CIV 4 <Warlords> + <Beyond the Sword> patch 3.19 oficjalny

Miejsce na lekkie, spamerskie tematy, testy, linki i obrazki.

Moderator: GvS

User avatar
Windukind
Posts: 1125
Joined: Fri Aug 29, 2008 12:53 pm

Re: CIV 4 <Warlords> + <Beyond the Sword> patch 3.19 oficjalny

Post by Windukind »

Uwaga.

Zegar zaczął odliczać ostatnią dobę do godziny zero. Sprawdźcie swoje wersje i połączenia i przygotujcie się na podbój świata.

Aha dla tych co nie mają doświadczenia w multi:

1. Żywi gracze lubią kraść workerów. Zwykle ustawią jednostkę koło surowca, który nie został zabudowany i kiedy wreszcie go tam wyślecie, wywołują wojnę i ściągają workera (szczególnie na początku gry). Komp nigdy tak nie robi.

2. Gracze żywi są 10 x bardziej agresywniejsi od AI. Militarne technologie powinny być wysoko w priorytetach rozwoju, jeśli chce dłużej pożyć.

3. Długie wojny, w których żadna ze stron nie może zdobyć przewagi prowadzą do szybkiego upadku obu stron.

4. Gracze żywi w przeciwieństwie do kompów wygrywają głównie dzięki dominacji (czyli podbojowi waszych ziemi).
We do not sow


Oh, the places you will go! There is fun to be done. There are points to be scored. There are games to be won.
User avatar
Windukind
Posts: 1125
Joined: Fri Aug 29, 2008 12:53 pm

Re: CIV 4 <Warlords> + <Beyond the Sword> patch 3.19 oficjalny

Post by Windukind »

Kolejna przegrana gra : (.
Stolica była położona bogatej w jedzenie lokacji. Niestety na prawo morze, na południu pustynia na północ thundra, a na zachów Crow...
Ale Crow był tuż obok Licza i jednak po części oddzielony tą pustynią. Zdecydowanie nie mogłem w tej sytuacji zaponieć o budowie armii. Mimo trudności stawiałem miasta, produkowałem wielkich naukowców i nawet wyprzedzałem Licha z technologią. Ciągle pilnowałem wojska i jedynego znalezionego brązu. Stworzyłem na rekonesans chariota i prowadziłem równą ekspansję w jedynym znanym mi kierunku (pod względem ilości miast długo stałem w czołówce). Ale przyszła chwila, że poczułem się swobodniej, jako że byłem już nie daleko crossbowmenów, co dałoby mi wojskową przewagę na crowem. Wtedy mojego chariota zabił barbarzyński axemen ___^____. A trochę później kiedy stawiałem 6 miasto, pojawił się najazd Crowa. Nawet nie najsilniejszy. Jednakże głupio napchałem swoje miasta falangą zamiast zbudować kilka katapult i pchnąć je na Crowa. Zniszczył moje nowe miasto, podszedł pod Teby, zburzył mury, ale po chwili ruszył dalej w kierunku stolicy. Stolica była mniej chroniona i chociaż podciagnąłem pod nią wsparcie, wkrótce został w niej tylko początkowy warrior. Ateny był moją farma wielkich ludzi i tak naprawdę jedynym dobrym miastem, więc wziąłem pokój za cokolwiek. Za bycie wassalem. I to już można by stracić nadzieję, ale w mojej głowie zrodziły się dwa plany. Po pierwsze wyprodukować masę settlerów i ruszyć do nowego świata (fail bo mój wielki scientist nie chciał mi wynaleźć astronomii tylko filozofię V_V), druga opcja zwycięstwo kulturowe. Trzy największe miasta zaczęły produkować świątynie, monumenty, artystów. Tym czasem Crow wypowiedział wojnę reszcie świata, na wsparcie której wykorzystałem trzy pozostałe miasta (właściwie przez krótki czas dwa bo trzecie produkowało misjonarzy żydowskich, aby zwiększyć ilość świątyń i monastyrów). Zbudowałem parę caraveli paru crossbowmanów i rycerza. Ruszyłem tam gdzie mój senior kazał, pomagając jak mogłem, choć jak widać z pominięciem trzech największych miast. Właściwie liczyłem, że walki przez długi czas będą w sytuacji patowej, co pozwoliłoby mi wygrać, jednakże zakończyliśmy grę szybciej i wynikiem oczywiście wygrał Licz. Znowu....
We do not sow


