Na co do kina?

Poważne dyskusje nad sensem życia, polityką jak i wyborem nowej karty graficznej.

Moderator: Crow

User avatar
USAGI
Posts: 1902
Joined: Sat Jan 03, 2009 9:16 pm
Location: yume
Contact:

Re: Na co do kina?

Post by USAGI »

c914 wrote:Zakrzyczymy odszczepieńca który mysli inaczej niz my!
Jedno forum!
Jedna myśl!
Jedna właściwa reakcja na film!
9 9 9 9 9 9 9 9 9 9 9 9 9 9 9 9 !

Żeby ne było, że offtop D:

Kac Vegas 3
Zanudziłam się. W porównaniu z poprzednimi częściami, tutaj jest jakieś 15% akcji i 85% nudnej gadaniny o_O

28 dni później
Jestem w połowie filmu, ale mile zaskoczyły mnie sceny, w których chyba po raz pierwszy zwrócono uwagę na kontakt ze śliną i krwią zombie. W sensie, że koleś podczas walki miał z nią kontakt i babka go bez gadania zarżnęła zamiast czekać aż się zmieni. Również w markecie brali jedynie żywność do przygotowania bez gotowania, zbierali deszczówkę do wiader oraz rosę na folii. A! I jeszcze stacja nadawcza z komunikatem, że pomoc czeka tam i siam - przybywajcie. Dziewczyna słusznie zauważyła, że skoro jest to tylko nagranie, to pewnie ten posterunek już dawno zjadły zombie... A teraz jest zacna scena z płonącym miastem na horyzoncie - w sumie brakowało mi takiej sceny w innych filmach o zombie. O! Kolejny dobry motyw - koleś zmienił się w zombie, bo kropla krwi z ptaka jedzącego zwłoki kapnęła mu do oka :D Ale po co ten drut kolczasty przed domem, zombie mają się o niego potykać? Skoro ne odczuwają bólu, to co im po kolcach? "Nie martw się, jesteście bezpieczni" - coś czuję, ze zaraz zginął.

Woda dla słoni
Czemu ludzie tak podniecali się tym filmem? Główna bohaterka jest brzydka i ne potrafi wyrażać żadnych emocji O_o To już chyba nawet Keanu Reeves potrafi więcej... Jeżeli już film ma grać na emocjach, to tylko ostatnie z 2 minuty - pokazujące nagrania ze szczęśliwego życia rodziny. Historia jest sympatyczna, ale nic nadzwyczajnego.
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
User avatar
Caerth
Posts: 513
Joined: Sun Feb 22, 2009 9:44 pm
Location: Above

Re: Na co do kina?

Post by Caerth »

Maczer wrote:Bo nie ma to jak rozpocząć piątek od seansu "Grobowiec Świetlików" :D

47 Randomów (za wyjątkiem paru)
Film zaskakująco miło mi się oglądało. Miałem spore obawy co do Japońskich klimatów w wizji Amerykańskiej ale zarówno krajobrazy jak i klimat Japonii zostały naprawdę nieźle ujęte. Pomimo paru stereotypów, że źli mieszkają w Mordorze a Dobrzy w najpiękniejszej krainie ever, całość sprawia o tyle dobre wrażenie, że jest spójna i pozbawione napompowanych bezsensów. Bohaterowie, wśród których niestety mimo tytułowej liczby tylko kilku daje się rozróżnić, zachowują się logicznie i konsekwentnie. Samo to już powoduje, że film wybija się ze sterty holywoodzkiego syfu :D

Film nie należy oczywiście do ambitnych jeśli chodzi o jego treść ale jeśli chcecie coś ładnego, lajtowego i z dobrze wyważoną akcją to film powinien przypaść do gustu.
Osobiście czepiam się jednego - ten film za krótki. Większość grzechów wynika z wciśnięcia fabuły w ile, niecałe półtorej godziny? Łotry mnie rozbestwiły, ale, srsly, pół godziny więcej gadających głów nie kosztowało by tak wiele, a wiele mogło poprawić. Oby wersja płytowa była bardziej.

Ps o jerzu, dziś wieczorem oglądamy z siostrami Sharknado. Nie mam pojęcia czego oczekiwać, ale profilaktycznie zabroniłem konsumpcji w czasie projekcji.
My soul is still the same
But it has many names
User avatar
Debart
Posts: 520
Joined: Sat Jan 03, 2009 8:50 am

Re: Na co do kina?

