację, a nie tak jak ostatnio. - Rzucił zgryźliwie Thrawn. Gilgamesh tylko uśmiechnął się ironicznie.

- Liczę na pełne powodzenie tej misji. - Rzekł Dżin i skłonił się na pożegnanie. Żółte światło wypełniło ładownie i po chwili zgasło.


***

Wschodziło już słońce. Mgła powoli rozpraszała się. Na horyzoncie można było już dostrzec cel.

- Panowie czyż nie wygląda imponująco!? - Rzucił do pirackich kapitanów dżin wskazując na wspaniałą fortecę wznoszącą się ponad chmurami. Z pirackiej braci wydobył się pomruk aprobaty i podziwu.

- Jest tylko jedno pytanie. My ich widzimy, oni pewnie też nas widzą.... Czemu nadal nie ma żadnej reakcji? - Miny piratów wskazywały, że nie znają odpowiedzi, a dżin wcale nie był skory do zdradzania odpowiedzi.

- Panowie nie jest to ważne. Radzę powrócić już na wasze okręty. - Dżin zerknął na złotowłosą. Ta przytaknęła. - Pierwszy oficer! Szykować chaoticowe działa na naszych trzech okrętach! Strącimy z niebios tą fortecę! -

***

*Godzina piąta rano. Przyzamkowy ogród. Szopa z narzędziami ogrodnika.*

Nagły hałas poderwał ptaki. Z szopy przez chwilę dobywała się żółtawa poświata, a następnie dało się słyszeć głuchy łomot.

*ŁUP, ŁUBUDUB*

Pośród worków z nawozem i ziemią, różnorakich grabi, łopatek i innych ogrodniczych cudów leżeli Vera i Thrawn.

Vera ocknęła się. Cholerny demon, znów sobie z nich zadrwił
- Cała jestem połamana Y_Y - Vera uniosła się na łokciach. Leżała okrakiem na Thrawnie. Thrawn nie stracił przytomności w czasie upadku. Aktualnie płakał...

-, Dlaczego płaczesz? - Wyszeptała zdziwiona Vera.

- Weź... kolano... z mojego... krocza... - Wycedził przez zęby Thrawn. W tym momencie drzwi szopy otworzyły się. Do środka wpadło, co nieco porannego światła. W progu stał około siedemnastoletni chłopak. Zaczerwienił się, a jego duże jak spodki oczy wskazywały na spore zainteresowanie zastaną sytuacją. Zapewne właśnie rozważał czy ma uciekać czy dalej sycić swoją ciekawość. Thrawn i Vera spojrzeli to na chłopaka to na siebie i skojarzyli fakty. Dwoje elfów w mundurach Psiej Ligi lezących na sobie okrakiem w szopie w zamkowym ogrodzie o wczesnej rannej godzinie. To musiało zwracać uwagę.

-, Kim jesteś? - Thrawn wyrwał się jak oparzony z tej dwuznacznej sytuacji i doskoczył do chłopca łapiąc go za ramiona.

- Ja.. ja... synem ogrodnika. Zawsze rano pomagam ojcu... - Chłopiec dukał słowo za słowem.

- Nic nie widziałeś? Rozumiesz? - Thrawn potrząsał chłopcem przy każdym wymawianym słowie.

- Ja nic nie widziałem Panie! Nic a nic. - Chłopiec cały czerwony wyrwał się z uścisku i wybiegł z szopy.

Szopa zadrżała, a wraz z nią cały zamek.

- Zaczęli ostrzał. - Vera wyjęła z plecaka dwie stylizowane na biżuterie bransolety. - Detektor temporalny, to nam pomoże w poszukiwaniach. –

_________________
Nothing is impossible...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Wed Sep 13, 2006 4:15 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Oct 25, 2003 10:15 pm
Posts: 488
Location: Gdynia
Starzec imieniem Jonah był typem porannego człowieka. Wynikiało to z jego wieku, którym nie dorównywał mu żaden z nadwornych magów. Jednak określenie 'mag' byłoby dla niego zdecydowanie obraźliwe, chociażby z tego względu, że z tłumów umagicznionych postaci rezydujących na zamku Psiej Ligi posiadał niebywały talent którym obdarzony był jego ród. Talent, który spowodował, że magia była nie tylko jego umiejętnością ale fascynacją i sposobem na życie. Od małego widział dosłownie magię. Gołym okiem. Dobrze pamięta jak zawsze z wielkim zaciekawieniem zaburzał pływające w powietrzu Shiroue prądy, mieniące się wszelkimi barwami świata. Dużo osób uważa że postradał zmysły przez jego wiek ale oni po prostu nie widzieli tego co on.

