Na co do kina?
Moderator: Crow
Re: Na co do kina?
Surrogates:
Podobnie jak w przypadku Dziewiątego Dystryktu mamy tu sensacyjny cukierek zawinięty w złotko sci-fi. Ci, którzy oglądali Piąty Element, złapią się tu na kilku scenach, minach bohaterów i ujęciach kamery przypominających o tamtej produkcji. Film jest dobry i mimo że z zasady nie interesują mnie "sensacje", zastanawiam się nad powtórką seansu. Rzecz, która wyróżnia Surrogates z innych tegorocznych produkcji to relatywnie mała jak na sci-fi ilość efektów specjalnych, tak "wkręciłem się" w historię, iż nie zwróciłem na to uwagi przez prawie cały czas trwania, a to jednak mówi coś o jakości fabuły.
Podobnie jak w przypadku Dziewiątego Dystryktu mamy tu sensacyjny cukierek zawinięty w złotko sci-fi. Ci, którzy oglądali Piąty Element, złapią się tu na kilku scenach, minach bohaterów i ujęciach kamery przypominających o tamtej produkcji. Film jest dobry i mimo że z zasady nie interesują mnie "sensacje", zastanawiam się nad powtórką seansu. Rzecz, która wyróżnia Surrogates z innych tegorocznych produkcji to relatywnie mała jak na sci-fi ilość efektów specjalnych, tak "wkręciłem się" w historię, iż nie zwróciłem na to uwagi przez prawie cały czas trwania, a to jednak mówi coś o jakości fabuły.
Św. Adolf Onanista - patron niespełnionych malarzy
Re: Na co do kina?
Srsly?
Surrogates
Jedna z najnudniejszych produkcji jakie widziałem w tym roku. Tyle. Naprawdę trudno mi powiedzieć cokolwiek więcej o tym filmie. Kompletnie mnie nie obchodziło co się dzieje z bohaterami, kto ma jakiego surrogata itp etc. Faktycznie nie rzuca nam się wodotrysków i błyskających światełek w oczy, ale trudno mi się nawet zainteresować bohaterami, którzy... prawie nic nie robią. Bruce Willis biega, skacze, przewraca sie ale prawie wogóle nie mówi! Prawie każdy dialog podporządkowany jest szukaniu najpierw tego kolesia, potem tamtego. Nuda.
Surrogates
Jedna z najnudniejszych produkcji jakie widziałem w tym roku. Tyle. Naprawdę trudno mi powiedzieć cokolwiek więcej o tym filmie. Kompletnie mnie nie obchodziło co się dzieje z bohaterami, kto ma jakiego surrogata itp etc. Faktycznie nie rzuca nam się wodotrysków i błyskających światełek w oczy, ale trudno mi się nawet zainteresować bohaterami, którzy... prawie nic nie robią. Bruce Willis biega, skacze, przewraca sie ale prawie wogóle nie mówi! Prawie każdy dialog podporządkowany jest szukaniu najpierw tego kolesia, potem tamtego. Nuda.
Screw you guys, I'm going home!
Re: Na co do kina?
Surogatki - Historia prosta ale całkiem ciekawa. O dziwo moim zdaniem film wyważony pod względem ilości biegania/skakania/strzelania do gadaniny. Może i rzeczywiście ne gadali dużo... ale tu może bardziej niż ilość liczyła się jakość. Choć ne twierdzę też ,ze dialogi jakieś wybitne były. Takie dobre wypośrodkowanie w porównaniu np. do "nowego" Bonda gdzie ciągle coś się dzieje, i nim skończą się strzelać czy ganiać, zaczynają owe czynności od nowa ;P Albo do Bękartów gdzie było więcej gadania niż działania (co ne zmienia faktu, że film jest genialny). I powiem nawet ,ze film skrywa w sobie przesłanie HO~! Hehe.