Post by Debart »

Caerth wrote:
Maczer wrote:Bo nie ma to jak rozpocząć piątek od seansu "Grobowiec Świetlików" :D

47 Randomów (za wyjątkiem paru)
Film zaskakująco miło mi się oglądało. Miałem spore obawy co do Japońskich klimatów w wizji Amerykańskiej ale zarówno krajobrazy jak i klimat Japonii zostały naprawdę nieźle ujęte. Pomimo paru stereotypów, że źli mieszkają w Mordorze a Dobrzy w najpiękniejszej krainie ever, całość sprawia o tyle dobre wrażenie, że jest spójna i pozbawione napompowanych bezsensów. Bohaterowie, wśród których niestety mimo tytułowej liczby tylko kilku daje się rozróżnić, zachowują się logicznie i konsekwentnie. Samo to już powoduje, że film wybija się ze sterty holywoodzkiego syfu :D

Film nie należy oczywiście do ambitnych jeśli chodzi o jego treść ale jeśli chcecie coś ładnego, lajtowego i z dobrze wyważoną akcją to film powinien przypaść do gustu.
Osobiście czepiam się jednego - ten film za krótki. Większość grzechów wynika z wciśnięcia fabuły w ile, niecałe półtorej godziny? Łotry mnie rozbestwiły, ale, srsly, pół godziny więcej gadających głów nie kosztowało by tak wiele, a wiele mogło poprawić. Oby wersja płytowa była bardziej.

Ps o jerzu, dziś wieczorem oglądamy z siostrami Sharknado. Nie mam pojęcia czego oczekiwać, ale profilaktycznie zabroniłem konsumpcji w czasie projekcji.
You're in for a treat! Gniot tak zły, że aż prześmieszny!:D Nawet dostał nominację do Teen Choice Awards (trochę na zasadzie jak zwycięstwo Osła Mcgee w internetowych wyborach prezydenckich w animowanym Dilbercie:D)
User avatar
Morgana
Posts: 71
Joined: Fri Jan 09, 2009 9:31 pm

Re: Na co do kina?

Post by Morgana »

Wilk z Wall Street - Tak! Tak! Tak! i jeszcze raz: tak! dla takiego typu produkcji. Mimo że film dość długi (3h), nie ciągnie się w nieskończoność, a całości dopełnia świetna, pozytywna muzyka, która słuchana nawet w oderwaniu od filmu wywołuje uśmiech na twarzy.

Przede wszystkim urzekła mnie sama historia i sposób, w jaki została opowiedziana - większość narracji przypada głównemu bohaterowi (DiCaprio), z drobnymi odstępstwami, ponieważ mamy również dostęp do myśli niektórych bohaterów (bankier), sceny "na trzeźwo" przeplatają się z orgiami, imprezami suto zakrapianymi alkoholem (i nie tylko), przy czym całość została tak przemyślana, by ten typ narracji nie przeszkadzał widzowi w odbiorze - ba, raz czy dwa zestawienie różnych perspektyw wywoływało efekt komiczny.

Opisując ten film, nie można nie wspomnieć o głównym bohaterze. Zagrany przez DiCapro, Jordan Belfort wypada przekonująco jako młody człowiek, który dzięki niezwykłej umiejętności odnajdywania się w każdej sytuacji, tupetowi i szczęściu przechodzi przyspieszony kurs bogacenia się. Wspominałam, że Jordan był młody? Według książki, na podstawie której powstał scenariusz, miał on nieco ponad 20 lat. A teraz szybkie spojrzenie na czterdziestolatka, który go gra... 20 lat? Seriously? Tak, sytuacja początkowo śmieszy, ale zaskakująco szybko przeszłam z tym do porządku dziennego, ponieważ on zagrał GENIALNIE. Wilczek jest uroczy, inteligentny, wyzbyty wszelkich zahamowań, cyniczny, słowem: nie sposób go nie kochać. Inni bohaterowie też zapadają w pamięć - zarówno współpracownicy (Jonah Hill, Matthew McConaughey), kobiety, z którymi był związany (Margot Robbie, Cristin Milioti), czy agent CIA (Kyle Chandler). Wszyscy oni oraz inni z korowodu barwnych postaci nawet gdy pojawiają się na ekranie na moment, w pełni wykorzystują swoje pięć minut.

Rzadko daję tak wysoką notę, ale należy się: 10/10.
User avatar
Psychoo
Posts: 99
Joined: Mon Sep 06, 2010 7:12 pm

Re: Na co do kina?

Post by Psychoo »

Pod Mocnym Aniołem - Czyli kolejny dowód na to, że udane odmalowanie alkoholickiego żywota na srebrnym ekranie jest piekielnie trudnym zadaniem. Kampania reklamowa pozwalała mieć nadzieję na obezwładniający haust rosyjskiego spirytusu prosto spod lady. Niestety, ostatecznie Smarzowskiemu wyszła słaba anyżówka. Pół na pół z wodą.

Książki Pilcha nie czytałem i do filmu podchodziłem bez wielkich oczekiwań. Miałem jednak nadzieję, że reżyser przyjmie jakąś konwencję i z mniejszą lub większą konswkwencją będzie się jej trzymał. Zwiastun dawał nadzieję na słodko-gorzkie kino z dużą dawką ironii, unurzane w monotonno-dekadenckiej atmosferze spelun z wódką po 4 złote. Czar pryska bardzo szybko. Pojawienie się gromadki bohaterów drugoplanowych mocno rozbija film, klimat pijackiej opowieści ulatuje bezpowrotnie, a widz staje się świadkiem terapii grupy alkoholików. Znika ironia, znikają zapętlone niedopowiedzenia kolejnych pijackich zwidów - pojawia się dosłowność. Wszystko podane na tacy i opatrzone etykietą "alkohol cię zniszczy". Druga połowa filmu ostatecznie pogrzebała moje nadzieje, że "Pod Mocnym Aniołem" będzie swego rodzaju pijackim odpowiednikiem "Dnia świra".