Jego nawyk pozostał mu do dziś, choć jednak zanim udał się na swój balkon na którym bawił się okarynowymi prądami, przeszył go niepokojący dreszcz. *Czyżbym stracił rachubę czasu?* -Pomyślał- *Czyżby któraś z moich barier wymagała odnowy?* Oderwał się od swojej porannej lektury „arkany magii” którą znał już niemal na pamięć i udał się swoim kulawym krokiem na niewielki balkonik i zaczął bacznie obserwować kolorowe bańki oplatające okolice. Jedne były małe i otaczały tylko sam zamek inne cały kompleks zamkowy a niektóre nawet całe miasto. Było ich wręcz nie sposób zliczyć. Tradycją bowiem już stało się, że każdy z magów na zamku wytwarzał *przynajmniej* jedną z nich.
*No i czego tu znów* -Jonah liczył tych kilka swoich ale wszystkie były na swoim miejscu. - *Dziwne...* - I wtedy zauważył rozdarcie. –Co do jasnej ciasnej – Wyrwało mu się na głos i wytężył wzrok w tamtym kierunku. Przez rozdarcie wił się niemal bezbarwny tunel – A to Ci heca. Ktoś się przedarł. Ciekawe któż mógł być na tyle potężny... a zarazem głupim, że myślał iż można tego dokonać niezauważonym.

Starzec zerknął wpierw na bliższy koniec poczym spróbował dojrzeć drugi. Choć niebo było bardzo wyjątkowo bezchmurne, nie dało rady go dojrzeć. Jednym gestem dłoni wyczarował magiczne oko wielkości paznokcia i skierował je na tunel. Idąc jego śladem dotarł aż do morza. A trzeba by zaznaczyć, że choć poziom wody na Shiroue podniósł się zamek Psiej Ligi pozostawał wciąż na wysokości chmur a zatem w niemałym oddaleniu od morza i nawet choć pogoda dopisywała tego dnia, bez lunety wyglądałby ze statków jak mała plamka. *No no... co my tu mamy* -Jonah kontynuował swój monolog gładząc swoją długą mlecznobiałą brodę *Cóż za nieszczęśliwy wypadek. Stare wojska Anty-WiP-u zostały zaatakowane przez piratów... ale zaraz, zaraz coś tu nie gra. Ci piraci są spod różnych bander i trzymają równy kurs z najeźdźcami? To jakieś żarty?!* Ale jasne stało się, że te statki i bezchmurne niebo nie były zbiegiem okoliczności a z góry zaplanowaną akcją. *Trzeba udać się do Ilveana* -Pokuśtykał do wyjścia a jego szaty rozpierzchały się z każdym krokiem- *Choć pewnie dobrze już wie o tej maskaradzie*

Był już na schodach kiedy z gromkim hukiem ostrzał dział rozbryznąłł się na jednej z magicznych osłon, wprawiając w drżenie całą okolicę. Sam niemalże spadł ze schodów ale szczęśliwie znalazł oparcie w postaci marmurowego parapetu okienka.
-Tacy jesteście cwani? - Wyszedł na najbliższy balkon i zaczął inkantację. Po chwili wielka wichura rozpętała się nad morzem. Mimo spokojnej pogody wielki sztorm zaczął rzucać statkami na lewo i prawo a wręćz na siebie nawzajem uszkadzając co słabsze statki i utrudniając celowanie działami. – To tak na powitanie. Poczekajcie aż reszta się obudzi – Zaśmiał się i zniknął w korytarzu prowadzącym do komnat Ilveana.

