Na co do kina?
Moderator: Crow
Re: Na co do kina?
The Imaginarium of Dr Parnassus
Trailer był uroczy.
Lista aktorska dla odmiany lekko imponująca.
Depp się nie nudzi ostatnio...
Byłem sobie na Zombieland, niejako z obowiązku redakcyjnego - wiadomo, filmy o zombie ogląda się zawsze i wszędzie.
Do kina poszedłem pod wpływem impulsu (i złapania biletów na premierę Avatara), a po ostatnim rage'u na sali (2012) nie oczekiwałem cudów.
Rozczarowałem się. Pozytywnie. Bo Zombieland jest filmem bardzo dobrym.
Zacznijmy od końca - efekty.
Są. Łby zombie ładnie eksplodują, jucha tryska na wszystkie strony, urocze są wstawki łamiące nieco czwartą ścianę. Nie ma w tym temacie nic do zarzucenia, a, slo-mo w openingu i w kilku momentach filmu również wyszło znakomicie. Oszczędnie i ze smakiem (w filmie traktującym o rozwalaniu łbów umarlakom, taa)
Fabuła i postacie - dwóch facetów, dwie dziewczyny, stado zombi i podróż na florydę. Hilarity ensues, zwłaszcza że panowie dzielą się na geeka od WoWa i maczo z czułym wnętrzem, a dziewoje...cóż...eee, ładne są. Coby nie spojlerować.
Setting - Świat po Godzinie Z. Randomowo ganiające średnio duże bandy średniokanonicznych zombie (biegają, skaczą, wspinają się, zachowały jakąśtam inteligencję).
A teraz random myśli - film wywował u mnie banana na twarzy. Główny bohater to ktoś, z kim spora część z nas może się utożsamić - geek, zamknięty w sobie, w piątkowe wieczory wolący posiedzieć i poexpić niż wyjść na zewnątrz. Przy okazji praktycznie od początku zdający sobie sprawę co się wydarzyło. Wiedza ta ratuje mu życie (poparta dużą dozą tchórzostwa) wielokrotnie.
Hmm, co jeszcze? Urocze podejście twórców do eksterminacji zombie - w ruch idą pałki, narzędzia rolnicze, broń palna, samochody (wielofunkcyjnie), a w jednym momencie dual wield pił spalinowych. Iz awesome, chociaż flaki latają w powietrzu przez krótką chwilę.
Kolejny film na który iść należy ze znajomymi.
ps Bill Muray wyszedł bosko. I zdaje się, że użyczył własnej chałupy na potrzeby filmu.
Trailer był uroczy.
Lista aktorska dla odmiany lekko imponująca.
Depp się nie nudzi ostatnio...
Byłem sobie na Zombieland, niejako z obowiązku redakcyjnego - wiadomo, filmy o zombie ogląda się zawsze i wszędzie.
Do kina poszedłem pod wpływem impulsu (i złapania biletów na premierę Avatara), a po ostatnim rage'u na sali (2012) nie oczekiwałem cudów.
Rozczarowałem się. Pozytywnie. Bo Zombieland jest filmem bardzo dobrym.
Zacznijmy od końca - efekty.
Są. Łby zombie ładnie eksplodują, jucha tryska na wszystkie strony, urocze są wstawki łamiące nieco czwartą ścianę. Nie ma w tym temacie nic do zarzucenia, a, slo-mo w openingu i w kilku momentach filmu również wyszło znakomicie. Oszczędnie i ze smakiem (w filmie traktującym o rozwalaniu łbów umarlakom, taa)
Fabuła i postacie - dwóch facetów, dwie dziewczyny, stado zombi i podróż na florydę. Hilarity ensues, zwłaszcza że panowie dzielą się na geeka od WoWa i maczo z czułym wnętrzem, a dziewoje...cóż...eee, ładne są. Coby nie spojlerować.
Setting - Świat po Godzinie Z. Randomowo ganiające średnio duże bandy średniokanonicznych zombie (biegają, skaczą, wspinają się, zachowały jakąśtam inteligencję).