Czekając na :
-> AVATAR
-> Gamer
Czekając na :
-> AVATAR
-> Gamer
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
Re: Na co do kina?
Ująłbym to troszkę inaczej: przesłanie, którym nie stara się napierdalać widza po oczach przez całą długość projekcji =]USAGI wrote:I powiem nawet ,ze film skrywa w sobie przesłanie HO~! Hehe
Wrodzone lenistwo się odezwało, ale jak się obiecało, trzeba słowa dotrzymać :P, a więc Gamer:
Seans zleciał szybko, może nawet zbyt szybko, ale podejrzewam że przyczyną jest szczątkowa fabuła, której spodziewałbym się w FPP shoterze, nie w filmie. Gamera oglądało mi się dość obojętnie, nie wciągnął mnie żaden wątek, kilka razy podczas projekcji przyłapałem się na myśleniu o rzeczach nie związanych z wydarzeniami na ekranie (o zabili następnego... hmm, trzeba jutro Fredka odwiedzić, włosy już zbyt odrosły... o, jeszcze jeden padł. Co by tu zjeść na kolacje... hmm, fajnie mu oderwało nogę). Produkcja sama w sobie tez nie jest zbyt innowacyjna, to co pokazali, widziałem już w Doomie (no, mniej więcej). Można zgadywać z 15 minutowym wyprzedzeniem co będzie dalej i w 90% będą to trafne przypuszczenia. Ogólnie cały film przypomina wariację Death Race po odjęciu samochodów i tego elementu, który trzymał widzów w napięciu.
Św. Adolf Onanista - patron niespełnionych malarzy
Re: Na co do kina?
Wczoraj natknąłem się przypadkiem na coś,co okazało się remake`iem Neon Genesis Evangelion. Jak dotąd ukazały się dwa dwugodzinne filmy:
Evangelion: 1.0 You Are [Not] Alone
Evangelion: 2.0 You Can [Not] Advance
Początek praktycznie identyczny jak w oryginalnym NGE, jednak z minuty na minutę fabuła odbiegać zaczyna coraz bardziej od pierwowzoru (zwłaszcza w 2.0). Wydaje się iż twórcy pomieszali serię telewizyjną z wyobrażeniami (był też komiks, jednak ni grzyba nie potrafię przypomnieć sobie pełnej jego nazwy) jakie mieli na temat alternatywnego świata przedstawionego w odcinku 25 (chyba). Sceny oryginalne zostały podrasowane nowymi efektami, natomiast te dodane są prawie takie same pod względem grafiki i dynamizmu, co nie powoduje nieprzyjemnych odczuć przeskoku jak miało to miejsce w odświeżonych epizodach Star Wars. Całość mimo że inna i troszkę bardziej pogodna klimatem, powinna być obowiązkowa dla każdego fana oryginału.
Dlaczego piszę o tym tu? Gdyż oba filmy były wyświetlane w kinach... przynajmniej na zachodzie :|
Evangelion: 1.0 You Are [Not] Alone
Evangelion: 2.0 You Can [Not] Advance
Początek praktycznie identyczny jak w oryginalnym NGE, jednak z minuty na minutę fabuła odbiegać zaczyna coraz bardziej od pierwowzoru (zwłaszcza w 2.0). Wydaje się iż twórcy pomieszali serię telewizyjną z wyobrażeniami (był też komiks, jednak ni grzyba nie potrafię przypomnieć sobie pełnej jego nazwy) jakie mieli na temat alternatywnego świata przedstawionego w odcinku 25 (chyba). Sceny oryginalne zostały podrasowane nowymi efektami, natomiast te dodane są prawie takie same pod względem grafiki i dynamizmu, co nie powoduje nieprzyjemnych odczuć przeskoku jak miało to miejsce w odświeżonych epizodach Star Wars. Całość mimo że inna i troszkę bardziej pogodna klimatem, powinna być obowiązkowa dla każdego fana oryginału.
