Precz z kawą, rozpuszczalną oczywiście. Jest niezdrowa bo, wypijasz to, co normalnie pozostaje na dnie, w postaci fusów. Przede wszystkim mamy kilka odmian kawy, każda daje inne ziarno. Ziarno jest zielone, a gdy dojrzeje czerwone. Niestety, zbierane jest mechanicznie, przez kombajny, jak leci, bez sprawdzania stopnia dojrzałości. A to jest bardzo istotne dla jej smaku. Następnie kawę się suszy, i co najważniejsze pali. Od palenia kawę powinno się skonsumować w ciągu miesiąca, no dwóch. Kawa po trzech latach na półce, to pomyłka. Ale w celu ograniczania kosztów. A są one i tak znikome. Założę się o 10 pln, że kawa to max 10% ceny kawy w sklepie. Jak mnie stać to kupuję kawę w sklepie z kawą, np.: „Pożegnanie z Afryką” 10 – 20 pln za 1 uncje. Mam do niej porcelanowy serwis, i filiżanki o pojemności około 5 mililitrów. I to jest jednorazowa porcja kawy na osobę dziennie. Ale ta kawa jest mocna i pachnąca! Najlepiej po pół z gorącym pełnym mlekiem i czasami cynamonem. Ale on psuje wygląd. Kawę uprawiali na Cejlonie wcześniej niż herbatę, nie wyszło kilka lat i przeszli na herbatę. Wykorzystując jednak wiedzę zdobytą na kawie.
Najlepiej pamiętam „ mój pierwszy raz” ………… 17. sierpnia 1998 roku. Była piękna pogoda, błękitne niebo, na Skwerku Solidarności śpiewały ptaszki. A ja, po®ządny
człowiek oddałem krew. Przy wielkim oknie skierowanym na oskubane podwórko starej kamienicy sączyłem nakazaną przez lekarza kawę. To była Galaksia San. Okropna ale tak się zaczęło.