A teraz random myśli - film wywował u mnie banana na twarzy. Główny bohater to ktoś, z kim spora część z nas może się utożsamić - geek, zamknięty w sobie, w piątkowe wieczory wolący posiedzieć i poexpić niż wyjść na zewnątrz. Przy okazji praktycznie od początku zdający sobie sprawę co się wydarzyło. Wiedza ta ratuje mu życie (poparta dużą dozą tchórzostwa) wielokrotnie.
Hmm, co jeszcze? Urocze podejście twórców do eksterminacji zombie - w ruch idą pałki, narzędzia rolnicze, broń palna, samochody (wielofunkcyjnie), a w jednym momencie dual wield pił spalinowych. Iz awesome, chociaż flaki latają w powietrzu przez krótką chwilę.
Kolejny film na który iść należy ze znajomymi.
ps Bill Muray wyszedł bosko. I zdaje się, że użyczył własnej chałupy na potrzeby filmu.
My soul is still the same
But it has many names
But it has many names
Re: Na co do kina?
Wieczorem postaram się naskrobać słów kilka na temat Avatara.
Św. Adolf Onanista - patron niespełnionych malarzy
Re: Na co do kina?
Byłam wczoraj na Zombielandzie: Teh Awesomnesssss
Podpisuje sie pod tym co mówił Cai. Film obejrzałam smiejac sie co chwile i z kina wyszłam w swietnym humorze z poczuciem dobrze wydanych pieniędzy. Bardzo podobało mi sie inne spojrzenie na inwazje Zombie, jaką zaserwował ten film.
I było kilka Boomerów :D
Generalnie: bardzo polecam, a jesli jest sie fanem tego rodzaju filmów, to jest to pozycja obowiązkowa.
P.S: I OST jest ŚWIETNY
Podpisuje sie pod tym co mówił Cai. Film obejrzałam smiejac sie co chwile i z kina wyszłam w swietnym humorze z poczuciem dobrze wydanych pieniędzy. Bardzo podobało mi sie inne spojrzenie na inwazje Zombie, jaką zaserwował ten film.
I było kilka Boomerów :D
Generalnie: bardzo polecam, a jesli jest sie fanem tego rodzaju filmów, to jest to pozycja obowiązkowa.
P.S: I OST jest ŚWIETNY
Conquered, we conquer.
Re: Na co do kina?
Podpisuje się wszelkimi mackami pod owymi słowami ^^
Zombieland był genialny! :D Uśmiech ne znika przez praktycznie film cały, efekty na zacnym poziomie, oczywiście jest wątek miłosny, aaaaale ne jest żałosny jak w większości filmów ;P Ciągle coś się dzieje mniej lub bardziej, zombie wyglądają jak zombie [; Tylko popierdalają niczym małe samochodziki, lecz to już jest chyba standard. Polecam serdecznie i fanom tematyki i miłośnikom komedii! Zaprawdę warto! Wybrała bym się z chęcią raz jeszcze [;
Zombieland był genialny! :D Uśmiech ne znika przez praktycznie film cały, efekty na zacnym poziomie, oczywiście jest wątek miłosny, aaaaale ne jest żałosny jak w większości filmów ;P Ciągle coś się dzieje mniej lub bardziej, zombie wyglądają jak zombie [; Tylko popierdalają niczym małe samochodziki, lecz to już jest chyba standard. Polecam serdecznie i fanom tematyki i miłośnikom komedii! Zaprawdę warto! Wybrała bym się z chęcią raz jeszcze [;
- Roe, co robisz?
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
- Już dwie godziny czekam na autobus przy zmywaku.
- Roe, nadal zmywasz?
- Nie, rysuję talerze.
- Roe, pomóc ci zmywać?
- A masz wyższe?
- Nie.
- To nie możesz zbliżać się do zmywaka.
Re: Na co do kina?