_________________
Starczy tego skakania


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Sep 22, 2006 9:36 am 
Offline
User avatar

Joined: Fri Oct 03, 2003 9:40 pm
Posts: 921
Przed komnatą, w której jadał lord w towarzystwie kilku z lawagetasów, zatrzymali maga gwardziści. Z sali dało się słyszeć muzykę Vivaldiego.
- Ukłony Johanie, co cię sprowadza? – zagadnął jeden ze strażników. Jego kolega miał przesłonięte oczy przepaską. Mag czuł, jak sprawdza jego aurę.
- Lord już na nogach? Mam pilną sprawę – starzec zerknął w kierunku drzwi.
- Tak, wiele spraw z uniwersum wymaga pilnego rozpatrzenia – gwardzista pochylił się ku magowi – jeśli to nie jest nic naprawdę ważnego, nie męcz go od rana.
- Słyszysz te wybuchy – mag wskazał ręką w kierunku okna.
Strażnik kiwnął głową i otworzył drzwi. Johan przestąpił próg i ujrzał lorda oraz kilku mistrzów spożywających śniadanie. Muzycy przyciszyli swą grę.

Paru niewyspanych Achariosów kłów ziewnęło przeciągle. Byli już po rozgrzewce, ale jeszcze przed śniadaniem. Stali na skraju polany, porośniętej wysokimi trawami i pełnej, wyrastających na wysokość trzech czwartych metra, jasnoniebieskich kwiatów. Podzielono ich na grupy i rozdano zadania. Jeden z członków drużyny Mata rozwinął pergamin. Szybko przesunął wzrokiem po literach i rozejrzał się po grupie.
- Mamy złapać shinańskiego nandu, jednego ze stada, które pasie się na tej polanie. Przy czym nie wolno nam go zranić ani zabić.
- Czym jest shinański nandu? – spytała dziewczyna stojąca obok Mata.
-Ty nie z Shiroue? To obecny na tej planecie gatunek ptaka nielota. Jest wysoki na może półtora metra i bardzo szybko biega – spróbowała wyjaśnić kotołaczka – problem polega na tym, że w momencie, kiedy spostrzegą niebezpieczeństwo potrafią się przenieść za pomocą magii do dwudziestu metrów w bok.
- Tak po prostu?
- Nie do końca, zwykle przed teleportacją wydają z siebie charakterystyczny skrzek. Łowcy z naszej rasy chwytając je, związują im dzioby. Aha no i trzeba uważać na pazury…
- Genialnie, ktoś ma jakiś pomysł?
- Inni go złapią, a my im zabierzemy - burknął ogr.


- Coś tam jest, widziałem! – rozległo się na pokładzie jednego ze statków. Załogi zaczęły walczyć z nasilającym się powoli sztormem. Za to gdzieś pod wodą koncentrowały się siły podwodnego królestwa.
Aria sięgnęła do skrzynki z minami.
- Pani! – rzucił jeden z drowów - przy tych falach zatopisz okręty pirackie.

Hequetai zbrojnego ramienia Psiej Ligi siedział na kamieniu obserwując wysiłki nowicjuszy próbujących złapać ptaki. Okazało się, że z tym naborem pojawiło się wielu świetnych biegaczy. Oni pierwsi padli ofiarą usypiających pyłków, produkowanych przez rosnące na tej łące kwiaty. Wystarczyło tylko poruszyć kielichem. Potem jakiś elficki mag wpadł na pomysł rzucenia zaklęcia, które miało wyssać powietrze z małej kuli naokoło głowy jedne z nandu. Niestety zaklęcie odbiło się w nieszczęśnika i trzeba było je szybko rozmyć. Cóż może podłością były te antymagiczne bransoletki, które nałożyli ptakom… Jego wzrok w końcu zatrzymał się na drużynie Mata, która najwyraźniej jeszcze nie zdecydowała się na żadne kroki.

Mag spojrzał pytająco na Ilveana, ten po chwili zastanowienia kiwnął głową i wezwał dowódcę gwardii.
- Nie wpuszczać nikogo do zamku, zamknijcie też bramy miasta i sprawdźcie miejsce wskazane przez Johana. Czy ewakuowaliście istoty mieszkające nad brzegiem?
- Jak kazano panie. Jeszcze mamy problemy z opornymi, ale myślę, że te wybuchy przemówią im do rozumu.
- To wszystko, możesz odejść.
Kieł wykonał ukłon i opuścił komnatę.
- A co ze statkami? – zagadnął mag.
- Śledziliśmy ich od pewnego czasu. Vertis i książę Myrmidian się nimi zajmą. Atakując siedzibę Psiej Ligi przecholowali. Niech w cokolwiek tam wierzą, ma ich w swojej opiece. Przyda im się.

