Na co do kina?
Moderator: Crow
Re: Na co do kina?
Kot w butach
Jest intryga, jest miłość, jest przygoda ;D
Jeśli podobała się wam koncepcja Kota ze Shreka, to zdecydowanie polecam. Plus zawiera pełno ukrytego humoru dla dorosłych. Warto zobaczyc, moze nie koniecznie do kina, bo niestety pełno jest na seansach rozwydrzonych dzieciakow.
Jest intryga, jest miłość, jest przygoda ;D
Jeśli podobała się wam koncepcja Kota ze Shreka, to zdecydowanie polecam. Plus zawiera pełno ukrytego humoru dla dorosłych. Warto zobaczyc, moze nie koniecznie do kina, bo niestety pełno jest na seansach rozwydrzonych dzieciakow.
Conquered, we conquer.
Re: Na co do kina?
Ktoś oglądał już Sharlocka?
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
Re: Na co do kina?
Yup, bardzo fajny, zachęcam żeby się przejść do kina i popatrzeć na cudownie pokręconą twarz Roberta Downey'a... znaczy się na efekty specjalne, których jest multum, czasem zastanawiam się czy nie za dużo. Film mógłby być krótszy ale postanowili pojechać po timingu scen. Bardzo fajne są wizje Holmes'a i sama coraz bardziej pokręcona kreacja tej postaci. Nie pamiętam już dobrze książek o Sherlocku, ale kojarzył mi się bardziej gentelman niż drugi House (a może pierwszy?) co w momentach największych dziwactw troszkę mi przeszkadzało. Na szczęście słodki Watson wyrównuje szalę szaleństwa.
Świetna muzyka, ciekawe ujęcia, twarz Roberta Downey'a, kucyki, przyjemny klimat. Warto.
Świetna muzyka, ciekawe ujęcia, twarz Roberta Downey'a, kucyki, przyjemny klimat. Warto.
Re: Na co do kina?
Jak dla mnie all ok, tylko za dużo armat i wybuchów...
Re: Na co do kina?
Film to tylko akcja, gagi, efekty specjalne.
Nie ma intrygi, nie ma zagadki, nie ma napięcia poza pojedyńczymi scenami. Holmes ma więcej z kaskadera, geniusza, mistrza sztuk walki niż detektywa.
Nie ma intrygi, nie ma zagadki, nie ma napięcia poza pojedyńczymi scenami. Holmes ma więcej z kaskadera, geniusza, mistrza sztuk walki niż detektywa.
We do not sow
Oh, the places you will go! There is fun to be done. There are points to be scored. There are games to be won.
Oh, the places you will go! There is fun to be done. There are points to be scored. There are games to be won.
Re: Na co do kina?
Zgadzam się z Windu. Intryga żadna, ale nie przeszkadzało to dobrze bawić się na filmie. Nie pasowała mi tylko jedna rzecz. W pierwszym Holmsie profesor Moriarty kradnie urządzenie do detonowania/uruchamiana rzeczy na odległość (za pomocą fal radiowych czy jakoś tak). W drugim Holmsie nie było o tym wzmianki.
Re: Na co do kina?
O Holmesie prawdziwa była wypowiedź, że jeśli komuś podobała się pierwsza część, to spodoba się i druga. Zgadzam się też z Windu, że Holmes ma dużo więcej z mistrza sztuk walki, niż z detektywa. Niemniej sceny akcji nakręcone są bardzo fajnie, a bohaterowie poruszają wyobraźnię.
Po przeciwnej stronie skali umieściłbym natomiast Mission Impossible: Ghost Protocol. Tu zgadzam się w dużej mierze z opinią Usy - ja się na filmie po prostu nudziłem. W filmie nie ma praktycznie żadnej fabuły, tylko nieprzerwana akcja - nie zapierająca tchu w piersi i nie trzymająca w napięciu. Ot wybuchy, strzelaniny i pościgi. Na domiar złego błędy fizyczne i technologiczne raziły mnie przez cały film. Przykładowo - w jednej ze scen Tom Cruise wspina się po ścianie za pomocą superprzylepnych rękawiczek i w tak rażący sposób widać, że idzie na czworaka, że cała scena traci jakikolwiek dramatyzm. Bardzo odradzam tą pozycję.
