-A na Utopii jest wysp wiele, wina mają przednie. To czym częstowałem, to tamtejszy specyfik. I nie ma koncesji na sprzedaż bimbru, A w czasie odbudowy, a nawet i bez tego, po prostu na wprost każdej świątyni winien znaleźć się taki przybytek, tylko proszę zrób drugą sale dla moich ludzików, nie są aż tak źli. Nawet oblegające diabły, nie zasłużyły na takie obojętne traktowanie! Tu zgłupieć można,- położył na blacie resztę złota- podaj coś na otrzeźwienie, zaczynam mówić głupio, jak jakiś płatnik, lub latawiec. Płacę za to co wypili, zjedli i zniszczyli,- mrugną do właściciela karczmy, bo i on nieco narozrabiał- A i za to co wypiją do czasu kiedy piasek przesypie się w tej klepsydrze. Tyle bowiem mają czasu, aby dołączyć do walki.- to powiedziawszy, postawił niewielka klepsydrę na barze i wcisną hełm. Spojrzał na Emiela, w oczy, i tamten zrozumiał że to popis, aby pokazać Pan(ń)om z piekła rodem, że rozumie ich emocje. Ale Chełm zapobieże już, dalszemu mówieniu głupstw. Popisy takie są bardziej w stylu Lucka. Poczy z szerokim uśmiechem dodał- a i za tę panią rad bym zapłacić, byle zechciała schronić się pod mym skrzydłem. Za wszystkich was bym zapłacił, tylko komu muszę dać w łapę, abyście (znowu) byli dobrzy?!
Po tych słowach odszedł w milczeniu do drzwi w, których minęło się dziś tyle dobra i tyle zła. Przed drzwiami obrócił się, uderzył ręką w pierś i wyprostował ją.
-„ Awe Aomium, propero In more saluto tibi” -Ach szkoda, że nikt nie zrozumie. Piasek w klepsydrze skończy się przesypywać kiedy stanę na przystani, pośród dzielnych wojów, prawie jak w mieście czerwonego diabła, które atakował ten sam głupiec co i miasto chleba, w którym zasiada na tronie król słońce,- I de już, nie żałuj im napitków, ani jadła, jak przeżyje to dopłacę, gdyby brakło. Jak zginę, niech pomodlą się za mnie, może wrócę i tak dopłacę. Jeśli nie, niech się cieszą z mnie bo wrócę do domu, i będę szczęśliwy, a już tęsknota za wami mnie zżera. Jednak miło by było stanąć razem w szeregu, ramie przy ramieniu, i dokopać temu wielkiemu … Który pluje na was, i uważa, że jesteście mniej warci niż to co zostawia w piasku jego kotek. Obrócił się l zaczął śpiewać
„…Napotkane czyjeś serce
Żołnierz drogą maszerował,
nad serduszkiem się zlitował,
serce do plecaka schował , i pomaszerował dalej”
Drzwi zamknęły się za aniołem, dał się słyszeć szelest, rżenie konia i tętent kopyt. Ci którzy wyjdą za mną tymi drzwiami pojawią się tam gdzie weszli, i nie zauważa nic szczególnego. Lecz ci którzy zapragną iść za mną zobaczą konie i rydwany naszykowane specjalnie dl nich, imiennie. Mało ich, szkoda. A kiedy jechał zaśpiewał, „ Niebiańskie dzieci pójdziemy, w bój”- tyle go było słychać a i widać.
_________________ http://i104.photobucket.com/albums/m173 ... eatday.jpg
http://stasila.startowy.com
|