_________________

Overcoming obstacles is my business. And business is good.



Avatar powstał dzięki uprzejmości tego .


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Sep 22, 2006 4:07 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Mar 26, 2004 5:37 pm
Posts: 1464
Location: Imperium
Baza Imperium ukryta pod powierzchnią martwego księzyca Shiroue

Pomieszcznie kontrolne pocisków klasy planeta-planeta, jeden z wielu ekranów...


Wyrzutnia 211
Status rakiety nośnej: OK, paliwo = 1
Komputer balistyczny: sprawdzam...
....
........
...........OK
Typ głowic bojowych: B VII, wilogłowicowe wielkiej mocy. Antymateryjny ładunek bojowy, sto gram.
Stan głowic: Oczekiwanie na rozkazy, nieuzbrojone.
Przydzielony cel:
Shiroue, 512
Shiroue, 3367
Shiroue, 726
Shiroue, 9954


Długa lista celów, ukryta pod szeregami cyfr. Pod każdym numerem kryło się miasto, port, zamek, baza... W każdej miliony ludzi i innych istot, wiodących swoje życia...
Ale dla pocisków to wciąż tylko numery. I numerami pozostaną.

_________________
"Przestańmy własną pieścić się boleścią, przestańmy ciągłym lamentem się poić,
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią, Mężom przystoi w milczeniu się zbroić"


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Sep 22, 2006 6:02 pm 
Offline

Joined: Sat Oct 01, 2005 8:20 pm
Posts: 303
- A co jest ich przysmakiem? – zapytał Mat stający nieco na uboczu.
- Dogaje – odpowiedziała kotołaczka. – To cos takiego jak jagody tylko trochę większe i zielone.
- A gdzie te dogaje rosną.
- Tam – dziewczyna wskazała niewielki pagórek porośnięty drzewami.
- Acha – mruknął najemnik i bez większych wyjaśnień ruszył w stronę wzniesienia.
- Ej. Co ty robisz? Mamy łapać ptaka a nie zwiedzać – krzyknął chłopak trzymający pergamin.
- Zobaczysz – odrzekł Mat.

Mat wrócił po 15 minutach niosąc małe zawiniątko. W tym czasie drużyny wciąż nie złapały żadnego nandu. Kilku Achariosów stało na skraju pola czekając aż zostaną opatrzeni. Najwyraźniej ptakom nie spodobało się, że próbowali je złapać.
- Gdzie byłeś? – zapytał chłopak od pergaminu. Stał pochylony nad jakąś dziewczyna z drużyny, która nawdychała się usypiającego pyłku i próbował ją obudzić. – I co masz w tym tobołku?
Mat bez słowa otworzył zawiniątko i ze środka wypadło kilka dojrzałych dogajów.
- No i po co to nam? Przecież nie będziemy tego jeść, dla ludzi jest trujące.
- Zobaczysz – odpowiedział Mat podnosząc dwa największe owoce.
- Zobaczysz, zobaczysz. Tylko tyle masz do powiedzenia? Dobra, chodzicie trzeba wymyśle jakiś plan złapania nandu. A tego świra zostawmy.
Reszta drużyny ruszyła za chłopakiem, choć kilka osób spoglądało z zaciekawieniem na najemnika.

Mat podszedł do skraju łąki, gdzie uczestnicy polowania gonili ptaki lub uciekali przed nimi, rozerwał jeden z owoców na pół i w powietrze uniósł się zgniło słodki aromat. Stojący nieopodal nandu zwęszył zapach swojego przysmaku i ruszył w stronę najemnika.
- Dobrze – uśmiechał się – Chodź tu.

-… i wtedy go otoczycie. – Chłopak od pergaminu tłumaczył drużynie sposób złapania nadu kreśląc jakieś rysunki na ziemi.
- No dobrze a jak się teleportuje, to co? – zapytała jakaś dziewczyna.
- To wtedy…
- O rety, złapał go! – dalsze tłumaczenie zagłuszył krzyk kotołaczki. – Złapał nandu.
Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli w stronę, którą wskazała dziewczyna.
Na skraju pola Mat siłował się z nandu. Jedną rękę trzymał na dziobie a drugą próbował powalić zwierzę na ziemię.
- Na co czekacie? Trzeba mu pomóc! – krzyknęła kotołaczka i pobiegła w stronę najemnika. Kilka osób ruszyło za nią biorąc ze sobą liny.