Smarzowski nie miał pomysłu jak łyknąć trudny temat i popełnił dość pospolity błąd - pomieszał. Film rozpoczyna się w stylu barwnej opowieści pijackiej, (i to jest jej najmocniejszy punkt - niestety, jedyny), by potem przejść w zapis terapii alkoholowej, a następnie ukazuje stopniową destrukcję człowieka zmagającego się z siłą, której nie może zwalczyć. Gdzieś w tle przelewa się wątek romantyczny i - co uważam za największy błąd - ledwie zarysowana degradacja psychiczna. Smarzowski zmarnował wyborną okazję do pokazania procesu wyniszczenia umysłu tonącego w odmętach nałogu.

Brak drugiego dna próbowano zamaskować natarczywą dosłownością. Jerzy wlewa w siebie przemysłowe ilości alkoholu, czemu poświęcono mnóstwo scen zbędnych lub przeciągniętych ponad miarę. Ironiczne rozbłyski zalanego wódką, nieprzeciętnego intelektu co jakiś czas ożywiają obraz, ale jest ich niewiele - im bliżej końca, tym więcej banału. Dialogi są niezłe, a monologi głównego bohatera są bardzo nierówne, od wybornych po żałosne. I bardzo dobrze, bo tak przeważnie bywa z mądrościami wypowiadanymi po pijaku.

Od strony technicznej jest nieźle. Aktorstwo przyzwoite, Robert Więckiewcz w roli Jerzego wypadł wiarygodnie. Zataczanie się, sikanie do szafy i zarzygiwanie wanny ma opanowane celująco. Problem w tym, że zniszczenie się od strony fizycznej, mocno wyeksponowane w filmie, tak naprawdę nikogo chyba nie ciekawi. A bo mało to razy widzieliśmy bezdomnych pijaków podlewających krawężniki? Sceny, które miały robić wrażenie, nie spełniają swojego zadania - potęgują jedynie uczucie marnowania czasu.

Daję filmowi 4/10. Tym razem miało być inaczej, a wyszło jak zwykle.
User avatar
USAGI
Posts: 1902
Joined: Sat Jan 03, 2009 9:16 pm
Location: yume
Contact:

Re: Na co do kina?

Post by USAGI »

Grawitacja

Ah, jak dobrze, że na rosyjskich stacjach kosmiczny wszystkie papierowe instrukcje obsługi dla załogi są po angielsku :)
Ta gaśnica była pokazywana tak sugestywnie, że chyba 70% ludzie czekał tylko na moment w którym bohaterka zrobi z niej jedyny słuszny użytek.
Zawiodłam się na filmie. Słyszałam, że jest wybitny, wzruszający i nieprzewidywalnie zaskakujący. Zaskoczyła mnie tylko dziura w głowie pierwszego, martwego kosmonauty.
Obowiązkowy rzut kamery na ładnie wyróżniającą się amerykańską flagę - jest.
Acz przyznam, że widoki były genialne, również niektóre przejścia kamery pomysłowe. Scena z płodem bardzo ładnie wkomponowana :)

++++++

LEGO przygoda

Everything IS awsome (: !
Radosna, zabawna komedia z dobrą muzyką!
A na potwierdzenie, mroczny kawałek śpiewany przez samego BartMana :D!
http://www.youtube.com/watch?v=pqv_LUStxDw

<3
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
User avatar
USAGI
Posts: 1902
Joined: Sat Jan 03, 2009 9:16 pm
Location: yume
Contact:

Re: Na co do kina?

Post by USAGI »

W nowym Kapitanie Ameryka są dwie sceny po napisach końcowych tak w razie czego. Jedna dłuższa po pierwszych animowanych (po której oczywiście 95% ludzi wychodzi) oraz druga, po zwykłych napisach końcowych (:
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
User avatar
Satsuki
Posts: 1878
Joined: Fri Jan 02, 2009 11:06 pm
Location: Aaxen

Re: Na co do kina?

Post by Satsuki »

Jak we wszystkich marvelach chyba, co? :D
Avatar stworzony przez tego uzdolnionego Pana.
User avatar
USAGI
Posts: 1902
Joined: Sat Jan 03, 2009 9:16 pm
Location: yume
Contact:

Re: Na co do kina?

Post by USAGI »

Wydaje mi się, ze ne D:
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
User avatar
Noire
Posts: 966
Joined: Fri Jan 02, 2009 9:28 pm
Contact:

Re: Na co do kina?

Post by Noire »

Wszystkie marvele maja sceny po napisach, ale nie kazde kino je puszcza.
Conquered, we conquer.
Post Reply