-Aaaaaaaaaaaaaaaaa!
Nad Żyrandolem dało się słyszeć donośny, męski krzyk. Nagle wprost na dach zaczął spadać jakaś czarno ubrana postać.
-Aaaaaaa! Jezuuuuuuu! (wybaczcie, postać ta nie jest zbyt religijna)
Postać była coraz bliżej. Było już widać, że to człowiek. Wyciągnął miecz z pochwy, i przelatując pół metra koło ściany, wbił go między kamienie.
-Ufff... Co to jest? Jakaś latająca forteca... Tylko jakby tu zejść...
Mężczyzna popatrzył na wbity między kamienie miecz.
Pewnym ruchem tułowia zaparł się o ścianę, i wyszarpnął go spomiędzy szczelin. Znowu zaczął spadać, lecz teraz jakby zdecydowanie. Nie krzyczał. Wiedział, że się uda. Tuż przed podłożem złożył ręce w Znak Aard, odbijając się z wysokości 1m i tym sposobem amortyzując lądowanie.
-Auuu... miało być lepiej. - powiedział z przekąsem i pomasował sobie obolałe pośladki.
-Kim jesteś? - Usłyszał potężny głos za plecami. Odwrócił się i zobaczył wielkiego czarnego smoka. Zrobił krok w tył... z przerażenia i zaskoczenia.
-Kim jesteś? - smok powtórzył pytanie.
-Eee... ja przypadkiem, panie smoku ^^" Polowałem na wivrene... ale była wręcz ogromna i mnie porwała. Wyrzuciła gdzieś nad tą budowlą... ratowałem tylko swoje życie.
-Czyli jesteś zwykłym człowiekiem?
-No tak... jak mogę się stąd wydostać?
-Tą windą na dół, a potem.... tylko lecąc. Ale zauważyłem, że spadać umiesz.
-Taaak... to ja sobie może już pójdę.
-Eh... masz szczęscie, że nie chce mieć dodatkowej papierkowej roboty. Gdyby nie to, to bym Cie zaprowadził do kierownika.
-Dzięki i jeszcze raz przepraszam - powiedział białowłosy i dość szybko wyszedł z Żyrandola.
_________________ Geralt z Rivii...
"Pragniesz sprawiedliwości, wynajmij wiedźmina."
-Grafitti na murze Katedry Prawa Uniwersytetu w Oxenfurcie
Teraz słucham:
|