- Przytrzymaj – jakaś dziewczyna próbowała opatrzyć koledze rękę. Kotołaczka pochrapywała cicho po tym jak nandu wrzucił ją w kwiaty. Kilku innych Achariosów z drużyny Mat miało kilka drobniejszych zadrapań. Sam nandu leżał na trawie z skrępowanymi łapami i dziobem.

Drużyna Mata jako pierwsza złapała nandu.


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Sep 23, 2006 7:05 am 
Offline
User avatar

Joined: Sun Jul 30, 2006 9:00 pm
Posts: 264
Location: outer space, outer time
Uniwersytet Magyi Shiroue

Adepci magii siedzieli już na miejscach. Jak zwykle pod nieobecność nauczyciela kwitło życie towarzyskie klasy. W powietrzu latały drobne magiczne pociski i talekinetycznie wprawione w ruch kamyki. Nikt nie zwrócił uwagi na nagromadzenie aury za katedrą...

Dało się usłyszeć charakterystyczne dla teleportacji pyknięcie. Nauczyciel był już w klasie.
-???-uczniowie wydawali się dość zaskoczeni. W końcu wykładowca nie wyglądał na starszego od nich.
-Przepraszam za spóźnienie. Witam. Moje nazwisko el Vingre. Będę waszym nauczycielem iluzji. Zanim przejdziemy do zajęć, chciałbym was o coś zapytać. Mianowicie...-Szary zawiesił głos- czemu wszyscy tak na mnie patrzycie?
Odpowiedziała mu dość wymowna cisza. Niektórzy adepci cały czas gapili się na swojego wykładowcę ze zdziwieniem, inni z trudem powstrzymywali śmiech.
-No dobrze, lepiej przejdźmy do lekcji. Powiadomiono mnie, że przerabialiście już podstawy iluzji. To, czego ja spróbuję was nauczyć, będzie wykorzystanie iluzji w praktyce. Wielu potężnych magów nie potrafi zrobić niczego poza prymitywną iluzją optyczną i czarem niewidzialności. Pełna iluzja składa się również z zapachu, dźwięku, smaku i dotyku. Tak, iluzja działa na wszystkie zmysły. Nie zapominajcie o tym. A teraz- Szarodziej wskazał na chłopaka siedzącego w głębi sali- ten pan pokaże nam, jak on robi iluzję zwyczajnej pszczoły

Rzeczony pan wstał i powoli podszedł do katedry. Pomachał ręką w powietrzu, radośnie zgniótł kilka nici iluzji, które powstały na wskutek ruchu i pokazał wszystkim powstałą pszczołę. Iluzoryczny owad był wykonany dość niechlujnie, zamiast bogatego buczenia dało się słyszeć tylko cienkie piski. Poza tym miraż był DWUWYMIAROWY.

-Ech, siadaj-Szary rozpruł iluzję gestem. Kilka świecących kresek rozwiało się w powietrzu.-Miałem nadzieję, że obejdzie się bez mojego kolegi. Ale cóż, chyba najpierw on trochę was dedukuje, żebym nie musiał na to patrzeć-za nagle drzwiami coś pyknęło. Wszyscy uczniowie odwrócili się jak jeden mąż i zastygli w bezruchu. Widzieli bowiem 3 metrowego demona z czterema parami skrzydeł, wielkimi rogami i (co było raczej najważniejsze i najgorsze) z czterema uzbrojonymi w potężne szpony łapami. Bestia zaczęła iść w stronę studentów, rozwalając po drodze ławki. Adepci uciekali byle dalej od monstrum, tylko jedna dziewczyna z drugiego rzędu nawet nie ruszyła się z miejsca. Potwór podszedł do niej.

-Aaaa tyyy? Dlaaszeeegoo nie usiekasz?- spytał. W odpowiedzi uczennica wymierzyła mu potężny policzek. Demon zamiast rozerwać ją na strzępy, zaczął dosłownie się rozsypywać. Stał się przezroczysty, z widocznymi szarawymi i fioletowymi nitkami iluzji. W końcu wyparował z sykiem.