Oh, the places you will go! There is fun to be done. There are points to be scored. There are games to be won.
User avatar
Windukind
Posts: 1125
Joined: Fri Aug 29, 2008 12:53 pm

Re: CIV 4 <Warlords> + <Beyond the Sword> patch 3.19 oficjalny

Post by Windukind »

Dobra ciasteczka. Umówiliśmy się na 19.30 w sobotę 4 lipca. Czas chiński 1.30 w nocy. (Macz wyśpij się i ustaw sobie budzik na pierwszą).

Potrzebuję potwierdzenia od:
Macza, Norrdeca, Chaos (skontaktuje się z nim poza forum).

Proszę też o zdecydowanie się, która mapa jest lepsza Terra czy Inland Sea (pierwsze trzy głosy na jedną wygrywają głosowanie). Mój głos to Terra.

Aha może zobaczycie mnie pod postacią Augustusa, jeśli przezwycięży on moją miłość do Peryklesa.
We do not sow


Oh, the places you will go! There is fun to be done. There are points to be scored. There are games to be won.
User avatar
Crow
Posts: 2585
Joined: Fri Aug 29, 2008 10:51 am

Re: CIV 4 <Warlords> + <Beyond the Sword> patch 3.19 oficjalny

Post by Crow »

Początek partii znowu przeciętny. Przy stolicy dużo szarych równin, żadnych floodplantów i jeden ryż. Znowu w promieniu jakichś 30 pól od stolicy nie znalazłem brązu i musiałem wynajdywać IW, co mnie popchnęło o kilkanaście tur w tył. Iron znalazł się w umiarkowanie dobrej pozycji (trzeba było postawić miasto w odległości 2 od niego), wysłałem do niego settlera z warriorem i ... barbarzyński warrior zabił mojego broniącego się w lesie warriora z combat 1... Chyba tylko moja reputacja mnie obroniła, bo gdy u wszystkich sąsiadów latały już ciężkozbrojne jednostki moja cywilizacja nadal posługiwała sie wyłącznie warriorami a mimo to nikt mnie nie zaatakował.

Na wschodzie pustynia, za pustynią Windu. Na południu dżungla, za dżunglą Bart. Na północnym zachodzie Licz z niezłymi terenami. Byłem zacofany przez początek gry, więc zawarłem z Liczem pakt o nieagresji i jako kierunek ekspansji wybrałem tereny Windu licząc że w głębi jego terenu znajdę lepsze lokacje na miasta i wiedząc, że nie ma co liczyć na pokojową koegzystencję z tym sąsiadem. Niestety nie udało mi się nadrobić zacofania z początkowej fazy gry i rzeczywiście Windu był dobrze uzbrojony, choć głównie w falangi. Widziałem, że mogę zająć jedno lub co najwyżej dwa miasta. Wdarłem się w głąb jego terenu, szukając lukratywnych lokacji, ale tam też wszędzie tundra. Rzuciłem więc oddziały na słabiej bronioną stolicę, ale po zniszczeniu obrońców akceptowałem kapitulację Windu, gdyż sytuacja na zachodzie zaczynała przybierać niepokojący obrót.

