Zakładamy zombie od Brooks'a?
Cóż. Ponieważ jesteśmy uświadomieni, mamy automatycznie większe szanse na przetrwanie. Zwłaszcza w początkowym okresie.
Mam w zasadzie dwie alternatywy. Lepsza zakłada moją obecność pod Wrocławiem - w tym momencie zachodzi dla mnie konieczność jedynie zawiodomienia grupy wrocławskiej <i okolic>. Obiekt, na którym mieszkam, składa się z kilku tysięcy metrów hal magazynowych, otoczonych murem i płotem metalowym. Dwa metry. Do tego trzy studnie głębinowe, generator diesla i duży market w pobliżu <selgros>. Oprócz tego przynajmniej dwa sprawne samochody, psy <wyczuwają zombie na duże odległości tchórze i nie szczekają jak się boją>, para koni <i stadnina trzy kilometry dalej>, stajnia. I parę innych detali. No i najważniejsze. łom.
Opcja druga zakłada dla mnie konieczność pokonania ponad pół tysiąca kilometrów. Na szczęście środki komunikacji posiadam, podobnie jak bezpieczne lokum na przeczekanie pierwszej fali paniki. A gdy stada ludzi zostaną już pogryzione, odpaliłbym nawigację i wbrew rozsądkowi pojechałbym do Opola.
A teraz kwestie ogólne - samochody nie będą problemem, gdy tylko zombie zaczną luzem biegać. Właściciele albo zginą, albo będa zombiakami. Odzyskanie kluczy nie będzie wielkim problemem, wydaje mi się. Przynajmniej w porównaniu do innych trudności. dla leniwych zawsze jednak zostaną salony sprzedaży..
Podstawowe potrzeby.
rozrywka
Na bogów, w końcu cały empik dla mnie @__@
Powaznie mówiąc, jednym z pierwszych wypadów po dobra wszelakie do zainfekowanego miasta byłoby odwiedzenie księgarni. Szansa na spotkanie nieumarłego mała, a ile korzyści <Norr wymienił je powyżej całkiem zgrabnie>
Komunikacja
Dwustronna może być problemem, lecz zmontowanie zestawu z radia cb i jakiejś prądnicy, powiedzmy na jakiejś przyczepce rowerowej wydaje się w zasięgu ręki laika. Jednostronny nadajnik stacjonarny radiowy jest łatwiejszy do utrzymania, obsługi i zasilania. A takie radio o zasięgu powiedzmy miasta ma sens przy dużej ilości patroli szabrowniczych.
Kwestia poruszania się rozbija się na dwa etapy. Zaraz po inwazji nie będzie brakować ani samocodów ani paliwa <stacje będą owszem, raczej niedostępne, lecz przecież zaparkowane samochody w bakach też coś maj ą? I kotłownie osiedlowe i tak dalej..>, więc przez parę lat szybki transport kołowy będzie osiągalny. Po tym okresie pozostanie nam natomiast niewiele opcji dla leniwych. Raz, rowery. Proste, w porównaniu z zombie szybkie, po dopięciu przyczepy pakowne. Minusem będzie konieczność konserwacji i możliwe awarie "w polu"
Dwa, konie. Wokół miast przeważnie sporo się pałęta tych zwierząt, już na dodatek przyuczonych do jeźdzca. Koń jaki jest, każdy widzi. Nie zaszkodzi zawczasu zapewnić sobie odpowiednią ilość zwierzaków <konie do patrolowania, kuce i insze osły jako tragarze.>.
Schronienie Znowu dwie opcje. Raz, przenosimy się na wieś. W tej sytuacji poszukujemy starego przedwojennego pańskiego folwarku, zastawiamy przerwy między budynkami <niezbyt duże, całość budowano z myślą o ochronie przed napadami przeważnie...>, nieliczne drzwi barykadujemy i zyjemy z płodów ziemi.
Opcja miejska jest z definicji bardziej niebezpieczna. Optowałbym za jakimś parkiem przemysłowym. Takowe są albo umieszczone na obrzeżach miast, albo w samym ich centrum, lecz sa to zawsze obszary ogrodzone solidnym ogrodzeniem, z duzą ilością zadaszonych powierzchni, które latwo zabezpieczyć przed wtargnięciem. Bonusem będą składy materiałów, maszyn, etc, które zwykle w takich miejscach można znaleźć. W wypadku Wrocławia świetnie nadaje się do tego stary Pafawag na przykład.
Ludzie
No tak. Może jednak próbować szczęścia samodzielnie? >P
_________________ A little overkill won't hurt anyone
|