Avatar:
Reakcje xenowatego na wydarzenia dziejące się podczas projekcji (kolejność - od tytułu do napisów końcowych):
1 - uhuhuhuhuhuhuhu (otwiera paczkę chipsów)
2 - niiiiiice
3 - o kur**, Ripley! (btw - rola pani Weaver bardzo przypomina tu jej wcześniejszą, z "Goryli we mgle")
4 - O_O... no dobra... idę na premierę 3d do kina!
5 - bwahahahahahahaha rotfl _^_
6 - awwwwwwwww :3
7 - x_x (w międzyczasie zauważyłem że 40 minut wcześniej skończyły się chipsy)
8 - fuck, jak oni mogli?????!!!!!oneoneoneeleven
9 - ZARŻNIJ TYCH &$%&**&^$#^*)*(&^^%%^%$#$#&^(*)(^%^#$$%$& (tłum: seria najgorszych epitetów pod adresem czarnych charakterów)
10 - awwwwwwwww x 2 :3
11 - /me want MOARRRRRRRR!!!!!!!
Film zdecydowanie warty obejrzenia, a każdego mającego zamiar zaliczyć Avatara na małym ekranie osobnika powinno się rozstrzeliwać bez procesu (ze mną włącznie). Fabuła niby prosta, a jednak wciągająca niczym czarna dziura, postacie nie są "płaskie", każda z nich ma swój własny charakter, przedstawiony mniej lub bardziej wyraźnie podczas trwania filmu, przez co widz już po około 20/30 minutach zaczyna się "zżywać" z nimi, co owocuje emocjonalną reakcją na każdy zwrot akcji (tego brakowało mi już od dłuższego czasu w produkcjach hollywoodzkich).
Muzyka jest ładna i nie przeszkadza w oglądaniu, wzniosłe hymny pomieszane z szamańskimi przyśpiewkami są dość ciekawe,jednak nie wybijają się zbytnio poza standard dzisiejszych produkcji.
Grafika... hmmm... może tak - skoro zarobiła na mnie wrażenie wersja camowa (jedna z lepszych, jakie widziałem btw), w kinie efekt powinien wbić widza w fotel (dodajmy do tego 3d i już można zacząć dostawać orgazmu).
Podsumowując:
Obejrzałem raz i mam zamiar iść do kina na powtórkę. Jeśli u mnie nie będzie wersji 3d, jadę do trójmiasta.
Reakcje xenowatego na wydarzenia dziejące się podczas projekcji (kolejność - od tytułu do napisów końcowych):
1 - uhuhuhuhuhuhuhu (otwiera paczkę chipsów)
2 - niiiiiice
3 - o kur**, Ripley! (btw - rola pani Weaver bardzo przypomina tu jej wcześniejszą, z "Goryli we mgle")
4 - O_O... no dobra... idę na premierę 3d do kina!
5 - bwahahahahahahaha rotfl _^_
6 - awwwwwwwww :3
7 - x_x (w międzyczasie zauważyłem że 40 minut wcześniej skończyły się chipsy)
8 - fuck, jak oni mogli?????!!!!!oneoneoneeleven
9 - ZARŻNIJ TYCH &$%&**&^$#^*)*(&^^%%^%$#$#&^(*)(^%^#$$%$& (tłum: seria najgorszych epitetów pod adresem czarnych charakterów)
10 - awwwwwwwww x 2 :3
11 - /me want MOARRRRRRRR!!!!!!!
Film zdecydowanie warty obejrzenia, a każdego mającego zamiar zaliczyć Avatara na małym ekranie osobnika powinno się rozstrzeliwać bez procesu (ze mną włącznie). Fabuła niby prosta, a jednak wciągająca niczym czarna dziura, postacie nie są "płaskie", każda z nich ma swój własny charakter, przedstawiony mniej lub bardziej wyraźnie podczas trwania filmu, przez co widz już po około 20/30 minutach zaczyna się "zżywać" z nimi, co owocuje emocjonalną reakcją na każdy zwrot akcji (tego brakowało mi już od dłuższego czasu w produkcjach hollywoodzkich).