Dlaczego piszę o tym tu? Gdyż oba filmy były wyświetlane w kinach... przynajmniej na zachodzie :|
Św. Adolf Onanista - patron niespełnionych malarzy
Re: Na co do kina?
Dystrykt 9
Nit już krótką opinię zamieścił dużo wcześniej, ale ja miałem przyjemność wybrać się do kina dopiero w zeszłym tygodniu. Film przeznaczony jest dla osób, których nie odpycha tematyka S-F. Świat przedstawiony jest dopracowany i sensownie przemyślany, ale jeśli ktoś po prostu nie trawi przybyszów z kosmosu, to zdecydowanie nie jest to film dla niego. Dodatkowo trzeba mieć umiarkowaną przynajmniej tolerancję na sceny frenetyczne, gdyż momentami krew tryska gęsto albo bohater urywa sobie paznokieć.
Jeśli spełniamy jednak dwa powyższe kryteria, to film jest godny polecenia. W końcu po nowych Gwiezdnych Wojnach, StarTreku, czy Transformersach mamy nietrywialny film S-F. Oczywiście nadal mamy do czynienia z produkcją sensacyjną z dużą ilością wymiany ognia, ale przynajmniej pierwsze sceny nie ujawnia nam od razu, jakie będzie zakończenie filmu. Wysoki poziom racjonalności filmu zostaje naruszony dopiero pod koniec (a już liczyłem, że nie będzie uber technologii obcych, zatrzymującej polem siłowym konwencjonalną amunicję ziemską...), ale do tego momentu film oglądałem z dużym zainteresowaniem.
Mam nadzieję, że twórcy nie zdecydują się na nakręcenie drugiej części. Wiele wątków pozostaje na koniec otwartych, jednak ich kontynuacja mogła by zakończyć się kolejnym 'Independence Day'...
Nit już krótką opinię zamieścił dużo wcześniej, ale ja miałem przyjemność wybrać się do kina dopiero w zeszłym tygodniu. Film przeznaczony jest dla osób, których nie odpycha tematyka S-F. Świat przedstawiony jest dopracowany i sensownie przemyślany, ale jeśli ktoś po prostu nie trawi przybyszów z kosmosu, to zdecydowanie nie jest to film dla niego. Dodatkowo trzeba mieć umiarkowaną przynajmniej tolerancję na sceny frenetyczne, gdyż momentami krew tryska gęsto albo bohater urywa sobie paznokieć.
Jeśli spełniamy jednak dwa powyższe kryteria, to film jest godny polecenia. W końcu po nowych Gwiezdnych Wojnach, StarTreku, czy Transformersach mamy nietrywialny film S-F. Oczywiście nadal mamy do czynienia z produkcją sensacyjną z dużą ilością wymiany ognia, ale przynajmniej pierwsze sceny nie ujawnia nam od razu, jakie będzie zakończenie filmu. Wysoki poziom racjonalności filmu zostaje naruszony dopiero pod koniec (a już liczyłem, że nie będzie uber technologii obcych, zatrzymującej polem siłowym konwencjonalną amunicję ziemską...), ale do tego momentu film oglądałem z dużym zainteresowaniem.
Mam nadzieję, że twórcy nie zdecydują się na nakręcenie drugiej części. Wiele wątków pozostaje na koniec otwartych, jednak ich kontynuacja mogła by zakończyć się kolejnym 'Independence Day'...
Re: Na co do kina?
Hejże. A czy ktoś widział już kolejną część Oszukać Przeznaczenie? Czy warto wydać 16 zł na bilet czy raczej bardziej opłaca się radośnie piracić?
Btw. Frenetyczne - bardzo ładne słowo. Zabieram je do swojego słownika. Dzięki Crow.
Btw. Frenetyczne - bardzo ładne słowo. Zabieram je do swojego słownika. Dzięki Crow.