Dalej na zachód od Licza grę zaczynał Maczer. W zasadzie miałem z nim minimalny kontakt, ale cieszyłem się, że Licz ma po drugiej stronie tak silnego sąsiada. Niestety coś tam nie poszło i Maczer szybko przegrywał z swoim ekspansywnym sąsiadem. Zacząłem mu podsyłać trochę technologii, by dłużej stawiał opór, ale mniej więcej w połowie mojej inwazji na Windu Maczer kapitulował i stał się wasalem Licza. W grze były więc teraz trzy główne militarne sily - Licz, Bart i ja. Z Liczem miałem dość szeroką wspólną granicę, od Barta nadal oddzielała mnie nadal potężna puszcza. Niesety bardo słabo znałem tereny Barta. Wysłałem więc kilka jednostek, by przeszły się po jego terenie i stwierdzić czy bardziej mi się opłaca go podbić, czy namówić do wspólnej akcji militarnej przeciwko Liczowi. W tym momencie zrobiłem wielkiego WTFa. Bart miał armię nie tylko silniejszą od mojej, ale również znacznie przewyższającą to, co według moich danych, miał Licz. Szybko rozprawił się z moją ekspedycją badawczą.

Przyznaję, że nie spodziewałem się, że Bart będzie silniejszy od Licza i nie miałem opracowanego planu na tą ewentualność. Nim zdążyłem wymyślić co w takiej sytuacji zrobić dalej stała się dla mnie rzecz niezrozumiała. Bart powiedział na vencie, że znudziła mu się gra i że będzie tylko klikał 'end turn' a kilka tur później stał się wasalem swojego słabszego sąsiada Licza. FFS...

Znalazłem się w sytuacji 3v2. Nie liczyłem specjalnie na pomoc Windu, ale miałem też nadzieję, że mający na uwadze moją wcześniejszą pomoc Maczer jeśli nie obróci się przeciwko swojemu feudałowi to przynajmniej nie będzie aktywnie mnie atakował. Pomyślałem też, że skoro Bart do tej pory nie wykorzystał swojej armii, to może nadal będzie grał pasywnie i najlepiej będzie najpierw rozpocząć wojnę z Liczem. Honorowo uprzedziłem go, że za 10 tur nasz pakt o nieagresji wygaśnie i zebrałem siły niedaleko granicy, prosząc jednocześnie Windu, by bronił mojej granicy od strony Barta.

Wojna z Liczem niestety potoczyła się źle. Byłem blisko jego stolicy, która dodatkowo była dość słabo broniona (choć jednostki były w odwodzie). Miałem do wyboru albo przebić się przez jego dwóch crossbowmanów przy granicy i pójść najkrótszą ścieżką, albo nieco na około. Zdecydowałem się na tą pierwszą możliwość. Jakie było moje zdziwienie, gdy dwóch crossbowmanów zabiło mi pięć katapult (co stanowiło większą część mojej artylerii). Zostało mi zbyt mało katapult by zająć miasto i w sumie w dość łatwy sposób pozwoliłem na wybicie moich berserkerów. Straciłem całą ekspedycję nie powodując większych zniszczeń. Miałem jednak już wynaleziony proch i sporo jednostek nadal w swoim kraju, a przerzucenie 100% zysków na złoto pozwoliło mi na upgrade do pikinierów i berserkerów mojej armii.

Bart posłał na mnie trochę jednostek. Nie stanowiły większego zagrożenia, ale być może gdyby nie on to więcej jednostek zaangażowanych w konflikt z Liczem wyrównałoby nieco bilans strat po obu stronach. Po odparciu ataku Barta cały ciężar wojny z Liczem został przeniesiony na teren mojego państwa a o jakimś kontrataku nie było mowy (zwłaszcza że do tego momentu nadal nie znalazłem koni). Licz miał duże siły, ale ja odbudowywałem armię szybko, miałem dobry teren do obrony, muszkieterów i dwadzieścia tur do stali. Bart grał pasywnie i liczyłem, że nawet jeśli pośle coś do ataku, to nie wzmocni to znacząco Licza a siły Windu stawią choc symboliczny opór, nie naruszając równowagi. W tym momencie zobaczyłem jednak płynące w moją stronę okręty Maczera. Fuuuuuuuuccccckkk, mam nadzieję, że płyną tylko na zwiady, lub pozorują atak, by zadowolić swojego feudała (podobnie jak Windu wysłał kilka jednostek na krzyż do mnie na moją prośbę). Niestety kilka tur później na moim terenie wylądował silny, zbalansowany stosik wojsk Maczera. Napisałem jeszcze do niego, apelując do naszych wcześniejszych relacji, ale jego nacja stwierdziła, że nie pamięta naszej pomocy z wczesnego stadium gry.