Muzyka jest ładna i nie przeszkadza w oglądaniu, wzniosłe hymny pomieszane z szamańskimi przyśpiewkami są dość ciekawe,jednak nie wybijają się zbytnio poza standard dzisiejszych produkcji.
Grafika... hmmm... może tak - skoro zarobiła na mnie wrażenie wersja camowa (jedna z lepszych, jakie widziałem btw), w kinie efekt powinien wbić widza w fotel (dodajmy do tego 3d i już można zacząć dostawać orgazmu).
Podsumowując:
Obejrzałem raz i mam zamiar iść do kina na powtórkę. Jeśli u mnie nie będzie wersji 3d, jadę do trójmiasta.
Św. Adolf Onanista - patron niespełnionych malarzy
Re: Na co do kina?
Avatar
Świeżo po wyjściu z kina:
1. Fabuła nie nastawiałem się na cuda i dziwy. Nie dostałem nic więcej. Jednak mimo tego film ogląda się ogląda się i nie wiedzieć kiedy 2,5 godziny w kinie ucieka. Dosłownie w tylko dwóch miejscach dałbym opcje przewijania.
2. Doskonała muzyka, która jest tam gdzie powinna być i buduje nastrój.
3. Efekty są lepsze i gorsze. Nie patrzcie na wodę gdy ktoś przez nią przechodzi lub przebiega, za to podziwiajcie las za dnia i zwłaszcza nocą. Czasami mnogość doznań graficznych kluje w oczy i nie wiadomo na czym się skupić.
4. Oglądać tylko i wyłącznie na dużym ekranie, nie wyobrażam sobie pokazywanych tam widoków i scenerii widzianych na kilkunastcalowych monitorach z pierdzącymi głośniczkami choćby były wyposażone w sub bufor.
5. Podsumowując film dobry z czarno-białym przesłaniem który był wart wydanych pieniędzy, ale nic ponad to. Za rok czy dwa lata nikt nie bedzie o nim pamiętał a szkoda.
Świeżo po wyjściu z kina:
1. Fabuła nie nastawiałem się na cuda i dziwy. Nie dostałem nic więcej. Jednak mimo tego film ogląda się ogląda się i nie wiedzieć kiedy 2,5 godziny w kinie ucieka. Dosłownie w tylko dwóch miejscach dałbym opcje przewijania.
2. Doskonała muzyka, która jest tam gdzie powinna być i buduje nastrój.
3. Efekty są lepsze i gorsze. Nie patrzcie na wodę gdy ktoś przez nią przechodzi lub przebiega, za to podziwiajcie las za dnia i zwłaszcza nocą. Czasami mnogość doznań graficznych kluje w oczy i nie wiadomo na czym się skupić.
4. Oglądać tylko i wyłącznie na dużym ekranie, nie wyobrażam sobie pokazywanych tam widoków i scenerii widzianych na kilkunastcalowych monitorach z pierdzącymi głośniczkami choćby były wyposażone w sub bufor.
5. Podsumowując film dobry z czarno-białym przesłaniem który był wart wydanych pieniędzy, ale nic ponad to. Za rok czy dwa lata nikt nie bedzie o nim pamiętał a szkoda.
USS George Washington - 90 tysiecy ton dyplomacji.
Re: Na co do kina?
Powstrzymam się od recenzowania Avatara.
Napiszę natomiast co mnie urzekło.
Urzekły mnie krajobrazy.
Urzekła mnie gra aktorska. Srsly, kto po takiej orgii wizualnej jeszcze dobrego aktorstwa by się spodziewał.
Urzekły mnie sceny akcji. Finałowa bitwa - kojarzyło mi się co chwila z co lepszymi scenami z Ace Combat.
Urzekły mnie nawiązania do wcześniejszych produkcji Camerona. Sam Worthington to raz, drugie to nawiązania muzyczne - w ostatnim mordobiciu tylko ja usłyszałem main theme Aliens?
Co mnie nie urzekło?
Muzyka. Konkretnie tematy Na'vi - ale to kwestia gustu, do scen pasowały bardzo dobrze.
Mechy. Jedyna rzecz, która w filmie wywołała rage. Ale jednostki latające już były świetne, so...
