- Ech..... - Hologram Distanta wzdechnął....
Z cienia wyszła grupka elfów pełniących standardowy patrol na platformie.
- Wybacz, ale przysłuchiwaliśmy się rozmowie - Odezwał się przywódca grupy.
- Nieszkodzi, wiecie co macie robić... i uważajcie na laskę.... Mam trudności w utrzymywaniu kontaktu teraz.... - Hologram Distanta zaśnieżył i zniknął. Przywódca grupy elfów wypowiedział jakieś proste zaklęcie i telekinetycznie przeniósł FoBota wraz z laską na nosze.
- Przenieśmy go do Dolnego Ryleh tam nasi najlepsi magowie może będą potrafili mu pomóc... Jest istotą opartej w dużej mierze na magii, więc to będzie najlepsze miejsce - Powiedział do pustej przestrzeni gdzie jeszcze przed chwilą stał hologram. Ruszyli razem z noszami w stronę Pilaru Światła. Dwójka niosąca nosze skoczyła w światłość, dwóch pozostałych wróciło w gąszcz dżungli porastającej aktualnie Świat Wrót.
FoBot był nietypowym przypadkiem i elficcy kapłani i magowie mieli problem z uleczeniem jego osoby. Obrażenia FoBota nie były czysto fizyczne. Dość długo nie potrafiono znaleźć przyczyny. Życie we FoBocie tliło się jeszcze dzięki specjalistycznemu sprzętowi dostarczonemu z Górnego Ryleh. NLSS (Nano-LIFE-Support System) działał na pełnej wydajności naprawiając uszkodzenia w ciele. Niestety wraz ze wzrostem tempa napraw wzrastało tempo zadawanych uszkodzeń i wszelka poprawa była tylko chwilowa. Kapłani jak i system ekspercki z sieci SuperKomputerów Górnego Ryleh doszli do wniosku, że przyczyną choroby jest czynnik biologiczny istniejący na płaczyźnie astralnej. Zdolny omijać zastawiane przez nanity odpornościowe pułapki wycofując się z naszej rzeczywistości. Rozwiązanie Było oczywiste. Natychmiast przeniesiono FoBota na wyższą platformę gdzie magia nie miała prawa działać i nie istniała podprzestrzeń mogąca stanowić odpowiednik płaszcyzny astralnej. Demoniczny wirus stracił możliwość ucieczki i ujawnił się na naszej płaszczyźnie. Nanity natychmiast przystąpiły do akcji. Wychwyciły część wroga do dalszych badań a reszte wybiły. FoBota odłączono od NLSS i przekazano spowrotem do Dolnego Ryleh. Teraz FoBot mógł zostać poddany regeneracji tradycyjnymi, zabobonnymi metodami jak to ujął System Komputerowy Górnego Ryleh....
Trzy dni później FoBot obudził się pełen sił w pokoju w śródziemnomorskim stylu. Przez otwarty balkon poczuł wilgoć. Wyszedł na balkon i zobaczył przejrzystą taflę jeziora odbijająca światło Pilaru. Przy nadbrzeżu uwijała się lokalna ludność. Rozładowywano właśnie łodzie, które wróciły z połowu.... Nie było tego wiele jako, że niechciano zakłócić równowagi jeziora....
Drzwi do pokoju otworzyły się i wszedł bogato ubrany pół-elf. - Widzę, że już wszystko z tobą w porządku....
- Gdzie ja jestem? Gdzie moja laska! - FoBot był zdezorientowany
- Spokojnie. Twoja laska spoczywa w sąsiednim pokoju. Magowie wyczuli w niej dużą siłę i zabronili ją nam ruszać gdziekolwiek. -
- Zatem zaprowadz mnie do niej czuje się już silny... -
- Po tak poważnej chorobie nie powinieś jeszcze specjalnie wysilać.... -
- Chorobie? -
- Tak, jak widać twój wróg wybrał naprawdę okrutny sposób na pozbycie się ciebie lecz teraz wszystko z tobą w porządku. Zatem chodźmy... -
- Teraz rozumiem czemu zostawił mnie przy życiu.....-
Wyszli z pomieszczenia. Flobot wział laskę z sąsiedniego pokoju. Następnie wyszli na podwórze
- I co teraz mam robić? -
- Nie dostałem jasnych rozkazów, najprawdopodobniej masz się poczuć tutaj jak w domu.... Jeśli chcesz możesz zwiedzić teraz miasto. Z pewnością zainteresują cię świątynie i biblioteki niestety nie naszej konstrukcji, tymczasowo na noc możesz przebywać w Wielkim Pałacu - Elf wskazał na budowle leżące 500 metrów dalej wgłąb zatoki nad brzegiem jeziora...
-------------
Elfy do Dolnego Ryleh sprowadziła Satsuki jeszcze na WB. Są tam już jakieś 4 miesiące naszego czasu więc chyba doskonale się tu zadomowiły 
---------------