W tym momencie przerwaliśmy rozgrywkę. Na zachodzie kraju mam silną obronę i kilka jednostek Windu, ale w pobliżu również silną armię Licza i Barta, który nie wiadomo co zrobi. Na północy były ostre walki z rycerstwem Licza - zabiłem mu wiele jednostek, ale i sam sporo straciłem. W tym właśnie miejscu wylądował Maczer. Nie wiem, czy jestem w stanie utrzymać miasto w pobliżu którego wylądował. Myślę, że jeśli je zajmie, to będę w stanie co prawda je odzyskać, ale stracona siła produkcyjna spowoduje, że przegram z Liczem. Jeśli je obronię, to sytuacja na planszy będzie w miarę wyrównana, z pewną przewagą Licza. Walki z jego atakiem zajmą wiele tur i ciężko przewidzieć na razie, kto wyjdzie z nich zwycięsko.

All in all - fail, że Bart bez powodu poddał się Liczowi...
User avatar
Maczer
Posts: 523
Joined: Wed Jan 07, 2009 4:51 am

Re: CIV 4 <Warlords> + <Beyond the Sword> patch 3.19 oficjalny

Post by Maczer »

Da radę.
Dziwię się, że ustaliliście zwycięstwo Licha ale nie miałem okazji poznać całej sytuacji więc może przeoczyłem parę faktow.
Lichu wydawał się mieć tylko parę miast w porównaniu do Crowa z Windu. Ode mnie nie mógł dostać konkretnego wsparcia a strzelam, że Bart też miał w głowie cos innego niż pomaganie opressorowi :P (nie ma to jak polszczyzna) Crow też wydawał się być pod względem technologii o krok do przodu. Do tego Lichu chyba cały budżet przeznaczał na skarbiec państwa bądź szpiegowanie bo te technologie wynajdywał, zdaje się, wolniej ode mnie, gdzie miałem tylko trzy, niedokońca sprawne miasta, wiecznie pod presją niewolnictwa. Ostatnia rzecz, że tak jak Windu zauważył, wasalstwo to jeszczcze nie koniec. I o ile mogę przyznać, że moje szanse były niewielkie to jednak mogłem też zaistnieć w rozgrywce. Ot choćby też poprzez kolonizację nowego świata - gdzie muszę zaznaczyć - postawiłem nawet pierwszą stopę! Astronomię mogłem też wynajdywać ale zauważając, że Liczu nie ma dostępu do morza, postanowiłem najpierw wynaleźć chemię dającą z astronomią silne i szybkie statki (i moje ulubione grabiące w biały dzień kasę też :P ) aby zdominować morze i przedłużyć tym samym żywot mojego Kolosa.

Po krótce rozgrywka moimi oczami:

Moja stolica była miejscem niemal wymarzonym. Dwa kraby, owce, (chyba) ryż i co najważniejsze - konie! Okazało się jednak, że nie było tak kolorowo bo zanim nie odkryłem koni miałem totalny niedobór młotków. Tu też pojawił się mój pierwszy fatalny błąd- nieświadom ich wybrakowania budowałem łódkę zamiast robotnika, przez to straciłem duuużo czasu już na samym wstępie.
Druga rzecz - tak samo nie miałem gdzie się rozwijać. Drugie miasto miało, co prawda, siano i kamienie ale trzecie mogłem wepchnąć tylko na tundrę albo pustynię albo pomiędzy, gdzie jeszcze dałoby się po długich pracach zrobić sensowne miasto. Do tego nigdzie nie było miedzi ani żelaza. Tak więc moje trzecie miasto powstało na granicy mojej stolicy, co mocno dało mu po nerkach. Czwarte, natomiast, na środku pustyni. Dosłownie.
A wszystko dlatego, że Liczu mnie uprzedził...