Tl;dr - cudo. Oglądaliśmy z Noire w 2d i było świetnie. Teraz jestem ciekaw jak Avatar w 3D by się prezentował.
ps Cyfer ma rację. Dzisiaj nie powstają już filmy, o których dziesiątki lat się pamięta.
pps stara zasada - odpicuj furę a wszystkie laski twoje - sprawdza się również na obcych planetach.
ppps Unobtanium - Cameron wielki jest, lol >D
Napiszę natomiast co mnie urzekło.
Urzekły mnie krajobrazy.
Urzekła mnie gra aktorska. Srsly, kto po takiej orgii wizualnej jeszcze dobrego aktorstwa by się spodziewał.
Urzekły mnie sceny akcji. Finałowa bitwa - kojarzyło mi się co chwila z co lepszymi scenami z Ace Combat.
Urzekły mnie nawiązania do wcześniejszych produkcji Camerona. Sam Worthington to raz, drugie to nawiązania muzyczne - w ostatnim mordobiciu tylko ja usłyszałem main theme Aliens?
Co mnie nie urzekło?
Muzyka. Konkretnie tematy Na'vi - ale to kwestia gustu, do scen pasowały bardzo dobrze.
Mechy. Jedyna rzecz, która w filmie wywołała rage. Ale jednostki latające już były świetne, so...
Tl;dr - cudo. Oglądaliśmy z Noire w 2d i było świetnie. Teraz jestem ciekaw jak Avatar w 3D by się prezentował.
ps Cyfer ma rację. Dzisiaj nie powstają już filmy, o których dziesiątki lat się pamięta.
pps stara zasada - odpicuj furę a wszystkie laski twoje - sprawdza się również na obcych planetach.
ppps Unobtanium - Cameron wielki jest, lol >D
My soul is still the same
But it has many names
But it has many names
Re: Na co do kina?
W sumie nie wiem, po co wszyscy piszecie o Avatarze, skoro pewnie większość osób i tak to obejrzy...oO
My boy builds coffins, he makes them all day
But it's not just for work and it isn't for play
He's made one for himself, one for me too
One of these days he'll make one for you
For you
For you
For you
But it's not just for work and it isn't for play
He's made one for himself, one for me too
One of these days he'll make one for you
For you
For you
For you
Re: Na co do kina?
Nie będę powtarzać zachwytów nad efektami specjalnymi i visual stuff. Są świetne. Są boskie. Oglądanie całego tego obcego ekosystemu w akcji jest to czysty orgazmotron.
Aktorzy jak aktorzy, ale postacie... damn, naprawdę oni wszyscy to są jednowymiarowa banda. Może oprócz głównego hero. Ale "zły generał"? Chryste, oglądając go miałem wrażenie, że Cameron pisał jego dialogi z książką "Zostań stereotypowym badguyem w 3 krótkich lekcjach". Jego teksty nawet nie były specjalnie zabawne jak na napalonego na jatkę marine... still, film nie jest o nim.
Można sie nie zgadzać nawet z ostatecznym przekazem tego filmu, ale oglądnąć na duzym ekranie trzeba.
PS.
I'm furry for Na'vi
Aktorzy jak aktorzy, ale postacie... damn, naprawdę oni wszyscy to są jednowymiarowa banda. Może oprócz głównego hero. Ale "zły generał"? Chryste, oglądając go miałem wrażenie, że Cameron pisał jego dialogi z książką "Zostań stereotypowym badguyem w 3 krótkich lekcjach". Jego teksty nawet nie były specjalnie zabawne jak na napalonego na jatkę marine... still, film nie jest o nim.
Można sie nie zgadzać nawet z ostatecznym przekazem tego filmu, ale oglądnąć na duzym ekranie trzeba.
PS.
I'm furry for Na'vi
Re: Na co do kina?
Nie tylko Ty :]Caerth wrote:w ostatnim mordobiciu tylko ja usłyszałem main theme Aliens?
Św. Adolf Onanista - patron niespełnionych malarzy