Multiworld

Właściwie najbezpieczniejszym miejscem w mieście powinno być więzenie (budynek z wysokimi murami, zasiekami, wieżami, zawsze kilka punktów kontrolnych. które są oddzielone kratami), prawdopodobnie posiadające zapasy jedzenia i broni oraz boisko do kosza: ). Istnieją dwa większe problemy: jeśli ochrona jeszcze tam jest (choć dziwne, że nie polecieli ratować własnych rodzin) to mogą cię nie wpuścić, dwa co zrobić z więźniami (zagłodzić? - musielibyśmy mieć twarde sumienie, wypuścić pojedyńczo na zewnątrz?).

Samochód wydaje się w miarę rozsądnym środkiem transportu, tylko byście pewnie utknęli w pierwszym lepszym korku, a te pewnie by się ciągnęły kilometrami (chwilowo jednak alternatywy nie ma, motocykl jest szybszy, ale załatwo można cię z niego ściągnąć).

O ile uważam, że podróżowanie od miejsca na miejsce jest wysoce ryzykowne (brak znajomości terenu równa się wysokiej szansie, że możemy dać się zaskoczyć, poza tym przeszukiwanie poszczególnych lokacji to już jest chyba szczyt ryzyka). Jednakże jeśli miałbym gdzieś jechać, to na wschód do Tybetu, ponieważ po pierwsze tereny w tym kierunku są znacznie mniej zaludnione (czyli zaraz powinna się wolniej rozprzestrzeniać, a my byśmy mieli mniej zombiaków przeciwko sobie), dwa infrastruktóra też jest na gorszym poziomie (znowu kłoda pod nogi zarazie). Dodatkowo wkrótce znaleźć się na równinach, na których łatwiej byłoby uciekać (póki byśmy mieli środek transportu) i trudniej dać się zaskoczyć. Dalej Tybet a przede wszystkim klasztor Shao Lin. Góry byłyby doskonałą podstawą do budowania fortecy, mała populacja chroniła by nas pewnie przed zombiakami, dodatkowo mamy armię mnichów wyćwiczonych w sztukach walki i na dodatek posiadających własne miejsca do sadzenia roślin. Jeszcze dużo dziur w tym zostało, ale tak tylko przedstawiam zarys planu.

O i pierwsze, co bym zrobił ( jednocześnie z szukaniem sobie odpowiedniej broni) to spróbował skontaktować ze wszystkimi przyjaciółmi (z zaochowaniem środków ostrożności). Po drugie pomógłby ludziom w najbliższym otoczeniu, lub zorganizował punkty oporu, a może nawet przygotowywał ataki na grupy zombich (aby zatrzymać zarazę w regionie). Kit z tym, że mógłbym umrzeć (nie jestem nastawiony na "przeżyć za wszelką cenę), ważne, że jeszcze komuś mógłbym pomóc.

A i oczywiście przygotowanie punktów oporu to musiałby być zerg rash.
1. Zbieramy ilu ludzi się da.
2. Dzielimy się na trzy drużyny.
a) drużyna pierwsza umacnia bazę (na początku może być cokolwiek co spełnia chociaż część standardów)
b) drużyna dwa eliminuje zombie i ściąga wszystkich, którzy przeżyli (poza ugryzionymi) czyli wysyłamy ją w miejsca gdzie zaraza może jeszcze nie dotarła.
c) drużyna trzy udaje się w miejsca gdzie można zebrać jak najwięcej zapasów i też eliminuje zombie, zbiera tych, co przeżyli
3. Informacja (informowanie innych ludzi o ataku zombie, pozycji naszej bazy, ewentualnie sposobach unicestwienia zombie - choćby przez wymalowywanie tych informacji sprejem na murach i bilbordach).

Działamy według zasady najlepszą obroną jest atak i oczywiście mamy tu wyścig z czasem, albo my, albo zaraza.

Windu - z jednej strony odradzasz przemieszczanie się z miejsca na miejsce, gdyż jest to zbyt niebezpieczne, a z drugiej proponujesz podróż do Tybetu. Obawiam się, ze podróż przez pół Europy i Azji byłaby bardzo narażona na niepowodzenie, choćby z tak prozaicznego powodu jak kłopoty z uzupełnieniem benzyny...

Żyjąc w środku dużego miasta miałbym spory problem z przezyciem. W przypadku zbiorowej paniki wszystkie drogi będą zablokowane, pozostaje ewentualnie jakiś jednośladowiec. Najbliższym bezpiecznym miejscem byłaby komenda policji - dobrze zabezpieczony budynek(pancerne drzwi, kraty we wszystkich oknach), broń i ewentualnie opancerzone pojazdy, nawet z armatką wodną w przypadku wojewódzkiej. Dostęp do wody i żywności również gwaratnowany na pewien czas.

