Mały częstochowsku update kwiaciaków.
Sesyjka warha prowadzona przez darkiego, który cały czas starał sie zrobić z tego poważną sesję, za próby mu dziękujemy i gratulujemy wytrwałości.
Przypadek 1
Jak to Zelot usłyszał o wiedźmie z klifu.
Czasami zdarza się tak, że GM ubarwia historię, dodając miejscowe legendy, czy plecenie starego dziadygi. Tym razem była to bajka do straszenia dzieci, pod wdzięczym tytułem.
"Nie chodź ta do tej puszczy nocą, bo tam wiedźma straszy, i dzieci w jabłka zamienia." Cóż...
Mimo to historia wiedźmy została wzięta przez drużynę na serio. Nie mając w sumie celu, (bo z początku księgę którą dostali całkowicie prawie zignorowali, mieli wiedźmę), ruszyli pytać się o to podłe stworzenie. Miny ludzi, gdy wiedźmin, mag i łucznik pytali ich o bajkę dla dzieci ze śmiertelna powaga słuchając i zapisując wszelkie info były bezcenne.
I teksty w stylu.
- Ale to naprawdę jest tylko bajka. T_T - I chwile gdy GM prawie już płakał mówiąc po raz dziesiąty to samo.
Rekord pobito, kiedy dostaliśmy szczegółowe informacje jak dojść do wiedźmy.
- Idżta panowie przez zborze, (we wsi moskal stoi - dogadka, nie pamiętam którego już), potem idziecie 500 kroków na północ do starej lipy, potem skręcacie w lewo, i dwa dni drogi prosto na zachód, nie zbaczając na boki, tam znajdziecie wiedźmę, ale uwaga, nikt stamtąd nie wrócił żywy nigdy! -
Po szybkiej analizie topograficznej terenu, drużyna przekonała się dlaczego nitk nie wrócił z tego miejsca, po skręcie na zachód, i przejściu około kilometra, na mapie widniało urwisko, więc większych szans na podróż dwa dni w tamtą stronę nie było. Brawo GM, gracze odwalili się od tej starej baby.
Przypadek 2
Random Event
Kiedy to łukasz i zelot postanowili opuścić naszą wspaniała lokację, (suszarnie w piwnicy jednego z czewowskich bloków, darki i ja postanowilismy ulżyć buteleczce szlachetnego trunku domowej roboty, dwa kielonki na stoliczek, zapitka, kanapeczka. Siup, odłożyli kielonki, chwycili zapitę. Drzwi do suszarni otwierają się. Staje w nich około 60 letni dziadek w prochowcu z kapelutkiem i kluczem w łapie, spojrzenie na mnie, spojrzenie na darkiego, spojrzenie na butelkę, z wdzięcznym napisem Spirytus spożywczy - Polski.
- A przepraszam panów, myślałem że tu się coś nieprzyzwoitego dzieje, jak tak to nie przeszkadzam, dobranoc. - I wyszedł zostawiając dwa siedzące pomniki soli. Po drodze spotkał jeszcze zelota któremu poradził nie przesadzać. Został on ochrzczony mianem Dziadygi Sesyjnego +6. Oby więcej takich, a mniej moherów na świecie było.
Przypadek 3
Koneksje rodzinne.
Oto jak przydały się próby zrozumienia forumowego drzewka rodzinnego. Czasem trudno skołować NPC, ale skołowanie Shizofremika tak żeby uświadomił sobie że osoba z którą rozmawia pieprzy od rzeczy, to już wyższy poziom wtajemniczenia. Drużyna potrzebowała konia, i czepili się bogu ducha winnego wójta, tak więc postać wójta na odwal się.
- Siedzi sobie na ławie i drzewa podziwia. - Rzekł GM.
- Witaj dobry człowieku. - Mag przysiadł się do wójta.
- A witaj chłopcze, witaj. -
- Co tam porabiacie dziadku. -
- A na niebo sobie patrzę, i widzę jak księżyc ładnie świeci(Mamy południe)-
- Ano piknie dziadku, wszystkie cztery jaśnieją pełnym blaskiem na. -
- o_O -
- A te chmury układające się wokół nich na kształt galopującego konia, piękne. -
- Emeee, tak, piękne, ładne...eee, przypominają mi stadninę. -
- A no tak, by wyście stadninę kupowali. -
- Ale już przepiłem. -
- Acha. A kto ją kupił. -
- Mój wnuk. -
- Ten co przy wozach stoi? -
- A nie, to mój siostrzeniec, mój wnuk już nie żyje. -
- Ach, szkoda dziadku. -
- Dobry bimber robił. -
- Z taa, i szynkę. -
- I salami. -
- Z indyka (o-O), i pamiętam jego wieprzowinę z koniny (O_O).
- Emmme, a tak...tak....a ty kim jesteś synu? -
- No jak to, twoim synem tato. - (O__________O"""""")
Potem nastapił opis niebieskiego konia i czegoś tam jeszcze, w końcu skołowany brumistrz zaczął gadać jak człowiek.
|