-Doskonale. Pomyślałem, że najpierw zajmiemy się rozpoznawaniem i niszczeniem iluzji. To może wam się bardzo przydać. Wszyscy, oprócz tej pani mają na następne zajęcia znaleźć w bibliotece* sposoby na rozpraszanie miraży. Dziękuję, możecie wyjść.

Sala była już pusta. Szary porządkował papiery. I myślał.
-"Ta dziewczyna jest ładna, bystra i sympatyczna."
-"I odważna" -dodał szary żółwik z kieszeni maga
-"Szkoda tylko, że jestem od niej gdzieś z 720 lat starszy T_T"
-"Nie martw się mistrzu, na pewno znajdziesz sobie dziewczynę, tak jak twój ojciec"
-"No mam nadzieję"
Nagle...

-"Poczułeś!?"
-"Co?"
-"Jakby aurę czegoś nie z tego świata..."
-"Wiesz...rzeczywiście coś poczułem. Słabe, ale jednak. Musimy zawiadomić władze uniwersytetu!"-krzyknął Szary w myślach i zdematerializował się z cichym świstem.

*według mnie, w każdej magicznej uczelni powinna być biblioteka.

_________________
Sztuczna inteligencja nadaje nowe znaczenie złośliwości rzeczy martwych...

...obrazy...one ożywają...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Thu Sep 28, 2006 11:22 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Jan 11, 2004 8:10 pm
Posts: 231
Location: RYBNIK!

_________________
kto znalazł ten trzyma, kto zgubił ten ni ma


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Fri Sep 29, 2006 6:49 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sun Jul 30, 2006 9:00 pm
Posts: 264
Location: outer space, outer time
Szary z pyknięciem zmaterializował się przed gabinetem dyrektora. Zapukał cicho, odczekał chwilę i wszedł z impetem

-E-e-erm-wyjąkał Szarodziej ze zdumieniem. No cóż... Dyrektor pijący herbatę z bestią nie jest normalnym widokiem. Szary skupił się na bardziej materialnym postrzeganiu realności i zauważył w chaotycznej aurze pozaświatowca zwykłą sylwetkę ludzką. Jak zwykle zdziwił się ślepotą konfraterów na rzeczy dla niego oczywiste. Przy kimś takim on sam siedziałby jak na szpilkach i błagał w duchu, żeby sobie poszedł...
-O dzień dobry panie el Vingre^_^! Proszę usiąść. Może herbaty?
-Erm...nie dziękuję
-Och gdzie moje maniery! Panie el Vingre proszę poznać...


Odezwij się ktoś! Kto wejdzie w rolę "strasznego"demona?

_________________
Sztuczna inteligencja nadaje nowe znaczenie złośliwości rzeczy martwych...

...obrazy...one ożywają...


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Sep 30, 2006 12:54 pm 
Offline
User avatar

Joined: Sat Oct 11, 2003 8:54 am
Posts: 109
Location: Gdynia

_________________
"...niepowodzenie uderza w nas bardziej,
kiedy jest rezygnacją."

Gichin Funakoshi


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Sep 30, 2006 3:28 pm 
Offline
Demokratyczny Moderator
User avatar

Joined: Tue Sep 09, 2003 5:02 pm
Posts: 1736
Location: Somewhere in the world

_________________
Nothing is impossible...


Last edited by Distant on Sat Sep 30, 2006 4:26 pm, edited 1 time in total.

Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Sep 30, 2006 3:52 pm 
Offline
User avatar

Joined: Mon Feb 16, 2004 10:11 pm
Posts: 1132
Location: Nie pamiętam

_________________
Image
Image


Top
 Profile  
 
 Post subject:
PostPosted: Sat Sep 30, 2006 5:18 pm 
Offline
User avatar

Joined: Fri Oct 03, 2003 9:40 pm
Posts: 921

_________________

Overcoming obstacles is my business. And business is good.



Avatar powstał dzięki uprzejmości tego .


Top
 Profile  
 
Display posts from previous:  Sort by  
Post new topic Reply to topic  [ 328 posts ]  Go to page Previous  1 ... 18, 19, 20, 21, 22  Next

All times are UTC + 1 hour


Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 0 guests


You cannot post new topics in this forum
You cannot reply to topics in this forum
You cannot edit your posts in this forum
You cannot delete your posts in this forum
You cannot post attachments in this forum

Search for:
Jump to:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group