w sumie dziwi mnie to że nikt nie wpadł jeszcze na mój plan...tzn, wykorzystac ludzką głupote do przejecia wladzy nad swiatem!
-jak to zrobic?
otoz odpowiedz jest abrdzo prosta, wystarczy sprobowac wykorzystac podstawowa rzecz ktora wraz z czlowiekiem jest,i przypomina ze jest on kiepskim stworzeniem ewolucyjnym,mianowicie, RELIGIA
-a wiec,mamy religie, co dalej?
wiec,nalezy udac sie do najblizszego osrodka pelnego ludzi slabych psyhicznie (w tym wypadku moga to byc koscioly, hale pelne ludzi ktorzy przezyli i uciekaja dalej w celu unikniecia zarazy,itp), tam zaczynamy nasze wystapienia,jako ze to bog zeslal zaraze, i jest to przygotowanie do apokalipsy, slyszelismy trabki aniolow na imprezie imieninowej u ciotki itp.
dalej,kiey juz zgromadzimy mala grupke wyznawcow, nalezy jako nowy mesjasz zaczac od wydawania rozkazow,w koncu to nas bog wybral bysmy przezyli, i dali poczatek nowej erze gatunku ludzkiego, i wszelkie grzechy zostana nam wybaczone,dlatego naszych wyznawcow nalezy nalezycie uzbroic, co mozna zrobic malym fortelem,wysylajac ich do najblizszego komisariatu aby w malej grupie odwrocili uwage,a potem szturmujac to miejsce...
-wiec mamy uzbrojonych wyznawcow, cyz juz czas na jihad?
TAK!czas oznajmic naszym drogim wyznawcom ze bog do nas przemowil osobiscie i mianowal nas swietym za zycia (moze nawet po raz kolejny, o ile nie zrobil tego wczesniej), stwierdzamy wtedy ze powiedzial nam iz.....

-ciag dalszy nastapi....

Zakladam, ze ogladales Mgle. Akurat King bardzo ladnie i naturalnie babrze sie w psychice.
Taki kult szybko zaczyna pozerac wlasny ogon.
Masz grupe zombie za zycia, czyli wszystkich tych ktorzy uwierzyli w twoje przeslanie, jednak miedzy nimi sa tacy co nie dadza sie oglupic. To beda czlonkowie rodzin, znajomi twoich wyznawcow. Co zrobisz jak zaczna wyrazac swoje niezadowolenie, za naprzyklad spacyfikowanie posterunku policji? Heretycy - powiesic. A co z ich rodzinami? Jak beda sie burzyc to spotka ich to samo?
Pamietasz jak skonczyl "mesjasz" we "Mgle"?


Windu ma na dobra sprawe racje, ze nalezalo by sie przemieszczac na wschod, jednak do Uralu snajduja sie stosunkowo wysoko zaludnione ziemie. DO tego miejsca przynajmniej trzeba by bylo miec sprawny, ciezki samochod - najlepiej terenowka co by zombiak nie urwal przypadkiem kola - i zapas paliwa.
NA drodze takiej wycieczki staly by nie tylko ozywiency, ale i zorganizowane grupy ludzi, zdeterminowanych by przezyc... "naszym" kosztem. I wcale nie trzeba sie ludzic, ze beda to bandy z kamieniami, ewentualnie pistoletami.
Dlaczego w tym momencie przypomina mi sie Mad Max?

Z drugiej strony, to armia bedzie miala najlepiej w takich warunkach.
Sprzet, pojazdy, paliwo, bron i wsparcie. Na pewno beda umieli zadbac o swoje utrzymanie, w koncu beda najwieksza zorganizowana grupa.

@GvS - zamknięcie się w stosunkowo niewielkim budynku w środku miasta uważam, za umiarkowanie dobry pomysł. Może można by było tak przeczekać dzień czy dwa, ale szybko trzeba by pomyśleć o ewakuacji. Niestety nawet wtedy może się okazać, że budynek został po prostu okrążony przez bardzo cierpliwe zombie i game over.

@Ryu - Do tego co powiedział Ren trzeba by jeszcze dodać, że ciężko byłoby Ci przekrzyczeć kilkudziesięciu słuchaczy Radia Maryja którzy robiliby dokładnie do samo co Ty.

@Ren - tak, armia miałaby najlepiej ale nam niewiele to daje. W stronę jednostek wojskowych ruszyłyby tłumy spanikowanych uciekinierów. By nie dopuścić do rozprzestrzenienia się zarazy wśród oddziału dowódca kazałby najpierw zabarykadować się przed uciekinierami a w najgorszym razie skierować przeciw nim ogień.

Gdy sytuacja się ustabilizuje (czytaj - na przykład większość populacji zginie) można by udać się w kierunku armii, ale w pierwszej fazie ataku jesteśmy raczej zdani na siebie. Jak już wspominałem wcześniej - cały atak zombie zakończyłby się również podobnie jak w Mgle. Z współcześnie uzbrojoną armią zombie nie miałby wiele szans. Tu oczywiście mielibyśmy kolejny problem - trzeba by się upewnić, że w czasie 'kontrataku' ludzi nie zostaniemy ostrzelani 'ot tak dla bezpieczeństwa'. A później oczywiście mamy nową Kubę i długie lata pod panowaniem jakiegoś stukniętego generała...