Musi być stąd jakieś wyjście. - Powiedział Błazen do Złodzieja. - Jest za duże zamieszanie. Nie mogę znaleźć ukojenia.
Re: Na co do kina?
Ja dziś idę szanowny Samuelu na Oszukać przeznaczenie w 3D, więc jak wrócę to może jeszcze coś napiszę (:
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
Re: Na co do kina?
Zgodzę się, iż fabularnie Surogaci się nie wybijają. Pomijam już fakt, że Bruce Willis znowu ratuje świat - to akurat robi dobrze, a w graniu zgorzkniałych glin wprawił się przy okazji kolejnych obrazów z serii Die Hard.ARek wrote:Srsly?
Surrogates
Jedna z najnudniejszych produkcji jakie widziałem w tym roku. Tyle. Naprawdę trudno mi powiedzieć cokolwiek więcej o tym filmie. Kompletnie mnie nie obchodziło co się dzieje z bohaterami, kto ma jakiego surrogata itp etc. Faktycznie nie rzuca nam się wodotrysków i błyskających światełek w oczy, ale trudno mi się nawet zainteresować bohaterami, którzy... prawie nic nie robią. Bruce Willis biega, skacze, przewraca sie ale prawie wogóle nie mówi! Prawie każdy dialog podporządkowany jest szukaniu najpierw tego kolesia, potem tamtego. Nuda.
Nie, ja o czym innym.
Setting mnie zauroczył. Przyszłość, w której niemalże każdy jest hikkikomori niepokoi swoją realnością. Chociaż w pewnym momencie zacząłem się poważnie zastanawiać nad sensownością rozwiązania - mając robota, czemu nie zintegrowali komórki z nim? Ja rozumiem, modele cywilne, ale policyjne, a zwłaszcza FBI?
Niemniej oglądałem z przyjemnością. Jako że przed seansem wyłączyłem musk, zwrot akcji nawet mnie zaskoczył.
I kontroler surogatów był uroczy. Typowy /b dweller.
ps cicha nadzieja, iż surogaci będą wykorzystywani jak kolejne ciała Major z GITSa umarła po trailerze==
My soul is still the same
But it has many names
But it has many names
Re: Na co do kina?
Oszukać Przeznaczenie
W sumie ne widziałam poprzednich części... więc ne wiem jak bardzo "widowiskowe i wymyślne" były tam przypadki śmiertelne. Tu były całkiem pomysłowe, i dość ciekawie pokazane. Niestety tu wprowadzono motyw hmmm magiczny x_X? W stylu puszek które same się przesuwają i śrub co same (choć ne wim po kij) się wysuwają z ogrodzenia... -_- Jak ktoś lubi flaki i krew, to to film dla niego p; a jak ne to ne polecam [;
[ REC]2
Roeeee wiesz ,ze będzie [ REC] 2 ? xD Pewnie Wawa z chęcią wybierze się z Tobą raz jeszcze ;P Coś czuję ,ze w 2jce będzie o wieeele więcej krwi... Mam tylko nadzieję ,ze ne zrobią z tego jakiegoś gore...
W sumie ne widziałam poprzednich części... więc ne wiem jak bardzo "widowiskowe i wymyślne" były tam przypadki śmiertelne. Tu były całkiem pomysłowe, i dość ciekawie pokazane. Niestety tu wprowadzono motyw hmmm magiczny x_X? W stylu puszek które same się przesuwają i śrub co same (choć ne wim po kij) się wysuwają z ogrodzenia... -_- Jak ktoś lubi flaki i krew, to to film dla niego p; a jak ne to ne polecam [;
[ REC]2
Roeeee wiesz ,ze będzie [ REC] 2 ? xD Pewnie Wawa z chęcią wybierze się z Tobą raz jeszcze ;P Coś czuję ,ze w 2jce będzie o wieeele więcej krwi... Mam tylko nadzieję ,ze ne zrobią z tego jakiegoś gore...
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.