Podjąłem się desperackiej próby wymordowania jego ostadników ale niestety rozpędzony z górki rydwan bojowy rozbił się na grupce ludzi uzbrojonych w drewniane pałki.. och kocham swoje sczęście. Do tego sąsiedzi Licza okazali się być zbyt związani swoimi sprawami aby wykorzystać sytuację i zjeść go od drugiej strony.
Żeby jednak nie było. Osobiście twierdzę, że choć zepchnięty do obrony stawiałem twardy opór. Nieśmiertelni stawali się śmiertelni w obliczu konnych łuczników ale niestety brak żelaza spowodował, że wojna przechylała się powoli na korzyść Licza. Do tego wydarzyła się kolejna straszna rzecz. Mój wielki generał zaufał matematyce i zginął z nieprawdopodobną szansą bodaj 10%

A potem jeszcze jedna. Jeden z moich najbardziej doświadczonych w boju rydwanów, siedzący w obronie ,został wysłany na samobójczą misję zabicia przedzierającego się samotnie górami wielkiego generała (topornika) który był wyspecjalizowanym medykiem. Niestety zabrał ze sobą drugi rydwan zmniejszając szanse obrony mojego miasta do zera.

Padło a wraz z nim moja nadzieja na wyjście obronną ręką.

Ale co się okazało - Liczu zaczął traktować mnie jak dobrego sojusznika. Właściwie jedyne na czym ucierpiałem w czasie mojego poddaństwa to technologie które oddawałem Liczowi. Ale też dostawałem dużo w zamian.
W tym momencie też wyszło na dobre to, że byłem odcięty od świata. Mogłem spokojnie rozbudowywać się (poza niestety ekspansją terytorialną ) i tym sposobem mogłem wybudować parę cudów swiata. W tym piramidy!

Niestety za wcześnie wybuchła wojna światowa a Liczu chciał abym wybudował armię zdolną zdobyć miasto co z moimi trzema sprawnymi miastami było karkołomne. Ale z dużym poślizgiem czasowym nawet się udało średni desant przeprowadzić. Niestety sytuacja się bardzo do tego czasu zmieniła i miasto które miałem zająć było już praktycznie pod oblężeniem _-_ oh well... Myslę, że od sukcesu tego ataku, bądź jego braku bardzo dużo by zależało na późniejszą rozgrywkę. Naprawdę szkoda, że jej nie dokończymy


Sorry za długiego posta O_o
Dalej sie uciec chyba nie dalo. Ale to i tak nie pomoglo =]
User avatar
GvS
Posts: 706
Joined: Fri Aug 29, 2008 8:48 pm

Re: CIV 4 <Warlords> + <Beyond the Sword> patch 3.19 oficjalny

Post by GvS »

Początkową lokację miałem całkiem niezłą. Brąz tuż obok stolicy, sporo gór, lasów i rzeka. Za górami na południowym wschodzie znajdował się Crow, daleko na południu Bart. Natomiast na zachodzie, na samym końcu półwyspu znajdował się Maczer. Obawiając się ataku z dwóch stron postanowiłem przycisnąć Maczera, choć trochę obawiałem się rusha z jego strony, ponieważ zaczynał na koniach. Szczęśliwie dla mnie znalazłem całkiem niezłe miejsce z końmi pomiedzy mną a Maczerem, który postanowił rozwinąć się na północ. Teraz jedyne dobre miejsce na trzecie miasto było nad jeziorem pomiedzy nami i o nie rozpętała się wojna. Szczęście mi sprzyjało i jakimś cudem mój warrior obronił się przed atakującym chariotem. Podczas wojny popełniałem sporo błedów: wysyłałem do ataku pojedyńcze jednostki i pozwoliłem splądrować moje konie, co znacznie mnie spowolniło. Wykorzystując mobilność immortalsów oraz pojawienie się generała zmieniłem cel ataku na północne miasto i znowu dzięki szczęsciu (Macza jednostki uciekły z miasta) udało mi się je zdobyć. Do ostatecznego zwycięstwa było jeszcze daleko, a przedłużająca się wojna powoduje spore zacofanie, więc przekonałem Maczera do zostania moim wasalem.