Po przeciwnej stronie skali umieściłbym natomiast Mission Impossible: Ghost Protocol. Tu zgadzam się w dużej mierze z opinią Usy - ja się na filmie po prostu nudziłem. W filmie nie ma praktycznie żadnej fabuły, tylko nieprzerwana akcja - nie zapierająca tchu w piersi i nie trzymająca w napięciu. Ot wybuchy, strzelaniny i pościgi. Na domiar złego błędy fizyczne i technologiczne raziły mnie przez cały film. Przykładowo - w jednej ze scen Tom Cruise wspina się po ścianie za pomocą superprzylepnych rękawiczek i w tak rażący sposób widać, że idzie na czworaka, że cała scena traci jakikolwiek dramatyzm. Bardzo odradzam tą pozycję.
Re: Na co do kina?
Nowy Sherlock ssie prawie na calej lini. Gdzie 1sza czesc ogladalo mi sie fajnie i moglbym ja jeszcze z kilka razy obejrzec, to 2ga czesc jest jak rakiet Hellfire...odpal i zapomnij :P. W filmie bylo raptem kilka dobrych scen...tyle. Muzyka byla ok, w szczegolnosci ucieczka cyganki przed "mongkolskim/kozackim zabojca" (lol).
Co do M:I Ghost Protocol jeszcze nie widzialem. Wiec pozniej cos napisze :P Howgh!
Co do M:I Ghost Protocol jeszcze nie widzialem. Wiec pozniej cos napisze :P Howgh!
Struktura Kościoła:
FatherDirector
GeneralPriest
PaciorekSpecialist
KazaniaWriter
GodAssistant
SacramentPriceAnalyst
TacaAccountant
CołaskaCounter
Ministrant'sPantyRemover
ZygotaWatchpriest
LastContactPriest
OłtarzDesigner
KadzidłoDeveloper
FatherDirector
GeneralPriest
PaciorekSpecialist
KazaniaWriter
GodAssistant
SacramentPriceAnalyst
TacaAccountant
CołaskaCounter
Ministrant'sPantyRemover
ZygotaWatchpriest
LastContactPriest
OłtarzDesigner
KadzidłoDeveloper
Re: Na co do kina?
Kot w butach.
Film słaby, na poziomie ostatniego Shreka. Brak jakiegoś szczególnie dobrego humoru czy gagów. Wszystko co było dobre pokazano w trailerach.
Film słaby, na poziomie ostatniego Shreka. Brak jakiegoś szczególnie dobrego humoru czy gagów. Wszystko co było dobre pokazano w trailerach.
Re: Na co do kina?
Underworld - Awakening
Średniak, wyjdziecie z kina z poczuciem obejrzenia kolejnego odcinka jakiegoś serialu. Za mało akcji, zadużo gadania... relacje między mamusią wampirzycą i córeczką hybrydą wogóle zachaczają już o jakiś tłajlajt (btw, tatuś cały film przespał w komorze kriogenicznej, na końcu spieprzył nie płacąc alimentów i mamy otwarte zakończenie, więc za rok spodziewać się można kontynuacji).
Średniak, wyjdziecie z kina z poczuciem obejrzenia kolejnego odcinka jakiegoś serialu. Za mało akcji, zadużo gadania... relacje między mamusią wampirzycą i córeczką hybrydą wogóle zachaczają już o jakiś tłajlajt (btw, tatuś cały film przespał w komorze kriogenicznej, na końcu spieprzył nie płacąc alimentów i mamy otwarte zakończenie, więc za rok spodziewać się można kontynuacji).
Św. Adolf Onanista - patron niespełnionych malarzy