Moi szpiedzy donieśli że wojska Windu i Crowa są porównywalne, więc licząc na ich długą i wyniszającą wojnę postanowiłem zająć się Bartem. Niestety, okazało się że jest schowany za kilkudziesięcioma polami dżungli i na dodatek posiada armię większą od mojej. Aby zablokować jego ekspansję w moją stronę postawiłem miasto w środku dżungli (na złożu żelaza) oraz zająłem miasto barbarzyńców jeszcze dalej na południowy zachód. To niestety było błedem, ponieważ nie miałem wystarczającej ilości workerów aby szybko je rozwinąć a przez dużą odległość od stolicy kosztowały mnie masę złota i bardzo spowolniły mój rozwój. Co więcej, znowu zacząłem rozwijać dziwne technologie. Zacofanie technolgiczne udało mi się szybko nadrobić dzięki pomocy Maczera i dyplomacji.

Bardzo zaskoczyła mnie szybka porażka Windu i jego przyłączenie się do Crowa. Z trzech sojuszy czułem się najsłabszy, nadal zmagałem się z kryzysem ekonomicznym a moi szpiedzy odkryli wielką armię w Machu Picchu, mieście Barta najbliżej mojej granicy. Po dość nudnym okresie gra w końcu zmierzała do najciekawszego stadium. Bart został zaatakowany przez Crowa i Windu i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu poddał się bez walki, podczas gdy ja z dużo mniejszą armią obroniłem się przed dość silnym atakiem Crowa. Podczas gdy jego armia krążyła wokół mojej stolicy, świerzo postawieni rycerze co turę skubali jego berserkerów i wracali do miasta. Mój kontratak nie był zbyt silny, jednak dobra koordynacja z sojusznikami sprawiła że jedno z miast Crowa znajduje się w niebezpieczeństwie.

Szkoda że w decydującym momencie na 5 minut gry przypadało 20 minut przerwy przez różne random eventy, jestem ciekaw jak potoczyłaby się rozgrywka gdyby nasz atak zakończył się porażką. Na pewno mogło być wiele zakończeń ponieważ nikt z nas nie miał decydującej przewagi.
A necromancer is just a really late healer.
User avatar
Debart
Posts: 520
Joined: Sat Jan 03, 2009 8:50 am

Re: CIV 4 <Warlords> + <Beyond the Sword> patch 3.19 oficjalny

Post by Debart »

To nie tak, że jak mnie zaatakował Crow, to nie miałem sił żeby go odeprzeć (co zresztą zrobiłem). Problem polegał na tym, że tereny wokół mnie były tak biedne i nieurodzajne że nie dało się stworzyć nic ciekawego. Jak zazwyczaj na karku siedzi mi agresor i nie mogę "cudować", tak tym razem mapa spłatała mi giga figla i mimo, że byłem daleko od wszystkich i mogłem się bawić do woli, pozwoliłem (czego teraz żałuję) by niemrawość terenów wokół mnie zniechęciła do dalszej ekspansji. Plan w sumie był, wykonany za wolno i zbyt nieudolnie (sic), a jak nie wiadomo skąd pojawił się Liczu na mojej północy (wspomniane przez niego miasto barbarzynców) to już w ogóle była katorga, zostałem zamknięty w swojej dżungli, w której nawet bananów nie było. Na potwierdzenie moich słów, nie jestem aż takim noobem w C IV na jakiego by wskazywały 2 ostatnie rozgrywki ><, więc powiem wam tylko, że żadnego miasta nie byłem w stanie rozwinąć na więcej jak 7 ludności. W tym stolicy! A że nie uchodząc za gracza agresywnego zostałem pozostawiony na uboczu rozgrywki, zostałem dodatkowo zabity przejmującą... nudą. Miałem jakieś zapasy armii "just in case", ale po 40 minutach klikania enter i robienia pierdół na drugim kompie to się wręcz modliłem, by ktoś mnie zajechał i skończył me cierpienia^^ Po ataku Crowa jednak, dałem się namówić na jakiś minimalny opór i w sumie po wybraniu stron (jak się wydaje dobrze), co najwyżej "rozproszyłem" starszą wronę moją technologicznie uwstecznioną armią.
Co ciekawe miałem tak daleko do wszystkich (raz jeszcze, przez nieskończone połacie dżungli), że nigdy nawet nie znalazłem ziem Macza i Windu.. A już pod koniec gry ten ostatni spokojnie mógłby mi cały kraj zajechać trzema jednostkami, bo wszystko zostało przestawione na odkrycie astronomii i szybką ewakuację ze starego kontynentu...

Mam nadzieję, że w sobotę uda się bardziej pasjonująca rozgrywka; obecność Nordka powinna w ostatecznym rozrachunku dać podział sił 3x3, co może być ciekawe. I może tym razem poszczęści się chociaż z dogodną stolicą, równie daleko od wszystkich^^

Mój głos: Muszę zgodzić się z Windu. Tylko niesamowity niefart sprawił, że większa część z nas zaczynała z syfnymi lokacjami startowymi. Próbując randomowe gry na terrze tropikalnej można naprawdę nieźle trafić.. niech będzie terra podejście 2
User avatar
Crow
Posts: 2585
Joined: Fri Aug 29, 2008 10:51 am

Re: CIV 4 <Warlords> + <Beyond the Sword> patch 3.19 oficjalny

Post by Crow »

Nie zaatakowałem Barta. Po prostu wszedłem kilkoma jednostkami na jego teren bez pozwolenia, żeby zwiedzić okolicę. Nie rozumiem, czemu się poddał i czemu przyłączył się do Ciebie...

ps. 7 ludności? Who needs that much, just whip them to death :D
User avatar
Windukind
Posts: 1125
Joined: Fri Aug 29, 2008 12:53 pm

Re: CIV 4 <Warlords> + <Beyond the Sword> patch 3.19 oficjalny

Post by Windukind »

Uwaga!
Wybrałem mapę na sobotę.

Ponieważ były narzekania na : dżungle, brak surowców, thundry, pojawianie się na półwyspach, daleko od innych.... Poszukałem czegoś co powinno zapewnić w 85% równy start dla wszystkich (15% to rozłożenie brązu, żelaza i koni). Jest tylko jeden problem, mapa jest aż za dobra. Praktycznie postawienie na niej złego miasta graniczy z cudem. Pewnie znajdą się osoby, którym się to nie spodoba, jak że wybór lokacji na miasto to też część strategii, a sytuacja gdzie stawiać można miasta dokładnie wszędzie może być nie dopuszczalna (sam tak uważam). Jednakże na ten jeden raz chciałbym zaproponować jak najbardziej zrównoważoną rozgrywkę (i to nie dlatego, że przegrałem: P ).

Przedstawiam więc
Arboria
5 graczy - mała
6-7 standard

Kolejnym mankamentem lub plusem mapy jest leśny teren, który ujmuje wielu plusów jednostkom kawalerii. To z kolei nie pozwala na wcześnejsze rushe (dopóki gracze w miarę nie wykarczują lasów). Z drugiej strony może dzięki temu nawet Ci słabsi gracze dłużej pożyją i będą mieli więcej frajdy z gry.
toroidal
We do not sow


Oh, the places you will go! There is fun to be done. There are points to be scored. There are games to be won.
User avatar
Distant
Demokratyczny Moderator
Posts: 664
Joined: Fri Aug 29, 2008 8:23 am

Re: CIV 4 <Warlords> + <Beyond the Sword> patch 3.19 oficjalny

Post by Distant »

Dzisiaj lecę kupić sobie CIV IV z dodatkami w empiku (widziałem za 60 zł full wypas). Mam nadzieje, że w tydzień się rozegram a potem zobaczymy.
Nothing is impossible
Post Reply